Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Aerte - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 maja 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
22,90

Aerte - ebook


Powrót do przeszłości.

Niezapomniana lekcja historii.

Humor i nieoczekiwane zwroty akcji.

Aerte, student gajańskiej Akademii Kosmicznej zostaje wybrany do szczególnego lotu szkoleniowego. Niezwykle rozwinięta cywilizacja na Gai dysponuje technologią podróży w czasie i przestrzeni. Wysłanie grupy studentów w przeszłość, by zapoznali się osobiście z pewnymi historycznymi wydarzeniami, nie jest dla uczelni żadnym poważnym problemem. Taki szczególny rodzaj lekcji historii. Do zespołu dołączają również Aena i Nella oraz dwaj doświadczeni piloci, kapitan dysku hiperprzestrzennego Uwe Ortis i jego zastępca, plejadianin H'natz. Wyruszają, by zapoznać się z jednym z kluczowych wydarzeń w historii ich macierzystej planety, która kiedyś, nazywana była Ziemią. Już podczas lotu kapitan otrzymuje dodatkowe zadanie, które z pozoru proste, staje się przyczyną powstania szeregu komplikacji i stawia całą załogę w trudnej sytuacji. Dla młodych ludzi jest to próba charakterów i umiejętności wychodzenia z poważnych tarapatów.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8119-308-5
Rozmiar pliku: 3,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział I

Piąty świat. Planeta Gaja.

Aerte

Głęboko wciągnąłem powietrze nosem. Poczułem zapach łąki i morza, które ukryte za linią drzew zaznaczało tym swoją obecność. Podobno głębokie oddychanie obniża stres, więc próbowałem to robić, starając się powstrzymać jednocześnie gonitwę myśli. Trochę pomogło, więc przemierzając szybkim krokiem kolejne metry piaszczystej, leśnej dróżki mogłem spokojniej pomyśleć o podroży, którą miałem niebawem odbyć wraz z innymi studentami naszego roku. Właśnie zmierzałem w kierunku miejsca naszej zbiórki, gdzie mieliśmy zostać zaokrętowani i wystartować, prawdopodobnie od razu, bez większych ceregieli. Nigdy jeszcze nie opuszczałem rodzimej planety, chociaż studiuję pilotaż i mam już siedemnaście lat. Jakoś do tej pory nie miałem okazji, bo większość mojego krótkiego życia spędziłem włócząc się po lasach rosnących w pobliżu naszego domu. W końcu zdecydowałem się pomyśleć trochę o swojej przyszłości, choć nikt mnie specjalnie nie poganiał. Ponieważ tata był pilotem i często latał w głęboki kosmos, i fajnie opowiadał o różnych dalekich światach pomyślałem, że i dla mnie może być to ciekawe zajęcie, stąd wybrałem właśnie tę szkołę. Na razie nie miałem powodu, żeby żałować swojego wyboru.

Nasi nauczyciele ciągle mnie zaskakują. Dotąd nie zdawałem sobie sprawy jakimi możliwościami, między innymi technologicznymi, dysponuje nasza cywilizacja na Gai. Szkoła ma do dyspozycji flotę różnych pojazdów, od planetarnych po międzygalaktyczne. Te ostatnie są trochę większe. Nauczyciele, choć są mistrzami w swoich specjalnościach, zawsze chętnie pomagają, jeśli ich tylko o to poprosimy, są po prostu przystępnymi, miłymi, ludźmi. Mam do nich duży szacunek, ale czasami ich metody szkoleniowe wydają mi się trochę za bardzo, delikatnie mówiąc, nieszablonowe. Dotyczy to także zadania, które mam przed sobą. I nie tylko ja zresztą... Swoich współtowarzyszy poznam za chwilę. Będzie to coś w rodzaju lekcji historii powiązanej z “otrzaskaniem się” z przestrzenią kosmiczną podczas podróży dyskiem hiperprzestrzennym. Jak pewnie wiecie w hiperprzestrzeni nie istnieje ani czas, ani przestrzeń. Zatem jeśli podróżujesz takim pojazdem możesz odwiedzić dowolne miejsce we Wszechświecie, w dowolnie wybranym czasie, czyli reasumując, taki dysk jest w zasadzie maszyną czasu.

Mamy odbyć taką podróż, by poznać odległą przeszłość naszej planety i jednocześnie zapoznać się z techniką lotów hiperprzestrzennych. Tylko tyle. Bułka z masłem, więc nie dziwcie się, że czuję lekki niepokój przedstartowy. Na szczęście, oprócz takich żółtodziobów jak my, na pokładzie mają być jeszcze doświadczeni piloci.

Szedłem już dłuższą chwilę przez las i ciągle znajdowałem się na terenie szkoły. Budynki, najczęściej w formie kopuł zbudowanych z zielonego kryształu, rozmieszczono na dość dużym terenie, który przypomina miejscami park. W nich mieszkamy i uczymy się. Na obrzeżach jest kilka stanowisk startowych, a ponieważ statki wznoszą się pionowo, nie zajmują one wiele miejsca. Jedno z nich znajdowało się przede mną. Ścieżka doprowadziła mnie do dużej, okrągłej polany. Dokładnie w jej środku, na płaskim kręgu, stał na trzech podporach dysk hiperprzestrzenny. To był właśnie cel mojej porannej wędrówki. Zbliżając się zacząłem rozpoznawać twarze moich przyszłych towarzyszy podróży. A właściwe głównie towarzyszek.

Aenę i Nellę znałem już wcześniej, ale ponieważ studiowaliśmy na różnych kierunkach, dość rzadko się spotykaliśmy. Każde z nas spędzało wolny czas w gronie swoich własnych przyjaciół. Trzeciej osoby, którą był sporo starszy od nas mężczyzna, krótko ostrzyżony i ubrany w szary kombinezon, nie znałem. Nosił niewielką brodę, a wydłużone do góry uszy świadczyły, że mógł być plejadianinem.

– Cześć – powiedziałem, kiedy byłem już dostatecznie blisko.

– Cześć – odpowiedziały dziewczyny jednocześnie, a mężczyzna podniósł do góry dłoń w geście powitania.

– H’natz...Aerte – przedstawiła nas Aena, która była szczupłą, niewysoką, czarnowłosą i ciemnooką dziewczyną, ubraną w niebieski, doskonale dopasowany kombinezon. Zresztą mój też był niebieski. Podobnie ubrana była też Nella, która z kolei była zielonooką blondynką.

– H'natz pochodzi z Plejad, jest pilotem i konstruktorem statków czasoprzestrzennych – dodała. – Będzie testował jakiś nowy model generatora pola grawitacyjnego.

Spojrzałem dość sceptycznie na statek, którym mieliśmy lecieć. Mówiąc szczerze, ten model czasy świetności miał już dawno za sobą. Plejadianin zauważył moje spojrzenie.

– Stary jest tylko kadłub – zaczął wyjaśniać. – To bardzo dobra łobudowa do nasego projektu, stop miedzi, niklu i złota. We szrodku jezd wsystko nowiutkie.

– H’natz jeszcze się uczy naszego języka – wyjaśniła szybko Aena, widząc mój mimowolny uśmiech – poza tym możemy porozumiewać się telepatycznie.

– To na co czekamy? Wsiadajmy – zaproponowałem.

– Jeszcze nie – przecząco pokręciła głową Aena. – Brakuje nam jednego członka załogi.

– Kogo? – zdziwiłem się.

– Kapitana oczywiście – odpowiedziała.

* * *

Kapitan

Siwowłosy mężczyzna siedział na skraju polany. Uważnym spojrzeniem ogarniał otaczający go krajobraz podziwiając przyrodę wczesnego lata. Jednak przede wszystkim patrzył na ludzi. Dużo przeszedł i dużo widział w swoim życiu. Poznał wiele światów, w tym wiele pięknych i wspaniałych, ale i kilka – delikatnie mówiąc – niezbyt przyjemnych. Wiedział, że nawet podróżowanie ze studentami w pozornie łatwych i prostych lotach szkoleniowych może nosić w sobie element ryzyka. Tym elementem najczęściej właśnie byli ludzie. Dlatego ich obserwował.

– Bardzo młodzi – pomyślał. – Z wyjątkiem H'natza, same dzieciaki. Nie szkodzi, sam taki byłem, gdy zaczynałem, tylko sprzęt do latania był inny, no i miałem więcej pewności siebie niż teraz – uśmiechnął się.

Powoli podniósł się z trawy, wyprostował ciało i z lubością wciągnął do płuc leśne powietrze.

– Ale zapach – zamruczał. – Tego powietrza nie da się stworzyć sztucznie w żaden sposób. Będę za nim tęsknił.

Wyszedł z cienia i ruszył w stronę statku, wokół którego kręciła się jego przyszła załoga.

Aerte

Wszyscy obserwowaliśmy wysokiego mężczyznę idącego przez środek łąki. Wyglądał dziwnie z tymi siwymi włosami, chociaż widziałem, że nie był aż taki stary. Zielony kombinezon, niezbyt dopasowany, ukrywał chude lub szczupłe ciało. Gdy podszedł bliżej zauważyłem, że ma też krótką, siwą brodę. Uśmiechał się dość sympatycznie, ale jego niebieskie oczy obserwowały nas uważnie.

– Cześć. Nazywam się Uwe Ortis – powiedział. – Będę dowodził tą starą łajbą, a wy będziecie mi mówić, gdzie ona ma lecieć.

Spojrzeliśmy na niego zaskoczeni.

– Jak to?... My ? – odezwałem się pierwszy.

– Zakładam, że macie dużą wiedzę teoretyczną i chcecie sprawdzić ją w praktyce, a ja znam się tylko na lataniu – odpowiedział Uwe z ujmującym uśmiechem. – I chyba macie jakiś plan zwiedzania, prawda?

Popatrzyliśmy na siebie.

– Plan? – Aena i Nella zrobiły duże oczy.

H'natz wyglądał na lekko rozbawionego i stąd wywnioskowałem, że kapitan żartuje.

– Żartowałem – oznajmił Uwe. – A teraz poważnie, mam oczywiście harmonogram lotu, do którego nie musimy się zresztą ściśle stosować, każdy wasz pomysł będzie uwzględniony, a inicjatywa mile widziana. Uczymy się nie tylko historii, ale i samodzielności w myśleniu. W porządku? – i nie czekając na odpowiedź zapytał:

– Co myślicie o swoich umiejętnościach pilotowania statków?

– Mieliśmy intensywne szkolenia na standartowych szkolnych dyskach antygrawitacyjnych. Sterowałem jednym z nich. Umiem też programować jego komputer – pochwaliłem się.

– No to nieźle – Uwe był wyraźnie zadowolony.

– Kiedy ruszamy? – postanowiłem kuć żelazo póki gorące.

– Możemy zaraz – stwierdził kapitan – po pewnej ceremonii, którą zresztą znacie.

– Ceremonii? Jakiej ceremonii? – tym razem my wszyscy zrobiliśmy duże oczy.

– No, na pewno znacie rytuał... Serce – Umysł– Duch – wyjaśnił Uwe.

– Oczywiście, że znamy – obruszyła się Aena. – Ale żeby go przeprowadzić potrzebne jest specjalne miejsce oraz Prowadzący, którym zwykle jest ktoś ze Starszych Nauczycieli posiadających odpowiednią Wiedzę.

– Specjalne miejsce jest na statku, natomiast ja mam odpowiednie kwalifikacje do przeprowadzenia ceremonii – oświadczył kapitan. – Ustawcie się pod włazem. Wsiadamy.

* * *

Statek z zewnątrz nie różnił się od znanych mi pojazdów. Miał kształt dysku o średnicy ok. 50 metrów. Wyglądał jak dwa głębokie talerze połączone krawędziami, wokół których rozmieszczono 18 iluminatorów. Na wierzchu kopuła anteny hiperprzestrzennej, na dole trzy podpory zakończone wielkimi okrągłymi łapami, na których stał. Barwa srebrno– złota na górnej powłoce, od spodu czerwonawa. Stanęliśmy pod okrągłym włazem i zostaliśmy wessani do środka przez pole energetyczne windy. Wylądowaliśmy w śluzie, na ścianach której wisiały znane mi skafandry i przez chwilę poczułem się, jakbym znów był w szkole, na zajęciach pilotażu. Po krótkiej chwili, gdy zostaliśmy już sprawdzeni i zeskanowani, otworzyły się drzwi i mogliśmy wejść dalej.

– Pewnie znacie ten rodzaj pojazdu – raczej stwierdził niż zapytał Uwe. – Ale zgodnie z przepisami muszę was z nim zapoznać. Zaczniemy od góry.

Kokpit jest mózgiem każdego statku, w przenośni i dosłownie, gdyż tam właśnie, półorganiczny Mózg przeprowadza i kontroluje większość procesów związanych z lotami oraz działaniem całej infrastruktury. Piloci zwykle leżą na swoich fotelach i przeraźliwie się nudzą, bo poza wprowadzeniem parametrów celu lotu nie mają właściwie nic do roboty. Oczywiście jest także awaryjne sterowanie ręczne, ale nie słyszałem, żeby ktoś tego kiedyś używał. Spore, okrągłe pomieszczenie, podkowiasty pulpit sterowniczy z prostokątnymi ekranami, dwa fotele przed pulpitem, trzy pozostałe z tyłu. Cztery ekrany na ścianach przekazywały obraz otoczenia statku. Przyćmione światła, miłe dla oka ciepłe kolory, słowem... normalka. Większość dysków ma identyczne pomieszczenia.

Nella od razu usiadła na jednym z foteli i zakręciła się w kółko. – Ojej, ale wygodny!

– Ten typ fotela dopasowuje swój kształt do figury człowieka – stwierdziłem fachowo i też usiadłem. – Rzeczywiście, są super!!

– Jeszcze się na nim nasiedzisz – uśmiechnął się Uwe. – Chodźmy dalej i miejmy to z głowy.

Właściwie niewiele było dalej do oglądania, statek nie był przecież duży, trochę schowków na różne przedmioty, szaf na kombinezony itp. Najwięcej miejsca, bo prawie cały środkowy pokład, zajmowała okrągła salka edukacyjno-wypoczynkowa. Nie była zbyt wysoka, ale miała prawdziwe okna i cały sprzęt potrzebny do nauki i rozrywki.

Zwiedzanie zakończyliśmy w niewielkim pomieszczeniu na niższym pokładzie. Była to kantyna z samoobsługowym bufetem.

– Częstujcie się – Uwe opadł na jedno z krzesełek. – Samo ekologiczne jedzenie. – Kiełki, warzywa, owoce, soki, mleko warzywne, sałata i tak dalej. Jest też piwo i cheesburgery.

– Piwo? – zdumiałem się. – Alkoholowe?

– Nie, ale całkiem niezłe. Na statkach nie wolno pić napojów alkoholowych.

– Szkoda – stwierdziłem, zajadając kiełki z sałatą.

– Słusznie – powiedziała Aena, mając pełne usta gotowanej marchewki. – Posa tym nie luwię pifa, bo jeszt staasznie goskie.

– Nie mówi się z pełną buzią – pouczyła ją Nell.

– U nas robio pifo bardziej słodkie – odezwał się H'natz, który nic nie jadł, ale nie wpłynęło to dodatnio na jego wymowę – Zecyfiście, bardzo goskie – dodał, pociągając następny łyk.

Kapitan wstał, odchrząknął i powiedział – Po lunchu zapraszam do Sali Edukacyjnej w celu wstępnego omówienia harmonogramu lotu. Potem zrobimy Ceremonię Mocy i wystartujemy. Będę tam na was czekał.

Uwe wyszedł, a nam nie chciało się specjalnie wstawać. Piwo było zimne i dobre, krzesełka wygodne, pomieszczenie przytulne. Nagle... potężnie mi się odbiło.

– Obrzydliwe – skrzywiła się Nell – przestańcie wreszcie TO żłopać i chodźmy.

H'natz spojrzał na nią z wyrzutem.

– I tak będą musieli – stwierdziła Aena złośliwie. – To piwo jest bardzo moczopędne.

Chciałem zaprotestować, ale poczułem, że jej sugestia zrobiła swoje, odtąd zacząłem poważnie myśleć o swoim pęcherzu. H'natz chyba też, bo spojrzał na mnie znacząco.

– Dobrze, możemy iść – rzuciłem niedbale, w myślach obierając kurs na toaletę.

* * *

W Sali Edukacyjnej panował lekki półmrok. Szyby w bulajach były przyćmione. Siedzieliśmy sobie wygodnie na fotelach, a kapitan mówił, stojąc przed trójwymiarową projekcją Układu Słonecznego.

– Przeszłość jest kluczem do zrozumienia Teraźniejszości, która to z kolei tworzy Przyszłość. Zdanie to słyszeliście setki razy. Logiczne jest zatem, że Przyszłość jest wynikiem naszego myślenia i działania Tu i Teraz, ale najczęściej to właśnie myślenie bazuje na naszych doświadczeniach i wiedzy. Niestety, jak się przekonacie, to doświadczenie i wiedza mogą również przeszkadzać. Siedzenie i nicnierobienie nie jest takie złe, wiele mądrych rzeczy może przyjść człowiekowi do głowy, gdy puści swobodnie wyobraźnię. Zdarzają się wtedy naprawdę niezwykłe inspiracje. Trzeba tylko trochę potrenować.

Zapadła cisza. Uwe Ortis popatrzył na nas z życzliwie. – Pomyślcie nad tym, mamy czas. Aha,... ale właściwie, czy... przynajmniej ogólnie... jesteście zapoznani z naszym zadaniem?

– Początek – wyrwało mi się.

– Słucham? – zdziwił się kapitan.

– Mamy zacząć od początku, tzn. od początku Nowej Ery – dodałem. – Od Wielkiej Przemiany, momentu, kiedy Ludzkość dokonała Ewolucyjnego Skoku Świadomości.

Uwe podszedł do trójwymiarowej, zawieszonej w powietrzu mapy. Z napięciem śledziliśmy jego powolne ruchy.

– Spójrzcie tu – – powiedział, powiększając obraz. – Tam właśnie lecimy.

Przyjrzałem się uważnie obrazowi naszej planety z tego okresu. Nie był to przyjemny widok.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: