Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Addicted. Podwójna pokusa. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
30 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Addicted. Podwójna pokusa. Tom 2 - ebook

Lily Calloway najbardziej obawia się... braku seksu. Loren Hale pomaga jej wytrwać w postanowieniu zerwania z uzależnieniem, choć nie ułatwia tego fakt, że tworzą teraz parę. Lily musi mierzyć się z codziennością, której nie może zdominować seks.

Z kolei Loren chce wytrwać w trzeźwości. W obliczu groźby ujawnienia rodzinie Lily tajemnicy dziewczyny Lo obiecuje, że zrobi wszystko, aby ją chronić. Gra idzie jednak o wysoką stawkę. Bardziej niż powrotu do nałogu chłopak boi się utraty swej miłości…

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-6120-0
Rozmiar pliku: 4,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Lily Calloway

Utknęłam w korku w dniu, który ze wszystkich w ostatnim miesięcu jest najważniejszy. Nie wiercę dziury w brzuchu Noli, naszemu rodzinnemu kierowcy, bo to nie jej wina. Jesteśmy w drodze do domu, który dzielę z Rose. Ustawiam skórzane siedzenie do pozycji pionowej i szybko wysyłam jej SMS-a.

Przyjechał już?

Odpisz, że nie, proszę. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym przegapić jego powrót do domu. Powinnam na niego czekać na białej werandzie, otaczającej nasz odizolowany dom w Princeton w stanie New Jersey. Z czarnymi okiennicami, hektarami bogatej roślinności wokół i z krystalicznie niebieskim basenem. Brakuje jedynie drewnianego płotu. Powinnam go oprowadzić po domu. Pokazać przytulny salon, kuchnię wykończoną granitem i pokoje na piętrze, gdzie sypiam. Nie zamieszka w jednym z dwóch gościnnych pokoi. O, nie. Po raz pierwszy będzie mieszkał ze mną.

Być może na początku codzienne dzielenie się łóżkiem i łazienką, a nie tylko kuchnią wyda nam się niezręczne. Nasz związek będzie jednak w stu procentach prawdziwy. Skończą się nocne nasiadówki przy burbonie i whiskey. Będę miała prawo powiedzieć: „Nie rób tego”. On z kolei będzie mógł chwycić mnie za nadgarstek, żeby przerwać prowadzącą do omdlenia orgię masturbacji.

Mamy sobie wzajemnie pomagać.

Planowaliśmy to przez ostatnie trzy miesiące. Jeżeli nie dotrę na czas, aby go powitać, to znaczy, że już nawaliłam. Liczyłam, że po trzech miesiącach fizycznego oddalenia uda mi się godnie uczcić jego powrót z odwyku. Pragnę go dotykać, pragnę, aby mnie objął, ale ogarnia mnie również poczucie winy. Mogę teraz myśleć tylko o tym, żeby się spóźnił tak jak ja.

Słyszę przychodzącego SMS-a i otwieram go ze ściśniętym żołądkiem.

Rozpakowuje się. Rose

Czuję napływający smutek i żal. Wyobrażam sobie wyraz jego twarzy, kiedy po przyjeździe nie wyszłam mu na spotkanie, nie rzuciłam się na szyję i nie rozpłakałam na ramieniu.

Był przygnębiony?

– wysyłam wiadomość do Rose. Z determinacją obgryzam paznokcie, mały palec zaczyna krwawić. Po dziewięćdziesięciu dniach podtrzymywania tego zwyczaju moje dłonie wyglądają obrzydliwie.

Wydaje się okej. Kiedy dojedziesz? Rose

Na pewno nienawidzi być z nim sam na sam. Od kiedy zaczęłam więcej czasu spędzać z Lo niż z siostrą, ich relacje się pogorszyły. Mimo to zgodziła się, aby z nami zamieszkał.

Za jakieś dziesięć minut.

Po wysłaniu SMS-a przeglądam listę kontaktów i wybieram Lo. Waham się przed napisaniem kolejnej wiadomości, w końcu jednak wysyłam:

Przepraszam. Wkrótce dojadę.

Po upływie pięciu minut bez odpowiedzi zaczynam się wiercić tak intensywnie, że Nola pyta, czy powinna się zatrzymać przy jakiejś toalecie. Odmawiam. Jestem tak zdenerwowana, że mój pęcherz chyba nie funkcjonuje normalnie.

Nieoczekiwanie telefon wibruje. Prawie dostaję zawału.

Jak wizyta u lekarza? Lo

Rose musiała mu wyjaśnić powody mojej nieobecności. Umówiłam się na wizytę u ginekologa cztery miesiące temu, ze względu na nawał pacjentów. Gdybym mogła szybko zarezerwować nowy termin, to oczywiście bym ją dzisiaj anulowała. Niestety, nie było to możliwe. Kolejną przeszkodą jest odległość. Gabinet mieści się koło Uniwersytetu Pensylwanii w Filadelfii, daleko od Princeton, gdzie obecnie mieszkam. Powrotna podróż pochłania mnóstwo czasu.

Musiałam czekać ponad godzinę. Wizyty się przesunęły

– wysyłam do niego kolejną wiadomość.

Po dłuższej chwili komórka znowu mruga.

Wszystko w porządku? Lo

Och, o to mu chodziło. Tak byłam zaabsorbowana myślą o spóźnieniu, że nie przyszło mi do głowy, iż może się o mnie martwić.

Odpisuję:

Tak, wygląda dobrze.

Krzywię się po wysłaniu tej odpowiedzi. Można z niej zrozumieć, że moja wagina wygląda dobrze, a to byłoby co najmniej dziwne.

Do szybkiego. Lo

Przeklinam go za to, że zawsze pisał i nadal pisze wyjątkowo lapidarne SMS-y. Nie opuszczają mnie ani paranoja, ani ucisk w klatce piersiowej. Chwytam za klamkę u drzwi gotowa wystawić głowę z pędzącego samochodu i zwymiotować. Brzmi to dramatycznie, wiem, lecz w sytuacji gdy jedno jest alkoholikiem na odwyku, a drugie seksoholikiem na odwyku, życie nie jest nudne.

Przez dziewięćdziesiąt dni byłam wierna Lo. Chodziłam do terapeuty. Seks nadal poprawia mi samopoczucie, tłumi złe emocje i wypełnia głęboką pustkę. Próbuję seks kompulsywny typu „codziennie muszę się pieprzyć” zastąpić jego zdrowym, normalnym wydaniem. Dalej czuję się zażenowana, omawiając ten temat, chociaż poczyniłam pewne postępy, podobnie jak Lo w ośrodku odwykowym.

Roztrząsam te sprawy aż do chwili, kiedy Nola wjeżdża na nasz podjazd. Wszystkie myśli ulatniają się do innego wymiaru, z lekkim oszołomieniem dziękuję jej za podwiezienie i wysiadam. Dwupiętrowy budynek otaczają ciemnoróżowe hortensje, na werandzie rozstawione są fotele bujane, a na metalowym maszcie koło wierzby płaczącej łopocze amerykańska flaga.

Próbuję nacieszyć się sielską aurą tego miejsca, pozbyć się niepokoju, ale dopada mnie atak alergii na wiosenne pyłki i zaczynam gwałtownie kaszleć. Dlaczego najpiękniejsza pora roku jest jednocześnie najbardziej zanieczyszczona?

Nie powinnam się ociągać przed domem. Powinnam gnać do środka, żeby w końcu dotknąć mężczyzny, który jest obiektem moich fantazji. Zastanawiam się, na ile się zmienił. Boję się niezręczności wywołanej długą rozłąką. Czy będziemy do siebie pasować tak jak dawniej? Czy nadal będę się czuła tak samo w jego ramionach? Czy może wszystko bezpowrotnie się zmieniło?

Znajduję w sobie krztynę odwagi, żeby ruszyć do przodu. Prawie dochodzę do szczytu schodów prowadzących na werandę, kiedy z impetem otwierają się drzwi. Zastygam na najwyższym stopniu, widząc, jak moskitiera uderza o ścianę. Lo ma na sobie ciemne dżinsy, czarny T-shirt i naszyjnik ze strzałą, który podarowałam mu z okazji dwudziestych pierwszych urodzin.

Nie jestem w stanie wydobyć z siebie głosu, zachłannie oglądam każdy centymetr jego ciała. Podziwiam jasnobrązowe włosy – bujne na górze, krótkie po bokach. Ostre rysy twardziela i łamacza serc. To, jak pociera palcami usta, jakby z nadzieją, że dotkną moich. Wzbudza we mnie te same niecierpliwe pragnienia co zawsze. Kiedy przechyla głowę, wreszcie krzyżujemy spojrzenia.

– Cześć – odzywa się pierwszy i obdarza mnie zapierającym dech uśmiechem.

Oboje oddychamy ciężko i nierówno.

– Cześć – szepczę.

Dzieli nas duża odległość, która przypomina mi dzień jego wyjazdu na odwyk. Uniesienie stopy, aby tę odległość pokonać, jest równie trudne jak wspinaczka po pionowej ścianie. Lo musi mi pomóc w dojściu na szczyt.

Robi krok w moim kierunku, rozładowując w ten sposób napięcie. Przepływają przeze mnie dziesiątki doznań. Bardzo go kocham. Bardzo za nim tęskniłam. Cierpiałam z dala od swojego najlepszego przyjaciela przez trzy miesiące, jednocześnie zwalczając pokusy uprawiania kompulsywnego seksu. Potrzebowałam Lo, żeby zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze. Potrzebowałam jego bliskości. Ale dla zaspokojenia tych potrzeb nigdy bym nie wyciągnęła go z odwyku, bo wiem, że od pobytu tam zależało jego dobro. Ponad wszystko pragnę, by odzyskał zdrowie. Chciałabym, żeby był szczęśliwy.

– Wróciłem – oznajmia cicho.

Mimo woli zaczynam płakać. To ja powinnam wyjść na jego powitanie, a on czekać na mnie na schodach. Dlaczego zawsze robimy wszystko na odwrót?

– Przepraszam. – Powoli ocieram łzy. – Miałam tu być już godzinę temu…

Kręci głową, marszczy brwi, daje mi zrozumienia: „Nie martw się tym”.

Jeszcze raz, z większą pewnością siebie, obejmuję wzrokiem całą jego postać.

– Dobrze wyglądasz.

Nie potrafię zgadnąć, czy już się wyleczył. Jego oczy nie straciły starego blasku – nadal wciągają mnie w pułapkę. Nie wygląda na pokonanego, zmęczonego czy wychudzonego. Wręcz odwrotnie – może się poszczycić pięknie ukształtowanymi bicepsami. Wiem, dzięki rozmowie na Skypie jakiś czas temu, że reszta jego ciała dorównuje ramionom.

Czekam, aż powie: „Ty też”. Gdy znowu obrzuca mnie wzrokiem, ściąga twarz i się krzywi.

Jestem zaskoczona.

– O co chodzi? – Spoglądam w dół na siebie.

Mam dżinsy i luźny sweter w serek, nic nadzwyczajnego. Zastanawiam się, czy wylałam na siebie kawę lub coś innego, ale nie widzę tego, co on dostrzega.

Nie wyjaśnia, co go martwi, zbliża się do mnie z głębokim bólem w oczach. Czy zrobiłam coś złego? Cofam się. Takiej reakcji nie przewidziałam. O mały włos nie spadłabym ze schodów na trawnik, gdyby ręką nie złapał mnie w talii i nie przyciągnął do siebie. Usidlona w jego cieple, trzymam go za ramiona i nie zamierzam puścić. Patrzy na mnie badawczo, potem przenosi wzrok na moje ramiona i… na ręce. Jedną z nich odrywa od siebie, przy okazji muskając moje palce – jego dotyk pozbawia mnie tchu. Przytrzymuje moją rękę między nami, unosi ją za łokieć i eksponuje obnażone ramię.

Znam już przyczynę jego zmieszania i bólu.

– Co jest, do cholery, Lil?

Wczoraj na terapii rozdrapałam ciało do krwi, obrzydliwy czerwony ślad do jutra powinien pokryć się strupem. Mimo odrażająco obgryzionych paznokci jakoś dałam radę podrażnić skórę.

Widok tych okropnych paznokci dodatkowo targa jego emocjami.

– Nic mi nie jest. Byłam wczoraj… niespokojna. Terapia była trudna. Ty miałeś wrócić…

Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Pragnę, by trzymał mnie w ramionach. Nasze spotkanie powinno być niezapomniane, warte sceny z Pamiętnika. Tymczasem mój irytujący niepokój i złe przyzwyczajenia zniszczyły idealny moment wykreowany w mojej wyobraźni. Zabieram rękę, dotykam jego podbródka, starając się odwrócić uwagę od moich problemów.

– Wszystko ze mną w porządku.

W tych słowach dźwięczy fałszywa nuta. Nie jest ze mną w stu procentach w porządku. Ostatnie trzy miesiące były testem, który z łatwością mogłam oblać. W trudnych chwilach korciło mnie, żeby porzucić walkę i poddać się. Przetrwałam je. Dotarłam tutaj.

Lo też tu jest.

Nic innego się nie liczy.

Nagle mocno mnie obejmuje i przytula. Muska ustami czubek mojego ucha, wywołując tym niekontrolowane dreszcze na szyi.

– Proszę, nie okłamuj mnie – szepcze.

Jestem zaskoczona.

– Ja nie… – Palące łzy płynące po policzkach nie pozwalają mi skończyć. Mocniej chwytam go za ramiona, przyciągam do siebie z obawy, że zamierza mnie zostawić załamaną na werandzie. – Przepraszam… – Dławię się. – Nie odchodź…

Odsuwa się nieco, więc zdesperowana i przerażona, chwytam go jeszcze mocniej. Jest moim kołem ratunkowym, którego wartości nie potrafię ani określić, ani wyartykułować. Jestem od niego bardziej zależna, niż dziewczyna powinna być od chłopaka, ale przecież przez całe życie był i jest moją opoką. Bez niego przegram.

– Hej. – Ujmuje w dłonie moją twarz.

Widząc łzy w jego oczach, wracam do rzeczywistości. Wiem, że odczuwa mój ból tak samo, jak ja odczuwam jego. I na tym polega kłopot. Tak bardzo sobie współczujemy, że nie potrafimy sobie odmawiać. Trudno pozbyć się wad, które przynoszą wytchnienie po ciężkim dniu.

– Jestem przy tobie – przekonuje mnie, płacząc bezgłośnie. – Razem poradzimy sobie ze wszystkim.

Tak.

– Czy możesz mnie pocałować? – proszę go niepewna, czy to dozwolone.

Dostałam od terapeutki białą kopertę z listą seksualnych ograniczeń: co mogę, a czego nie mogę robić. Poradziła, żebym jej nie czytała, tylko przekazała ją Lo. Ponieważ moim celem nie jest celibat, lecz osiągnięcie zdrowej intymności, powinnam oddać kontrolę w jego ręce. On wyznaczy granice, powie mi, kiedy się zatrzymać.

Wczoraj, na wypadek gdybym miała stchórzyć, wręczyłam tę kopertę Rose z prośbą, by mu ją dała. Jestem pewna, że była to pierwsza rzecz, którą zrobiła po przekroczeniu przez Lo progu, bo wiem, jak bardzo leży jej na sercu mój powrót do zdrowia.

Nie mam pojęcia, ile razy mogę go pocałować. Ile mogę przeżyć orgazmów i czy mogę uprawiać seks poza sypialnią. Ograniczenia są niezbędne ze względu na moje kompulsywne podejście do stosunku i gry wstępnej. Zdaję sobie sprawę, że przestrzeganie ich będzie dla mnie najtrudniejszym etapem podróży.

Kciukiem ociera mi łzy, ja ocieram jego. Wpatrując się w jego usta, które chcę całować aż do bólu, czekam na dpowiedź. Przyciska czoło do mojego, wyraźnie czuję palce wbijające się w moje biodra i jego twarde ciało. Pragnę, aby wreszcie zlikwidował dystans między nami i wypełnił mnie całym sobą.

Zbliżam delikatnie usta do jego ust, czekam, aż obejmę go nogami w pasie, on wciśnie mi język głęboko do gardła i rzuci plecami na ścianę.

Lo nie poddaje się moim pragnieniom.

Natychmiast przerywa pocałunek i odsuwa się ode mnie. Ogarnia mnie ogromne rozczarowanie. Rzadko odmawia mi seksu. Na ogół zaspokaja moje apetyty tak długo, aż jestem mokra i wyczerpana. Wygląda na to, że wszystko się teraz zmieni.

– Na moich warunkach – mówi ochryple.

Jego bliskość sprawia, że całe moje ciało pulsuje.

– Proszę – błagam go. – Od tak dawna cię nie dotykałam.

Chciałabym dotykać każdą jego cząstkę. Chciałabym, aby wbijał się we mnie dopóty, dopóki nie będę krzyczeć. Ciągłe przywoływanie erotycznych wizji wystawia mnie na okrutne tortury. Muszę być silna, nie rzucać się na niego w szalonym pożądaniu. Nie powinien odnosić wrażenia, że tęskniłam tylko za jego ciałem. Przecież znaczy dla mnie o wiele więcej. Czyżbym go zraniła, nalegając na pocałunek? Może postrzega to jako zły sygnał?

– Przykro mi – znowu go przepraszam. – Nie chcę cię dla seksu… to znaczy chcę uprawiać seks, ale chcę ciebie, bo się stęskniłam… kocham cię i potrzebuję… – Głos mi się załamuje. Wszystko, co powiedziałam, zabrzmiało głupio, desperacko.

– Lil – mówi powoli – wyluzuj, dobrze? – Zakłada mi za ucho kosmyk włosów. – Wiem, że jest ci ciężko. Spodziewałem się, że dojdziemy do tego momentu. – Patrzy na moje usta. – Spodziewałem się twojego pocałunku, pragnienia, abym wziął cię szybko i ostro. Dzisiaj tak nie będzie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: