Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dwa światy Ireny - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 października 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dwa światy Ireny - ebook

Rok 1935. Irena poznaje Waltera

– berlińczyka, służącego w wojsku w Züllichau. Ten, niechętny faszyzmowi, usiłuje uciec do Szwecji. Zostaje jednak pojmany w Międzyzdrojach i osadzony w obozie o zaostrzonym reżimie. Zwolniony po kilkunastu miesiącach, wraca i pomimo wielu przeciwności, pobierają się z Ireną. Na ich osobiste szczęście wciąż jednak rzuca ponury cień przerażająca ekspansja faszyzmu i pogrom Żydów.
Wybucha wojna. Waltera biorą na front, a wkrótce przepada bez wieści w Rosji. Irena z dziećmi powraca do rodziców na dolnośląską wieś, która wkrótce staje się wsią polską. Zaborcza matka, od początku niechętna małżeństwu córki, przyczynia się do jej rozwodu z mężem, który powrócił z niewoli. Irena musi zapomnieć o swoim dawnym berlińskim życiu. Wrasta w nowe środowisko, staje się Polką. Ustawicznie zderzają się ze sobą dwa światy, ten dawny niemiecki i ten aktualny – polski.
Kiedy ustabilizowane życie bohaterki zdaje się już być wolne od niespodzianek, nadchodzą zmiany. Irena znowu jest z Walterem i staje się świadkiem upadku NRD i zjednoczenia Niemiec.
Przedstawiona historia jest w przeważającej części prawdziwa. Zamierzeniem autora był opis życia bohaterki na tle zdarzeń historycznych XX wieku, przy możliwie realistycznym przedstawieniu czasów, w których działa się akcja. Przewodnim motywem jest odwieczny problem polsko-niemiecki, widziany oczyma zwykłych ludzi, dowodząc, że losy Polaków i Niemców nie zawsze zaznaczone są wojną i antagonizmem, że splatają się ze sobą znacznie silniej niż wzajemna niechęć, nierzadko podsycana przez politykę.
Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7564-494-4
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Przedstawiona historia jest prawdziwa. Przynajmniej w przeważającej części. Przyjaciele znający losy rodziny zachęcali: „Opisz wszystko. Jest to świetny scenariusz napisany przez samo życie” – mawiali truistycznie. Za autorem chodziło to latami, tylko jakoś trudno było się za pisanie zabrać, bo onieśmielała świadomość niedoskonałości warsztatu. W końcu jednak powstała zbeletryzowana opowieść, z założenia niebędąca ani biografią, ani też pamiętnikiem. Zamierzeniem autora był opis życia bohaterki na tle zdarzeń historycznych XX wieku, przy możliwie realistycznym przedstawieniu czasów, w których działa się akcja. Przewodnim motywem jest odwieczny problem polsko-niemiecki, widziany oczyma zwykłych ludzi, dowodząc, że losy Polaków i Niemców nie zawsze zaznaczone są wojną i antagonizmem, że splatają się ze sobą znacznie silniej niż wzajemna niechęć, nierzadko podsycana przez politykę. W ogólności chodziło też o pokazanie przenikania się kultur i mentalności.

Bohaterka powieści Irena, będąc na pół Francuzką i na pół Niemką, najpierw żyła w Niemczech w okresie, kiedy faszyzm dochodził do szczytu bezeceństw, sprowadzając na świat i na samych Niemców nieszczęścia i śmierć. Żyła wśród ludzi, którzy faszyzmu nie akceptowali. Sama w jakimś sensie także stała się ofiarą systemu, z którym się nigdy nie utożsamiała. Związała się z człowiekiem, którego matka była z pochodzenia Polką i który odsiedział swoje w faszystowskich Niemczech. Przeżyła naloty Berlina i pozorny spokój niemieckiej wsi na ówczesnym Dolnym Śląsku, a potem Rosjan – tych kilku dobrych i te zdziczałe hordy okrutników i gwałcicieli. Wreszcie znalazła się w innym, drugim świecie – w Polsce, która przyszła do jej rodzinnej wsi. Przyjęła to jako skutek wojny. Nauczyła się języka i poddała się integracji. Widziała niedole wysiedlanych Niemców i mizerię nowych osiedleńców – Zabużan. Rozdarta pomiędzy dwoma światami, niemiecką przeszłością i polską rzeczywistością, musiała na nowo uczyć się żyć. Należało stać się Polką. Ustawicznie zderzały się ze sobą dwa światy, ten dawny niemiecki i ten aktualny – polski. Trzeba było się przebijać, wychować syna i wierzyć, że Opatrzność znowu jej pozwoli połączyć się z wielką miłością swojego życia – Walterem, z którym rozłączyła ją wojna, granica i matka dzierżąca uparcie swoją ojcowiznę. Ciosy losu i niespełniona nadzieja jej nie złamały.

Po latach, kiedy ustabilizowane życie bohaterki – osadzonej w nowych polskich realiach – zdawało się już być wolne od niespodzianek, nadeszły nieoczekiwane zmiany. Irena stała się naocznym świadkiem upadku reżimu w NRD i przeżyła zjednoczenie Niemiec z jego dwoma obliczami: satysfakcjonującą radością i polepszeniem życia oraz bezwzględnym rządem pieniądza. Ostatni okres swojego życia znowu jako Niemka przeżyła w Berlinie, ale ponad czterdzieści lat polskości pozostało w niej na zawsze.

AutorIrena i jej żołnierz

Lato owego roku było piękne. Z pól zebrano już zboża, a powoli dojrzewające kartofle czekały w ziemi na swoją kolej. Prace polowe nie były już tak pilne i uciążliwe. Irena, która skończyła właśnie osiemnaście lat, mogła wreszcie, bez oporu rodziców, rozpocząć półroczną praktykę dla absolwentek Haushaltsschule¹. Miejsce znalazła w plebanii katolickiej parafii w Züllichau², gdzie gospodyni, Frau Hoffmann, serdecznie ją przyjęła, a proboszcz okazał się przemiłym człowiekiem. Irenie przyzwyczajanej do pracy, codzienne obowiązki nie sprawiały kłopotów, zaś niektóre niedziele były wolne. Ale i te niedziele, podczas których pełniła rolę pomocy domowej, nie były specjalnie uciążliwe. Inaczej z obowiązkowym nabożeństwem, które, gdyby nie można było pośpiewać, byłoby nudnawe. Jej to wprawdzie nie bardzo wychodziło, ale jak to w takim przypadku zwykle bywa, śpiewała bardzo chętnie… i głośno.

Nie wiadomo, czy ich kościół spełniał rolę kościoła garnizonowego, ale nierzadko właśnie tu uczestniczyli w nabożeństwach żołnierze.

Którejś niedzieli podczas sumy Irena nie znalazłszy miejsca w ławkach, stała w tłumie śpiewających, angażując swój dość wysoki „wkład wokalny”. Obok niej też ktoś głośno śpiewał, acz niekoniecznie dobrze. Zwróciło to jej uwagę. Popatrzyła na stojącego obok żołnierza, a on na nią. Spodobała mu się ta drobna, ładna dziewczyna, ale najważniejsze – ona na niego także popatrzyła, jakoś tak inaczej, cieplej.

Następnej niedzieli Irena nawet nie szukała miejsca w ławkach. Obok niej znowu stał ten żołnierz. Tym razem dyskretnie przyjrzała mu się bliżej. Jego łagodne rysy i te ładne, inteligentne, niebieskie oczy podobały jej się. Nie był wysoki, a mundur podkreślał zgrabną sylwetkę. Podobali się sobie. Długo by tak stali obok siebie i śpiewali, lecz zamilkły już organy i pieśń się skończyła. Coraz częściej teraz dyskretne patrzyli na siebie, ale żadne nie miało odwagi odezwać się do drugiego.

Za tydzień musiała pojechać do domu, jak to robiła to w co trzecią niedzielę. Żołnierz nadaremnie jej wypatrywał. W tę niedzielę śpiewał jakoś ciszej. Było mu smutno, bo ta dziewczyna naprawdę mu się podobała, a tym razem obiecał sobie do niej zagadać. Trzeba będzie czekać cały długi tydzień. Może następnej niedzieli spotka ją jeszcze w tym kościele?

Zobaczył ją z daleka. Stała w tym samym miejscu i rozglądała się niepewnie. Musiał się przepychać, by znowu stanąć obok niej. Ktoś go popchnął i zamiast dyskretnie stanąć obok, wpadł na nią.

– Bardzo przepraszam, nie chciałem – szepnął speszony.

– Ależ nic się nie stało – odpowiedziała cicho.

– Pozwoli się pani za to zaprosić na lody? Będę czekał przed kościołem.

Przyszła. A potem były lody… i wiele, wiele randek. On na imię miał Walter i pochodził z Berlina. Tu, w Züllichau, przyszło mu odbywać służbę wojskową. W Berlinie żyła jego mama, z pochodzenia Polka, urodzona w Górze – pod Jarocinem. Miał więcej rodzeństwa, ale żyły tylko dwie siostry, Elizabeth i Luzie. Ojciec zginął w 1918 pod Verdun.

Spotykali się, kiedy to tylko było możliwe. Pokochali się. Mieli wspaniałe plany. Na drugi dzień Bożego Narodzenia Irena zaprosiła Waltera do Kleinitz, gdzie rodzice mieli gospodarkę. Przyjechał porannym pociągiem. Wyszła po niego na dworzec. Kiedy szli te dwa kilometry z dworca do domu, usiłowała go przygotować na pewnie niezbyt miłe przyjęcie przez jej mamę – Marię, ładną kobietę około czterdziestki, pracowitą i… apodyktyczną. Nie poznała jeszcze jej Waltera, a już jej się nie podobał. Oczekiwała gospodarskiego syna, a tu taki chłopaczek z Berlina. Marudziła: jak to, przyprowadzasz nam chłopaka z Berlina! A kim on jest, co on umie? Czy będzie przydatny na gospodarce?

Irenka miała nadzieję, że Walter nie zobaczy śladów płaczu na jej twarzy. Ale jak mu to powiedzieć? Napomknęła tylko, by się nie przejmował, bo mama nie ma dzisiaj humoru, ale pozostali członkowie rodziny, ojciec Franz Birkner, dziadek August Walde i młodsza siostra Gretel są mili. Matka faktycznie przywitała go dość chłodno, ale u pozostałych członków rodziny odczuł życzliwe zaciekawienie. Zwłaszcza dziadek Walde i ta trzpiotka Greta przypadli mu do gustu. Dziadek natychmiast nawiązał do swojego lotu samolotem nad Berlinem, który zafundował mu rok temu jego starszy syn Herman, będący naczelnikiem poczty w Berlinie. Walter, chociaż berlińczyk, nigdy nie oglądał Berlina z góry, a dziadek nie bardzo orientował się na dole, ale dogadywali się znakomicie. Greta miała czternaście lat i wszystkiego była ciekawa, a budząca się w niej kobieta nastrajała ją kokieteryjnie. Polubiła tego niewiele wyższego od niej żołnierzyka. Miało tak zostać aż do jej śmierci w 1944 r. Ojciec Ireny, Franz sprawiał wrażenie dobrego człowieka i rozważnego, inteligentnego mężczyzny, nieco stłamszonego przez dominującą żonę – zwłaszcza że to on był wżeniony w tę gospodarkę. Niechętna Walterowi mama Maria nieco się udobruchała, kiedy się okazało, że jest on katolikiem i chętnie pójdzie na mszę razem ze wszystkimi. Potem był świąteczny obiad, głównie przygotowany przez Irenę i jej siostrę. Po kawie Walter musiał się pożegnać, aby zdążyć na popołudniowy pociąg do Züllichau. O szóstej wieczorem kończyła się przepustka, a mający dzisiaj służbę Feldwebel³ Nowack nie znał się na żartach, nawet w ten świąteczny dzień. Pożegnanie wypadło prawie tak, jak przywitanie. Mama nadal była chłodna. Greta uparła się towarzyszyć im w drodze na dworzec. Irenie to zupełnie nie odpowiadało, gdyż chciała ukochanemu jeszcze to i owo wyjaśnić. Wyczuła przecież, że Walter nie zaliczył tej wizyty do najmilszych. Trudno, trzeba będzie kiedy indziej do tego powrócić.

W zimie spotykali się najczęściej w kinie. Czasami w kawiarni hotelu König von Preußen. W kinie leciały filmy z Heinzem Rühmannem, Zarah Leander, Mariką Rökk i nieco napuszone filmy Leni Riefenstahl⁴. Na wiosnę zapowiadano Die Dschungelprinzessin⁵.

Na przedwiośniu spotykali się rzadziej. Przepustki nie były już tak częste. Kiedy się ostatnio widzieli, Walter wspomniał tylko, że ćwiczą przekraczanie granicy i późno powracają do koszar. Mocno się ostatnio zmienił. Zniknęła zwykła beztroska i humor. Nie wiadomo, czy to dlatego, że nie mogli się już tak często spotykać, czy z innych powodów? Wkrótce miało się to wyjaśnić.

Praktyka formalnie powinna już być zakończona w lutym. Zapewniono jej świetne świadectwo. Irena jednak chętnie zgodziła się przedłużyć pracę na plebanii do końca kwietnia. Powodów nawet nie ukrywała. Zarówno pani Hoffmann, jak i proboszcz znali Waltera i sprzyjali mu, a i z jej pracy byli zadowoleni.

W domu jeszcze jej nie potrzebowano. Ona zresztą do rodzinnego domu nie wracała ze zwykłą w takim przypadku radością. W pierwszych dniach maja powróciła jednak do Kleinitz. Roboty w polu były już w pełnym toku i gospodarstwu potrzebne były teraz młode ręce. Zrobiło się ciepło. Wiosny nic już nie mogło powstrzymać. We wszystkie niedziele postanowiła jeździć do Züllichau – na spotkania z Walterem. Nie musiała już mamy prosić o pieniądze. Miała oszczędności. Tym razem także się spotkali. Walter był nie do poznania. Zamyślony jakiś i markotny. Próbowała się dowiedzieć, co go trapi, ale wszelkie pytania zbywał milczeniem albo szybko zmieniał temat rozmowy. Kiedy się rozstawali, długo i czule ją ściskał, a kiedy go zapytała, czy w następną niedzielę będzie wolny, przytaknął tylko – bez przekonania.Poszukiwany

Właśnie plewiły na polu buraki. Zobaczyły go już z daleka. Na polnej drodze w ich kierunku jechał wojskowy Kübelwagen⁶ z siedzącymi w nim dwoma żołnierzami w hełmach i zawieszonymi na piersiach tarczami. Pojazd szybko się zbliżał. Byli to żandarmi wojskowi, o czym świadczyły z bliska już widoczne napisy na tarczach: Feldjägerkorps.

Irena była jedyną młodą osobą pracującą na polu. Dlatego jeden z żandarmów zwrócił się bezpośrednio do niej:

– Czy to pani nazywa się Irena Katarzyna Birkner?

– Tak, to ja. O co chodzi?

– Zna pani gefrejtra⁷ Waltera Bielefeldta?

– Tak, znam – to mój narzeczony.

– Gdzie obecnie jest ten pani narzeczony?

– Nie wiem, pewnie tam, gdzie zawsze.

– Proszę się nie wymądrzać. Kiedy go pani ostatni raz widziała?

– Widzieliśmy się w przedostatnią niedzielę, co się stało?

Żandarm nie odpowiedział na pytanie. Rozejrzał się po polu, nakazał temu drugiemu przejść się nad pobliskimi rowami melioracyjnymi i powrócił do wypytywania Ireny.

– Czy mieliście się jeszcze nadal spotykać i kiedy by to miało być?

– Tak, umówiliśmy się na następną niedzielę

– A gdzie mieliście się spotkać?

– Walter, jak zwykle, miał wyjść po mnie w Züllichau na dworzec.

– Kiedy?

– Już mówiłam, w niedzielę

– Wiem, że w niedzielę – ale o której godzinie?

– Zwykle przyjeżdżam pociągiem o ósmej czterdzieści.

– A ostatniej niedzieli też się spotkaliście?

– Ja przyjechałam, ale jego nie było. Pomyślałam więc, że nie dostał przepustki. To się już wcześniej zdarzało. Wróciłam najbliższym pociągiem do domu.

– Pani pójdzie z nami.

Mama, która doszła już do siebie po doznanym szoku, miała tego dość. Natarła na żandarma i ze złością wysyczała:

– Jakim prawem? Najpierw chcielibyśmy wiedzieć, o co tutaj chodzi? Moja córka nie zrobiła nic takiego, za co mielibyście ją aresztować. Natychmiast proszę o wyjaśnienie.

– Proszę pani, my tu jesteśmy służbowo i proszę grzeczniej, bo panią również zabierzemy. Pani córka pojedzie z nami, gdyż musimy ją formalnie przesłuchać w związku z tym dezerterem – Walterem B. Po przesłuchaniu będzie mogła powrócić do domu.

Marię zamurowało. Teraz już sama nie wiedziała, co myśleć o tym chłopaku. Zdezerterował? Dlaczego? Czyżby z powodów politycznych? A może ten miastowy mięczak nie wytrzymał wojskowej dyscypliny, z dala od mamusi? Nie znała jego poglądów. Podczas kilku odwiedzin nigdy nie rozmawiali na tematy polityczne. Ona takich rozmów zresztą unikała, gdyż sama już podpadła partii, gdy Ortsgruppenleiterowi⁸ NSDAP Weimannowi, mającemu pretensję o to, że nie widzi u nich portretu Führera palnęła: „W moim domu będę wieszać obrazki według własnego wyboru”.

Zdezerterował – przeto będą kłopoty. Teraz rzeczywiście lepiej zamilknąć. Na szczęście żandarmi nie musieli kontaktować się z miejscowymi nazistami.

Irenę posadzili z tyłu i pojechali. Kiedy Maria wróciła do domu, ojciec August opowiedział, jak to żandarmi przeszukali mieszkanie i zabudowania pomimo jego protestów. Machnęli mu przed nosem jakimś świstkiem i robili swoje. Wypytywali o Waltera i Irenę. To on im wskazał drogę na pole. Zdenerwowana rodzina wyczekiwała powrotu Ireny. Greta pochlipywała, a dziadek August pocieszał ją, jak mógł. Maria i Franciszek, jak każdego dnia, zajęli się oporządzaniem i porządkowaniem obejścia. Dzisiaj robota im nie szła.

Wiadomość o „wizycie” żandarmów w domu Marii szybko się rozniosła. Sąsiad Steller przyszedł, gdyż koniecznie chciał pożyczyć ośnik. Ośnik dziadek mu dał, ale Steller i tak się niczego nie dowiedział.

Z Züllichau Irena powróciła ostatnim pociągiem. Bilet dali jej żandarmi. Była zapłakana. Prawie przez dwie godziny ją przesłuchiwali. Pytali o wszystko. Odpowiadała, jak mogła, a na pytania dotyczące stosunku Waltera do Wehrmachtu, NSDAP i jego przekonań odpowiadała niezmiennie, że nigdy o tym nie rozmawiali i nic na ten temat nie wie. Poza tym przecież ona nie zna się na polityce, a Walter to dobry i miły chłopak. On na pewno nie zrobił nic złego.Przypisy

¹Haushaltsschule (niem.) – szkoła gospodarcza dla dziewcząt.

²Obecnie Sulechów.

³Feldwebel (niem.) – sierżant.

⁴Leni Riefenstahl – aktorka i reżyserka, prawie od początku sympatyzowała z faszystami, chociaż nigdy nie była członkiem NSDAP.

⁵Jungle Princess, USA 1936, Reżyseria: William Thiele.

⁶Kübelwagen (niem.) – wojskowy terenowy volkswagen, na wyposażeniu Wehrmachtu.

⁷Gefreiter (niem.) – odpowiednik starszego szeregowca w Wehrmachcie i w niektórych innych armiach europejskich.

⁸Ortsgruppenleiter NSDAP (niem.) – odpowiednik sekretarza partii w tzw. demoludach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: