Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Diler Hitlera i inne nieznane postacie, które zmieniły bieg historii - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Diler Hitlera i inne nieznane postacie, które zmieniły bieg historii - ebook

  • Jak osobisty lekarz Hitlera zmienił wodza Trzeciej Rzeszy w kokainistę?
  • Kim był Rambo epoki nazistów?
  • Czy Francja Króla Słońce stanęła nad przepaścią z powodu …przetoki odbytu?
  • Jak złodziej i skazaniec stał się twórcą francuskiej policji kryminalnej?
  • Kim był człowiek, który przeżył wybuch dwóch bomb atomowych?

 

W trzynastu opowieściach ożywają dranie i bohaterowie, ludzie okrutni i szlachetni, kierowani poczuciem obowiązku lub własnymi namiętnościami. Łączy ich to, że każdy na swój sposób był świadkiem historii – jako aktor lub ofiara porwana jej nieubłaganym nurtem. I to, że ich losy wydają się nieprawdopodobne, a jednak od początku do końca są prawdziwe.

 

Ta książka to prawdziwy gabinet osobliwości. Odsłania fakty przedziwne i zaskakujące, przerażające i zabawne, w większości nieznane, bo dokumenty, które je opisują, odnaleziono lub odtajniono dopiero niedawno. I w wyjątkowy sposób, bocznymi drogami, ukazuje ludzi i wydarzenia, które zmieniły jej bieg na lepsze lub na gorsze.

 

Véronique Chalmet jest historykiem, dziennikarką i pisarką. Autorką książek i biografii historycznych ujawniających nieznane epizody historii.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-7679-3
Rozmiar pliku: 4,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

Interesuje mnie przyszłość, bo tam właśnie zamierzam spędzić najbliższe lata.

Woody Allen

Przyszłość należy do tych, którzy posiadają najdłuższą pamięć.

Nietzsche

Skąd ta książka? Dla zabawy, dla wszystkich ciekawych, dla miłośników historycznych ciekawostek od średniowiecza po dzień dzisiejszy, dla spragnionych przygód, wyczynów, emocji i prawdziwych uczuć! W tych trzynastu opowieściach ożywają i nabierają kształtu herosi i „szubrawcy”, postacie, które do mnie przemawiały, które mnie poruszyły, których historia wydaje się tym bardziej nieprawdopodobna, że od początku do końca jest prawdziwa. Co wspólnego mają ze sobą przyboczny lekarz Hitlera, Vidocq i Tsutomu Yamaguchi, człowiek, który przeżył wybuch dwóch bomb atomowych? Każdy z nich na swój sposób był świadkiem historii – jako aktor lub ofiara porwana jej nieustającym i nieubłaganym nurtem.

Wybrałam tych trzynaście opowieści, pogrupowanych w pięć tematów, ze względu na ich niezwykłość, na ich głęboko ludzką naturę, które zmieniły bieg wydarzeń na lepsze lub gorsze.

Wiele z tych niewiarygodnych przypadków nigdy nie dotarło do naszej świadomości, bo dokumenty, które je opisują, albo zostały niedawno odtajnione lub przestudiowane, albo wymykają się wszelkim nomenklaturom i historycznej typologii. Diabeł zawsze będzie tkwił w szczegółach! Postanowiłam zatem przyjąć rolę jego adwokata, aby przedstawić to, co osobliwe i co kształtuje nasze codzienne życie do tego stopnia, że niekiedy przypieczętowuje los całych narodów…

Dlaczego ta książka? Ponieważ trzeba mieć odwagę zmierzyć się z brutalną siłą pewnych faktów, czytać w przeszłości, aby lepiej zrozumieć teraźniejszość.

Pamiętajmy. Uczmy się. Wyciągajmy wnioski, aby nie stać się biernymi marionetkami rzeczywistości, która zdaje się wykraczać poza granice fikcji. Niejedna z postaci, których poczynania czytelnik ujrzy w tych opowieściach, była w stanie na własną rękę odmienić to, co wydawało się z góry rozstrzygnięte. Przyszłość należy do nas. Trzeba tylko poznać przeszłość i jej niezwykłe mechanizmy.

Historie te przedstawiają niepokojące, zbijające z tropu fakty i tabu. „Odrzuć niemożliwe, a to, co zostanie, jakkolwiek mało prawdopodobne by było, będzie z pewnością prawdą”, pisał sir Arthur Conan Doyle. Niech i tak będzie!

Véronique Chalmet 26 czerwca 2018Diler Hitlera

Jest trzecia w nocy w szpitalu w Tegernsee w Górnej Bawarii. Theodor Morell, lat 61, śpi niespokojnym snem. Oddycha z coraz większym trudem. Doznaje napadu nawracającego delirium: „Amerykanie chcą mi wyrwać paznokcie u stóp, aby zmusić mnie do mówienia! Oni wszyscy przyszli po mnie: Brandt, Himmler…”. Personel medyczny słyszy jego mamrotanie wyłącznie, gdy śpi, bo od czasu przybycia do placówki Morell cierpi na afazję psychiczną. Tej nocy jego słowa coraz bardziej upodabniają się do kruczenia w brzuchu. Dławi się z wolna, pogrążając coraz głębiej w swoich majakach. Jeszcze kilka spazmów i przychodzi kres. Dyżurujący internista odnotuje datę i godzinę śmierci: 26 maja 1948 roku, godz. 4.10. „Zdechł jak pies, który stracił swego pana”, powie o zmarłym jeden z jego byłych kolegów, Richard Weber. Kimże w takim razie był ten osławiony „pan”?

Korzenie zła

Piętnaście lat wcześniej Theodor Gilbert Morell jest berlińskim notablem pełnym buty, bogatym i zżeranym ambicją. Nie ma ujmującej powierzchowności Rastignaca, za to nie brak mu jego determinacji. Urodził się 22 lipca 1886 roku w Trais-Münzenberg, niewielkiej mieścinie zagubionej gdzieś w głębi Górnej Hesji (środkowo-zachodnia część Niemiec). Jego przodkowie to francuscy hugenoci, którzy po odwołaniu edyktu nantejskiego, co miało miejsce 18 października 1685 roku, szukali na obczyźnie schronienia przed prześladowaniami ze strony katolików: 50 000 spośród nich wyemigrowało wówczas na ziemie cesarstwa, gdzie z otwartymi ramionami przyjmował ich Fryderyk Wilhelm Pruski, żarliwy protestant sprzyjający, co naturalne, napływowi i osiedlaniu się swoich współwyznawców. Uchodźcy, którym w większości doskonale wiodło się w nowej ojczyźnie, wzorem kolonistów otrzymali nawet nadania ziemskie w państwie heskim. Rodzina Morellów była jedną z tych, które na skutek kaprysów historii dochrapały się pokaźnego majątku.

Theodor jest synem miejscowego nauczyciela; jego matka pochodzi z rodziny zamożnych chłopów. Niby nic szczególnego, a jednak wówczas był to status powyżej średniej. Jako nastolatek jest otyły, pryszczaty i zezowaty, za to mocno przykłada się do nauki w szkole, chcąc wyrwać się ze swej uroczej, lecz przygnębiającej prowincji. Rodzice skwapliwie łożą na jego edukację. W wieku 16 lat wyjeżdża na północ do Friedberga, gdzie kształci się na nauczyciela. Jego cenzurki są bez wyjątku doskonałe. Przez rok pracuje jako bakałarz, a później zwraca się ku medycynie. W tym celu wstępuje na Uniwersytet w Heidelbergu, najstarszą niemiecką uczelnię.

W owych czasach uczelnię tę wyróżnia aktywność wyjątkowo krzykliwych kółek nacjonalistycznych. W 1810 roku przybrały one pierwotnie formę tzw. Korpusów, czyli zrzeszeń skupiających studentów pochodzących z tego samego regionu i podzielających wspólne ideały polityczne. Siedem lat później owe _Burschenschaften_, czyli bractwa, przyjmują jeszcze bardziej radykalne zabarwienie, obierając za dewizę hasło: „Chwała, Wolność, Ojczyzna”. W przyszłości będą stanowić ideologiczne podglebie dla młodzieżówek nazistowskich. Do 1920 roku wykluczyły ze swych szeregów Żydów, a także wszystkich tych, którzy zadawali się z żydowskimi dziewczętami.

Morell wybrał Heidelberg z całą świadomością. Klimat polityczny idealnie mu odpowiada. Program nauczania także. Kończy studia 26 lipca 1909 roku z dobrymi ocenami komisji egzaminacyjnej. Rok później wyjeżdża do Grenoble, a następnie do Paryża, by uczęszczać na seminaria z zakresu ginekologii-położnictwa, wenerologii, parazytologii i immunologii. Bardzo szeroki wachlarz specjalności… Z drugiej strony, zważywszy na szybkość, z jaką przeskakuje z jednej materii na drugą, jego wiedza może być co najwyżej powierzchowna. Mimo to 23 maja 1913 roku II Rzesza nadaje mu uprawnienia do wykonywania zawodu lekarza. Przez krótki czas pracuje jako lekarz asystent w szpitalu w Kreuznach (Nadrenia), jednej z pierwszych placówek medycznych w Europie, w której prowadzi się eksperymenty z radioterapią. Kreuznach, znane również ze swoich zabiegów termalnych, przyciąga klientów, z których Theodor Morell ma nadzieję ciągnąć w przyszłości zyski.

Po paru miesiącach zdał sobie jednak sprawę, że niezbyt trafnie ocenił widoki na przyszłość. Drażni go już widok tabunów starzejących się drobnomieszczan, z których nie bardzo umie uczynić źródło swych dochodów. Młody, pazerny lekarz liczy na znacznie więcej: na blask, luksusy i łatwy zysk. Jego powołaniem nie jest medycyna, lecz osobisty dostatek. Podejmuje wówczas pracę lekarza pokładowego w kompanii oceanicznej obsługującej trasę Hamburg-Lizbona-Bahia-Rio de Janeiro, a następnie we flocie transatlantyckiej linii North German Lloyd. Morell spędza trzy lata między Europą a kontynentem amerykańskim, lecząc nader zróżnicowaną, lecz dość zamożną klientelę. Dzięki temu gromadzi dość pieniędzy, aby otworzyć skromny gabinet w swym rodzinnym regionie.

Po wybuchu I wojny światowej Morell uruchamia kilku dobrze usytuowanych znajomych, dzięki którym jego pobyt na froncie zachodnim trwa tylko chwilę. Następnie służy jako lekarz w obozie jenieckim w Turyngii, w zielonym sercu niemieckich lasów. Nie grożą mu tam okopy i błoto, nie jest narażony na odniesienie ran czy na skutki gazów bojowych. Mimo to otrzyma Żelazny Krzyż drugiej klasy za zasługi dla ojczyzny. Po zakończeniu konfliktu spotyka berliniankę z dobrej rodziny, z zamiłowania śpiewaczkę operową i aktorkę, brunetkę stęsknioną za adoratorami. Grubemu doktorowi udaje się zawrócić jej w głowie. Mówi z dużą swadą i pewnością siebie, wymachując pulchnymi palcami, na których lśnią duże, egzotyczne pierścienie przywiezione z licznych podróży. Hannelore Moller, zwana Hanni, taka sama arywistka jak on, zostanie jego żoną niespełna rok później, w 1919 roku.

Dzięki rodzinnemu majątkowi Hanni pomaga ukochanemu „Theo” osiedlić się w Berlinie przy Bayreuther Strasse 7. Pod tym adresem będzie praktykował aż do 1935 roku. Niewielka firma Morella nie wie, co to kryzys: jego żona umie wykorzystać znajomości, aby przyciągać do nowo powstałego gabinetu męża klientów z wyższych sfer, ludzi show biznesu lub wybrańców losu żądnych innowacyjnych zabiegów. To klientela ceniąca najnowocześniejszy sprzęt, w który wyposażył swój gabinet: aparaty rentgenowskie i diatermiczne, lampa ultrafioletowa, przyrządy do analizy krwi i moczu itp. Morell podsyca u pacjentów skłonności do hipochondrii. Oferuje im to, za co sami skłonni są słono płacić… i w szybkim tempie się bogaci. Troszczy się o to, aby leczyć jedynie błahe problemy funkcjonalne, rzadko ważąc się na obarczoną ryzykiem diagnostykę. Gdy któryś z pacjentów cierpi na zaburzenia wykraczające poza jego ograniczone umiejętności, wysyła go na konsultacje do specjalisty. Jego notes wypełniony jest adresami kolegów znacznie bardziej kompetentnych od niego. Wyręczając się ich wiedzą, ukrywa własne luki w wykształceniu, a jednocześnie buduje sobie reputację wybitnego terapeuty. Jego metoda sprawdza się nad podziw dobrze.

W 1935 roku odsprzedaje gabinet i przeprowadza się na Kurfürstendamm 216, w ekskluzywne sąsiedztwo, które lepiej pasuje do jego planów związanych z karierą. Zatrudnia sekretarkę i asystenta, doktora Richarda Webera, który pozostanie jego pracownikiem do roku 1945, prowadząc większość konsultacji w jego imieniu. Aby ugruntować swą pozycję, w kwietniu 1933 roku, a więc ledwie trzy miesiące po dojściu Hitlera do władzy, Theo Morell wstępuje do partii nazistowskiej. Po latach powie, że podjął to polityczne zobowiązanie, aby chronić samego siebie, jako że nie tylko miał rzekomo leczyć Żydów, ale na dodatek jego ciemna karnacja skóry mogła sprawić, że i on mógłby zostać wzięty za Żyda. W rzeczywistości jego wstąpienie do NSDAP umacnia tylko jego oportunizm i naturalne skłonności do nacjonalizmu. Jedyna rzecz, która tak naprawdę oddziałuje na jego polityczne sumienie to stan konta bankowego.

Posada guru dyktatora pierdziocha

Na początku 1936 roku karnet wizyt doktora Theodora Morella pęka w szwach. Cała berlińska śmietanka ciśnie się do jego luksusowej poczekalni. Większość z pacjentów to osoby blisko związane z władzą. Jeden z nich, Heinrich Hoffmann, jest osobistym fotografem Führera. To właśnie on przedstawił Hitlerowi Evę Braun, wówczas praktykantkę w jednym z jego zakładów fotograficznych. Hoffmann jest jednym z pierwszych członków partii nazistowskiej, a od 1920 roku pełni funkcję redaktora naczelnego antysemickiego pisemka NSDAP. Utrzymuje bliskie relacje z Hermannem Göringiem i Rudolfem Hessem, a Hitler jest jego serdecznym przyjacielem.

Wiosną 1936 roku Hoffmann prosi Morella, aby przyjechał do niego do Monachium na konsultację. Hitler użycza mu w tym celu własnego samolotu. Doktor nie ma najmniejszych trudności z rozpoznaniem: Hoffmann cierpi na rzeżączkę, najczęstszą chorobę przenoszoną drogą płciową, której jako notoryczny alkoholik i rozpustnik nabawił się podczas jednej z orgii, w których zwykł brać udział. Standardowa terapia przepisanym przez Morella sulfonamidem daje pożądane skutki w ciągu kilku tygodni. Obaj mężczyźni doskonale się dogadują, do tego stopnia, że doktor wprowadza się do nowego pacjenta pod pretekstem doglądania postępów w leczeniu. Małżonka dołącza do niego w lecie i oboje spędzają wspólne wakacje z Hoffmannem oraz Erną Gröbke, poślubioną dwa lata wcześniej drugą żoną fotografa i podobnie jak Hanni Morell byłą piosenkarką i aktorką. Między niespełnionymi gwiazdkami z miejsca zawiązuje się nić sympatii. Eva Braun często odwiedza byłego szefa. Osoby należące do tego małego, zamkniętego kręgu wkrótce staną się nierozłączne.

W okresie świątecznym Theodor Morell zostaje zaproszony przez Hoffmana do Berghofu, letniej rezydencji Hitlera w Alpach Salzburskich. Tam otrzymuje prezent, o jakim nie śmiał marzyć: rozmowę o pracę z Führerem! Proponowane „stanowisko” było do objęcia już od dłuższego czasu. Nad przypadkiem ukochanego przywódcy pochylała się cała gromada lekarzy, ale żadnemu nie udało się sprostać jego oczekiwaniom. Byli nie dość przekonujący i nazbyt onieśmieleni osobą pacjenta. Dyktator szuka nie tylko oddanego lekarza: potrzebuje kogoś o osobowości na skalę własnej megalomanii. Theodor Morell wydaje się być idealnym kandydatem. Bez mrugnięcia okiem rozpowiada na prawo i lewo, jak odrzucił propozycje pracy w charakterze osobistego lekarza szacha Persji i króla Rumunii. Rzecz jasna, nic nie potwierdza jego słów, ale rozdęte ego graniczące z mitomanią to zdecydowany atut w staraniach o pracę na służbie Führera. Podobnie jak jego terapeutycznie ugrzecznione podejście do pacjentów z hipochondrią. Ludzie z otoczenia Wodza znają jego obsesję od bardzo dawna: kilka miesięcy wcześniej Führer był przekonany, że ma w gardle guza. Latem 1935 roku Carl von Eicken, berliński chirurg laryngolog, wyciął mu łagodny polip krtani i kurował niewielkie krwotoki ze strun głosowych – wywołane prawdopodobnie jego wrzaskliwymi przemówieniami.

Hitlera od dziecka prześladuje pewna towarzysząca mu do końca jego dni mania – nader znamienna i symboliczna z punktu widzenia jego ideologii. Chodzi o paniczny strach, że w jego organizmie tkwi jakieś „obce ciało”. Uroi sobie wręcz, że cierń róży utknął mu w układzie pokarmowym, gdy trzymał bukiet kwiatów ofiarowany mu podczas jednego z partyjnych mitingów! Dyktator bierze nawet dziesięć kąpieli dziennie, aby uniknąć ryzyka zakażenia, zwłaszcza po swych występach publicznych. Śpi sam. Eva Braun śpi oddzielnie, aby unikać nadmiernej cielesnej bliskości. Emila Maurice’a, osobistego kierowcę i służącego nieodstępującego Führera na krok między 1928 a 1931 rokiem łączy jedno z lekarzami, którzy na zmianę troszczyli się o zdrowie tyrana: Hitler nie pozwala, aby ktokolwiek zobaczył go w pełni rozebranego. Własne ciało jest dla niego przedmiotem wstydu i strachu, a mizofobia sprawi, że w ataku paniki, której świadkiem Theodor Morell jest w 1944 roku, będzie krzyczał: „Zabijcie mikroby! Wytępcie je wszystkie!”

Führer ma problemy ze spaniem. Potrafi spać nieprzerwanie przez dwanaście godzin z rzędu, a następnie przeplatać to długimi okresami bezsenności, przerywanymi koszmarami sennymi i napadami lęku. Często też zrywa się w nocy z konwulsyjnym krzykiem.

Od 1931 roku stosuje także specjalną dietę, która wbrew temu, co się często sugeruje nie ma nic wspólnego z wegetariańskimi lub wegańskimi przekonaniami. W rzeczywistości pochodzenie tej diety wiąże się z pewnym ponurym wydarzeniem z 18 września 1931 roku. Angela Maria Raubal, zwana Geli, córka przyrodniej siostry Hitlera, zginęła w jego apartamencie od postrzału w serce. Dwudziestotrzyletnią kobietę znaleziono martwą na łóżku z bronią u boku. Czy było to morderstwo, czy samobójstwo? Czy Geli sama targnęła się na swoje życie? Pomimo bliskiego pokrewieństwa i dziewiętnastu lat różnicy wujek utrzymywał z siostrzenicą relacje, których charakter był niedwuznacznie erotyczny i to niezależnie od tego, czy związek został w pełni skonsumowany czy też nie. Hitler będzie odtąd zawsze trzymał na stoliku nocnym fotograficzny portret Geli i posunie się do wyznania – ku wielkiej konsternacji Evy Braun – że Geli pozostanie największą miłością jego życia.

Tymczasem już dzień po śmierci nieboszczka przypomni mu o sobie w dość szczególny sposób. Podczas serwowania śniadania Hitler zdrętwiał na widok plasterka szynki. Dotąd nigdy nie stronił od mięsa, teraz zaś odepchnął talerz z wyrazem głębokiej odrazy: „To by było jak jedzenie zwłok”. Wolimy nie wyobrażać sobie, jakie obrazy przychodzą mu na myśl. Od tej pory nie tknie produktów mięsnych, przez co jeszcze bardziej ograniczy różnorodność swojej diety. Na jego regresywny codzienny jadłospis będą się składać słodycze, owoce, ciasta, torty i mnóstwo warzyw. Spożywa duże ilości białej fasoli, lubi owsiankę, kalafiora, twaróg, serca karczochów, szparagi i jabłka.

Od dziecka Hitler cierpi na zapalenia okrężnicy, na skurcze jelit, na biegunki na zmianę z długimi okresami zaparć, na nudności, a zwłaszcza na okropne wzdęcia. Dieta bogata w błonnik, w skrobię i kapustowate nasila jeszcze te przewlekłe dolegliwości. Führer puszcza bąki od rana do wieczora, a cała jego świta doskonale zdaje sobie sprawę, dlaczego zrywa się od stołu jak sprężyna zaraz po deserze: wódz ma problemy z trawieniem. Od kiedy przejął stery NSDAP objawy bębnicy stają się jeszcze bardziej zawstydzające. Wódz nie powinien przecież pierdzieć, jak koń! Hitler już dawno próbował sam uporać się z tym odrażającym problemem. Zaczął od lekarstwa powszechnie stosowanego w czasie I wojny światowej przez niemieckich żołnierzy: oleju fuzlowego, produktu ubocznego fermentacji alkoholu ziemniaczanego. Ten „niedogon”, pierwotnie używany do czyszczenia karabinów, został wprowadzony do obrotu w okresie międzywojennym do celów medycznych pod nazwą Neo-Ballistol. Mimo to choroba trawiąca wnętrzności Adolfa Hitlera nieustannie się nasila. Pod koniec 1934 roku Führer pochłonął tak wielkie ilości ballistolu, że trzeba go było wyleczyć z zatrucia olejem fuzlowym. Służba zdrowia Rzeszy dostrzegła jego toksyczne właściwości i wydała decyzję o zakazie sprzedaży produktu w celach terapeutycznych.

Hitler próbuje znaleźć inny środek na swoją przypadłość, wertując podręczniki medyczne. Na próżno, ponieważ niewiele z nich rozumie. Od czasu do czasu zamyka się w toalecie, by aplikować sobie lewatywy z oleju lub naparu z rumianku – zabieg ten będzie mu towarzyszył do końca jego dni, choć tylko na krótko łagodzi chroniczną dolegliwość. Między rokiem 1933 (rok dojścia do władzy) a 1936 korzysta z usług trzech lekarzy chirurgów: Wernera Haase, Hanskarla Hasselbacha i Karla Brandta. Niezależnie od udowodnionych kompetencji żaden z nich w pełni go nie zadowolił. Nie ma w tym nic dziwnego. Hitler nie szuka lekarza, lecz uzdrowiciela. Człowieka zdolnego utwierdzić go w najbardziej nieracjonalnych popędach, wyleczyć z wyimaginowanych chorób, wytępić enigmatyczne „mikroby” zrodzone w jego rozstrojonym umyśle, chemicznymi środkami złagodzić obsesje.

Te obłąkańcze poszukiwania łączą się ze skrajnie prawicowym ezoteryzmem rozwijanym w znacznym stopniu od XIX wieku. Aby odkryć początki hipotetycznej aryjskiej „rasy”, różne egzotyczne doktryny (armanizm, wotanizm, teozoologia, myśl Völkisch, i, w mniejszym stopniu, teozofia oraz druidyzm) podejmują wciąż te same rasistowskie i antysemickie wątki, a wszystko to na tle nordyckiego neopogaństwa. Dla nazistów potrzeba znalezienia alternatywy dla chrześcijaństwa to oczywistość, szczególnie że monoteizmy nosiły w sobie w ich mniemaniu wrodzoną skazę – upowszechnili je żydowscy i arabscy „semici”. Należący do tego nurtu berliński orientalista Paul de Lagarde wywarł bezpośredni wpływ na Alfreda Rosenberga, służalca Hitlera. W serii tekstów opublikowanych w latach 1878–1881 Lagarde już wtedy wyraża się o Żydach jako o „robactwie” i zakaźnych „prątkach”, które należy wyeliminować. Słowa te, nieustannie powtarzane i szeptane na ucho Führerowi przez Rosenberga, karmią paranoję Hitlera, przybierając postać stanów patologicznych.

Hitler pierdzi, kaszle, wrzeszczy, ma koszmary. Nie potrzebuje zwykłego lekarza, jest o tym przekonany. Theodor Morell, opatrznościowy lekarz rozmiłowany w „alternatywnych” metodach i terapiach zwanych przez niego eksperymentalnymi, sprawi, że choroba na pewien czas ustąpi, co tylko utwierdzi Führera w jego urojeniach. Od 1937 roku Morell stanie się medycznym guru Hitlera. Za sprawą rzeczywistych lub podszeptywanych objawów utrwali obawy, lęki, fobie i morderczą furię w człowieku, którego w prywatnych notatkach i w dokumentacji medycznej będzie określał mianem Pacjenta A (od imienia Adolf). Tym groteskowym kryptonimem Morell ugruntuje swoją powagę godną molierowskiego doktora Diafoirusa.

W grudniu 1936 roku zażyłość obu mężczyzn zaczyna się od zakładu zawartego w nazistowskim gnieździe Berghof: Adolf od wielu miesięcy cierpi na egzemę, która zżera mu nogi. Ku swemu przerażeniu nie może nawet wzuć swojego podstawowego rekwizytu: ulubionych butów do kroku defiladowego. Tego wieczoru Morell prosi szefa o odwinięcie z łydek bandaży. Przyklęka, aby przyjrzeć się uważnie czerwonawej skórze nabrzmiałej ropiejącymi strupami, a następnie prostuje głowę i z błyskiem wojowniczej – a zarazem medycznej – dumy w oku oznajmia: „Sprawię, że pozbędzie się pan tego problemu w mniej niż rok, _mein Führer_!”.

Sześć miesięcy później, na kongresie norymberskim, Hitler mógł ponownie trzaskać obcasami. Było to między 6 a 13 września 1937 roku – dwa lata po ogłoszeniu w tym samym miejscu wymierzonych w Żydów ustaw rasowych znanych jako „ustawy norymberskie”. Jego egzema rzeczywiście się cofnęła, a zapalenie jelita złagodniało. Aby uzyskać ten efekt, Morell sięgnął – jak to miał w zwyczaju – po poradę znajomych specjalistów z ich niespotykanymi i nowatorskimi metodami leczenia: na egzemę pomógł prawdopodobnie krem na bazie kortyzolu, a w leczeniu innych dolegliwości lek (pod nazwą handlową Mutaflor) uzyskany z bakterii szczepu _Escherichia coli_ wyizolowanej w 1917 roku przez jednego z kolegów Theo, fryburskiego lekarza, Alfreda Nissle’a (wykorzystał próbki kału żołnierza z czasów I wojny światowej, który w przeciwieństwie do większości towarzyszy broni nie cierpiał na żadne dolegliwości jelitowe, takie jak dur brzuszny lub rzekomy). Nissle odkrył to, co dzisiaj zwiemy probiotykiem, czyli specyfik, którego aktywnym składnikiem są żyjące mikroorganizmy. Po kilku tygodniach innowacyjnej kuracji Hitler był przekonany, że nie tylko przytył, ale również nabrał wigoru, a wszystko to oczywiście za sprawą medycznej przenikliwości Theodora Morella.

Pierwszy ćpun Trzeciej Rzeszy

Morell nader poważnie podchodzi do swojej nowej misji. W nagrodę na początku 1939 roku Pacjent A ofiaruje mu wystarczającą ilość pieniędzy, by w dwóch trzecich pokryć zakup luksusowego domu na Schwanenwerder, czyli na „łabędziej wyspie”, w rezydencjonalnej dzielnicy Berlina, w której zamieszkała już rodzina ministra propagandy Rzeszy, Josepha Goebbelsa. Oprócz bardzo wysokich uposażeń (ponad 5000 reichsmarek miesięcznie, tj. równowartość 17 900 euro miesięcznie) otrzymuje też jednorazowe dodatki na różne cele oraz wiele świadczeń w naturze.

Nie namyślając się wiele, Morell korzysta z okazji, by za grosze wykupić udziały w dużych firmach farmaceutycznych. Częściej jednak zdarza mu się na drodze zwykłych „konfiskat” uzyskać prawo użytkowania laboratoriów i fabryk bądź należących do Żydów, bądź znajdujących się na terytoriach „wyzwolonych”, to jest okupowanych i plądrowanych przez nazistów. Morell staje na czele firmy farmaceutycznej Hamma, której laboratoria znajdują się w Hamburgu i na Morawach. W 1943 roku pewnej żydowskiej rodzinie skonfiskowano laboratorium Heikorn, które także wpada w jego łapy. W tym samym czasie Theo zostaje również udziałowcem węgierskiej spółki Chinoin oraz firmy Ankermann & Co.

Pomimo znacznej ilości aktywów Theodor Morell okazuje się miernym menedżerem i bardzo złym dyrektorem w kluczowym wszak sektorze badań i rozwoju. Na próżno usiłuje wytwarzać w swych laboratoriach penicylinę. Ma mgliste pojęcie o naturze substancji, której tajemnicę produkcji doskonale posiedli Amerykanie. Nie wie nawet, jak jej używać ani w jakich dawkach. Profesor Erwin Giesing, lekarz wojskowy i członek SA, rywal Morella w wyścigu o względy Hitlera, przetestuje jedną z jego próbek, aby wyrobić sobie jasny pogląd w tej sprawie: odkryje, że wytworzona przez niego penicylina jest nieskuteczna. Mało tego, produkt jest toksyczny dla organizmu.

Podobnie będzie w przypadku pochodzącego z jego laboratoriów sulfonamidu (o właściwościach antybiotycznych) o nazwie Ultraseptyl. Kilku niemieckich klinicystów opisze jeszcze w 1942 roku jego skutki uboczne, w tym te wynikające z krystalizacji substancji w nerkach pacjentów. A mimo to, zdając sobie sprawę z negatywnych efektów stosowania, Morell do końca 1944 roku będzie faszerować nim Hitlera, lecząc ultraseptylem najmniejszy katar lub chrypkę. Ma na celu głównie powierzchowne leczenie codziennych symptomów Pacjenta A, za to znacznie mniej troszczy się o jego zdrowie w dłuższej perspektywie. W kwestiach medycznych Morell przyjmuje zatem strategię podobną do tej, którą jego szef od roku 1939 wdraża w dziedzinie wojskowości: stawia na szybkość. Specjalnością Theodora Morella jest _Blitzheilung,_ czyli terapia błyskawiczna!

Z uwagi na przekonania i interes osobisty Morell pragnie rzecz jasna sięgać w pierwszej kolejności po produkty wytwarzane w jego własnych fabrykach. Nie waha się traktować Führera, i to bez jego wiedzy, jak królika doświadczalnego. A gdy nachodzą go wątpliwości co do bezpieczeństwa podawanych dawek, dyskretnie zwraca się do „jakiegoś specjalisty czy instytutu z prośbą o wykonanie testów na zwierzętach”. W ten sposób testuje na królikach Homoseran, wpierw podawszy go Hitlerowi, kompozycję na bazie ludzkiego łożyska przepisywaną dla uśmierzenia ataków skurczu mięśni.

Jeśli pominąć fotografa, Heinricha Hoffmanna, bezgranicznie wdzięcznego za wyleczenie z trypra, nie można powiedzieć, aby doktor Pacjenta A cierpiał na nadmiar zaufania ze strony pozostałych nazistowskich dygnitarzy. Im bardziej Morell zbliża się do Hitlera, tym bardziej namacalna staje się wrogość jego otoczenia. Hojność wodza dla nowego protegowanego wzbudza zazdrość. Co więcej, Morell nie należy do polityczno-wojskowej kliki, co jest traktowane jak głęboko skrywana wada, szczególnie przez członków SS. Hermann Göring, naczelny dowódca sił lotniczych i gospodarki wojennej, a także Albert Speer, minister uzbrojenia i amunicji, darzą go najgłębszą pogardą. W absurdalnym staraniu o małpowanie ich wyglądu Morell zamawia dla siebie w 1937 roku mundur wraz z czapką: szary uniform ze złotymi galonami dekorowany fałszywymi wojskowymi wyróżnieniami i parą złotych kaduceuszy wpiętych w klapy kołnierza. Stylizacji dopełnia inspirowana wzorem SS klamra u pasa.

Uzurpator nie zwiedzie ani Himmlera, ani członków jego szajki, którzy patrzą mu na ręce i mają za tego, kim naprawdę jest: za pozbawionego skrupułów medyka, który dał się złapać na lep zysku. Wielokrotnie podejmują próby ostrzeżenia Hitlera, jednak Führer nie chce o niczym słyszeć i nie toleruje żadnej krytyki doktora. Nie słucha nawet Evy Braun. Pomimo przyjaźni z Hanni – żoną budzącego kontrowersje Theodora – Eva czuje fizyczną odrazę do wszechobecnego lekarza i nie waha się głośno o tym mówić. Podobnie jak wielu innych ją również odpycha jego otyłość, jego zwyczaj hałaśliwego opychania się przy stole, czkania i sapania. Jego ubranie jest zwykle poplamione potem lub sosem, jego higiena osobista pozostawia wiele do życzenia, stale czuć go stęchlizną. Gdy chirurg Hanskarl Hasselbach, asystent doktora Karla Brandta, głównego konkurenta Morella, zwrócił Führerowi uwagę na to, że jego wierny Morell brzydko pachnie, usłyszał w odpowiedzi tonem nieznoszącym sprzeciwu: „Nie po to go zatrudniałem, żeby ładnie pachniał, ale żeby dbał o moje zdrowie!”

Jeśli Hitler zębami i pazurami broni przybocznego lekarza, to dlatego, że ma swoje powody, o których nikt w jego najbliższym otoczeniu nie miałby zuchwałości wspomnieć otwarcie.

Führer jest ćpunem

Znalazł swojego dostawcę narkotyków: Morell działa niczym licencjonowany diler. Nie odstępuje go na krok, widnieje na wszystkich oficjalnych i prywatnych zdjęciach z lat 1937-1945. Rzecz jasna, doktor jest związany obowiązkiem najwyższej poufności i żąda się od niego wyników. Co więcej, Hitler od razu daje mu ostrzeżenie: „jeśli kiedykolwiek przyłapię pana na omawianiu z kimkolwiek moich problemów zdrowotnych, uznam wszelką niedyskrecję z pana strony za zdradę stanu, co jest oczywiście karane karą śmierci”. Morell ani myśli lekceważyć tej przestrogi. Nigdy w bezpośredniej rozmowie nie wymienia się z kolegami po fachu informacjami na temat swego dostojnego pacjenta. Za to przez osiem lat prowadzi dziennik, w którym niemal codziennie zapisuje szczegółowo, co mu zaleca, w jakich dawkach i w związku z jakim rozpoznaniem. Dokumentacja ta służy Morellowi za podstawę do stawiania diagnoz, leczenia i w razie potrzeby uzasadniania swoich poczynań – wie, że jest obserwowany przez rywalizujących z nim nazistowskich lekarzy oraz przez samego Himmlera. Dlatego najczęściej bardzo ogólnikowo wyraża się na temat receptur preparowanych przez siebie mikstur lub listy składników stosowanych w tak zwanych tonikach, które dzień w dzień wstrzykuje Pacjentowi A. „Codzienny zastrzyk”, zapisuje regularnie w notesie. Ale co to dokładnie jest? Tego Morell nie określa.

Z początku Morell wstrzykuje Hitlerowi mieszaniny zapobiegające zmęczeniu… następnie roztwory przeciwko depresji, mikstury o działaniu uspokajającym, wzmacniającym. Każdej chwili dnia, każdemu nastrojowi, każdemu atakowi dolegliwości intymnych, psychologicznych, każdemu wojskowemu czy politycznemu kryzysowi musi odpowiadać lekarstwo, sztuczka, która sprawi, że Hitler zapomni o swojej kondycji człowieka z jego wadami i słabościami. Świta opisuje go jako lidera o zdumiewających zdolnościach pamięciowych i analitycznych: tak go idealizują, tak postrzega sam siebie, więc taki musi być. Dyktator jest gotów znieść wszystko, aby sprawiać pozory równie niepokonanego, wyjątkowego i niewzruszonego, jak go rysują. Trzeba swoje wycierpieć, aby stać się nadczłowiekiem!

Tkwimy w sercu nazistowskiej fantazji i jej eugenicznych następstw: Hitler nie chce być zależny od kaprysów swojego organizmu. Przywódca Trzeciej Rzeszy, reżimu politycznego, któremu pisana jest rzekomo tysiącletnia przyszłość, nie może być podobny do zwykłych śmiertelników. „Nigdy nie byłem chory!” – lubi powtarzać, wystawiając jednocześnie po kilka razy dziennie ramię do strzykawki Morella. Jako wzorcowy narkoman neguje uzależnienie, które stopniowo go wyniszcza. Jedna dożylna działka i od razu jest lepiej. Pod koniec 1939 roku ramiona Hitlera są już całe pokłute, ku przerażeniu jego kochanki, Evy Braun. Aby pobudzić pacjenta, Morell niemal każdego dnia wstrzykuje mu glukozę. Nawet dziś nie jest jasne, jakie niesie to za sobą skutki. Ale do krwi Führera trafia cała masa innych substancji, które okazują się znacznie bardziej szkodliwe.

Gdy pojawia się jakaś choroba, gdy znów nasilają się bóle żołądka lub jelit (probiotyk Mutaflor ostatecznie przestaje działać), Morell nie waha się podjąć drastycznych kroków. Na przykład 17 października 1943 roku Hitler budzi się po niespokojnej nocy o 6 rano i wzywa lekarza z powodu ostrego bólu brzucha. Ten wyciąga strzykawkę i wstrzykuje mu kolejno ogromne dawki eupaveriny i eukodalu: pierwszy lek to syntetyczny alkaloid będący pochodną maku – czyli opiata – a drugi pochodna morfiny, „krewniak” heroiny. Oczywiście, po takim koktajlu uderzeniowym Hitler, całkowicie odurzony, przestaje odczuwać jakikolwiek ból. Morell może wówczas odnotować z zadowoleniem w swoim dzienniku: „W południe niemal wszystko wróciło do normy!”. Jak sam oznajmi Hitlerowi, chełpi się tym, że daje mu największe dawki, jakie tylko może, aby szybko zdusić zło w zarodku. Morell odnotuje w swoim dzienniku odpowiedź Hitlera, gdy po raz pierwszy mu się z tego zwierzył: „Mój drogi doktorze, co za szczęście, że pana mam”.

Theo Morell ma więc wolną rękę. Mieszanina opiatów i pochodnych morfiny wkrótce podawana jest dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Hitler nie tylko nie narzeka, ale szybko zaczyna znajdować w tym upodobanie. Co więcej, Morell aplikuje mu specjalnie zaprojektowaną dla niego „terapię zasadniczą”, nie skąpiąc medykamentów: w sumie Führer zażywa ponad siedemdziesiąt różnych substancji – rozpisanych często nawet na dwadzieścia dawek w ciągu dnia, z tego wiele w formie zastrzyków. W tym szerokim spektrum terapii są między innymi pobudzająca serce do pracy nitrogliceryna – której główną wadą jest przeciwwskazanie na barbiturany – oraz oksykodon łagodzący ból żołądka – kolejna pochodna morfiny.

Theo Morell stał się „królem zastrzyków Rzeszy”! Ten wiele znaczący przydomek został mu nadany przez Göringa, a ponieważ marszałek sam był morfinistą i to od ponad dwudziestu lat, nie ma wątpliwości, że dobrze wiedział, o czym mówi. Morell lubi posługiwać się strzykawką. To akt inwazyjny, ale radykalny. Hitler poddaje się temu leczeniu bez szemrania, bo kojarzy je z najwyższą skutecznością.

_Koniec wersji demonstracyjnej._PRZYPISY

Pierre Miquel _Les Guerres de religion_, Fayard, 1980.

Jedno z największych miast w Hesji.

Daniel Aberdam _Berlin entre les deux guerres, une symbiose judéo-allemande_?, L’Harmattan, 2000.

Cesarstwo Niemieckie, od 1871 do 1918 roku.

Proces terapeutyczny polegający na wprowadzaniu do ciała energii cieplnej pochodzenia elektrycznego przy pomocy prądu przemiennego o wysokiej częstotliwości.

Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei, czyli Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników: ruch nacjonalistyczny, antysemicki, antykomunistyczny i antykapitalistyczny, którego liderem Hitler został w 1919 roku.

Heinrich Hoffmann _Hitler Was My Friend: The Memoirs of Hitler’s Photographer_, Burke, 1955.

Christa Schroeder _He Was My Chief: The Memoirs of Adolf Hitler’s Secretary_, Frontline Books, 2009; wyd. polskie: _Byłam sekretarką Hitlera._ _12 lat u boku wodza_, Bellona, 2014.

Strach przed drobnoustrojami.

Véronique Chalmet _L’Enfance des dictateurs_, Prisma, 2013.

Ian Kershaw _Hitler: A Biography_, W.W. Norton & Co., 2000; wyd. polskie: _Hitler_, t. 1 i 2, tłum. Przemysław Bandel, Robert Bartołd, Rebis, 2013.

Wciąż łatwo można go dzisiaj znaleźć w marketach budowlanych jako hydroizolator i produkt zwalczający rdzę.

François Kersaudy _Les Secrets du IIIe Reich_, Tempus Perrin, 2015; wyd. polskie: _III Rzesza. Kulisy walki o pozycję, wpływy, władzę_, tłum. Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak, Muza, 2014.

Zob. http://www.reperes-antiracistes.org/article-le-cote-obscurdes-neo-paiens-113271755.html.

Główny teoretyk nazizmu i inspirator Holokaustu.

_Deutsche Schriften_.

Fritz Stern _Politique et Désespoir : Les ressentiments contre la modernité dans l’Allemagne préhitlérienne_, Armand Colin, 1990.

Nazwisko dwóch groteskowych lekarzy, ojca i syna, przedstawionych przez Molière’a w sztuce _Chory z urojenia_.

Wyizolowany w 1933 r. przez amerykańskich naukowców.

Równowartość 1 reichsmarki z tego okresu to 3,58 euro.

Która, długo po przejęciu przez Morella, będzie wykupiona pod koniec lat 90. przez grupę Sanofi-Syntelabo, dziś znaną pod nazwą Sanofi-Aventis.

Sturmabteilung lub „sekcja szturmowa”, organizacja paramilitarna partii nazistowskiej.

David Irving _The Secret Diaries of Hitler’s Doctor_, Focal Point, 1983; wyd. polskie David Irving _Tajne dzienniki lekarza Hitlera_, tłum. Bartłomiej Zborski, wyd. Rachocki i S-ka, 1999.

Członkowie Schutzstaffel, czyli „eskadry ochrony” kierowanej przez Heinricha Himmlera. Początkowo odpowiedzialna za bezpośrednią ochronę Hitlera, organizacja ta szybko stała się instrumentem nazistowskiego terroru i eksterminacji Żydów.

Zeznania Theodora Morella w „The Guardian” z 22 maja 1945 r.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: