Bracia Slater. Bronagh - ebook
Bracia Slater. Bronagh - ebook
Pasjonujące dopełnienie pierwszej części z najgorętszej serii o braciach Slater!
Bronagh Murphy w ciągu ostatnich lat przeszła wiele, zatem kiedy zbliżają się jej dwudzieste pierwsze urodziny, jedyne, o czym marzy, to relaks z rodziną. Na spokojnie.
Jej chłopak, Dominic Slater, nie zna pojęcia „na spokojnie”. Mówiąc szczerze, nigdy nie znał i nie zamierza poznać. Adrenalina to jego narkotyk. Wymyśla doskonały plan – jednocześnie romantyczny i ekscytujący. Jednak jego wersja słowa „ekscytujący” bardzo różni się od tej znanej przez Bronagh. Wkrótce się dowie, jak bardzo.
Kiedy sprawy przyjmą niekorzystny obrót, a Dominic znowu będzie walczyć o swoją dziewczynę, Bronagh stanie w obliczu bardzo trudnej decyzji. Trwać u boku swojego gorącego faceta albo odejść i nigdy nie oglądać się za siebie.
Bronagh zatrzymuje to, co kocha
__
L.A. Casey – bestsellerowa autorka „The New York Times” i „USA Today”. Pochodzi z Irlandii, mieszka w Dublinie. Jej życie składa się z dwóch podstawowych elementów: wychowywania cudownej córeczki oraz „czarowania” kolejnych powieści. Uwielbia rozmawiać ze swoimi fankami na Facebooku. Zainspirowana literaturą erotyczną ciężko pracowała nad własną książką i determinacją wywalczyła jej wydanie. Całe szczęście! Tak powstał kultowy Dominic z serii Bracia Slater. Choć miała zaledwie dziewiętnaście lat, przygodę z pisarstwem rozpoczęła od hitu. Dominic według recenzji sklepu internetowego Amazon to spektakularny sukces i bestsellerowa książka.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65740-69-4 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wszystkiego najlepszego! – Usłyszałam śpiewny, radosny głos siostry. Chciałam jej odpowiedzieć, naprawdę, ale byłam zbyt zmęczona, by otworzyć usta.
– Bee? – zaczęła Branna. – Hej? Dzisiaj kończysz dwadzieścia jeden lat, podnoś z łóżka ten swój leniwy tyłek!
Jęknęłam w odpowiedzi i ani drgnęłam.
– Okej – powiedziała, prychając pod nosem. – Chciałam być miła, ale skoro nie chcesz wstać, to nie zostawiasz mi wyboru.
Usłyszałam, jak wychodzi z pokoju. Brzmiała na pokonaną. Uśmiechnęłam się do siebie i zanurzyłam głębiej w swojej pościeli, okrywając się nią ciasno. Było mi tak wygodnie i czułam się szczęśliwa, jednak moje zadowolenie skończyło się kilka minut później, kiedy moja siostra wróciła do sypialni. Uzbrojona.
W śmiertelnie niebezpieczną broń.
– Pobudeczka! – krzyknęła.
Na ułamek sekundy nastała cisza, ale potem zrobiło mi się zimno i mokro. Wrzasnęłam zszokowana i zaczęłam kaszleć, zachłystując się nie powietrzem, a wodą. Spanikowana zrzuciłam z siebie kołdrę. Podniosłam się z trudem, stając na środku łóżka. Zaczęłam sapać głośno, bo czułam lodowatą wodę mrożącą każdy nerw mojego ciała.
– Branna! – krzyknęłam.
Siostra rzuciła na podłogę miskę po wodzie, którą na mnie wylała.
– Kazałam ci wstawać – powiedziała ze śmiechem. – Ale ty mnie nie posłuchałaś.
Zacisnęłam ręce w pięści i otarłam powieki z zimnej wody. Dopiero teraz otworzyłam oczy i zobaczyłam plecy Branny, która właśnie uciekała z mojego pokoju.
– Ja cię, kurwa, zabiję! – krzyknęłam za nią.
Zeskoczyłam z łóżka z bojowym okrzykiem, prawie łamiąc przy tym kark, bo podłoga była cała mokra. Nie miałam zamiaru tego sprzątać. Gdy już odzyskałam równowagę, wyszłam z pokoju, ostrożnie stawiając nogi, i w końcu znalazłam się na suchej powierzchni. Wytarłam mokre stopy o dywan i zbiegłam szybko po schodach. Stanęłam w korytarzu i spojrzałam na zamknięte drzwi od kuchni. Podeszłam i otworzyłam je z zamaszyście.
– Wszystkiego najlepszego!
Zignorowałam okrzyki mężczyzn, które rozległy się w całej kuchni – szukałam wzrokiem mojej ofiary.
To znaczy siostry.
– Cholera, Pchełko, słyszałaś kiedykolwiek o spodniach od piżamy? – zapytał Kane zachrypniętym głosem.
Kane Slater to brat mojego chłopaka, Dominica Slatera. Dominic miał trzech starszych braci – Rydera, Aleca i Kane’a, a także młodszego o trzy minuty Damiena Slatera, jego brata bliźniaka. Bracia Slater byli piątką zapalczywych, boskich facetów, a ja, taka zwykła dziewczyna, miałam zaszczyt nazywać jednego z nich swoim chłopakiem.
Zerknęłam na Kane’a. Uniosłam brwi, gdy zobaczyłam, jak lustruje moje ciało od góry do dołu. Zdezorientowana spojrzałam na Aleca i Rydera, którzy również przyglądali się dolnej części mojego ciała.
Kiedy skupiłam wzrok na Dominicu, zauważyłam, że zagryza wargę i patrzy na moje ciało, jakby chciał mnie zjeść. Spojrzałam na swoje nogi i dotarło do mnie, że mam na sobie tylko majtki. I to mokre – ale wcale nie w seksowny sposób. Nie założyłam spodni od piżamy ani szortów.
Czy byłam zawstydzona? Nie.
Czy byłam wściekła? Tak, do cholery!
– Branna – warknęłam niczym rozjuszony pies.
Bracia parsknęli śmiechem i spojrzeli ponad ramionami w kierunku miejsca, w którym ukrywała się Branna – kucała schowana za Ryderem.
– Wy zdradliwe gnojki! – krzyknęła, a potem wrzasnęła dziko, gdy zauważyła, że biegnę w jej stronę.
Siostra rzuciła się przed siebie, przeciskając obok Kane’a, który zaczął pocierać swoją pierś z wyrazem bólu na twarzy. Biedak ostatnio nie czuł się za dobrze. Zatrzymałabym się, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, ale byłam w trakcie ważnej misji. Zignorowałam go, a także okrzyki braci, którzy kazali mi zostawić Brannę w spokoju. Siostra tymczasem uciekła z kuchni i wybiegła do ogrodu za domem.
– Zostaw mnie w spokoju. Robiłam tylko to, co kazał mi Dominic! – krzyknęła Branna, wdrapując się na ogromną trampolinę, którą Dominic wygrał w fejsbukowym konkursie w zeszłym roku.
Nie wiedziałam nawet, po co wziął w nim udział. Naprawdę myślałam, że ta trampolina będzie stała nieużywana. O dziwo, chłopcy bardzo często na niej skakali, zachowując się jak małe dzieci.
– Wcale nie powiedziałem, że masz polać ją wodą, ty mała…
– Nie waż się kończyć tego zdania, Dominic – krzyknął Ryder, przerywając swojemu młodszemu bratu.
Zdjęłam z włosów mokrą gumkę i zebrałam moje zmierzwione, wilgotne loki w nieporządnego koka. Zaśmiałam się, widząc Dominika, który chciał się postawić Ryderowi, ale mimo to wiedział, że lepiej tego nie robić. Dominic pewnie mógłby wygrać pojedynek z Ryderem, lecz z drugiej strony nigdy nie widziałam, jak walczy Ryder. Równie dobrze mógłby zniszczyć mojego chłopaka.
– Myślę, że chciał użyć mojego ulubionego słowa na „p”… I to by bardzo pasowało do mojej siostry – zawołałam, patrząc ze złością na Brannę.
Czy to było zbyt ostre? Nie, niewystarczająco.
Dominic parsknął.
– Chciałem ją nazwać zołzą, nie miałem zamiaru użyć tego słowa!
Ryder uderzył Dominica w ramię, a chłopak syknął z bólu. Rozbawiło mnie to. Obróciłam się ponownie w kierunku trampoliny, na której moja siostra skakała jak naćpany cukrem dzieciak.
– Trzymaj się ode mnie z daleka, Bronagh – ostrzegła, ale z tego, co widziałam, uśmiechała się.
Czy ona naprawdę uważa, że to jest takie zabawne?, pomyślałam ze złością. Zobaczymy, czy będzie się śmiała, gdy położę na niej swoje łapy.
– Myślisz, że to śmieszne? – zapytałam, wspinając się na trampolinę. – Myślałaś, że polanie mnie wodą było zabawne?
– Śmieję się, bo gonisz mnie w mokrym podkoszulku i majtkach – powiedziała, chichocząc głośno. – W dodatku te babcine gacie wyglądają okropnie.
Cofnęłam się, jakby mnie uderzyła.
– Masz to w tej chwili odszczekać! To są bardzo wygodne majtki. Nie mogę spać w stringach lub czymś podobnym, bo wchodzą mi w tyłek!
Irytowała mnie wżynająca się w ciało bielizna. Nie byłam na tyle cierpliwa, by cały dzień wyciągać sobie stringi z tyłka. Branna uśmiechnęła się drapieżnie.
– A co Dominic myśli o twoich babcinych gaciach?
Zmrużyłam oczy i krzyknęłam, nie odwracając wzroku od siostry:
– Dominic, przeszkadza ci, że śpię w babcinych gaciach?
– Eee, nie. Wolę, gdy nie masz na sobie żadnych majtek, a jeśli już, to chociaż stringi, ale one wszystkie ściągają się z taką samą łatwością, więc dla mnie nie ma różnicy.
Usłyszałam, jak Alec wybucha śmiechem, więc pokręciłam głową zawiedziona. Dominic nigdy mnie nie zawiódł i zawsze potrafił powiedzieć najmniej odpowiednią rzecz w danej sytuacji.
– Widzisz? Jemu to nie przeszkadza – powiedziałam.
Branna nie przestawała się uśmiechać.
– Właśnie słyszałam.
Poczułam, jak drga mi powieka.
– Chodź tutaj.
– Nie – odpowiedziała.
Uśmiechnęłam się złośliwie.
– Dlaczego nie?
– Masz mnie za głupią? – zapytała z uniesionymi brwiami.
Zamrugałam.
– Tak.
Branna zignorowała moje słowa i rzekła:
– Nie zbliżę się do ciebie, bo wiem, że mnie uderzysz, gdy to zrobię.
Odnalazłam równowagę na trampolinie.
– Wylałaś na mnie lodowato zimną wodę i zniszczyłaś mój materac. Myślę, że małe uderzenie to niewielka cena za tę okropną pobudkę.
Branna ani drgnęła.
– Ale twoje uderzenia są bolesne.
Uniosłam brwi.
– Każdy cios boli.
Moja siostra pokręciła głową.
– Ty uderzasz jak facet, więc twoje bolą bardziej.
Czułam satysfakcję, gdy powiedziała, że jestem silna, ale nie chciałam jej okazywać. Skrzyżowałam ramiona na piersi i powiedziałam:
– Branna, jesteś trzydziestojednoletnią kobietą, zacznij się zachowywać adekwatnie do swojego wieku.
Branna zachłysnęła się powietrzem.
– Ty dzisiaj kończysz dwadzieścia jeden lat, a ganiasz mnie po całym domu, jakbyś miała dziesięć. Powinnaś spojrzeć w lustro, zanim powiesz komuś, żeby dorósł.
– Wszystko jedno, za dziewięć lat i tak będziesz miała już czterdziestkę.
Odkąd Branna skończyła trzydzieści jeden lat, zakazała nam wypowiadać liczbę „czterdzieści” w swojej obecności. Oczywiście ja cały czas to powtarzałam.
No chodź tutaj, ty mendo.
Gdy już skończyłam się z nią droczyć, Branna rzuciła się na mnie jak rozjuszony byk. Niestety znajdowała się na trampolinie, więc straciła równowagę i upadła przede mną, zanim położyła na mnie swoje łapy. Usłyszałam, jak bracia wybuchają śmiechem. Ja również zachichotałam, jednak nie było mi do śmiechu, gdy siostra złapała mnie za kostki i szarpnęła. Poleciałam w dół i upadłam plecami na trampolinę, odbijając się od niej.
– O, mój Boże. To było niesamowite! – krzyknęłam ze śmiechem. – Dominic, widziałeś to?
– Tak – odparł, chichocząc. – Widziałem, skarbie… I widzę też, że Branna czołga się w twoją stronę.
– Stary, zrujnowałeś element zaskoczenia! – warknął Alec w stronę swojego młodszego brata.
Przestałam się śmiać i w ostatniej chwili uniosłam głowę, by zobaczyć, jak Branna rzuca się na mnie.
– Zero litości! – wrzasnęłam i przekulałam się na bok.
Branna wylądowała twarzą na trampolinie. Przez moment się nie ruszała, więc rzuciłam się na nią i przytrzymałam jej ręce za plecami, siadając na tyłku siostry, by nie mogła mi uciec.
– Złaź ze mnie! – wrzasnęła, wierzgając pode mną.
Uniosłam brwi i pochyliłam się nad nią, przykładając usta do jej ucha.
– Czego w wyrażeniu „zero litości” nie rozumiesz?
– Niczego! – krzyknęła. – Puść mnie. Jestem od ciebie starsza, odsuń się!
Jednak ja ani drgnęłam.
– Przeproś za to, że polałaś mnie wodą i wtedy cię puszczę.
Branna fuknęła, sfrustrowana, ale nic nie powiedziała.
– Nie zejdę z ciebie, dopóki mnie nie przeprosisz.
Moja siostra odetchnęła głęboko parę razy i powiedziała ze złością w głosie:
– Przepraszam, okej?
Zastanowiłam się przez chwilę nad jej przeprosinami, a potem z niej zeszłam. Siostra jęknęła i wstała powoli, by nie przewrócić się na niestabilnej trampolinie. Wyciągnęła rękę i dotknęła swojego tyłka, a potem mruknęła pod nosem z niezadowoleniem.
– Przez ciebie jestem teraz tak samo mokra, jak ty.
Należało się jej.
– Jak bardzo mokre jesteście? – zawołał Alec.
Branna i ja spojrzałyśmy na niego i pokręciłyśmy głowami, słysząc jego zboczone pytanie.
– Jesteś obleśny.
Parsknął pod nosem i odparł:
– Wiem.
Prychnęłam cicho i znowu spojrzałam na siostrę, która właśnie szła ostrożnie w moją stronę. Myślałam, że coś mi zrobi, więc zasłoniłam się rękoma, ale zamiast łaskotek czy uszczypnięcia poczułam, jak siostra obejmuje mnie ramionami.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej