Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czarna biel. Wspomnienia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 lipca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Czarna biel. Wspomnienia - ebook

Czarna biel to pełna emocji i dramatyzmu literatura faktu. Bohaterka dzieli się z Czytelnikiem opowieścią o swoim życiu od odzyskania przez Polskę niepodległości po czasy współczesne. Szczególne miejsce w jej wspomnieniach zajmuje okres drugiej wojny światowej i Powstania Warszawskiego.
Irena Federowicz podczas Powstania, pracując w Szpitalu Wolskim, była uczestniczką jednego z najtragiczniejszych wydarzeń tamtych dni, jakim była rzeź na Woli. Te dramatyczne chwile odcisnęły swoje piętno na jej przyszłości. Po wojnie skończyła studia medyczne i zamieszkała na Górnym Śląsku.
Przedstawione wspomnienia to osobiste spojrzenie Ireny Federowicz na naszą przeszłość i teraźniejszość oraz okazja do refleksji nad losem ludzi żyjących w warunkach okupacji, Powstania i czasów powojennych.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65684-47-9
Rozmiar pliku: 5,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Za­nim po­wstał za­mysł na­pi­sa­nia tych wspo­mnień, Bo­ha­ter­ka mu­sia­ła upo­rać się z trau­ma­tycz­ny­mi prze­ży­cia­mi, o któ­rych sama myśl ją ra­ni­ła, i tym sa­mym po­wstrzy­my­wa­ła się przed mó­wie­niem o nich. Czas le­czył rany i za­cie­rał złe wra­że­nia, sprzy­ja­jąc ich przy­po­mnie­niu.

Do­ko­na­ło się to dzię­ki wspól­ne­mu czy­ta­niu mo­jej książ­ki, wzbo­ga­ca­ne­mu licz­ny­mi ko­men­ta­rza­mi, któ­re wzbu­dzi­ło w Pani Ire­nie myśl, aby prze­lać na pa­pier po­wstań­cze prze­ży­cia na pa­miąt­kę dla swo­je­go wnu­ka.

Bo­ha­ter­ka za­czę­ła więc wy­do­by­wać z pa­mię­ci sce­nę po sce­nie, prze­kra­cza­jąc Ru­bi­kon od­dzie­la­ją­cy tra­gicz­ną prze­szłość od za­bliź­nio­nej te­raź­niej­szo­ści.

Kie­dy zo­sta­ły już przy­wo­ła­ne tam­te ob­ra­zy sprzed sie­dem­dzie­się­ciu dwóch lat, w kli­ma­cie na­ra­sta­ją­cej życz­li­wo­ści i za­ufa­nia lu­dzi róż­nych po­ko­leń, spi­sa­łem zda­rze­nia z jej ży­cia na tle hi­sto­rii naj­bliż­szej ro­dzi­ny, obej­mu­ją­ce pra­wie sto lat burz­li­wych dzie­jów Pol­ski i Eu­ro­py.

Do­strze­głem w nich po­nad­cza­so­wość ludz­kich za­cho­wań i re­la­cji w nie­ty­po­wych sy­tu­acjach, co może po­bu­dzić do re­flek­sji ko­lej­ne po­ko­le­nia. Barw­ność wspo­mnień oso­by o nie­ba­nal­nym cha­rak­te­rze, z za­cne­go rodu, mie­rzą­cej się z wie­lo­ma prze­ciw­no­ścia­mi losu, ba­lan­su­ją­cej na gra­ni­cy ży­cia i śmier­ci, spra­wi­ły, że po­sta­no­wi­łem prze­ko­nać ją do ich upu­blicz­nie­nia.

Jak wy­ra­zi­ła się ini­cja­tor­ka wspo­mnień: „Po­sta­no­wi­łam je utrwa­lić, gdyż dla obec­ne­go po­ko­le­nia pew­ne rze­czy nie są już tak bli­skie. Dzi­siej­szy świat tak bar­dzo od­szedł od ów­cze­snych za­cho­wań, re­la­cji mię­dzy­ludz­kich, poj­mo­wa­nia świa­ta, że trud­no to so­bie dzi­siaj wy­obra­zić”.

Do­dam, że za­le­ża­ło mi na przed­sta­wie­niu emo­cji to­wa­rzy­szą­cych prze­ży­ciom, bo trud­no zna­leźć je w hi­sto­rycz­nych opra­co­wa­niach pi­sa­nych z na­uko­wym dy­stan­sem. Nie są to upo­li­tycz­nio­ne wspo­mnie­nia ko­men­tu­ją­ce świa­to­we wstrzą­sy czy też prze­kro­jo­we ana­li­zy, a „zwy­kły”, oso­bi­sty opis oto­cze­nia z tak zwa­ne­go wła­sne­go po­dwór­ka.

Ire­na Fe­de­ro­wicz z domu Hu­bal-Do­brzań­ska łą­czy swo­im ży­cio­ry­sem dwa stu­le­cia, ni­czym most sto­ją­cy na fi­la­rach hi­sto­rii jej ro­dzi­ców i wła­snych wspo­mnień, ura­to­wa­nych dla po­tom­no­ści.

Jest to nie­zwy­kła opo­wieść oso­by, któ­ra przez swo­je dzie­więć­dzie­się­cio­pię­cio­let­nie ży­cie kro­czy peł­na po­go­dy, po­ko­nu­jąc oso­bi­ste prze­szko­dy na tle tej hi­sto­rii Pol­ski, któ­rą więk­szość z nas zna już tyl­ko z kro­nik.

Two­rzy przy tym ob­ra­zy ze słów, któ­re war­to nie tyl­ko po­znać i za­pa­mię­tać, ale też za­cho­wać.

Za­nim za­zna­jo­mi­my się bli­żej z samą Bo­ha­ter­ką i jej lo­sa­mi, naj­pierw po­zna­my mat­kę pani Ire­ny – Ja­dwi­gę z domu Rup­niew­ską oraz ojca – Sta­ni­sła­wa Do­brzań­skie­go (bez­po­śred­nio spo­krew­nio­ne­go ze zna­nym sze­rzej Hen­ry­kiem Do­brzań­skim „Hu­ba­lem”). Do­pie­ro ich hi­sto­ria stwo­rzy­ła na­stęp­ne, wśród nich tę, któ­rą spi­sa­łem.

Ma­rian A. No­coń1. Sięganie do korzeni

– Moja Mat­ka po­cho­dzi­ła z ro­dzi­ny zie­miań­skiej spod San­do­mie­rza – za­czę­ła roz­mów­czy­ni. – Wy­szła za mąż za mo­je­go Ojca, któ­ry skoń­czył ów­cze­sną Aka­de­mię Woj­sko­wą1 w Wied­niu na Wy­dzia­le Sa­per­skim2. Przez osiem lat słu­żył w woj­sku au­striac­kim jako za­wo­do­wy ofi­cer. Za­nim jed­nak do tego do­szło, pew­ne­go razu przy­je­chał do bra­ta na urlop, a tam­ten za­su­ge­ro­wał mu, aże­by skoń­czył z woj­skiem i się oże­nił.

1 Te­re­zjań­ska Aka­de­mia Woj­sko­wa – au­striac­ka aka­de­mia woj­sko­wa, utwo­rzo­na przez ce­sa­rzo­wą Ma­rię Te­re­sę 14 grud­nia 1751 r. w Wie­ner Neu­stadt, dzia­ła­ją­ca do cza­sów współ­cze­snych.

2 Jako je­den z dzie­się­ciu Po­la­ków na roku.

– Tu jest tyle mło­dych pa­nien do wzię­cia – roz­to­czył przed bra­tem po­cią­ga­ją­cą per­spek­ty­wę ustat­ko­wa­nia się, pro­po­nu­jąc na go­rą­co: – My cię po­wo­zi­my po są­sied­nich dwo­rach i może ci się któ­raś spodo­ba.

Ku ra­do­ści bra­ta Sta­ni­sław na to przy­stał, żad­na kan­dy­dat­ka na żonę mu się jed­nak nie spodo­ba­ła. Zi­ry­to­wa­ny stryj, pa­ła­ją­cy na­dzie­ją na jego za­ko­twi­cze­nie się tu­taj, nie wy­trzy­mał:

– Cze­go ty w koń­cu chcesz?

Na mo­ment po­wsta­ła nie­zręcz­na sy­tu­acja, z któ­rej wy­pa­da­ło ja­koś wy­brnąć. Tym bar­dziej że, to na­kła­nia­nie do że­niacz­ki uświa­do­mi­ło mo­je­mu Ojcu wła­sną go­to­wość do za­ło­że­nia ro­dzi­ny. To zde­cy­do­wa­ło, że za­czął krą­żyć po po­ko­ju tak, jak lu­bił to ro­bić od naj­młod­szych lat, gdyż po­ma­ga­ło mu to się kon­cen­tro­wać. Coś ana­li­zo­wał. W koń­cu pa­dła od­po­wiedź:

– Tę chcę. – Brat go­spo­da­rza spo­glą­dał na jed­ną z za­wie­szo­nych na ścia­nie fo­to­gra­fii.

Zdję­cia przed­sta­wia­ły bab­kę mo­je­go ku­zy­na, ku­zyn­kę i ku­zyn­kę tam­tej ku­zyn­ki.

Stryj, oże­nio­ny z jed­ną z tych trzech ko­biet, po­pa­trzył na wska­za­ną fo­to­gra­fię i stwier­dził cał­kiem po­waż­nie:

– Wiesz co, aku­rat ta jesz­cze jest wol­na.

Po czym za­sta­no­wił się przez chwi­lę i do­dał:

– Jej bab­ka urzą­dza za­wsze na imie­ni­ny wiel­ki bal i na tym balu bywa też owa pan­na. – Stryj za­czął szyb­ko opra­co­wy­wać w gło­wie plan, do­strze­ga­jąc w tym ma­try­mo­nial­ną szan­sę. – Znaj­dziesz się tam i ją po­znasz.

Plan w peł­ni się po­wiódł i mój przy­szły Oj­ciec oże­nił się z moją przy­szłą Mat­ką. Wy­stą­pił z woj­ska i za­czął pra­co­wać jako po­wia­to­wy in­ży­nier in­fra­struk­tu­ry, zaj­mu­ją­cy się dro­ga­mi i mo­sta­mi. Za­miesz­ka­li ra­zem w Le­sku3.

3 Le­sko jest po­ło­żo­ne w obec­nym wo­je­wódz­twie pod­kar­pac­kim.

Mi­nę­ło kil­ka lat. Na świat przy­szło moje ro­dzeń­stwo – trzej bra­cia i sio­stra. Po­nie­waż brat mo­jej Mat­ki po­sia­dał ma­ją­tek na gra­ni­cy z ukra­iń­ską Be­sa­ra­bią4, moja Mat­ka czę­sto wy­jeż­dża­ła tam z nimi na wa­ka­cje. Nie wie­dząc, że je­dzie tam ostat­ni raz, nie­dłu­go po­tem zo­sta­ła za­sko­czo­na wy­bu­chem woj­ny. Sy­tu­acja od razu się skom­pli­ko­wa­ła i to nie tyl­ko z tego po­wo­du, że ze­rwa­ne zo­sta­ły po­łą­cze­nia ko­le­jo­we z mo­nar­chią au­stro-wę­gier­ską, ale rów­nież dla­te­go, że bę­dąc pod­da­ną Jego Ce­sar­skiej Mo­ści5, sta­ła się au­to­ma­tycz­nie oby­wa­tel­ką wro­gie­go pań­stwa, z któ­rym Ro­sja to­czy­ła aku­rat woj­nę, co for­mal­nie unie­moż­li­wia­ło ich po­wrót z te­ry­to­rium Im­pe­rium Ro­syj­skie­go6. Te for­ma­li­zmy sta­ły się po­waż­ną ba­rie­rą, aby móc wró­cić z gro­mad­ką dzie­ci do osa­mot­nio­ne­go w Le­sku męża. Aby jed­nak to pra­gnie­nie mo­gło się zi­ścić, mu­sia­ła naj­pierw po­je­chać do Ode­ssy. Tam mo­gła do­pie­ro wy­ro­bić sto­sow­ne pa­pie­ry, uza­sad­nia­jąc swo­ją nie­ty­po­wą sy­tu­ację tym, że ża­den szpieg nie brał­by ze sobą trój­ki ma­łych dzie­ci. Urzęd­ni­cy po­ki­wa­li gło­wa­mi, ka­żąc cze­kać, ale Mat­ka oka­za­ła się sta­now­cza i za­żą­da­ła od miej­sco­wych władz wy­da­nia sto­sow­ne­go ze­zwo­le­nia od ręki. W koń­cu do­sta­ła ze­zwo­le­nie na wy­jazd do Wied­nia. To­wa­rzy­szą­ca jej nia­nia po­mo­gła spa­ko­wać się i otrzy­maw­szy spe­cjal­ny wa­gon dla sie­bie, dzie­ci i nia­ni, wraz z wła­sno­ręcz­nie przy­go­to­wa­nym ogrom­nym za­pa­sem pro­wian­tu, moja Mat­ka ru­szy­ła w dro­gę po­wrot­ną. Jak się oka­za­ło, co do za­opa­trze­nia mia­ła ra­cję, bo je­dze­nia le­d­wo star­czy­ło na całą po­dróż. Je­cha­li przez kil­ka ty­go­dni, nie­rzad­ko wy­sta­jąc ca­ły­mi dnia­mi na bocz­ni­cach. Ich wa­gon był wie­lo­krot­nie prze­ta­cza­ny, gdyż front ro­syj­sko-au­striac­ki zmie­niał się czę­sto i nie tak ła­two było go prze­je­chać. W koń­cu za­ist­nia­ły sprzy­ja­ją­ce oko­licz­no­ści i nie­dra­śnię­ci wo­jen­nym pa­zu­rem do­je­cha­li szczę­śli­wie do Wied­nia. Na pe­ro­nie Mat­ka po­zo­sta­wi­ła dzie­ci po opie­ką nia­ni i po­szła szu­kać punk­tu urzę­du re­pa­tria­cyj­ne­go, aże­by otrzy­mać ja­kieś tym­cza­so­we lo­kum. Tym­cza­sem pa­nie z wie­deń­skich wyż­szych sfer, po­ma­ga­ją­ce ko­mi­te­to­wi opie­kuń­cze­mu nad prze­sie­dleń­ca­mi, za­in­te­re­so­wa­ły się sto­ją­cy­mi na dwor­cu sa­mot­ną słu­żą­cą z gro­mad­ką dzie­ci i spo­rym ba­ga­żem.

4 Be­sa­ra­bia, Bes­sa­ra­bi­ja, kra­ina hi­sto­rycz­na na po­gra­ni­czu Moł­da­wii i Ukra­iny, mię­dzy rze­ka­mi Dniestr i Prut oraz wy­brze­żem Mo­rza Czar­ne­go. Od czerw­ca 1990 r. w nie­pod­le­głej Moł­da­wii, gdzie jej nie­wiel­ka po­łu­dnio­wa część na­le­ży do nie­pod­le­głej Ukra­iny (1991).

5 Fran­cisz­ka Jó­ze­fa I, ce­sa­rza Au­strii, kró­la Wę­gier, kró­la Czech, Dal­ma­cji, Chor­wa­cji, Sla­wo­nii, Ga­li­cji, Lo­do­me­rii i Ily­rii, kró­la Je­ro­zo­li­my itd.

6 Oba pań­stwa sta­ły po prze­ciw­nych stro­nach w pierw­szej woj­nie świa­to­wej.

– Co się sta­ło? – za­py­ta­ła jed­na z nich.

Po wy­ja­śnie­niach nia­ni za­cze­ka­ły na moją Mat­kę i wów­czas jed­na z Au­stria­czek za­pro­po­no­wa­ła ugosz­cze­nie ich we wła­snym domu. Choć po­moc i go­ścin­ność bo­ga­tej wie­den­ki była duża, Mat­ka co­dzien­nie cho­dzi­ła do urzę­du, pro­sząc o ze­zwo­le­nie na po­wrót do Kra­ko­wa7, gdzie mia­ła ro­dzi­nę. Au­stria­cy jed­nak wciąż ro­bi­li jej ja­kieś trud­no­ści. Brak wie­ści o mężu wy­wo­ły­wał u niej co­raz więk­szy nie­po­kój, prze­cho­dząc po­wo­li w iry­ta­cję na urzęd­ni­czą nie­moc. W koń­cu cza­ra się prze­la­ła i wziąw­szy ze sobą po­tom­stwo oraz nia­nię, Mat­ka po­szła moc­no zde­ner­wo­wa­na do urzę­du, by oznaj­mić, że ma tro­je dzie­ci, żad­nych pie­nię­dzy i nie ru­szy się z miej­sca, póki nie do­sta­nie ze­zwo­le­nia na wy­jazd. Jej de­ter­mi­na­cja mu­sia­ła być duża, gdyż jesz­cze tego sa­me­go dnia uzy­ska­ła upra­gnio­ną zgo­dę. Nie cho­dzi­ło jej jed­nak przy tym tyl­ko o pie­nią­dze na po­dróż, ale o losy ro­dzi­ny, ro­dzin­ne te­re­ny zna­la­zły się bo­wiem w bar­dzo nie­pew­nej sy­tu­acji fron­to­wej. Ów­cze­sna Ga­li­cja i oko­li­ce sa­me­go Kra­ko­wa były za­gro­żo­ne zdo­by­ciem przez woj­ska car­skie.

7 Kra­ków wcho­dził wów­czas w skład Au­stro-Wę­gier.

Zdo­ła­ła do­je­chać do ro­dzi­ny w mie­ście-twier­dzy, wciąż jed­nak nie mo­gła się ni­cze­go do­wie­dzieć o lo­sach męża. Wia­do­mo było je­dy­nie, że Le­sko, w któ­rym Mat­ka zo­sta­wi­ła nie tyl­ko męża, ale też cały ma­ją­tek, sre­bra oraz bi­żu­te­rię z pre­zen­tów ślub­nych, prze­cho­dzi­ło mię­dzy Au­stria­ka­mi a Ro­sja­na­mi z rąk do rąk. Oprócz bo­gac­twa dzie­ci nie mia­ła przy so­bie na­wet środ­ków na dal­szą po­dróż do tego mia­sta. Zda­na na życz­li­wość ro­dzi­ny, mu­sia­ła cier­pli­wie cze­kać na dal­szy bieg wy­da­rzeń. Przez ko­lej­ne mie­sią­ce i lata woj­na wciąż się to­czy­ła, a Mat­ka uzy­ska­ła je­dy­nie wia­do­mość, że Ojca nie było w Le­sku. Słuch po nim za­gi­nął. Bez­rad­ność i wy­mu­szo­ne bier­ne cze­ka­nie wy­pa­la­ły ją.

Wresz­cie coś drgnę­ło i woj­na za­czę­ła się zbli­żać ku koń­co­wi8. Zmie­niał się świat, Eu­ro­pa i kraj, a na­dzie­ja mo­jej Mat­ki na po­now­ne spo­tka­nie się z mę­żem i Oj­cem jej dzie­ci wciąż trwa­ła nie­złom­nie. Wte­dy do Kra­ko­wa do­tar­ła waż­na wia­do­mość o śmier­ci sa­mot­nej ciot­ki Zyty. Mo­jej mat­ce i ku­zy­no­wi Ję­dr­ko­wi Bro­ni­kow­skie­mu za­pi­sa­ła w spad­ku spo­ry ma­ją­tek ziem­ski. W tej sy­tu­acji Mat­ka zde­cy­do­wa­ła się wpierw po­je­chać do Ja­nusz­ko­wic koło Sta­szo­wa (daw­ne kie­lec­kie), gdzie miesz­ka­ła nie­boszcz­ka. Jej dwór zo­stał nie­ste­ty spa­lo­ny, a oca­la­ła je­dy­nie cha­łu­pa zwa­na czwo­ra­ka­mi. Nie moż­na było wy­brzy­dzać, bo przy­naj­mniej mie­li się gdzie po­dziać, choć Mat­ka na­dal po­zo­sta­wa­ła bez pie­nię­dzy i bez środ­ków do ży­cia. W jed­nej czę­ści za­miesz­ka­ła więc ona z dzieć­mi, a w dru­giej ów wuj. Tam też do­cze­ka­li za­koń­cze­nia pierw­szej woj­ny świa­to­wej.

8 Za­koń­cze­nie pierw­szej woj­ny świa­to­wej ogło­szo­no 11 li­sto­pa­da 1918 r.

Nie­dłu­go po­tem po­wo­ła­no sa­mo­dziel­ne pań­stwo pol­skie i Oj­ciec wró­cił. Jak się oka­za­ło, jako pod­da­ny ofi­cer ce­sa­rza Au­strii i kró­la Wę­gier Fran­cisz­ka Jó­ze­fa zo­stał skie­ro­wa­ny na gór­ski front au­striac­ko-wło­ski. Był to naj­cięż­szy od­ci­nek fron­tu9, z któ­re­go do­świad­cze­nia od­ci­snę­ły się ogrom­nym pięt­nem na jego psy­chi­ce. Do tego stop­nia, że gdy za­pro­po­no­wa­li mu do­bre sta­no­wi­sko (miał w koń­cu wyż­sze wy­kształ­ce­nie woj­sko­we) w sze­re­gach po­trze­bu­ją­cej ta­kich spe­cja­li­stów nowo two­rzo­nej pol­skiej ar­mii, od­mó­wił. Wy­ja­śnił, że nie chce mieć już nic wię­cej wspól­ne­go z woj­skiem. Jak się po­tem mia­ło oka­zać, stres wo­jen­ny wy­pa­lił w nim ży­cio­wą za­rad­ność. Z tego po­wo­du kle­pa­li­śmy póź­niej nie­sa­mo­wi­tą bie­dę, a cały dom i pra­wie wszyst­kie spra­wy mia­ła na gło­wie Mat­ka.

9 Praw­do­po­dob­nie cho­dzi­ło o li­nię wy­zna­czo­ną przez pa­smo Do­lo­mi­tów, na któ­rej do­cho­dzi­ło do krwa­wych po­ty­czek po­mię­dzy obu ar­mia­mi, wy­sa­dzeń tu­ne­li drą­żo­nych przez żoł­nie­rzy w ska­le, ostrza­łu ar­ty­le­ryj­skie­go, walk par­ty­zanc­kich, w dwu­let­niej woj­nie po­zy­cyj­nej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: