Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dobrze, że jesteś - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 września 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dobrze, że jesteś - ebook

Książki Moniki Sawickiej są jak spotkania z dobrą przyjaciółką, która wysłucha, pocieszy, przyniesie otuchę i pomoże ponieść

największe nawet ciężary.

Tak trudno jest zamknąć drzwi nawet gdy już trzyma się rękę na klamce. Bo nie po to ludzie żyli ze sobą tyle lat by spotykać się na twardej sądowej ławce. Niekiedy jednak nie ma innego wyjścia.  Przemoc wobec kobiet, alkoholizm, utrata dziecka, radzenie sobie ze śmiercią bliskich, a także rozpaczliwe pragnienie miłości, która ma stanowić lek na całe zło to dość by złamać niejedną osobę i na zawsze pogrążyć ją w cierpieniu.  Te właśnie tematy drąży Autorka, przerabia, analizuje, prześwietla na nowo.

Monika Sawicka wie, że demonów przeszłości nie tak łatwo się pozbyć, szczególnie gdy wgryzają się mocno w duszę. A jednak z tych pełnych emocji tekstów da się odczytać nadzieję.

Kornelia, główna bohaterka „Dobrze, że jesteś” mimo doświadczanego zła podnosi się i idzie w kierunku światła. Nie ma w niej ani żalu ani goryczy, jest wiele zrozumienia i silne postanowienie, że jednak chce żyć. Czy upora się z przeszłością i otworzy nowe drzwi? Jaki poniesie koszt swojego dążenia do szczęścia?

Subtelna psychologiczno – filozoficzna powieść. Monika z mistrzowską precyzją prowadzi studium nad osobowością człowieka.

Arkadiusz Kiński

Dobrze, że jesteś, Moniko. Oprócz Twojego tekstu równolegle czytałam swoje życie, ale o tym nie mogłaś wiedzieć. Takich jak ja, które będą płakały, ściskały zęby, wstawiały własne fragmenty i przeklinały Cię, że rwiesz pazurami to co najbardziej boli będzie więcej.

Jolanta Miśkiewicz

Patgronaty: Czas na Książki, dlaLEJDIS.pl, Książki w eterze, Literacki Świat Cyrysi, Radio OKO Ostrołęka, Radio Vanessa, Radio Ziemi Wieluńskiej, Regał Nowości, Walbrzyszek.pl

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7674-349-3
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Sprawdź, za co czytelnicy kochają książki Moniki Sawickiej i samą autorkę

Autorka w swojej historii stara się inteligentny i zabawny cynizm współczesnej kobiety przeciwstawić jej wrażliwości i tęsknocie za czułością.

Sawicka pisze – moim zdaniem – dojrzale i oryginalnie, z szeroko otwartymi oczami, tworząc z opisów życia i świata, w którym żyje, historie, w których chciałoby być się nie tylko statystą, ale czasami głównym bohaterem. Mnie zadziwiła i zatrzymała na swoich tekstach głównie poprzez ładunek wrażliwości i ekspresji.

Warto podarować swój czas tej książce.

Janusz Leon Wiśniewski, Frankfurt n. Menem

(O książce Kruchość porcelany)

Potrafisz o rzeczach nawet bardzo trudnych powiedzieć bez przytłaczania czytelnika, co wcale nie zmniejsza ciężaru gatunkowego poruszanych przez Ciebie spraw i problemów, a to naprawdę trudna sztuka. Zatrzymałem się przy Tobie najdłużej i nie żałuję, bo i poezja, i proza równie arcyciekawa. Kilka innych autoportretów tej samej kobiety, a każdy piękny. Co do wiary w siebie – tylko zadufani głupcy ją posiadają (nie będę wymieniał nazwisk). Trzymaj się siebie i nie daj się sobie.

Vienna

Nie znam Cię, ale myślę, że jesteś wspaniałą osobą i zaszczytem byłoby poznać Cię osobiście. Czytając, płakałam ze śmiechu i ze wzruszenia.

EjBi

Pierwsza i druga część przypominają Sawicką z poczuciem humoru, błyskotliwą, inteligentną. Trzecia część jest według mnie inna… refleksyjna! Ale ja lubię to, co piszesz, i na pewno kupię Twoją książkę!

Marycha

W tym się zawiera też moja opinia o książce: oczami wyobraźni widzę już te wieczory, gdy jestem pierwszym słuchaczem i krytykiem.

Feliks

Gdy Gombrowiczowi zarzucono, że nie pisze nic nowego, zgodził się z tym, dodając: „Ale ja piszę po gombrowiczowsku!”. Myślę, że każdy z nas przechodzi fascynację jakimś autorem, człowiekiem, czymś lub kimś, kim pragniemy się stać. To pozostawia w nas ślad (sposób patrzenia, wartościowania świata) i pozostaje także w pisaniu, ale przechodzi to przez filtr naszej osobowości i autentyczności przeżywania tego, co opisujemy. Nie wiem, kto Ciebie, poza Tobą oczywiście, fascynował (pewien egocentryzm jest wpisany w naturę każdego twórcy, w przeciwnym razie jest on rzemieślnikiem, nie artystą) i szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Nie mogę się doczekać przeczytania dalszych stron Kruchości porcelany, bo sam chętnie bym ją napisał, gdybym był Sawicką (dobrze, że nie jesteś mną)! Pisz, pamiętaj, że nie ma nudnych życiorysów, są tylko historie źle opowiedziane, a Ty opowiadasz bardzo dobrze i niech tak pozostanie.

Vienna

Cokolwiek teraz napiszę, i tak nie oddam tego, co Ty oddałaś w Kruchości porcelany. Ja ją przeczytałam w półtorej godziny! I było to niesamowite półtorej godziny, kiedy zarówno się śmiałam, jak i połykałam łzy… Niesamowite… To jest coś na kształt katharsis w tragedii greckiej: moment oczyszczenia, który przychodzi pod wpływem tekstu, i uderza prosto w środek. Tak naprawdę ta książka jest o wszystkim. Nie można powiedzieć, że jest o romansie, o chorobie, o miłości, o wychowywaniu dzieci, o kobiecie 30-letniej – bo to wszystko jest za mało. Ta książka jest o tym właśnie, ale spiętym w tak niesamowitą całość, że tworzy coś zupełnie innego, nowego. Tak mi się wydaje. Poruszasz wszystkie tematy, te bardziej i mniej ważne, i umiesz je przepleść ze sobą tak, że wydaje się to naturalne. U Ciebie to staje się naturalne.

Ta książka jest właśnie dlatego niesamowita, bo opisuje emocje i je wywołuje. Moim zdaniem po prostu świetna!

Agnieszka

Napiszę krótko – rewelacja!

Dzisiaj kupiłam Pani książkę i czytałam ją z zapartym tchem. Spośród wielu otaczających mnie w Empiku książek, ta przyciągnęła moją uwagę – zmysłowa i zarazem odważna okładka z pewnością odegrała swoją rolę, ale niezależnie od tego poczułam pozytywne wibracje bijące od niej. Po przeczytaniu fragmentu znajdującego się na okładce, wiedziałam, że muszę ją kupić.

Napisana pięknie, bardzo mądrze i wzruszająco. Dotyka ważnych i zarazem nieodłącznych elementów naszego życia – miłości, cierpienia, samotności, rozczarowania, odrzucenia… Czytając Pani książkę, miałam wrażenie, że napisała Pani o mnie.

Przypowieści i opowiadania – jakże trafnie napisane i świetnie ukazujące sedno sprawy – to, co jest najważniejsze i jakimi wartościami powinniśmy się kierować, idąc przez ścieżkę życia.

Mimo iż wiele Pani opowiadań miało smutny wydźwięk, czytelnik po tej lekturze jest naładowany dobrą energią i ma nadzieję na lepsze jutro.

Książka była dla mnie jak balsam dla duszy. Ma Pani dar pisania. Bardzo płynnie czytało się lekturę. Jestem pod wrażeniem tej książki. Trudno było wrócić do szarej rzeczywistości po przeczytaniu ostatniej strony…

Z pewnością nie będzie to ostatnia książka Pani autorstwa, którą przeczytam.

Sandra

Szczerze. Spontanicznie. Bezinteresownie. Przepełniona jestem nadzieją i siłą. Dzięki Pani. Pani słowa mają działanie przeciwbólowe. Na wszystko: na świat, na ludzi, na zmartwienia i niewiedzę. Chociaż zadajemy setki pytań dziennie, uzyskujemy zaledwie garstkę odpowiedzi. Lepszym rozwiązaniem jest poszukać, poczekać, uzbroić się cierpliwość, niż poddać się, a co gorsze, wewnętrznie obumrzeć od przesytu życiowej niewiedzy…

Są takie rzeczy, których się nie zapomina i których nie można przeboleć, nawet jeśli się chce i bardzo się stara (ja się bardzo starałam).

Są takie rzeczy, których się nie zapomina i lepiej zachować je dla siebie, ponieważ mają one szczególną wartość i znaczenie całkowicie prywatne, są jak perły (…). Te właśnie rzeczy stanowią potem punkt odniesienia, są doświadczeniem, wedle którego oceniamy wszystko, co się nam przydarza, niesiemy je w sobie, są częścią nas samych. Mogą nas zawstydzać, choć nie mogliśmy się im przeciwstawić; odczuwamy wdzięczność za to, że się nam przydarzyły, nawet jeśli nasze winy nie zostają przebaczone, a odczuwany ból wcale nie ustępuje.

Kiedy usuwa się nam grunt spod nóg, przypominamy sobie to, co mieliśmy wspaniałego. Wspominając radość i ból, warto pamiętać, że te Perły nie padły pod nogi komuś innemu, tylko właśnie nam…

Magdalena Mikołajczak

Moje dwie przyjaciółki, siostra i mama też kupiły Kolejność uczuć. I zostały Twoimi fankami. I płakały podczas czytania. Wszystkie.

Ja też… Najbardziej podczas czytania przypowieści Zapach deszczu… Anioły naprawdę istnieją? Tak, teraz już wiem, że istnieją. Takie Anioły mam przy sobie na co dzień. Czasem ich zupełnie nie dostrzegam, czasem traktuję je jak powietrze, a one są obok mnie, kochają mnie i ja kocham je również, ale czasem kompletnie o tej miłości zapominam… Gubię ją gdzieś pomiędzy kolejnym praniem a wyjściem do pracy… To taki straszny błąd, który wciąż popełniam. Postanowiłam się zatrzymać i spojrzeć na swoje życie z dystansem, bo inaczej zatraciłabym się w tej bieganinie, a moje Anioły odleciałyby… Ktoś kiedyś napisał, że miłość to ciągłe wspinanie się pod stromą górę, ale jak się już szczyt zdobędzie, widok z góry napawa nas dumą i radością. Ci, co w połowie zwątpili, czują natomiast rozpacz i gorycz. Dlatego dziś, po skończonej Kolejności uczuć, przyrzekam sobie wspinać się pod tę górę tak długo, jak tylko trzeba. Latami. Aby na szczycie spojrzeć w dół, uśmiechnąć się do siebie i powiedzieć: „Jestem szczęśliwym człowiekiem. Kochałam w swym życiu i byłam kochana. Warto było”.

Patrycja P.

Dziękuję za Pani książki; za to, że pomagają się oderwać od rzeczywistości; za życiowość sytuacji w nich opisywanych – po Mimo wszystko sięgnęłam przypadkiem na jednym z moich życiowych zakrętów. Od tego się zaczęło i trwa nadal. Po prostu dziękuję.

Monika K.

Dziękuję… Za Wiarę i Nadzieję. Za siłę, która jakiś czas temu zamarła we mnie i nie chciała się odrodzić, chociaż ja próbowałam…

Próbowałam wyszukać środka znieczulającego na ten ból i lęk, bo to one właśnie osłabiły moje „ja”…

Gdybym tylko mogła, to nauczyłabym się na pamięć wszystkich tych słów zawartych na 179 stronach Literackiego Życia… Nauczyłabym się z taką perfekcją i dokładnością, że przebudzając się co noc między 3 a 4 nad ranem, byłabym w stanie wyrecytować te słowa bez jakiegokolwiek zająknięcia… I ucząc się tych słów, akcentowałabym każdy akapit w innym tonie interpretacyjnym…

Dziękuję za to literackie dzieło odrodzenia. Uwierzyłam… Dzięki Pani uwierzyłam, że można, że warto, że trzeba… żyć, oddychać, marzyć… Że warto walczyć o każdy nowy dzień, o każdą daną Nam przez Boga godzinę, minutę, sekundę… Że Życie jest darem danym każdemu z Nas osobno, indywidualnie, niepowtarzalnie… Że można nauczyć się na nowo akceptować siebie, nie bać się uczuć, ludzi, słów.

7 kolorów tęczy czytałam, czytałam, czytałam i nie mogłam przestać (…). Ale przyznaję, że to właśnie Kruchość porcelany pochłonęła mnie całą, tak od czubka głowy po kraniec najmniejszego palca mojej lewej stopy. I uwierzyłam, a już od dawna nie potrafiłam uwierzyć, tak czysto, spontanicznie i lekko. Uwierzyłam, że ja mogę wygrać ze sobą, ze swoją chorobą… Że warto grać o nowe Życie.

Na moich barkach ciąży ciężka depresja i pozostałości w psychice związane z przeszłościowym schematem anoreksji. I czytając Pani książkę, uwierzyłam. Bo skoro Bóg był ze mną, przy mnie od zawsze… Był, gdy 3 lata temu zdiagnozowano guza mózgu, był na sali operacyjnej, gdzie neurochirurdzy, walcząc z tym paskudztwem pod moją czaszką, operowali mnie przez nieskończenie wiele godzin. Był przy mnie, chociaż nie miałam włosów na głowie, gdy przestałam mówić, a potem, gdy jąkając się, powoli powracałam do siebie, do domu, do Najbliższych, przyjaciół, szkoły. Był, gdy ważyłam 70 kg i był, gdy moja waga wynosiła nieco powyżej 40 kg. Był, gdy trafiłam na 3 miesiące do szpitala psychiatrycznego, na oddział zamknięty, kiedy to poddałam się anoreksji i zapragnęłam walczyć o chociaż jeden dzień więcej… I jest do tej pory.

Dzięki Pani poczułam na nowo Jego siłę, Jego obecność, Jego zaufanie w moją osobę.

Dziękuję Pani za tę nadzieję, siłę, poczucie akceptacji.

(…)

Płacząc dziś, już nie boję się tych łez, bo chociaż są gorzkie, to są prawdziwe, są moje, są jedyne i niepowtarzalne… A nie potrafiłam płakać przez jakiś czas...

Dziś boję się mniej Przyszłości, bo wierzę, że okno Jutra być może nie będzie tak przejrzyste, jakbyśmy tego chcieli, ale staje się Szansą na coś nowego, lepszego, nadzwyczajnego.

I w końcu mam ochotę na to Życie… Na jego smak, kolor, zapach i wygląd.

Dziękuję raz jeszcze.

I chociaż na dworze mróz, śnieg i można się poślizgnąć, wkładam na siebie ciepły polar, kozaczki i biegnę w kierunku otwartej zapewne jeszcze w galerii księgarni po kolejną dawkę siły i energii. Bo nawet moje leki antydepresyjne nie mają takiego działania jak Pani słowa. Nie mają i mieć nie będą…

Magda M.

Zaczynam czytać drugą książkę – Mimo wszystko - po tym, jak jakiś czas temu skończyłam lekturę 7 kolorów tęczy. Jestem pod wielkim wrażeniem! Wczoraj stałam z 15 minut w księgarni i nie mogłam się zdecydować, na którą książkę teraz przyszła kolej. Za tydzień kupuję następną – i znowu będę sterczeć w księgarni, brać i odkładać książki z braku zdecydowania i pieniędzy na wszystkie naraz…

Marta F.

Po ostatniej pensji zrobiłam, jak co miesiąc, wypad do księgarni. A musi Pani wiedzieć, że w miasteczku, w którym mieszkam, są ich aż dwie. Zakup ciekawej książki jest dosyć trudny. Gdy już miałam wychodzić, zobaczyłam piękną, kolorową okładkę na wystawie, intuicyjnie (jak zawsze) kupiłam Pani książkę 7 kolorów tęczy. I był to udany zakup, przez pierwsze 3 dni, bo w takim czasie ją przeczytałam, wracałam do domu jak zaklęta, a historie bohaterek żyły w mojej wyobraźni cały czas. Czekam z niecierpliwością na coś nowego i uważnie śledzę Pani felietony.

Jest Pani cudowna!

Monika

Jestem już po lekturze 7 kolorów tęczy, Serwantki oraz Kruchości porcelany. Wniosek nasuwa mi się jeden: o tak trudnych tematach jak śmiertelna choroba, maltretowanie kobiet, zdrada, pragnienie miłości, która się ociąga – o tematach tak pesymistycznych można napisać kilka dramatów! A Ty opisujesz to z takim wdziękiem, spokojem, ironią, optymizmem i humorem… tak jakby nie dotyczyły te dramaty Ciebie ani Twojego bliskiego otoczenia. A dotyczą, jestem tego pewna. Nie można pisać o czymś, o czym nie ma się pojęcia. Potrafisz mieć dystans do siebie, do świata, do otaczających nas problemów dnia codziennego, które nas przygniatają, krzywdzą. Człowiek szybko potrafi się załamać, czasem wystarczy jeden impuls, by miarka się przebrała. I dlatego Twoje dzieła mają specjalne miejsce w mojej małej biblioteczce, miejsce, gdzie znajdują się te książki, do których lubię wracać. Bo do Twoich powieści wrócę i to pewnie nie raz, wystarczy, że znów pojawią się problemy. I wtedy sięgnę po 7 kolorów tęczy, Kruchość porcelany czy którąkolwiek z Twoich książek, bo one są przecież lekiem na całe zło! Dziękuję Ci za to i mam prośbę… nie przestawaj pisać!

Patrycja P.

Przeczytałam jedną z Pani książek. Była ona wciągająca jak narkotyk. Pomysł na dwa opowiadania w jednej książce rewelacyjny. Oba są bardzo wzruszające i skłaniają do refleksji. Kilka zabawnych wątków. Jednym słowem: Super! Już ją pożyczyłam koleżance, bo po moich relacjach powiedziała, że też musi to przeczytać. Czekam z niecierpliwością na kolejne książki.

Migotka 32

Banalnie byłoby napisać, że książka bardzo mi się podobała. Samo wychwalanie też na nic się zda. Jednak mimo smutku i zawiłości w fabule uważam, że dajesz pozytywny zastrzyk energii w walce z wszelkimi przeciwnościami losu. Nie warto się poddawać, zamartwiać, trzeba wziąć los w swoje ręce i iść do przodu, nawet gdy wszystko się wali i wydaje nam się, że nie ma sensu (…). Chciałabym tu napisać jeszcze wiele rzeczy, ale nie będę zabierać już więcej czasu. Biegnę po kolejne książki.

PaulinaEdyta Geppert"Kocham cię życie"

„W zasadzie to światem się uśmiecham, bo ust mi już brakuje do wyrażania radości.”

Kaja Kowalewska „Szczęścia jawne”

Prolog

Ktoś ma pomysł na nas i go realizuje, a my, naiwni jak dzieci, myślimy, że sami to wyśniliśmy lub że po prostu samo się stało. Wierzę, że przyszło do nas wysłane jak czekoladowy telegram. Mogliśmy nie przyjąć i nigdy nie poznać smaku pralinek – smaku, dotyku i zapachu drugiego człowieka.

Czekoladki w formę ulane to dwa serca skrojone na miarę.

Kiedy analizuję tę historię z perspektywy upływającego czasu, dni, nocy, które wschodami i zachodami Słońca i Księżyca malują coraz dłuższą i coraz grubszą kreskę oddalającą i oddzielającą mnie od tamtych wydarzeń, narasta we mnie wątpliwość, czy to zdarzyło się naprawdę.

W tym całym monstrualnym absurdzie przerażenie równoważy się z niedowierzaniem. Balans idealny. Przerażenie i niedowierzanie – tak popularny związek dwóch emocji – często chadzają razem, duet poganiający nasze serce do szybszej pracy, przyspieszający oddech, podnoszący temperaturę ciała, oblewający je potem.

W głowie setki myśli i pytań, z których jedno, niczym tatuaż, nie, nie tatuaż, raczej stygmat, jak piętno wypalone na skórze, wyświetla się na czerwono, płonie, rozpala, tańczy ogniem liter składających się na cichnące, nieśmiałe, umierające powoli: NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ.

Szukam odpowiedzi w muzyce, szukam odpowiedzi w sobie, podobno wszystkie są w nas, ale może jeszcze za wcześnie. Myślę, że są takie pytania, które warto zostawić otwarte.

Tylko czy wtedy zamkniemy za sobą niektóre drzwi?

I nagle, jak błysk flesza, przychodzi olśnienie. Maciej Balcar wwierca się w czaszkę i dociera do kory mózgowej, gdy śpiewa przejmująco:

„Żyj z całych sił

I uśmiechaj się do ludzi

Bo nie jesteś sam

Śpij, nocą śnij

Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi

Teraz śpij

Niech dobry Bóg

Zawsze cię za rękę trzyma

Kiedy ciemny wiatr

Porywa spokój

Siejąc smutek i zwątpienie

Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza

Cały ten świat nie znaczy nic a nic...

Chwila, która trwa

Może być najlepszą z Twoich chwil...”

I już wiem, że nie znacząc nic, znaczę bardzo wiele, że tylko z pojedynczych chwil, których nie widać, bo są transparentne, choć zostawiają w nas ślad, czasem bardzo wyraźny, zbuduję swoje życie.

Nic nie dzieje się bez przyczyny. Kiedy burza ucichła, deszcz przestał padać, woda opadła, zaczęłam rozglądać się, czy jeszcze coś mi zostało. Czy chcę coś zatrzymać. Nie, nie szukałam koła ratunkowego ani bezpiecznego brzegu. Szukałam powodu, by chcieć tam dotrzeć, by chcieć... żyć. I wtedy nie dostrzegłam niczego wartego uwagi. Ale z każdym kolejnym dniem świat jaśniał słońcem, rany się goiły, choć tylko te na ciele, bo te na Duszy będą żywe wiecznie, a ja zaczęłam zauważać więcej.

I dostrzegłam. To, co się stało, choć tragiczne, przyniosło mi jednak coś dobrego. Ciebie. Kiedy będziesz spał, będę trzymała Cię za rękę, a kiedy będziemy iść przez Himalaje, bagna, lodowce i pustynie, będę szła za Tobą, by osłaniać Ci plecy.

I wiem, że Ty też bez chwili wahania oddasz za mnie życie.

Każdy koniec oznacza początek. A ja uśmiecham się do swojego początku i cieszę się, że wreszcie nadszedł koniec.

Do Ciebie się uśmiecham.

Jak to dobrze, że Cię mam. Jak dobrze, że jesteś...Karolina Karo Sawicka „Domek dla lalek”

Rozdział pierwszy

„ty milczysz i ja milczę

– tylko to nas teraz łączy.”

Kaja Kowalewska

Dom stał pośrodku ogrodu, ukryty za wysokim murem porośniętym bluszczem. Wysoka, ciężka dwuskrzydłowa brama broniła wejścia.

Skrzynka na listy, do której z pewnością od wielu lat nikt nie wrzucał korespondencji, zardzewiała, wymagając solidnego odświeżenia. Mogłaby kupić nową, ale ta była naprawdę piękna, pomimo korozji.

Obrazek jak wycięty z jakiejś bajki. Nie wiedziała tylko, czy ten widok ją przerażał, czy raczej był obietnicą nowego, lepszego życia.

Pokonała bramę, która ustąpiła zaskakująco łatwo, nawet nie zaskrzypiała za głośno. Ruszyła zapuszczoną alejką w stronę domu, z dziecięcą ciekawością rozglądając się wokół.

Może to będzie jej bajka? Wyobraźnia podsuwała różne scenariusze: stary dom, kryjący tajemnicę, ludzie, którzy wracają do niego po latach. Tyle że ona nie wracała, ona była tu po raz pierwszy, choć, gdy przekroczyła próg, stary kurant nad wejściem, dębowe schody wewnętrzne i belkowany strop wydały się dziwnie znajome.

Kiedy kładła się wieczorem do łóżka, pamiętała, żeby rano zaraz po przebudzeniu nie spojrzeć w okno. Podobno ważne jest, co się przyśni pierwszej nocy na nowym miejscu, w nowym domu. Taka wróżba na przyszłość.

No ba! Tyle że jest jeden warunek – trzeba jeszcze to zapamiętać. A ona – pierwsze co zrobiła, gdy otworzyła oczy, spojrzała w okno.

To podobno sprawia, że wszystko natychmiast się zapomina.

I oto dwie tafle szkła stały się zapominaczem snów.

„Przecież nigdy nie pamiętam o czym śnię” – pomyślała, chcąc jednak jakoś usprawiedliwić się przed samą sobą i odczarować los.

Przywykła już do samotności, traktowała ją jak swoją przyjaciółkę, nie miała żalu do losu, do ludzi, że szła przez życie sama.

Przez większość życia.

Przeciągnęła się leniwie, zerknęła na zegar stojący na nocnym stoliku (zdziwiła się, że wczoraj zdążyła rozpakować aż tyle rzeczy). Stwierdziła, że może pozwolić sobie na kilka minut refleksyjnej drzemki, więc przymknęła powieki. Wkradające się do pokoju promienie słońca nieśmiało muskały ją po policzkach, malując na jej twarzy ciepły uśmiech.

Wróciły wspomnienia. Jedno szczególnie wybrzmiało jej w uszach i obudziło się obrazem:

– Kocham, gdy się śmiejesz. Chcę, żebyś śmiała się jak najczęściej.

– Daj mi więc jak najwięcej powodów – odpowiedziała. – Bądź przy mnie, a tak się stanie. – Zarzuciła mu ręce na szyję.

– Mogłabyś powiedzieć swoim oczom, żeby się tak nie wierciły? Zatrzymaj je na sekundę – poprosił.

A po chwili przytulił ją jeszcze mocniej, jego twarz stężała i posmutniała.

– Będziesz moja?

– Jeszcze bardziej Twoja? Jeśli to możliwe, to pewnie, że będę – odpowiedziała i zaczęła go całować. Czoło, lewe oko, prawe oko, nos, oba policzki, a gdy usta wreszcie się doczekały na swoją kolej, najpierw lewy kącik, później prawy, od lewego do prawego i w drogę powrotną, by dojść do łuku Kupidyna...

On w tym czasie wsuwał nos w środek jej grzywki. Uwielbiał ją, taką dziewczęcą, najczęściej obciętą nierówno, poząbkowaną, ale wciąż uroczą.

Tkwił tak z nosem we włosach i chłonął jej zapach.

Wieczorem, gdy leżał już w swoim łóżku, pisał, że zasypia z jej zapachem na nosie.

Czasem miał ten aromat na piżamie, gdy zdarzyło się, że została na noc. Wtedy prosiła o jego flanelowe spodnie w kratkę i bluzę z długim rękawem – nie mógł powstrzymać śmiechu, gdy zakładała to na siebie, rękawy miała mniej więcej przy kolanach, a nogawki spodni musiała podwinąć. Zastanawiał się, po co ona to robi – po co tak upiera się, by założyć jego piżamę, skoro wie, że on i tak ją z niej rozbierze, bo chciał ją czuć, gdy będzie ją do siebie tulił, chciał czuć każdy milimetr jej ciała na swoim. Bez żadnych bawełnianych, flanelowych, satynowych barier.

Długo nie wiedział, po co ona męczy się w tej jego flaneli, aż pewnej nocy, gdy nie mógł zasnąć – jak zwykle, gdy jej nie było obok, nie umiał znaleźć sobie miejsca w za dużym jak dla niego samego łóżku – czuł ją wszędzie, choć była daleko. Czuł ją na poduszce, na rogu kołdry, na prześcieradle, ale najmocniej na kołnierzyku swojej bluzy...

Chwytał wtedy za telefon i pisał:

„Kochanie moje, zasypiam z twoim zapachem na sobie. Jesteś wszędzie. Jeśli to dzieje się naprawdę, to warto było czekać. Dzięki ci, losie, za nią – tak sobie mówię.

Noc jak noc. Gdzieś tam sobie jesteś, myślę o tobie. Rano wstanę i też pomyślę o tobie. Zamieszkałaś w mojej głowie, chwili nie ma, bym o tobie nie myślał, zaczynam łapać się na tym, że rozglądam się dookoła, zdumiony, że cię nie widzę, bo przecież być powinnaś. Zaczynam mówić do ciebie, bo często jesteś, ale często to już za rzadko, zawsze już bądź.

Przytuliłbym cię teraz, ale muszę to sobie tylko wyobrazić. Teraz już mam pewność, że wszystko ze mną jest w porządku i to nie w snach się pojawiłaś, lecz w moim życiu. Połóż się koło mnie i śpij. Dobranoc, kochanie moje.”
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: