Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czterech - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 maja 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Czterech - ebook

Piekielne intrygi i paranormalne moce.

 

Jeźdźcy Apokalipsy.

 

Czarny humor.

 

Dwójka przyjaciół postanawia zwiedzić Europę. Pewien incydent na początku wyprawy sprawia, że główny bohater musi ratować swojego przyjaciela oddając swoją duszę i ciało piekielnym mocom. Od tego momentu posiada nadprzyrodzone zdolności i przyjmuje nowe imię Djehuty. Z nowym towarzyszem Ponurym Żniwiarzem pakują się w kolejne tarapaty. Z czasem dołączają do nich kolejne postaci, diabeł i Lisa.


Dalsze przygody powodują, że czwórka bohaterów przyjmuje moc Jeźdźców apokalipsy. W wyniku tego los całej grupy i końca świata jest zagrożony. Niewyjaśnione zdarzenia, stawianie czoła nowym wyzwaniom, spotkanie z królową Elżbietą I i Szekspirem, to tylko nieliczne z wielu przygód, romansów i intryg.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8119-503-4
Rozmiar pliku: 8,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Część I

Czterech jeźdźców

Wstęp

Nie rozległ się żaden donośny głos zapowiadający ich przyjście ani dźwięk trąb nie zagrzmiał. Po prostu pojawili się dosłownie znikąd. Było ich czterech. Czterech jeźdźców zwiastujących koniec świata, a na imię im było Wojna, Głód, Zaraza oraz Śmierć. Od prawie dwóch tysięcy lat wierzono, że sprowadzą wszystko, co najgorsze. Niektórzy twierdzili, że już są na Ziemi i dopatrywali ich działań w bieżących wydarzeniach, jednak ci, co tak uważali, mylili się i nawet nie wiedzą jak bardzo. Nadeszli niedawno i niespodziewanie. Zamiast zagłady na Ziemię, sprowadzili jedynie zamęt oraz chaos na zaświaty, a Ziemię objęli opieką przed mocami nieczystymi, demonami i innym tałatajstwem z ciemnych zakątków wszystkich światów. Ziemi zaś przynieśli tylko czarny humor, ciętą ripostę i swój Pub „Pod Cerberem” w samym sercu Amsterdamu.

Opowiadano również, że ich wierzchowcami będą różnej maści konie z piekła rodem, a tymczasem jedyne konie, jakie mieli, to te mechaniczne w swoich niesamowicie podrasowanych motocyklach.

Zamknij oczy, otwórz umysł, a wtedy wszystko stanie się możliwe i realne. Na razie tylko jedno możesz przyjąć za pewne.

Ten, kto z nimi zadrze... ten umarł w butach.Rozdział 1

Wiosna 2008, Akademiki, Gdańsk

Akademik gdańskiego uniwersytetu był pełen studentów w ten długi majowy weekend. Muzyka nadawała rytmicznie ton całej imprezie. Wszędzie zgromadziły się małe grupy żywo rozmawiające na przeróżne tematy, a miejscami znajdowały się osoby, które dały porwać się muzyce do tańca. Gorący dzień przechodził w ciepłą wilgotną noc. Juwenalia to był czas na małe odstresowanie się przed ostatnimi egzaminami lub obronami prac dyplomowych. Co tu dużo umówić, każdy student nie przepuści dobrej okazji do zabawy.

Wyjątkowo nie mogłem znaleźć sobie miejsca pośród studenckiej imprezy. Wiele spraw męczyło moje myśli i burzyło spokój. Był wczesny wieczór do tego bardzo ciepło. Noc aż zapraszała, by opuścić imprezę i wyjść na dwór. Wyszedłem przez wyjście ewakuacyjne na dach. Zawsze siadałem tam, gdy potrzebowałem chwili tylko dla siebie albo musiałem zebrać myśli. Tym razem nie dane mi było cieszyć się samotnością zbyt długo. Po kilku minutach przyszedł mój najlepszy przyjaciel.

– Trzymaj stary.

Poczułem, jak w moją dłoń wślizguje się zimna puszka.

– Nie ma co siedzieć w tak cudowny wieczór o suchym gardle.

– Dzięki stary.

Otworzyłem piwko i upiłem łyk.

– Zerwałem z Pauliną.

– Domyśliłem się tego. Już pewnie siedzi w łóżku z kolejnym chłopem.

W ciszy policzył wszystkich jej kochanków na palcach.

– To chyba szósty tego wieczoru. Albo piąty, jeśli bliźniaków policzyć jako jednego.

Zaśmiałem się bardziej z podejścia Marka do tematu niż z tego faktu.

– Niestety zawsze myślała dolną częścią pleców.

Marek z rozbawienia zakrztusił się piwem.

– A jak tam twoja panna? Kiedy ślub?

Kolega nic nie odpowiedział. Wzruszył tylko ramionami. Po chwili milczenia spytał spokojnym tonem.

– Co zamierzasz robić po studiach? Będziesz pracował, ustatkujesz się, a może spróbujesz szczęścia na polibudzie?

– Nie wyobrażam siebie ani na polibudzie, ani jako przykładnego korposzczura.

Podszedłem do krawędzi dachu i spojrzałem w dół. Nikogo tam nie było. Następnie odwróciłem się do mojego przyjaciela.

– Ciągnie mnie za bardzo do świata. Chcę przygód, poznawać nowe miejsca i spotykać niesamowitych ludzi.

– Tak jest, Piotrusiu Panie.

Wstał, salutując.

– Zabierz nas do Nibylandii.

– Jak ty coś już powiesz, to aż się odechciewa.

Usiadłem na krawędzi dachu. Przez chwilę patrzyłem się na panoramę blokowiska. Światła lamp i zachodzącego słońca mieszały się z nocą. Szum i gwar miasta przycichał tylko rytmicznie pulsująca muzyka studenckiej imprezy rozdzierała spokój nocy.

– Miałeś kiedyś wrażenie, że to, co otacza ciebie jest jakąś zakichaną iluzją i tak naprawdę nie pasujesz do tego?

Pociągnąłem kolejny łyk piwa.

– Niby racja. Tyle, że starzy wiecznie truli i marudzili, że pójdę na prawo i o prawniczym życiu, że nie znam nic innego. To jest mój świat – przyznał Marek.

To nasze rozważanie przerwało człapanie i sapanie. Odwróciliśmy się równocześnie. To była niska, starsza kobieta z portierni.

– Witam, pani Karnasiakowa! – zawołałem wesołym tonem, wyciągając w ręku ostatnie nieotwarte piwo.

– Napije się pani z nami?

Najpierw zmierzyła Wzrokiem mojego rozmówcę, potem mnie i podeszła do krawędzi dachu. Popatrzyła uważnie i z powrotem obróciła się przodem w naszą stronę.

– Jak chcecie skoczyć i się zabić, to najpierw posprzątajcie tu. A za piwko dziękuję. Może innym razem – odpowiedziała.

– Przyszłam was ostrzec, bo ktoś zawołał tu te pieprzone smerfy z komisariatu. Także ten tego... uważajcie na siebie.

– Dzięki – powiedział mój przyjaciel.

– Przyznam, że podsłuchałam końcówkę waszej rozmowy. Moja rada dla was obydwóch kochaniutcy – spojrzała wymownie na Marka, a potem na mnie – rada brzmi następująco. Nikt i nic was nie goni, jedźcie po sesji na długie wakacje. To wam przewietrzy w głowach i nie zwariujecie. Potem przyjdzie czas na poważne decyzje.

Już się odwróciła żeby odejść, jednak w ostatniej chwili cofnęła się.

– Jeszcze jedno, Marcinku. Dziś z rana był jakiś prawnik, który chciał z tobą pomówić. Jak usłyszał, że masz jeszcze zajęcia, to zostawił tylko jakąś teczkę oraz informacje dla ciebie, że wszystko będzie na czas i nie masz się martwić.

Nie miałem bladego pojęcie, o co mogło chodzić. Zresztą i tak uważałem, że jeśli coś ważnego ma być lub jakieś informacje mam dostać, to prędzej czy później stanie się to. W tej chwili nie zamierzałem się martwić tym tematem

– Dziękuję. W sumie niegłupi pomysł.

Zgodziłem się.

– Co powiesz na wizytę w stolicach Europy zachodniej?

– Może Berlin na początek? – odparł zamyślony Marek.

– Słyszałem, że robią tam najlepsze kebaby w Europie.

Na zgodę stuknęliśmy się puszkami piwa i dopiliśmy złocisty płyn, a następnie poszliśmy dołączyć do reszty imprezujących studentów. Nadchodzące lato miało być nasze. Zwieńczenie naszych studiów. Wtedy na dachu akademika nie spodziewaliśmy się jak miało to zmienić nasze losy.

Koniec Wersji Demonstracyjnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: