Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Baśnie i legendy japońskie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
16 lipca 2020
Ebook
7,99 zł
Audiobook
9,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Baśnie i legendy japońskie - ebook

21 opowiadań dla dzieci, niedługie utwory ozdobione ilustracjami. Ich bohaterami są ludzie, mówiące zwierzęta i obdarzone magicznymi właściwościami przedmioty. Wiele opowieści kończy się szczęśliwie: skromni, ubodzy ludzie doświadczają cudów, chciwi i zarozumiali bohaterowie zostają ukarani. Są jednak i takie, które nie kończą się dobrze, choć i one niosą głębokie przesłanie. Uniwersalne prawdy o człowieku, jego marzeniach, tęsknotach i słabościach, w tle egzotyka odległej Japonii.


Maria Juszkiewiczowa (1894-?) – autorka książek dla dzieci i młodzieży: zbiorów opowiadań i podań dalekowschodnich oraz wspomnień. Przez kilkanaście lat mieszkała w Japonii i w Mandżurii. Miejsca, w których żyła, stały się inspiracją w jej pracy pisarskiej – akcja książek Juszkiewiczowej dzieje się w Azji Wschodniej. W dorobku autorki znalazły się także artykuły dotyczące kultury Japonii, tekst piosenki dla Mieczysława Fogga oraz audycja radiowa.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-26-43260-2
Rozmiar pliku: 227 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Muszę Wam powiedzieć, mali czytelnicy, że wychowałam się od dziecka na Dalekim Wschodzie, a w samej Japonii mieszkałam około pięciu lat. Miałam więc możność przyjrzeć się dokładnie życiu ludu japońskiego, poznać jego ciekawe tradycje, zwyczaje i wierzenia. Wiele z nich znalazło odbicie w fantastycznych, uderzających swą odrębnością baśniach i legendach.

Przebywając na wybrzeżu Oceanu Wielkiego, nasłuchałam się takich opowieści od różnych ludzi. Od starych rybaków, wieśniaczek, przekupniów... Ale najciekawiej potrafią opowiadać sędziwi bajarze, którzy wędrują z miejsca na miejsce, przygrywając sobie na instrumencie podobnym do lutni.

Dawnych wojowników i rycerzy, szlachetnych i mężnych lub złych i okrutnych, piękne boginki, zwierzęta przybierające czarodziejskie postacie — trzpiotowatą małpkę, mądrego borsuka czy skrzętnego krabika — wielu bohaterów opowieści japońskich znajdziecie w tej książce.

AUTORKACZARODZIEJSKI IMBRYCZEK

W ciemnym sosnowym lesie stała niegdyś drewniana świątynia. Obok niej w małym domku mieszkał bonza 1 , który odprawiał nabożeństwa i strzegł świętego przybytku. Pośród sprzętów należących do świątyni znajdował się stary imbryk do zaparzania herbaty. Na pozór naczynie to nie odznaczało się niczym szczególnym: ot, imbryk, jakich wiele. Chodziły jednak słuchy, że posiada on właściwości czarodziejskie, i pewnie dlatego nie używano go do przyrządzania herbaty.

Pewnego dnia, kiedy bonza układał się do zwykłej poobiedniej drzemki, zapragnął napić się herbaty. Nie mając pod ręką innego naczynia, sięgnął po stary imbryk, nalał do niego wody i postawił na piecyku wypełnionym żarzącymi się węglami. Po chwili podszedł, aby zaparzyć herbatę, ale cofnął się przerażony. Stała się bowiem rzecz niezwykła. Tam gdzie był dziobek imbryka, bonza zobaczył kształtny łebek borsuka o rozwartym pyszczku, na miejscu uszka imbryka sterczał puszysty ogonek. Bonza osłupiał. A imbryczkowi-borsukowi widocznie zrobiło się na piecyku gorąco, bo żywo zeskoczył na matę i zaczął węszyć po kątach. Kiedy mu się to sprzykrzyło, podszedł do bonzy. Nie miał zapewne złych zamiarów, bo wesoło kręcił ogonkiem, a małe oczka iskrzyły mu się przyjaźnie. Ale bonza przestraszył się nie na żarty i zawołał rozpaczliwie:

— Ratunku!...

Na krzyk bonzy zbiegli się jego uczniowie, którzy korzystając z przerwy w nauce odpoczywali w ogrodzie. Nie wiedzieli, co się stało, więc każdy porwał co miał pod ręką. I oto naprzeciw borsuka stanęła zbrojna gromadka: jeden trzymał miotłę, drugi szczypce, inny łopatę, a nad nimi, niby chorągiew, powiewały białe spodenki na bambusowej tyczce, takiej, na jakich zazwyczaj w Japonii suszy się bieliznę. Pośród zdumionych niezwykłym widokiem uczniów znalazł się śmiałek, który zawołał głośno:

— Skoro nicpoń-borsuk dostał się do świątyni, trzeba go stąd wypędzić!

Zapomniał on, że borsuk wcale nie jest złym stworzeniem, chociaż czasem lubi płatać ludziom figle.

Tak to imbryk, który tymczasem przyjął swą zwykłą postać, został wyrzucony na śmietnik.

Kiedy bonza ochłonął z pierwszego wrażenia, zaczął żałować, że pozwolił uczniom wyrzucić imbryk. Lepiej by było sprzedać go mieszkającemu w pobliżu staremu blacharzowi. Przydałoby się trochę grosza w skarbonce. A że omyłka była do naprawienia, wziąwszy imbryk, wyszedł o zmierzchu z domu.

Blacharz, do którego skierował się chciwy bonza, był niezamożny, ale uczciwy. Zarabiał niewiele, a rodzinę miał liczną, toteż każdy wydatek był dla niego przykrym ciężarem. Nie zachwycił się więc propozycją bonzy, ale nie okazał mu tego. Długo szperał w swojej połatanej sakiewce, aż wreszcie wydobył kilka miedziaków. W ten sposób imbryk stał się własnością ubogiego blacharza.

Zapadła ciemna, głęboka noc. W domu blacharza wszyscy już twardo spali, kiedy staruszka obudził jakiś szmer. Przekonany, że to hałasują myszy albo szczury, zawołał sennie:

— Szszu... szszu... wstrętne szkodniki!

I byłby może spał dalej, lecz nagle coś go musnęło po twarzy.

— To mi dopiero! — krzyknął rozgniewany nie na żarty i zerwał się z posłania.

Zapalił lampkę i wzdrygnął się nie wierząc własnym oczom. Kupiony wieczorem imbryk stał przed nim w postaci borsuka. Blacharz nie był tchórzem, ale nie lubił mieć do czynienia z duchami. Chwycił więc pręt, który mu się nawinął pod rękę, i chciał wystraszyć zwierzątko. Ale borsuka już nie było — przed blacharzem znowu stał zwykły, stary imbryk.

— Co za przywidzenie — przemówił staruszek przyglądając mu się z niedowierzaniem.

Nie dostrzegłszy nic podejrzanego, zgasił lampkę i zasnął. Reszta nocy upłynęła spokojnie.

Nazajutrz blacharz opowiedział żonie o nocnym zdarzeniu i po wspólnej naradzie postanowił zwrócić imbryk bonzie. Tego dnia jednak staruszek nie mógł się oderwać od roboty, gdyż jakimś dziwnym trafem u wszystkich sąsiadów popękały imbryki.

Nastała noc. I znów o północy powtórzył się dziwny hałas.

— Jeśli cię nie oddam bonzie, to przynajmniej wyrzucę z domu! — zawołał gniewnie blacharz i wyskoczył z łóżka.

— Ach, nie wyrzucaj mnie! — odezwał się nagle imbryczek. — Jak widzisz, nie jestem zwykłym naczyniem i jeżeli posłuchasz mej rady, wiele na tym skorzystasz. Wiem, że jesteś biedny i musisz utrzymywać liczną rodzinę, więc chciałbym ci dopomóc. Zostaw swoją robotę i chodź lepiej ze mną w szeroki świat. Nie musisz się o nic martwić, weź tylko z sobą jakikolwiek instrument muzyczny.

Słowa te trafiły do przekonania staruszkowi. Zabrał bambusowy flet, parę drobiazgów w skromnym zawiniątku i wraz z imbrykiem ruszył w drogę.

Wkrótce blacharz i jego czarodziejski imbryczek zasłynęli na całą Japonię. Gromady ludzi zbiegały się zewsząd, gdy imbryk puszczał się w tany i wyczyniał przedziwne sztuki, a blacharz przygrywał mu na flecie. Bogaci chętnie zapraszali ich do siebie, a razu pewnego sam cesarz wezwał blacharza, aby wraz z czarodziejskim imbrykiem wystąpił w jego pałacu.

Staruszek nigdy nie marzył o tak wielkim zaszczycie. Przepyszne szaty rodziny cesarskiej i dam dworu — barwne, bogato haftowane srebrem i złotem — onieśmielały go.

Cesarz z podziwem przyglądał się tańcom czarodziejskiego imbryczka i hojnie nagrodził blacharza. Poczciwy staruszek pośpieszył zaraz do domu, gdzie z utęsknieniem czekała na niego żona i dzieci.

Odtąd rodzina blacharza nie zaznała już biedy. Żyli w dostatku, wspierając ludzi ubogich, jakimi sami niegdyś byli. A sprawca ich szczęścia — czarodziejski imbryczek stał się jakby członkiem rodziny. Umieszczono go na honorowym miejscu, we wnęce obok posążka Buddy.ZAJĄC I KROKODYLE

Na wysepce przy brzegu wielkiej, szerokiej rzeki mieszkał kiedyś pewien zając. Lubił on bardzo dalekie wędrówki, nic więc dziwnego, że któregoś dnia postanowił udać się na przeciwległy brzeg rzeki.

Ale jakże to zrobić? Mostu żadnego nie widać, nigdzie nawet marnego czółenka. Przepłynąć rzekę? Brr... woda taka mokra i żal futerka! A futerko miał tak piękne i puszyste, że każdy mu go zazdrościł.

Siedzi zając i duma, aż tu naraz woda zaczyna się pienić. Wielkie bałwany podnoszą się w górę. Po chwili wyłazi na brzeg wysepki jakiś olbrzymi potwór. Łeb płaski, paszcza wydłużona i strasznie kłapie zębami, a ogon taki długi, długi... Strach ogarnął zająca. Już chciał uciekać, gdy zauważył, że potwór nawet nie patrzy w jego stronę. Ziewnął tylko potężnie i wyciągnął się na piasku w palących promieniach słońca.

„Ach już wiem! Bierze kąpiel słoneczną“ — domyślił się zając, bacznie śledząc każdy ruch straszydła.

I wtedy, całkiem niespodziewanie, przyszło mu coś do głowy.

„Nie będę sobą, jeśli nie skorzystam z odwiedzin tego gościa“ — pomyślał i z uciechy fiknął dwa koziołki. Następnie w wesołych podskokach podążył w stronę krokodyla, gdyż to on był właśnie.

Mimo wszystko zając nie bardzo mu ufał, więc zatrzymał się w pewnej odległości i pozdrowił go uprzejmie. Krokodyl odpowiedział osobliwym powitaniem: zmrużył lewe oko i zaczął kręcić ogonem takiego młynka, że dokoła powstała straszna kurzawa.

— Oj... oj... Jaki piękny ogon! — zachwycał się zając, nieznacznie przecierając łapką oczy.

Słowa jego mile połechtały krokodyla, tak że raczył wdać się z nim w rozmowę.

Po pewnym czasie zając zdobył się na odwagę:

— Ty jesteś mieszkańcem rzeki, a ja wysepki. Jestem ogromnie ciekawy, który z nas ma więcej przyjaciół: ty czy ja? — I spojrzał na krokodyla spod oka.

— Ależ nie ma dwóch zdań — zaryczał na to krokodyl. — Oczywiście, że ja mam więcej przyjaciół niż ty.

— A to dlaczego? — spytał niewinnie zając.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: