Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Deja vu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 lipca 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Deja vu - ebook

Jest to książka dla tych, którzy lubią czytać. Niezależnie od odpowiedzi na pytanie, kto to jest ten autor.
Książka zawiera wiele słów, pomiędzy którymi możesz postawić wiele pytań. Na przykład: po co czytać? A gdzie jest odpowiedź?
Każdy nosi odpowiedź na wszystkie pytania w sobie. Inaczej mówiąc: znajdujesz to, czego szukasz. To znaczy: każdy znajduje taką odpowiedź, jakiej szuka. Na przykład: jest dostępna wielość systemów filozoficznych; nie wiadomo, który jest prawdziwy, ani nawet co to by mogło oznaczać, więc wybierasz ten, który Ci najbardziej pasuje.
W tym właśnie znaczeniu każdy z nas nosi odpowiedź na swoje pytania w sobie.
A zatem: po co czytać? A może warto zapytać: jak czytać? Kiedy czytać? Czytać, czy nie czytać? Czytać?
Ale przecież Ty znasz odpowiedź.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7564-301-5
Rozmiar pliku: 837 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Instrukcja obsługi

Jest to książka dla tych, którzy lubią czytać. Niezależnie od odpowiedzi na pytanie, kto to jest ten autor.

Książka zawiera wiele słów, pomiędzy którymi możesz postawić wiele pytań. Na przykład: po co czytać? A gdzie jest odpowiedź?

Każdy nosi odpowiedź na wszystkie pytania w sobie. Inaczej mówiąc: znajdujesz to, czego szukasz. To znaczy: każdy znajduje taką odpowiedź, jakiej szuka. Na przykład: jest dostępna wielość systemów filozoficznych; nie wiadomo, który jest prawdziwy, ani nawet co to by mogło oznaczać więc wybierasz ten, który Ci najbardziej pasuje.

W tym właśnie znaczeniu każdy z nas nosi odpowiedź na swoje pytania w sobie.

A zatem: po co czytać? A może warto zapytać: jak czytać? Kiedy czytać? Czytać, czy nie czytać? Czytać?

Ale przecież Ty znasz odpowiedź.Sople

Sople wisiały zadumane nad ulicą białą, zmarzniętą. Powoli, jakby natchniony, szedł w płaszczu beżowym umysł parujący ciepłem z niezakrytej głowy. „Teraźniejszość będzie przeszłością, była przyszłością. Będzie więc tym, co było – była zaś tym, co będzie. Jest czymś coś, co będzie zanim było,i było, zanim będzie? Czymże to jest? A czym jest jest?” – olbrzymi sopel oderwał się od dachu i wbił w sam środek myślącej jeszcze głowy. Manekin wyrzucił w górę ręce, chwycił za skrwawiony słup lodu i – niczym postać z groteskowego widowiska – zatoczył się na środek ulicy, szurając czarnymi butami o bruk zadumany…Wiadomość

Baltazar zmartwiał – Pongo wbiegł na jezdnię wprost pod nadjeżdżający autobus. Wielka maszyna z szumem przemknęła nad przypadłym do asfaltu zwierzakiem. Który poderwał się, otrzepał jakby nigdy nic, i podbiegł do Baltazara. Który:

– Cud, cud, cud! – krzyczał i tańczył, a Pongo szczekał, radośnie biorąc udział w zabawie. Baltazarowi przyszło nagle do głowy, że skoro istnieje potencjalnie nieskończenie wiele równoległych światów, to w którymś z nich Pongo mógł zginąć pod autobusem. Wyobraził sobie, jakby się czuł, gdyby pies zginął w jego świecie. Przeszedł go dreszcz zgrozy. Musi dać znać sobie samemu z równoległych światów, że Pongo żyje – koniecznie musi! Ale jak? Jak?

Zapadł się w sobie i zaniedbał wszystko i wszystkich. Nawet Ponga, który snuł się smętny po niesprzątanym od coraz dłuższego czasu mieszkaniu. Aż któregoś wieczoru – olśnienie! Baltazar zaczął tańczyć jak szalony! Znalazł sposób – postanowił zwariować. Liczył, że on sam w równoległych światach też zwariuje. Ale było to wariactwo z głową! Tańczył w specjalny sposób, wystukując odpowiednio zaszyfrowaną alfabetem Baltazara wiadomość: „Baltazarze wykrzyknik Pongo żyje wykrzyknik Nie trać ducha wykrzyknik Nadawca myślnik Baltazar”. Teraz wystarczyło, że jakiś doktor rozszyfruje taniec wariata i tym samym uleczy go z rozpaczy po stracie Ponga.

Pongo zaszczekał, ale nie przyłączył się do tej nowej zabawy.Tertium non datur

Arystokrates, znany z umiejętności powiedzenia słowa „stomatolog” w ten sposób, że zaczynało się na „k”, „g” miało w środku i było dowolnie obraźliwe dla kogokolwiek, wyjaśniał swym uczniom, dlaczego seryjna produkcja zdystansowała rękodzieło.

– Widzicie – Henry Ford wprowadził seryjną produkcję samochodów, taśmową. Wszystkie wyroby takie same. Mawiał: możecie zażyczyć sobie dowolny kolor – pod warunkiem, że to będzie czarny!

– Mistrzu – wtrącił Arcyfus, jeden z uczniów – czy takie wyeliminowanie różnorodności nie pozbawia życia tego, co najważniejsze – piękna?

– Wcale nie uważam, by w życiu najważniejsze było piękno – nie omieszkał zaprzeczyć Termos, drugi z uczniów. – Najważniejsze jest dobro.

– Jaki pożytek z dobra, jeśli brak piękna? – oburzył się Arcyfus.

– Panowie! Jaki pożytek ze sprzeczki, jeśli nie znacie kryterium?

– A ty, Mistrzu, czy mógłbyś podać jasne kryterium?

– Owszem – napuszył się Arystokrates. – Opłacalność, panowie. Mmgbrlo zaczął równolegle z Fordem. Produkował ręcznie, panowie – rękodzieła! Co ciekawe – każde w innym kolorze.

– Kto? – zdziwił się Termos.

– A widzicie? Nikt już o nim nie pamięta. Zbankrutował i został mechanikiem u Forda. Opłacalność, panowie, opłacalność!

– Ależ mistrzu! Czy takie nastawienie nie pozbawia życia tego, co najważniejsze – piękna?

– Wcale nie uważam, by w życiu najważniejsze było piękno, bo jaki pożytek z piękna, jeśli brak dobra? – i szli razem, przekomarzając się nadal, choć każdy z nich mógł podążyć swoją drogą. A przynajmniej im się zdawało, że tak mogą.Rozmowa

– Co pan miał na myśli, kiedy rysował pan tego rogatego psa na pożółkłej kartce w kratkę?

– Psa.

– A konkretniej?

– Psa ze snu, takiego dawnego snu.

– Co jeszcze było w tym śnie?

– Kaplica. Rogaty pies wbiegł do kaplicy stojącej na ciemnozielonym polu.

– I co dalej?

– Dalej tylko horyzont, szosa, po szosie wiatr turlał kule wyschniętych krzaków.

– I co dalej?

– Nie wiem. Nie byłem dalej.

– Gdzie pan nie był?

– Nigdzie nie byłem.

– A chciałby pan być?

– Gdzie?

– Tam, gdzie pan nie był?

– Nie wiem, bo tam nie byłem. Skąd mam wiedzieć, czy chciałbym być gdzieś, gdzie jeszcze nie byłem?

– Nie wiem.

– Ja też.

– Czyli wreszcie do czegoś doszliśmy.Coram publico

Dwaj bracia przewędrowali już pustynie. Pozostał im do przejścia bezkres miast – ale wyraźnie czuli, że zbliżają się do celu.

– Zatrzymamy się tutaj – brat wskazał na ziemię. – Odpoczniemy.

Wzeszedł księżyc.

Rozłożyli materace. Brat rozglądnął się naokoło.

– Wchodzimy między ludzi. Co mam zrobić z pięknem?

– Ukryj. Trzeba je w coś zakląć.

– Może… w pieniądze?

– Nie. Każą ci płacić. Nie, nie w pieniądze.

– W uczucia?

– Nie, nie w uczucia. Zakochasz się niespodziewanie albo znienawidzisz byle kogo. Nie w uczucia.

– To może…

– Nie! Włóż do płóciennego woreczka i pilnuj. Strzeż się złodziei!

– Ale dlaczego im po prostu nie damy?

– Nie! Poczekaj! Zrozumiesz, kiedy dojdziemy do celu.

A droga była wyboista…

– Jesteśmy – odetchnął z ulgą brat.

– Nareszcie! – brat usiadł na ziemi. – A teraz?

– Co: teraz?

– No właśnie: co teraz?

– Najpierw poproszę worek; nie zgubiłeś po drodze?

Brat wyciągnął płócienny tobołek.

– Jest! Całe i nie ruszone!

– To dobrze, to bardzo dobrze.

Niebo było bezchmurne.

– A teraz… – brat rozwiązał worek. Pusty worek.

– Jak to? A gdzie… przecież tam było… o co chodzi? Mówiłeś, że nie uszanują! Miałem im nie dać! Oszukałeś mnie! Kazałeś pilnować! Mówiłeś, że sam się przekonam!

– I co – nie przekonałeś się?

Noc. Zahukała sowa.Spacer

Dwaj aniołowie, idąc gęstniejącą łąką mgły, rozmawiali półgłosem.

– Czym więc według ciebie jest dobro, jeśli nie wartością, Bukarze?

– Nokaramie, najpierw musiałbyś powiedzieć mi, czym jest wartość.

– Nooo – dobrem. Dobro i wartość to jedno.

– Gonisz w piętkę, ty makaronie. A zło to nie wartość?

– Zło to brak dobra, Bukarze.

– Po pierwsze, jeśli zło to brak dobra – to jest tylko dobro. A jeśli jest tylko dobro, to jak może go brakować? Zresztą, jeśli jest tylko dobro – to nie ma sensu mówić „dobro” – bo w przeciwieństwie do czego byłoby ono dobrem?

– Dobro to takie rzadkie a szlachetne coś – jak złoto. A zło – to jego brak. Naprawdę nie ma zła. Brak nazywamy złem.

– A czemuż by dobro nie miało być brakiem zła? Czemu zło nie miałoby być czymś rzadkim, a dobro jego brakiem?

– Pleciesz bzdury, buraku. Odwracasz kota ogonem.

– Nie mieszajmy w to wszystko kota.

– Dlaczego nie mielibyśmy w to wszystko mieszać kota? I w co, jeśli łaska – w jakie wszystko? Wyrażasz się nieprecyzyjnie, Rakubie.

– Precyzja pojęciowa to pierwszy stopień do piekła, Marakonie.

– Czy aby na pewno?

– Tak. Poszukiwanie precyzji wynika z podejrzliwości, podejrzliwość osłabia wiarę, zaś wiara nie godzi się z rozumem, a rozum nie rządzi tłumem – więc tłumem rządzi wiara, a wiedza to jej ofiara.

– Bredzisz.

Przez żółto-czerwone, dymiące mgłą trawy szli dwaj aniołowie bez bogów – szatani. I tak się półgłosem przekomarzali.Garga

Leżąc na śmiertelnym łożu miał dosyć czasu, by przemyśleć swe życie pełne pomyłek popełnianych uparcie dzień po dniu. Miał dosyć czasu, by zdać sobie nareszcie jasno sprawę z tego, co najważniejsze. Nawrócił się. Ciężki kamień samotności spadł mu z serca. I wtedy runął w długi tunel za zamkniętymi oczami – kręty, mroczny. Pędził coraz szybciej, a obok z nim spadały nie wiadomo gdzie: pegazy, chimery, zlazłozaury, centaury i smoki. Tunel skończył się gwałtowną eksplozją białego światła. Wyrzucony w powietrze, zawisł nad łąką najzieleńszą, kołyszącą się jak gęste mleko. Zawisł oko w oko z małą, jak łąka zieloną, baniogłową spinozą¹.

– Aaa – jak dusza? Dobrze się rusza? – zagadała spinoza. – Nazywam się Garga. Już się kiedyś widzieliśmy – temu motyle chwile poskładane w wieczność. Baczność! Teraz wszystko zapomnisz i wracasz na ziemię!

BUM – i gatunek człowieka stał się liczniejszy o jedno zwierzę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: