Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bydgostia - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Bydgostia - ebook

Powieść fantasy na motywach polskich legend. Rok 999, region Kujawy na północno-wschodniej granicy księstwa Bolesława Chrobrego, późniejszego pierwszego króla Polski. W zagadkowych okolicznościach ginie ojciec siedemnastoletniego Sława Bydgosty, a życie narzeczonej młodzieńca jest zagrożone. Sław, by ocalić bliskich i odzyskać władzę nad dworami w Bydgostii i Wyszogrodzie, musi walczyć lub paktować z poganami oraz stworami z polskich legend. Fabuła prowadzi nas przez ziemie pomiędzy rzekami Wisłą i Brdą, od dworów i warowni poprzez puszcze, pradawny kurhan, świątynię Peruna, słowiańskiego bóstwa. „Bydgostia” jest pierwszą powieścią opisującą legendarne początki miasta Bydgoszcz.  W „Bydgostii” Tadeusz Oszubski, wykorzystując sztafaż literatury historyczno-przygodowej, opisuje obyczaje i mentalności ludzi w połowie epoki średniowiecza, w czasach tworzenia się polskiej państwowości. W realiach historycznych roku 999 osadzona jest wielowarstwowa fabuła o zderzeniu chrześcijaństwa z wierzeniami Słowian, o sile przekonań, walce o władzę, o miłości i zdradzie. W „Bydgostii” pojawiają się też postaci z polskiej demonologii ludowej, z legend do dziś opowiadanych, a powstałych jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. Ubarwiają one powieść, a jednocześnie uświadamiają, jak tysiąc lat temu wyobrażali sobie świat ludzie w Europie Wschodniej.

Powieść „Bydgostia” ukazała się w ramach Projektu Legendaria. Ten autorski program Tadeusza Oszubskiego i Fundacji Nasza tradycja – nasza przyszłość, realizowany od 2016 r., polega publikowaniu książek poświęconych polskiej tradycji prezentowanej poprzez legendy stanowiące niematerialne dziedzictwo narodowe oraz prowadzeniu w bibliotekach, szkołach, ośrodkach kultury, prelekcji o kulturowym znaczeniu legend.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-947264-6-1
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Coś go obserwowało. Coś podążało za nim skrycie. Znów usłyszał pomruk. Przebiegł go dreszcz. Zacisnął palce na srebrnym krzyżyku, który od dnia chrztu nosił na szyi. Pomodlił się, ale nie zaznał spokoju. Nadal czuł strach. Bo jak uchronić się przed czymś nieznanym, co zapewne groźne i wciąż niewidoczne w leśnej gęstwinie?

Sław Bydgosta czuł, że jakaś siła go osacza. I nie wiedział co to za przeciwnik. W kniei są drapieżne zwierzęta. Ale grasują też stwory groźniejsze od wilka, od niedźwiedzia. Nawet od wrogo usposobionego człowieka. Sław odczuł to dziś na własnej skórze, bo miał do czynienia z bestiami z piekła rodem. Na ich pancerzach złamał swój miecz z żelaza. Nie dał rady okrutnym stworom, bezsilny patrzył na śmierć bliskich i znajomych. To, czego doświadczył od poranka, nadwyrężyło jego ducha. Uciekł co prawda, ocalił życie, jednak nie zaznał spokoju. Teraz znów coś go tropiło. Chciało go dopaść.

Zmierzchało i temperatura spadała. Była wiosna, sześć tygodni po świętach wielkanocnych 999 roku. Puszcza gęstniała, a Bydgosta był zmęczony walką i ucieczką. Dlatego wędrówka przebiegała wolniej, niż Sław by tego sobie życzył. Uznał jednak, że nie ma innego wyjścia, jak wędrować na południe na skróty przez puszczę. Bo jedyna potęga, która mogła pokonać wroga, była w Kruszwicy, albo w Gnieźnie u księcia Bolesława. Tylko z jej pomocą uratuje ukochaną i młodszego brata.

Koń znów się spłoszył. Sław ściągnął lejce, chwycił wierzchowca krótko przy pysku. Choć czarny ogier był szkolony do boju, to w puszczy osaczało ich teraz coś, czego koń wyraźnie się lękał. Coś groźniejszego od zbrojnych Pomorzan. Młodzieniec słaniał się na nogach. Stoczył przecież jednego dnia dwie bitwy, w Wyszogrodzie, a potem w Bydgostii i odniósł rany, co prawda powierzchowne, ale dokuczliwe. Dotąd nie było sposobności, by je opatrzyć i trochę wypocząć. Ostatni posiłek jadł na stypie po pogrzebie ojca. I bardzo dokuczał Sławowi brak wody.

Przeżegnał się. Szepcząc modlitwę ruszył przez chaszcze. Ciągnął za sobą konia, który był niespokojny. Wokół coś krążyło. Coś osaczało rycerza i jego rumaka. Świadczyły o tym ruchy gałęzi, szelesty, pomruki.

Ta część puszczy cieszyła się złą sławą. Nazywano ją Wilczakiem, bo od niepamiętnych czasów grasowały tam wilcze sfory. Niektórzy opowiadali, że żyją tam też stwory groźniejsze od zwierząt.

Sław ściskał w ręku złamany miecz. Z niepokojem rozglądał się wkoło. Koń zarżał, nerwowo targnął łbem. Bydgosta wypatrywał w szarówce, co płoszy rumaka. Wreszcie poznał przyczynę. Między listowiem, w coraz gęstszym mroku błyskało kilka par oczu. Jak rozżarzone węgle. „Diabły”, pomyślał ze strachem Bydgosta i się przeżegnał. Szybko jednak zapanował nad lękiem. Przypomniał sobie polowania. Po co zakładać, że demony go ścigają? To przecież wilki. Określiwszy zagrożenie skarcił się w myślach za brak przezorności. Powinien za dnia nazbierać suchych gałęzi. Zrobić z nich pochodnie. Bo nic tak skutecznie nie odpędza zwierza, jak ogień.

Doliczył się pięciu par ślepi. Niedobrze. Miał do czynienia z waderą, basiorem i pewnie z ich młodymi. Albo co gorsza, z forpocztą sfory. Jakby nie było, siła złego na jednego. Co robić, myślał gorączkowo, co teraz? Przyspieszyć, uciekać? A może zatrzymać się i czekać na rozwój zdarzeń? Jednak teren nie sprzyjał takiemu rozwiązaniu. Wilki mogły zajść rycerza z wszystkich stron.

W mroku coś się poruszyło. Najpierw w jednym miejscu, potem w drugim. Drapieżniki wyczuły woń strachu, bijącą od człowieka i konia. Zaczęły polowanie.

Sław po raz trzeci tego dnia walczył o życie. Coraz mniej w nim było strachu, a coraz więcej desperacji. Uznał, że nie będzie czekał, aż stado ruszy do ataku. Chwycił konia za uzdę i spiesznie ruszył przed siebie. Nie biegł, bo las był zbyt gęsty, jednak poruszał się szybko. Gałęzie biły go po twarzy, potykał się, raz mało nie skręcił nogi, gdy zapadł się w króliczą, czy lisią norę. Wybór był jednak prosty, albo ostrożność, albo życie.

Przystanął, by złapać tchu. Było coraz chłodniej, ale ziąb stanowił najmniejszy kłopot Sława. Zapadła już noc. W bladym świetle księżyca majaczyły sylwetki zwierząt. Jeszcze nie gotowały się do ataku. Na razie osaczały upatrzoną zwierzynę. Rycerza i jego konia. Dla sfory był to chleb powszedni, czyli mięso codzienne.

Sław ruszył. Dostrzegł, że kilka drapieżników biegnie z boku, w rytm jego kroków. Wierzchowiec, co chwila parskał nerwowo. Nagle zatrzymał się i wierzgnął. Nocną ciszę rozdarł skowyt. Cios zadany kopytem okazał się celny. Skowyt ranionego drapieżcy zagłuszyło wycie sfory. Zew ucichł. To nie wróżyło nic dobrego.

Wilki ruszyły do ataku. Bydgosta kątem oka dostrzegł wielki szary kształt. Potężny basior zaatakował od tej strony, gdzie rycerz ciągnął za uzdę wierzgającego konia. Sław był szybszy od drapieżnika. Zadał cios ułamanym mieczem. Celował w gardło, ale nie trafił. Wilk raniony w pierś upadł na ziemię, jednak szybko się otrząsnął. Pchnięcie nie było śmiertelne. Ból tylko rozjuszył zwierzę.

Drapieżnik gotował się do ataku. Młodzieniec nie czekał. Dwoma szybkimi cięciami dosięgnął głowy przeciwnika. Wilk zaskowyczał, zwinął się w kłębek, a rycerz już nie sprawdzając, czy zwierz zabity, pospiesznie ruszył dalej. Miał nadzieję, że nie pobłądził w mroku. Był przekonany, że umykając przed kłami drapieżców nadal kieruje się na południe. Dopiero za dnia ustali, jak bardzo odbił na zachód. Wtedy zdecyduje, czy ruszyć po pomoc do Kruszwicy, czy jednak do Gniezna.

Sforę ogarnęła żądza łowów. Nie odstępowała człowieka na krok. Rycerz zaciekłą obroną zyskał tyle, że drapieżniki stały się ostrożniejsze. Biegły po bokach i za nim, utrzymując dystans. Z tej odległości człowiek nie mógł ich dosięgnąć, ale i one nie były zdolne do skutecznego ataku. Sław nie miał jednak złudzeń. Wiedział, że sfora czekać będzie na jego najmniejszy błąd, na sposobność, by rozszarpać mu gardło. Człowiek był teraz zwierzyną, a wilki goniły za nim, niczym za jeleniem.

Mijał kwadrans za kwadransem, a śmiercionośny kondukt parł przez gęsty las. Słychać było trzaski łamanych gałęzi, szelest targanych liści, skowyty i pomruki. Młody Bydgosta słaniał się ze zmęczenia, ale wataha wydawała się niezmordowana. Rycerz zaczął godzić się z myślą, że śmierć zajrzy mu w oczy, że wkrótce tak osłabnie, iż nie będzie w stanie odeprzeć ataku. A przecież nie ocali ukochanej i brata, jeśli nie dotrwa do świtu.

Puszcza się nagle zmieniła. Las rzedniał. Przed Sławem otworzyła się polana. Niedobrze! Na otwartej przestrzeni wilki szybko go dopadną. Jednak to, co mogło go zgubić, dało też nadzieję. Bo na przeciwległym skraju polany widać było światło. Płonęły ognie. Tam byli ludzie. Tam było ocalenie!

- Dzięki Bogu - szepnął i znów się przeżegnał.

Poczuł w sobie siłę. Przyspieszył, choć jeszcze przed chwilą wydawało mu się, że zaraz upadnie, że podda się wilkom. Biegł przez polanę, spoglądając przez ramię, gdzie są prześladowcy. Drapieżniki jednak zaprzestały pościgu. Sfora w końcu się zatrzymała. Może nie chciała wdać się w zwadę z większą grupą ludzi? Z miejscowymi, z którymi pewnie nie raz wilkom przyszło się zmierzyć?

Sław Bydgosta nie dociekał, dlaczego sfora odpuściła. Co tchu biegł przez polanę, ciągnąc za sobą rżącego nerwowo wierzchowca. W dali stało kilka chat, oświetlonych łuczywami. Rozpoznał to miejsce. Kiedyś odwiedził je z ojcem. Była to osada smolarzy, wzniesiona na zachodnim skraju Wilczaka. Czy znajdzie tam ratunek?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: