Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Emocje ZA BARDZO - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 października 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Emocje ZA BARDZO - ebook

Czy wiesz jak to jest czuć ZA BARDZO?

Postrzegać świat sercem, nie umysłem?

Walczyć każdego dnia, by negatywne emocje nie wtapiały się w Twój układ nerwowy?

Nie poddawaj się. Opowieści, które tu poznasz, każdego dnia przypomną Ci, byś tego nie robił!

W 2006 roku Jamie Tworkowski napisał historię, którą nazwał „To Write Love on Her Arms” (Wypisz miłość na jej ramionach) o pomaganiu przyjaciółce w wydobyciu się z uzależnienia od narkotyków, depresji i samookaleczania. Historia ta była tak piękna, że dała początek organizacji o takiej samej nazwie. Obecnie To Write Love on Her Arms (TWLOHA) jest znanym międzynarodowym liderem w dziedzinie zapobiegania samobójstwom oraz źródłem nadziei i wsparcia dla ludzi na całym świecie.

Jego książka Emocje ZA BARDZO to celebracja nadziei, pełnego zachwytu zadumania i tego, co znaczy być człowiekiem. Z indywidualnych historii, które dotyczą walki każdego dnia, wiele ludzi czerpie słowa nadziei i wsparcia w momentach straty; większość opowiadań w tej książce zachęca czytelników, by przyznali, że w cierpieniu nie ma nic złego, i poprosili o pomoc.

Emocje ZA BARDZO to istotny głos płynący od najważniejszych reprezentantów naszego pokolenia.

***

Słyszałem niezliczone historie od ludzi, którzy byli zranieni, samotni, zagubieni, a nawet mieli skłonności samobójcze – oni wszyscy potrafili znaleźć nadzieję w słowach Jamiego. - fragment słowa wstępnego napisanego przez Donalda Millera, autora znajdującej się na liście bestsellerów „New York Timesa” książki Scary Close and Blue Like Jazz

***

Bardzo rzadko jestem zainspirowany tym, co przynosi mi życie. Spotkanie z Jamie’em było jednym z takich momentów. Jamie ma olbrzymie serce i kiedy mówi „Wiele dla mnie znaczysz”, wierzysz mu. - Alex Morgan, członkini narodowej reprezentacji Stanów Zjednoczonych w koszykówce

***

Jamie Tworkowski jest założycielem organizacji To Write Love on Her Arms, ruchu non profit, który ma na celu pomoc ludziom walczącym z depresją, uzależnieniami, próbami samookaleczenia i myślami samobójczymi. Większość czasu spędza w drodze, opowiadając inspirujące historie i dodając sił ludziom na uczelniach oraz podczas koncertów i festiwali muzycznych. Jamie udzielał wywiadów NBC Nightly News, CBS Sunday Morning i magazynowi „Rolling Stone”. Jest szczęśliwym wujkiem i mieszka w Melbourne na Florydzie.

Spis treści

Okładka

Strona tytułowa

Strona redakcyjna

Spis treści

Opinie

Dedykacje

Od autora

Słowo wstępne

Wstęp

Lata spędzone jako przedstawiciel handlowy (2005–2006)

E-mail do mamy

Szeptać mimo wszystko

Zeke Sandersie: byłeś kochany

Rezygnacja z pracy na etat (2006–2009)

To write love on her arms (twloha)

Ukrywając się za słuchawkami (dla meghan)

Liścik do samego siebie

Słonie (Dzień Ojca)

Ciągle nie wiemy, czym jest miłość

Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin

Z przylądka canaveral do nowego orleanu

Lata w Nowym Jorku (2009–2011)

Pełen życia i radosny na brooklynie

Wizyta na uniwersytecie butlera

Dzień pamięci

Kwiaty w morzu

Mam nadzieję, że widziałeś sztuczne ognie

Incepcja

Jedyne, czego się boją

Uderzmy w dzwony

Dziewczyna o wspaniale kolorowych włosach

Dla Dawida

Ludziom, którzy nienawidzą święta dziękczynienia

Dni warte miliony (2011–2012)

Kochane walentynki

Renifer

„Czy kiedykolwiek walczyłeś z chęcią samookaleczenia?”

Powiedzieć upiorom precz

Cierpliwe mówienie o czyjejś wartości

Witamy o północy

Motocykl

Jason Russel jest moim przyjacielem

Dzień Matki

Oto co znaczy ta naklejka

Co czuję vs co wiem

David Mckenna był moim przyjacielem

Kraina z bajki i później (2013–2014)

Między dwiema porami roku

Gdzie jest wiatr?

Kuorver

Puste fotele na rozdaniu Oscarów

Pozbądź się balastu

Spotkać Dree

Trzymaj się i odpuść

Marzenie, by marzyć

Jason Russel część druga

Nadal jest czas

Wyjaśnienie

Obóz serca (2015–2016)

Facet z 15f

Vancouver

Smutek jest raną

Gdyby powiedział to wystarczająco głośno

Notatka do samego siebie (bądź spokojny)

Podziękowania

Zobaczymy się jutro

O autorze

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8087-503-6
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Opinie

Jamie kocha ludzi bardziej niż ktokolwiek, kogo spotkałem. Jest przy tym człowiekiem skromnym i wspaniałym przyjacielem. To on płakał wraz ze mną w najgorszych dla mnie chwilach i cieszył się ze mną ze zwycięstw. Jego miłość jest wolna od ocen, granic, wymagań. Książka ta powie ci co nieco o jego pięknym sercu. Przeczytaj ją.

Bob Goff, autor bestsellera „New York Timesa” Miłość działa

Jamie jest kimś wyjątkowym. Jest szczery, wrażliwy i serdeczny. Włożył w tę książkę serce, pokazał w niej, jak żyje. Mam nadzieję, że jego szczerość i historia będą dla ciebie inspiracją.

Kyle Korver, gwiazda NBA

Dzięki przejmującym i refleksyjnym historiom przedstawianym w poetycki i zarazem surowy sposób, Jamie zaprasza nas do dyskusji. Takiej, która dotyczy społeczności, relacji, uzdrowienia i nadziei.

dr Georgina Smith, psycholog kliniczny

W książce tej Jamie obnaża swoje serce. Szczerze mówiąc o swoim życiu, o radości i cierpieniu, zachęca innych, by robili to samo. Emocje ZA BARDZO to przewodnik do lepszej miłości i otwarcia się na innych ludzi.

Jason Russel, współzałożyciel Invisible Children

Nie ma możliwości, byś nie odczuł tego całym sobą, gdy Jamie pisze lub przemawia. Jego szczerość wobec ludzi zawsze mnie inspiruje i sprawia, że czuję się mniej samotny. Mogę opisać tę książkę, tylko wykorzystując słowa Jamiego: prawdziwym życiem, zaproszeniem do niego, jest wiara, że będzie lepiej.

Keltie Knight, osobowość telewizyjna

Są ludzie, którzy mówią, że troszczą się o innych. Są też tacy, którzy naprawdę to robią. Taki jest Jamie. Ta książka jest tego dowodem.

Propaganda, artysta muzyki hip-hopowej

Gdy po raz pierwszy spotkałem Jamiego, uderzyło mnie to, że jest to człowiek, który ma misję. Dzięki swojej determinacji wyciągnął na światło dzienne wiele trudnych problemów i pomógł wielu ludziom zrozumieć, że nie są sami. Wierzę, że książka ta zainspiruje innych, by poprosili o pomoc i by byli sobą.

Kevin Lyman, założyciel i producent Vans Warped TourDEDYKACJE

Tę książkę dedykuję moim Rodzicom, Joemu i Janet, oraz moim Siostrom, Jessice i Emily.

Do mamy:

Jesteś cudem w moim życiu. Dziękuję za nieustające wsparcie. Mam nadzieję, że ta książka będzie dla Ciebie powodem do dumy.

Do taty:

Dałeś mi surfing i muzykę. Nauczyłeś mnie podróży, noszenia T-shirtów i słów. Piszę te słowa dla Ciebie.

Do Jess:

Jesteś przystanią i darem dla tak wielu ludzi. Jesteś niezwykła, jeśli chodzi o miłość. Dziękuję ci za wszystko, z czego nie chciałaś zrezygnować, w tym ze mnie.

Do EM:

Jesteś tajemnicą i radością, lecz oprócz tego masz serce, które widzi tak wiele. Obiecuję, że nadasz tytuł mojej kolejnej książce.

Do Davida Kuo, który umarł, ale żył:

Jak wielką radością była znajomość z tobą. Dziękuję za to, co we mnie zobaczyłeś. Dziękuję także za spędzone razem krótkie chwile.Oskar Wilde powiedział, że sztuka ujawnia więcej o tym, kto ją interpretuje niż o samym artyście. Może to być prawdą także w odniesieniu do Jamiego Tworkowskiego, człowieka, którego w szczególny sposób zainteresował metalowy ptak z mantrą: „Niech twoja podróż będzie lekka i pełna wrażeń”. Ptak wisi na ścianie naszego gościnnego pokoju. Niewiele osób, nie licząc Jamiego, zwróciło uwagę na te słowa; niewiele osób żyje zgodnie z nimi, tak jak on.

Jamie, jesteś jak głęboka rzeka. Silnie czujesz każdy zakręt i skałę. Jednak płyniesz dalej, nieustannie patrząc i poszukując. Podróżujesz bez obciążenia i daleko w pielgrzymce ku nadziei, której nigdy nie potrafiłeś dostrzec. Jestem zaszczycony, że mogę iść obok ciebie, bracie. Dziękuję za przyjaźń, którą mnie darzysz. I zanim twoja rzeka odnajdzie morze… pokój z ptakiem jest zawsze twój, ilekroć będziesz go potrzebował.

Jon ForemanOD AUTORA

3 marca, 2016
Melbourne Beach, Floryda

Miałem nadzieję, że ten zbiór opowieści może mieć dom, miejsce, które można znaleźć i którym można się dzielić. Miałem nadzieję, że tym, którzy będą trzymali w dłoniach tę książkę, znajdujące się w niej historie również dadzą poczucie domu. Dom oznacza, że przynależysz, czujesz się bezpiecznie, że nie jesteś sam. Oczywiście miałem także nadzieję, że ludzie poczują się wzmocnieni tym słowami.

26 maja 2015 roku był dla mnie dniem znamiennym. Można go porównać do snu, do intensywnego snu. To dzień wydania mojej pierwszej książki, godziny wywiadów przed transmisją na żywo z biura wydawcy; wszystko to prowadziło do wieczoru w Nowym Jorku rozpoczynającego trasę promocyjną książki, podczas którego wśród tłumnie zgromadzonych gości znajdowali się przyjaciele i rodzina. Był to dzień, którego nie zapomnę i od którego tempo mojego życia nie zwalnia.

Z Nowego Jorku trasa wiodła na zachód – do Los Angeles i do kolejnych osiemnastu miast. Musiałem dzielić się swoimi historiami od Seattle po moje rodzinne miasto Melbourne na Florydzie, podróżując przez Boston, Houston i Chicago. Po wieczorze w Toronto znalazłem się w Honolulu. (Hawaje są wspaniałe. Księgarnie znajdują się we wspaniałych miejscach).

Dni pełne były porannych lotów i nocnych podróży samochodem do kolejnych miast; staraliśmy się wykorzystać wszelkie możliwości, by rozmawiać o mojej książce w lokalnych mediach. Każde takie wydarzenie było przepełnione radością; ludzie przybywali nawet z miejsc odległych o kilka godzin jazdy. Dla mnie wielkim przywilejem było dzielenie się historiami z mojego życia, czytanie stron, które napisałem. Spotkałem ponad dwa tysiące osób podczas tej trasy; wielu z nich dzieliło się własnymi historiami, opowiadali, dlaczego przyszli i co dla nich osobiście znaczy TWLOHA.

Byli to ludzie, którzy mogli utożsamiać się z doświadczaniem cierpienia i potrzebą nadziei. Towarzyszyły temu autografy i zdjęcia, lecz tym, co we mnie zostało i co pozwala mi iść dalej, były przede wszystkim bezpośrednie rozmowy.

W Nashville był dzień przerwy. Jadłem lunch z Markiem, moim najlepszym przyjacielem, kiedy zadzwonił telefon. Muszę w tym miejscu być szczery i napisać, że byliśmy w Chili’s. W Nashville jest mnóstwo świetnych restauracji, jednak Chili’s była dwie przecznice od hotelu, a poza tym, cóż, bardzo lubimy tam jeść. Siedzieliśmy i delektowaliśmy się chipsami oraz queso, gdy zadzwonił mój telefon. Widziałem, że jest to połączenie z Nowego Jorku z numeru, którego nie miałem w pamięci telefonu. Jako introwertyk rzadko odbieram połączenia z numerów, których nie mam w książce adresowej, więc poczta głosowa wydawała się dobrym rozwiązaniem. Jednak zaintrygował mnie numer kierunkowy Nowego Jorku.

– Halo.

Dzwoniły Sara i Brianna od mojego wydawcy. Sara jest redaktorką, a Brianna zajmuje się reklamą i marketingiem książki. Wymienialiśmy się e-mailami prawie każdego dnia, jednak rzadko do mnie dzwoniły, zwłaszcza tak znienacka. I dlaczego obie były przy telefonie?

– Gratulacje! Dzwonimy, żeby ci powiedzieć, że twoja książka znalazła się na liście bestsellerów „New York Timesa”.

Mark jakoś wyczuł, że jest to wielki moment i sfilmował, jak rozmawiam przez telefon. Jeśli oglądałeś to nagranie, to widać mnie na nim, jak siedzę z otwartymi ustami, nie mogąc wykrztusić słowa, a w końcu mówię: „Coo?? Nieeemoożliwe!”.

Następnego dnia byliśmy w księgarni Parnassus Books w Nash­ville. Panował straszny tłok. Ludzie stali i siedzieli, wypełniając szczelnie każde miejsce; kolejne pięćdziesiąt osób musiało patrzeć z zewnątrz. Niektórzy z moich przyjaciół, jak Renee Yohe, byli w środku. Matt Wertz zaśpiewał To Be Free, a Steven McMorran Uderzmy w dzwony (Ring the Bells), piosenkę, o której jeszcze będę pisał. Potem pojechaliśmy do domu Donalda Millera. Don jest moim przyjacielem, lecz również ulubionym pisarzem i w dużym stopniu bohaterem. Rozmawiałem z nim o książce przez całe lata i marzenie w końcu stało się rzeczywistością. Świętowanie razem z nim i usłyszenie, że jest ze mnie dumny, oczywiście bardzo wiele dla mnie znaczyło.

Melbourne na Florydzie było jednym z najmniejszych miast na trasie i zastanawiałem się, czy to dobry pomysł, by tam się zjawić. Wyobrażałem sobie moich rodziców, ludzi z TWLOHA i setkę pustych krzeseł – to by nie wyglądało zbyt dobrze. Jednak spotkanie w rodzinnym mieście okazało się najwspanialszym na całej trasie. Mój siostrzeniec Landon trzy razy przejął inicjatywę zapowiedzią: „Panie i panowie witamy na spotkaniu poświęconym książce wujka Jamiego”. Z miejsca na podium widziałem uśmiechy byłych nauczycieli, przyjaciół z dzieciństwa oraz, oczywiście, mamy i taty. Mieszkańcy miasta tłumnie wypełnili salę.

Minął prawie rok od kiedy Emocje ZA BARDZO ukazały się po raz pierwszy. Prawie każdego dnia mam przed oczami tweety i zdjęcia ludzi czytających moje historie, znajdujących w nich wsparcie i nadzieję oraz dzielących się tym, co odkryli. Słyszałem o ludziach kupujących po dziesięć egzemplarzy, by rozdać je przyjaciołom, o ludziach czytających wielokrotnie moją książkę i takich, którzy kładli się spać, słuchając jej wersji audio, żeby czuć się choć trochę mniej samotnie.

Dzisiaj, kilka minut temu, dostałem e-mail od mojej redaktorki Sary, w którym dzieli się dobrą nowiną, że moja książka Emocje ZA BARDZO jest tłumaczona na język polski. (Być może zwróciłeś uwagę na moje nazwisko. Moi dziadkowie przyjechali z Polski w 1907 roku. To wielki zaszczyt dla mnie, że książka będzie czytana tam, gdzie są moje korzenie).

Wydarzyło się więcej, niż mogłem sobie wyobrazić. Opowiadane przeze mnie historie nie należą już tylko do mnie. Tak, doświadczyłem ich i napisałem o nich, lecz teraz żyją własnym życiem, zderzając się z doświadczeniami tak wielu osób. Są nas tysiące, ludzi, którzy miotają się między obawami i marzeniami, między cierpieniem i nadzieją, ludzi zastanawiających się, czy można o tym głośno mówić i czy można prosić o pomoc.

Jest ważne, bym, pisząc te słowa, był szczery. Jestem dumny i wdzięczny za podróż, w którą zabrała mnie ta książka. Wszystko, co do tej pory przeczytałeś, to prawda; prawdą jest jednak także i to, że walczyłem. Targały mną emocje; było mi bardzo smutno.

Gdy piszę te słowa, jest początek marca i jestem w domu na Florydzie. Rok 2016 zaczął się od wielkich nadziei. Gdy kula opadła i miliony osób powitały Nowy Rok, czułem, że się zakochałem. Było to nowe, silne i szybko rozwijające się uczucie. Nigdy nie byłem bardziej podekscytowany, nigdy tak bardzo nie cieszyłem się z poznawania drugiej osoby. Rozmawialiśmy całymi godzinami i czułem się tak, jak gdybym dobił do spokojnej przystani. Moje największe marzenie, by mieć najlepszego przyjaciela, zaczęło się spełniać. Koniec poszukiwań. Zaczęliśmy robić wspólne plany

Związek zakończył się niedawno; los chciał, aby było to w Walentynki.

W ciągu ostatnich trzech tygodni płakałem więcej, niż przez ostatnie trzy lata. Jestem osobą walczącą z depresją i okresy sercowych zawodów zawsze były dla mnie najtrudniejsze. Ten rodzaj bólu pojawia się w książce – nie doświadczałem już go od lat. Ostatnio jednak znalazłem się w miejscu, które niestety jest mi znane.

Historie opisane w tej książce dotyczą dziesięciu lat mojego życia. W pewien sposób moja podróż zatoczyła koło. Jednym z głównych tematów, o których piszę, jest idea, że ludzie potrzebują się nawzajem, że nie jesteśmy stworzeni do tego, by iść przez życie samotnie. To, co się teraz wydarzyło, boleśnie mi o tym przypomniało. Jestem osobą potrzebującą pomocy; szukam jej u przyjaciół i rodziny, prosząc o radę i ukazanie perspektywy. Czasem po prostu potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha. Czasem po prostu nie chcę być sam. Przeżyłem ostatnio ciężkie chwile, lecz byłoby to nieskończenie trudniejsze bez ludzi, którzy mnie kochają. To wydanie Emocji ZA BARDZO zawiera pięć nowych historii, z których cztery zostały napisane w ostatnich dniach.

Oto cel, dla którego się nimi dzielę w książce:

Mam nadzieję, że znajdziesz w niej to, czego i ja poszukuję.

Byłem ostatnio na sesji u terapeuty. Pójdę tam w przyszłym tygodniu, pójdę także w kolejnym.

Jeśli dręczą cię pytania, na które nie potrafisz odpowiedzieć – znam to uczucie.

Jeśli szamoczesz się – ja również.

Jeśli odczuwasz bardziej, niż chcesz – ja także.

Życie jest pełne kontrastów. Jednego dnia masz telefon, że twoja książka jest na liście bestsellerów, innego milczenie, gdy jesteś proszony, byś zapomniał o osobie, którą darzysz uczuciem. Jednego dnia się zakochujesz, innego tracisz miłość. Życie to piękne wspomnienia i takie, które wywołują ból. Jest w nim tak wiele różniących się od siebie dni.

Ciągle marzę o miłości, nadziei i domu. Pragnę spokoju, nie ustając w poszukiwaniach. Sił dodaje mi świadomość, że w minionych latach było wiele wspaniałych chwil. Wiem, że wielu rzeczy nie potrafię wyjaśnić i że na wiele z nich nie zasługiwałem. Muszę iść dalej, by zobaczyć, co znajduje się za kolejnym zakrętem. Chcę wiedzieć, co znajduje się na końcu drogi i poznać kryjące się w niej piękno. Chcę zobaczyć dni, które obecnie skrywa mgła.

Nie poddaję się. Historie, które poznasz, przypominają mi, żebym się nie poddawał.SŁOWO WSTĘPNEDonald Miller

Mój przyjaciel Jamie został wczoraj ze mną i Betsy w naszym domu w Nashville. Jest już u nas drugi dzień. Jamie kieruje organizacją, która nazywa się To Write Love on Her Arms (TWLOHA). Pomaga ona osobom, które czują się odrzucone.

Pamiętam, jak zostałem do późna, gdy Jamie miał przemawiać pewnego wieczoru podczas koncertu rockowego. Zespół poprosił go, by coś powiedział. Jamie wstał w dusznej i ciemnej sali wypełnionej nastolatkami. Powiedział, że jest tyle powodów, dla których warto żyć, że są piosenki, marzenia i nadzieje, które dopiero powstaną. Przypomniał, że każdy zapewne przyszedł na koncert w towarzystwie i każdy może mieć nadzieję, że w trudnych chwilach uzyska pomoc od drugiego człowieka.

Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, co będzie dalej. Nie wiedziałem, czy zacznie rozdawać kwiaty, i co w ogóle zamierza. Jednak Jamie po prostu skończył mówić i zszedł ze sceny.

Młodzież zgromadziła się wokół niego, prosząc o autografy, które składał na koszulkach i plakatach.

Minęło dziesięć lat, odkąd poznałem Jamiego. Od tego czasu organizacja, którą założył, bardzo się rozwinęła. Zdobywał nagrody i otrzymywał granty; pojawiał się we wszystkich możliwych programach telewizyjnych. Ludzie go kochają. I mogę przysiąc, że się nie zmienił. Mówi ciągle to samo, spokojnie i z przekonaniem: Potrzebujemy się nawzajem. Nie ma powodu, by kogoś osądzać. Ludzie są delikatniejsi, niż ktokolwiek mógłby sądzić.

Uważam teraz Jamiego za jednego z najbliższych przyjaciół. To on do mnie dzwoni, kiedy napiszę w internecie coś niemiłego. To on mi przypomina, że ludzi łatwo jest zranić i że powinniśmy starać się przełamywać zwierzęce instynkty. Ale nie tylko on dzwoni do mnie. Gdy czuję, że zrobiłem coś niewłaściwego, to ja dzwonię do niego.

Siedzieliśmy na tarasie i było zimno. Betsy była w domu i szykowała się do spania. Nasza suka Lucy goniła za piłką tenisową, którą na zmianę z Jamiem jej rzucaliśmy.

Jamie jest dla mnie tajemnicą. Nie tyle opowiada historię, co sam nią jest. Wkłada całe serce w słowa pisane na blogu i dzieli się nimi z całym światem.

Czasem jednak Jamie zastanawia się, czy warto to robić. Czy uczucia tak niewymierne jak miłość, akceptacja, uprzejmość, tolerancja, przebaczenie mogą uczynić świat lepszym? Nie są to przecież towary wyceniane na giełdzie.

Nagle, kiedy tak siedzieliśmy, uświadomiłem sobie, że siłą Jamiego jest on sam. Bez lęku obnaża swoje serce, pokazując je nie zawsze przyjaznemu światu. Serce, które było wiele razy złamane. Podejmuje ryzyko, mówiąc, co naprawdę czuje, i nie poddając się konformizmowi.

Od czasu kiedy spotkałem Jamiego, słyszałem niezliczoną liczbę razy od ludzi, którzy byli zranieni, samotni, zagubieni, a nawet od ludzi mających myśli samobójcze, że w jego słowach znajdują wsparcie i pociechę. Kochają go, gdyż akceptuje ich takimi, jakimi są. Mówi im, że nie muszą udawać kogoś innego i że ich historia przyczyni się do tego, iż świat będzie lepszy.

Wiem, że ty i ja możemy nie przypominać Jamiego. Jesteś sobą i ja jestem sobą. Im bardziej będziemy sobą, tym większy wpływ możemy wywierać. Udawanie kogoś, kim się nie jest, być może przyniesie nam poklask. Podjęcie ryzyka bycia po prostu sobą jest jednak jedynym sposobem na prawdziwą bliskość. Prawdziwa bliskość zaś, wymiana uczuć między ludźmi, którzy siebie nawzajem nie okłamują, potrafi nas przemieniać.

Tego poranka, kiedy Jamie miał wyjechać, zostawiłem mu notatkę. Usiadłem w kuchni, gdy cały dom jeszcze spał – wiedziałem, że będę musiał wyjść zanim Jamie się obudzi. Siedząc za stołem, zastanawiałem się, co napisać przyjacielowi. W jaki sposób komuś przekazać, że bez niego świat byłby gorszym miejscem? Modliłem się o właściwe słowa.

W końcu je napisałem. Karteczkę włożyłem do jednego z butów, które zostawił przy drzwiach wejściowych. Słowa te są prawdziwe. Są prawdziwe, jeśli chodzi o Jamiego, lecz chciałbym, żeby dotyczyły również ciebie. Mnie także. Nie wierzę, że znaleźliśmy się na tym świecie przypadkowo i nie wierzę, że powinniśmy być aktorami. Uważam, że powinniśmy być sobą i że każdy z nas jest cudem.

Jamie,

Bądź silny. Twoje serce pisze poemat o tym świecie, poemat, który zmienia się w tysiąc pieśni.

Ściskam

DonWSTĘP

Moje życie zmieniło się wraz z historią, którą napisałem w 2006 roku. Pracowałem wówczas jako przedstawiciel handlowy w branży odzieżowej, choć moim marzeniem od dzieciństwa była praca związana z surfingiem. Jeśli decyzja Hurley’a, by zatrudnić mnie, dwudziestodwulatka, zdziwiła wiele osób, to prawdopodobnie byli oni równie zdziwieni, gdy w wieku dwudziestu sześciu lat zrezygnowałem z tej pracy i założyłem organizację non-profit. Było to bez wątpienia ryzykowne posunięcie, lecz coś we mnie pragnęło, abym miał czas na pisanie. Napisanie książki było czymś, o czym zacząłem marzyć i mówić. Wydawcy i agenci kontaktowali się ze mną. Ludzie dzielili się pomysłami, lecz był to materiał na książki, których nie miałem zamiaru pisać.

Latem 2013 roku wziąłem czteromiesięczny urlop naukowy i zdecydowałem, że spędzę ten czas w Los Angeles. Nauczyłem się wówczas, że czym innym jest decyzja o napisaniu książki – co brzmi ekscytująco – a czym innym rzeczywiste jej napisanie. Na marginesie muszę dodać, że Los Angeles jest dziwnym miejscem na urlop. Założenie było takie, że napiszę pamiętnik. Blue Like Jazz Donalda Millera to książka, która wiele zmieniła w moim życiu. Dotyczy przyjaźni, wątpliwości i uczuć. Jest uczciwa i poetycka i pokochałem wolność, którą jest przesycona, oraz to, że w jednej książce można opowiedzieć tyle różnych historii. Moja podróż, szczególnie w ostatnich latach, obejmowała wiele otwierających oczy zaskakujących wydarzeń. Pomyślałem, że dobrze byłoby o tym opowiedzieć.

Z różnych powodów praca posuwała się do przodu powoli. Gdy pytano mnie, jak sobie radzę, często odpowiadałem, że czuję się jak sprinter próbujący przebiec maraton. Opowiadania są krótkie, książka ma być długa i nie bardzo wiem, jak się do tego zabrać. Zresztą metafora o sprinterze nie jest dobra, gdyż czasem napisanie trzech zdań zabiera mi dwie godziny. Gdybym pracował w takim tempie, napisanie książki zabrałoby kilkaset lat. Jednak po każdej wizycie w księgarni tęskniłem do tego, by znowu zasiąść do pisania.

Radzono mi, że może powinienem rozważyć wynajęcie autora widma. Słyszałem, że tacy autorzy współpracują z ludźmi, którzy mają ciekawe lub dające się sprzedać historie, lecz nie potrafią pisać (lub nie chcą sobie zawracać tym głowy). Ten pomysł mnie irytował, gdyż uważam, że pisanie ma w sobie coś uświęconego. I choć nie dzieje się to tak często, jak bym chciał, kocham pisać i sądzę, że jest to coś, co powinienem robić. Poza tym idea autora widma wydaje mi się dziwaczna, gdyż:

Ktoś pisze zdania.

Ktoś inny zbiera za nie pochwały.

Nie, dziękuję.

Przez lata pomysł pisania dojrzewał jako marzenie, o którym sobie przypominałem. Tylko przypominałem; postępów żadnych nie było. Trzeba było czasu, bym zrozumiał, że powinienem być po prostu sobą, że mogę pisać w takim tempie, w jakim piszę o sprawach, które mnie interesują. I trzeba było czasu, bym zdał sobie sprawę, że być może książka jest już napisana, że w ciągu dziewięciu lat od założenia TWLOHA napisałem tysiące słów, z których byłem dumny i które trafiały ludziom do serc. Co by było, gdybym wyszukał najlepsze teksty i umieścił je w jednym miejscu?

W ten sposób rozpoczęła się podróż powrotna – zbieranie i porządkowanie już napisanych słów. Okazało się, że wyszukiwałem wątki sięgające daleko w przeszłość, słowa napisane ponad dziesięć lat temu, gdy byłem surferem sprzedającym T-shirty i szorty.

To, co trzymasz w dłoniach, to kolekcja sprintów. Dziesięć lat sprintów, o których także myślę jak o piosenkach. Ta książka jest odzwierciedleniem dziesięciu lat życia i pisania. W tym czasie przeżyłem rezygnację ze studiów, bycie przedstawicielem handlowym w branży ubiorów związanych z surfingiem, bycie założycielem organizacji non-profit, bycie mówcą i osobą, która walczy z depresją. Ta książka mówi o tym, jak czuję się w wakacje, w dniach, w których możemy sobie przypomnieć, co tracimy. Są w niej słowa, które napisałem w dniach śmierci słynnych ludzi i moich przyjaciół. Są w niej listy do mojej matki i historie opowiadane przyjaciółkom. Są w niej słowa, które napisałem, gdy sprzedałem diamentowy pierścionek i gdy Kyle dał mi koszulkę z dodatkową literą w swoim imieniu. Są w niej słowa, które napisałem, gdy mój siostrzeniec Landon sprawił, że ogród moich rodziców stał się najwspanialszym miejscem na ziemi.

Jest to książka napisana przed tą, której ludzie oczekiwali. Kolejna pojawi się z czasem, może nawet niedługo. Ta jednak musiała być pierwsza. Prawda jest taka, że część mnie czuła i czuje się zagubiona. Ciężko jest opowiadać historię, której się nie lubi. Zacząłem więc od tyłu, zacząłem podróż wstecz, podróż przez ostatnie dziesięć lat. Próbuję odnaleźć w niej coś prawdziwego, kogoś, kogo znałem i lubiłem. Staram się znaleźć w mojej historii sens, pogodzić się z nią, być może po to, by ją opowiedzieć, lecz jeszcze bardziej po to, by się uśmiechnąć. Pragnę życia, w które wierzę. Ta książka jest wspaniała, gdyż mam nadzieję, że dzięki niej powrócę do życia. Czułem potrzebę, by spojrzeć wstecz i przeczytać te słowa, by znowu móc iść do przodu.

To wszystko dotyczy również i ciebie. Zastanawiam się, co myślisz. Zastanawiam się, co przeżyłeś, co czujesz, co zyskałeś i co straciłeś, na co masz nadzieję. Być może jeszcze jest czas, czas by wszystko się odmieniło, abyśmy czuli się zadziwieni. Być może ciągle można dostrzec dookoła wiele piękna i dobrych ludzi. Ludzi, których można kochać, ludzi, którzy nas dostrzegą. Być może dookoła jest wszystko, czego potrzebujemy.

Jeśli więc sądzisz, że odczuwasz bardziej niż chcesz, to nie jesteś sam.

Być może potraktujesz te słowa jak słowa przyjaciela.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: