Eksperymenty uczuciowe Ziemian - ebook
Eksperymenty uczuciowe Ziemian - ebook
Zbiór siedmiu opowiadań przedstawiających codzienność człowieka.
Eksperymenty, które przeprowadzamy każdego dnia.
Gdyby spojrzeć na naszą planetę z bardzo daleka i potraktować ją jako obiekt badań, jak próbkę podstawioną pod soczewkę mikroskopu, co można by wówczas zauważyć? Interakcje, ruch, przemiany, metamorfozy, ewolucję.
Maciej Trawnicki w sposób niezwykle ciekawy zabiera czytelnika w głąb machiny zwanej światem. Każdy trybik ma tu przypisane zadanie i spełnia swoją rolę. Czasem brakuje nam czasu na zastanowienie się nad własnym życiem, czasem nie chcemy się nawet zagłębiać w mechanizmy, które nami kierują, bo wówczas moglibyśmy utracić złudne wrażenie, że decydujemy o sobie sami. Jednak czy na pewno nic nie można z tym zrobić? Wiedza jest potęgą, a świadomość wplątana w układy. Przeanalizowanie plusów i minusów tego, w jaki sposób żyjemy, często staje się furtką do tego, aby to życie zmienić na lepsze. Opowiadania zaprezentowane w „Eksperymentach uczuciowych” są doskonałym punktem wyjścia do takich rozważań oraz próby odnalezienia siebie i zmiany własnej egzystencji.
Życie na Ziemi potrafi być zaskakujące.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8119-666-6 |
Rozmiar pliku: | 5,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Obudziłem się. Pierwsze, co zawsze widzę, to motto na suficie: _W życiu się chrzani, soli i pieprzy_.
„Nie jestem fanem kulinarnym, ale lubię ten frazes. Znajomy kucharz wymyślił go, motywując w ten sposób swoich pracowników”.
Przeciągnąłem się jak kot i szybko ubrałem. Spojrzałem na stoper, zastopowawszy go w odpowiednim momencie.
„Dokładnie czterdzieści sekund. Brawo. Kolejny rekord”.
Spojrzałem na opaskę fit.
„Trzysta kroków! Wow! Wszystko idealnie. Z mojego mieszkania do biura są dwa kilometry. Kiedyś biegałem, ale zawsze wówczas pociłem się po drodze, a w biurze często były problemy z wodą i kilkukrotnie zdarzyło mi się nie wziąć prysznica, co oczywiście skutkowało nieprzychylnymi opiniami wśród reszty pracowników... i klientów. Spocony doradca bankowy nie jest dobrym doradcą. W tym zawodzie trzeba wyglądać, pachnąć, a oczy mają błyszczeć zrozumieniem i cierpliwością, więc przestałem biegać, ale uprawiam nordic walking. Powolutku idę więc do pracy, nie pocąc się. Łączę przyjemne z pożytecznym. Mam świetne kijki ze stali węglowej. Lubię zaopatrywać się w porządne gadżety. Ułatwiają one życie, tak myślę”.
– Nie próbuj!
– Co?! Słucham? – Spojrzałem na typa, który, cóż... był po prostu bezdomny. Odruchowo wyciągnąłem pięć złotych z kieszeni wypełnionej bilonem. Dałem mu je.
„Radzę wam tak właśnie robić. Bądźcie zawsze przygotowani. Dwa, pięć, złotówka. Mnie nie ubędzie, a gościowi się przyda. Choćby na piwko lub bułkę. Nie obchodzi mnie. A może ten bezdomny ktoś będzie sławny, może ma złoty głos, może fenomenalnie gra na pianinie? Kto wie, warto czasem wspomóc”.
– Nie próbuj. Rób albo nie rób!
– Tak... – Spojrzałem raz jeszcze na mistrza Zen i ziewając z nudów tej ulicznej filozofii ruszyłem ku mojej pracy.
Zająłem stanowisko. Czyli: w moim boksie oddzielonym cienką ścianką z tworzywa od pozostałych boksów usadowiłem się na średnio miękkim fotelu i uruchomiłem komputer. Wpisałem hasło złożone z dwunastu liter uwzględniających duże i małe oraz dwa obowiązkowe znaki. Pomyliłem się raz, jak to zawsze czynię. I zrobiłem to celowo. Dlaczego? Pewien szkoleniowiec powiedział nam w tajemnicy: _Gdy popełniasz błędy świadomie, równie nieświadomie możesz ich nie popełniać. A kto jest zbyt pyszny w pracy w końcu zostaje zjedzony_. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale od tamtej pory zawsze mechanicznie popełniam kilka celowych BŁENDUF podczas mojej pracy. Uczy mnie to samokontroli i wręcz czuję, że jestem z roku na rok coraz bardziej doskonały. To samo mówi mi moja opaska fit.
Koniec Wersji Demonstracyjnej