Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dożywocie. Zbrodnia i kara Małgorzaty Rozumeckiej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 listopada 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dożywocie. Zbrodnia i kara Małgorzaty Rozumeckiej - ebook

„Anioł śmierci”, „ Królowa zbrodni”. Takimi słowami opisywano Małgorzatę Rozumecką, 22-letnią dziewczynę, która trafiła do więzienia z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności za zlecenia morderstwa dwóch dealerów Era GSM. Co się tak naprawdę wydarzyło w lesie pod Komorowem? Jak wygląda życie kobiety w zamknięciu? O czym myśli człowiek siedzący w więzieniu 20 lat? Co czuje, wiedząc, że nigdy nie opuści celi? Co się dzieje za bramą zakładów karnych dla kobiet? Małgorzata Rozumecka w sposób intrygujący rozwija te wątki. Wspólnie z autorką wywiadu Moniką Sławecką, zabiera czytelnika w świat izolacji, mafii i życia, które bez nadziei stałoby się nie do zniesienia.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-946058-6-5
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Media okrzyknęły ją „królową zbrodni”, a jeden z występujących w sprawie prokuratorów nazwał ją „demonem w kobiecej skórze”. Małgorzata Rozumecka miała 23 lata, gdy została oskarżona o zaplanowanie i kierowanie wyjątkowo brutalnym morderstwem dwóch pracowników Ery. Jej proces śledziła cała Polska.

Joanna Zajączkowska, Onet.pl

Najprawdopodobniej mężczyzna strzelał, ale to kobieta była inicjatorką napadu. Śledztwo w tej sprawie przejął wydział do spraw przestępczości zorganizowanej prokuratury wojewódzkiej. Wczoraj odnaleziono samochód przestępców ze skradzionymi telefonami. Paczki z komórkami nie były naruszone. Robert Niczewski, rzecznik prasowy Ery GSM, uparcie milczy. „Nie komentujemy dla dobra śledztwa” – powiedział nam wczoraj.

Marek Kozubal, „Gazeta Wyborcza” z 20 czerwca 1997 r.

Wyrok dożywocia stał się ostateczny i niepodważalny. Po odsiedzeniu 25 lat będzie mogła ubiegać się o warunkowe zwolnienie. Póki co przebywa w więzieniu dla kobiet w Grudziądzu. Czyta książki, rozwiązuje krzyżówki, uczy się krawiectwa i szyje robocze koszule po kilkadziesiąt groszy od sztuki. Nigdy nie przeprosiła rodzin ofiar, uznając, że to nic nie da, bo czasu nie cofnie.

Anna Winczakiewicz, NaSygnale.plWSTĘP DO ROZMOWY

Pomysł na tę książkę zrodził się w trakcie współpracy z Małgorzatą Rozumecką przy scenariuszu filmu fabularnego, do którego zgodziła się zostać konsultantką. Praca przebiegała w przyjaznej atmosferze, a przybliżając fakty związane z życiem w więzieniu, Małgorzata zaczęła je dopełniać własnymi przeżyciami i doświadczeniem. Wytworzyła się między nami specyficzna więź, której fundamentem stało się zaufanie.

Małgorzatę poznałam ponad trzy lata temu, świetnie przygotowana, zdystansowana, miałam plan na współpracę z nią. Jednak po kilku spotkaniach ten plan legł w gruzach. Gośka dała się poznać jako osoba rozbrajająca szczerością i optymizmem, o który nie posądziłabym człowieka w jej pozycji – skazanego na wyrok dożywocia.

Proces o morderstwo dwóch dealerów Ery GSM odbił się szerokim echem w mediach. Każdy, kto żył w latach dziewięćdziesiątych, pamięta chociażby wyrywek tamtych zdarzeń. Odsłaniamy ich kulisy na tyle zbliżone do faktów, na ile Małgorzata chciała się wypowiedzieć. Moją intencją nie było przeprowadzenie rozmowy stricte reporterskiej, nie drążyłam, by prawda jeden do jednego ujrzała światło dzienne. Nie pytałam o drastyczne kwestie, chociażby ze względu na bliskich ofiar. Starałam się być konkretna w pytaniach i szczera. Wierzę, że moja bohaterka również.

W moim dorobku jest to pierwsza taka szczera rozmowa, którą udało mi się odbyć, przeżyć i wydać. Mam nadzieję, że będzie ona dla czytelników ciekawym punktem odniesienia. Dla jednych stanie się przestrogą przed wejściem na ścieżkę poza prawem, innym posłuży za źródło wiedzy o tym, jak wygląda więzienie dla kobiet, u jeszcze innych wywoła refleksję na temat tego, jak jedno zdarzenie, jedna fatalna decyzja pociąga falę konsekwencji, które uderzają również albo przede wszystkim w naszych bliskich.

Dziękuję Małgorzacie za te trzy lata fascynujących rozmów, śmiechu na głos i przemyśleń nad tym, jak być dla siebie i innych lepszą.

Monika SławeckaO DOŻYWOCIU

Wrzuciłam hasło „dożywocie” w Google, ciekawa co mi podpowie. Mnie samej ten termin wydaje się na tyle abstrakcyjny, że postanowiłam czymś się podeprzeć. Wyskoczyły trzy definicje. Dożywocie jako rodzaj umowy cywilnoprawnej, na podstawie której zobowiązujemy się zapewnić zbywającemu dożywotnie utrzymanie w zamian za nieruchomość. Często nabywamy taką nieruchomość wraz z lokatorem, który towarzyszy nam do końca swoich dni. Od razu przypomniała mi się anegdota, w której to sprytny biznesmen podpisał tego rodzaju umowę. Starsza pani, właścicielka domu, była już mocno schorowana. Okoliczności wskazywały na to, że dla mężczyzny będzie to czysty biznes. Kobieta pieniądze ze sprzedaży nieruchomości zainwestowała w swoje zdrowie i urodę. Przeżyła kupca.

Kolejna definicja mówi, że „Dożywocie” to komedia fantastycznego komediopisarza hrabiego Aleksandra Fredry. W skrócie utwór przedstawia problem pogoni za pieniędzmi, która prowadzi do zejścia na złą drogę. Na odwrocie książki można przeczytać: „Sztuka wartka w intrydze, żywa w dialogach; autor przedstawia Polskę w XIX wieku, odwołując się do postaci z epoki szlacheckiej (tzw. »kontuszowej«), umieszczając akcję w oberży, gdzie w sposób naturalny obserwować można relacje międzyludzkie”. Do całości trzeba dodać świetny zmysł obserwacji Fredry i jego umiejętność przelewania tego na papier w formie wiersza oraz jedyne w swoim rodzaju poczucie humoru, które nawołuje odbiorcę do refleksji. Myślę, że powinna to być pozycja obowiązkowa w każdej bibliotece więziennej. Niestety trafiałaby w ręce czytelnika post factum, więc nie wiem, na ile lektura miałaby szansę przebić się do rozsądku osadzonego. Może więźniowie powinni ją dostawać, kiedy opuszczając mury więzienne?

Trzeci rekord, który uzyskałam, poddaję refleksji: dożywocie to dożywotnie pozbawienie wolności – siedzisz w więzieniu do śmierci. W Polsce jest to najwyższy wymiar kary, który został ustanowiony 6 czerwca 1997 roku. Dokładnie dwie dekady temu. Za jakie przewinienia można orzec najsurowszy wymiar kary według Kodeksu karnego?

- wszczęcie lub prowadzenie wojny napastniczej (art. 117 § 1 k.k.),
- ludobójstwo (zabijanie lub powodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osób należących do określonej grupy wyznaniowej, narodowościowej, etnicznej, narodowej w celu jej całkowitego lub częściowego wyniszczenia) (art. 118 § 1 k.k.),
- zamach skierowany przeciwko grupie ludności podjęty w celu wykonania lub wsparcia polityki państwa lub organizacji (zabijanie lub powodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu) (art. 118a § 1 k.k.),
- stosowanie środka masowej zagłady zakazanego prawem międzynarodowym (art. 120 k.k.),
- zabijanie jeńców wojennych, osób, które złożyły broń lub poddały się, rannych, chorych, rozbitków, personelu medycznego, osób duchownych, ludności cywilnej obszaru okupowanego (art. 123 § 1 k.k.),
- pozbawienie niepodległości państwa, oderwanie części jego terytorium (secesja), zmiana przemocą konstytucyjnego ustroju RP (art. 127 § 1 k.k.),
- dopuszczenie się zamachu na życie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (art. 134 k.k.),
- zabójstwo (art. 148 § 1–3 k.k.).

Czytając i analizując to wypunktowanie, odnoszę wrażenie, że trzeba się mocno natrudzić, aby zasłużyć na dożywocie. Kiedy weźmiemy pod uwagę wymienione przestępstwa, wyłoni się nam obraz człowieka, który działa przeciwko całemu światu lub przynajmniej żywi niezdrowe uczucia wobec własnego kraju. Bezsprzecznie każdy z wypunktowanych przejawów wrogości zasługuje na najwyższy wymiar kary, jednak uważam, że kara powinna być dla nas klarowna i prosta w odbiorze, tak żeby wiedzieć, za co się pokutuje. W przypadku dożywocia trzeba naprawdę mocno się nagimnastykować intelektualnie i emocjonalnie, aby sprostać temu terminowi. Czy nie łatwiej zasądzić komuś pięćdziesiąt lat? Wsadzają cię do więzienia i czas – start, zaczynasz odliczać dni. Jest jakaś nadzieja. Masz po co żyć, bo mimo że prawdopodobnie nie dożyjesz do końca wyroku, to gdzieś tam oczami wyobraźni dostrzegasz jego granicę. Z każdym dniem czujesz się lżejszy. Ale chyba nie o to chodzi w dożywociu. Skoro skazują cię na najsurowszy wymiar kary, każdy dzień ma być równie mocno obciążający co samo hasło „dożywocie”.

W Polsce mieliśmy ostatnio głośne przypadki dwóch przestępców seksualnych i morderców, Leszka Pękalskiego i Mariusza Trynkiewicza, którzy byli skazani na wyroki śmierci. Dzięki amnestii te kary zostały zmniejszone do dwudziestu pięciu lat więzienia. Po ich odsiedzeniu obaj mężczyźni mieli stać się wolnymi ludźmi. I pojawił się problem, który wzbudził kontrowersje i wrzawę medialną, bo ci skazani w dalszym ciągu stwarzali niebezpieczeństwo dla społeczeństwa. Ponieważ w świetle prawa odbyli już swoją karę, zostali umieszczeni w specjalnych ośrodkach nadzoru, by izolować ich od świata do końca ich dni. Dla naszego bezpieczeństwa.

Dzisiaj myślę sobie, że czas pokaże, jak osadzeni z wyrokiem dożywocia poradzą sobie z jego upływem w więzieniu. Starość musi tam być czymś okropnym, marginalnym. Wszystko, co wynika ze starości (na przykład liczne choroby czy problemy z pamięcią lub poruszaniem się), sprawia, że po pierwsze – tacy więźniowie za bardzo obciążają budżet zakładu karnego, a po drugie – są dla sytemu penitencjarnego uciążliwi.

Z danych, którymi dysponuje Służba Więzienna, wynika, że obecnie w Polsce wśród prawomocnie skazanych na dożywocie jest trzystu dwudziestu dziewięciu mężczyzn i dziesięć kobiet. Nieprawomocne wyroki dożywocia usłyszało piętnastu mężczyzn i jedna kobieta. Większość – dwieście sześćdziesiąt siedem osób – jest w średnim wieku (trzydzieści jeden–pięćdziesiąt jeden lat). Ośmiu skazanych na dożywocie przekroczyło sześćdziesiąty pierwszy rok życia, zaś poniżej trzydziestu jeden lat ma pięćdziesiąt dwie osoby. Większość więźniów z dożywociem została skazana po raz pierwszy (sto dziewięćdziesiąt przypadków), pozostali to recydywiści.

Ciekawe jest to, że prawo w wielu krajach zakazuje dożywocia. Przepisy takie obowiązują między innymi we wszystkich krajach Ameryki Południowej.

W 1996 roku zapada pierwszy wyrok skazujący na dożywocie kobietę. Chodzi o głośną sprawę Moniki „Osy” Osińskiej – maturzystki, która wraz z dwoma kolegami z klasy napadła na pracownicę firmy kolporterskiej Jolantę Brzezińską. Zamordowali przy użyciu noża i kija bejsbolowego dla niedużej sumy około czterystu złotych. Szczególnie może uderzać fakt, który wyszedł na jaw w trakcie wyjaśniania okoliczności zbrodni, że młodzi ludzie po jej dokonaniu poszli wspólnie zjeść pizzę. Co, biorąc pod uwagę brutalność sprawy, jest totalnym bezsensem. Może właśnie to spowodowało, że sąd uznał, iż Monika powinna spędzić życie za kratami?

Poznałam Monikę jako osobę o nieprzeciętnej inteligencji, tej emocjonalnej również. Do więzienia trafiła zaraz po swojej studniówce, nie miała więc nawet ukończonego liceum. To w więzieniu uczy się życia, więzienie kształtuje ją na dorosłego, w pełni świadomego człowieka. W więzieniu istnieje przymus przebywania z ludźmi przydzielonymi z góry. Jak poradzić sobie w takich okolicznościach? Może taki człowiek nie przyda się już społeczeństwu? Albo powrót na jego łono będzie za trudny, by się przystosować na nowo? Zmiany, postęp cywilizacji, powrót do bliskich, pracy i obowiązków dnia codziennego. Czy skazywanie młodych ludzi na wysokie wyroki nie determinuje ich ostatecznie?DOŻYWOCIE

Co się dzieje w głowie dwudziestodwuletniej dziewczyny, która dowiaduje się, że całe swoje życie spędzi w więzieniu?

Trudne pytanie, jak na początek… Postaram się wrócić do tamtych wydarzeń, trochę je zrekonstruować w głowie, chociaż przez pierwsze lata odsiadki nie było nocy, żebym do nich nie wracała. Do wydarzeń, emocji, słów i czynów, które wtedy miały miejsce. Przed, w trakcie i po. Było tego tak wiele, że w pewnym momencie pojawił się chaos, wydawać by się mogło, nie do okiełznania. Jednak więzienie jest miejscem, w którym czas płynie inaczej i przy odrobinie chęci można wszystko sobie poukładać. No więc… wracając do słów sędzi, od której usłyszałam wyrok skazujący na dożywocie, coś się we mnie zapadło. Coś we mnie umarło. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak wiele myśli wtedy nachodzi człowieka. Coś pomiędzy paraliżem a krzykiem rozpaczy. Coś jak skowyt, ale też siła, która tak cię przygniata, że nie negocjujesz, nie buntujesz się. No więc po pierwsze pojawia się panika, bo nie jesteś w stanie wyznaczyć sobie granicy tego wyroku. Jego końca. Ile to jest dożywocie? Ile w moim przypadku będzie to trwało? Później dochodzi złość, bo jak to możliwe, żeby osoba, która nie pociągnęła za spust, miała spędzić resztę swojego tak naprawdę rozpoczynającego się dopiero życia w zamknięciu. Na sam koniec przyjmujesz ten wyrok na klatę. Wiesz, za co siedzisz, i co najważniejsze, że nic z tym już nie zrobisz. Pewne rzeczy są nieodwracalne. Przychodzi czas, że żyjesz nadzieją. Nadzieją, że coś się zmieni w polskim prawie na twoją korzyść, że po dwudziestu pięciu latach mogą cię wypuścić. Oddać cię życiu.

Dwadzieścia pięć lat by Cię nie przeraziło?

Dzisiaj łatwo to stwierdzić, bo dwadzieścia lat, które tutaj spędziłam, udało mi się w miarę korzystnie spożytkować. Poza tym pięć lat wydaje się być czasem, który przeleci. Można to porównać do ostatnich dni w pracy, kiedy oczekujesz już zmęczona na nadchodzące wakacje. Projektujesz sobie w głowie plan na ten czas. Przygotowujesz się psychicznie i mentalnie na powrót do przyjemności, do relaksu i ludzi, z którymi chcesz spędzać dni. Myślę też, że nawet w moim przypadku ćwierć wieku to wystarczająco za pokutę. No i znasz granicę wyroku. Wiesz, że od 2022 roku będziesz mogła jako wolny człowiek, który odpokutował największy błąd swojego życia, spędzać resztę dni przyzwoicie. Będziesz miała tę szansę, by pokazać swoją transformację. By pokazać, że jesteś jeszcze częścią społeczeństwa. Wyjść spoza jego marginesu.

A Ty masz dwadzieścia dwa lata i trafiasz po raz pierwszy do więzienia z myślą, że już nigdy nie opuścisz tych murów…

Jako czwartej kobiecie w Polsce wymierzono mi taki wyrok. To jest uczucie nie do opisania. Bezmiar tej kary może cię wpędzić na samo dno. Trzeba szybko się ogarnąć i zawalczyć o siebie. Człowiek, któremu przyszłoby żyć ze świadomością bezgranicznego pozbawienia wolności, wyobraża sobie najdziwniejsze rzeczy na temat dobra i zła, zbrodni i kary, i tak dalej. Nikt nie chce być ptakiem zamkniętym w klatce. Nie na wieczność.

Pojawił się w Tobie bunt, że wyrok jest zbyt surowy?

Taka kara była dla mnie niezrozumiała, bo skoro ja nie zabiłam, to dlaczego mam kiblować całe życie? To samo uczucie pojawiło się u moich rodziców, takie poczucie pewnego rodzaju niesprawiedliwości. To rodzi w człowieku bunt. Tym bardziej że czułam, że mój wyrok wpisał się w pewnego rodzaju trend. W latach dziewięćdziesiątych zaczęto skazywać kobiety na wyroki dożywotnie. W bardzo szybkim tempie. Sądy bezwzględnie podchodziły do tego tematu. W pewnym momencie już było wiadomo, że jak grupa dopuściła się morderstwa, to mężczyźni dostaną niższe wyroki niż kobiety, które też brały udział w procederze.

Nie przesadzasz?

Sama zauważ. Pierwsza idzie dożywotnio siedzieć Osa, Monika Osińska – zabiła z kolegami kobietę. Następna jest Monika Szymańska, która bestialsko zamordowała z kompanami maturzystę Tomka Jaworskiego. Później była jeszcze Patrycja…

Solich. Dziewczyna pchnęła swoją koleżankę sto dwadzieścia razy nożem, bo wcześniej ją okradła. Jednak ostatecznie dwa lata później sąd obniżył jej karę do lat dwudziestu pięciu.

Z jakiego powodu?

Solich w więzieniu urodziła dziecko. Adwokat argumentował, że jest młodą matką i wcześniej nie była karana.

Z tego, co mi wiadomo, w więzieniu nieźle wywijała. Miała kilka kar dyscyplinarnych, grypsowała, a dzieckiem w ogóle się nie interesowała.

Czym Twój bunt się przejawiał?

Teraz będzie łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Bo bunt pojawił się we mnie chociażby teraz. Popatrz, ja poszłam siedzieć w wieku dwudziestu dwóch lat, wcześniej niż ta Patrycja. Też nigdy nie byłam karana ani nawet notowana. A co najważniejsze, nie zabiłam. Ale wróćmy do merytorycznej rozmowy… Mój bunt przejawiał się ogólną niechęcią, brakiem współpracy, czarnymi myślami. W moim przypadku zamknięciem. Zamknęłam się w sobie, postanowiłam wszystko znosić w milczeniu i z pełną powagą. Na twarzy miałam wypisany stoicki spokój, podczas gdy w środku wszystko się gotowało, burzyło. Z dnia na dzień stałam się wrogiem, kimś nie do opisania złym. Ludzie zaczęli mnie inaczej traktować. Jako zło konieczne albo powód do lęku. W pewnym momencie takie reakcje na twoją osobę przedostają się nawet przez najgrubszy pancerz, jaki w sobie wypielęgnowałam. Samoobrona gdzieś wymiękła. Zaczęłam się nad sobą zastanawiać, analizować siebie. Kiedy stałam się zła? Co o tym zadecydowało? Przecież całe życie byłam dla kogoś i po coś. Nagle jestem jedną z najbardziej niebezpiecznych kobiet w kraju? To mi się wydawało nielogiczne. W swoich najgorszych wyobrażeniach nie widziałam się w takim punkcie, w jakim właśnie przyszło mi żyć. I to do śmierci.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: