Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dziewczyna z Ajutthai - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 czerwca 2021
Ebook
19,99 zł
Audiobook
19,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dziewczyna z Ajutthai - ebook

Trójka bohaterów układa sobie życie na nowo. Joanna została zwolniona z pracy, której w całości się poświęciła. Iza przechodzi przez kłopoty sercowe. Zaś Krzysztof postanawia zostać stewardem. Ich losy krzyżują się, kiedy wszyscy planują podróż do Tajlandii. Na miejsce dotrą tylko dziewczyny. Tam wśród orientalnych zapachów i przestrzeni, spojrzą na swoją sytuację zupełnie inaczej. Oprócz urokliwych krajobrazów pomogą im w tym nieznajomi mężczyźni… Czyżby odnalezienie prawdziwego szczęścia było na wyciągnięcie ręki? A może to tylko iluzja?

 

"Dziewczyna z Ajutthai" to debiutancka powieść Agnieszki Walczak-Chojeckiej, autorki znanej Sagi bałkańskiej, opowiadającej losy Jasminy i Dragana na tle wojennej zawieruchy.

 

Agnieszka Walczak-Chojecka – (ur. 1986) polska powieściopisarka i poetka. Jako młoda autorka publikowała m.in. w „Poezji” i „Nowym wyrazie”. Ponad cztery lata mieszkała w Belgradzie. Jako studentka filologii słowiańskiej tłumaczyła literaturę serbską na język polski. Zajmowała się przekładem słuchowisk dla Polskiego Radia, współpracowała z literackimi czasopismami byłej Jugosławii. Przez lata pracowała w biznesie. Była dyrektorem marketingu, dyrektorem komunikacji i doradcą zarządu w dużych korporacjach jak Zepter International czy Provident Polska. W 2012 roku porzuciła biznes na rzecz powrotu do pisania. Jej debiut prozatorski to powieść „Dziewczyna z Ajutthai”. Zasłynęła jako autorka popularnej sagi bałkańskiej.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-26-80625-0
Rozmiar pliku: 345 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 2

Zagadka

– Słyszałam, Joasiu, co ci się przytrafiło. To po prostu skandal. Nieraz mówiłam, że ta firma schodzi na psy. – Oznajmiła Iza do słuchawki telefonu.

Nawet nie przypuszczała, że tak szybko znajdzie pretekst, by odnowić kontakt z dawną koleżanką. Od znajomych dowiedziała się, że Joannę zwolniono z pracy, a dzięki swym szerokim znajomościom, miała dla niej ciekawą propozycję. Zawsze wolała wyciągać do kogoś rękę, niż sama prosić o pomoc...

– Musimy się koniecznie spotkać, bo mam dla ciebie dobre wieści. Wszystko ci opowiem, jak się zobaczymy. To co, jutro o dwunastej w kawiarni „Pod Migdałami”?

Joanna nie zdążyła się nawet zdziwić, że słyszy Izę – jej głos tak szybko ucichł w telefonie. Bardzo ją lubiła. Kiedyś razem pracowały, w czasach gdy Asia przychodziła do biura z uśmiechem na twarzy. Niestety Iza odeszła z firmy i założyła własną agencję public relations.

Od tamtej pory zawsze była w biegu, miała tysiące spraw i pomysłów. Znała wszystkich w mieście i wszyscy znali ją. Joanna zastanawiała się, kiedy w tym pędzie zdołała poznać męża i urodzić dwie śliczne córeczki. Iza była jedyną znajomą, która odniosła sukces w każdej dziedzinie swojego życia. Prawdziwie spełniona. Joanna cieszyła się, że ją zobaczy.

Gdy następnego dnia usłyszała, jaką propozycję ma dla niej koleżanka, jej radość ze spotkania była jeszcze większa.

– Mój znajomy szuka dobrego szefa marketingu, kogoś takiego jak ty. Będziesz dla niego idealna! – zapalała się Iza, kiedy usiadły naprzeciw siebie w ulubionej kawiarni. – Tak cię przed nim wychwalałam, że jedyne, o co cię zapyta, to czy możesz zacząć od poniedziałku. – Śmiała się.

Było w niej coś ujmującego, klasa, której nie da się skopiować. Elegancka, dobrze dopasowana sukienka za kolano leżała na niej idealnie. Sprawiała, że Iza wyglądała profesjonalnie, ale nie sztywno.

– Och, wiem, że jesteś mistrzynią PR-u, lecz nie chciałabym, żeby ten człowiek się na mnie zawiódł – wzbraniała się Joanna.

– Nie ma takiej możliwości. Przecież jesteś świetna. No i powiedziałam mu, że także piękna.

– Iza! – Joasia się speszyła. – No co ty? Nie trzeba było opowiadać takich rzeczy.

– Ale ja naprawdę tak myślę. W tym wszystkim jest tylko jedno małe „ale”. Pan prezes jest totalnym pracoholikiem, lubi działać dwadzieścia cztery godziny na dobę.

– Z wariatami radzę sobie dość dobrze. – Joanna zabawnie zmarszczyła nos.

– Wiem, wiem. W końcu tyle lat wytrzymałaś ze mną w jednym pokoju. – Upiła łyk kawy. – Joasiu, muszę cię o coś spytać. – Zawiesiła głos. – Mówi się, że zwolnili cię, bo coś przeskrobałaś. Znam cię i wiem, że to nie mogło być nic wielkiego. O co chodziło?

– Że co?! – Joanna nie mogła uwierzyć własnym uszom. – Jak ludzie mogą pleść takie bzdury? Każdemu potrafią przyczepić łatkę. Marek mnie wylał, bo wypadła reszka.

– Słucham? – Iza zrobiła wielkie oczy.

– Musi zmniejszać koszty i zaczął od zarządu, a ja po prostu nie miałam szczęścia – wyjaśniła rzeczowo.

Starała się zachować spokój, ale w głowie kłębiły jej się setki myśli. Jak ktoś mógł puszczać takie durne plotki?

– A mieliśmy być jedną drużyną... – prychnęła.

– Słucham? – Przyjaciółka nie rozumiała.

– Nie pamiętasz, jak prezes wstawiał nam te durne gadki? Współpraca, zaufanie... wspólny sukces, bla, bla, bla. Wszystko to kit. Jak przyszło co do czego, to nawet mu ręka nie zadrżała, gdy podpisywał moje zwolnienie.

– Ech, widzisz, dlatego ja już dawno wybrałam własny biznes. Jestem sama sobie szefem i mam wszystkich w nosie.

– Zawsze byłaś szczęściarą. – Joanna się uśmiechnęła.

– Czy ja wiem...?

Iza miała ochotę opowiedzieć przyjaciółce o swoich kłopotach, ale wiedziała, że to nie najlepszy moment. Zamiast jej się zwierzyć, zamówiła kolejną kawę.

Joanna siedziała zamyślona. Może to Gruby? – głowiła się. Mówił, że sprzedaż i marketing muszą się trzymać razem... Ale kto wie, dla niego zawsze liczył się tylko wynik. Cyferki miały być duże i musiały wciąż rosnąć. A ludzie? Kto by się nimi przejmował? Nie ci, to inni zrobią sprzedaż, wystarczy ich dobrze przycisnąć. A może te plotki o mnie puszcza gwiazda rozwoju produktów, lafirynda Makowska? Chyba nigdy za mną nie przepadała, blondyneczka słodka – myślała zdenerwowana Asia. Otrząsnęła się jednak, by nie psuć atmosfery miłego spotkania z Izą. Dziewczyny nie mogły się sobą nacieszyć, dlatego postanowiły się częściej spotykać.

Wracając z kawiarni do domu, Joannie przypomniało się, że musi kupić prezent dla brata, który za kilka dni będzie miał urodziny. Zaparkowała więc pod swoją ulubioną Galerią Sadyba.

W sklepie z koszulami spostrzegła znajomego. Sympatyczny chłopak pracował w Leksarze, konkurencyjnej firmie farmaceutycznej. Spotykała go czasem na branżowych kongresach, wymieniali uwagi o rynku. Raz nawet poszła z nim na kawę. Miło im się gadało, o filmach i książkach, trochę o podróżach.

Miała wrażenie, że on też ją zobaczył, ale jakby się skulił i chciał czmychnąć ze sklepu. Boże, to tak teraz ludzie będą na mnie reagować? Wyrzucona z firmy, czyli trędowata?

Było jej przykro. Na przekór temu postanowiła się przywitać.

– Dzień dobry, panie Piotrze. Co tam słychać?

– U mnie okej, ale wiem, że u pani poważne zmiany. – Na chwilę zamilkł i wbił wzrok w podłogę. – Przepraszam, strasznie przepraszam. Ja naprawdę nie chciałem...

– Za co? Nie rozumiem. – Patrzyła na niego zdziwiona.

– Gdybym tylko wiedział, że szukają na panią haka... Nic bym nie pisnął. Przysięgam. Nie miałem pojęcia, że wasz prezes jest taki przewrażliwiony.

Joanna otworzyła szeroko oczy. Wpatrywała się w mężczyznę pytającym wzrokiem.

– Ech, pani chyba nic nie wie? Jakiś miesiąc temu byłem na zjeździe ginekologów. W przerwie podeszła do mnie osoba z waszej firmy. Zaczęliśmy sobie gadać, nawet miło. Na koniec spytała, czy mi tak wolno flirtować z konkurencją. Powiedziałem, że niektórych waszych pracowników darzę ogromną sympatią. Wspomniałem oczywiście o pani i... niestety, wypaplałem, że byliśmy na kawie.

– No i co, wielka sprawa? – Joanna pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Niby nic, ale modliszka stwierdziła, że ten news będzie bardzo cenny dla waszego prezesa, i zatarła ręce. Jak potem usłyszałem, że panią wylali, to wszystko złożyło mi się w całość. Nie mogę sobie darować, że się do tego przyczyniłem.

– Dziwne rzeczy pan opowiada. To była kobieta? Jak miała na imię?

– Niestety nie pamiętam. Taka szczupła blondynka. Włosy do ramion. – Pokazał ręką.

Czyli jednak Makowska, żmija! – pomyślała z goryczą Joanna.

– Cóż, stało się – rzekła. – Teraz możemy pić razem kawę, kiedy tylko chcemy. Tylko że ja nie mam już chyba na to ochoty.

Podała mu rękę na pożegnanie. Stał skulony. Odprowadził ją wzrokiem do drzwi sklepu. Wyglądał jak szczeniak, który przeprasza swoją panią, że obsikał dywan. Wiedziała, że nie może mieć do niego pretensji, a jednak było jej cholernie przykro, jakby to była jego wina, że Mariola Makowska okazała się zdzirą.

Joanna nie mogła zrozumieć, za co ta dziewczyna nie lubiła jej tak bardzo, że postanowiła zniszczyć jej karierę. Czy chodziło o nagrodę roczną, którą dostała Joasia, a nie ona? A może o coś innego? Współpracownicy gadali o niej różne rzeczy. Udaje miłą, a nóż wbija w plecy każdemu, byle tylko przeskoczyć kolejny szczebelek na firmowej drabince. Ponoć gotowa była pomóc sobie nawet tyłkiem, a ten – trzeba przyznać – miała niczego sobie, więc pewnie niejeden gotów był się skusić. Tylko czy to prawda? Ludzie w korporacji chętnie przyprawią gębę każdemu... Jak widać, Joannie też przyprawili.

Myśl o tym nie dawała jej spokoju. Gdy tylko znalazła się w domu, usiadła przed monitorem komputera i zaczęła grzebać w internecie.

Co to była za konferencja, o której mówił chłopak z Leksaru? – zastanawiała się. Ginekologów... Jest! Drugiego czerwca, Poznań. W Googlach wszystko się znajdzie – ucieszyła się. Po krótkiej chwili widziała już listę uczestników. Przelatywała ją wzrokiem w napięciu. Nie mogła znaleźć nazwiska, którego szukała. Jeszcze raz, powoli, musi gdzieś tu być – uspokajała samą siebie. I nagle, jej wzrok się zatrzymał. Joanna znieruchomiała. Miała wrażenie, jakby ktoś dał jej otwartą dłonią w twarz. Czasem prawda jest zbyt bolesna, by można ją było tak po prostu przełknąć. Dziewczyna przetarła oczy i jeszcze raz przeczytała nazwisko, którego widok wbił ją w krzesło. Nie było wątpliwości, tylko jedna osoba z ich firmy brała udział w szkoleniu.

Po chwili odrętwienia Joasia zebrała się w sobie i sięgnęła po telefon. Wybrała numer szefowej działu personalnego. Nie była pewna, czy i ona nie jest zamieszana w spisek, lecz w tej chwili było jej to obojętne.

– Basiu, kogo miałaś ma myśli, mówiąc, że nie wszyscy w firmie byli mi życzliwi? – spytała prosto z mostu.

– Czy to teraz ważne? – Kobieta próbowała się wymigać.

– Powiedz, muszę wiedzieć. – Joanna nie zamierzała odpuścić.

– Hm, czasem bywa tak, że ci, co wydają się naszymi przyjaciółmi, wcale nimi nie są – rzekła pokrętnie Barbara.

– Mówisz o Monice, prawda? To moja przyjaciółeczka obrobiła mi tyłek u prezesa! I do tego perfidnie nałgała. – Dziewczyna nie kryła oburzenia.

– I zgarnęła twoje stanowisko... Bo wiesz, ono nie zostało zlikwidowane – wyznała Basia.

– Więc jednak nie miałam omamów! – zawołała Joanna. – Nie wiedziałam tylko, że ta nominacja jest dla niej – dodała ciszej.

Przez chwilę miała wrażenie, że brakuje jej powietrza, wzięła się jednak w garść.

– Powiedz mi jeszcze, po co ta cała ściema z redukcją stanowiska? – Chciała rozwikłać zagadkę do końca.

– Marek musiał kogoś zwolnić i skorzystał z okazji. Po informacji, że masz konszachty z konkurencją, wybór był prosty. Nie chciał jednak robić większej afery, żeby nic nie doszło do centrali – wyjaśniła Basia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: