Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Desperacja - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 lutego 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Desperacja - ebook

Desperacja – niegdyś kipiące życiem górnicze miasteczko w Nevadzie.  Teraz zostały w nim tylko kojoty, skorpiony i węże… I policjant, Collie Entragian, który jako jedyny przedstawiciel prawa w tej okolicy patroluje przebiegającą przez nią szosę.

Nikt nie obiera sobie tego miejsca za cel podróży, a jeśli ktoś tu trafia, to tylko przypadkowo – tak jak rodzina Carverów czy jadący harleyem zadufany w sobie sławny pisarz John Edward  Marinville.

A może to nie przypadek, tylko przeznaczenie. Może trafiają tu po to, żeby poznać pełne znaczenie słowa DESPERACJA.

W 2006 roku powstała telewizyjna ekranizacja powieści (scenariusz napisał sam King), w roli szeryfa wystąpił Ron Perlman, czyli niezapomniany Hellboy.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8125-194-5
Rozmiar pliku: 771 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O książce

Powieść z Johnnym Marinville’em – bohaterem Regulatorów

Najgorsze miejsce do życia…

Jeszcze gorsze do umierania…

Zło mieszka właśnie tutaj…

Desperacja - niegdyś kipiące życiem górnicze miasteczko w Nevadzie. Teraz zostały w nim tylko kojoty, skorpiony i węże… I policjant, Collie Entragian, który jako jedyny przedstawiciel prawa w tej okolicy patroluje przebiegającą przez nią szosę.

Nikt nie obiera sobie tego miejsca za cel podróży, a jeśli ktoś tu trafia, to tylko przypadkowo - tak jak rodzina Carverów czy jadący harleyem zadufany w sobie, sławny pisarz John Edward Marinville.

A może to nie przypadek, tylko przeznaczenie. Może trafiają tu po to, żeby poznać pełne znaczenie słowa DESPERACJA.

W 2006 roku powstała telewizyjna ekranizacja powieści (scenariusz napisał sam King), w roli szeryfa wystąpił Ron Perlman, czyli niezapomniany Hellboy.Stephen King

Wybitny amerykański pisarz, nazywany Królem Horroru, został w 2003 r. uhonorowany prestiżową nagrodą literacką National Book, a w 2015 r. odebrał z rąk prezydenta USA National Medal of Arts. Światową sławę przyniosła mu powieść Carrie. Kolejne utwory – powieści, opowiada­nia i komiksy – opublikowano w setkach milionów egzemplarzy i przełożono na kilkadziesiąt języków. Są wśród nich tak znane książki jak: Lśnienie, Sklepik z marzeniami, Bastion, Zielona Mila, Dolores Claiborne, Komórka, Uciekinier, Czarna bezgwiezdna noc, To, Cujo i ośmiotomowy cykl fantasy Mroczna Wieża, na podstawie którego powstał film z Matthew McConaugheyem i Idrisem Elbą w rolach głównych. W 2017 r. na ekrany kin weszła także długo oczekiwana ekranizacja jednej z kultowych powieści Kinga, To.

Pod pseudonimem Richard Bachman King opublikował siedem powieści.

Stephen King wciąż szuka nowych wyzwań – w ostatnich latach napisał trylogię kryminalną z detektywem Billem Hodgesem, do której należą książki: Pan Mercedes, Znalezione nie kradzione i Koniec warty.

stephenking.comTego autora

ROSE MADDER

DOLORES CLAIBORNE

GRA GERALDA

DESPERACJA

REGULATORZY

SKLEPIK Z MARZENIAMI

BEZSENNOŚĆ

ZIELONA MILA

MARZENIA I KOSZMARY

KOMÓRKA

CZTERY PO PÓŁNOCY

CHUDSZY

TO

BASTION

OCZY SMOKA

PO ZACHODZIE SŁOŃCA

CZTERY PORY ROKU

UCIEKINIER

CZARNA BEZGWIEZDNA NOC

CUJO

PODPALACZKA

ROK WILKOŁAKA

MROCZNA POŁOWA

WOREK KOŚCI

DZIEWCZYNA, KTÓRA

KOCHAŁA TOMA GORDONA

NOCNA ZMIANA

ŁOWCA SNÓW

OSTATNI BASTION BARTA

DAWESA

BLAZE

Trylogia PAN MERCEDES

PAN MERCEDES

ZNALEZIONE NIE KRADZIONE

KONIEC WARTY

Saga
MROCZNA WIEŻA

ROLAND

(oraz SIOSTRZYCZKI Z ELURII)

POWOŁANIE TRÓJKI

ZIEMIE JAŁOWE

CZARNOKSIĘŻNIK I KRYSZTAŁ

WIATR PRZEZ DZIURKĘ

OD KLUCZA

WILKI Z CALLA

PIEŚŃ SUSANNAH

MROCZNA WIEŻA

Powieści graficzne
MROCZNA WIEŻA

NARODZINY

REWOLWEROWCA

DŁUGA DROGA DO DOMU

ZDRADA

UPADEK GILEAD

BITWA O JERICHO HILL

POCZĄTEK PODRÓŻY

SIOSTRZYCZKI Z ELURII

BITWA O TULL

Stephen King, Richard Chizmar

PUDEŁKO Z GUZIKAMI GWENDY

Wyłącznie jako audiobook i e-book

Stephen King, Joe Hill

W WYSOKIEJ TRAWIE

Stephen King, Stewart O’Nan

TWARZ W TŁUMIERozdział 2

1

Ralph Carver spoczywał głęboko w ciemności i wcale nie pragnął się z niej wynurzyć. Czuł oczekujący na niego niecierpliwie ból, ma prawdopodobnie kaca, potężnego kaca, skoro głowa boli go nawet przez sen, ale chodzi nie tylko o kaca. Chodzi o coś jeszcze, o coś

(Kirsten)

co stało się rano. Coś związanego z

(Kirsten)

z wakacjami. Upił się chyba, urządził jakiś cholerny cyrk, Ellie jest z całą pewnością wkurzona jak cholera, ale jeśli nawet, to i tak nie powinien się czuć aż tak fatalnie…

Krzyk. Ktoś krzyczy. Z daleka.

Ralph próbował jeszcze głębiej pogrzebać się w ciemności, tylko że ktoś złapał go teraz za ramiona, ktoś zaczął nim potrząsać, cholera, każdy ruch przeszywał mu głowę strzałą bólu, co za kac…

– Ralph! Ralph! Obudź się, Ralph! Obudź się!

Ellie nim potrząsa. Czyżby spóźniał się do pracy? Jak może spóźnić się do pracy, przecież pojechali na wakacje!

Otaczającą go ciemność przeszyły strzały niczym potężne snopy światła. Trzy, przerwa, i jeszcze jeden. Ralph otworzył oczy i usiadł, nie mając przez chwilę pojęcia, gdzie jest, co się dzieje. Wiedział tylko, że łeb mu pęka, że łeb ma jak balon Macy’ego podczas parady w dzień Święta Dziękczynienia. Twarz zaklejało coś lepkiego… syrop? Dżem? Ellen przyglądała mu się z napięciem, jedno oko miała szeroko otwarte, przerażone, drugie zasłaniał wielki sinowiśniowy siniak.

Krzyki. Skąd. Kobieta. Z dołu. Może…

Próbował wstać, ale z jakiegoś powodu nie mógł utrzymać kolan w pozycji wyprostowanej. Spadł z łóżka, na którym siedział (tylko, że nie było to łóżko, lecz prycza), lądując na dłoniach i kolanach. Ból niemal rozłupał mu czaszkę, przez chwilę miał wrażenie, że pękła na połówki jak skorupka jajka. Nagle stwierdził, że przez pasma włosów widzi swe oparte o podłogę dłonie, obie pokryte krwią, przy czym lewa była znacznie czerwieńsza od prawej. Patrzył na nie i nagle

(Kirsten o Jezu Ellie łap ją)

w głowie niczym zepsuty fajerwerk eksplodowały wspomnienia i sam zaczął wrzeszczeć, wrzeszczeć na zakrwawione dłonie, a to, co pragnął pogrzebać w pamięci, rozdarło jej powierzchnię niczym rzucony w wodę kamień. Kirsten spadła ze schodów…

Nie. Została zepchnięta ze schodów…

Ten zwariowany sukinsyn, który ich tu przywiózł, zepchnął ze schodów jego siedmioletnią córeczkę. Ellie próbowała ją złapać i wtedy ten zwariowany sukinsyn podbił jej oko, Ellie przewróciła się na schody, a Kirsten z nich spadła. Oczy miała szeroko otwarte, pełne nieprzytomnego zdumienia, pewnie nawet nie wiedziała, co się dzieje. Jeśli on, Ralph, ma jeszcze w życiu jakąś nadzieję, będzie czepiał się właśnie tego, że ona chyba nie wiedziała, co się dzieje, że wszystko działo się dla niej za szybko, przewróciła się, fiknęła kozła, uniesione nóżki i ten dźwięk – ten obrzydliwy trzask jak łamiącej się pod ciężarem śniegu gałęzi – w jednej chwili całkiem się zmieniła, zatrzymała się u stóp schodów, leżała tam nie jak dziewczynka, lecz lalka, wypchana gałgankami lalka…

Nie myśl, nie myśl, ani mi się waż myśleć.

Ale musiał myśleć. Tak upadła… leżała u stop schodów z przekrzywioną główką…

Ralph dostrzegł krople krwi kapiące mu na lewą dłoń. Najprawdopodobniej coś jest nie tak z tą stroną jego twarzy. Co się stało? Czy gliniarz dał w pysk i jemu, być może rękojeścią tego swojego monstrualnego rewolweru? Może, ale ta część przeżyć dzisiejszego dnia jakoś umknęła jego pamięci. Pamiętał tylko, jak jego córeczka robi salto na schodach, ześlizguje się z kilku stopni i nieruchomieje z przekrzywioną na bok główką. Tylko to. Chryste na niebie, wystarczy tych wspomnień!

– Ralph! – Ellen szarpała go za ramię, dysząc ciężko. – Ralph, wstawaj! Wstań, proszę.

– Tato? Tato, proszę, oprzytomniej. – Głos jego syna Davida dobiegał Ralpha z dalszej odległości. – Mamo, czy wszystko z nim dobrze? Znowu krwawi, prawda?

– Nie… Nie, tata…

– Tak, mamo, krwawi. Przecież widzę. Tato, tato, dobrze się czujesz?

– Dobrze – wykrztusił.

Przyklęknął na jedno kolano, złapał się pryczy i z wysiłkiem dźwignął na nogi. Lewe oko zalane miał krwią. Lewa powieka sprawiała wrażenie zalepionej cementem portlandzkim. Wytarł ją grzbietem dłoni i skrzywił się, kiedy czoło przeszyła mu fala bólu; ciało nad lewą powieką miał miękkie jak świeże bitki. Spróbował obrócić się w stronę, z której dobiegał go głos syna, i omal się nie przewrócił. Miał wrażenie, że płynie łodzią. Zmysł równowagi diabli wzięli – nawet kiedy przestał się obracać, coś w głowie próbowało przekonać go, że kręci się nadal w kółko, w kółko. Ellie złapała go, podtrzymała, pomogła mu zrobić krok do przodu.

– Nie żyje, prawda? – spytał Ralph. Zdławiony głos wydostał mu się z gardła niczym w strumieniu krwi. Nie potrafił uwierzyć w to, co powiedział ten głos, ale przypuszczał, że z czasem uwierzy. To właśnie było najgorsze. Z czasem uwierzy. – Kirsten nie żyje, prawda?

– Tak, chyba rzeczywiście nie żyje – odparła Ellen. Tym razem to ona się zataczała. – Złap się za kraty, Ralph, dobrze? Zaraz mnie przewrócisz.

Siedzieli w celi aresztu. Przed sobą, tuż poza zasięgiem wyciągniętej ręki, Ralph dostrzegł zakratowane drzwi. Krata pomalowana była na biało – grubo, bo w niektórych miejsca farba zastygła w głębokie, nierówne linie. Zrobił jeden chwiejny krok i złapał się kraty.

Przed sobą miał biurko stojące pośrodku niewielkiej kwadratowej przestrzeni niczym jedyny rekwizyt w jakiejś minimalistycznej sztuce. Na biurku leżały papiery oraz dubeltówka, wokół której rozsypane były grube zielone patrony. Przysunięte do niego staroświeckie drewniane krzesło wmontowane miało kółka, na jego siedzeniu zaś leżała spłowiała niebieska poduszka. Paliła się wprawiona w sufit żarówka w osłoniętym siatką kloszu. Muchy, którym udało się tam dostać i paść, rzucały na podłogę i ściany groteskowo wielkie cienie.

Trzy ściany pomieszczenia zajmowały cele. Pośrodku znajdowała się największa, prawdopodobnie przeznaczona dla pijaków. Ralph i Ellie Carver zajmowali jedną z mniejszych. Druga mała cela, po ich prawej ręce, była pusta. Naprzeciw nich znajdowały się jeszcze dwie, bliźniacze. W jednej zamknięty był ich jedenastoletni syn, David, wraz z siwowłosym mężczyzną. Tyle tylko Ralph potrafił o nim powiedzieć; mężczyzna ten siedział na pryczy z opuszczoną, ukrytą w rękach głową. Kiedy z dołu rozległ się kobiecy krzyk, David obrócił się w jego kierunku, w kierunku otwartych drzwi, które prowadziły na schody

(Kirsten, Kirsten spadła z tych schodów, skręciła sobie kark, trzasnął jak łamiąca się gałąź…)

i na poziom ulicy, siwowłosy mężczyzna nawet się jednak nie poruszył.

Ellie podeszła do Ralpha i objęła go w pasie. Ralph zaryzykował i poruszył jedną ręką. Zdjął ją z kraty, ujął dłoń żony.

Na schodach rozległy się kroki, coraz bliżej, słyszeli też szuranie. Prowadzono im kogoś do towarzystwa… kogoś niezbyt chętnie dającego się prowadzić.

– Musimy mu pomóc! – krzyczała kobieta. – Musimy pomóc Peterowi! Musimy…

Jej krzyk urwał się, gdy została wepchnięta do środka. Leciała od drzwi z dziwną, baletową wręcz lekkością, obracając się na czubkach palców, białe tenisówki nawet podobne były do baletek, wyciągała ręce, włosy powiewały, miała na sobie dżinsy i spłowiałą niebieską koszulę. Wpadła na biurko, uderzyła w nie udami z siłą wystarczającą, by przesunęły się w stronę krzesła i nagle ze swej celi David rozkrzyczał się na nią piskliwie jak ptak, ściskał kraty, podskakiwał na palcach, krzyczał panicznie, cienko, Ralph nie słyszał jeszcze tak krzyczącego syna, nie podejrzewał nawet, że jego syn potrafi tak krzyczeć.

– Strzelba! Strzelba! Proszę pani, strzelba, strzelba, strzelba…! Weź strzelbę i zastrzel go! Niech pani go zastrzeli!

Siwowłosy podniósł wreszcie głowę. Twarz miał starą, ciemną od słońca pustyni, głębokie worki pod załzawionymi żółtymi oczami upodabniały go do wyżła.

– Kobieto! – wychrypiał. – Dubeltówka!

Kobieta w dżinsach i spłowiałej koszuli spojrzała w kierunku krzyczącego chłopca, potem, przez ramię, na schody. Słuchała chyba ciężkich, zbliżających się kroków.

– Bierz strzelbę! – wrzasnęła stojąca obok Ralpha Ellie. – Zabił naszą córeczkę, zabije nas wszystkich, bierz strzelbę!

Kobieta w dżinsach i spłowiałej koszuli sięgnęła po dubeltówkę.

2

Aż do Nevady wszystko było fajnie.

Szczęśliwi włóczędzy wyruszyli z Ohio do Lake Tahoe. Ellie Carver i dzieciaki mieli przez dziesięć dni pływać, spacerować i w ogóle napawać się urodą okolicy, a Ralph Carver miał grać – niespiesznie, dla przyjemności, absolutnie skoncentrowany. Miała to być ich czwarta wizyta w Nevadzie, druga nad jeziorem, Ralph zaś postanowił jak zawsze przestrzegać swych żelaznych zasad głoszących, że przerywa, gdy: a) przegra tysiąc dolarów lub b) wygra dziesięć tysięcy. Podczas trzech poprzednich wizyt nie udało mu się osiągnąć ani jednej, ani drugiej granicy. Raz wrócił do Columbus z przeznaczonymi na grę pięciuset dolarami w ogóle nienaruszonymi, raz miał ich zaledwie dwieście, a raz w lewej wewnętrznej kieszonce myśliwskiego bezrękawnika, który nosił na szczęście, zgromadził aż trzy tysiące dolarów. Podczas tej podróży zatrzymywali się w Hiltonach i Sheratonach, a nie na kempingach, a także kochali się każdej nocy, co Ralph uważał za fenomen, jako że oboje dobiegali czterdziestki.

„Kasyna już ci się pewnie znudziły – powiedział żonie w lutym, kiedy zaczęli planować wakacje. – Może tym razem pojechalibyśmy do Kalifornii? Albo do Meksyku?”.

„Jasne. I wszyscy dostaniemy sraczki. Będziemy podziwiać Pacyfik pomiędzy biegami do casa del kupa czy jak to tam nazywają”.

„A Teksas? Dzieciaki zobaczyłyby Alamo…”.

„Za gorąco, za dużo historii. Tahoe będzie chłodne, nawet w lipcu. Dzieci je kochają. Ja też. A póki nie prosisz o moje pieniądze, kiedy już przegrasz swoje…”.

„Wiesz, że tego bym nigdy nie zrobił! – W głosie Ralpha zabrzmiało zdumienie i żal”.

Ralph rzeczywiście był zdumiony i trochę rozżalony. Siedzieli w kuchni swego podmiejskiego domu w Wentworth pod Columbus, obok brązowej lodówki, na drzwiczkach której rozsiane były namagnetyzowane stokrotki, przed nimi na barku rozrzucone były prospekty biur podróży; nie zdawali sobie sprawy z tego, że gra już się rozpoczęła, że jako pierwszą przegrają córkę.

„Pamiętasz, co ci powiedziałem…”.

„Że kiedy zaczniesz zachowywać się jak nałogowy hazardzista, przestajesz grać. Wiem. Pamiętam. Wierzę ci. Lubisz Tahoe, ja lubię Tahoe, dzieci lubią Tahoe, niech będzie Tahoe”.

Dokonali więc rezerwacji i dziś – jeśli nadal rzeczywiście było to dziś – jechali US 50, zwaną „najmniej uczęszczaną z dróg Ameryki”, kierując się na zachód, przez Nevadę w High Sierra. Kirsten bawiła się swą ulubioną lalką, Melissą Sweetheart, Ellie drzemała, a siedzący obok ojca David wyglądał przez okno, podpierając brodę dłońmi. Przedtem czytał Biblię, którą dał mu nowy przyjaciel, wielebny Martin (Ralph miał tylko nadzieję, że wielebny Martin nie jest pedałem; był wprawdzie żonaty, co dobrze o nim świadczyło, ale przecież, cholera, to jednak żaden dowód), ale potem zaznaczył miejsce i schował ją na półce. Ralph po raz kolejny przyznał przed sobą, że może warto byłoby spytać go, o czym myśli, o co właściwie chodzi z tą Biblią, ale równie dobrze mógłby przecież pytać słup, o czym myśli. David (nienawidził, kiedy mówiono na niego Dave) był pod tym względem dziwnym dzieckiem, zupełnie nie przypominającym rodziców. Ani młodszej siostry, jeśli już o to chodzi. Nagłe zainteresowanie religią – to, co Ellie nazwała „podróżą do Boga” – było tylko jednym z objawów. Prawdopodobnie minie mu, a tymczasem przynajmniej nie oświecał ojca cytatami na temat hazardu, przeklinania i niegolenia się w weekendy. I dobrze. Ralph nadal kochał chłopca, a miłość wybacza wiele. Prawdopodobnie po to jest, by wybaczać – pomyślał.

Właśnie miał spytać syna, czy nie miałby ochoty pograć w dwadzieścia pytań – od chwili opuszczenia Ely, dziś rano, praktycznie nie było na co patrzeć i Ralph nudził się wręcz przeraźliwie – kiedy kierownica nagle zmiękła mu w rękach, a równy szum opon na asfalcie przeszedł w nieregularne kłapanie.

„Tata? – w głosie Davida brzmiała obawa, lecz nie panika. Doskonale. – Wszystko dobrze?”.

„Trzymaj się – odparł Ralph, pompując hamulce. – Może być niebezpiecznie”.

Teraz, trzymając się krat celi, patrząc na oszołomioną kobietę, która być może stanowiła ich jedyną szansę przeżycia tego koszmaru, pomyślał: wtedy nie wiedziałeś nawet, co to znaczy niebezpiecznie, prawda?

Głowa bolała go od krzyku, ale mimo to krzyknął, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo jego głos przypomina głos syna.

– Zastrzel go, kobieto, zastrzel, proszę…!

3

Mary Jackson pamiętała jedno – i to wspomnienie spowodowało, że sięgnęła po dubeltówkę, chociaż w życiu nie miała w ręku broni ani długiej, ani krótkiej. Pamiętała, jak gliniarz odczytywał im ich prawa i wplótł w nie słowa: „Zabiję was”.

Miał taki zamiar. Na Boga, z pewnością miał zamiar ich zabić.

Obróciła się, trzymając strzelbę w dłoniach. Wielki jasnowłosy gliniarz stał w prowadzących do aresztu drzwiach i przyglądał się jej błyszczącymi, szarymi pustymi oczami.

– Zastrzel go, kobieto, zastrzel go, proszę! – krzyknął mężczyzna.

Zamknięty był w celi po jej prawej ręce. Stał obok kobiety z podbitym okiem; krwawiła podskórnie, sine nitki spływały jej na policzki jakby pod skórę wstrzyknięto tusz. Mężczyzna wyglądał jeszcze gorzej; cała lewa strona jego twarzy pokryta była grubą skorupą na pół zaschłej krwi.

Gliniarz podbiegł do niej, tupiąc butami po drewnianej podłodze. Mary cofnęła się, odsunęła od niego w stronę wielkiej pustej celi, jednocześnie odciągając kciukiem oba kurki dubeltówki. Podniosła ją do ramienia. Nie miała zamiaru ostrzegać tego człowieka. Właśnie z zimną krwią zabił jej męża. Nie miała zamiaru go ostrzegać.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: