Bez pośpiechu. Jak mądrze rozwiązywać problemy i nie zwariować w szybkim świecie - ebook
Bez pośpiechu. Jak mądrze rozwiązywać problemy i nie zwariować w szybkim świecie - ebook
Wszyscy ulegamy presji, żeby pracować szybciej, załatwiać więcej spraw i błyskawicznie rozwiązywać problemy. Ale podejmowanie decyzji na łapu capu może spowodować więcej komplikacji na dłuższą metę. Żeby znaleźć naprawdę trwałe i skuteczne rozwiązania potrzebny jest czas.
W tej zabawnej i prowokacyjnej książce Carl Honoré, autor bestsellerowej Pochwały powolności, rozmawia z fachowcami z całego świata, którzy nie żałują czasu na szukanie najlepszej – chociaż wcale nie najszybszej – drogi do wyjścia z kłopotów. Honoré wyjaśnia, dlaczego w biznesie, polityce, edukacji, opiece zdrowotnej, a także w naszych relacjach z ludźmi warto przeciwstawiać się otaczającej nas kulturze szybkiego fixu i proponuje sposoby pomocne w znajdowaniu bardziej przemyślanych i twórczych rozwiązań, które da się z powodzeniem zastosować w każdej sferze życia.
Honoré rozbraja stylem i zaraźliwą ciekawością świata.
The Wall Street Journal
Ta przystępna, przejrzysta i mądra książka powinna znaleźć się na biurku każdego menedżera i polityka.
The Independent
Spis treści
Wstęp: Pociąganie za linkę Andon 8
Dlaczego szybki fix? 26
Przyznać się: Magia błędów i mea culpa 41
Dobrze się zastanów: Reculer pour mieux sauter 62
Myśl holistycznie: Połącz kropki 76
Myśl perspektywicznie: Zajmij się jutremjuż dzisiaj 92
Myśl o małych rzeczach: Diabeł tkwi w szczegółach 112
Przygotuj się: Gotowi na wszystko 130
Współpracuj: Co dwie głowy, to nie jedna 141
Crowdsource: Mądrość mas 162
Przyśpieszaj: Pierwszy wśródrównych sobie 184
Deleguj: Samopomoc 205
Wyczuj: Nastaw emocjonalny termostat 227
Baw się: Rozwiązuj problemy jeden po drugim244
Ewoluuj: Czy już jesteśmy u celu? 264
Przyszłość bez pośpiechu 281
Podziękowania 292
Odwołania 293
Bibliografia 302
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64488-88-7 |
Rozmiar pliku: | 3,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Chcę zgarnąć wszystko, i chcę tego teraz.
GRUPA ROCKOWA QUEEN
Kościół św. Piotra wydaje się niewzruszony wobec niespokojnie kłębiącego się tłumu wiedeńskiego śródmieścia. Stoi na wąskim placu, schowany za hałaśliwymi ulicami handlowymi, które przecinają wzdłuż i wszerz stolicę Austrii. Otaczające kościół budynki, niczym żołnierze zwierający szyki, sprawiają, że turyści często nie zauważają nawet jego pysznej barokowej fasady i zielonych kopuł.
Przekraczamy próg kościoła przez ogromne, drewniane wrota i jak przez dziurę wydrążoną przez korniki przechodzimy w czasy, kiedy niewiele było powodów do pośpiechu. Szmer gregoriańskich śpiewów dobiega z ukrytych głośników. Świece rzucają migocące światło na złocone ołtarze i obrazy przedstawiające Maryję Dziewicę. W powietrzu unosi się słodki zapach kadzidła. Kręte schody ze zwietrzałego kamienia prowadzą do tysiącletniej krypty. Grube mury blokują zasięg telefonów komórkowych, cisza wydaje się niemal metafizyczna.
Jestem tu, żeby porozmawiać o cnocie powolności. Wieczór zorganizowano z myślą o ludziach biznesu, ale jest też trochę duchownych. Pod koniec spotkania, kiedy większość gości rozpływa się już w mrokach wiedeńskiej nocy, podchodzi do mnie odziany w imponującą purpurową sutannę wielebny Martin Schlag. „Kiedy pana słuchałem, nagle zdałem sobie sprawę, jak łatwo jest nam wszystkim zarazić się niecierpliwością współczesnego świata – wyznaje z zakłopotaniem. – Ostatnio, muszę to panu powiedzieć, modlę się zbyt szybko”.
Śmiejemy się obaj. O ironio! Człowiek w sutannie zachowuje się jak człowiek w garniturze, ale jego przewina pokazuje, jak głęboko sięga impuls szybkiego fixu. Bo w końcu modlitwa jest chyba najstarszym rytuałem rozwiązywania problemów. W całej historii, we wszystkich kulturach, nasi przodkowie w potrzebie zwracali się do bogów i duchów, szukając pomocy na czas powodzi, głodu, suszy czy choroby. To, czy modlitwa może naprawdę rozwiązać problemy, pozostaje sprawą otwartą, ale jedno jest jasne: żaden bóg nie przychodzi w sukurs tym, którzy modlą się szybciej. „Modlitwa nie powinna być drogą na skróty – mówi Monsignore Schlag. – Chodzi właśnie o to, żeby zwolnić tempo, słuchać, zagłębić się w myślach. Jeśli modlisz się pośpiesznie, modlitwa traci sens i moc. Staje się pustym gestem”.
Jeśli mamy zacząć porządnie rozwiązywać problemy, musimy najpierw zrozumieć nasze fatalne zauroczenie szybkimi rozwiązaniami. Musimy wiedzieć, dlaczego nawet tacy ludzie jak Monsignore Schlag, którzy poświęcają życie spokojnej kontemplacji, w miejscach takich jak kościół św. Piotra, nadal ulegają pokusie szybkiego fixu. Czy przypadkiem nie jesteśmy jakoś zaprogramowani na sięganie po srebrną taśmę klejącą? Czy dzisiejszemu społeczeństwu trudniej oprzeć się pokusie obsikania przemarzniętej nogi?
Po moim spotkaniu z wielebnym, zwracam się do świeckiego eksperta od mechanizmu ludzkiego umysłu. Peter Whybrow jest psychiatrą i dyrektorem Instytutu Neurobiologii i Ludzkich Zachowań im. Jane i Terry’ego Semelów z Uniwersytetu Kalifornijskiego (UCLA). Jest również autorem książki pt. American Mania. Pokazuje w niej, w jaki sposób mechanizmy mózgowe, które pomogły pierwszym ludziom przeżyć w świecie niedostatku, sprawiają, że obżeramy się we współczesnej erze obfitości. Podobnie jak inni naukowcy związani z neurobiologią, uważa, że nasze uzależnienie od szybkiej prowizorki ma korzenie fizjologiczne.
Ludzki mózg dysponuje dwoma podstawowymi mechanizmami do rozwiązywania problemów, zwanymi potocznie System 1 i System 2. Pierwszy jest szybki i intuicyjny, prawie jak myślenie bez zastanawiania się. Kiedy widzimy lwa przyglądającego się nam z drugiej strony wodopoju, nasz mózg natychmiast wyznacza najlepszą trasę ucieczki i sprawia, że rzucamy się w jej kierunku. Szybki fix. Problem rozwiązany. Ale Systemu 1 używamy nie tylko w sytuacjach śmiertelnego zagrożenia. Jest to droga na skróty, którą obieramy w codziennych życiowych zmaganiach. Wyobraźmy sobie, że każda nasza decyzja – odwzajemnić uśmiech sympatycznego nieznajomego w metrze? Jaką kanapkę wybrać w porze lunchu? – wymagałaby głębokiej analizy sytuacji i pełnego udręki wpatrywania się we własny pępek. Życie byłoby nie do zniesienia. System 1 oszczędza nam fatygi.
Natomiast System 2 jest powolny i wymagający namysłu. Jest to myślenie świadome, któremu się oddajemy, kiedy mamy pomnożyć dwadzieścia trzy przez szesnaście lub przeanalizować potencjalne skutki uboczne nowej polityki socjalnej. Myślenie takie obejmuje planowanie, krytyczną analizę i racjonalny namysł, a odpowiedzialne za nie są części mózgu, które rozwijają się od narodzin do wieku dojrzewania – dlatego dzieci domagają się natychmiastowej gratyfikacji. Nic dziwnego, że System 2 pochłania więcej energii.
System 1 pasował do życia w zamierzchłych czasach. Nasi najdawniejsi przodkowie mniej odczuwali potrzebę głębokich rozmyślań czy myślenia perspektywicznego. Jedli, kiedy byli głodni, pili, kiedy chciało im się pić i spali, kiedy byli zmęczeni. „Kiedy się żyło na sawannie, a przeżycie zależało od tego, co się robiło każdego dnia, pojęcie jutra nie istniało – mówi Whybrow. – Więc systemy fizjologiczne, które odziedziczyliśmy w mózgu i ciele skupiały się na znajdowaniu rozwiązań na krótką metę i wynagradzaniu nas za wyszukiwanie ich”. Kiedy 10 tysięcy lat temu rozpowszechniła się uprawa roli, zdolność planowania przyszłości stała się atutem. Dzisiaj, w skomplikowanym, postindustrialnym świecie, System 2 powinien królować.
Tyle tylko, że tak nie jest. Dlaczego? Jeden powód to taki, że w naszych XXI-wiecznych głowach nadal przemierzamy sawanny. System 1 dominuje, bo nie wymaga tyle czasu i wysiłku. Jego działanie wyzwala w mózgu produkcję dopaminy – czegoś w rodzaju przekaźnika przyjemności – co sprawia, że ciągle wracamy po jeszcze więcej. To dlatego ogarnia nas dreszczyk emocji za każdym razem, kiedy gramy w Angry Birds i przechodzimy do następnego poziomu, albo kiedy skreślamy jakiś punkt na liście spraw do załatwienia: robota skończona, nagroda otrzymana, pora na następny dreszczyk. W rachunku kosztów i korzyści w odniesieniu do neurobiologii System 1 daje maksimum zysku przy minimum wysiłku. Emocje, jakich dostarcza, mogą nawet być celem samym w sobie. Jak kawiarze nie mogą się doczekać następnej dawki kofeiny, czy palacze wybiegają na zewnątrz na papierosa, przyjmujemy szybkie rozwiązanie szybkiego rozwiązania – szybki fix szybkiego fixu. W porównaniu z tym System 2 wydaje się nudnym tyranem, wymagającym znoju i poświęcenia już od dzisiaj, w zamian za obietnicę jakiejś mglistej nagrody w przyszłości. System 2 jest jak osobisty trener, który każe wyrzec się czekoladowego eklera na rzecz 20 pompek, albo jak rodzice zaganiający nas do książki, kiedy kusi zabawa na dworze. Henry T. Ford miał na myśli System 2, kiedy powiedział, że „myślenie to najcięższa praca z możliwych i pewnie dlatego tak niewielu ją podejmuje”.
System 2 może odgrywać też rolę spin doktora, racjonalizując nasz wybór natychmiastowej nagrody. Ulegając pokusie i pochłaniając tamten ekler, wmawiamy sobie, że zasłużyliśmy na łakocie, potrzebowaliśmy energetycznego bodźca, a nadmiar kalorii spalimy na siłowni. „Konkluzja jest taka, że prymitywny umysł nastawia się na szybki fix i że zawsze tak było – twierdzi Whybrow. – Odroczona gratyfikacja wymaga długoterminowej perspektywy i jest ciężką pracą. Szybki fix przychodzi w bardziej naturalny sposób. Sprawia nam przyjemność. Cieszy nas i wkrótce chcemy szybciej i jeszcze szybciej”.