Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bezkarni zbrodniarze - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 marca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
19,90

Bezkarni zbrodniarze - ebook

„Bezkarni zbrodniarze” Stefani Jagielnickiej to beletrystyczna propozycja dla wytrawnych czytelników. Choć przerażająca w swoim nieludzkim przesłaniu, to jednak pozytywna w kategoriach ludzkiej solidarności.

Główną bohaterką jest Greta, niemiecka dziewczynka z ubogiej rodziny. Cierpi ona na rozdwojenie osobowości, ponieważ jest także Erwinem, swoim starszym bratem, obiektywnie nigdy nie istniejącym. Umysł Grety, w wyniku przeżywanych cierpień, wytworzył sobie inną osobę, która kumuluje te cierpienia i za pomocą mechanizmu psychologicznego wyparcia uwalnia od nich Gretę. Jednocześnie Erwin jest bardzo opiekuńczym, silnym i zaradnym bratem, dzięki czemu często stanowi wsparcie, pomoc, a nawet ratunek w trudnych i zagrażających życiu sytuacjach – wobec ojca tyrana, w szkole, w szpitalu psychiatrycznym, itp. „Rozdwojony” umysł Grety staje się niezwykle atrakcyjną materią dla badających go psychiatrów. W nurcie powieściowej akcji poznajemy dwóch profesorów psychiatrii, którzy jednak całkowicie odmiennie postrzegają swoją medyczną służbę i misję, a ich interakcja symbolizuje walkę dobra ze złem, miłości z okrucieństwem. Jeden z nich dąży do sławy i uznania, uśmiercając ludzi, wykorzystując przy tym posiadaną władzę, a drugi ryzykuje własnym bezpieczeństwem, ratując swoich pacjentów.

Psychologiczna treść utworu wkomponowana została w ramy społeczeństwa ogarniętego lękiem i faszystowskim terrorem.

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-497-3
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Nawet w świetle słońca panował złowróżbny mrok, a w nocy nawet pod gwiazdami posępny blask. Siły natury nie były w stanie rozjaśnić ponurej rzeczywistości.

– Ma pani wreszcie towarzyszkę, pani Kornelio. To jest pani Paulina Lenartowicz – młoda, fioletowowłosa lekarka z mocnym liliowym makijażem zwróciła się do siedzącego przy stoliku krótko ostrzyżonego, piegowatego rudzielca w dżinsach i rozciągniętym, szarym swetrze wpatrzonego w czytnik. Trudno było rozpoznać w nim kobietę.

– Proszę zająć to łóżko pod oknem – oznajmiła Paulinie, po czym wyszła.

Kornelia spojrzała niechętnie na towarzyszkę. Bez słowa powróciła do lektury. Nowo przybyła usiadła na jednym z dwu przykrytych kocem łóżek i rozpłakała się.

– Gdzie jestem? Jak się tu znalazłam? – spytała przez łzy.

– Jesteś w szpitalu psychiatrycznym – odpowiedział lakonicznie rudzielec, nie odrywając wzroku od czytnika.

Wtem otworzyły się drzwi i do sali weszła potężna pielęgniarka.

– Proszę odsłonić pośladek – zwróciła się do chorej – muszę zrobić zastrzyk.

Ta jednak nie reagowała, zanosząc się płaczem.

– Niechże mnie pani nie zmusza do przemocy – krzyknęła siostra. – No, proszę się odwrócić! – rozkazała.

Ze złością wbiła jej strzykawkę w pośladek. Paulina uspokoiła się, położyła się na wznak i wkrótce usnęła.

Teraz Kornelia oderwała się od lektury. Z ciekawością obserwowała śpiącą towarzyszkę.

„Jaka piękna!” – pomyślała z zachwytem. „Te wspaniałe jasne włosy! A jakie śliczne, zmysłowe usta! Jaki zgrabny nosek! Ciekawe, jakie ma oczy. Pewnie niebieskie. Zobaczymy, jak się obudzi”.

Powróciła do książki, nie zwracając już więcej uwagi na Paulinę. Jednak ta nie spała zbyt długo. Po jakimś czasie obudziła się. Zagłębiona w lekturze Kornelia nie zauważyła tego.

Paulina otworzyła oczy. W pierwszej chwili nie wiedziała, gdzie się znajduje. Po jakimś czasie uświadomiła sobie, że jest w szpitalu psychiatrycznym, lecz nie mogła sobie przypomnieć, w jaki sposób się tu znalazła. Zamknęła oczy. Leżała nieruchomo, wysilając pamięć. Nagle w jej mózgu odezwał się chłopięcy głos:

– To ja, twój brat Erwin. Jestem przy tobie przez cały czas. Przykro mi, że o mnie zapomniałaś...

„Co to może znaczyć? Skąd ten głos? Jaki brat? Przecież nie mam brata” – pomyślała przerażona. „To schizofrenia!”

Jednak słuchała dalej, w nadziei, że coś się wyjaśni. Wtem zaczęły się przed jej oczami przesuwać ponure obrazy z dzieciństwa jakiegoś obcego, niemieckiego dziecka. Ujrzała spanikowaną, śliczną dziewczynkę o twarzy aniołka, z trudem schodzącą z trzeciego piętra po wysokich schodach ze zniszczonymi stopniami, trzymając się wygiętej poręczy. „Uciec! Jak najdalej uciec! W daleki świat” – myślało dziecko.

Przecisnęło się przez lekko uchyloną bramę. Oślepiło je słońce świecące wysoko naddachami domów. Było bardzo ciepło, o wiele cieplej niż w mieszkaniu. Obok bramy znajdowały się dwa stopnie prowadzące do sklepu „Second hand” dziadka Lutza, w którym matka dziewczynki zaopatrywała w odzież całą rodzinę. Drzwi były szeroko otwarte. Dziecko weszło do środka.

– Greta! Co tu robisz sama? Gdzie jest mama? – pytał zdumiony sklepikarz. Nie uzyskawszy odpowiedzi, dodał po chwili – chcesz coś słodkiego?

Dziewczynka wpatrywała się w niego ogromnymi, chabrowymi oczyma z zakłopotaniem, jakby właśnie zrozumiała, że wchodząc do sklepu zdradziła swą ucieczkę. Przecież chciała wybrać się daleko w świat!

Stary Żyd sięgnął do kieszeni marynarki i wręczył dziecku batonik. Po chwili ujął je za rękę. Wyszedł z nim ze sklepu i zauważył, że na podwórku matka dziewczynki wiesza pranie.

– Przyprowadzam uciekinierkę, pani Lehmann – rzekł z uśmiechem.

– Greta! Co ty tu robisz? – przeraziła się korpulentna brunetka, opuszczając wieszaną bieliznę na ziemię.

– Dziękuję, panie Lutz! – krzyknęła do kupca, który znikł za drzwiami. Wymierzyła małej klapsa w pupę.

– Mam cię związać? – złościła się. – Czekaj, czekaj, jak tata się o tym dowie!

W tym momencie Paulinie zrobiło się ciemno przed oczami. Poczuła, jak serce podskakuje jej do gardła. Zaczęła się dusić. Z trudem łapała powietrze, niczym wyrzucona na brzeg ryba. Rozpoznała w tym dziecku siebie. Ze zgrozą uświadomiła sobie, że to ona jest tą zastraszoną małą dziewczynką. Wiedziała to na pewno. Czuła wręcz na skórze lanie, jakie sprawił jej ojciec po owej próbie ucieczki.

„Jezus, Maria! To jest moje dzieciństwo!” – pomyślała spanikowana. „Dlatego moja pamięć sięga jedynie do dziewiątego roku życia. Cały ten koszmar został z niej wymazany”.

Wiedziała, że ją adoptowano, gdyż jej biologiczni rodzice wraz z drugą córką zginęli w wypadku drogowym. Tylko ona cudem przeżyła. Straciła wówczas pamięć. Jej rodzice nie wspominali o tym, co się z nią przedtem działo. Twierdzili, że nic nie wiedzą, gdyż zabrali ją z domu dziecka, gdzie wylądowała po wypadku, jako że nie miała żadnych krewnych.

„Z pewnością wiedzieli” – pomyślała. „Nie mogli mi jednak tego powiedzieć. Gdybym się przed kimś wygadała, skończyłoby się to tragicznie dla naszej rodziny. Jakim cudem teraz została usunięta z mej świadomości ta blokada? Spowodował to chyba zastrzyk”.

Po chwili przerwy akcja niezwykłego filmu potoczyła się dalej. Paulina ze zgrozą oglądała przesuwające się w jej świadomości obrazy z dzieciństwa znękanej niemieckiej dziewczynki. Zobaczyła, jak potężny świński blondyn, jej ojciec, zdejmuje dziecku spodenki, kładzie je na kuchennym stole i zaczyna bić trzepaczką po pupie. Greta wrzeszczy jak obdzierana ze skóry. Przez jej wrzaski przebija się głos ojca:

– Cicho! Spokojnie!

Paulina zatkała obiema dłońmi uszy. Leżała osłupiała, sparaliżowana strachem, podczas gdy przed jej oczami w błyskawicznym tempie przesuwały się kolejne ponure obrazy:

Zmaltretowana dziewczynka poczołgała się do komórki, w której zamykano ją za karę. Weszła do niej ostrożnie, położyła się na brzuchu, zamknęła oczy i wymamrotała:

– Erwinie, jesteś tu?

Wymyśliła sobie starszego brata, podobnego do niej, ale znacznie wyższego i silniejszego. W jego ramionach znajdowała pocieszenie. Widziała go, rozmawiała z nim. Byli nierozłączni.

Ojciec łoił jej skórę, by zmienić dziwaczne zachowanie córki, lecz nic z tego nie wychodziło. Tym razem bił ją ze szczególną zawziętością.

– Mam nadzieję, że wreszcie zapamiętasz, co to znaczy, być wariatką i uciekać z domu, Greto! – wrzeszczał z wściekłością. – A ty jej nie pocieszaj, Gertrudo – zwrócił się do żony. – Ona musi trochę pocierpieć, inaczej nigdy nie przestanie uciekać z domu i bredzić o jakimś nieistniejącym bracie. Chcesz, żeby dowiedziano się, że nasza córka jest chora psychicznie? Żeby zamknięto ją w zakładzie dla upośledzonych dzieci?

Oczy kobiety zaszły łzami, lecz zostawiła córeczkę niepocieszoną. A ta podsłuchiwała w komórce rozmowę rodziców.

– Powiem ci w tajemnicy, Gertrudo, że szykują się zmiany – rzekł przyciszonym głosem mężczyzna. – Nasz nowy rząd chce chorych psychicznie i kaleki wyeliminować ze społeczeństwa, tak samo jak imigrantów, Żydów, homoseksualistów, narkomanów... No... i w ogóle. Nie ma pieniędzy na utrzymywanie przy życiu tych kreatur. Naród niemiecki musi być zdrowy. Krok po kroku niemiecki duch opanuje Europę! Menhold tego dokona.

– Niemiecki duch? Chciałeś powiedzieć: duch Hitlera – rzekła jego żona z kpiącym wyrazem twarzy.

– To jest to samo. On jest wśród nas wiecznie żywy!

Mała Greta nie wiedziała, że partia Wiedergeburt des Volkes (Odrodzenie Narodu), w skrócie WdV, zdobyła właśnie władzę. Ale Paulina doskonale znała historię powstania tej partii. Pisała powieść, której akcja rozgrywała się w czasach dojścia jej do władzy, a także zwycięstwa wyborczego neofaszystowskiej partii w Polsce. Całe lata studiowała historyczne źródła.

Już po zjednoczeniu Niemiec wylało morze nienawiści w postaci wrogości wobec cudzoziemców. Zaczęło się od fali pobić i podpalania mieszkań, co odbiło się echem w całym świecie, wzmagając wciąż jeszcze nie wymarły strach przed nazizmem. Potwierdzenie tych obaw stanowił rezultat wyborów parlamentarnych w dwóch landach, gdzie dwie prawicowo-ekstremistyczne partie osiągnęły rekordowe w powojennej historii wyniki. Wszakże większość polityków, a także komentatorów zbagatelizowała ów złowieszczy fakt, twierdząc, że wyborcy zamanifestowali jedynie protest wobec nieudolności dwu wiodących partii politycznych.

Jednak popularność faszystowskich haseł wzrastała. „A widzicie” - chełpili się ekstremiści, jak gdyby to było ich zasługą - „... śmialiście się z nas, gdy to przepowiadaliśmy! Kiedy mówiliśmy o zjednoczeniu Niemiec, wszyscy pukali się w czoło. Teraz już chyba ludzie nam uwierzą, że zagarnięte przez Polskę tereny też muszą do nas powrócić.”

Wprawdzie na zjednoczeniu Niemiec polityczny kapitał zbiła koalicja rządowa, energicznym działaniem usuwając w cień ekstremistów, niemniej w miarę pogłębiania się problemów z okresu przed upadkiem muru, spotęgowanych przez zjednoczenie, koalicjanci coraz bardziej tracili na popularności. Azylanci napływali nieprzerwanym strumieniem, doskwierało bezrobocie, a także wzrost przestępczości i brak mieszkań, których dotąd było aż nadto. Strach przed niepewną i skomplikowaną przyszłością spowodował wzrost sympatii dla ekstremistów, którzy na poczekaniu znaleźli rozwiązanie wszystkich problemów: „Deutschland für Deutsche!”

W innych państwach Europy obawy przed przyszłością też miały faszystowskie oczy. Strach przed narkomanią, AIDS i wzrastającą przestępczością z jednej strony, a z drugiej całkowita bezsilność polityków wobec tych zjawisk, powodowały wzrost popularności prawicowych ekstremistów, wskazujących proste populistyczne rozwiązania. Dotąd mieli je w zanadrzu socjaliści i komuniści, lecz upadek realnego socjalizmu w świecie uniemożliwił im dalsze wykorzystywanie społecznego niezadowolenia dla swoich celów. We Francji, Włoszech, Austrii, wśród prymitywniejszych warstw społeczeństwa odradzał się faszyzm, zasiany przez społeczne obciążenia i zagrożenie dobrobytu koniecznością dzielenia się z obcymi mieszkaniami i miejscami pracy. Do zjednoczonej Europy gwałtownie wpychały się państwa uwolnione spod komunizmu, a ich mieszkańcy mieli już prawo swobodnego poruszania się i zmiany kraju pobytu.

Nigdzie jednak demon zwątpienia nie zbierał tak potężnego żniwa jak w Niemczech. Konflikty, wojny na Bliskim Wschodzie i w Afryce spowodowały nieustanny napływ do Europy muzułmańskich uchodźców. Najdotkliwiej odczuli to Niemcy, których ojczyzna zapewniała im dobre warunki bytu. Na ulicach straszyły czarne widma z dziurkami na oczy, w których trudno było rozpoznać kobiety. Islamizacja kraju budziła coraz większy sprzeciw w społeczeństwie. Rosły w siłę prawicowo-ekstremistyczne ruchy, odradzał się nazizm, który coraz mocniej dawał o sobie znać.

Powstała z połączenia kilku mniejszych neonazistowskich partii, Narodowodemokratyczna Partia Niemiec NPD rosła w siłę. Była to kontynuatorka istniejącej w latach pięćdziesiątych dziewiętnastego wieku Niemieckiej Partii Rzeszy. W swoim programie postulowała między innymi rewizję granic międzypaństwowych oraz docenienie socjalnego dorobku narodowo-socjalistycznej III Rzeszy. Celem NPD była również zmiana konstytucji, bezpośrednie wybory prezydenckie, renegocjacja układów międzynarodowych, referendum w sprawie członkostwa w UE i przywrócenie niemieckiej marki.

Terrorystyczna przybudówka tej partii „Narodowosocjalistyczne Podziemie” (NSU) miała na sumieniu brutalne zabójstwo imigrantów i policjantki. Została wprawdzie rozbita, nigdy jednak nie wykryto i nie ukarano sprawców tych zbrodni. Liczne próby zdelegalizowania rosnącej w siłę NPD rozbijały się o mur. Za każdym razem umarzano postępowanie, jako że działalność tej partii była w dużej części inspirowana przez agentów Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji w kierownictwie partii i nie sposób było odróżnić działań partii od działań wywiadu. Sędziowie wiecznie uzasadnili negatywne decyzje obecnością w strukturach NPD agentów niemieckich służb, co miało uniemożliwiać uzyskanie pewności, czy materiał obciążający pochodzi od autentycznych członków partii czy też od współpracowników policji. A prawda była taka, że w szeregach służb specjalnych znalazło schronienie wielu byłych nazistów, indoktrynujących swych młodszych kolegów.

Nie dopuszczano do wystąpienia z NPD ubiegającym się o to osobom, wciągając je do współpracy. W końcu doszło do tego, że największe demonstracje i najgroźniejsze działania propagandowe organizowali agenci bezpieki, więc ze względu na to nie były rozbijane. Legalnie ukazywały się książki gloryfikujące Hitlera i zaprzeczające istnieniu obozów koncentracyjnych. Promowano je w wypełnionych salach, a policja nie interweniowała. Wszystko to nie docierało do opinii publicznej.

W środowisku skrajnej prawicy zachodził proces eskalacji przemocy. Mordowano imigrantów. Terrorystyczne ugrupowania zwiększały liczebność. Niemal codziennie pojawiały się nowe rewelacje na temat całej sieci wsparcia dla narodowo-socjalistycznego podziemia powiązanego z legalną NPD.

Nowa fala nielegalnych uciekinierów, głównie z Syrii, Iraku i Afganistanu ożywiła demony. Podpalano ich obozy, a sprawcy pozostawali bezkarni. Na zebrania propagujące neonazizm przychodziło wielu młodych ludzi. Mieli hitlerowskie tatuaże albo naszywki ze znakiem solarnym. Rozmawiano między innymi o konieczności odzyskania Śląska i zgładzenia Żydów oraz o stworzeniu IV Rzeszy.

Aby uśpić czujność policji, szefowie NPD dbali o nienaganny wizerunek partii. Jej intelektualna elita powtarzała w mediach, że to zwykła partia prawicowa. Partia burząca fundamenty niemieckiej demokracji dostawała z budżetu państwa rocznie miliony euro. Neonaziści stawali się coraz bardziej widoczni i brutalni. Popełniali tysiące przestępstw. W Dreźnie odbywały się demonstracje upamiętniające zbombardowanie miasta przez aliantów.

Kryzys ekonomiczny, wrogość wobec imigrantów, rosnący strach przed islamizacją nasiliły się w połowie dwudziestego pierwszego wieku. Demokratyczna Europa nie radziła sobie z tymi problemami, co stworzyło podatny grunt dla neonazistów. Wzmogły się ataki na domy azylantów i przestępstwa o podłożu prawicowym z użyciem broni.

Hitler jawił się jako człowiek wielki, nietuzinkowy, który uosabiał ostateczne rozwiązanie problemu mniejszości etnicznych. Gniew społeczeństwa przeciwko imigrantom dostarczył paliwa dla umacniania się neonazistów. Zaczęli skupiać wokół siebie ludzi najbardziej sfrustrowanych. Odbywały się prawicowe festiwale, na których witano się nazistowskim pozdrowieniem „Sieg Heil”, na murach umieszczano skrajnie-prawicowe slogany. Cały północno-wschodni region Niemiec został opanowany przez ekstremistów ze skrajnej prawicy. W niektórych miasteczkach podróżnych witał napis „witamy w wolnej i narodowej wspólnocie”, drogowskazy wskazywały kierunek do Braunau w Austrii, miasta w którym urodził się Hitler, domy pomalowane były na kolor brunatny. Nawet dzieci witały się w nich nazistowskim pozdrowieniem i śpiewały faszystowskie pieśni. Ideologia, którą propagował Hitler, przemawiała do wielu Niemców. Ruchy neonazistowskie rosły w siłę, przyciągając ludzi, których uwodzono zarówno braterstwem pomiędzy członkami ugrupowań jak i mocnymi postulatami, które chciano urzeczywistniać za wszelką cenę. Przyczajony duch Hitlera znalazł dogodne schronienie w wielu sercach. Gloryfikowano jego postać jako bohatera narodowego. Głoszono, że obozy koncentracyjne były obozami pracy, gdzie nikogo nie uśmiercano, a jedynie uczono dyscypliny i higieny ludzi, którzy miesiącami się nie myli. Wydawano takie książki i promowano je przy pełnych salach.

Coraz to potężniejsza fala imigrantów całkowicie zatopiła tolerancję i wspaniałomyślność europejskich społeczeństw. Najgorsze nastroje panowały w niesamowicie przeludnionych Niemczech, które przyjęły największą ilość uchodźców, co spowodowało, że z połączenia członków NPD oraz innych ugrupowań neonazistowskich powstała legalna partia polityczna pod nazwą WdV (Wiedergeburt des Volkes). Głównym punktem jej programu było oczyszczenie kraju z cudzoziemców. Zdobywała coraz więcej zwolenników, aż w końcu wygrała wybory i dopiero wtedy odkryła swoje prawdziwe oblicze. Zaczęła wszelkimi sposobami wprowadzać w życie zbrodniczą ideologię. Od razu Niemcy zaanektowały Śląsk, bez najmniejszego sprzeciwu polskich władz. Kopiowano wprost dawne nazistowskie czasy. W księgarniach półki uginały się pod tomami „Mein Kampf” i innych nazistowskich książek. Tajemnie powstały zakamuflowane obozy koncentracyjne. Między innymi odtworzono obóz zagłady w zamku Sonnenstein w Pirnie, w którym w czasie II wojny światowej uśmiercono w komorze gazowej piętnaście tysięcy psychicznie i umysłowo chorych, w tym dzieci.

W Polsce pierwszym rzucającym się w oczy przejawem neofaszyzmu były antysemickie hasła i swastyki na murach. Faszystowskie ugrupowania stawały się coraz bardziej ofensywne i agresywne wobec społeczeństwa. Z jednej strony wzbudzało to sprzeciw, lecz równocześnie poszerzało się grono ich zwolenników, bo tolerowanie takich organizacji pozwalało na ich swobodne działanie i poszukiwanie nowych członków.
Społeczne niezadowolenie ze sprawowania władzy przez kolejne partie objawiało się poparciem dla populistów. Zniechęcenie i pewien marazm, w który popadali ludzie, sprawiały, że wartości, na których powinno opierać się społeczeństwo, zostały odsunięte na dalszy plan i stwarzały pole dla grup o skrajnych i niebezpiecznych poglądach.
Bierna postawa pozwalała działać neofaszystom, a co najgorsze hasła o podłożu rasistowskim nie wywoływały na polskim społeczeństwie większego wrażenia. Szowinizm i rasizm rozszerzały pole działania. Nastąpiło wynaturzenie ideologii nacjonalistycznej, zajmującej się jedynie podkreślaniem wagi narodu i pokrzepianiem jego więzi duchowej. To już nie aspekt mistycznej więzi odgrywał wiodącą rolę, ale krytyka demokracji scalająca neofaszystowskie ugrupowania. Narzucanie przez Unię Europejską imigrantów z Syrii, Iraku, Afganistanu i Afryki spowodowało eksplozję neofaszystowskich nastrojów. Kraj nie był przygotowany na przyjęcie uchodźców pod względem kulturowym i ekonomicznym, a polskie służby nie były w stanie przeprowadzić weryfikacji muzułmańskich imigrantów i szybko wyłuskać spośród nich terrorystów. Przyzwoitym uchodźcom nie stworzono odpowiednich warunków do integracji z polskim społeczeństwem. Wzrastała przestępczość wobec braku możliwości znalezienia przez nich zatrudnienia. Całe społeczeństwo ogarnęła wrogość wobec cudzoziemców.

Wszystko to stworzyło podatny grunt do powstania silnej neofaszystowskiej partii pod nazwą „Nasza Przyszłość”, w skrócie NP, stanowiącej odpowiednik niemieckiego Odrodzenia Narodu, z którym ściśle współpracowała. Partia poszerzała krąg swoich zwolenników, aż w końcu zdobyła władzę w demokratycznych wyborach. Równocześnie z Niemcami wystąpiła z Unii Europejskiej, co spowodowało rozpad organizacji.

W całej Europie zapanował chaos. Pogrążyła się w ciemnościach neofaszyzmu. Znalazła się w kręgu dantejskiego piekła. Na niebie ciągnęła się czarna chmura prowadząca do serca nieprzeniknionej, niezmierzonej ciemności, która pogłębiała się z dnia na dzień. W świetle słońca panował złowróżbny mrok, a w nocy nawet pod gwiazdami posępny blask. Siły natury nie były w stanie rozjaśnić ponurej rzeczywistości.

Myśląc o tym, Paulina doznała olśnienia.

„Wprowadzę do swojej powieści te obrazy z dzieciństwa” – postanowiła.

W tym momencie przypomniała sobie, w jaki sposób znalazła się w szpitalu.

Tego ranka jej miernik funkcji życiowych pokazał alarmujący stan. Zdarzyło się to jej po raz pierwszy w życiu. Zażyła wzmacniającą tabletkę, lecz mimo to była tak bardzo osłabiona, że nie mogła wykonać rutynowych ćwiczeń gimnastycznych. Miała nadzieję, że śniadanie przywróci jej siły, jednak natychmiast je zwymiotowała. Musiała ponownie się położyć, bo przed oczami latały jej czarne płaty. Zażyła drugą tabletkę. Po jakimś czasie poczuła się nieco lepiej. Wstała z postanowieniem dotlenienia się. Włożyła żółty sportowy kombinezon i czerwoną ciepłą kurtkę, po czym wolnym krokiem udała się na spacer do Lasku Wolskiego na obrzeżu Krakowa, w pobliżu którego wynajęła mieszkanie w pięknej, stylowej willi, należącej do pewnej działaczki kulturalnej, mieszkającej w niej wraz z mężem, który był psychiatrą. Jej właścicielka odziedziczyła ją po stryju zamęczonym w obozie koncentracyjnym.

Gdy Paulina znalazła się w lesie, znów zrobiło się jej słabo. Objęła pień wiekowego dębu, by nie upaść, przytuliła się do niego całym ciałem i trwała tak przez dłuższy czas, chłonąc balsamiczną ciszę. Ocknęła się, gdy usłyszała przeraźliwe krakanie wrony. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz przerażenia.

– Boże, chyba mnie czymś zatruto – wyszeptała zrozpaczona.

Wypuściła z objęć drzewo i udała się z powrotem do domu, żeby znów się położyć. Po rozebraniu się zauważyła na przedramieniu ślad po strzykawce. W panice stwierdziła, że gdy spała, wstrzyknięto jej jakiś środek. Ktoś musiał wejść w nocy do jej mieszkania. To mógł być tylko Bazyli, gdyż tylko on znał kod czytnika jej zamka. Czyżby był zakamuflowanym faszystą? Dziennikarz w tygodniku walczącym o zdelegalizowanie NP?

„Nikomu nie można dziś ufać“ – pomyślała z goryczą. „Ale… ja go kocham“.

Gdy ujrzała Bazylego po raz pierwszy, poczuła przyśpieszone bicie serca. Spodobał się jej jak nikt dotąd, chociaż nie był w jej typie. Gustowała raczej w południowej urodzie, a on miał jasne, krótko ostrzyżone włosy i bladoniebieskie oczy o stalowym blasku. Gdy się uśmiechał, promieniała cała jego postać. Nigdy w życiu nie zetknęła się z kimś o takim uśmiechu... Przeżyła istne oczarowanie. Zdarzyło się jej to po raz pierwszy od czasu żałoby po ukochanym Paulu.

Bazyli też był olśniony jej niezwykłą urodą. Kiedy przedstawiając się, ujął jej dłoń, spojrzał jej w oczy z takim uczuciem, że przeszły jej po plecach ciarki.

Siedzieli przy sąsiednich biurkach. Z wrażenia nie mogła skupić się na pisaniu, on zresztą również. Zwracał się do niej nieustannie. Prowadził swobodną rozmowę, nie siląc się na dowcipy, a mimo to oboje raz po raz wybuchali śmiechem, właściwie bez powodu.

Po kilku dniach zaprosił ją do restauracji na kolację, a po niej wylądowała w jego łóżku. Odtąd stali się nierozłączni, choć wciąż mieli oddzielne mieszkania. Był to najszczęśliwszy okres w jej życiu. Nigdy wcześniej nie usłyszała tak wielu cudownych słów. To on zwrócił uwagę na jej prześliczne uszy, na subtelny wyraz jej twarzy, na piękne ramiona, dłonie, stopy. Zachwycał się każdym szczegółem jej ciała, zwłaszcza gładką jak jedwab skórą. Było im ze sobą cudownie.

Niestety, idylla nie trwała zbyt długo. Po pewnym czasie jej ukochany zaczął okazywać oznaki zniecierpliwienia, zarzucając jej, że za dużo mówi. Stał się rozdrażniony i milczący. Doszła do wniosku, że zniechęciła go pragnieniem urodzenia dziecka. Stwierdził, że nie nadaje się na ojca. Pogodziła się z tą decyzją. Nie wpłynęło to jednak na poprawę jego nastroju. W czasie coraz rzadszych spotkań był coraz bardziej ponury. W końcu bez żadnych wyjaśnień przestał się z nią spotykać. W redakcji traktował ją oschle. Była zrozpaczona, lecz duma nie pozwalała jej na okazywanie tego. Teraz zrozumiała, że myliła się, sądząc, iż zniechęciła go pragnieniem urodzenia dziecka. Chodziło o coś innego.

Przypomniała sobie ich rozmowę, kiedy to zwierzyła mu się, że pisze książkę.

– Książkę? A o czym? – spytał z zaciekawieniem.

– To jest powieść o... zbrodniczej działalności WdV i NP.

– Daj mi to przeczytać – rzekł wyraźnie zaniepokojony.

– Nie mogę – odpowiedziała, kręcąc zdecydowanie głową. – Przeczytasz, jak ją skończę.

– Ale ja muszę wiedzieć, co ty tam wypisujesz! – krzyknął z wściekłością.

– Dlaczego cię to tak interesuje? – spytała, zdumiona jego reakcją.

– No... – zająknął się – interesuje mnie wszystko, co ciebie dotyczy – dodał spokojnym już tonem.

– Chciałabym, żeby wreszcie doszło do delegalizacji obu tych zbrodniczych partii – rzekła, patrząc mu badawczo w oczy. – Ta książka ma się do tego przyczynić.

– Wybierasz się z motyką na słońce – wzruszył ramionami. – Nigdy do tego nie dojdzie.

– Co ty opowiadasz?! – krzyknęła zbulwersowana. – Przecież wciąż o to walczymy w naszej gazecie.

– Daj spokój – machnął ręką. – Nie rozmawiajmy na ten temat – zakończył rozmowę.

Zaczęła podejrzewać, że Bazyli jest sympatykiem NP, może nawet tajnym agentem tej partii. Wiadomo było, że faszyści wszędzie mają swoich ludzi.

„Z pewnością czymś mnie zatruł, żebym nie mogła pisać tej powieści” – pomyślała z przerażeniem, leżąc na wznak w łóżku.

Porażona tą myślą, chciała wstać i udać się do lekarza, lecz nie była w stanie podnieść się z posłania. Przeżywała straszliwe męki. Znajdowała się w stanie nieopisanego lęku, niesamowitego podniecenia i rozdygotania. To, co się z nią działo, było nie do zniesienia. Dusiła się, czując rozrywający klatkę piersiową ból serca. A przy tym wciąż słyszała jakiś głos obrzucający ją inwektywami.

„Ty kurwo, ty podła dziwko” – brzmiało jej w uszach.

Obezwładniona cierpieniem zdawała sobie sprawę, że powinna pójść do psychiatry, jednak nie była w stanie ruszyć się z łóżka, a nawet zatelefonować. Ucieszyła się, gdy odezwała się jej komórka. Dzwonił Bazyli.

– Paulino, co się stało, że nie przyszłaś do redakcji? – spytał z udanym niepokojem.

– Bardzo źle się czuję – odpowiedziała grobowym tonem. – Ledwo żyję, a najgorsze, że słyszę jakieś plugawe głosy. Odkryłam na przedramieniu ślad po strzykawce i pomyślałam, że... to ty wszedłeś do mnie w nocy i wstrzyknąłeś mi jakieś świństwo – wypaliła prosto z mostu.

– Jak mogłaś mnie o coś takiego posądzić! – oburzył się. – Zaraz do ciebie przyjadę.

W krótkim czasie był u niej.

– Pomogę ci się ubrać i pojedziemy do kliniki psychiatrycznej – rzekł zatroskanym tonem.

Jak zahipnotyzowana ubrała się przy jego pomocy i zrezygnowana dała się zawieźć do szpitala. W czasie jazdy zatykała uszy rękami, gdyż w jej mózgu regularnie w kilkuminutowych odstępach odzywały się głosy bluzgające obrzydliwymi wyzwiskami, raniąc jej szare komórki.

Gdy znaleźli się na miejscu, potulnie wyszła z samochodu i udała się z nim do izby przyjęć. Zielonowłosa lekarka, po rozmowie z jej towarzyszem, o nic jej nie spytała, tylko zaprowadziła do jednej z sal, gdzie znajdowały się dwa łóżka.

Paulina przypomniała sobie, że po zaaplikowanym przez pielęgniarkę zastrzyku natychmiast usnęła, a kiedy się obudziła, usłyszała głos swojego rzekomego brata, po czym stanęły jej przed oczami te ponure obrazy z dzieciństwa.

„Muszę to wprowadzić do powieści” – postanowiła. „Ale… jeśli nie zostałam zatruta, tylko jestem schizofreniczką, to nie wiadomo, czy będę w stanie ją napisać” – zmartwiła się.

Gdy zastanawiała się nad tym, w jej niezwykłym mózgu wymazane obrazy tragicznego dzieciństwa zostały odtworzone i przesuwały się w błyskawicznym tempie. Nim zapadł zmrok, miała już zakodowaną w świadomości połowę książki i jej roboczy tytuł: Bezkarni zbrodniarze.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: