Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bezdzietność - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 kwietnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
31,90

Bezdzietność - ebook

Czy bezpłodni mężczyźni są mniej sprawni seksualnie?

Czy stanie na głowie może pomóc zajść w ciążę?

Czy przyczyną niepłodności są „blokady psychiczne”?

Czy adopcja dziecka ma uzdrawiający wpływ na parę?

Barbara Dolińska w swojej książce mierzy się również z takimi mitami na temat bezdzietności, które z pewnością nie ułatwiają życia ludziom starającym się o dziecko. Autorka pokazuje przy tym społeczne spostrzeganie bezdzietności, która okazuje się mocno uwikłana w realia zarówno kulturowe oraz religijne, jak i ekonomiczne.

Śledząc doniesienia medialne na temat bezdzietności, można odnieść wrażenie, że istnieją tylko dwa niezależne od siebie i wzajemnie się wykluczające sposoby jej doświadczania. Jeden z nich polega na bezdzietności z wyboru, utożsamianej z postawą wykluczającą posiadanie dzieci, traktowanych jako zbędny balast i przeszkoda w korzystaniu z przyjemności życia. Drugi - na desperackiej walce o dziecko, którego mimo usiłowań nie można mieć. Tym samym bezdzietność jest utożsamiana albo ze strategią życiową DINK (double income no kids), albo ze stosowaniem procedury pozaustrojowej po tym, jak inne metody leczenia okazały się nieskuteczne. Jednakże obie te sytuacje ilustrują skrajności w doświadczaniu braku potomstwa – stanowią dwa krańce kontinuum bezdzietności.

Książka dr Barbary Dolińskiej pt. „Bezdzietność. Perspektywa społeczno-kulturowa” jest pracą wyjątkową. Przedstawia ona bowiem problem bezdzietności nie tylko w sposób całościowy, rzetelny, ale również, o co wcale nie jest łatwo, bardzo interesujący.

Prof. Alicja Kuczyńska

Barbara Dolińska - jest adiunktem w Zakładzie Psychologii Klinicznej i Zdrowia na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest doktorem nauk medycznych z dziedziny medycyny i psychologii klinicznej. Jej zainteresowania naukowe obejmują psychopatologię, konsekwencje przeżywania kataklizmów i katastrof w wymiarze społecznym i personalnym, pozafarmakologiczne wyznaczniki skuteczności leczenia oraz psychologię prokreacji, ze szczególnym uwzględnieniem bezdzietności i jej percepcji społecznej. Autorka książki „Placebo. Dlaczego działa coś, co nie działa?” (2011).

Kategoria: Naukowe i akademickie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62122-91-2
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Zagadnienie bezdzietności to bez wątpienia problem interdyscyplinarny. Najczęściej jednak rozpatrywany jest na gruncie medycyny, psychologii, socjologii i demografii. Przedstawiciele dwóch pierwszych dyscyplin zajmują się przede wszystkim szczególną odmianą bezdzietności, spowodowaną niepłodnością, natomiast przedmiotem zainteresowania socjologów i demografów jest bezdzietność jako problem społeczny. Podejmując się napisania monografii o bezdzietności, musiałam spojrzeć na to zagadnienie z obu perspektyw. Oprócz samej prezentacji tego zjawiska pokusiłam się również o próbę ustalenia, w jaki sposób bezdzietność jest spostrzegana nie tylko przez osoby, których bezpośrednio dotyczy, ale również przez członków społeczności, w której te osoby żyją.

Nieuchronną konsekwencją tak kompleksowego ujęcia problematyki bezdzietności, wraz z przybliżeniem badań prowadzonych w wielu krajach, było ledwie zarysowanie, lub wręcz pominięcie treści bezsprzecznie ważnych, ale wyczerpująco omówionych w literaturze polskojęzycznej. Świadomie zrezygnowałam na przykład z przedstawienia wieloaspektowej problematyki stresu, czy też charakterystyki procedury leczenia niepłodności, czy wreszcie z omówienia teorii przejścia demograficznego. Przyjęłam bowiem założenie, że zainteresowany tymi kwestiami Czytelnik z łatwością będzie mógł poszerzyć swoją wiedzę, w czym pomogą mu odwołania do tekstów źródłowych, zamieszczone przy tych zagadnieniach, które w niniejszej monografii zostały jedynie zasygnalizowane. Dzięki takiemu rozwiązaniu mogłam poświęcić więcej miejsca tym problemom, które w literaturze prezentowane są znacznie rzadziej (na przykład czynnikom wpływającym na podejmowanie decyzji o rodzicielstwie) lub nie do końca trafnie czy rzetelnie (między innymi kwestie tak zwanej blokady psychicznej, relacje między adopcją a płodnością rodziców adopcyjnych, czynniki obniżające możliwości reprodukcyjne). Wydawało mi się to tym ważniejsze, że taka nieadekwatna wiedza w znacznym stopniu kształtuje powszechne przekonania na temat przyczyn nieplanowanej bezdzietności.

Korzystając z okazji, chciałabym wyrazić wdzięczność osobom, które w szczególny sposób przyczyniły się do powstania tej książki i wpłynęły na jej ostateczny kształt. Podziękowania należą się zwłaszcza recenzentkom mojej monografii, profesor Marioli Bidzan i profesor Alicji Kuczyńskiej, których konstruktywne, ale życzliwe uwagi oraz wskazanie dodatkowych źródeł informacji sprawiły, że książka znacznie zyskała na przejrzystości. Pragnę również wyrazić wdzięczność profesorowi Jerzemu Brzezińskiemu za nieustające wsparcie i niezachwiane przekonanie, że praca nad tą książką jest warta zachodu. Gorące podziękowania winna jestem także Annie Świtajskiej, właścicielce wydawnictwa Smak Słowa, która zadeklarowała chęć wydania tej pracy i której cierpliwość i życzliwość w pełni doceniam. Na koniec i przede wszystkim dziękuję mojej córce za pomoc graficzną (szczególnie wykonanie wykresów) i rozmowy, które miały wpływ na treść tej monografii, a także za wyrozumiałość wobec braku czasu w okresie pisania książki.Rozdział 1
BEZDZIETNOŚĆ

1.1
WPROWADZENIE

Problematyka bezdzietności w polskiej literaturze przedmiotu zyskuje na popularności. Dzieje się tak nie z powodu dostrzegania cierpień ludzi bezdzietnych, ale za sprawą gorących dyskusji na temat dostępności procedur wspomaganego rozrodu. Dominujące w tych dyskusjach sprowadzanie problemu leczenia niepłodności do dopuszczalności stosowania procedur zapłodnienia pozaustrojowego jest tak samo nietrafne, jak stawianie znaku równości między bezdzietnością a bezpłodnością. Debaty medialne, deklaracje polityków, opinie urzędników dotyczące dopuszczalności metody in vitro są, niestety, podstawowym źródłem społecznej wiedzy o problemach ludzi, którzy mimo pragnienia posiadania dzieci nie mogą ich mieć. Wydaje się, że zajadłe dyskusje nad metodą in vitro nie zmienią zapatrywań dyskutantów, mogą jednak stanowić źródło wiedzy o tym, jak ów problem jest spostrzegany przez opinię publiczną i przez samych zainteresowanych – ludzi w sposób niezamierzony bezdzietnych.

Śledząc doniesienia medialne na temat bezdzietności, można odnieść wrażenie, że istnieją tylko dwa niezależne od siebie i wzajemnie się wykluczające sposoby jej doświadczania. Jeden z nich polega na bezdzietności z wyboru, utożsamianej z postawą wykluczającą posiadanie dzieci, traktowanych jako zbędny balast i przeszkoda w korzystaniu z przyjemności życia. Drugi polega na desperackiej walce o dziecko, którego mimo usiłowań nie można mieć. Tym samym bezdzietność jest utożsamiana albo ze strategią życiową DINK (double income no kids), albo ze stosowaniem procedury pozaustrojowej po tym, jak inne metody leczenia okazały się nieskuteczne. Jednakże obie te sytuacje ilustrują skrajności w doświadczaniu braku potomstwa – stanowią dwa krańce kontinuum bezdzietności. Bezdzietność może być bowiem dobrowolna i przymusowa. Eleonora Bielawska-Batorowicz (2006) zwróciła uwagę na konieczność rozróżnienia terminów „bezdzietność” i „niepłodność”, wskazując na odmienne zakresy obu pojęć. Zaproponowała też określenie niepłodności terminem „nieplanowana bezdzietność”. Planowanie, czyli intencja stania się rodzicem, wydaje się mieć kluczowe znaczenie przy rozróżnianiu zamierzeń prokreacyjnych. Z tego powodu, na potrzeby tej pracy, będę używała terminów: planowana versus nieplanowana bezdzietność lub dobrowolna versus wymuszona bezdzietność, traktując je – odpowiednio – jako synonimy.

Sama intencja, czyli zamiar posiadania dzieci, nie wystarcza jednak do zewidencjonowania wszystkich możliwych wariantów bycia bezdzietnym. Oprócz zamiaru istotne są również możliwości prokreacyjne osoby, która ten zamiar chce wcielić w życie. Mówiąc o ludziach, którzy nie mają dzieci, należałoby używać, zgodnie z definicją słownikową, terminu „bezdzietność”. Jeżeli zaś bezdzietność jest spowodowana jakąkolwiek fizyczną dysfunkcją, właściwe byłoby określenie „niepłodność”. W ten sposób oprócz kategorii intencji pojawia się kategoria możliwości prokreacyjnych. Kolejną istotną kwestią jest stosunek do posiadania dzieci – czy są one pożądane, czy nie. Te trzy czynniki: intencja, możliwości fizyczne i znaczenie dziecka, nadal nie wystarczają do opisu złożoności sytuacji bezdzietności. Konieczne jest wzięcie pod uwagę dynamiki planów prokreacyjnych i możliwości ich realizacji. Dziecko może być zamierzone, pożądane, para może być zdrowa, ale decyzję o posiadaniu dziecka może odraczać z różnych powodów – zawodowych czy ekonomicznych.

Wydawałoby się, że niezbędnym warunkiem, który trzeba spełnić, by nie być bezdzietnym, jest posiadanie dziecka. Choć taki wniosek jest oczywisty z perspektywy lingwistycznej, na gruncie problematyki prokreacji sprawa nie przedstawia się już tak prosto, ponieważ posiadanie dzieci nie wyklucza niezrealizowanej intencji posiadania kolejnego dziecka. W literaturze przedmiotu mówi się w tym wypadku o niepłodności wtórnej, czyli niespełnionym zamiarze posiadania kolejnych dzieci (w tym dzieci z innym partnerem)^().

Idąc dalej tym tropem, należy też zastanowić się nad statusem osób, które wprawdzie mają dzieci, ale stało się to przypadkowo i nie chcą mieć ich więcej. Jeszcze inną kłopotliwą kwestią przy definiowaniu bezdzietności jest status osób samotnych, ponieważ potrzebę posiadania dzieci bądź jej brak zwykle rozpatrujemy jako problem lub decyzję partnerską.

Oczywiście rozważania nad tym, czy bezdzietność zależy od intencji, czy też od stanu faktycznego – to jest nieposiadania dziecka – sprowadzają problem do absurdu. Pokazują jednak, że bycia bezdzietnym nie można ograniczać do dwóch skrajnych postaw: pronatalistycznej i antynatalistycznej. Poza tym sposób definiowania bezdzietności jest niezwykle ważny, gdy staramy się określić rozmiar tego zjawiska, ponieważ przyjęte kryteria istotnie modyfikują liczebność grupy bezdzietnych.

Pomiędzy skrajnymi postawami – kategorycznym sprzeciwem wobec posiadania potomstwa i desperackimi staraniami o dziecko – istnieje spektrum zachowań, wyznaczanych przez intencje, możliwości prokreacyjne, subiektywnie spostrzegane warunki ekonomiczne i wartość, jaką stanowi posiadanie potomstwa. Rozbieżność między tymi elementami prowadzi do ambiwalencji, która jest w głównej mierze odpowiedzialna za bardzo częste we współczesnym świecie odraczanie decyzji o rodzicielstwie.

Nieposiadanie dzieci odróżnia bezdzietnych od społeczności, w której żyją. Brak potomstwa staje się zwykle tematem ocen i komentarzy. Przedmiotem mojego zainteresowania jest nie tylko doświadczanie bezdzietności, ale także społeczna percepcja tego zjawiska, czyli to, jak otoczenie społeczne ocenia fakt bezdzietności niektórych jego członków, a także to, czym ta ocena jest spowodowana.

Najwięcej miejsca w tej pracy poświęcam kwestiom przymusowej bezdzietności. Przyczyna tego jest prosta – właśnie ta tematyka dominuje w literaturze przedmiotu i zajmuje badaczy różnych dziedzin, w mniejszym stopniu demografii, w większym zaś psychologii, medycyny, etnografii i antropologii, zdrowia publicznego i promocji zdrowia. Oprócz pytań badawczych o rozmiar zjawiska i jego przyczyny, przedmiotem moich rozważań jest również możliwość zmniejszenia skali przymusowej bezdzietności i łagodzenia jej negatywnych skutków.

Dobrowolną bezdzietność najobszerniej dokumentują demografowie, ekonomiści i socjologowie, ponieważ traktują to zjawisko jako stosunkowo nowe w wymiarze społecznym i widzą je w makroskali – jako tendencję niebezpieczną pod względem demograficznym i ekonomicznym, prowadzącą do spadku dzietności, spostrzeganą w kategoriach zmierzchu tradycyjnego modelu rodziny. Skala tego zjawiska wymusza rozwiązania systemowe na poziomie państwa lub regionu, czyli promowanie dzietności poprzez pronatalistyczną politykę rządu. Gdyby traktować dobrowolną bezdzietność jedynie jako odzwierciedlenie postawy braku akceptacji siebie jako rodzica, wszelkie programy naprawcze i działania rządu miałyby bardzo ograniczoną skuteczność. Tak jednak nie jest, ponieważ na decyzję o rodzicielstwie wpływają czynniki, o których będzie mowa w następnym rozdziale.

1.2
PLANOWANA BEZDZIETNOŚĆ – WIEDZA POTOCZNA

Kiedy na początku 2012 roku znana polska felietonistka i satyryk Maria Czubaszek publicznie oświadczyła, że nigdy nie chciała mieć dzieci i w związku z tym dwukrotnie poddała się aborcji, jej słowa wywołały medialną burzę. Dziennikarka bowiem nie tylko przyznała się do tego, że macierzyństwo nigdy nie było dla niej stanem pożądanym, ale również otwarcie stwierdziła, że problem niechcianego dziecka rozwiązała w sposób, który jest obecnie społecznie i prawnie nieakceptowany. Ustawa ograniczająca przerywanie ciąży do sytuacji zagrożenia życia matki, ciężkich wad płodu i gwałtu obowiązuje w Polsce od 1993 roku i – jeśli wierzyć kolejnym raportom z badań opinii publicznej – społeczna akceptacja takich uregulowań prawnych jest coraz większa. Przedmiotem dyskusji nie było jednak to, czy Maria Czubaszek dokonała aborcji zgodnie z prawem, lecz to, że nie wykazuje ona cech zespołu poaborcyjnego, które wykazywać powinna. Jeden z publicystów (Tomasz Terlikowski) posunął się nawet do tego, by zdiagnozować u autorki zespół poaborcyjny, inna dziennikarka (Katarzyna Kolenda-Zaleska) zarzuciła Czubaszek epatowanie intymnymi informacjami i nie dowierzała, że można dokonać aborcji i nie cierpieć z powodu zespołu poaborcyjnego. Sam zespół jest raczej tworem wykreowanym z potrzeby serca przez przeciwników aborcji niż specyficzną konfiguracją objawów psychopatologicznych diagnozowanych u kobiet, które poddały się temu zabiegowi. Zaskakujące dla opinii publicznej okazało się również publiczne określenie samej siebie jako przeciwniczki macierzyństwa. Maria Czubaszek stwierdziła bowiem, że potomstwa nie planowała, a decyzję o bezdzietności podjęła świadomie i w interesie tych potencjalnych dzieci. W Polsce, kraju o bardzo niskim współczynniku dzietności, szczerość takiej deklaracji nie powinna budzić wątpliwości, ponieważ liczba kobiet, które nie mają dzieci, jest tu znacząca. Według raportów GUS- u na statystyczną Polkę przypada 1,2-1,4 dziecka, a w perspektywie dwudziestu lat można się spodziewać, że wskaźnik dzietności będzie się utrzymywał w dolnej granicy tego przedziału^(). A zatem wbrew konserwatywnym publicystom, kreującym obraz kobiety, która – niejako z definicji, z powodu bycia kobietą – jeśli nie ma dzieci, to tego żałuje, de facto istnieje grupa, która świadomie rezygnuje z rodzicielstwa. Co więcej – jest ona coraz liczniejsza i prawdopodobnie będzie się rozrastać (Sobotka, 2008).

Obiegowe opinie na temat rodzicielstwa i bezdzietności można sprowadzić do trzech kategorii. Po pierwsze, dzieci czynią ludzi szczęśliwymi. Po wtóre, ludzie bez dzieci wiodą puste, samotne życie. Po trzecie, o dziwo i w opozycji do dwóch poprzednich opinii, ludzie bezdzietni są szczęśliwi, bo żyją przyjemnie i bez obciążeń (Hansen, 2012). Oczywiście niemożliwe jest pogodzenie przekonania o uszczęśliwiającej roli potomstwa z akceptacją bezdzietności. Zatem prawdopodobnie zarówno Czubaszek, jak i Terlikowski odbierali wyrazy poparcia dla swoich poglądów i decyzji życiowych, ale wsparcia tego udzielały im zupełnie różne grupy społeczne.

Przekonanie o bezpośrednim związku między wychowywaniem dzieci a szczęściem i dobrostanem psychicznym jest uniwersalne i występuje na całym świecie, przy czym powszechniej wyrażają je mieszkańcy krajów afrykańskich, azjatyckich i wschodnioeuropejskich, a rzadziej – mieszkańcy krajów o wysokich dochodach, na przykład USA, Kanady i państw skandynawskich (Van de Kaa, 2001; Fokkema i Esveldt, 2008). Oprócz zróżnicowania geopolitycznego na akceptację przekonania, że posiadanie dzieci daje szczęście, wpływa wiek i wykształcenie badanych osób – ludzie młodzi i wykształceni częściej są sceptyczni wobec tego twierdzenia (Inglehart i in., 2004).

Poza radością wynikającą z kontaktu z dziećmi podkreśla się także ich znaczenie jako rękojmi satysfakcji ze związku partnerskiego, w którym się pojawiają, przy czym przekonanie to jest modyfikowane przez warunki geopolityczne i wiek badanych. Podziela je bowiem tylko połowa mieszkańców USA (Halle, 2002, za: Hansen, 2012), 55-60% Szwedów i aż 75-85% mieszkańców krajów wschodnioeuropejskich. Pozytywny wpływ rodzicielstwa na relacje partnerskie jest częściej dostrzegany przez ludzi starszych niż młodszych (Hansen, 2012).

Jesienią 2007 roku ponad 16 000 Polaków w wieku od 18 do 40 lat zadano pytanie, czy planują w przyszłości mieć dzieci (CBOS, 2010a). Wśród najmłodszych osób (18-24 lata) nieposiadających dzieci tylko 3% kobiet i 4% mężczyzn odpowiedziało na to pytanie przecząco. Podobnie niskie odsetki młodych ludzi deklarują brak zainteresowania rodzicielstwem w badaniach prowadzonych w Szwecji przez Claudię Lampic i współautorów (2006). W badaniach prowadzonych na świecie zwykle około 95% młodych ludzi zgłasza chęć posiadania dziecka (najchętniej dwojga lub trojga) w odpowiednim czasie i okolicznościach (Lampic i in., 2006; Tydén i in., 2006; Rovei i in., 2010; Virtala i in., 2011). Warto jednak zwrócić uwagę, że w każdym przedziale wiekowym powyżej 24 roku życia odsetek badanych deklarujących brak planowanego potomstwa rośnie. W przedziale wiekowym 35-39 lat odsetek kobiet bezdzietnych^(), które nie zamierzają mieć dzieci, wynosi 42%. Z wiekiem wzrasta również odsetek tych, którzy nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, czy planują posiadanie dzieci. Wspomniane wyżej badania Lampic i współpracowników (2006), w których uczestniczyło kilkuset szwedzkich studentów, ukazują podobne zależności. Tu także grupa osób nieplanujących w przyszłości potomstwa była nieliczna (4% kobiet i 3% mężczyzn). Badani generalnie wyrażali pozytywne postawy wobec posiadania dzieci i własnego rodzicielstwa. Studentki, w porównaniu ze swoimi kolegami, prezentowały istotnie więcej obaw dotyczących możliwości pogodzenia pracy zawodowej i obowiązków rodzicielskich. Połowa kobiet uważała wiek 35 lat i powyżej za optymalny czas na posiadanie dzieci. Wynikało to w głównej mierze z braku świadomości – a co za tym idzie obaw – co do uwarunkowanego wiekiem obniżenia możliwości prokreacyjnych. Zdecydowana większość uznała za pożądane posiadanie dwojga bądź trojga dzieci (83% kobiet i 86% mężczyzn). Preferowany wiek urodzenia pierwszego dziecka i ostatniego różnił się w zależności od płci badanych – kobiety wolałyby być młodsze w chwili urodzenia pierwszego dziecka (średnia dla kobiet wynosi 28 lat, dla mężczyzn – 30 i różnice między tymi średnimi są statystycznie istotne; dla ostatniego dziecka różnica jest o rok mniejsza: 35 i 36 lat). Połowa kobiet chciałaby urodzić ostatnie dziecko w przedziale wiekowym 35-39 lat, a 12% uważa, że właściwym momentem są 40 urodziny.

Urodzenie dziecka zanim „będzie się zbyt starym” jest ważne dla połowy kobiet i jednej trzeciej mężczyzn (w tym wypadku prawdopodobnie starość oznacza bardziej brak sił potrzebnych do sprostania obowiązkom rodzicielskim niż biologiczną niezdolność do reprodukcji). Czynnikami pozwalającymi na podjęcie decyzji o rodzicielstwie są: bycie w stałym związku, posiadanie odpowiedzialnego partnera i poczucie dojrzałości do tej decyzji. Kobiety przywiązują znacznie większą wagę do warunków ekonomicznych i możliwości pogodzenia opieki nad dzieckiem z pracą zawodową. Jedna trzecia kobiet (i tylko 10% mężczyzn) wyraża obawy o to, że posiadanie dzieci wpłynie negatywnie na ich notowania na rynku pracy. Również kobiety, częściej niż mężczyźni, sądzą, że rodzicielstwo może nie tylko obniżyć ich wartość zawodową, ale także mieć negatywny wpływ na relacje z partnerem i satysfakcję ze związku.

1.3
SPOŁECZNA PERCEPCJA PLANOWANEJ BEZDZIETNOŚCI

Bezdzietność z wyboru jest stereotypowo utożsamiana z postawą określaną jako childfree, czyli z uwolnieniem się od konieczności posiadania dzieci. Postawy wobec planowanej bezdzietności cechuje ambiwalencja. Z jednej strony pary, które świadomie i na mocy własnej decyzji nie chcą mieć dzieci, spostrzegane są jako niedostosowane (Miall, 1986; LaMastro, 2001). Z drugiej jednak strony akceptacja takiego wyboru jest coraz powszechniejsza, a bezdzietni z wyboru są spostrzegani jako szczęśliwi i zadowoleni z życia (Hansen, 2012). Postawy wobec osób podejmujących taką decyzję i czerpiących z niej korzyści zmieniały się w czasie. Początkowo wyraźnie wrogie (Chancey i Dumais, 2009), ewoluowały w stronę coraz większej akceptacji. Dobrą ilustracją tego stanu rzeczy są badania holenderskie. Akceptacja dobrowolnej bezdzietności wzrosła przez trzy dekady (1965-1996) z 20% do 90% (Noordhuizen, de Graaf i Sieben, 2010). I co charakterystyczne – ten rodzaj bezdzietności jest aprobowany zwłaszcza przez ludzi, którzy sami znajdują się w grupie ryzyka ponoszenia konsekwencji zarówno dzietności (kobiety), jak i bezdzietności (ludzie bezdzietni, młodzi i wykształceni; Koropeckyj-Cox i Pendell, 2007).

Młodych Europejczyków, którzy stanowczo nie życzą sobie mieć dzieci, jest zaledwie kilka procent. Oznacza to, że grupa tradycyjnie obarczana odpowiedzialnością za niską dzietność de facto w niewielkim stopniu ponosi tę odpowiedzialność. Niska dzietność jest w głównej mierze konsekwencją odraczania rodzicielstwa. Plany prokreacyjne młodych ludzi zakładają posiadanie w przyszłości przynajmniej dwójki dzieci, ale plany te nie zostają zrealizowane. Dzieje się tak dlatego, że zostały obwarowane warunkiem rodzicielstwa, które ma przynosić zyski, a nie straty (ewentualne zyski i straty powinny się w najgorszym razie równoważyć). Możliwe straty rozpatrywać należy przede wszystkim w kategoriach ekonomicznych – utraty bezpieczeństwa finansowego i obniżenia stopy życiowej. Zyski mają wymiar głównie emocjonalny.

Powszechnie aprobowana atrakcyjność rodzicielstwa w wymiarze psychospołecznym (Hansen, 2012) ma odzwierciedlenie w koncepcjach wyjaśniających to zjawisko. W teoriach naukowych znajdziemy przesłanki, które wskazują na znaczne korzyści emocjonalne płynące z posiadania dzieci. Po pierwsze, posiadanie dzieci zapewnia (od razu albo po ich dorośnięciu) zaspokojenie takich potrzeb, jak afiliacja, otrzymywanie przejawów szacunku, bezpieczeństwo, pozytywna samoocena, samorealizacja czy poczucie sensu (Schoen i in., 1997). Jak dowodzą liczni badacze pracujący w obszarze psychologii osobowości (np. Baumeister i Leary, 1995; Ryan i Deci, 2001; Lyubomirsky i Boehm, 2010), właśnie gratyfikacja tych potrzeb jest kluczowa do osiągnięcia dobrostanu. Po drugie, zwolennicy teorii, które wiążą dobrostan z pozytywnym rezultatem porównań społecznych (np. Michalos, 1985), zwracają uwagę, że posiadanie dzieci może być rozpatrywane w kategoriach sukcesu i być źródłem dumy, pozytywnej samooceny i satysfakcji. (Oczywiście to nie musi się odnosić do ludzi, którzy sami wybierają drogę życiową związaną z nieposiadaniem dzieci). Po trzecie, można się odwołać do samej istoty ewolucji, zgodnie z którą tendencja do posiadania potomstwa jest wpisana w funkcjonowanie każdego gatunku. Dla człowieka prokreacja stanowi konieczność ewolucyjną, której podporządkowane są zdolności adaptacyjne (Buss, 2001; Pisula i Oniszczenko, 2008). Wreszcie, istnieje teoria rozwoju psychospołecznego Erika Eriksona, w myśl której rodzicielstwo jest prawidłowością rozwojową, a brak dzieci może być przyczyną kryzysu życiowego (Erikson, 2004).

Jednakże w świetle badań, w których porównuje się osoby mające dzieci i ich niemające, trudno znaleźć przesłanki wskazujące na to, że posiadanie potomstwa jest psychologicznie gratyfikujące. Janusz Czapiński (2001) zauważył, że ludzie bezdzietni wydają się szczęśliwsi niż ludzie posiadający dzieci. Prace poświęcone badaniu relacji między szczęściem i dobrostanem a rodzicielstwem pokazują, że bycie rodzicem albo nie wpływa znacząco na doświadczanie satysfakcji (Koropeckyj-Cox i Pendell, 2007; Koropeckyj-Cox i in., 2007a; Angeles, 2009), albo nawet ją obniża (Alesina i in., 2004). Andrew Clark i współpracownicy (2008) stwierdzili wprawdzie, że urodzenie dziecka czyni kobietę szczęśliwszą, niż była (bardziej niż mężczyznę), ale euforia przemija po 2-3 latach, a poczucie szczęścia wraca do stanu wyjściowego. Co więcej, o ile pierwsze dziecko uszczęśliwia kobietę, o tyle drugie obniża poczucie satysfakcji, a kolejne zupełnie znosi pozytywne efekty emocjonalne notowane z chwilą urodzenia pierwszego dziecka (Kohler, Behrman i Skytthe, 2005). Podobnie Anna Baranowska i Anna Matysiak (2011), badając poczucie satysfakcji z rodzicielstwa, stwierdziły, że dziecko bardziej uszczęśliwia matkę niż ojca, ale efekt ten pojawia się tylko w odniesieniu do pierwszego dziecka. Ogólnie wydaje się, że posiadanie dzieci nie czyni rodziców szczęśliwszymi, niż byli, szczególnie w społeczeństwach pronatalistycznych (Hansen, 2012).

Brak satysfakcji z urodzenia kolejnych dzieci nie wyjaśnia jednak, dlaczego rodzicom wystarcza jedno dziecko, aby bowiem przekonać się o istnieniu tego efektu, trzeba mieć więcej dzieci. Być może warunkiem szczęścia jest coś więcej niż kolejny potomek, na przykład dobra sytuacja ekonomiczna. Posiadanie dziecka z jednej strony oznacza przecież konieczność przeznaczania środków finansowych na jego utrzymanie i wychowanie, a z drugiej – stanowi przeszkodę w osiąganiu wyższego statusu materialnego (choćby przez brak czasu na podjęcie dodatkowego zatrudnienia czy zdobycie wykształcenia). Należy jednak pamiętać, że szacowanie statusu materialnego ma charakter subiektywny. W krajach rozwiniętych, o wysokim dochodzie przypadającym na jednego obywatela, wzrost dobrobytu przekładał się na spadek dzietności, ale trwało to tylko do pewnego momentu, który można by określić wysyceniem dobrobytu. Mikko Myrskylä, Hans-Peter Kohler i Francesco C. Billari (2009) zauważyli, że w krajach o najwyższych wskaźnikach rozwoju (powyżej 0,85-0,9 HDI^()) w ciągu trzydziestu lat doszło do odwrócenia trendu i wzrostu dzietności. W Stanach Zjednoczonych i w bogatych krajach europejskich poziom dzietności bliski jest poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń. Wraz ze wzrostem dobrobytu kraje rozwinięte stały się realnie – a nie fasadowo – pronatalistyczne, zapewniając obywatelom warunki, które uczyniły posiadanie dzieci mniej uciążliwym. Stać się to mogło dzięki rozbudowanemu systemowi opieki socjalnej, który daje kobiecie możliwość posiadania dziecka, nie zmuszając jej przy tym do rezygnacji z kariery zawodowej i pracy zarobkowej. Jeśli polityka społeczna umożliwi posiadanie dziecka, którym państwo się zajmie lub zrekompensuje rodzicom straty, dzietność wzrośnie.

1.4
PLANOWANA BEZDZIETNOŚĆ – NIESPEŁNIENIE PRAGNIEŃ CZY ŚWIADOMA DECYZJA?

Katastrofalny i dynamiczny spadek dzietności, postępujący od ostatnich dziesięcioleci ubiegłego wieku, widoczny szczególnie w Europie, odznaczającej się najniższymi na świecie wskaźnikami urodzeń w naturalny sposób, wymusił wzrost zainteresowania przyczynami tego stanu rzeczy (Frejka i in., 2008). Badacze i opinia publiczna zwrócili uwagę na ludzi w wieku reprodukcyjnym, którzy nie mają dzieci. Stosując najprostsze kryterium, można ich podzielić na dwie grupy – bezdzietnych z wyboru i bezdzietnych z konieczności. Taki podział zakłada, że dla pierwszych bezdzietność jest realizacją planu życiowego, a drudzy swojego planu życiowego urzeczywistnić nie mogą. Jednakże obie grupy są różnorodne, a ich plany życiowe – nie zawsze łatwe do określenia i opisu. W tym rozdziale zajmę się zjawiskiem planowanej, dobrowolnej bezdzietności.

Podstawowym problemem jest tu oszacowanie liczebności tej grupy osób, a także wyznaczenie zakresu pojęcia bezdzietności. Zadanie to jest kłopotliwe, ponieważ musimy polegać na werbalnych deklaracjach, co wymaga pytania ludzi wprost, dlaczego nie mają dzieci. W pewnych wypadkach samo zadawanie takiego pytania może być uważane za etycznie wątpliwe. Poza tym, nawet jeśli uzyskamy odpowiedzi, to nie zawsze będą one precyzyjnie wskazywać, czy mamy do czynienia z planowaną, czy też nieplanowaną bezdzietnością.

Dobrowolna bezdzietność (nazywana również bezdzietnością z wyboru) jest zjawiskiem notowanym i opisywanym w literaturze od dość dawna (Chancey i Dumais, 2009), ale bardziej wnikliwe i empiryczne studia na ten temat pojawiły się dopiero w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jean E. Veevers (1973) pierwszy zauważył, że studia poświęcone rodzinie opierają się na założeniu, że ludzie tworzący związek małżeński chcą mieć dzieci bądź je mają. To powszechne przekonanie, prawdopodobnie bazujące na potocznych poglądach związanych z tym, jak funkcjonuje rodzina, było źródłem spostrzegania osób pozostających w związku partnerskim jedynie jako rodziców lub potencjalnych rodziców. Tradycyjna wizja małżeństwa dominująca w studiach nad rodziną nie pozwoliła dostrzec faktu, że pojawiło się pokolenie, dla którego dzięki skutecznej antykoncepcji posiadanie dzieci stało się świadomym wyborem, a nie konsekwencją uprawiania seksu.

Bezdzietność z wyboru jest przedmiotem zainteresowania wielu dziedzin – demografii, ekonomii, socjologii, psychologii i medycyny. Dla każdej z nich jednak dobrowolna bezdzietność ma inny wymiar, co utrudnia syntetyczny opis zjawiska.

Dobrowolną bezdzietność spostrzega się najczęściej z perspektywy demograficznej bądź społecznej (Chancey i Dumais, 2009). Pierwsza zakłada przede wszystkim określenie zjawiska w wartościach liczbowych, druga koncentruje się na przyczynach takich, a nie innych wyborów rodzicielskich, czyli motywacji do bycia bezdzietnym. Bez względu na to, którą perspektywę przyjmiemy, musimy liczyć się z problemami definicyjnymi. Aby je zobrazować, posłużę się przykładem, przedstawionym w ramce 1.1.

RAMKA 1.1

Anna i Piotr stanowili parę od czasów studenckich. Każde z nich było doskonałym studentem, a potem zrobiło błyskotliwą karierę. Ich związek opierał się na partnerstwie i zgodnie uważali, że dzieci stanowią przeszkodę w realizacji planów zawodowych i ograniczają wolność. W ich wypadku dziecko było szczególnie niemile widziane, ponieważ praca obojga wymagała dyspozycyjności, pełnego zaangażowania i częstych wyjazdów. Ku rozpaczy rodziców, którzy pragnęli mieć wnuki i deklarowali daleko idącą pomoc w ich wychowaniu, Anna i Piotr stanowczo chcieli pozostać bezdzietni. Niestety stosowana przez nich metoda antykoncepcyjna zawiodła. Pojawienie się dziecka nie zmieniło planów ani stylu życia rodziców. Anna wróciła do pracy tuż po zakończeniu urlopu macierzyńskiego, Piotr nie okazywał dziecku zainteresowania. Wychowaniem dziecka zajęli się jego rodzice, u których spędzało ono większość czasu. Kiedy córka miała dziesięć lat, Anna i Piotr postanowili się rozwieść. Rozstanie przebiegło w przyjacielskiej atmosferze, a oboje szybko weszli w nowe, satysfakcjonujące związki partnerskie. Dzieckiem nadal zajmowali się dziadkowie. Ani Anna, ani Piotr nie rozważali możliwości posiadania dzieci z nowymi partnerami i pozostali bezdzietni. Obecnie córka, cały czas mieszkająca z dziadkami, utrzymuje luźne i poprawne kontakty ze swoimi rodzicami i ich partnerami, ale żadna ze stron nie jest zainteresowana zacieśnianiem wzajemnych więzi.

Anna i Piotr nie są przedmiotem opisu demografów, ponieważ mają dziecko. Nie będą również obiektem ankietowych badań socjologów, gdyż w bazach danych figurują jako para posiadająca dziecko i do takich badań nie zostaną wylosowani. Jednakże Anna i Piotr prezentują spójny system wartości, w którym rodzicielstwo jest oceniane jako przeszkoda w realizacji ważnych planów, a nie cel, do którego należy dążyć. Co więcej, nawet pojawienie się dziecka nie zmieniło ich priorytetów.

Anna i Piotr sprawiają zatem spory kłopot badaczom zjawiska bezdzietności, ponieważ mają dziecko. Fakt, że wyborem obojga była dobrowolna bezdzietność, nie ma znaczenia, gdyż mają potomka. Chociaż nasi bohaterowie nie są problemem dla demografów, których interesuje głównie liczba dzieci, trudności z tym przypadkiem powinni mieć socjologowie i psychologowie. Zarówno Anna, jak i Piotr byli silnie zmotywowani do pozostania bezdzietnymi i nie dokonali żadnego wyboru. Dziecko było dziełem przypadku. Co więcej, nie zmieniło ono ich stylu życia i jest przez nich traktowane bardziej jak rodzeństwo niż własna progenitura. Przykład Anny i Piotra pokazuje, że warunkiem definiowania dobrowolnej bezdzietności nie musi być brak potomstwa, ale wystarczy spójne i niepodatne na czynniki zewnętrzne przekonanie, że dziecko jest dla rodziców przeszkodą, a nie źródłem satysfakcji. Dla analizowanej tu pary dziecko nie stanowi istotnego elementu ich życia. Ponadto jego pojawienie się nie wymusiło na rodzicach zmiany zachowania i systemu wartości.

Nie wiadomo, ilu jest rodziców, którzy tak jak Anna i Piotr mają dziecko przypadkowo – mimo deklarowanej niechęci do posiadania potomstwa – i nie zmodyfikowali swoich przekonań po jego urodzeniu. Należy jednak brać ich pod uwagę, a co za tym idzie – nie zawężać pojęcia dobrowolnej bezdzietności do nieposiadania dzieci. Istnienia ludzi mających wprawdzie dzieci, ale wyrażających przekonanie, że nie powinno się ich mieć, nie dostrzegają przedstawiciele nauk społecznych, lecz dostrzegają to sami bezdzietni z wyboru, czego przykładem jest dyskusja o znanych i sławnych znajdujących się w takiej właśnie sytuacji, toczona przez użytkowników forum Bezdzietnych z Wyboru^(). W ramach tej dyskusji przywołana została między innymi postać aktorki R. D., która pomimo urodzenia dziecka pozostaje mentalnie osobą bezdzietną z wyboru. Jest kwestią otwartą i niezwykle istotną, w jakim stopniu przekonanie, że dziecko stanowi przeszkodę w samorealizacji i ogranicza wolność rodziców, może mieć wpływ na relacje pomiędzy nimi a dzieckiem, które w sposób nieplanowany pojawi się na świecie. Przykład Anny i Piotra ilustruje skrajną i niemodyfikowalną postawę odrzucania rodzicielstwa, a ich relacje z dzieckiem cechują nie negatywne emocje, ale brak emocjonalnego zaangażowania, czyli brak emocjonalnej więzi z potomstwem na wszystkich etapach jego rozwoju. Podkreślić tu jednak trzeba, że sama przypadkowość ciąży nie jest czynnikiem utrudniającym akceptację dziecka i nawiązanie z nim więzi emocjonalnej. Bielawska-Batorowicz (2006), na podstawie badań własnych (Bielawska-Batorowicz, 1995) oraz badań Marthy Laxton-Kane i Pauline Slade (2002), stwierdziła, że fakt planowania bądź nieplanowania ciąży nie modyfikuje natężenia więzi między matką a nienarodzonym dzieckiem już w trzecim trymestrze ciąży. Czym innym jednak jest element zaskoczenia, a czym innym pojawienie się dziecka, które w żaden sposób nie jest akceptowane. Zatem otwarta pozostaje ważka kwestia, czy postawa konsekwentnego odrzucania własnego rodzicielstwa jest czynnikiem znaczącym w tworzeniu relacji między dzieckiem a rodzicami.

Traktowanie faktu posiadania dziecka jako wykluczającego bezdzietność z wyboru jest niefortunne. Jak już pisałam, wątpliwe wydaje się, by samo pojawienie się dziecka zawsze unieważniało preferencje życiowe jego rodziców i wymuszało jedynie właściwe zachowania rodzicielskie. Dobrowolna bezdzietność może być również wyborem tych rodziców, dla których narodziny pierwszego dziecka okazały się tak trudne, a doświadczenia rodzicielskie tak niesatysfakcjonujące, że nie decydują się oni na płodzenie kolejnych dzieci. Już spostrzeganie porodu jako wydarzenia traumatycznego może spowodować odrzucenie możliwości posiadania kolejnego dziecka (Allen, 1998). A zatem skupienie się w badaniach zjawiska dobrowolnej bezdzietności wyłącznie na osobach niemających dzieci może być źródłem błędów w określeniu liczebności grupy i problemów, które mogą towarzyszyć decyzji o bezdzietności.

Bezdzietność, dotycząca współcześnie coraz większej grupy osób w wieku reprodukcyjnym, jest zjawiskiem złożonym, a pojęcie bezdzietności z wyboru określa mocno zróżnicowaną grupę. Przyjęte w polskiej nomenklaturze terminy „bezdzietność z wyboru” lub „dobrowolna bezdzietność” nie charakteryzują motywów i postaw całej tej grupy. Zgodnie z typologią zaproponowaną i empirycznie potwierdzoną przez Ariane Kemkes-Grottenthaler (2003) do grupy tej należy bowiem zaliczyć nie tylko osoby zdecydowanie i kategorycznie odrzucające rolę rodzica, ale również te, które odraczają rodzicielstwo na czas nieokreślony, i te, które do rodzicielstwa mają stosunek ambiwalentny, a co za tym idzie – nie planują posiadania potomstwa. Sytuację komplikuje również fakt, że postawy wobec rodzicielstwa są dynamiczne – jedna piąta deklarujących brak zainteresowania posiadaniem dziecka zmienia swoje stanowisko w ciągu dwóch lat. Prawdziwie trafną empiryczną weryfikację intencjonalnej bezdzietności powinno się zatem przeprowadzać w grupie osób, które nie mają możliwości reprodukcyjnych (na przykład kobiety w wieku pomenopauzalnym). W ten sposób jednak poza przyjętym kryterium znaleźliby się mężczyźni. Ponadto badacze nie zainteresowali się wpływem mężczyzn na decyzje prokreacyjne kobiet. Dodatkowo, zakładając, że badaniem dobrowolnej bezdzietności objęto by wyłącznie populację kobiet poza wiekiem reprodukcyjnym, możemy korzystać jedynie z danych retrospektywnych, opartych na deklaracjach respondentek, które należy traktować z dużym dystansem ze względu na możliwe zniekształcenia. Zbierane tą metodą informacje są bowiem podatne na wadliwe opracowania pamięciowe i reinterpretacje. Kobieta, która nie ma dzieci, bo nigdy nie próbowała leczyć niepłodności (co jest powszechne), raczej będzie przekonywała samą siebie i badaczy, że poświęciła się karierze zawodowej, w której nie było miejsca na dziecko i rodzinę, niż obwiniała się o to, że z obawy przed opresyjną terapią zrezygnowała ze starań o potomstwo.

Dobrze ilustrują ten stan rzeczy włoskie badania prowadzone przez Marię Letizię Tanturri i Letizię Mencarini (2008). Autorki, analizując zjawisko bezdzietności wśród Włochów, szacowały jej częstość w miastach, pomijały samotnych mężczyzn i kobiety niebędące w związkach partnerskich. Swoje szacunki opierały wyłącznie na deklaracjach kobiet będących wcześniej – lub w trakcie prowadzenia badań – w związku partnerskim. W grupie 859 kobiet, które zdecydowały się wziąć udział w badaniu, 64% (547 respondentek)^() spełniło te warunki. Spośród nich 34% (296 kobiet) nigdy nie starało się o dziecko, z czego jedynie 3% (31 badanych) nie podejmowało prób z powodów zdrowotnych, a pozostałe 31% (256 respondentek) podało inne powody dobrowolnej bezdzietności. Natomiast w porównywalnej grupie kobiet, które planowały macierzyństwo i starały się o dziecko, odsetek kobiet niemogących mieć dzieci z przyczyn zdrowotnych był znacznie wyższy, niż wynikałoby to z szacunków demograficznych (Bunting i Boivin, 2007), i wynosił aż 19% (N = 162), z kolei kobiet prawdopodobnie płodnych, ale bezdzietnych było 10% (N = 84). Podobne dysproporcje między bezdzietnością wymuszoną a zamierzoną w badaniach polegających na analizie deklaracji respondentów występują również w badaniach Kemkes-Grottenthaler (2003). Trudno przyjąć, że partnerzy, którzy decydują się na nieposiadanie dzieci, istotnie rzadziej są niepłodni lub bezpłodni, niż wynika to z rachunku prawdopodobieństwa. Zdecydowanie bardziej prawdopodobne wydaje się założenie, że w deklaracjach zawarte jest to, co badani sami chcą o sobie powiedzieć. Inaczej mówiąc, łatwiej przyznać się do braku planów prokreacyjnych niż do niemożliwości zrealizowania takich zamierzeń. Deklarowanie świadomego odrzucenia rodzicielstwa zamiast podania niepłodności jako przyczyny bezdzietności może być strategią obrony ego, a także budowania pozytywnego obrazu własnej osoby w stosunku do swojego otoczenia społecznego. (Aby zaakceptować takie założenie, trzeba oczywiście przyjąć, że bezdzietność wymuszona jest traktowana przez samych zainteresowanych jako bardziej stygmatyzująca niż dobrowolna rezygnacja z rodzicielstwa). Równie prawdopodobne jest to, że ludzie uważają problemy z płodnością za zbyt intymne, by się nimi dzielić z badaczami, bądź że badacze konstruują narzędzia badawcze w sposób uniemożliwiający wskazanie problemów zdrowotnych jako przyczyny bezdzietności (por. Slany i Szczepaniak-Wiecha, 2003).

Stereotyp bezdzietnego z wyboru, opisany w literaturze już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, zakłada jego niedojrzałość, skoncentrowanie na sobie, odrzucanie odpowiedzialności, skupienie na karierze zawodowej, oddawanie się przyjemnościom i pozostawanie w związkach romantycznych (Slany i Szczepaniak-Wiecha, 2003; Chancey i Dumais, 2009). Postawy wobec bezdzietności wykazują jednak dynamiczną zmienność, a poza tym są mocno osadzone w kontekście kulturowym. Przyzwolenie na bezdzietność i spostrzeganie jej jako atrakcyjnego sposobu na osiągnięcie celów życiowych bez obciążeń wynikających z konieczności opieki nad dziećmi (Connidis, 2001) jest częstsze w krajach o wysokich dochodach niż w krajach wschodnioeuropejskich (Halle, 2002, za: Hansen, 2012; Inglehart i in., 2004; Koropeckyj-Cox i Pendell, 2007). Bezdzietność z wyboru jest częściej akceptowana przez tych, dla których jest atrakcyjną możliwością: ludzi młodych (czyli tych, którzy aktualnie dokonują wyborów prokreacyjnych), kobiety (które ponoszą większe koszty posiadania dziecka), osoby wykształcone (czyli te, które mają okazję realizować się zawodowo) i bezdzietne (czyli te, które akceptując zachowania innych, mają sposobność potwierdzenia własnego wyboru). Negatywne postawy wobec bezdzietności częściej prezentują mężczyźni, osoby religijne, o tradycyjnych, konserwatywno-prawicowych poglądach, ludzie słabo wykształceni i starsi (Park, 2005; Koropeckyj-Cox i Pendell, 2007; Noordhuizen i in., 2010; Merz i Liefbroer, 2012).

W polskiej terminologii brakuje określenia dla osób, które w sposób intencjonalny i kategoryczny odrzucają posiadanie dziecka i nie widzą dla własnej bezdzietności żadnej alternatywy. Angielski termin childfree charakteryzujący tę grupę akcentuje świadomy wybór takiej postawy i niezależność, wynikającą z uwolnienia się od obowiązków tak emocjonalnych, jak społecznych i ekonomicznych. Grupa „uwolnionych od posiadania dzieci”, którym stereotypowo przypisuje się egocentryczną motywację do unikania niedogodności związanych z posiadaniem potomstwa i których spostrzega się jako gratyfikowanych tą decyzją posiadaczy wyższych dochodów i wolnego czasu (pożytkowanego na przyjemności), cieszących się wolnością (Chancey i Dumais, 2009), stanowi zdecydowaną mniejszość wśród osób dobrowolnie bezdzietnych. Rzadko bowiem bezdzietność z wyboru jest demonstracją niechęci wobec wikłania się w posiadanie potomstwa. Zdecydowanie częściej jest odraczaniem rodzicielstwa z powodów społecznych lub ekonomicznych, albo też wynika z ambiwalentnego stosunku do rodzicielstwa.

Zwykle posiadanie bądź nieposiadanie dzieci jest traktowane jako świadomy wybór, czyli zarówno dzietność, jak i bezdzietność spostrzegane są jako stany nieprzypadkowe. Tymczasem większość ludzi niemających dzieci nie ma ich dlatego, że nie potrafi się na nie zdecydować. Do tej grupy należą ci, którzy nie są w stanie podjąć decyzji o posiadaniu dziecka, i ci, którzy wprawdzie uważają, że powinni mieć dzieci, ale w mniej lub bardziej określonej i odległej przyszłości.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

1.5
PODSUMOWANIE

Dostępne w wersji pełnej

------------------------------------------------------------------------

^() Niepłodność wtórna (sterilitas secundaria) jest pojęciem szerszym, ponieważ odnosi się również do sytuacji, w której przynajmniej raz zaistniała ciąża, bez względu na to, czy zakończyła się ona urodzeniem żywego dziecka. Więcej informacji na ten temat Czytelnik znajdzie w rozdziale trzecim.

^() Zob. www.stat.gov.pl.

^() Bez względu na przyczynę bezdzietności.

^() HDI (Human Development Index) – wskaźnik rozwoju społecznego; więcej informacji na jego temat znajdzie Czytelnik w rozdziale poświęconym społeczno-kulturowym uwarunkowaniom wymuszonej bezdzietności.

^() Zob. www.childfree.pl.

^() Wartości liczbowe i odsetki cytuję za autorkami.Rozdział 2
NIEPLANOWANA BEZDZIETNOŚĆ

2.1
WPROWADZENIE

Dostępne w wersji pełnej

2.2
NIEPLANOWANA BEZDZIETNOŚĆ – WIEDZA POTOCZNA

2.2.1
MITY NA TEMAT NIEPŁODNOŚCI

Dostępne w wersji pełnej

2.2.2
PSYCHOGENNE PRZYCZYNY NIEPLANOWANEJ BEZDZIETNOŚCI – BLOKADA PSYCHICZNA I UZDRAWIAJĄCY WPŁYW ADOPCJI

Dostępne w wersji pełnej

2.2.3
CZYNNIKI RYZYKA NIEPLANOWANEJ BEZDZIETNOŚCI – POWSZECHNE PRZEKONANIA

Dostępne w wersji pełnej

2.3
NIEPLANOWANA BEZDZIETNOŚĆ W ŚWIETLE BADAŃ

2.3.1
CZĘSTOŚĆ WYSTĘPOWANIA – NIEJASNOŚCI WYNIKAJĄCE Z PRZYJĘTEGO KRYTERIUM

Dostępne w wersji pełnej

2.3.2
PRZYCZYNY NIEPLANOWANEJ BEZDZIETNOŚCI – KONTROWERSJE WOKÓŁ GENEZY PSYCHOGENNEJ

Dostępne w wersji pełnej

2.3.3
CZYNNIKI RYZYKA NIEPLANOWANEJ BEZDZIETNOŚCI

2.3.3.1
WIEK

Dostępne w wersji pełnej

2.3.3.2
NIKOTYNIZM

Dostępne w wersji pełnej

2.3.3.3
CIĘŻAR CIAŁA

Dostępne w wersji pełnej

2.3.3.4
STRES

Dostępne w wersji pełnej

2.3.3.5
KOFEINA I ALKOHOL

Dostępne w wersji pełnej

2.3.3.6
CZYNNIKI ŚRODOWISKOWE

Dostępne w wersji pełnej

2.3.4
PŁODNOŚĆ A CZYNNIKI RYZYKA – WĄTPLIWOŚCI I KONTROWERSJE

Dostępne w wersji pełnej

2.4
PODSUMOWANIE

Dostępne w wersji pełnejRozdział 3
SPOŁECZNO-KULTUROWE UWARUNKOWANIA WYMUSZONEJ BEZDZIETNOŚCI

3.1
WPROWADZENIE

Dostępne w wersji pełnej

3.2
CZY WYMUSZONA BEZDZIETNOŚĆ ZDARZA SIĘ CZĘŚCIEJ W REGIONACH UPRZEMYSŁOWIONYCH?

Dostępne w wersji pełnej

3.3
GEOGRAFIA WYMUSZONEJ BEZDZIETNOŚCI

Dostępne w wersji pełnej

3.4
KONSEKWENCJE BYCIA BEZDZIETNYM W ZALEŻNOŚCI OD MIEJSCA ZAMIESZKANIA

Dostępne w wersji pełnej

3.5
BEZDZIETNOŚĆ W KRAJACH ROZWIJAJĄCYCH SIĘ

3.5.1
DOŚWIADCZANIE BEZDZIETNOŚCI W KRAJACH AFRYKAŃSKICH

Dostępne w wersji pełnej

3.5.2
DOŚWIADCZANIE BEZDZIETNOŚCI NA BLISKIM WSCHODZIE

Dostępne w wersji pełnej

3.5.3
DOŚWIADCZANIE BEZDZIETNOŚCI W AZJI

Dostępne w wersji pełnej

3.5.4
DOŚWIADCZANIE BEZDZIETNOŚCI W AMERYCE ŁACIŃSKIEJ

Dostępne w wersji pełnej

3.6
ODMIENNOŚĆ DOŚWIADCZANIA BEZDZIETNOŚCI W RÓŻNYCH REGIONACH ŚWIATA – MOŻLIWE WYJAŚNIENIA

Dostępne w wersji pełnej

3.7
RÓŻNICE W DOŚWIADCZANIU BEZDZIETNOŚCI W KRAJACH ROZWIJAJĄCYCH SIĘ I ROZWINIĘTYCH

Dostępne w wersji pełnej

3.8
DOŚWIADCZANIE BEZDZIETNOŚCI W KRAJACH ROZWIJAJĄCYCH SIĘ I ROZWINIĘTYCH – PRZYCZYNY ZRÓŻNICOWANIA

Dostępne w wersji pełnej

3.9
PODSUMOWANIE

Dostępne w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: