Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu 1956-2003 - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu 1956-2003 - ebook

Książka ukazuje arabską społeczność Bliskiego Wschodu, której zarówno podczas kolonizacji, jak i dekolonizacji, nie udało się oprzeć zewnętrznym czynnikom dominacji i manipulacji oraz wewnętrznym – rozpadu i braku solidarności. Dominację francusko-angielską z początku XX wieku zastąpiła dominacja amerykańsko-izraelska.
Arabowie dzisiaj, jak zresztą i dawniej, nie są partnerami szanowanymi na scenie międzynarodowej, mimo wielu tragicznych wydarzeń. Począwszy od okresu tureckiego (X wiek), Arabowie zawsze przegrywali zarówno w bitwach, jak i przy stole rokowań. Ilekroć wydawało się, że osiągnęli pewne sukcesy, dostawali się pod wpływ kolejnej potęgi. Autor książki patrzy na problematykę Bliskiego Wschodu przez pryzmat „pokonanych Arabów”. Stara się odtworzyć w dziejach tego narodu różnorodną atmosferę i kontekst różnych epok, które przez ostatnie półwiecze odcisnęły piętno na kulturze Zachodu i Wschodu. Analizuje wydarzenia, jakie zachodziły po obu brzegach Morza Śródziemnego, oraz próbuje rozwikłać skomplikowane kwestie arabskiej tożsamości.

Kategoria: Politologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8002-562-2
Rozmiar pliku: 6,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA
DO WYDANIA POLSKIEGO

Burzliwa i pełna niespodziewanych zwrotów historia ostatniego półwiecza na Bliskim Wschodzie – przypomina bardzo zaostrzoną sinusoidę. Po wydarzeniach budzących nadzieję na wygaszenie ognia regionalnych konfliktów, następują równie nagłe – choć możliwe do przewidzenia – zwroty sytuacji, po których chaos, krwawe konfrontacje i brak jakiejkolwiek koncepcji politycznego rozwiązania napawają już tylko skrajnym pesymizmem. A po tym pojawiają się już tylko kolejne – równie szybko zaprzepaszczone jak poprzednie.

Od 1948 roku sednem problemu bliskowschodniego jest stale zaostrzająca się konfrontacja między Izraelem a państwami arabskimi. Pojawienie się obcej wyspy w arabskim oceanie, w dodatku wyspy, której mieszkańcy wykazali się lepszą organizacją państwową i skuteczniejszą armią, przemocą spychając ludność palestyńską z kolonizowanej ziemi, było nie do przyjęcia przez Arabów. Zapominając o swej nieskuteczności i niechęci Zachodu, który – niezależnie od opcji politycznej – murem opowiedział się po stronie Żydów – rozbitków z Holocaustu – osiedlających się w Palestynie, świat arabski był niezdolny w 1947 roku przyjąć rezolucję ONZ o podziale Palestyny. Jak wykazała brutalna i krwawa historia kolejnych 50 lat było to jedyne rozwiązanie, które uchroniłoby ludność palestyńską od niekończących się nieszczęść i utraty rodzimej ziemi.

Psychologiczna niezdolność do przyjęcia kompromisu terytorialnego z 1948 roku była – zdaniem wielu autorów arabskich – efektem niekończącego się pasma porażek militarnych Arabów wobec Zachodu – i to już od wyprawy Napoleona do Egiptu. Były to porażki w starciu z kolonizatorami angielskimi i francuskimi, z żydowską Haganą, a potem izraelskim Tsahalem w wojnach z 1956, 67 i 73 roku, z amerykańskim generałem Schwarzkopfem w Kuwejcie i na południu Iraku w roku 1991, a wreszcie spektakularne załamanie się armii Saddama Husajna w 2003 roku przed nacierającymi na Irak dywizjami amerykańskimi. Paradoksalnie, te porażki świata arabskiego splotły się z budzeniem się świadomości narodowej i próbami tworzenia zrębów własnej suwerenności. Tak naprawdę pierwszym spektakularnym aktem suwerenności była kwestia sueska – nacjonalizacja Kanału Sueskiego w 1956 roku. Było to właściwie pierwsze takie posunięcie Arabów o realnym znaczeniu dla polityki międzynarodowej. I to przebudzenie świata arabskiego, w połączeniu z kategorycznym sprzeciwem zaakceptowania faktu dokonanego, jakim było powstanie i istnienie Izraela, wprowadziło Arabów w stan niekończącej się konfrontacji z Izraelem i ogólnie rzecz biorąc z Zachodem.

Choć leżące poza obszarem kontynentu europejskiego, kraje arabskie były – i w jakiejś mierze nadal są – przedmiotem wydarzeń, jakie wstrząsnęły Starym Kontynentem: antysemityzm i Holocaust, skutki I i II wojny światowej, zimna wojna, a wreszcie rozpad ZSRR i utworzenie jednobiegunowego porządku światowego z USA na czele. Wszystko to sprawiło, iż losy Bliskiego Wschodu splotły się nierozerwalnie z Zachodem. Niestety, stosunki Arabów z tymże Zachodem cechuje daleko posunięte, wzajemne, i głębokie niezrozumienie. Zachód – traktując wszystkie tradycje arabskie jako przejaw zacofania – chciałby pospiesznie przeszczepić swoje wzorce oraz kulturę polityczną (a co za tym idzie i po części kulturę społeczną) i dostrzega w stabilizacji regionu szanse na korzystny podział stref wpływów, zarówno politycznych jak i gospodarczych. Z kolei Arabowie widzą w tym próbę kolonizacji i narzucenia nie tylko obcych im wzorców, ale traktują te zapędy jako „nową wyprawę Krzyżowców” zwalczających islam i jego kulturę. Na tę skomplikowaną sieć powiązań rzutuje jeden z wielkich mitów bliskowschodnich: o tzw. jedności świata arabskiego. Ta jedność przypomina zasadę funkcjonowania wielkich gwiazd w Kosmosie: potężne siły odśrodkowe chciałyby je rozerwać, ale równoważą je inne siły „ściskające”. Tak samo rzecz się ma w świecie arabskim: konflikty interesów, antagonizmy i rywalizacje między poszczególnymi państwami skutecznie niwelują wspólnotę kulturową i zbieżność długofalowych celów. Do widowiskowych i krótkotrwałych erupcji nastrojów „jedności arabskiej” – raczej arabskiej ulicy niż rządowych gabinetów – dochodzi tylko przy okazji kolejnych porażek lub śmierci osobistości uznawanych za arabskich bohaterów. Później zalega już tylko pełna goryczy cisza.

Prawdziwym dramatem zarówno Żydów jak i Arabów, uniemożliwiającym im dotąd skutecznie zawarcie jakiegokolwiek kompromisu pozwalającego im na koegzystencję na Bliskim Wschodzie, jest splątanie wątków religijnych i politycznych w argumentach wysuwanych dla uzasadnienia swych roszczeń do wyłącznego prawa do Palestyny. I tak Żydzi uważają, iż prawo do tych ziem dał im Bóg przed tysiącami lat, a fakt, że przed 2 tys. lat w Jerozolimie stała świątynia Salomona daje im wyłączne prawo do tego miasta. Z kolei Palestyńczycy wskazują, że są spadkobiercami równie pradawnych co Judejczycy plemion Kanaanu, które także zamieszkiwały te ziemie, a w Jerozolimie znajduje się drugie co do znaczenia święte miejsc islamu – Wzgórze Świątynne z meczetami Omara i Al Aksa, skąd Prorok Mahomet na skrzydlatym rumaku wzniósł się w niebiosa. Ponadto Jerozolima jest miastem arabskim już od VII wieku. Nieliczni, co prawda, Palestyńczycy – chrześcijanie dorzucają jeszcze argument o świętym charakterze Jerozolimy dla chrześcijaństwa. Na domiar złego obie strony są też więźniami mitów paraliżujących wszelkie racjonalne rozwiązania polityczne. Dla Żydów Izrael powstał na pustej ziemi zaludnionej przez garstkę Beduinów. Dla Palestyńczyków zaś wszyscy Izraelczycy to najeźdźcy z Europy i – choć urodziło się tam już nawet czwarte pokolenie – powinni się natychmiast wynieść do krajów skąd przybyli ich dziadowie.

Owe mity i argumenty o charakterze polityczno-religijnym stanowią świetną pożywkę dla nacjonalistów i wręcz ekstremistów po obu stronach. Każdy, kto próbuje znaleźć pokojowe rozwiązanie oparte na wzajemnych ustępstwach jest natychmiast piętnowany jako zdrajca narodowy i spotyka go drastyczny ostracyzm. Taki jest los izraelskich działaczy z ruchu pokoju „pokój teraz” i kontestujących służbę na ziemiach okupowanych żołnierzy izraelskich (prawda, że są oni nieliczni). Otoczony nimbem chwały wojennej generał, a później premier, Icchak Rabin zapłacił śmiercią z ręki żydowskiego ekstremisty za podpisanie się pod porozumieniem z Palestyńczykami, zaś polityka „gołębi” w izraelskiej Partii Pracy kosztowała ją bolesną utratę zaufania wyborców i władzy. Podobnym ostracyzmem i utratą zaufania „obdarzyło” społeczeństwo palestyńskie tych działaczy, którzy byli skłonni do ustępstw na rzecz Izraela. Co gorsza, za każdym razem, gdy na Bliskim Wschodzie pojawia się choćby zarys porozumienia pokojowego, ekstremistyczne siły po obu stronach rozpoczynają istną licytację aktów przemocy, które nie tylko skutecznie torpedują takie porozumienie, ale jeszcze bardziej pogłębiają krwawą przepaść między Palestyńczykami a Izraelczykami. A świat przygląda się temu bezradnie, bezskutecznie apelując do stron o rozwagę i powściągliwość. Zaczyna zwolna dominować przekonanie, iż zawarcie pokoju przerasta siły oraz możliwości obu antagonistów i trzeba po prostu użyć bardzo zdecydowanej presji na obie strony by zapobiec dalszemu – jak to określił sekretarz stanu USA Powell – „wyrzynaniu się w pień” Izraelczyków i Palestyńczyków.

Dzieło znanego libańskiego historyka i ekonomisty Georges Corma Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu 1956–2003 ukazuje się w polskim przekładzie akurat w chwili, gdy Amerykanie próbują przeforsować realizację tzw. mapy drogowej, czyli planu zakładającego wygaszenie konfliktu palestyńsko-izraelskiego i utworzenie w 2005 roku prawdziwego państwa palestyńskiego. I tak, jak wcześniejsze projekty pokojowe, tak i ten plan natychmiast wywołał zdecydowane i gwałtowne reakcje ekstremistów obu stron. Radykałowie z Hamasu i islamskiego Dżihadu wysyłają z bombami swych kamikadze do Izraela, a koloniści żydowscy strzelają do palestyńskich cywilów. Czy w tej sytuacji politycy z obu stron zrozumieją, iż następna okazja do podjęcia kroków pokojowych może nieprędko się zdarzyć?

Ukazując „strzaskany” politycznie, społecznie i militarnie Bliski Wschód, Georges Corm próbuje czytelnikowi przekazać logikę dynamiki i racjonalność całego bliskowschodniego procesu historycznego. Bowiem ten ciąg wydarzeń wcale nie jest tak chaotyczny, na jaki z pozoru wygląda. Autor, w sposób bezstronny, ukazuje kulisy wszystkich istotniejszych wydarzeń oraz ich tło. Wskazuje na ważniejszych bohaterów bliskowschodniego dramatu oraz kontekst polityczny, gospodarczy i społeczny w jakim przyszło im działać.

Corm podzielił ten opis historii bliskowschodniej na trzy części. Pierwsza rozpoczyna się wrzeniem rewolucyjnym i antyimperialistycznym po nacjonalizacji Kanału Sueskiego w 1956 roku, a kończy tę epokę wojna izraelsko-arabska w 1973 roku. Druga część poświęcona jest dramatycznym zmianom politycznym w regionie poczynając od długotrwałej wojny w Libanie, który po separatystycznym pokoju egipsko-izraelskim stał się szachownicą do krwawych rozgrywek między Arabami. Sytuacja na tej szachownicy jeszcze bardziej skomplikowała się po zwycięstwie tzw. rewolucji islamskiej w Iranie i wybuchu wojny iracko-irańskiej. Ostatnia część dzieła Corma ukazuje decydujący wstrząs przekształcający bliskowschodnią scenę polityczną tj. z jednej strony wojnę w Zatoce Perskiej, z drugiej zaś proces pokojowy zainicjowany między Palestyńczykami a Izraelczykami na konferencji w Madrycie. Wtedy właśnie USA i Europa uznały, że znalazły „klucz” do pokoju na Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza szansę na nowe rozdanie kart w tym regionie po rozpadzie ZSRR. Przekonanie to było błędne. Proces pokojowy – a raczej jego fiasko – doprowadził do kolejnej palestyńskiej Intifady i najkrwawszych starć oraz najgorszego terroru – po obu stronach. Forsowana obecnie „mapa drogowa” jest więc próbą nawiązania do wcześniejszych inicjatyw – tyle tylko, że dzieli ją od nich morze przelanej krwi, wielka sterta trupów i „wypalenie się” większości autorytetów oraz ogromna nieufność do polityków – po obu stronach „muru żalu i nienawiści”, jaki powstał między Palestyńczykami a Izraelczykami.

Corm kończy swe dzieło kilkoma dość lakonicznymi „receptami”, których zastosowanie mogłoby położyć kres utrwaleniu się procesu ciągłego pogarszania się sytuacji na Bliskim Wschodzie. Niestety nie wiadomo, kto miałby te recepty wcielać w życie skoro wszystkie osobistości polityczne „wypaliły się”, a jedyną obecnie widoczną alternatywą jest ucieczka społeczeństw bliskowschodnich w ekstremizm o wyrażnym podłożu religijnym. Pierwsze efekty „kuracji” mającej na celu przywracanie demokracji, jaką zastosowały USA i ich sojusznicy w Iraku, kuracji, która miała być wzorcem i ostrzeżeniem dla reszty Bliskiego Wschodu, nie są zachęcające.

Dalsze losy Bliskiego Wschodu będą miały w najbliższych latach bardzo duże znaczenie i wpływ na kraje Zachodu – a w tym i na Polskę. Warto więc przeczytać tę książkę i zastanowić się chwilę nad tym „strzaskanym Bliskim Wschodem”.

Mariusz Borkowski

czerwiecCZĘŚĆ PIERWSZA

BLISKI WSCHÓD:
KONSTRUKCJA TRUDNA DO ZDEFINIOWANIA

.

* * *

Trudność zdefiniowania terminu „Bliski Wschód” i przedstawienia historii tego regionu rysuje się wyraźnie już przy pierwszych próbach określenia jego granic geograficznych. Nieprecyzyjność terminów używanych w geografii staje się tu już przysłowiowa, zaś analiza treści kryjących się w najczęściej używanych określeniach uzmysławia nam ogrom nieścisłości, na które natrafiamy przy próbach zdefiniowania tożsamości antropologicznej i geograficznej tego regionu. W rzeczywistości, jak zobaczymy w pierwszym rozdziale, geograficzne postrzeganie tego obszaru opiera się głównie na ustaleniach międzynarodowej geopolityki, nie uwzględnia zaś tożsamości społeczeństw, które go zamieszkują. Tożsamość ta jest przedmiotem nieustannych dyskusji i polemik.

Paradoksalny wydaje się fakt, że Bliski Wschód mający znacznie dłuższą historię niż Europa, będący kolebką wielu wspaniałych cywilizacji, nie odgrywa roli podmiotu w systemie międzynarodowym, co jest wyraźnie widoczne od początku XX wieku. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że w ciągu ostatnich stuleci Arabowie nie zdołali odnaleźć własnej tożsamości, zjednoczyć się i zyskać suwerenności na terenach, które zamieszkują nieprzerwanie od VII wieku, ale nad którymi już w X wieku utracili zwierzchność polityczną. Gdyby im się to udało, mogliby ustalić stabilne granice w regionie oraz osiągnąć kulturową i polityczną tożsamość, która nie ulegałaby wahaniom między przeciwstawnymi tendencjami.

To proste i racjonalne stwierdzenie jest często pomijane przy analizach sytuacji Bliskiego Wschodu dokonywanych przez Europejczyków. Kultura arabska zaś, poddawszy się wezwaniom nowoczesnego nacjonalizmu, dostała się pod wpływ różnorodnych, często sprzecznych prądów, poczynając od fundamentalizmu religijnego, a kończąc na całkowitej lub częściowej akceptacji granic ukształtowanych przez mocarstwa europejskie na początku ubiegłego wieku. To poczucie bezsilności, które panuje na Bliskim Wschodzie i milcząco przyzwala na dominację Stanów Zjednoczonych i Izraela, wywołuje szereg pytań o przyczyny niepowodzenia w uzyskaniu pełnej suwerenności i zbudowaniu regionu uznawanego w światowej geopolityce. Odpowiedzi, których można tu udzielić, są zdumiewająco zróżnicowane, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Europie, a samo pojęcie tożsamości arabskiej czy „arabskości” jest przedmiotem niewyczerpanych kontrowersji.

W tej części spróbujemy wyjaśnić przyczyny różnorodności pojęć geograficznych, które usiłują zdefiniować ten region (rozdział pierwszy). Pozwoli nam to następnie poruszyć zagadnienia kulturowe, które rzutują na postrzeganie Bliskiego Wschodu (rozdział drugi) i przeanalizować trafność kategorii i podkategorii służących określeniu tożsamości regionu i jego mieszkańców, prześledzić różne punkty widzenia, spójność granic czasowych i przestrzennych (rozdział trzeci). Umożliwi to nam następnie zastanowienie się nad kwestią „arabskości” jako tożsamości społeczeństw zamieszkujących te obszary i nad przyczynami niezdolności tychże społeczeństw do kształtowania regionu oraz wyjaśnienie elementów rozgraniczenia czasowego, jakie przyjęliśmy w naszej pracy (rozdział czwarty).ROZDZIAŁ I

Bliski Wschód czy Środkowy Wschód:
problem geopolityki międzynarodowej

Geograficzne zdefiniowanie Bliskiego Wschodu z uwzględnieniem ram terytorialnych i narodowościowych przedstawia liczne trudności. Największa z nich wynika z faktu, że pojęcie to nie jest obiektywne, bowiem tak sformułowane implikuje, że Wschód leży blisko Europy. A więc Europa, a wraz z nią Zachód, stają się centralną osią geografii świata w stosunku do różnych „Wschodów” określanych przymiotnikami „bliski”, „środkowy” i „daleki”.^() Siłą rzeczy postrzeganie rzeczywistości poza europejskiej czy nie zachodniej zależy od możliwości rozumienia jej przez pryzmat kultury Europy czy Zachodu. Pojmujemy więc bez trudu, że widziany obraz będzie się różnił zasadniczo w zależności od pozycji obserwatora i jego perspektywy.

To jedno z niebezpieczeństw pisania na temat historii Bliskiego Wschodu. Region ten, bardziej niż jakikolwiek inny (może z wyjątkiem Rosji), związany jest ściśle z Europą. A co za tym idzie, łatwiej poddawany jest regułom geograficznej i historycznej percepcji, które kultura europejska tworzyła od epoki Renesansu i narzuciła współczesnej kulturze uniwersalnej. Inne rejony świata, bardziej oddalone od Europy, a tym samym mniej wplecione w jej historię, są mniej narażone na to niebezpieczeństwo.

Trudność zmniejsza się, gdy ograniczymy rozważania do Bliskiego Wschodu arabskiego, w rzeczywistości jednak przenosi się z dziedziny geografii w domenę antropologii i tożsamości. Kim bowiem są narody arabskie? Co je łączy oprócz języka? Czy to język je jednoczy czy raczej religia? Czy z pola obserwacji można wyłączyć Iran i Turcję, które przecież wyznają tę samą religię, co kraje arabskie i których historia jest tak ściśle związana z dziejami Arabów? Czy idea cywilizacji arabsko-muzułmańskiej, tak popularna od trzydziestu lat, rzeczywiście oddaje wspólnotę losu współczesnego Bliskiego Wschodu? Jeżeli tak, to czy można napisać historię Bliskiego Wschodu w oderwaniu od szerzej ujętej historii Środkowego Wschodu, którego obszar geograficzny obejmuje inne ludy muzułmańskie, np. Azji Centralnej, Półwyspu Indyjskiego czy świata malajskiego, gdzie religia i cywilizacja islamska odegrały istotną rolę, tak aby nie zatraciły się charakterystyczne cechy i tożsamość narodów, którymi się zajmujemy?

Bliski Wschód: Lewant Europy

Bliski Wschód jest odpowiednikiem obszaru nazywanego we francuskim systemie kolonialnym Lewantem. Pojęcie to długo miało konotacje handlowe, ze względu na znaczenie instytucji handlowych utworzonych przez mocarstwa europejskie we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, jako wynik umów kapitulacyjnych, który zapoczątkowali w XVI wieku Franciszek I i władca osmański Sulejman Wspaniały. Mieszkańcy tego regionu określani byli często mianem Lewantyńczyków. Nazwa ta, początkowo zarezerwowana dla Europejczyków, którzy osiedlili się na ziemiach osmańskich, przeszła do języka potocznego jako określenie wszystkich ludzi zamieszkujących te tereny, czasem też używano jej tylko w odniesieniu do członków tamtejszych wspólnot chrześcijańskich, bardziej otwartych na wpływy kultury europejskiej. W potocznej opinii „Lewantyńczyk” odznaczał się cechami takimi jak bystrość umysłu, tolerancja dla odmienności i wielki zmysł handlowy. Takie konotacje mogą mieć zabarwienie pozytywne dla pewnej nieokreślonej etnicznie grupy, którą charakteryzują, bądź negatywne, jako że Lewantyńczycy nie mają sprecyzowanej przynależności kulturowej, ani nie deklarują poglądów politycznych, chyba że wymagają tego ich interesy handlowe czy finansowe. Grecy, Ormianie, Libańczycy, Syryjczycy są więc uważani za Lewantyńczyków,^() a nie – chociaż właściwie tego by wymagała ścisłość – za rodziny europejskie, które od wieków obecne były na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego, tureckich czy arabskich.

Trzeba przypomnieć, że geograficzne pojęcie „Lewant” obejmowało cały wschód basenu Morza Śródziemnego, a więc część osmańskiej Azji Mniejszej, Grecję, która w 1827 roku odzyskała niepodległość, a także kraje bałkańskie pod panowaniem osmańskim czy też austro-węgierskim. Wszystkie podręczniki i badania poświęcone temu, co w wieku XIX i na początku wieku XX nazywano „kwestią wschodnią”, zajmują się problemem zmian terytorialnych w granicach dwóch imperiów, osmańskiego i habsburskiego.

Po II wojnie światowej koncepcja ta, pierwotnie francuska, a na początku XX wieku przejęta przez dyplomację brytyjską, popadła w zapomnienie. Światowa dyplomacja pozostaje odtąd głównie w rękach Stanów Zjednoczonych, a geopolityczne koncepcje anglosaskie zaczynają wypierać koncepcje stworzone przez dominującą kulturę francuską.^() Dwa pojęcia: Bliski Wschód (Near East) i Środkowy Wschód (Middle East) zajmują w języku potocznym miejsce francuskiego terminu Lewant. Obie nazwy były używane przez dyplomację brytyjską w czasie II wojny światowej w doniesieniach z pola walki. Zasadnicze różnice dzielą te dwa terminy, które w sensie geograficznym są absolutnie niejednoznaczne.

Bliski Wschód: droga imperium brytyjskiego do Indii

Wspomniane wyżej niuanse nie są bez znaczenia. Odbijają się w nich istotne różnice zdań wewnątrz brytyjskiej biurokracji wojskowej i dyplomatycznej istniejące w pierwszej połowie wieku. Bliski Wschód nie stanowi dla niej regionu o wielkim znaczeniu, dlatego też delegowani tam dowódcy wojskowi czy przedstawiciele dyplomatyczni nie powinni cieszyć się zbyt dużą swobodą w podejmowaniu decyzji o znaczeniu lokalnym, ani mieć wpływu na politykę brytyjską. Z tego punktu widzenia Bliski Wschód jest kluczową strefą obrony brytyjskich interesów w Indiach, prawdziwej „Perle Korony”. Zatem wszystkie decyzje dotyczące Bliskiego Wschodu muszą być podporządkowane nadrzędnym interesom indyjskiej polityki Wielkiej Brytanii. W konsekwencji, angielscy „arabiści” ze sławnym Lawrencem z Arabii na czele nie mogli nigdy narzucić swojego punktu widzenia, a co za tym idzie, dotrzymać obietnic składanych Arabom podczas I wojny światowej. Starając się utrzymać swą dominującą pozycję w Indiach, Anglia była bardziej „muzułmańska” niż „arabska”.^()

Wielka Brytania, budując swą dominującą pozycję na subkontynencie indyjskim, wykorzystała podziały między wspólnotami muzułmańskimi a bramińskimi. Przyczyniła się do nasilenia i zaostrzenia różnic, które do jej przybycia nie miały większego znaczenia.^() W okresie międzywojennym, aby lepiej kontrolować ziemie islamskie, jakie znalazły się pod jej panowaniem – kraje arabskie były jedynie ich częścią składową – bezskutecznie próbowała wskrzesić instytucję kalifatu, zniesioną w Turcji przez Mustafę Kemala w 1924 roku. W ten sposób podsyciła rywalizację między przywódcami arabskimi, którzy chcieli odzyskać tytuł należący do niedawna do Turków osmańskich, a także zmusiła ich do zdania się na łaskę potęgi brytyjskiej.^() W tym samym okresie Wielka Brytania nie chcąc i nie mogąc dotrzymać obietnic zjednoczenia prowincji arabskich Imperium Osmańskiego, sprzyjała odsunięciu od władzy na Półwyspie Arabskim protegowanych Lawrence’a z Arabii, rodzinę Haszymitów, tradycyjnych strażników świętych miejsc islamu w Mekce i Medynie, której te obietnice zostały złożone. Dostawami broni i znacznym wsparciem finansowym pomagała w zdobyciu władzy sekcie wahabbitów, beduińskiej wspólnocie wyznającej zasady czystego rygorystycznego islamu, na czele której stała rodzina Saudów. Saudowie, podobnie jak król Egiptu, zaczęli zgłaszać roszczenia do sukcesji kalifatu. Na ten okres przypada również pojawienie się w Egipcie ruchu Braci Muzułmanów, o którym twierdzono w świecie arabskim, że popierany był przez Wielką Brytanię prowadzącą politykę „muzułmańską”, aby zapobiec rozwojowi świeckich żądań narodowościowych.

Francja, Anglia, Stany Zjednoczone: potęgi „muzułmańskie”

Polityka brytyjska doprowadziła ostatecznie do wojny indyjskich muzułmanów o secesję i do powstania Pakistanu. Do dziś pozostaje on środkowoazjatycką potęgą, która odwołując się do islamu, jest wiernym sojusznikiem anglosaskim. Jak przekonamy się w trakcie dalszej lektury, Pakistan odegrał bardzo ważną rolę w procesie zmian geopolitycznych, które zaszły na Bliskim i Środkowym Wschodzie w interesującym nas okresie. Zobaczymy także, jak Stany Zjednoczone, przejmując pozycję Wielkiej Brytanii na Wschodzie, nie będą widzieć niczego złego w dyskretnym popieraniu ruchów islamskich jako środka kontroli i stabilizacji regionu. W ostatnich latach zimnej wojny poparcie to stanie się bardzo widoczne, aby zmobilizować „świat muzułmański” przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

Rosyjska inwazja na Afganistan stała się okazją do utworzenia siatki islamskich „wojowników” różnych narodowości (mudżahidin) i powołania do życia Organizacji Konferencji Islamskiej pod przywództwem saudyjskiego protegowanego i pakistańskiego sojusznika. To pozwoliło nadać anglosaskiemu liberalnemu kapitalizmowi oprawę i egzegezę koraniczną i odrzucić wersję, obowiązującą od nastania arabskich systemów zwanych postępowymi, że islam ze swymi założeniami społecznej solidarności bliski jest ideom socjalizmu.

Francja, podobnie jak Anglia, choć kierowana innymi pobudkami, była bardziej „muzułmańska” niż „arabska”. Nawet jeżeli niektórzy przy okazji wyprawy Napoleona czy podboju Algierii snuli marzenia o odrestaurowaniu królestwa arabskiego pod patronatem Francji,^() polityka francuska kierowała się zawsze interesami kolonialnymi i chęcią zachowania pozycji mocarstwa śródziemnomorskiego, a zwłaszcza – jak już wspomnieliśmy – trwającymi wiele wieków francusko-osmańskimi kontaktami, zapoczątkowanymi przez Franciszka I. I nawet jeśli Francja na początku XIX wieku popierała Muhammada Alego w jego dążeniach do restrukturyzacji Bliskiego Wschodu wokół silnego Egiptu, poparcie to zostało cofnięte, gdy tylko przedsięwzięcie owo zaczęło zagrażać Imperium Osmańskiemu. Zresztą trwanie na pierwotnej pozycji naraziłoby Francję na wrogość reszty Europy, przede wszystkim Wielkiej Brytanii, która mogłaby uznać to za casus belli.

W XX wieku Francja postrzega rozwijające się od początku stulecia arabskie ruchy nacjonalistyczne tylko jako środek walki z rozszerzeniem się jej wpływów w basenie Morza Śródziemnego. Zbyt często zresztą widzi w nich jedynie knowania Anglików, aby wykluczyć ją ze świata arabskiego i nie dotrzymać obietnicy swojego rządu uznania dominacji francuskiej w Libanie i Syrii po rozpadzie Imperium Osmańskiego. Po II wojnie światowej sukces nacjonalizmu arabskiego w Egipcie pod przywództwem Nasera sprawia, że Francja zaczyna obawiać się o swoje posiadłości w Afryce Północnej. Rodzi się swoista fobia, która popchnie Francję do podjęcia niefortunnej decyzji o przyłączeniu się do Anglii i Izraela i zaatakowaniu Egiptu w 1956 roku w odpowiedzi na nacjonalizację Kanału Sueskiego. Ta fobia jeszcze kilkakrotnie da o sobie znać, zwłaszcza podczas wojny izraelsko-arabskiej w 1967 roku i w czasie wojny w Zatoce w 1991 roku. Kultura francuska, podobnie jak anglosaska, rozwinie za to poznanie tego regionu i swoje tam wpływy, aby „oswoić” islam jako taki, czy to na Bliskim czy Środkowym Wschodzie, w Afryce, czy też w Indiach, Malezji i Indonezji.

W rzeczywistości, mniej niż geograficzne i narodowościowe przesłanki, polityką wielkich mocarstw wobec tego regionu kieruje coraz bardziej rozpowszechnione przekonanie o naturalnej solidarności łączącej wszystkie ludy wyznające islam, od Indonezji i Chin na Dalekim Wschodzie, po Afrykę. Do tego problemu powrócimy jeszcze nieco dalej. Tendencję tę utwierdza niezwykły rozwój na Zachodzie akademickich badań nad islamem. Ci, którzy decydują o polityce międzynarodowej, mają skłonność do zajmowania się raczej „polityką muzułmańską” niż „arabską”, „irańską” czy „pakistańską”. Sugerują się stworzoną kategorią „świat muzułmański”, tak popularną w badaniach akademickich, ale jeszcze bardziej abstrakcyjną niż terminy Bliski i Środkowy Wschód, które stały się podrzędnymi kategorii podstawowej, służącej pojmowaniu rzeczywistości identyfikowanej poprzez islam. Będziemy mieli okazję powrócić do tego problemu w dwóch następnych rozdziałach.

„Brak przeciwwagi” wobec Związku Radzieckiego

Warto zauważyć, że po II wojnie światowej dyplomacja amerykańska uważała tę część świata za niebezpiecznie narażoną na zakusy Związku Radzieckiego. Według amerykańskich specjalistów od spraw obrony i stosunków międzynarodowych region ten charakteryzował się „brakiem przeciwwagi”, po tym jak wycofali się z niego angielscy i francuscy kolonialiści, którzy kontrolowali świat arabski po upadku Imperium Osmańskiego. Trzeba było tę pustkę wypełnić, aby stawić czoło ekspansji radzieckiej w regionie będącym w oczach Zachodu obiektem odwiecznego pożądania Rosji (dostęp do ciepłych mórz). W tym celu od początku lat pięćdziesiątych USA będą próbowały zaangażować państwa arabskie w lokalne pakty militarne z regionalnymi potęgami prozachodnimi, takimi jak Turcja, Pakistan oraz Izrael.

Poparcie Anglii dla utworzenia Ligi Państw Arabskich (1944)) nie wydało się Stanom Zjednoczonym krokiem wystarczającym. Pomimo że arabskie reżimy polityczne początku lat pięćdziesiątych sprzyjały jeszcze Zachodowi i jego interesom, Stany Zjednoczone obsesyjnie obawiały się, żeby świat arabski nie dostał się w orbitę wpływów ZSRR, jak stało się to z krajami bałkańskimi. Dyplomacji amerykańskiej wydawało się więc konieczne zawieranie paktów wojskowych z lokalnymi potęgami już powiązanymi z USA, takimi jak Turcja, Iran, Pakistan i Izrael. W ten sposób Bliski Wschód został wciągnięty w zimną wojnę.

To wrażenie „braku przeciwwagi” na Bliskim Wschodzie symbolizuje brak w regionie silnie zakorzenionej jedności politycznej. Niewątpliwie jest to wyraz tendencji schyłkowych widocznych w świecie arabskim już od dziesięciu wieków, a jednocześnie przyczynia się do ich podtrzymania. W rezultacie kraje arabskie pozostaną przedmiotem manipulacji sił zewnętrznych, lokalnych, czy międzynarodowych i poddadzą się zewnętrznemu przewodnictwu wobec braku silnej i prawnie usankcjonowanej władzy. Nie dzieje się tak w przypadku Turcji czy nawet Iranu. Zachód chętnie uznaje Turcję za swego partnera i przyjmuje ją do NATO. Monarchia irańska także była ważnym partnerem Zachodu w regionie, ale po rewolucji kraj ten zaczął budzić obawy, a Zachód stracił na niego wpływ. Izrael jest sprzymierzeńcem uprzywilejowanym w dziedzinie wojskowej, a także jako nowa państwowość wyłoniona z cywilizacji i historii europejskiej. Żaden z krajów arabskich, nawet Egipt, nie ma w oczach Zachodu porównywalnej pozycji tak szanowanego czy budzącego respekt partnera.

Ów brak przeciwwagi pozwolił Anglii i Francji przejąć panowanie nad prowincjami Imperium Osmańskiego pod koniec I wojny światowej, a znacznie później, w 1948 roku utworzyć Państwo Izrael. Zwycięskie armie sprzymierzone nie zdołały jednak przeprowadzić planowanego podziału równiny anatolijskiej i wybrzeży śródziemnomorskich. Nie udało się więc aliantom utworzyć po I wojnie światowej państwa armeńskiego czy kurdyjskiego, ani też doprowadzić do ustanowienia władzy greckiej w Smyrnie i jej okolicach. Energiczna akcja Mustafy Kemala w Turcji umożliwiła wyznaczenie granic nowego państwa tureckiego po wyparciu sprzymierzonych armii i krwawym stłumieniu rebelii armeńskiej i kurdyjskiej, wspieranej przez aliantów.

Konieczne jest krótkie prześledzenie sposobów postrzegania tego regionu przez mocarstwa europejskie i wpływu, jaki ich interesy wywarły na społeczeństwa arabskie. Informacje te stanowią podstawowy element pozwalający na wyjaśnienie niemożności strukturalizacji Bliskiego Wschodu po rozpadzie Imperium Osmańskiego. Czynniki zewnętrzne, które doprowadziły do podziałów regionu, nałożyły się na szereg czynników wewnętrznych, uniemożliwiających wytworzenie swoistej struktury tych ziem. W świecie arabskim, a przynajmniej w jego bliskowschodniej części, nie istniało społeczno-polityczne ani wojskowe środowisko sprzyjające ukształtowaniu osobowości na miarę Mustafy Kemala, który ze szczątków dawnego wojska sułtańskiego utworzył prężną armię i odnosząc kolejne zwycięstwa nad oddziałami francuskimi, angielskimi i greckimi, przystąpił do „oczyszczania” okupowanych terytoriów i tworzenia granic tureckich, „narodowych” w porównaniu z dawnym składem imperium. Sukcesy te pozwoliły zwycięzcy potęg militarnych tego okresu usankcjonować swą władzę na tyle, że mógł przystąpić do głębokich przemian instytucji i struktur osmańskich. Przemianom tym towarzyszy akcja tworzenia w miejsce zbiorowej świadomości narodowej i pamięci historycznej nowoczesnej świadomości świeckiej, w której nawrócenie się na islam przestaje być ogniskową historii tureckiej, a ciągłość istnienia Turków na terenach Anatolii zostaje usankcjonowana przez doszukiwanie się przodków w starożytnych Hetytach.^()

W przypadku zaś Arabów stwierdzamy militarną bezsilność, która przetrwała w zadziwiający sposób, a której tak niewiele uwagi poświęca się w badaniach, czy to arabskich, czy europejskich, mimo konsekwencji, jakie za sobą pociąga. Jest ona jednak wyraźnie widoczna. Wystarczy wspomnieć choćby bitwę pod Maysalun w Syrii w 1920 roku, między oddziałami króla Fajsala z rodu Haszymitów, popieranego przez Lawrence’a a wojskami francuskimi, w tym okresie już bardzo osłabionymi, czy też później, w 1939 r., niezdolność rządu syryjskiego pod mandatem francuskim, aby zapobiec przekazaniu Turcji przez Francję sandżaku Aleksandretty i Antiochii. Zaledwie dziesięć lat później Palestyńczycy, a potem połączone armie sąsiednich państw arabskich nie zdołały przeszkodzić w utworzeniu Izraela w 1948 r. Ta bezsilność przejawia się znowu podczas wojen arabsko-izraelskich w 1956, 1967 i 1973 roku. Wreszcie, w 1991 r. jesteśmy świadkami prawie całkowitego paraliżu sił irackich podczas natarcia amerykańskiego w wojnie o wyzwolenie Kuwejtu. Ta bezsilność nie pozostaje bez wpływu na pozycję lokalnych władz, które nie mają wystarczającego autorytetu, aby przeprowadzić jakiekolwiek zmiany społeczne czy kulturowe, jak to miało miejsce na przykład w Japonii, Turcji, czy Chinach.

Modernizacja wojskowa w krajach arabskich nigdy tak naprawdę nie została przeprowadzona, mimo wszystkich wstrząsów i przewrotów, jakie dokonywały się na Bliskim Wschodzie w ciągu ostatniego półwiecza. Region, który nie zdołał potwierdzić swojej tożsamości i sprawić by została ona uznana, siłą rzeczy postrzegany jest jako pozbawiony władzy. Brak siły militarnej jest znakiem czegoś więcej – braku spójności socjokulturowej, a więc społecznej i politycznej. Znaczący jest też brak głębszych przemian ekonomicznych i administracyjnych, bez których nie da się utworzyć i uznać militarnej siły nowoczesnego społeczeństwa. To dlatego na Bliskim Wschodzie wciąż brak spójnego społecznie i geograficznie regionu o uznanej i respektowanej tożsamości.

W tej sytuacji nie dziwi więc, że region niezmiennie nazywany jest Bliskim albo Środkowym Wschodem, a zatem postrzegany jest z perspektywy europejskiego centralizmu, o czym pisze amerykański historyk Marshall G.S. Hodgson,^() o którym jeszcze tu wspomnimy. W każdym bądź razie te dwa pojęcia nie są równoznaczne, nawet jeśli potocznie używa się ich wymiennie. W istocie dla nas najważniejsze będzie prześledzenie pozycji regionu śródziemnomorskiego.

Pozycja regionu śródziemnomorskiego między Bliskim a Środkowym Wschodem

Pojęcie Środkowy Wschód, znacznie pojemniejsze niż termin Bliski Wschód, stawia Turcję i Iran w centrum obszaru geograficznego rozciągającego się od wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego aż po Afganistan i Pakistan i obejmującego także Półwysep Arabski. Kraje arabskie leżące w tej strefie nie są już jej centralnym punktem. Czasem w pojęciu Środkowy Wschód mieszczą się też kraje Afryki Północnej, choć położone są na zachodnich krańcach świata arabskiego. W języku arabskim określane są mianem „Maghrib” („leżący na zachodzie”) dla odróżnienia od krajów arabskich na wschodzie basenu Morza Śródziemnego nazywanych „Maszrik” („leżący na wschodzie”).

Niniejsza praca będzie się koncentrować przede wszystkim na arabskich krajach Bliskiego Wschodu czyli na Maszriku, nazywanym też czasem regionem „Żyznego Półksiężyca”, który obejmuje kraje leżące między Mezopotamią a wybrzeżem śródziemnomorskim (Liban, Syria, Palestyna, Irak, Jordania), do których dochodzi oczywiście także Egipt. Można by tu zresztą wprowadzić rozróżnienie na Bliski Wschód egipski i mezopotamski, tak bardzo bowiem dziedzictwa kulturalne i historyczne obu krajów naznaczyły obszary swoich wpływów. Libia, Tunezja, Algieria i Maroko, geograficznie należące do Afryki Północnej, nie mogą być pominięte w analizie, jako że łączy je z Bliskim Wschodem nie tylko wiele epizodów historycznych, ale także religia, język i kultura. Będą więc tu wspominane za każdym razem, gdy wywierają bezpośredni wpływ na wydarzenia na Bliskim Wschodzie lub też biorą w nich udział.

Kraje Półwyspu Arabskiego, leżące w Azji Zachodniej, odpowiadają bardziej kategorii Środkowy Wschód niż Bliski. Jednakże naftowe bogactwo uczyniło z nich ważnego partnera mającego wpływ na rozwój wydarzeń na Bliskim Wschodzie, jest także zasadniczym czynnikiem społeczno-kulturalnego rozwoju regionu. Nie możemy więc tu o nich nie wspomnieć. Ropie naftowej i rozwojowi monarchii saudyjskiej, która stała się centralnym punktem geopolitycznym Bliskiego i Środkowego Wschodu, poświęcimy odrębny rozdział. Jak się o tym przekonamy, współczesna kultura i nacjonalizm arabski czerpią z przedislamskiej historii wielkich plemion zamieszkujących półwysep, które stanowią stały punkt odniesienia.

Dlatego też źródła trwającego od pół wieku nieustannego napięcia należy szukać w społeczno-ekonomicznych i ideologicznych przemianach odróżniających kraje Półwyspu Arabskiego od innych krajów arabskich Bliskiego Wschodu. To napięcie, które dało się zauważyć już w XIX wieku, odegrało dużą rolę w ostatnich dziesięcioleciach historii Bliskiego Wschodu. Tłumaczyć to można ogromnym wpływem na losy świata arabskiego, jaki naftowe bogactwo dało monarchiom i emiratom półwyspu. Kraje te będące kolebką islamu i źródłem zbiorowej tożsamości wszystkich narodów arabskich, są pod przykrywką surowych i rygorystycznych praktyk religijnych, ostoją amerykańskich wpływów na Bliskim Wschodzie.^()

To co rzeczywiście odróżnia Bliski Wschód od Środkowego to bliskość Morza Śródziemnego, tego miejsca zetknięcia się Wschodu z Zachodem. Środkowy Wschód obejmuje oczywiście granicę śródziemnomorską, ale to nie region śródziemnomorski jest jego centrum, tak jak w przypadku Bliskiego Wschodu – Lewantu. W takim ujęciu ludy arabskie, Turcja i kraje bałkańskie będą geograficznym centrum bliskowschodnim, jak przedstawiały to w XIX i na początku XX stulecia podręczniki zajmujące się „kwestią wschodnią”. Z szerszej perspektywy Środkowego Wschodu, centrum geograficzne przesuwa się ze wschodniego wybrzeża śródziemnomorskiego na wyżyny Anatolii i Iranu. Śródziemnomorska część tego regionu to tylko peryferie w stosunku do geograficznego i demograficznego centrum – Turcji, Iranu, Afganistanu i Pakistanu.

Jest to w istocie obronna granica w stosunku do świata europejskiego, który domaga się wyłącznych praw do helleńskiego dziedzictwa kulturowego, z którego sztucznie wyłączony jest Wschód śródziemnomorski i mezopotamski, mimo wpływu, jaki wywarł on na kulturę grecką i kształtowanie się świata helleńskiego na wybrzeżach śródziemnomorskich oraz w Iranie, Egipcie i Mezopotamii. Z tej perspektywy strefą politycznych i kulturowych wpływów turecko-irańskiego Środkowego Wschodu będzie Półwysep Indyjski i Azja Centralna, na które oddziaływał przez długie wieki, aż do wkroczenia na te ziemie Rosjan i Anglików. Dlatego też wydaje się nam, że na określenie interesującego nas regionu najlepiej będzie przyjąć termin arabski Bliski Wschód.

Przynosi to nam podwójną korzyść. Po pierwsze, obliguje do uznania regionu w jego europejsko-śródziemnomorskim wymiarze, a tym samym uwzględnienia bliskich związków (nawet jeśli mają charakter konfliktowy) między dwoma wybrzeżami śródziemnomorskimi. Po drugie, uznaje istnienie społeczno-kulturowej odrębności regionu, jego „arabskości”, nawet jeżeli znaczna część wybrzeży morskich jest obecnie w rękach tureckich (do 1922 roku były to ziemie greckie, tureckie lub armeńskie). Arabski Bliski Wschód obejmuje dawne „arabskie prowincje” Imperium Osmańskiego, termin tak często używany w dyplomacji doby upadku imperium i negocjacji traktatów pokojowych po I wojnie światowej. Kraje bałkańskie, w większości także wchodzące w skład państwa Turków osmańskich nie podtrzymały swych relacji z arabskimi prowincjami.^() Grecja zwróciła się ku Europie Zachodniej, która włączyła ją do Unii Europejskiej.

Wyłączenie Turcji z pola obserwacji jest niewątpliwym błędem, gdy weźmiemy pod uwagę wpływ, jaki wywarła na losy regionu śródziemnomorskiego oraz odwieczne stosunki utrzymywane ze światem arabskim. Imperium Osmańskie głęboko naznaczyło społeczeństwa arabskie, tak że ich charakter możemy określić raczej jako arabsko-osmański, niż arabsko-islamski. Ponadto polityka sekularyzacji i kształtowania nowoczesnego społeczeństwa na wzór europejski, jaką prowadził Mustafa Kemal, „ojciec” współczesnej Turcji, wywarła duży wpływ na reformatorskie idee elit arabskich w latach 1920–1970. Turcja porewolucyjna odcięła się jednak od swojej osmańskiej przeszłości, wpływy osmańskie zacierają się stopniowo w świecie arabskim wraz z odchodzącymi pokoleniami i następującymi głębokimi zmianami społecznymi. Jednakże w wielu krajach arabskich instytucje społeczne i system sądowniczy wciąż jeszcze są naznaczone wpływem osmańskim.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------Wydawnictwo Akademickie

DIALOG

specjalizuje się w publikacji książek dotyczących języków, zwyczajów, wierzeń, kultur, religii, dziejów
i współczesności świata Orientu.

Naszymi autorami są znani orientaliści polscy
i zagraniczni, wybitni znawcy tematyki Wschodu.

Wydajemy także przekłady bogatej
i niezwykłej literatury pięknej krajów Orientu.

Redakcja: 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/219

tel.: +48 22 620 32 11, +48 22 654 01 49

e-mail: [email protected]

Biuro handlowe : 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/218

tel./faks: +48 22 620 87 03

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwodialog.pl

Serie Wydawnictwa Akademickiego DIALOG:

------------------------- -----------------------------------
• Języki Orientalne • Mądrość Orientu
• Języki Azji i Afryki • Współczesna Afryka i Azja
• Literatury Orientalne • Vicus. Studia Agraria
• Skarby Orientu • Orientalia Polona
• Teatr Orientu • Philologia Orientalis
• Życie po Japońsku • Literatura Okresu Transformacji
• Sztuka Orientu • Literatura Frankofońska
• Dzieje Orientu • Być Kobietą
• Podróże−Kraje−Ludzie • Temat Dnia
• Świat Orientu • Wieczory z Nauką
• Historia/Polityka • Życie Codzienne w...
------------------------- -----------------------------------

Prowadzimy sprzedaż wysyłkową
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: