Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Anatomia zbrodni - ebook

Data wydania:
17 lipca 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Anatomia zbrodni - ebook

To nieprawda, że śledztwo zawsze kończy się wraz z sądowym wyrokiem. Często, gdy wymiar sprawiedliwości zamyka sprawę, do akcji wkraczają dziennikarze. Bo wiele przestępstw skrywa tajemnice, których nie udało się rozwikłać prokuratorom i sędziom; bo niektóre wyroki pozostają w sprzeczności nie tylko z poczuciem sprawiedliwości, ale także z wiedzą, do jakiej organom ścigania nie udało się dotrzeć. Bo są ludzie, których niesłusznie naznaczono piętnem zbrodniarzy, i są zbrodniarze, którzy pozostają bezkarni. Z tej książki dowiesz się, że:

- Kobiety mafii potrafią być bardziej brutalne od mężczyzn... i zmyślić gwałt, by pogrążyć ukochanego

- Kariera Lecha Grobelnego była niczym sen wariata

- Bracia Wałachowscy wydali krwawą wojnę komunie

- Niezwykle trudno namierzyć bossów cyberpodziemia

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7778-451-8
Rozmiar pliku: 766 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zmyśliły gwałt, aby zwrócić na siebie uwagę

Fał­szy­we ofia­ry gwał­ci­cie­la de­wian­ta wy­my­śli­ły sce­na­riusz gro­zy, któ­ry spa­ra­li­żo­wał Zie­lo­ną Górę i oko­li­ce. Dla­cze­go za­le­ża­ło im, aby stać się bo­ha­ter­ka­mi sur­re­ali­stycz­ne­go hor­ro­ru?

au­tor­ka Anna Bin­kow­ska

W 2010 roku w Lu­bu­skiem co dwa, trzy ty­go­dnie zgła­sza­ne były gwał­ty. Pro­ku­ra­tu­ra Okrę­go­wa w Zie­lo­nej Gó­rze i pro­ku­ra­tu­ry re­jo­no­we wo­je­wódz­twa pro­wa­dzi­ły śledz­twa w spra­wie 11 ta­kich prze­stępstw. Trzy ofia­ry i je­den po­dej­rza­ny oka­za­li się re­al­ni, ale po­stę­po­wa­nie umo­rzo­no z po­wo­du nie­wy­kry­cia spraw­cy. Pięć hi­sto­rii było wy­ssa­nych z pal­ca, a rze­ko­me ofia­ry oskar­żo­no o skła­da­nie fał­szy­wych ze­znań.

Współ­czuj­cie mi, zo­sta­łam skrzyw­dzo­na

Za­czę­ło się od zgło­sze­nia praw­dzi­we­go gwał­tu. I na­tych­miast ru­szy­ła la­wi­na fał­szy­wych za­wia­do­mień. Zie­lo­ną Górę i jej oko­li­ce spa­ra­li­żo­wa­ła psy­cho­za stra­chu. Uzbro­jo­na po­li­cja wraz ze Stra­żą Gra­nicz­ną prze­szu­ki­wa­ła sa­mo­cho­dy. Z pół­ek skle­pów i ma­ga­zy­nów zni­kał gaz obez­wład­nia­ją­cy. Po­pu­lar­no­ścią za­czę­ły cie­szyć się kur­sy sa­mo­obro­ny. Wie­czo­rem uli­ce pu­sto­sza­ły, a męż­czyź­ni zbie­ra­li się w gru­py i na wła­sną rękę szu­ka­li gwał­ci­cie­la.

Wer­sja przed­sta­wio­na przez 16-let­nią Ma­rze­nę naj­szyb­ciej zo­sta­ła zwe­ry­fi­ko­wa­na jako fik­cyj­na. Dziew­czy­na za­da­ła so­bie dużo tru­du, by uwia­ry­god­nić wy­my­ślo­ną przez sie­bie hi­sto­rię, lecz po­peł­ni­ła błę­dy. Jako po­krzyw­dzo­na ze­zna­ła, że na­past­nik za­ło­żył jej wo­rek na gło­wę, po­ciął skó­rę, odzież, zgwał­cił. Po­li­cjan­ci od razu zwró­ci­li uwa­gę na wo­rek. Uzna­li, że nie był po­trzeb­ny spraw­cy, sko­ro po­ciął dziew­czy­nę.

– Do­da­ła też inny ele­ment, któ­ry bu­dził za­sta­no­wie­nie. Wy­my­śli­ła mia­no­wi­cie, że gwał­ci­ciel cią­gnął ją do par­ku. To ni­jak się mia­ło do za­cho­wań in­nych po­ten­cjal­nych na­past­ni­ków – mówi pro­ku­ra­tor Zbi­gniew Fą­fe­ra z zie­lo­no­gór­skiej Pro­ku­ra­tu­ry Okrę­go­wej, któ­ry pro­wa­dził śledz­two.

Na krót­ko zo­stał za­trzy­ma­ny chło­pak Ma­rze­ny. Spraw­dza­no wszyst­kie moż­li­we wer­sje po­ten­cjal­ne­go gwał­tu. Za­dna się nie po­twier­dzi­ła, a dziew­czy­na przy­zna­ła się do kłam­stwa. Chcia­ła zro­bić z sie­bie ofia­rę, by wzbu­dzić li­tość. Mia­ła po­waż­ne pro­ble­my w szko­le, oszu­ki­wa­ła ro­dzi­ców. Jako po­krzyw­dzo­na sta­ła­by się bo­ha­ter­ką.

Ża­kli­na i ko­mor­ni­cy w ko­mi­niar­kach

Lu­to­wy po­ra­nek we wsi pod Zie­lo­ną Górą. Ża­kli­na była sama w domu z dwój­ką ma­łych dzie­ci. Ro­dzi­ce i chło­pak wy­szli do pra­cy. Sie­dzia­ła w kuch­ni, kie­dy usły­sza­ła od­głos sil­ni­ka sa­mo­cho­du. Przez okno zo­ba­czy­ła bia­łe auto za­par­ko­wa­ne za sto­do­łą. Po chwi­li ktoś za­pu­kał do drzwi.

– Kto tam? – za­py­ta­ła, wi­dząc przez okno dwóch męż­czyzn w wie­ku 23-26 lat.

– Ko­mor­ni­cy – usły­sza­ła.

Tak za­pa­mię­ta­ła ich wy­gląd zza fi­ran­ki w oknie: na gło­wach mie­li ko­mi­niar­ki, byli ubra­ni w dżin­so­we spodnie z roz­sze­rzo­ny­mi no­gaw­ka­mi. Je­den miał nie­bie­skie oczy i ślad koło oka, jak­by po ospie.

Na­pi­sa­ła SMS do chło­pa­ka.

47 AK­TÓW

Rzecz­nik Pro­ku­ra­tu­ry Okrę­go­wej w War­sza­wie Mo­ni­ka Le­wan­dow­ska: „W la­tach 2009-2010 w pro­ku­ra­tu­rach pod­le­głych Pro­ku­ra­tu­rze Okrę­go­wej w War­sza­wie za­re­je­stro­wa­no łącz­nie 390 po­stę­po­wań do­ty­czą­cych zgwał­ce­nia. Z tego do są­dów skie­ro­wa­no 47 ak­tów oskar­że­nia, 61 spraw umo­rzo­no z po­wo­du nie­wy­kry­cia spraw­ców, a 6 za­wia­do­mień było fik­cyj­nych. Za­zna­czam przy tym, że spra­wy były uma­rza­ne rów­nież z in­nych przy­czyn, np. z po­wo­du bra­ku wnio­sku o ści­ga­nie lub bra­ku da­nych do­sta­tecz­nie uza­sad­nia­ją­cych po­dej­rze­nie po­peł­nie­nia prze­stęp­stwa”.

– Nie otwie­raj – od­pi­sał.

Od­je­cha­li, a ona wy­szła do sto­do­ły po drew­no na opał, bo w domu było zim­no. We­szła na ko­ry­tarz, za­my­ka­ła drzwi. Po­wstrzy­mał ją ktoś gwał­tow­nie. Roz­po­zna­ła jed­ne­go z „ko­mor­ni­ków”. Miał rę­ka­wicz­ki.

– Albo mi się od­dasz, albo za­bi­ję dzie­ci – krzyk­nął.

Dzie­ci pła­ka­ły.

– Za­mknij się, mało fran­co – wrza­snął do 2,5-rocz­nej dziew­czyn­ki i po­pchnął ją do po­ko­ju.

Ża­kli­nę rzu­cił na łóż­ko w kuch­ni, wy­jął ży­let­kę. Ścią­gnął spodnie, spu­ścił nie­bie­skie spoden­ki. 10-mie­sięcz­ny sy­nek za­no­sił się pła­czem.

Zbo­cze­niec za­czął ją ciąć ży­let­ką po udach, przez dwie pary dre­so­wych spodni.

– Co ci to daje? – za­py­ta­ła.

– Pod­nie­ca mnie, jak krzy­czysz – od­po­wie­dział.

Zdjął jej majt­ki, po­ło­żył się na niej. Zgwał­cił. Dzie­ci krzy­cza­ły, dzwo­nił te­le­fon. Wy­jął z kie­sze­ni nóż, po­tem go scho­wał do kurt­ki. Za­gro­ził, że jak za­wia­do­mi po­li­cję, to po­za­bi­ja dzie­ci, po czym uciekł, za­kła­da­jąc ko­mi­niar­kę. Ża­kli­na wy­sła­ła SMS do chło­pa­ka. Przy­je­chał z po­li­cjan­ta­mi. Po­je­cha­li do szpi­ta­la. Po­bra­no jej wy­maz z po­chwy.

Ko­bie­ta tak za­pa­mię­ta­ła wy­gląd zbo­czeń­ca: 24-28 lat, ró­żo­wa kar­na­cja, bli­zna na twa­rzy, po pra­wej stro­nie nosa, prze­dzia­łek na dole bro­dy, bro­da lek­ko unie­sio­na, nie­bie­skie, lek­ko sko­śne oczy, ciem­ne brwi, łu­ko­wa­te. Mó­wił czy­stą pol­sz­czy­zną.

Kie­dy ze­zna­wa­ła na po­li­cji, przy­po­mnia­ła so­bie: – Jak mnie ciął i do­ty­kał człon­ka, chwy­ci­łam me­ta­lo­wą szu­fel­kę i ude­rzy­łam go w bok gło­wy. Wy­rwał ją, moc­niej ciął ży­let­ką.

Sły­sza­ła o na­pa­dach na ko­bie­ty, wi­dzia­ła por­tre­ty pa­mię­cio­we de­wian­tów gwał­ci­cie­li.

– Wi­dzę po­do­bień­stwo do jed­ne­go z męż­czyzn. Wyż­sze­go roz­po­zna­ła­bym – ze­zna­ła w roli ofia­ry.

Jak ma się fik­cja do rze­czy­wi­sto­ści

Ten sam lu­to­wy dzień, po­ra­nek. W ga­ra­żu znaj­do­wał się są­siad Ża­kli­ny Ma­riusz: – Było oko­ło 9.00. Przy­szła Ża­kli­na i mówi: Uwa­żaj, w na­szej wsi gra­su­je zbo­cze­niec. Pu­kał do mnie i przed­sta­wił się jako ko­mor­nik.

– My­śla­łem, że cho­dzi o gwał­ci­cie­la, o któ­rym było gło­śno w me­diach – po­wie­dział po­tem w śledz­twie.

Tego dnia ni­ko­go nie wi­dział na po­dwór­ku. Dzie­ci nie pła­ka­ły. Od­je­chał sa­mo­cho­dem, ale po chwi­li za­wró­cił. Mówi, że coś go tknę­ło. Po­szedł zo­ba­czyć, czy są śla­dy pod oknem kuch­ni Ża­kli­ny: – Nie było, le­żał świe­ży śnieg. Po­my­śla­łem, że żar­tu­je ze mnie.

To­mek, chło­pak Ża­kli­ny, oj­ciec dzie­ci, przy­je­chał do miesz­ka­nia oko­ło 21.00. Byli jej ro­dzi­ce, pa­no­wał spo­kój. Po­wie­dział, że sły­szał o gwał­tach na dwóch ko­bie­tach.

– Je­stem trze­cią – rze­kła spo­koj­nie Ża­kli­na.

Póź­niej ze­zna­wał: – Dla mnie to wszyst­ko było tro­chę dziw­ne. Ko­bie­ta zgwał­co­na, po­cię­ta, a tak spo­koj­nie o tym mówi.

– Nie wy­my­śli­łam so­bie tego zda­rze­nia, nie kła­mię – ze­zna­ła pod­czas kon­fron­ta­cji z są­sia­dem w pro­ku­ra­tu­rze.

Zo­sta­ła po­uczo­na, że za skła­da­nie fał­szy­wych ze­znań gro­zi jej do trzech lat wię­zie­nia. Dla­te­go wszyst­ko prze­my­śla­ła i zde­cy­do­wa­ła, że po­wie pro­ku­ra­to­ro­wi praw­dę. To nie ko­mor­nik w ko­mi­niar­ce ją zgwał­cił, lecz zna­jo­my Ra­fał. Zna­ła go, spo­ty­ka­ła się z nim, ale nic in­tym­ne­go ich nie łą­czy­ło. To­też gdy od­wie­dził ją rano, zro­bi­ła mu her­ba­tę.

– Ko­cham cię, daj mi dru­gą szan­sę – Ra­fał bła­gał Ża­kli­nę.

– Wra­caj do swo­jej dziew­czy­ny, wró­ci­łam do Tom­ka, ko­cham go – po­wie­dzia­ła.

Za­czął się przy­tu­lać, ode­pchnę­ła go, wy­cią­gnął ży­let­kę i za­czął ją gwał­cić. Pła­ka­ła, nie krzy­cza­ła, bo dzie­ci były obok.

Tak opi­sa­ła gwałt, któ­re­go miał do­pu­ścić się jej zna­jo­my. Dla­cze­go wcze­śniej wy­my­śli­ła ko­mor­ni­ka?

– Ze wzglę­du na Tom­ka, żeby nie do­wie­dział się o Ra­fa­le. Ba­łam się, że jak się do­wie, to mnie zo­sta­wi i coś zro­bi Ra­fa­ło­wi. Te­raz po­wie­dzia­łam praw­dę, nie mo­głam już kła­mać. Chcę, żeby Ra­fał zo­stał uka­ra­ny – ze­zna­wa­ła.

Męż­czy­zna zo­stał oskar­żo­ny o gwałt (art. 197 par. 1 kk). Gro­zi­ła mu kara od 2 do 12 lat wię­zie­nia.

Oka­za­ło się, że po­znał Ża­kli­nę przez SMS-owy por­tal rand­ko­wy. Spo­ty­ka­li się, upra­wia­li seks. Ra­fał przy­znał się do zdra­dy swo­jej dziew­czy­nie, z któ­rą ma dziec­ko. Obie­cał, że z Ża­kli­ną zry­wa. Jed­nak nie było mowy o ja­kiej­kol­wiek prze­mo­cy.

– Moim zda­niem zmy­śli­ła so­bie ten gwałt, żeby mnie znisz­czyć, dla­te­go że nie chcę z nią być – ze­zna­wał.

Pro­ku­ra­tu­ra wsz­czę­ła śledz­two w spra­wie zło­że­nia przez Ża­kli­nę fał­szy­wych ze­znań. Śledz­two prze­ciw­ko Ra­fa­ło­wi zo­sta­ło umo­rzo­ne.

Wy­kre­owa­na przez ko­bie­tę fik­cja bru­tal­nie zde­rzy­ła się z rze­czy­wi­sto­ścią.

Hi­sto­rię dwóch nie­zna­nych męż­czyzn wy­my­śli­ła za­in­spi­ro­wa­na in­for­ma­cja­mi w me­diach. Por­tret pa­mię­cio­wy czę­ścio­wo wzo­ro­wa­ła na tym, któ­ry wi­dzia­ła w pra­sie. Ra­fa­ła oskar­ży­ła o gwałt, żeby się ze­mścić.

– Okła­my­wał mnie, mó­wił, że jest sam, a miał dziew­czy­nę i dziec­ko – wy­ja­śnia­ła w cha­rak­te­rze po­dej­rza­nej.

Przy­zna­ła, że po­dra­pał ją kot, a spodnie sama po­cię­ła no­życz­ka­mi. Tę wer­sję pod­po­wie­dzia­ły jej me­dia. Sły­sza­ła, że gwał­ci­ciel tnie i oka­le­cza swo­je ofia­ry.

Ża­kli­na wy­my­śli­ła hi­sto­rię gwał­tów, by zwró­cić na sie­bie uwa­gę. Są­dzi­ła, że dzię­ki temu sąd nie za­bie­rze jej dzie­ci, a bur­mistrz da miesz­ka­nie. O tra­ge­dii, jaka ją spo­tka­ła, opo­wie­dzia­ła w TVN – za udzie­le­nie wy­wia­du otrzy­ma­ła pie­nią­dze.

Jak uchro­nić swe­go prze­śla­dow­cę

Wik­to­ria swo­ją hi­sto­rię zmy­śli­ła tyl­ko czę­ścio­wo. Dla­te­go do­sta­ła ła­god­ny wy­rok. Puz­zle swo­jej dra­ma­tycz­nej ukła­dan­ki do­pa­so­wy­wa­ła mi­ster­nie, jed­nak zbyt li­te­rac­ko, by śled­czy dali jej wia­rę. Opo­wieść tej dziew­czy­ny, uwi­kła­nej w kłam­stwa kry­ją­ce jej oso­bi­stą tra­ge­dię, pę­kła jak bań­ka my­dla­na pod­czas któ­re­goś z prze­słu­chań.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: