Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dom nie z tej ziemi - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dom nie z tej ziemi - ebook

Niektóre domy mają tajemnice. I zrobią wszystko, aby nikt się o nich nie dowiedział. W swojej najnowszej książce Małgorzata Strękowska-Zaremba, autorka „Złodziei snów”, porusza tematy, o których trudno jest i mówić, i milczeć.

Gdy Daniel poznaje Marysię, dziwną dziewczynkę z oczami błyszczącymi jak dwa lusterka, od razu czuje, że to początek jakiejś niezwykłej historii. Jego nowa koleżanka, ukryta w krzakach, obserwuje dom po drugiej stronie ulicy, co mogłoby się wydawać zwyczajną, a nawet dosyć nudną zabawą, tylko że Marysia traktuje swoje zajęcie śmiertelnie poważnie. I w dodatku jest przerażona. A kiedy chłopiec zaczyna przyglądać się temu, co ją tak wystraszyło, odkrywa w pozornie podobnym do innych domu rzeczy niezrozumiałe czy wręcz złowrogie. Zaintrygowany, postanawia pomóc Marysi wyjaśnić zagadkę. Ale czy dom nie z tej ziemi pozwoli wyrwać sobie tajemnicę?

Małgorzata Strękowska-Zaremba – pisarka, członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Stowarzyszenia Wolnego Słowa, stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Za swoją twórczość dla dzieci i młodzieży była wielokrotnie nagradzana: otrzymała m.in. Nagrodę Literacką im. Kornela Makuszyńskiego (za książkę „Abecelki i duch Bursztynowego Domu”) i wyróżnienie w konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2006 (za książkę „Bery, gangster i góra kłopotów”). Jej „Złodzieje snów” zdobyli wyróżnienie w konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2008 oraz II Nagrodę w I Konkursie Literatury Dziecięcej im. Haliny Skrobiszewskiej; nagrodzoną książkę wpisano ponadto na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej. Autorka została nominowana do Astrid Lindgren Memorial Award 2016.

Daniel de Latour – ilustruje książki i czasopisma dla mniejszych i większych, rysuje komiksy, uczy się grać na skrzypcach od wiejskich muzykantów. Otrzymał wiele nagród, takich jak Przecinek i Kropka czy Nagroda Literacka Miasta Stołecznego Warszawy (za ilustracje do „Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek” Justyny Bednarek). Dwukrotnie nominowano go w konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku (za ilustracje do „Wyprawy do kraju księcia Marginała” Henryka Bardijewskiego oraz do „Zaskórniaków i innych dziwadeł z krainy portfela” Grzegorza Kasdepke i Ryszarda Petru). Do najbardziej znanych prac Daniela de Latoura należy cykl rysunków „Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim”.

*Wersja elektroniczna książki nie zawiera ilustracji z wydania papierowego.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-10-13208-6
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kryjówka w krzakach

Co robisz w krzakach? Mieszkasz tu?

Obcy głos zaskoczył Marysię. Myślała, że jest niewidoczna. Jej serce zatrzepotało jak przestraszony ptak i wskoczyło do gardła, żeby się w nim ukryć.

Dziewczynka odwróciła głowę. Nieznajomy chłopak patrzył na nią z góry.

– Nie mieszkam w krzakach, nie – zaprzeczyła pospiesznie, chociaż z sercem w gardle trudno było mówić.

Chłopak się roześmiał.

– Zabawna jesteś. Pytałem, czy mieszkasz na tej ulicy – powiedział i roztrącił gałęzie rozczochranych wiosennych krzewów. Z drobnych liści posypały się przezroczyste krople rosy. Brzdęk! brzdęk! – rozpryskiwały się na ziemi jak szklane kule zrzucane ze szczytu góry na twardą skałę. – To Radosna, tak? Widziałem cię w szkole.

Tym razem serce dziewczynki zadrżało niczym zostawiony na mrozie psiak. A przecież dzień był dość ciepły.

Widział mnie w szkole! Wie o mojej kryjówce! – pomyślało się Marysi w głębi strwożonego serca i odpowiedziało pytaniem:

– A ty? Mieszkasz tu?

Jeśli ten chłopak chodził do jej szkoły, to mógł być z Radosnej. Albo z którejś z najbliższych ulic – Słonecznej, Pogodnej, Wesołej. Marysia nie znała stąd prawie nikogo. W zasadzie wszyscy byli przybyszami z innych dzielnic lub miejscowości, bo osiedle dopiero powstawało i codziennie wyrastał jakiś nowy dom, do którego wprowadzali się nowi ludzie.

Chłopak zachichotał.

– Nie. Nie mieszkam w krzakach – odpowiedział.

Marysia też by się roześmiała, gdyby nie serce w gardle, które za nic nie chciało wrócić na swoje miejsce.

– Mieszkam tam. – Chłopak wskazał za siebie, na odległe blokowisko.

– Daleko. – Dziewczynka poczuła ulgę. – A ja... Wiesz, gdzie jest stare osiedle nad rzeką? Na razie wynajmujemy dwa pokoje od cioci. Zanim nie wybuduje się nasz dom.

– Daleko – powtórzył za Marysią chłopak.

– Przestraszyłeś mnie. Mógłbyś... – Chciała powiedzieć: „Mógłbyś się tak nie skradać”, ale ją ubiegł.

– Zapukać? – spytał z rozbawieniem w oczach. – No jasne. Daniel jestem. Przeprowadziliśmy się do bloku tydzień temu. Fajna ta kryjówka w krzakach. W co się bawisz?

Serce ukłuło Marysię w żołądek.

Można żyć z sercem w brzuchu? – pomyślało się jej i powtórzyło głośno.

Daniel parsknął śmiechem.

– Ciszej! – Marysia szarpnęła go za rękaw bluzy. – Mów szeptem. Proszę...

– Dlaczego szeptem? Śledzisz kogoś? – Chłopak przykucnął obok dziewczynki i ostrożnie rozchylił krzaki od strony Radosnej. Zobaczył kilka nowych domów. – Śledzisz! – potwierdził swoje przypuszczenia. – Nieźle.

– Śledzę... – z wahaniem przyznała Marysia.

– Kogo? Ja też mogę? Wiesz, umiem się wspinać. Ćwiczę w klubie wysokogórskim. Kumple ze starej szkoły nazywali mnie Pająk. Albo Spider... Z czego się śmiejesz?

Marysia wcale się nie śmiała, to tylko jej oczy rozbłysły uśmiechem.

– Przecież Spider to też Pająk, tylko po angielsku.

– Wiem, że po angielsku! Nie jestem tumanem! – burknął, ale nie był obrażony. Nudził się, chętnie dołączyłby do zabawy Marysi. – Kogo śledzisz? Powiedz. Pomogę ci.

Machnęła ręką.

– Nieważne. Tak tylko siedzę i patrzę.

Nie uwierzył.

– Jak mi nie powiesz, zaraz wszyscy będą znali twój sekret! – zagroził i krzyknął: – A ja wiem, kto ma kryjówkę w krzakach!

Jakiś przechodzień zaczął się rozglądać.

– Cicho! – wybuchła Marysia.

Nie chciała żadnych pomocników. Żadnych Pająków, Spiderów czy nawet Spider-Manów. Ale najbardziej nie chciała, aby świat dowiedział się o jej tajemnicy, dlatego w końcu odpowiedziała na pytanie Daniela.

– Śledzę dom.Szefowa

Daniel miał niebieskie oczy i gęste blond włosy. Był wyższy i starszy od Marysi. Choć bardzo chciał wyglądać poważnie, niestety dołki w policzkach sprawiały, że bardziej przypominał przedszkolaka niż piątoklasistę.

Nie wiedziała, czy może mu zaufać. Dotąd radziła sobie sama. Znalazła wspaniały punkt obserwacyjny, z którego widać było TEN dom po drugiej stronie ulicy. Widać było, kogo drzwi domu wpuszczają do środka i kogo wypuszczają na zewnątrz. Teraz, gdy kryjówka została odkryta, Marysia musiała zrobić wszystko, żeby nikt więcej – oprócz Daniela – nie dowiedział się o niej. Chłopak nie mieszka na Radosnej, więc może uda się nie dopuścić go do wszystkich tajemnic? Taką miała nadzieję.

– Śledzisz dom? – zapytał z niedowierzaniem. I znowu roześmiał się zbyt głośno.

– Przestań! – zawołała Marysia, zapominając, że musi mówić szeptem.

– Bo co? Dom usłyszy i ci zwieje? Chciałbym to zobaczyć. – Daniel nie przestawał się śmiać.

– Może kiedyś zobaczysz! – rzuciła bez zastanowienia i gniewnie naciągnęła na głowę kaptur zielonej bluzy.

– Długi chyba padnie, kiedy usłyszy, że śledzisz dom. Jak to robisz? Skradasz się za nim? A może szukasz śladów? – ciągnął Daniel z rozbawieniem.

Kim jest Długi?! – serce Marysi dobijało się o odpowiedź i plątało jej myśli.

Cicho bądź! – ofuknęła je w duchu.

– Jak się zgodzę, żebyś dołączył do mojego śledztwa, nic nikomu nie powiesz? – spytała, starając się ukryć zdenerwowanie.

– W porządku. Tylko nie zmyślaj, że chodzi o jakiś dom – odpowiedział.

Marysi zrobiło się przykro. Przecież ona mówi prawdę. Siedzi w krzakach i cały czas patrzy na dom naprzeciwko. Ale to nie jest tylko patrzenie. To jest śledzenie. Bo TEN dom jest tak samo tajemniczy i złowrogi jak chatka z piernika Baby-Jagi, chociaż nie stoi na kurzej nóżce.

– Nie zmyślam – powiedziała cicho. – Wiesz co? Mówiłeś, że umiesz się wspinać. Ja też się wspinam. Nie boję się wysokości. Wejdę na każde drzewo i na każdy mur. Pokażę ci, tylko nie dziś.

– Dziś nie masz czasu, bo śledzisz dom? – zapytał z lekką kpiną, ale na szczęście nie groził już, że wyda jej kryjówkę.

– Nie tylko o to chodzi. Wspinam się po ciemku, żeby było trudniej – odparła.

Daniel wzruszył ramionami.

– Akurat. Takie maluchy jak ty boją się ciemności – stwierdził.

– Ja się niczego nie boję. Wspiąłeś się kiedyś na dach?

– Psiej budy? Z tysiąc tysięcy razy wspinałem się na budę i nigdy nie spadłem, mówię ci. Nawet pokazali mnie w telewizji. Dostałem odznakę najlepszego wspinacza na psią budę – żartował.

Marysia parsknęła przytłumionym śmiechem.

– Nieźle jak na pająka – powiedziała.

Przez chwilę śmiali się oboje.

Serce też śmiało się do wtóru, chociaż nikt poza Marysią go nie słyszał.

– Dobrze. Więc będziemy bawić się w śledzenie, tylko zapamiętaj sobie, że ja jestem... – Marysi zabrakło właściwego słowa.

Że ja jestem szefową – pomyślało się jej.

– Że ja jestem szefową. Pierwsza odkryłam TEN dom i znalazłam punkt obserwacyjny.

Daniel znowu wzruszył ramionami. Za mała jesteś na szefową – pomyślał. Głośno jednak powiedział:

– Może być, zobaczymy, jak szefujesz, szefowo.

Rozsiadł się wygodnie na ziemi.

– No to który dom śledzisz? Kto się w nim ukrywa? – zapytał.TEN dom

Duże oczy Marysi błyszczały jak lustra oświetlone zielonym słońcem. Gdy przyglądała się im w samotności, widziała ukryte głęboko niechciane myśli. To chyba czarodziejska umiejętność? Na pewno. Inni ludzie nie widzą w swoich oczach tak dużo. Gdyby wyszło na jaw, że Marysia umie aż tyle, trudno sobie nawet wyobrazić, co by się działo. Odwracała więc wzrok od własnego odbicia, unikała cudzych spojrzeń. Zresztą po co jej ukryte myśli, nawet nie wiedziała, czy na pewno należą do niej.

Marysia miała jeszcze wiele innych niezwykłych umiejętności, z którymi się nie zdradzała.

– Śledzę dom z żółtymi ścianami i brązowym dachem. Ten po drugiej stronie ulicy. Widzisz? – Wsunęła rękę między gałęzie krzewów, żeby wskazać go Danielowi.

Jej serce załomotało. Nic dziwnego. Żeby opowiedzieć o wszystkich tajemnicach TEGO domu, trzeba było mieć serce chronione twardym pancerzem, a nie takie zwyczajne, w kruchej jak ptasie jajko skorupce.

Marysia dotąd rozmawiała o domu tylko z Anią. Dawno, na początku poprzedniego lata. Ania nie była jej przyjaciółką, ale też mieszkała nad rzeką i miała młodsze rodzeństwo.

– Jedź ze mną na Radosną, coś ci pokażę – zaproponowała pewnego dnia Marysia.

Wsiadły na rowery i przyjechały aż tutaj. Wzdłuż ulicy stały nowe domy, jeszcze pachnące świeżą farbą. Między domami było kilka pustych placów. Upalny wiatr gwizdał na postrzępionych liściach i puszczał świeże bąki. Zapominał, że nieładnie robić pruuu! nawet na niezamieszkałych działkach.

– Słyszysz? – spytała Anię Marysia.

– Co?

– Wiatr puszcza bąki – odparła.

– Bąki?! – Ania puknęła się w czoło i syknęła, bo zabolało.

Bardzo często pukała się w czoło. Miała najbardziej opukane czoło świata. Marysia jej współczuła. Może dlatego właśnie Ani pokazała swoje odkrycie?

Dziewczynki weszły na pusty teren między domem niebieskim, jeszcze nieukończonym, a pomarańczowym. Działka była odgrodzona od ulicy cienką poszarpaną siatką z tak wielkimi dziurami, że przecisnęły się przez nie bez trudu. Zatrzymały się na środku placu obok zwałów ziemi rozrzuconych wokół głębokiego wykopu. Coś w tym miejscu wyrastało. Na pewno!

– Tam w środku coś rośnie. Bez kropli wody. To nie jest normalne – wyszeptała przejęta Marysia.

Ania stanęła przy niej. Przez chwilę bardzo gorliwie wpatrywała się w głąb wykopu. Aż oczy zaczęły jej łzawić.

– Nic nie widzę. Co wyrasta? Drzewo?

– Dom... – odparła Marysia, jeszcze bardziej ściszając głos.

Wtedy Ania zaczęła się śmiać. Śmiała się i śmiała. I pukała się w czoło raz po raz. Nie wierzyła, że domy rosną podobnie jak kwiaty, drzewa, grzyby, pokrzywy. I podobnie jak one potrzebują wody. Wsiadła na rower i wróciła nad rzekę. Powtórzyła tam wszystkim to, co usłyszała od Marysi. I wszyscy śmiali się i śmiali.

Od tamtego lata minęło sporo czasu, a jednak Marysia wciąż słyszała ich śmiech.

Bała się, że teraz Daniel też ją wyśmieje, dlatego powiedziała:

– Nie mogę ci wyjawić od razu wszystkiego, żeby cię nie przestraszyć. Z TYM domem to jest bardzo dziwna sprawa.

– Aha, dziwna – powtórzył. – Dlaczego?

– Eee... czarodziejska. – Z ukosa zerknęła na chłopaka.

– Znam się na czarach. – Widać było, że jej nie wierzy.

– On zmienia ludzi.

– W co?

– Niektórych... w potwory.

– A już myślałem, że w żelki... – Chłopak zaniósł się śmiechem, zupełnie tak samo jak kiedyś Ania z opukanym czołem.

– Ja nie żartuję! Śledzenie TEGO domu jest niebezpieczne! Musisz przysiąc, że nie będziesz się śmiał i nikomu nie zdradzisz tego, co ci powiem i pokażę! – wyrzuciła z siebie jednym tchem. I pospiesznie zamknęła usta, żeby serce nie wyskoczyło jej z piersi w ślad za słowami, bo chyba nie można żyć bez serca?

Daniel wzruszył ramionami.

Śmieszna jest ta mała – pomyślał.

– Niby komu mam zdradzić? Tym burakom z twojej – no dobra, z naszej – szkoły? Kto uwierzy nowemu?

– I nie boisz się? – spytała z powagą.

Znowu wzruszył ramionami.

Ma najbardziej wzruszone ramiona świata. Dobrze, że chociaż nie puka się w czoło – pomyślało się Marysi.

– Czego mam się bać? Duży jestem. Większy i starszy od ciebie.

– Patrz! – Marysia podwinęła rękaw bluzy aż pod pachę. – Widzisz te sińce? I strup na łokciu? Śledziłam dom. Wdrapałam się po drzewie do okna na piętrze...

– I spadłaś, sieroto! – domyślił się. – Ja bym nie spadł.

– Spadłam, bo mnie zepchnął.

– Kto?

Marysia wskazała palcem drugą stronę ulicy.

– Dom – powiedziała cicho, żeby TEN dom jej nie usłyszał.

Ciąg dalszy w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: