Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Cień zwycięstwa - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
10 października 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Cień zwycięstwa - ebook

Związek Radziecki – kolos na glinianych nogach – nie mógłby istnieć bez rozbudowanej państwowej mitologii. Jedną z jej odmian jest tworzony, z wysiłkiem podtrzymywany i wielokrotnie rewidowany mit „wielkiego dowódcy”.

Cień zwycięstwa to doskonała książka poświęcona najnowszej historii Rosji. Suworow - atakowany przez historyków za nadmierną rzekomo swobodę doboru faktów i ich interpretacji – rozprawia się w niej z Gieorgijem Żukowem, sztandarową postacią Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zestawiając powszechnie znane fakty ze wspomnieniami marszałka, krok po kroku konsekwentnie obala mit błyskotliwego stratega, oddanego podwładnym dowódcy, wytrawnego polityka i wrażliwego człowieka. Z kart tej pracy wyłania się stopniowo zupełnie nowy, zatrważający, lecz prawdziwy obraz: człowieka pozbawionego talentu, okrutnego i zakłamanego, który bezwzględnie – kosztem pomijania cudzych osiągnięć, fałszowania historii i milionów ofiar – przekuwa swoje liczne porażki na sukcesy.

Wiktor Suworow – właściwie Władimir Bogdanowicz Rezun – to znany rosyjski pisarz i publicysta. Jako dowódca czołgu uczestniczył w 1968 roku w inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Ukończył Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie, a następnie w latach 1974–1978 był rezydentem radzieckiego wywiadu wojskowego GRU w Genewie. Po ucieczce do Wielkiej Brytanii został zaocznie skazany na karę śmierci. Wyroku – mimo rozpadu ZSRR – do dziś nie uchylono.

Suworow jest autorem kilkunastu książek, w tym tak znanych, jak Akwarium, Lodołamacz, Żołnierze wolności, Specnaz i Dzień „M”.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-097-5
Rozmiar pliku: 698 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nasi zmarli nie opuszczą nas w biedzie...

Włodzimierz Wysocki

I

Związek Radziecki u schyłku swych dziejów niespodziewanie zatracił większość narodowych idoli. Wyniesieni na piedestały przywódcy okazali się bandą kryminalistów i łajdaków. Z kolei wystarczy uważnie przyjrzeć się klasycznym radzieckim gierojom, którzy mieli służyć za wzór obywatelom ZSRR, a wszelki heroizm znika bez śladu.

Jeden konkretny przykład. Legendarna bitwa 16 listopada 1941 roku na przedmieściach Moskwy, pod rozjazdem Dubosiekowo. Z jednej strony – dwudziestu ośmiu żołnierzy z czwartej kompanii 1075. pułku piechoty 316. DP generała majora Iwana Panfiłowa. Za uzbrojenie mają jedynie karabiny, granaty i butelki z benzyną. Z drugiej strony – Niemcy, mają do dyspozycji 54 czołgi. Działania hitlerowskich pancerniaków wspiera dwadzieścia baterii artylerii i moździerzy.

Przed samą bitwą politruk Dijew miał wypowiedzieć słowa, które niebawem obiegły cały kraj: „Wielka jest Rosja, ale cofać się nie możemy: za nami Moskwa!” Bohaterscy panfiłowcy padli w boju, ale zdołali zniszczyć wiele nieprzyjacielskich czołgów i wroga nie przepuścili. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR na wniosek dowódcy Frontu Zachodniego generała armii Żukowa każdemu z nich nadało pośmiertnie tytuł Bohatera Związku Radzieckiego.

Legendą o tym heroicznym czynie karmiono pokolenia radzieckiej młodzieży.

Jednak od samego początku ta sprawa budziła pewne wątpliwości. Najpierw „Krasnaja zwiezda” oznajmiła, że na czele 28 bohaterów stał politruk Dijew.^() Niebawem w tej samej gazecie można było przeczytać, że panfiłowcami dowodził politruk Kłoczkow.^() Próby połączenia obu w jedną postać odniosły skutek odwrotny do zamierzonego. Bohater wszedł na karty radzieckich podręczników w czterech odmianach: Dijew, Kłoczkow, Kłoczkow-Dijew i Dijew-Kłoczkow.

Kolejna niejasność: skoro wszyscy żołnierze zginęli, to w jaki sposób poznaliśmy słowa bohaterskiego politruka?

Były też wpadki dużo bardziej zaskakujące. Nic więc dziwnego, że po wojnie cały epizod wzięła pod lupę prokuratura wojskowa. Wtedy dopiero na światło dzienne wyszły prawdziwe rewelacje.

Rzeczywiście, za plecami była Moskwa, ale wciąż jeszcze było dokąd się cofać: podczas bitwy na przedpolach Moskwy 1075. pułk piechoty oddał zajmowane pozycje, za co dowódca i komisarz pułku zostali zdymisjonowani.

I jeszcze jedno. Skoro wszyscy żołnierze i oficerowie z czwartej kompanii zginęli, a na przedpolu płoną dziesiątki niemieckich czołgów, to dowódca 2. baonu, major Rieszetnikow, był zobowiązany o tym zameldować. Ale z niewiadomych przyczyn tego nie uczynił. Przeoczył całe zdarzenie?

O bohaterskim wyczynie nie meldował dowódca 1075. pp pułkownik Koprow, ani dowódca 316. DP generał major Panfiłow, ani też generał porucznik Konstanty Rokossowski, dowodzący 16. Armią. Co ciekawe, Niemcy też nie mieli pojęcia o tej bitwie. A więc, skoro żaden z dowódców frontowych nie zameldował o tym bohaterskim czynie, w jaki sposób dowiedziano się o nim w Moskwie?

Jako pierwsza napisała o nim centralna gazeta wojskowa „Krasnaja zwiezda”. Bohaterską bitwę przedstawił naoczny świadek, tow. Krywicki, sekretarz literacki dziennika. Lecz czy rzeczywiście był świadkiem tych wydarzeń? W prokuraturze wojskowej pytano go: czy 16 listopada 1941 roku przebywał w okolicy rozjazdu Dubosiekowo? Okazało się, że wspomnianego towarzysza nie było w pobliżu pola walki, w przeciwnym razie nie uszedłby z życiem z tego piekła. Podczas przesłuchania przyznał, że w listopadzie 1941 roku w ogóle nie opuszczał Moskwy. O bohaterskim wyczynie dowiedział się z relacji korespondenta wojennego Korotiejewa. Co prawda Korotiejew też wolał nie ryzykować i nie zbliżył się do linii frontu dalej, niż stacjonował sztab 16. Armii. Właśnie tam, na tyłach, dzielnego korespondenta doszły słuchy o bohaterskim starciu i przyjąwszy je za dobrą monetę, w te pędy przekazał relację do redakcji.

Śledztwo ujawniło też źródło liczb, którymi „Krasnaja zwiezda” zadziwiła świat.

Redaktor naczelny gazety D. Ortenberg wypytywał Korotiejewa, ilu żołnierzy liczyła bohaterska kompania? Ten, po chwili namysłu, odparł, że 30–40. Ustalono więc, że trzydziestu. Ale to przecież niemożliwe, żeby wszyscy byli bohaterami, nawet w Armii Czerwonej. Sam towarzysz Stalin w rozkazie nr 308 z 18 września 1941 roku żądał, by „żelazną ręką poskramiać tchórzów i panikarzy”. Przed samą bitwą na pewno ze dwóch spanikowało i chcieli się poddać. Zostali natychmiast rozstrzelani. Ilu więc zostało bohaterów? Tak jest: 28. A ile niemieckich czołgów nacierało? Przyjmijmy: po dwa na każdego bohatera. Wychodzi, że czołgów było 56. Naczelny, po chwili namysłu, odjął dwa: 54 będzie lepiej wyglądało.

W toku śledztwa wyszły na jaw rzeczy, o których przykro wspomnieć, dlatego prokuratura wojskowa zachowała daleko posuniętą dyskrecję. Blagierów można by ukarać. Mogło się dostać i naczelnemu. Ale z drugiej strony czyn panfiłowców znalazł się już na kartach encyklopedii i elementarzy, został wyryty w granicie, złotymi zgłoskami zapisał się w annałach wojny jako jeden z najbardziej heroicznych epizodów. Poza tym w sprawę jest zamieszany marszałek Związku Radzieckiego Żukow. Blagierzy przedobrzyli? To nic. Przecież cała historia ZSRR jest jedną gigantyczną konfabulacją.

Gdyby nie Żukow, heroizm panfiłowców trafiłby pomiędzy legendy, jak niestworzone opowieści o wyczynach chwackiego Kozaka Kuźmy Kriuczkowa, który ponoć w I wojnie na jedną lancę nabijał po siedmiu Niemców...

Kuźma Kriuczkow nie był jedyną legendą rosyjskiego oręża. Aleksander Twardowski napisał poemat o tym, jak to szeregowy Wasyl Tiorkin wyszedł rano w pole, patrzy – a tu sunie na niego tysiąc niemieckich czołgów!^() Rosyjski żołnierz, jasna sprawa, nie stracił rezonu...

Rosyjski lud pokochał Twardowskiego i jego Wasyla Tiorkina, który wychodził zwycięsko z każdej opresji. Wszyscy jednak wiedzieli, że to blaga spod znaku barona Münchausena. Tymczasem Żukow nadał frontowej plotce o panfiłowcach rangę rzeczywistego wydarzenia. Sam przechwalał się przy byle okazji: gdzie ja, tam zwycięstwo! Pod moimi rozkazami każde niemieckie natarcie będzie zdławione! Moi ludzie umierają, ale się nie poddają!

W grudniu 1941 roku ktoś z jego podkomendnych przeczytał relację o wyczynie 28 panfiłowców i zameldował Żukowowi. Żukow zażądał, by sporządzono spis poległych, którzy mogli wziąć udział w tej legendarnej bitwie – i przedstawił ich do odznaczenia. Wszyscy, którzy znaleźli się na tej liście, zostali pośmiertnie awansowani. Od momentu, gdy Rada Najwyższa wydała stosowny dekret, bohaterski czyn przestał być dziennikarską konfabulacją i stał się faktem.

Nawiasem mówiąc, nie wszyscy, którzy trafili na listę, zginęli. W spisie zabitych bohaterów znaleźli się również dezerterzy, którzy przeszli na stronę hitlerowców.

Opowieść o panfiłowcach była tak niewiarygodna, że budziła nieustające zainteresowanie badaczy. Na długo przed głasnostią i pieriestrojką redaktor Kardin w miesięczniku „Nowyj Mir” poddał tę niedorzeczną historię bezwzględnej analizie. W jego ślady poszli Sokołow, Lulecznik i inni. Z czasem doszła cała masa krytycznych publikacji i w efekcie epizod ten wypadł z kanonu opowieści o bohaterstwie radzieckiego oręża.

II

Tymczasem na robotniczym froncie należało równać do Aleksieja Stachanowa.

W latach trzydziestych górnicza norma przewidywała urobek w czasie jednej zmiany siedmiu ton węgla. 31 sierpnia 1935 roku górnik Stachanow wyrąbał nie siedem, lecz 102 tony! I zaczął się w kraju szerzyć ruch stachanowski. W ślad za Stachanowem rzucono się wykonywać po dziesięć norm na jednej zmianie. Po dwadzieścia! Propaganda ochrzciła tych ludzi stachanowcami, lud zaś – stakanowcami^().

Po kilku dziesięcioleciach wyszły na jaw pikantne okoliczności tego wyczynu. Stachanow rzeczywiście wyrąbał 102 tony węgla, ale... Po pierwsze: na czas rekordowej zmiany pozostałym górnikom przodkowym kopalni „Centralnaja-Irmino” odłączono sprężone powietrze, po to by utrzymać maksymalne ciśnienie w młocie pneumatycznym Stachanowa. Po drugie: rytm produkcyjny całej kopalni został postawiony na głowie. Po trzecie: wyrąbany przez Stachanowa węgiel trzeba było odtransportować z przodka. A zatem – wszystkie wózki dla Stachanowa! Wózkom Stachanowa zielone światło! Pozostałe brygady niech czekają.

Zastosowano też inne sztuczki. Bardzo wiele zależało od metody naliczania urobku. Górnik na przodku nie jest sam. Wyrąbany węgiel trzeba odgarniać, ładować na wózki, przetaczać, dźwigać stemple i umacniać przodek. Jeżeli rozdzielimy wyrąbany węgiel na wszystkich, którzy pomagają przodkowemu i zabezpieczają jego pracę, otrzymamy właśnie siedem ton na jednego. Podczas rekordowej szychty Stachanowa zastosowano bardziej awangardową metodę obliczeń. Wszystko, co wyrąbał, zapisano tylko jemu, wszystkie tony przypisano tylko jego zasłudze. A ci, którzy odgarniali, ładowali i przetaczali węgiel, którzy umacniali przodek za Stachanowem, wylądowali w innej tabeli.

W taki właśnie sposób uzyskano wszechzwiązkowy rekord.

Robotniczy wyczyn Stachanowa to klasyczna radziecka lipa. A sam Stachanow jest bohaterem w lipnym wieńcu.

Inni radzieccy herosi rozmaitego autoramentu także okazali się funta kłaków warci. Ludzie wymyślali dowcipy i pikantne czastuszki o papierowych bożyszczach.

Postawimy kropkę nad „i”. Nie twierdzę, że podczas wojny nie było powszechnego heroizmu. Mamy bohaterski naród, który nieraz dokonywał czynów godnych zachwytu. Ale nasi agitatorzy i propagandyści nie wiadomo dlaczego opisywali nie bohaterów, tylko bohaterszczyznę – innymi słowy, wciskali kit. Z czasem nieubłaganie cały ten kit się wykruszył.

I oto problem dla ideologów: na kim ma się naród wzorować? Na Leninie-syfilityku? A może na podziemnej organizacji Młoda Gwardia, która zaistniała tylko w umyśle pisarza Fadiejewa^(), do cna przesiąkniętym alkoholem?

Kraj niezwłocznie potrzebował idola, którego mógłby postawić na granitowym piedestale. Wtedy wodzowie uradzili: Żukow. Żukow – wybawca Ojczyzny! Żukow – bohater na białym koniu!

Tak oto narodził się nowy kult jednostki.

III

Doświadczenia w kreowaniu kultu jednostki nam nie brakuje. Kult Żukowa wprowadzono więc sprawnie i szybko. O Żukowie powstawały kolejne legendy, jedna piękniejsza od drugiej.

Marszałek Wielkiego Zwycięstwa!

Nigdy nie doznał żadnej klęski!

Gdzie Żukow – tam zwycięstwo!

Żukowowi starczy jeden rzut oka na mapę, aby przejrzeć zamiary wroga!

Pojawiały się nawet takie głosy: „Ach, gdyby Żukow jeszcze żył!”^().

Towarzysze na Kremlu roztrząsają: pochować Lenina czy zostawić w charakterze poglądowej pomocy naukowej? Nie ma się nad czym zastanawiać. Ciało Lenina śmiało można wynieść z mauzoleum. Kult Żukowa całkowicie wyparł kult Włodzimierza Iljicza.

A w kraju już chodzą słuchy, że marszałek Żukow był niedoceniany. Za swe heroiczne czyny zaledwie czterokrotnie został Bohaterem Związku Radzieckiego. Nasza historia zna tylko dwa takie przypadki. Drugim był marszałek Związku Radzieckiego Leonid Breżniew. Dlatego chcąc wynieść Żukowa ponad przywódczy geniusz Breżniewa, planuje się odznaczyć Żukowa pośmiertnie piątą gwiazdą i ogłosić go Bohaterem pięciokrotnym. Padła też propozycja, by ustanowić tytuł Generalissimusa Rosji i pośmiertnie nadać go Żukowowi.^()

Ale nawet tak wielki zaszczyt wydaje się jego wielbicielom niewystarczający. Oto zdeklarowany ateista, członek Związku Dziennikarzy Rosyjskich Diebierdiejew, proponuje włączyć Żukowa w poczet świętych Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej^(). Diebierdiejew sam nie wierzy ani w diabła, ani w świętych, co osobiście potwierdza. Sytuacja dość typowa: przez cały XX wiek osobnicy różnego autoramentu zmuszali nas, byśmy uwierzyli w coś, w co sami nie wierzyli.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

IV

Dostępne w wersji pełnej

V

Dostępne w wersji pełnej

VI

Dostępne w wersji pełnej

VII

Dostępne w wersji pełnej

------------------------------------------------------------------------

^() „Krasnaja zwiezda”, 27 listopada 1941.

^() „Krasnaja zwiezda”, 22 stycznia 1942.

^() A. Twardowski, Wasyl Tiorkin (przeł. Wł. Boruński), Warszawa 1953.

^() Stakan (ros.) – szklanka, najczęściej stosowana w Rosji miara spożywanego alkoholu .

^() Aleksander Fadiejew (1901–1956), wieloletni przewodniczący Związku Pisarzy Radzieckich, klasyk socrealizmu. Zastrzelił się w 1956 roku. Powieść Młoda Gwardia (1946) była gloryfikacją komsomolskiej konspiracji antyhitlerowskiej .

^() „Krasnaja zwiezda”, 4 lutego 1976.

^() „Krasnaja zwiezda”, 3 sierpnia 1996.

^() Ibid.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: