Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Cały ten błękit - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 października 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Cały ten błękit - ebook

Minipowieść francusko-włoska.

Ariane, archeolog z muzeum w Nicei, towarzyszy matce i widzi postępujące objawy demencji. Zdaje sobie sprawę, jak mało czasu zostało jej na zrozumienie tej najbliższej, a zarazem tak obcej kobiety. Co zostawiła w rodzinnym Montebello? Jaką tajemnicę skrywają rubinowe kolczyki?

W tej przepięknej powieści o pełnej emocji trudnej relacji matki i córki Laura Ulonati kreśli portret włoskich imigrantów, którzy w poszukiwaniu lepszego losu osiedlali się we Francji w latach sześćdziesiątych XX wieku. Powoli odsłania kolejne warstwy, próbując dotrzeć do źródeł tożsamości zbiorowej i indywidualnej.

Przekład i ilustracje Alicji Rosé odkrywają poetycką urodę tekstu: barwy, melodie, odcienie uczuć, obrazy pamięci.

O autorze

Laura Ulonati – ur. w 1982 roku francuska pisarka włoskiego pochodzenia. Dorastała w Nicei, gdzie w latach 80. przeprowadzili się z Włoch jej rodzice, ukończyła studia z zakresu historii i geografii.

Jej debiutancka powieść Une histoire italienne została wyróżniona przez Akademię Francuską w 2020 roku nagrodą Prix Henri de Régnier.

 

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67029-88-9
Rozmiar pliku: 3,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Mostruoso è chi è nato

dalle viscere di una donna morta.

E io, feto adulto, mi aggiro

Più moderno di ogni moderno

A cercare fratelli che non sono più.

Potworny ten, co się narodził

z wnętrza martwej kobiety.

A ja, dorosły płód, włóczę się

Bardziej nowoczesny niż jakikolwiek nowoczesny

Szukając braci, których już nie ma.

Pier Paolo Pasolini,

10 czerwca (1962), z tomu Poezja w kształcie róży (1961-1964); wiersz ukazał się także w Pier Paolo Pasolini Mamma Roma.I

Historia ta skupia się wokół nieobecności, niemożliwego powrotu. Wokół życia, które istnieje tylko w przeszłości, we wspomnieniach, które prześlizgują się najlepiej jak potrafią przez wąskie szczeliny. Te z szuflad laminowanego kredensu Formica, które nie domykają się prawidłowo i wydostaje się z nich zapach suszonej lawendy w saszetkach wsuniętych pomiędzy stosy ściereczek. Tych ściereczek, które są uszyte ze skrawków materiałów w paski i w kwiaty, w mieszkaniu, w którym nigdy nic nie ginie. Z wyjątkiem pamięci.

To opowieść o zwykłych niedzielach, obiadach u matki, której stłumiony głos dochodzi do mnie zza drzwi. Głos potwora o niezwykłym uroku, syreny, której czar odbija się echem na schodach, już na klatce schodowej: Volare, oh, oh! Cantare, oh, oh, oh, oh!

Nieznośny żar tych słów, tego języka, który stał się obcy. Lot samogłosek, który potrafi imitować, aż drżą jej oczy od nocy i łez. Moja matka. Piosenka mojej matki, którą nuci wbrew sobie, myjąc kafelki albo przygotowując obiad. Powietrze ją opanowuje i zniewala, ona jednak potrafi nagle przerwać, gdy ma świadomość, że ktoś jej słucha. Przyłapana na gorącym uczynku.

Piskliwy głos dzwonka wcina się mocno w refren, który zamienia się w szuranie pary jej pantofli: „Kto tam?”. Jej głos stał się podejrzliwy, zdaje się jakby meczała, jak w tej bajce, w której koźlęta proszą wilka, aby pokazał im swoją białą łapę, nim otworzą drzwi.

„To ja”.

Znajoma intonacja to za mało, ale jednak pośród skrzypienia i trzasków powoli wyłania się przede mną: drobna staruszka, wysuszona i pomarszczona niczym rośliny, co wyglądają jak żywe kamienie, zredukowane do najbardziej podstawowej esencji życia. Brzuch jednak zdradza jej wielką słabość do słodyczy. Absolutny brak konsekwencji w stosunku do wysokiego poziomu cholesterolu czy jakichkolwiek zaleceń lekarskich.

Widzę, jak unosi pytająco brew, po chwili obie brwi. Przez chwilę mam wrażenie, że się waha, że machnie na mnie swoją przesądną ręką złożoną w rogi w moim kierunku. Tak, by odstraszyć moje złe, niedyskretne oko, które zawsze jej przeszkadzało. Po chwili jednak chwyta mnie i wciąga do środka. Drzwi się zatrzaskują.

„Mamo, nie wydaje ci się, że przesadzasz?” Stoi teraz pośrodku swojego schludnego przedsionka pełnego małych stolików i obrusików. Wszystko to na wprost mnie. Ze swoimi przewiercającymi, przeszywającymi oczyma wygląda jak dziwny ptak drapieżny. Jej pomarszczony dziób mamrocze coś o moich zbyt rzadkich odwiedzinach, co nie pozwala jej mnie rozpoznać, o grasujących złodziejach, którym nie można ufać – „niczemu ani nikomu!” – że nigdy nic nie wiadomo. Wolałabym pocałunek. Wzrusza ramionami na pytanie, jak się czuje. Obolałe nogi, tak sobie. Wydawało mi się jednak, że słyszałam, jak śpiewasz. Widać poirytowanie na jej twarzy, rzuca mi obrażone spojrzenie, co cię to obchodzi, po czym chowa się w kuchni.

Przy mnie moja matka nie ma głosu. Ma zapach. U mojej matki unosi się zapach Niny Ricci, którego życzy sobie na każde urodziny. Pudrowe nuty róży i jaśminu. Pomidor, tymianek oraz czyste i wyprasowane pranie, a pośród nie wdziera się zapach stęchlizny. Zapach grobu. Światło, które skąpo przenika przez niewzruszenie zasłonięte żaluzje.

Jeszcze nie powiesiłam torby ani nie zdjęłam kurtki, jak kieruję się szybko do okna w salonie. Otwieram je szeroko. Przepędzam ciszę, zapraszam zgiełk. „Nie możesz tak żyć, mamo. To niedorzeczne!” Odpowiada mi niecierpliwie, kłapiąc kłótliwym językiem, niczym jędza krzycząca na chłopaków grających wieczorami na dole w piłkę. Językiem samotniczki, która woli odgrodzić się, by nie patrzeć, jak jej świat się rozpada.

Do jej świata można dotrzeć drogą z Turynu; okopy, którymi codziennie niechętnie chadzam, prowadzące do spiżarni w Nicei, z całym jej zgiełkiem. Tam, gdzie parkują ciało betoniarki, ciało przeznaczone do zatopienia wielkiego miasta, które nigdy nie będzie żyło. Trzeba opuścić Baie des Anges, przejść przez barierkę okrążającą przedmieścia wciśnięte pomiędzy spalarnię a dolinę. Po obu stronach zaś znajdują się fortyfikacje górskie. Terra incognita, którędy autobus rzadko jeździ, trzeba więc długo czekać, zaś turyści nigdy tu nie zaglądają. Odcięta od reszty miasta niczym więźniarka.

To tutaj się urodziłam. Na drugim końcu miejskiego łańcucha, na ulicy z zimnego betonu, który lśni w słońcu i rozciąga się niczym lina linoskoczka.

Tam, gdzie wszystko się zaczyna, gdzie odkrywasz świat, który postarasz się oswoić. Gdzie imigranci zamienili jedno schronienie na inne. Brzuchy matek na brud przedmieść, brud całych krajów, trzymając kurczowo pod przepoconym płaszczem zszarganym od wiatru chleb i ser, które przywieźli z domu. Chleb i ser zawinięte w gazetę pożółkłą z żalu. Cisza, która przenika ich poruszone źrenice patrzące na zapomniany horyzont: „Ale dokąd poszła ta Promenada Anglików?”.

Nicea to geografia miasta w stanie wojny. Raczej nie przeszłoby ci to przez myśl, widząc jej plaże, palmiarnie i niewyszukane arkady pałaców. Hotel Negresco i jego bezwstydna delikatnie różowa kopuła. Różowa pierś, której nie ma jak spróbować. I cała ta reszta. Ale mimo wszystko tam jest. Nicea to jedna wielka stacja przeładunkowa; teren odrzucający i usuwający swoje różnorakie tożsamości. Jej historia chwiała się raz w jedną, raz w drugą stronę: to była francuska, to znów włoska. Ni pies, ni wydra, na zawsze nieokreślona, zamaskowana. Kosmopolityczne miasto, otwarte na morze. Jednak w ostrym śródziemnomorskim świetle kłamstwa mają krótkie nogi, a cień rzucany przez granicę jest zawsze widoczny dla tych, którzy wiedzą, gdzie należy patrzeć. Wersety o nędzy mniej bolesnej w świetle słońca bawią tych, którzy dorastali w dzielnicy imigranckiej, po stronie pominiętej przez rzeczywistość. Gdzie dzieciństwo pozbawione było widoku na morze.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: