Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czy prehistoryczne zwierzęta przerwały? Tom 1. Dinozaury i potwory mórz i jezior - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 listopada 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Czy prehistoryczne zwierzęta przerwały? Tom 1. Dinozaury i potwory mórz i jezior - ebook

Czy pradawne zwierzęta uważane za wymarłe w czasach prehistorycznych nadal żyją?

 

Karl Shuker, brytyjski doktor zoologii, stał się najwybitniejszym przedstawicielem… kryptozoologii - dziedziny zajmującej się zwierzętami, których istnienie jest odrzucane przez naukę. Jest znany na całym świecie jako badacz wszystkich aspektów zwierzęcego życia i niewyjaśnionych fenomenów. Ujawnił i zbadał więcej zaginionych gatunków niż jakikolwiek inny naukowiec. Wynikiem jego wieloletnich badań jest encyklopedyczna wiedza, którą zastosował w praktyce, przedstawiając w kilkudziesięciu publikacjach obiektywne i przekonujące argumenty na to, jakimi zwierzętami mogą być te nieznane gatunki.

 

Książka

Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały? to apogeum osiągnięć doktora Shukera. Kilkaset bogato ilustrowanych stron - w znakomitej części wypełnionych rysunkami specjalizującego się w ilustracji kryptozoologicznej Williama M. Rebsamena - składa się na najobszerniejsze kompendium wiedzy o tajemniczych zwierzętach, którym kiedykolwiek przypisywano prehistoryczny rodowód.

 

Tom 1 przedstawia dinozaury i zwierzęta żyjące w wodzie, które mogły przetrwać do dziś, choć według naukowców głównego nurtu wymarły nawet przed milionami lat. Doktor Shuker ze swadą i pasją utalentowanego pisarza i skrupulatnością naukowca bada fascynujące kryptozoologiczne zagadki: od kongijskiego „smoka” mokele-mbembe, przez morskie węże, po megalodony - „rekiny z koszmarów”. I usiłuje odpowiedzieć na intrygujące pytania:

Czy potwory z jezior – słynne jak Nessie i mniej znane, jak morgawr, Ogopogo czy budzący grozę bezimienny stwór z syberyjskiego jeziora Chajyr – są wielkimi żółwiami, fokami, gigantycznymi skorupiakami? Może to pradawne zauropody, które przetrwały w mrocznych wodach? I czy inne gatunki dinozaurów ocalały z wielkiego wymierania?

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-7676-2
Rozmiar pliku: 45 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO WYDANIA BRYTYJSKIEGO

Prof. dr hab. Roy P. Mackal

(1925–2013)

Istnieją różne definicje kryptozoologii. Jako czynny kryptozoolog od ponad 30 lat uważam, że najlepsza jest następująca: „kryptozoologia to badanie dowodów na istnienie zwierząt niespodziewanych w danym czasie lub miejscu, a także występujących w niespodziewanych rozmiarach lub kształtach”. Doktor Karl Shuker zajmuje się pierwszą kategorią ujętą w tej definicji (zwierzętami niespodziewanymi w danym czasie), odnosząc się do pewnych prawdopodobnych gatunków, tj. wciąż żyjących gatunków zwierząt znanych tylko ze skamieniałości lub takich, które były znane w przeszłości, ale obecnie uchodzą za wymarłe.

Na temat tzw. żywych skamieniałości – ten błędny termin zawiera w sobie pewną sprzeczność – powstało wiele prac naukowych i książek. Moim zdaniem żadna z nich nie może się równać ze znakomitym dziełem doktora Shukera, zatytułowanym _Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały?_ Pozwolę sobie wyjaśnić, dlaczego ta książka jest tak wybitna. Po pierwsze, wyróżnia się wyjątkowo wysokim poziomem naukowym, ponieważ jest nie tylko obszerna, ale także nieskazitelnie dokładna. Po drugie, analizy danych są zawsze wyważone, nieodparcie rozsądne i obiektywne, a przy tym nienużące. Wreszcie, ze względu na zastosowany tu sposób prezentacji i styl literacki, tekst jest jasny i zrozumiały dla laików, choć nie specjalnie dla nich uproszczony, dzięki czemu jest odpowiedni także dla naukowców.

Zawsze wydawało mi się, że znam większość lub nawet wszystkie dostępne dane kryptozoologiczne, a jednak ku mojemu zaskoczeniu i ogromnemu zadowoleniu znalazłem mnóstwo nowych informacji o kryptozwierzętach, czyli tzw. kryptydach (hipotetycznych zwierzętach, których istnienia w postaci żywych egzemplarzy nie potwierdzono oficjalnie), w ogóle mi nieznanych, a także dodatkowych informacji o kryptydach już mi znanych. Od czasów _Na tropie nieznanych zwierząt_ doktora Bernarda Heuvelmansa nikt nie opracował takiej ilości znakomitego materiału, wkomponowując go tak świetnie w całość wiedzy kryptozoologicznej.

Wymienione wyżej powody byłyby wystarczające, by uznać książkę Shukera za najlepszą w ostatnim czasie, a oferuje ona czytelnikowi jeszcze więcej. Praca Shukera to kryptozoologia z prawdziwego zdarzenia. Fundamentalne badania kryptozoologiczne polegają na porównywaniu dostępnych danych o wybranej kryptydzie do wszystkich znanych grup zwierząt, zarówno żyjących, jak i wymarłych, by ustalić potencjalne powiązania, które mogą umożliwić identyfikację danego zwierzęcia lub przynajmniej odnalezienie podobieństw. Następnie należy ocenić, czy informacje te naprawdę dotyczą faktycznie nieznanych zwierząt i nie są mistyfikacją, ani nie wynikają z błędu w identyfikacji lub po prostu z myślenia życzeniowego bądź oszustwa.

Shuker wykazał się wiedzą encyklopedyczną w zakresie zoologii, którą zastosował w praktyce, przedstawiając przemyślane i przekonujące argumenty na to, jakimi zwierzętami mogą być liczne przedstawione w książce kryptydy. Shuker niezmiennie przejawia ściśle naukowe podejście i nigdy nie ucieka się do wątpliwych wyjaśnień. Książka ta będzie z pewnością ogromnym źródłem inspiracji dla czytelników.PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA BRYTYJSKIEGO

Michael Newton

autor _Encyclopedia of Cryptozoology: A Global Guide to Hidden Animals and Their Pursuers_, 2005 (Encyklopedia kryptozoologii: wszechstronny przewodnik po nieznanych zwierzętach i ich badaczach)

Jak można udoskonalić arcydzieło? Tylko dzięki pełnej pasji i zaangażowania staranności i ogromnej dbałości o szczegóły. W książce _Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały?_ doktora Karla Shukera widać i jedno, i drugie.

Gdy przeczytałem pierwsze wydanie tego dzieła w 1995 roku, byłem oczarowany – i zaskoczony. Choć znałem znakomite teksty doktora Shukera z łamów „Fortean Times” i „Strange Magazine”, dowiedziałem się, że _Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały?_ nie jest jego pierwszą książką, lecz piątą wydaną w ciągu sześciu lat. Natychmiast zacząłem nadrabiać zaległości, poczynając od jego zasłużenie słynnej książki _Mystery Cats of the World_, 1989 (Tajemnicze koty całego świata), a następnie czytając kolejno wszystkie jego dzieła aż po najnowszą wówczas publikację _A Manifestation of Monsters_, 2015 (Potwory ujawnione). Teraz, kiedy ukazuje się książka _Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały?,_ można moim zdaniem spokojnie powiedzieć, że dr Shuker, obalając niekiedy mity, ujawnił i zbadał więcej kryptyd – „nieznanych zwierząt”, będących przedmiotem badań kryptozoologów – niż którykolwiek z żyjących i nieżyjących już autorów.

Bardzo się cieszę, że na tym nie poprzestał.

W 2005 roku zadedykowałem swoją _Encyclopedia of Cryptozoology_ doktorowi Shukerowi jako najwybitniejszemu kryptozoologowi nowego tysiąclecia i od tamtej pory nie zmieniłem zdania. Zmarły dr Bernard Heuvelmans (1916–2001) słusznie cieszy się uznaniem jako „ojciec kryptozoologii” i twórca obszernych archiwów, ale niestety w swym pracowitym życiu poświęconym badaniom i poszukiwaniom opublikował zaledwie osiem książek, z których cztery wciąż nie są dostępne w języku angielskim. Natomiast dr Shuker ma do tej pory na koncie dwadzieścia pięć książek i na szczęście nic nie wskazuje na to, by tracił tempo.

Jego dorobek wyróżnia nie tylko ilość, ale także jakość. Podczas gdy niektóre publikacje kryptozoologiczne podają nieprawdopodobne domysły jako fakty, inne zaś przedstawiają analizy nudne jak flaki z olejem, dr Shuker znajduje złoty środek pomiędzy szokowaniem a prawdziwym sceptycyzmem, tzn. wymaga solidnych dowodów na istnienie „nowego” stworzenia, ale nie odrzuca z miejsca żadnych historii w sposób dogmatyczny. A najlepsze jest to, że z każdego rozdziału każdej książki doktora Shukera dowiedziałem się czegoś, czego wcześniej nie wiedziałem. Na tym etapie mojego życia jest to nie lada osiągnięcie.

Choć _Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały?_ wychodzi jako drugie wydanie, zaryzykowałbym stwierdzenie, że można tę książkę uznać za całkowicie nowe dzieło. Zawiera co prawda niemal cały tekst pierwszego wydania, ale ma znacznie szerszy zakres, mianowicie ponad 600 stron w porównaniu ze 187 stronami poprzedniego wydania, a także ponad 300 ilustracji w porównaniu ze 150 zamieszczonymi w pierwszej książce. Nowe materiały zostały dodane pod koniec każdego rozdziału, gdzie w 1995 były opisane najnowsze odkrycia. I już na to najwyższy czas, bo parafrazując _Mroczną wieżę_ Stephena Kinga – świat poszedł do przodu i to dramatycznie.

W ciągu dwudziestu kilku lat od czasu pierwszego wydania tej książki naukowcy znaleźli wiele nowych skamieniałości prehistorycznych form życia, odkryli setki nowych gatunków zwierząt, a także odnaleźli ponownie mnóstwo gatunków, które za czasów pierwszego wydania uważano za wymarłe na całym świecie bądź na ich normalnym obszarze występowania. Przyznać trzeba, że dosłownie nikt nie wie więcej o odnajdowaniu „zaginionych” gatunków niż dr Shuker, co opisał w swoich książkach _The Lost Ark_, 1993 (Zaginiona arka), _The New Zoo_, 2002 (Nowe zoo) oraz _The_ _Encyclopaedia of New and Rediscovered Animals_, 2012 (Encyklopedia nowych i ponownie odkrytych zwierząt). Niestety, choć dzięki doktorowi Shukerowi te informacje są łatwo dostępne dla wszystkich, samozwańczy sceptycy wciąż utrzymują, że nie sposób już odkryć żadnych większych form życia na Ziemi. Trudno w to uwierzyć, ale niektórzy naukowcy głównego nurtu podzielają ten pogląd mimo corocznego odkrywania nowych gatunków. Twierdzą, że w przyszłości niemal na pewno można już tylko odkryć niewielkie stworzenia, jak np. nowy gatunek kolczugowca nazwany na cześć doktora Shukera w 2005 roku lub większe zwierzęta wydobyte ze strefy batialnej ziemskich oceanów. Dzięki niestrudzonej pracy doktora Shukera dzisiaj wiemy, że nie ma nic bardziej mylnego.

Na kartach nowego wydania jego niezwykłego dzieła znajdziesz znacznie więcej zdumiewających informacji. Choć nasza planeta stoi w obliczu wielu problemów, jak przeludnienie, zmiana klimatu, stale rosnące zanieczyszczenie środowiska i niekończące się wojny w słabo zbadanych regionach, mimo wszystko żyjemy w świecie cudów wciąż czekających na odkrycie.

I możemy być spokojni, że dr Shuker wciąż ich poszukuje, a gdy znajdzie, to się podzieli swoją wiedzą ze wszystkimi. Już choćby za to, a także za pasjonujący sposób, w jaki opisuje swoje odkrycia, zasługuje na nasze uznanie i szacunek.WSTĘP

To, co było, jest tym, co będzie.

Księga Koheleta 1,9

Jak powstała książka oraz jej kontynuacja (mimo krytyki!)

Spośród wszystkich moich 25 książek żadna nie zdobyła takiego uznania jak _Czy prehistoryczne zwierzęta przetrwały?_, ale i żadna nie wzbudziła takich kontrowersji. W 2015 roku minęło 20 lat od pierwszego wydania (1995) i przez te wszystkie lata otrzymywałem od czytelników niezliczone prośby o wznowienie (ponieważ nakład był wyczerpany od ponad dekady). Teraz jestem więc bardzo szczęśliwy, że dzięki wydawnictwu Coachwhip Publications jest znowu dostępna, w znacznie uaktualnionym, poszerzonym wydaniu pod nowym tytułem.

Tymczasem, po głębokim zastanowieniu, czuję, że muszę dokładnie wyjawić, w jaki sposób ta książka powstała, ponieważ kiedy ukazała się po raz pierwszy w 1995 roku, w pewnych kręgach wywołała nieco zamętu i kontrowersji, jeśli chodzi o moje stanowisko wobec jej tematu i zawartych w niej treści. Mam zatem nadzieję, że wszelkie wątpliwości rozwieję następującym wyjaśnieniem, które przez lata przedstawiłem już w skrócie wielu kolegom i koleżankom w kontaktach prywatnych a także w poście na blogu ShukerNature, którego jednak nie opublikowałem jeszcze w druku.

Pod wieloma względami ta książka jest bardziej niezwykła niż pozostałe pozycje mojego autorstwa, ponieważ jej ostateczny kształt, w którym została wydana, był inny, niż początkowo planowałem. Już śpieszę z wyjaśnieniem.

Wydawszy w 1991 roku swoją drugą książkę, _Extraordinary Animals Worldwide_ (Niezwykłe zwierzęta na całym świecie), planowałem pokaźną książkę o kryptydach herpetologicznych, obejmujących wszystko – od żyjących ponoć dinozaurów, pterozaurów i plezjozaurów po różnego rodzaju tajemnicze jaszczurki, ogromne węże, wszelkich rozmiarów i kształtów kryptydy z rzędu żółwi i nietypowe płazy. Znaczny fragment zamierzałem nawet poświęcić możliwym źródłom i inspiracjom opowieści o licznych legendarnych smokach. Streszczenie planowanej książki wysłałem do wielu wydawców i największe zainteresowanie wzbudziło w Blandford Press.

Biorąc jednak pod uwagę ogromną w tamtym okresie światową popularność kasowego filmu _Jurassic Park_ Stevena Spielberga, wydawnictwo Blandford zaproponowało fundamentalną zmianę treści oraz punktu widzenia mojej książki. Zamiast ograniczać się do zagadkowych stworzeń herpetologicznych, miałem poszerzyć zakres opisywanych zwierząt tak, by objąć kryptydy z całego spektrum zoologicznego, ale jednak skoncentrować się wyłącznie na gatunkach, które zdaniem kryptozoologów przetrwały do czasów obecnych.

Były to niezwykle intrygujące wytyczne, więc postanowiłem je przyjąć, choć – muszę tu jednoznacznie podkreślić – moim zdaniem było mało prawdopodobne, by te wszystkie prehistoryczne kryptydy naprawdę przetrwały do dziś. Jednak moja osobista opinia nie miała żadnego związku z zamysłem książki. Miałem przedstawić informacje z raportów i podań rdzennych mieszkańców dotyczące każdej kryptydy, a potem je omówić, uwzględniając ich porównania do stworzeń prehistorycznych w literaturze kryptozoologicznej (miałem przy tym poświęcić jedynie minimum uwagi teoriom nieodnoszącym się do ich przetrwania, ponieważ nie były głównym tematem mojej pracy). I dokładnie tak zrobiłem. W rezultacie wypadła większość tajemniczych jaszczurek, płazów i węży, a także fragment o smokach, wskoczyły natomiast przypuszczalne matuzalemowe ssaki, takie jak chalikoteria, lwy workowate, amficjony, leniwce naziemne, bazylozaury i tygrysy szablozębne, oraz ptaki, które miały przetrwać, takie jak teratorny i _Sylviornis_, a także ogromny mięsożerny rekin megalodon, a nawet pewne gatunki wielkoraków.

In Search of Prehistoric Survivors – pierwsze wydanie tej książki z 1995 roku (© Dr Karl Shuker)

W kolejnych latach koncepcja przetrwania od czasów prehistorycznych – nazwana przez brytyjskiego paleontologa doktora Darrena Naisha paradygmatem przetrwania prehistorycznego (Prehistoric Survivor Paradigm, PSP) spotkała się z ostrą krytyką ze strony osób nastawionych sceptycznie do kryptozoologii. I faktycznie, sam pierwszy przyznaję, że im dawniejsi są najnowsi skamieniali przodkowie danego gatunku (im dłuższa jest ich hipotetyczna linia ewolucyjna, tzw. linia widmowa), tym trudniejsza do obrony jest teza o jego przetrwaniu. Jak pokazały jednak wielokrotnie moje książki o nowych i odnalezionych ponownie zwierzętach, we współczesnych czasach dokonano naprawdę niesamowitych, spektakularnych i całkowicie nieoczekiwanych odkryć zoologicznych. Dlatego nie jestem skłonny z miejsca odrzucić PSP.

Ponadto, chociaż często byłem oskarżany o to, że „sądzę”, że dana kryptyda reprezentuje określony typ zwierząt, jest to nieprawda z tego prostego powodu, że nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czym jest dana kryptyda (choć niektórzy kryptozoolodzy wciąż próbują to robić). Bez konkretnych dowodów (i mam tu na myśli fizyczne szczątki, a nie dowody fotograficzne, które w zatrważająco łatwy sposób da się obecnie sfałszować) można jedynie wyrazić własną opinię o tym, jak bardzo prawdopodobne lub nieprawdopodobne jest, że mamy do czynienia z danym gatunkiem. Jednak opinie to nie fakty i nigdy nie powinny być jako fakty przedstawiane ani z faktami mylone. Dlatego, krótko mówiąc, nie „sądzę”, że jakakolwiek kryptyda należy do określonego gatunku, lecz jedynie stwierdzam, jaki gatunek osobiście uważam za prawdopodobny (lub nieprawdopodobny), nic więcej.

Ponowne wydanie tej książki stanowiło dla mnie pewien dylemat, ponieważ oznaczało, że pierwotny zamysł (a więc także moje wątpliwości co do wiarygodności przetrwania niektórych kryptyd) pozostanie kluczowy dla jej racji bytu. Jedynym wyjściem było napisanie jej zupełnie od nowa, z całkowicie odmiennej perspektywy. Ale w ten sposób powstałaby książka nie tylko kompletnie inna, lecz także znacznie obszerniejsza – w zasadzie tak obszerna, że szczerze wątpię, by jej publikacja była dla jakiegokolwiek wydawcy realna pod względem finansowym. Jednak niezależnie od osobistych przekonań co do przetrwania prehistorycznych zwierząt, w książce tej można znaleźć takie bogactwo relacji historycznych i sprawozdań kryptozoologicznych, że byłaby to tragedia, gdyby pozostała niedostępna na rynku, zwłaszcza że, jak już wspomniałem, spora liczba czytelników czeka na jej wznowienie.

Wyjaśniwszy zatem, w jaki sposób powstała książka i dlaczego ma taką, a nie inną formę, by nie było w tej sprawie już żadnych nieporozumień i kontrowersji, mogę z radością oznajmić, że moje najwspanialsze według wielu osób dzieło kryptozoologiczne znowu jest dostępne, tym razem z istotnymi aktualizacjami i nowymi ilustracjami, choć jego podstawowy kontekst i treść pozostały bez zmian. (Mimo że chciałbym wyczerpująco zaktualizować każdy rozdział, gdybym to zrobił, rozdziały byłyby tak obszerne, że każdy mógłby być osobną książką – jest to jakiś pomysł!).

Ponadto z powodu pokaźnych rozmiarów wydanie polskie zostało podzielone na dwa tomy. Tom 1 zawiera przedmowy i wstępy (powtórzone w tomie 2) oraz dwa rozdziały tekstu właściwego. Rozdział 1 jest poświęcony różnym gatunkom gadów, które mogły przetrwać do dzisiejszego dnia, choć według naukowców głównego nurtu wymarły w czasach prehistorycznych, a w szczególności dwóm grupom taksonomicznym dinozaurów (Saurischia z zauropodami i Ornithischia) oraz pewnym gadom o podobnych rozmiarach, lecz nienależącym do kladu dinozaurów, takim jak _Megalania_, gatunek potężnego warana z Australii. Rozdział 2 stanowi podobną analizę prawdopodobieństwa przetrwania, ale w odniesieniu do rozmaitych stworzeń żyjących głównie lub wyłącznie w wodzie, z których część przypomina różne prehistoryczne gady (w tym elazmozaury, pliozaury i mozazaury), inne są pozornie porównywalne z niektórymi prehistorycznymi ssakami (zwłaszcza prawaleniami z rodzaju _Basilosaurus_), a kilka było nawet zestawianych przez pewnych badaczy z prehistorycznymi bezkręgowcami (takimi jak wielkoraki i trylobity). Po tych rozdziałach znajduje się bibliografia poświęcona ich treści.

Na koniec, choć to nie mniej ważne, chciałbym najserdeczniej podziękować wszystkim zwolennikom tej książki, których życzliwe słowa przez te wszystkie lata zachęcały mnie do jej wskrzeszenia – dzięki czemu sama jest właściwie jak prehistoryczne zwierzę, które przetrwało do dziś!

Latimeria z Komorów (© William M. Rebsamen)ROZDZIAŁ 1:
CZY DINOZAURY NAPRAWDĘ WYGINĘŁY? ZMARTWYCHWSTANIE GADA

Doceniam opinię znacznej większości zoologów i paleontologów, którzy uważają, że przetrwanie jakiegokolwiek dinozaura do obecnych czasów jest nieprawdopodobne. Nie mogę się jednak zgodzić, że takie założenie jest zupełnie niemożliwe, co sprawia, że całe zagadnienie staje się jeszcze bardziej interesujące.

Prof. Roy P. Mackal _A Living Dinosaur?_ _In Search of Mokele-Mbembe_ (Żyjący dinozaur? W poszukiwaniu mokele-mbembe)

Są miejsca w Afryce, gdzie można na własne oczy zobaczyć pierwotne siły. (…) w Afryce jeszcze odczuwa się na karku oddech przeszłości.

Trader Horn (Alfred Aloysius Smith) _Trader Horn_

Obecnie ptaki są powszechnie zaliczane do specjalnej podgrupy teropodów, dlatego też są uważane za żyjące dinozaury – w rzeczywistości jedyne żywe dinozaury. Bo zgodnie z głównym nurtem zoologicznym wszystkie nieptasie dinozaury wymarły pod koniec okresu kredy, 66 milionów lat temu – czyż nie?

Powód (powody) całościowego zniknięcia dinozaurów (z wyłączeniem ptaków!) stanowi jedną z największych, nierozwiązanych tajemnic zoologii. Spośród wielu tysięcy gatunków dinozaurów, które wyewoluowały podczas 165 milionów lat ich panowania na Ziemi, ani jeden nieptasi przedstawiciel nie przetrwał końca okresu kredy. Dlaczego? Szczątki dinozaurów zostały po raz pierwszy rozpoznane na początku 1800 roku, dlatego też powstało prawie tyle teorii dotyczących wymierania tej grupy zwierząt, ile było niegdyś samych dinozaurów – opracowywano teorie, omawiano je i ostatecznie odrzucano, ponieważ żadna z nich nie dała dotąd przekonującego wyjaśnienia dla zadziwiającej selektywności, która spowodowała śmierć tych niezwykle różnorodnych stworzeń, jednocześnie pozwalając różnym innym gatunkom gadów przetrwać aż do dnia dzisiejszego.

Dlaczego każdy gatunek nieptasiego dinozaura – duży, mały, półwodny, lądowy, roślinożerny, mięsożerny, aktywny, powolny, ciepłokrwisty, zimnokrwisty, żyjący samotnie czy w grupach, pokryty łuskami, futrem czy piórami, dwunożny czy czworonożny – wyginął, podczas gdy inne współczesne kręgowce, takie jak krokodyle, jaszczurki, węże, żółwie, ptaki i ssaki przeżyły? (W kolejnych rozdziałach tej książki każdy, kto szuka powodów masowego zniknięcia plezjozaurów, mozazaurów i pterozaurów pod koniec okresu kredy, będzie się musiał zmierzyć z tą zagadką selektywności).

Być może nie ma odpowiedzi, może zagadka jest nierozwiązywalna – z tego prostego powodu, że zawarta w niej historia nigdy się nie wydarzyła. „Kiedy odrzucisz to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą” – tak brzmi często cytowana maksyma Sherlocka Holmesa, słynnego detektywa wymyślonego przez sir Arthura Conana Doyle’a. Holmes oczywiście był postacią fikcyjną, ale jego zasada racjonalnej analizy jest całkowicie poprawna, a gdy zastosuje się ją do przypadku zaginionych nieptasich dinozaurów, daje to dużo do myślenia. Jeśli, jak się wydaje, prawdą jest, że dziwne znikanie dinozaurów innych niż ptasie jest tak niespotykane, że po prostu nie da się tego zrozumieć, to nadszedł czas, by poważnie rozważyć pozornie mało prawdopodobną, ale jednak istotną możliwość.

A mianowicie, że nie wszystkie nieptasie dinozaury wyginęły. W rzeczywistości nowe gatunki przetrwały okres kredy i są dzisiaj reprezentowane przez żyjących, współczesnych potomków ukrytych w pewnych odległych regionach świata – niezwykłe gatunki znane lokalnym mieszkańcom, którzy pozostają osamotnieni w swoich przekonaniach, ponieważ te pozostają naukowo niepotwierdzone.

W tej dramatycznej perspektywie fascynujący jest fakt, że wiele doniesień dotyczących niezidentyfikowanych stworów o nieznanym pochodzeniu i o wyglądzie przypominającym dinozaury (dlatego kryptozoolodzy często nazywają je „neodinozaurami”) rzeczywiście pojawiło się na różnych obszarach, szczególnie w Afryce. O istnieniu takich stworów mówili nie tylko tubylcy z tak zwanych prymitywnych plemion (które w gruncie rzeczy mimo wszystko znają otaczającą ich przyrodę znacznie lepiej niż wielu naukowców), ale także podróżnicy z Zachodu, osadnicy, a nawet – zaskakująco wiele razy – sami naukowcy. W tym rozdziale pokażemy, że jest naprawdę możliwe, iż doniesienia o śmierci dinozaurów – podobnie jak kilku innych wciąż żyjących celebrytów, którzy przez lata byli uznawani za zmarłych – okażą się mocno przesadzone! (dla ścisłości – w dalszej części tego rozdziału i książki pojęcie „dinozaur” należy rozumieć jako „dinozaur nieptasi”).

KONGIJSKI MOKELE-MBEMBE — SOBOTWÓR SMOKA CZY NIEUCHWYTNY DINOZAUR?

Około godziny 7.00 rano w jasny, słoneczny poranek 1960 roku 17-letni afrykański myśliwy Nicolas Mondongo stał na brzegu rzeki Likouala-aux-Herbes na północ od Mokengi, wioski w Republice Konga (dawniej Kongo Francuskie). Niespodziewanie wody się rozstąpiły i wyłoniło się z nich ogromne zwierzę – najpierw wyjątkowo długa, smukła szyja i dobrze zarysowana głowa, następnie bardzo potężne, słoniowate ciało unoszące się na czterech masywnych nogach, a na samym końcu długi, zwężający się ogon.

Przez trzy minuty to niezwykłe zwierzę pozostawało ponad powierzchnią wody, która spływała kaskadą z jego ramion niczym miniaturowy wodospad powstały w trakcie jego niespodziewanego pojawienia się. Mondongo, stojąc niecałe 13,5 metra od zwierzęcia, przerażony, a jednocześnie zafascynowany obecnością niesamowitej, potężnej wodnej bestii, oszacował, że jego całkowita długość wynosi około 9 metrów – z czego około 2 metrów stanowiły głowa i szyja; podobną długość miał również ogon. Nagle, równie niespodziewanie, jak się pojawiło, stworzenie zanurzyło się ponownie i po kilku chwilach ostatnie fale na wodzie potwierdzające jego obecność zniknęły, a Mondongo pozostało jedynie wspomnienie tego zadziwiającego spotkania.

Artystyczne przedstawienie mokele-mbembe jako przypominającej zauropoda wodnej kryptydy (© William M. Rebsamen)

Być może jest to scena z _Jurassic Park_, hitu science fiction Stevena Spielberga lub którejś z jego kontynuacji? Nie według rdzennych Afrykanów, Pigmejów i francuskich misjonarzy zamieszkujących w Kongu wilgotne, niegościnne moczary rozciągające się wzdłuż regionu Likouala, dla których to zadziwiające zwierzę jest niezwykle realistyczną postacią. Nazywają je mokele-mbembe (blokada rzeki) i chociaż jego istnienie jeszcze nie zostało przez naukowców oficjalnie potwierdzone, w ostatnich dziesięcioleciach wzbudzało ono coraz więcej emocji na Zachodzie – ponieważ jeśli lokalne opisy naocznych świadków są dokładne, to prowadzący samotny tryb życia mokele-mbembe może być żyjącym dinozaurem.

Prawdopodobieństwo, że pewnego dnia środkowa Afryka będzie świadkiem sensacyjnego zmartwychwstania, było po raz pierwszy szczegółowo przeanalizowane przez doświadczonego francuskiego kryptozoologa, doktora Bernarda Heuvelmansa. Wyniki jego badań nad zamieszkującymi te regiony tajemniczymi, przypominającymi dinozaury bestiami opublikowano w książce _Na tropie nieznanych zwierząt_ (wyd. polskie 1969, pierwsze wyd. angielskie 1958) i _Les Derniers Dragons d’Afrique_, 1978 (Ostatnie smoki Afryki), dostarczając inspiracji i informacji na temat współczesnych poszukiwań dinozaurów. Ale jeśli mokele-mbembe naprawdę jest żyjącym dinozaurem, do jakiego typu mógłby należeć?

Czy zauropod wielkości słonia był spokrewniony z prehistorycznymi stworzeniami takimi jak diplodok (_Diplodocus_) i apatozaur (_Apatosaurus_), dawniej brontozaur (_Brontosaurus_)? Taką opinię podzielał zmarły prof. Roy P. Mackal – wybitny biolog z uniwersytetu w Chicago, który do śmierci w 2013 roku był głównym ekspertem specjalizującym się w tym nieuchwytnym zwierzęciu żyjącym w środkowo-zachodniej Afryce; aż do odejścia w stan spoczynku w latach 90. był także wiceprezesem Międzynarodowego Towarzystwa Kryptozoologicznego (International Society of Cryptozoology, ISC). Po przeprowadzeniu rozległych badań bibliograficznych, w trakcie których odnalazł wiele niepublikowanych dotąd relacji (w tym o odkryciu przez niektórych francuskich misjonarzy gigantycznych śladów pazurów, każdy o obwodzie około 1 metra, i oddalonych od siebie o 2–2,5 metra, w lesie kongijskim na południowy zachód od Likouala tuż przed 1776 rokiem), Mackal przeprowadził dwie ekspedycje do Konga we wczesnych latach 80. XX wieku, poszukując dowodów potwierdzających istnienie mokele-mbembe.

Wyprawy Mackala

Podczas pierwszej, trwającej miesiąc, wyprawy w lutym/marcu 1980 roku Mackalowi towarzyszył James H. Powell, herpetolog z Teksasu. Ta podróż zaprowadziła ich do regionu Likouala na północy Konga, rozległego i praktycznie niezbadanego. Panuje tam nieodkryta dzika przyroda w niegościnnym dla człowieka środowisku bagien – 143 kilometry kwadratowe dziewiczego terytorium, gdzie stado dinozaurów nie byłoby bardziej widoczne niż rój komarów.

Mackal i Powell wierzyli w to, że jeśli nieznane nauce dinozaury mogłyby istnieć w dowolnym miejscu na świecie, Likouala jest właśnie takim miejscem. Śledztwo przeprowadzone przez zespół zabrany z Impfondo do wioski Epéna spełniło ich nadzieje, usłyszeli bowiem relacje z pierwszej ręki od osób, które widziały mokele-mbembe; znaleźli ponad 30 wiarygodnych świadków spośród rdzennych mieszkańców Konga i Pigmejów. Najwięcej informacji uzyskali od jednego z Pigmejów Kabonga z wioski Minganga, na północny-zachód od Epéna – zwierzęta te były z pewnością widziane w rzece, którą nazywali Tebeke, co zdaje się być ich lokalną nazwą dla północnego odcinka rzeki Bai, na zachód od Epéna.

Chociaż Mackal i Powell osobiście nie poczynili żadnych obserwacji, które potwierdziłyby ich przypuszczenia, Mackal był bardzo podbudowany pozyskaniem tych danych. W związku z tym pod koniec października 1981 roku powrócił do Konga, aby poprowadzić drugą, bardziej szczegółową eksplorację Likouala. W skład wyprawy wchodzili: J. Richard Greenwell (wówczas sekretarz ISC), biolog kongijski dr Marcellin Agnagna, amerykański misjonarz baptysta pastor Eugene Thomas (który mieszkał w regionie Likouala z żoną Sandy przez 26 lat), niektórzy pracownicy armii kongijskiej i grupa Pigmejów jako pomocnicy. Tym razem Mackal postanowił skupić uwagę na północnym odcinku rzeki Bai i na dużym płytkim jeziorze zwanym Tele, gdzie mokele-mbembe, według zamieszkujących okolicę świadków, znów było wielokrotnie widziane.

Po wylądowaniu na północ od Epéna w Impfondo, gdzie mieściła się misja pastora Thomasa, zespół wyruszył w dzikie tereny na południe wzdłuż rzeki Ubangi, skąd jego członkowie przeprawili się zarośniętym chaszczami kanałem do położonej na zachód rzeki Tanga, idąc w kierunku południowo-zachodnim od Epéna na Likouala-aux Herbes. Gdy doszli do zbiegu tej rzeki z południowym odcinkiem rzeki Bai, założyli bazę w Kinami na Bai i podróżowali do kilku pobliskich wiosek, gdzie pytali tubylców o mokele-mbembe.

Chociaż zespół uzyskał wiele dodatkowych relacji naocznych świadków, spotkało ich wielkie rozczarowanie, ponieważ rzeka Tebeke, o której wspominali Pigmeje Kabonga podczas pierwszej ekspedycji Mackala, nie była usytuowana na północnym końcu Bai. Zamiast rzeki było tam jezioro, na zachód od Bai. Mogli do niego dotrzeć z zajmowanej pozycji tylko pod warunkiem, że udadzą się w kilkudniową wędrówkę lądem przez niemal niemożliwy do przebycia, wyjątkowo niegościnny teren bagienny. Co więcej, gdyby zdecydowali się na podróż z Bai do jeziora Tele, czekałaby ich równie uciążliwa wędrówka lądem na wschód. Dlatego zespół niechętnie zrezygnował z dotarcia do któregoś z tych miejsc, a po ukończeniu badań wokół Kinami uczestnicy wyprawy powrócili do Impfondo, a następnie do domu w Stanach Zjednoczonych w grudniu 1981 roku.

Obraz przedstawiający mokele-mbembe, narysowany na podstawie relacji naocznych świadków (© Narysował David Miller pod kierunkiem prof. Roya P. Mackala)

Niestety, Mackal po raz kolejny nie mógł potwierdzić, że zobaczył mokele-mbembe na własne oczy – ale pewnego dnia znalazł się o krok od bardzo bliskiego spotkania z nim. Jak ujawnił w fascynującej książce _A Living Dinosaur? In Search of Mokele-Mbembe_ (1987) stało się to podczas wyprawy rzeką Likouala aux-Herbes, którą pokonywali w zbudowanych przez tubylców czółnach. Wiosłując wokół ostrego zakola rzeki, przed Epéna, obserwowali brzeg rzeki, którego cień odbijał się w wodzie. „W tej właśnie chwili – wspominał Mackal – usłyszeliśmy głośne chlupnięcie i zobaczyliśmy, bezpośrednio z brzegu zacienionego obszaru, grzbiet fali wysokości 25 centymetrów, która po chwili zalała nasze czółna. Pigmeje krzyczeli histerycznie: „Mokele-mbembe, mokele-mbembe”. Mackal natychmiast wezwał ich, by zawrócili i zaczęli gonić niewidoczne stworzenie, które wywołało tak dużą falę, ale jego afrykańscy asystenci nie byli chętni, żeby to zrobić.

Pomimo protestów Mackal i jego towarzysze zmienili kurs, ale zanim dotarli do miejsca, w którym owa istota zanurzyła się, zniknęły wszelkie oznaki jej obecności. Podczas nurkowania krokodyle nie tworzą fal tego rodzaju, słonie nie mogą się całkowicie zanurzyć, a hipopotamy (które mogą) nie pojawiają się na bagnach Likouala – wszystko to potwierdza relacje przedstawiane przez Pigmejów i uprawdopodabnia możliwość występowania w tamtej okolicy mokele-mbembe.

Chcąc zneutralizować rozczarowanie w związku z tym incydentem, który wydarzył się podczas poszukiwań na bagnach Likouala, Mackal po raz kolejny zebrał imponującą liczbę niezależnych relacji naocznych świadków (w tym Nicolasa Mondongo) oraz szczegółowe informacje dotyczące tajemniczego mieszkańca tych bagien. Opowieści generalnie ściśle ze sobą korespondowały, jak również z relacjami z jego poprzedniej wyprawy, i można je podsumować następująco:

Zgodnie z lokalnym świadectwem i tradycyjnymi przekonaniami, mokele-mbembe jest masywną i nieuchwytną, ale jednoznacznie prawdziwą bestią wodną, czerwonobrązową, która zamieszkuje głębokie zbiorniki wodne na brzegach zalesionych dróg wodnych Likouala. Rzadko można ją zobaczyć, gdyż spędza większość czasu zanurzona, tylko jej głowa i szyja wynurzają się raptownie z wody, żeby mogła pożywić się roślinnością rosnącą przy brzegu; jednak ktokolwiek ją widział, opisuje ją tak jak Mondongo, o czym wspominałem już wcześniej. Najczęściej można ją zobaczyć wczesnym rankiem lub późnym popołudniem (i ogólnie podczas pory suchej), ale czasem widywano ją także w nocy.

Autor z odlewem trójpalczastego odcisku stopy dinozaura (© Dr Karl Shuker)

Chociaż jest ogromnym zwierzęciem, wykazuje się wielką łagodnością. Nie wydaje żadnego głosu i jest wyłącznie roślinożercą. Jego głównym pożywieniem są lokalne owoce, znane jako malombo. Mackal i Powell stwierdzili, że są to podobne do tykw owoce pnącza z rodzaju _Landolphia_ (o czym wcześniej wspominał Heuvelmans). Mimo że roślinożerny i spokojnego usposobienia, sprowokowany mokele-mbembe może stać się agresywny – wywraca wtedy czółna, unosząc je ponad powierzchnię wody, i zabija (ale nie pożera) napastników uderzeniami silnego ogona.

Szczególne znaczenie (o czym później) mają twierdzenia naocznych tubylczych świadków, że w wyjątkowych wypadkach wyjścia mokele-mbembe z wody na ląd, pozostawia on po sobie bardzo duże i charakterystyczne trójpalczaste ślady stóp, które nie przypominają stóp żadnego innego współcześnie żyjącego zwierzęcia.

Podczas swoich dwóch wypraw Mackal i jego koledzy z zespołu zachowywali wielką ostrożność, aby nie wpływać na opisy naocznych świadków podczas odpytywania ich na temat mokele-mbembe. Świadkowie swoje opowieści przekazywali ustnie lub rysowali obrazki na piasku – i dopiero po spisaniu ich relacji pokazano im książki z obrazkami zwierząt. Spośród licznych szczegółowych opisów mokele-mbembe uzyskanych przez pierwszych obserwatorów, wszyscy naoczni świadkowie chętnie wskazywali małego dinozaura (tj. wielkości słonia) podobnego do zauropoda, a gdy pokazano im zdjęcia żyjących i wymarłych zwierząt, obrazy zauropodów były wybrane przez nich jako najbardziej podobne do mokele-mbembe. Co więcej, naoczni świadkowie pochodzili z kilku różnych kultur etnicznych, wyznawali różne religie i mieszkali w różnych lokalizacjach geograficznych.

Wczesne raporty z wypraw w poszukiwaniu mokele-mbembe

Wyprawy Mackala z pewnością zainicjowały współczesne publiczne zainteresowanie mokele-mbembe (od tamtej pory wielokrotnie wykorzystywano je w Hollywood; w 1985 roku ukazał się film wyprodukowany przez Touchstone _Baby: Secret of the Lost Legend_, opowiadający historię odkrycia dziecka mokele-mbembe przez paleontologa (inspiracją dla jego postaci jest, jak się powszechnie uważa, sam Mackal). Są jednak doniesienia mieszkańców Zachodu, które wyraźnie wspominają o tym stworzeniu, a które datuje się na co najmniej 1913 rok.

W tym roku rozpoczęła się ekspedycja Likouala-Kongo mająca zbadać północne Kongo (wówczas część Kamerunu) i prowadzona przez kapitana Freiherra von Steina zu Lausnitza, która miała trwać dwa lata. Jednak z powodu pierwszej wojny światowej nigdy nie została ukończona, a oficjalne ustalenia nie zostały opublikowane, ale niektóre ich fragmenty pozyskał pisarz kryptozoologiczny Willy Ley, który odkrył, że podczas podróży zespół zebrał opowieści tubylców opisujące bardzo dużą bestię wodną, znaną mieszkańcom rejonu dolnego biegu rzek Ubangi, Sanga i Ikelemba jako mokele-mbembe. Uzyskany od nich opis wyglądu i stylu życia tego zwierzęcia był całkowicie zgodny z wersją, którą Mackal usłyszał wielokrotnie podczas swoich wypraw prawie 70 lat później – z wyjątkiem jednej cechy.

W swojej relacji Stein zu Lausnitz podkreślał: „Tubylcy mówili, że stworzenie ma długą i bardzo elastyczną szyję i tylko jedno, bardzo długie zgrubienie na głowie; niektórzy mówią, że to róg”.

Kiedy Mackal pytał tubylców o róg, twierdzili, że mokele-mbembe go nie ma. Ma go jednak równie tajemnicze, ale całkowicie odrębne zwierzę, emela-ntouka (opisane w dalszej części niniejszego rozdziału). Mackal uważał, że błąd Steina zu Lausnitza wynikał z mylącej skłonności tubylców do używania nazwy „mokele-mbembe” zarówno jako nazwy tajemniczej bestii zauropoda, jak i bardziej ogólnego, zbiorowego określenia obejmującego i to zwierzę, i mającego róg emela-ntouka. Bill Gibbons, późniejszy poszukiwacz mokele-mbembe, potwierdził to (czytaj dalej), ale istnieją również dowody sugerujące, że niektóre zwierzęta o długiej szyi w rodzaju mokele-mbembe rzeczywiście mają róg (ponownie czytaj dalej).

Nie tylko samo to stworzenie, ale nawet podobieństwo jego nazwy zdają się przenikać poza granice Konga na północ aż do południowego Kamerunu, ponieważ w 1938 roku niemiecki sędzia pokoju dr Leo von Boxberger, który spędził wiele lat w tym regionie, zauważył, że tubylcy mocno wierzą w istnienie gigantycznego wodnego gada o długiej szyi, którego nazywają mbokale-muembe.

Istnieją również zapisy wielu historii opowiedzianych przez ludzi z Zachodu, którzy mówili o niezidentyfikowanych bestiach występujących w innych częściach Afryki, mających zupełnie inne nazwy, a mimo to wszystkie wydają się podobne do mokele-mbembe z Konga – poniżej zamieszczono ich szczegółowy opis.

_Koniec wersji demonstracyjnej._
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: