Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Amelia Mansfild. Tom 3 z dzieł pani Cottin - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Amelia Mansfild. Tom 3 z dzieł pani Cottin - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 270 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

LIST LVII.

ER­NEST DO AME­LII.

23, o ósmey z rana.

Ame­lio, nikt mnie nie wi­dział wy­cho­dzą­ce­go od cie­bie; mia­łem do­syć od­wa­gi opu­ścić cie­bie gdyś iesz­cze bez zmy­słów le­ża­ła: tro­skli­wość o sła­wę two­ię ucie­kać mi na­ka­zy­wa­ła w tedy gdy ty­siąc ży­ciów po­świe­cił­bym aby choć chwi­lę iesz­cze po­zo­stać…… Od go­dzi­ny błą­kam się na okół two­ie­go miesz­ka­nia; dok­tór któ­ren wy­cho­dzi od cie­bie za­pew­nia mnie że ie­steś spo­koy­na: po­nie­waż ie­steś w sta­nie słu­cha­nia mnie, słu­chay co ci mam po­wie­dzieć.

Prze­ra­że­nie, któ­re ci spra­wi­ło imie Adol­fa, po­cho­dzi za­pew­ne ze związ­ków łą­czą­cych go z ro­dzi­ną Wol­de­ma­rów: uy­rza­łaś ciot­kę two­ię po­mię­dzy nami, i lę­ka­łaś się aże­by nie prze­szko­dzi­ła two­ie­mu mał­żeń­stwu? Słu­chay Ame­lio, nie na­ra­żay­my się na tak wiel­kie nie­szczę­ście, nie spro­buy­my na­wet na­kło­nić ku to­bie ser­ce roz­ią­trzo­ne za­daw­nio­ną ura­zą, nie pro­buy­my choć­by go na­wet moż­na ubła­gać; aże­by cię nie po­rzu­cić ani na chwi­lę, aże­by cię nie wy­sta­wić na cier­pie­nia któ­re­by może nad two­ie były siły, nie spusz­czay­my się wca­le: odey­miy­my na­skym cie­mięz­com wszel­ką spo­sob­ność za­kłó­ce­nia na­sze­go szczę­ścia. Tu­tay zbyt iesz­cze ich bli­sko ie­ste­śmy, do­ści­gnąć­by nas nie mo­gli: ucie­kay­my na ko­niec świa­ta; pó­ydź­my uświę­cić na­sze wę­zły pod in­nem nie­bem, na in­ney pół­ku­li; wszyst­kim bę­dzie­my dla sie­bie, i za­po­mnie­my o tym świe­cie, gdzie trze­ba lub oszu­ki­wać lub cier­pieć, albo bydź cie­mięz­cą albo ofia­rą.

Po­iazd móy i ko­nie go­to­we będą za go­dzi­nę; za­wio­zą nas do Ge­nui, gdzie wsią­dzie­my na okręt. Cze­kam cie­bie, po­spiesz­my ku mnie; dziś iesz­cze wy­ie­dzie­my. Cóż cię za­trzy­my­wać może? nie je­st­żeś moią żoną? ta noc szczę­ścia i roz­pa­czy nie po­łą­czy­łaż losy na­sze na wie­ki? Nie mo – gęż po­wie­dzieć z py­chą, z za­chwy­ce­niem, że pa­nem ie­stem Ame­lii, że sko­ro iey iść roz­ka­zu­ię, nie­ma iuż pra­wa od­mó­wie­nia mi?LIST LVIII.

AME­LIA DO ER­NE­STA.

Te­goż sa­me­go dnia o ie­de­na­stey.

Ta­kiest, na­le­żę do cie­bie; two­ia iest wy­stęp­na Ame­lia. Lecz iak­kol­wiek moc­ne masz pra­wa na­de­mną, mam­że ci bydź po­słusz­na gdy roz­ka­zu­jesz mi po­rzu­cić Stry­ia w iego sta­ro­śi, za­truć ży­cie Al­ber­ta za tyle wy­świad­czo­nych do­bro­dzieystw, opu­ścić dzie­cię moie zu­peł­nie, lub, ska­zać go wraz ze sobą na wy­gna­nie; za­słu­żyć na­ko­niec, na wie­czy­ste wy­rzu­ty twey mat­ki żem ią syna po­zba­wi­ła? Te­goż to ode­mnie wy­ma­gasz? te­goż to pra­gniesz? Ach! nig­dy na to ze­zwo­lić nie zdo­łam, Ja­kie­kol­wiek wy­nik­ną z tego skut­ki, cho­ciaż­bym umrzeć na­wet mia­ła; nie, Adol­fie, nie uciek­nę z tobą.

I dla cze­góż­by­śmy po­wąt­pie­wa­li bydź szczę­śli­we­mi? Je­śli mi się zda­ło że sko­nam sko­roś imie two­ie wy­mie­nił, to dla tego ie­dy­nie żem mnie­ma­ła sły­szeć imie Wol – de­ma­rów; przy­iaźń two­ia ku Er­ne­sto­wi, wdzięcz­ność któ­ra cię łą­czy z iego mat­ką, prze­ra­że­niem w pierw­szey ude­rzy­ły mnie chwi­li; a wi­dząc że los móy za­le­ży od tey ro­dzi­ny, śmierć mnie­ma­łam wi­dzieć przed sobą. Jed­nak­że, o ile za­sta­no­wić się nad tym zdo­łam wśród wład­ną­ce­go mną po­mię­sza­nia, nie zda­ie mi się aby nie­po­do­bień­stwem było otrzy­mać po­zwo­le­nie Pani Sim­me­ren; przy­po­mi­nam so­bie przy­chyl­ność któ­rą oka­za­ła­mi w prze­ieź­dzie moim przez Szwa­bią, przy­po­mi­nam so­bie iż chcia­ła mnie na za­wsze na­wet za­trzy­mać przy so­bie. A ie­śli tkli­we za­ię­cie się mną, któ­re po­tra­fi­łam w niey wzbu­dzić w tak krót­kim cza­su prze­cią­gu, skła­nia­ło ią do na­ra­że­nia się dla mnie na gniew Ba­ro­no­wey Wol­de­mar, iak­że­by rów­ney nie mia­ła od­wa­gi gdy iść bę­dzie o szczę­ście iey syna. A uro­dze­nie two­ie, Adol­fie, o któ­rem nie wspo­mnia­ła­bym, gdy­by mi no­wych nie przed­sta­wia­ło po­wo­dów na­dziei; uro­dze­nie two­ie któ­re cię na ni­skość ży­cia ska­zu­ie, nie uczy­niż Pa­nią Wol­de­mar prze­bła­gań­szą, a mat­kę two­ie bar­dziey po­wol­ną? Lecz mat­ka two­ia zay­mu­ie mię tyl­ko ie­dy­nie: Pani Wol­de­mar, któ­rą żad­na po­tę­ga ludz­ka na­kło­nić ku mnie nie zdo­ła, szczę­ściem in­nych praw nie ma nad tobą tyl­ko te, któ­re wdzięcz­ność two­ia iey nada­ie, a lo­sem moim pew­no iey roz­rzą­dzać nie do­zwo­lisz. Jak to! móy Adol­fie, aby zo­stać szczę­śli­we­mi gdy tyl­ko bła­gać bę­dzie­my mu­sie­li, i zwło­kę wy­trzy­mać, ty za­miast pod­dać się cier­pli­wie prze­zna­cze­niu, chciał­byś ucie­kać z óy­czy­zny, opu­ścić mat­kę, i zgwał­cić nay­święt­sze obo­wiąż­ki?…. O móy Adol­fie! zdzi­wisz się może iż po­grą­żo­na w prze­pa­ści w któ­rą mnie mi­łość wtrą­ci­ła, śmiem iesz­cze mó­wić o po­win­no­ściach; lecz ie­śli od­wa­ży­am się zdra­dzić ie dla cie­bie, nig­dy nie do­zwo­lę, aże­byś ty im miał uchy­bić; wy­kra­cza­iąc prze­ciw­ko cno­cie sama so­bie przy­naym­niey tyl­ko za­szko­dzę. Gdy­by mat­ka two­ia prze­ciw­ną była na­sze­mu związ­ko­wi, gdy­bym spo­dzie­wa­ła się ser­ce iey ro­ze­drzeć bio­rąc cie­bie za męża, nig­dy Adol­fie, nie do­zwo­li­ła­bym ci po­stą­pić w brew iey po­wa­dze….. Nie­wiem iaki był­by los móy w ów­czas, za­pew­ne­bym nie dłu­go cier­pia­ła; lecz śmierć mi­rey­szem da­le­ko iest nie­szczę­ściem ni­że­li łzy i wy­rzu­ty mat­ki… Jed­nak­że, Adol­fie uko­cha­ny, nie obłą­kuy­my się próż­nym po­stra­chem: aż na­zbyt znam Pa­nią Sim­me­ren, abym pew­na bydź nie miał że ze­zwo­li, a na­wet i z ra­do­ścią. Jedź więc, po­spie­szay ku niey iedź bła­gać ią o ży­cie two­iey Ame­lii: spiesz się; każ­da chwi­la zwło­ki tym bar­dziey prze­dzie­la mnie od two­ie­go po­wro­tu.

Może źle uczy­ni­łeś zwo­dząc mnie przez czas tak dług'; nie czy­nię ci ied­nak żad­nych wy­rzu­tów. Za­pew­ne gdy­bym wie­dzia­ła że ja­ki­kol­wiek zwią­zek łą­czy cię z nie­na­wist­ną od­zi­ną Wol­de­ma­rów, ucie­ka­ła­bym od cie­bie i by­ła­bym iesz­cze nie­win­ną; wte­dy imie two­ie wy­mie­ni­łeś, gdy nie czas iuź było ro­ze­rwać łą­czą­cych nas wę­złów; i do­brze ii­czy­ni­łeś, móy Adol­fie; oszczę­dzi­łeś mi strasz­li­wey bo­le­ści wy­rze­cze­nia się cie­bie na za­wsze. Te­raz nie­tyl­ko szczę­ściem, lecz po­win­no­ścią iest moią, całe po­świę­cić ci ży­cie: spiesz się więc, uko­cha­ny, iedź po ze­zwo­le­nie któ­re szczę­śli­wość ma za­pew­nić na­szą, i nie­spo­koy­ność two­ię uko­ić wzglę­dem cier­pień mo­ich. Ko­chasz mnie, uczy­ni­łam cię szczę­śli­wym, bądź więc spo­koy­ny; z tą my­ślą za­chwy­ca­ją­ca ser­ce moie nie ma ani łez, ani zgry­zot.LIST LIX.

ER­NEST DO ADOL­FA.

Te­goż sa­me­go dnia, o czwar­tey z wie­czo­ra.

Ame­lia ie­chać nie­chce: w tey du­szy zbyt tkli­wey, mi­łość po­mi­mo ca­łey gwał­tow­no­ści swo­iey, przy­tłu­mić nie zdo­ła gło­su na­tu­ry i po­win­no­ści; za­trzy­mu­ie ią dzie­cię i brat uko­cha­ny. O Ame­lio! nie oskar­żam ser­ca two­ie­go, mat­ka moia ied­nak za­trzy­mać­by mnie nie zdo­ła­ła

Gdy­bym się mógł był spo­dzie­wać że to od­mó­wie­nie wy­nik­nie z uf­no­ści, któ­rą wzbu­dza w niey cha­rak­ter Pani Sim­me­ren, i na­dzie­ia ła­twe­go ze­zwo­le­nia, był­bym dla na­kło­nie­nia iey uwia­do­mił ią o prze­szko­dzie kló­rey oba­wiać się mamy, i o nie­przy­ia­cie­lu któ­re­go chcia­łem unik­nąć; lecz oświad­czy­ła mi nay­wy­raź­niey ie nie po­łą­czy się ze mną w brew Pa­niey Sim­me­ren; że gdy­by było po­do­bień­stwem aby od­mó­wi­ła swe – do ze­zwo­le­nia, pod­da­ła­by się w ów­czas prze­zna­cze­niu, a sama śmierć mniey okrut­ną­by się wy­da­wa­ła, ni­że­li zgry­zo­ta iż mat­kę moię nie­szczę­śli­wą uczy­ni­ła….. Nie­roz­waż­na, w cno­tli­wym za­pa­le swo­im, za­po­mnia­ła o mo­iem nie­szczę­ściu!…. Lecz wy­ba­cza­ni iey; zbyt ie­stem pew­ny że w sta­nie w ia­kim się znay­du­ie, gdy­bym był wy­mie­nił Er­ne­sta; wi­dział­bym ią po raz ostat­ni. Przy­ia­cie­lu móy, aby ią od nie­za­wod­ney uchro­nić śmier­ci, inny mi śro­dek nie po­zo­sta­ie iak tyl­ko błąd iey prze­dłu­żyć póki mey nie zbła­gam mat­ki: Adol­fie, los móy iest w two­im ręku, gdyż nie mam pra­wa bez ze­zwo­le­nia twe­go imie­nia uży­wać a two­bie wol­no iest wy­wieść Ame­lię z błę­du: lecz przy­po­mniy so­bie wszyst­ko, stan okrop­ny w któ­ren ią po­grą­ży­ło samo imie przy­ia­cie­la Er­ne­sta, że pierw­sze sło­wo któ­re wy­mó­wi­ła, że pierw­sza myśl któ­ra ią ude­rzy­ła, było: dru­gi syn Ba­ro­no­wey Wol­de­mar . Po­wta­rzam ci, że gdy­by wy­rzec trze­ba było: syn iey wła­sny, nie miał­bym iuż te­raz żony. Upo­waż­nio­ny chy­ba tyl­ko ze­ezwo­le – niem mat­ki mo­iey, od­kryć się będę mógł: nie na­ra­ża­jąc iey ży­cia: aż do­tąd, Adol­fie, nie­tyl­ko po­trze­bo­wać będę two­ie­go mil­cze­nia, lecz i po­mo­cy two­iey. Trze­ba ko­niecz­nie abyś prze­sy­łał mi do Dre­zna li­sty któ­re pi­sać do cie­bie bę­dzie do Szwa­bii, i aże­byś umiesz­czał na pocz­tę Kemp­tyń­ską te któ­re pi­sać do niey będę z Sa­xo­nii. Adol­fie, gdy­by po­dob­na było aże­byś nie przy­chy­lił się do proś­by mo­iey, aże­byś' przez nie­li­to­ści­wą szcze­rość two­ią smierć za­dał nwiel­bio­ney ode­mnie isto­cie, w ów­czas ani wdzięcz­ność, ani przy­iaźń wstrzy­mać­by mnie nie zdo­ła­ła; nie wi­dział­bym w ów­czas w to­bie to­wa­rzy­sza mło­do­ści mo­iey, lecz ty­ra­ną, lecz za­bó­y­cę; ści­gał­bym cię aż na­ko­niec świa­ta i krew two­ią prze­lał…. Ta­kiest, krew two­ią, Adol­fie; za­sta­na­wiam się nad tem, i sło­wa mo­ie­go nie co­fam. O przy­ia­cie­lu móy! li­tuy się nad nie­szczę­śli­wym któ­ren sam sie­bie nie po­zna­ie; ule­gniy na chwi­lę; nie­chay przy­iaźń bła­ga­ią­ca zmięk­czyć zdo­ła su­ro­wość pra­wi­deł two­ich; li­tuy się nad mał­żon­ką moią, któ­rey po­dzi­wiasz za­pew­ne po­stę­po­wa.

nie. Chce­szże ode­brać ży­cie tey, któ­ra ci przy­ia­cie­la za­cho­wa­ła? gdy­by dzie­li­ła obłą­ka­nie moie utra­cił­byś mnie na za­wsze; był­bym zhań­bio­ny, roz­darł­bym ser­ce two­ie, po­grą­żył­bym szty­let w ser­cu mo­iey mat­ki, stał­bym się uwo­dzi­cie­lem, mat­ko­bó­y­cą; ona sama za­trzy­ma­ła mnie nad brze­giem prze­pa­ści; a w na­gro­dę tego do­bro­dziey­stwa, w na­gro­dę iey cno­ty, ty­byś śmierć iey za­dał, Adol­fie….. Nie, tyś nie­zdol­ny do ta­ko­we­go okru­cień­stwa; pew­ny mogę bydź cie­bie: wdzięcz­ność, li­tość, ho­nor, za­rę­cza­ią mi two­ie mil­cze­nie, rów­nież iak przy­iaźń sama.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: