Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gabi. A właśnie, że jest pięknie! - ebook

Data wydania:
15 października 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Gabi. A właśnie, że jest pięknie! - ebook

Czy to możliwe, że siedmioletnia dziewczynka powtarza ciągle zdanie: „Moje życie to pasmo sukcesów”?
Czy przyjemniej jest dawać, czy brać?
Czy wystarczy wierzyć w marzenia, aby się spełniły? A może lepiej mieć plan B?

Gabi wychowuje się w rodzinie zastępczej. Ma sześcioro rodzeństwa. Uwielbia marzyć i ciągle chodzi z głową w chmurach. Właśnie zaczyna naukę w pierwszej klasie i już nie może się doczekać! W nowej szkole poznaje Bartka – swojego rówieśnika. Chłopiec jest nieśmiałym jedynakiem, który wszystkim się przejmuje. Na pozór wiele ich różni, ale szybko ta znajomość przeradza się w prawdziwą przyjaźń – taką na dobre i na złe.

 

Dzieciaki przeżywają mnóstwo przygód, mają sto pomysłów na minutę, ciągle wpadają w kłopoty, ale cokolwiek by się działo, na pewno sobie poradzą!

Bo najważniejsza jest przecież rodzina, przyjaźń i ogromna wiara w marzenia!

 

 

„Gabi” to literacki debiut Magdaleny Różczki.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8053-293-9
Rozmiar pliku: 7,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

No i stało się!!! Autobus uciekł im dosłownie sprzed nosa!!! „Jeju! To na pewno oznacza, że czeka mnie wspaniała przygoda. Takie rzeczy nie zdarzają się bez przyczyny” – pomyślała Gabrysia i w tej samej chwili usłyszała:

– Co za pech! Dlaczego mnie zawsze spotyka najgorsze?! – powiedział smutno Bartek, który nie znosił się spóźniać.

Zdziwiona zerknęła na nieznajomego chłopca, który był chyba w podobnym wieku co ona, a ponieważ nigdy nie musiała się długo zbierać na odwagę, ze zwykłym sobie podekscytowaniem oznajmiła:

– Cześć, jestem Gabrysia. – A po chwili dodała: – Też miałeś jechać ósemką? Ale fajnie, że razem się spóźniliśmy! Teraz to już wiem na pewno, że to dobry znak i że spotka nas coś fajnego! – Podskoczyła z zachwytu, klasnęła w ręce i zrobiła wdzięczny piruet.

Chłopiec w całym swoim długim siedmioletnim życiu nie słyszał jeszcze nic dziwniejszego. Bacznie przyglądał się nowej znajomej i tylko z grzeczności odpowiedział:

– Cześć. Ja jestem Bartek. – A po namyśle dorzucił: – I nie rozumiem, co takiego fajnego może nas spotkać dzięki temu… a raczej przez to, że zwiał nam autobus… Tylko będziemy mieli minus za spóźnienie w pierwszy dzień szkoły. A ja nie cierpię się spóźniać – wyjaśnił zrezygnowanym tonem.

– Nie rozumiesz?! – wykrzyknęła Gabrysia. – Gdybyśmy nie spóźnili się na ten autobus, to może nigdy byśmy się nie poznali i stracilibyśmy szansę na najwspanialszą przyjaźń pod słońcem!

Chłopiec otworzył szeroko oczy i próbował zrozumieć to, co usłyszał. Przecież nie mógł zapytać o coś, co dla Gabrysi było zupełnie oczywiste.

Wszyscy na przystanku zaczęli odzyskiwać miarowy oddech.

– Dzisiejszy trening zaliczony! – zaśmiał się tata Gabrysi, który zawsze powtarza, że jedyną dyscypliną sportową, którą uprawia, jest codzienny bieg do autobusu.

– Myszko – odezwała się mama – podciągnij sobie podkolanówki, bo chyba spadły ci z wrażenia na widok biegającego taty!

Wszyscy zaczęli się śmiać, a Gabi poprawiła podkolanówki, które idealnie pasowały do jej nowego galowego stroju, kupionego specjalnie z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. W granatowej spódniczce, białej bluzce i z odświętną fryzurą wyglądała naprawdę ślicznie.

„To trochę obciach spóźnić się w pierwszy dzień szkoły – pomyślał Bartek. – Oby to tylko nie wróżyło kłopotów na przyszłość… Nie znoszę kłopotów. Dlaczego ten dzień nie może wyglądać tak, jak go sobie zaplanowałem?”

Szkoła integracyjna, do której zmierzali Gabrysia z rodzicami i rodzeństwem oraz Bartek ze swoimi rodzicami, znajdowała się dosyć daleko od domu dziewczynki. To bardzo ładny budynek z kolorowymi korytarzami, boiskiem, placem zabaw, świetlicą i dwiema salami gimnastycznymi, a także z salą do ćwiczeń dla dzieci niepełnosprawnych.

W momencie kiedy Bartek już wymyślił, że w tej (jakże dramatycznej) sytuacji rodzice powinni pożyczyć samochód od wujka Janka (ponieważ ich auto stało zepsute w warsztacie), właśnie podjechał kolejny autobus z numerem osiem. Rodzice dziewczynki przypilnowali, by ich dzieci – Gabi, Filip, Kuba, Michał i Wanda – weszli do środka i skasowali bilety. Bartek ze swoimi rodzicami również zajęli miejsca i każdy pilnował, by wysiąść na właściwym przystanku. Autobus jechał ulicami Nowej Soli bardzo ostrożnie. Minął sklepik spożywczy, skręcił w ulicę Gimnazjalną, potem przejechał obok fontanny przy liceum ogólnokształcącym i zatrzymał się na pierwszym przystanku.

Gabrysia, wyglądając przez okno, rozmarzyła się na temat minionych wakacji. „Ach! To tutaj, obok tej fontanny najfajniej bawiliśmy się z rodzeństwem w ciepłe dni – pomyślała. – Szkoda, że nasza szkoła nie znajduje się tutaj. Byłoby cudownie jeść drugie śniadanie i patrzeć na tańczące krople wody, które wirują w promieniach słońca. Raz widziałam, jak maleńka tęcza powstała w tym miejscu!” Potem autobus ruszył ponownie, skręcił na światłach w lewo, minął kościół Świętego Antoniego i mały park. „A tu jeździłam na hulajnodze!”

Ruch na ulicach na szczęście nie był zbyt duży, więc podróż mijała dosyć sprawnie, a Bartek to chyba nawet pomału przestawał panikować, że się spóźni.

– Idę do pierwszej klasy. W szkole integracyjnej – wróciła do rozmowy Gabrysia. – A ty?

– Ja też – odpowiedział zdumiony Bartek i coś mu przyszło do głowy: – Może będziemy chodzić do tej samej?

– Byłoby naprawdę cudownie! – odrzekła Gabrysia niemal wzruszonym głosem. – No widzisz! Przygoda jednak się zaczyna!

Gdy w końcu autobus zatrzymał się na przystanku w pobliżu ich szkoły, wszyscy wysiedli i pośpiesznym krokiem dołączyli do innych dzieci na dużej sali gimnastycznej, gdzie właśnie rozpoczynał się apel. Na szczęście zdążyli w ostatniej chwili.Dlatego życzę wam, kochane dzieci – kończyła swoje przemówienie pani dyrektor – nieustającej ciekawości świata! Doświadczajcie i bawcie się nauką!

To się nawet dzieciakom spodobało, chociaż naprawdę nie mogły się już doczekać, żeby zobaczyć swoją klasę. Okazało się, że Bartek chodzi do I A i będzie się uczył w sali sto trzynaście, natomiast Gabi chodzi do I B, a jej sala to sto siedem.

Ponieważ rodzice Gabrysi przyjechali do szkoły z czwórką dzieci, musieli się rozdzielić do różnych klas. Mama i Michałek poszli z Gabi, tata – z Filipem i Kubą, którzy razem chodzili do II A, a Wanda, która była już uczennicą siódmej klasy, poszła sama.

– Do zobaczenia w poniedziałek! – powiedziały na zakończenie chyba wszystkie wychowawczynie do swoich uczniów.

Kiedy wszyscy już wyszli ze szkoły, obydwie rodziny ruszyły w stronę przystanku. Gabrysia z Bartkiem ze smutnymi minami i niemalże w milczeniu przejechali całą drogę powrotną. Nie byli zadowoleni, że chodzą do różnych klas. Kiedy wysiedli z autobusu, Bartek zaproponował:

– To jeszcze cię odprowadzę… Ja muszę iść w prawo, ale mogę kawałek z tobą pójść.

– Ja też idę w tę stronę – powiedziała Gabi.

Nie śpieszyli się za bardzo. Na dworze było już widać pierwsze oznaki jesieni. Bo choć słońce pięknie świeciło, to na drzewach migotały różnobarwne liście.

– Szkoda, że nie przejeżdża żaden pociąg – przerwał ciszę Bartek, kiedy przechodzili przez przejazd kolejowy. – Uwielbiam patrzeć, jak pędzą i tak fajnie stukoczą. – Uśmiechnął się.

– Ja to się zawsze zastanawiam, dokąd jadą ci wszyscy ludzie… – Gabi się zamyśliła.

– Powinienem za kwiaciarnią skręcić w lewo, w ulicę Przyszłości, a potem w prawo, w Norwida. Tam już mieszkam, ale mogę cię odprowadzić jeszcze kawałek – powiedział po chwili Bartek.

– Potem w prawo? Zaraz, zaraz… Ja też mieszkam na ulicy Teraźniejszości! – wykrzyknęła Gabrysia. – To znaczy… Wiem, że nazywa się inaczej, ale lubię tak na nią mówić. Przeprowadziliśmy się tutaj całkiem niedawno. W czasie wakacji. Ale chociaż jeszcze nikogo tu nie znam, poza miłą panią Basią ze sklepu spożywczego, to już pokochałam to miejsce. Tu jest tak pięknie! Te drzewa, kwiaty… kot po drugiej stronie ulicy i mój dom z drewnianym płotem… – rozmarzyła się dziewczynka. – Kocham to!

Bartek uśmiechnął się tylko w odpowiedzi. Nie do końca ogarniał to, o czym mówiła Gabi.

Filip z Kubą szli za nimi i również wesoło o czymś dyskutowali, a rodzice Gabrysi i Bartka oraz Wanda pozostali nieco w tyle. Zdążyli się już zapoznać i widać było, że mają sporo wspólnych tematów do rozmowy. Minęli kwiaciarnię, a potem wszyscy skręcili w ulicę Przyszłości i doszli do Norwida, gdzie był sklep spożywczy pani Basi.

– To tutaj. To mój dom. – Gabi wskazała palcem niewielki domek z ogrodem naprzeciwko sklepu.

– A ten jest mój. – Bartek pokazał piękny biały i nowoczesny budynek stojący tuż obok, który już minęli.

Dzieciaki spojrzały na siebie bardzo zadowolone. Okazało się, że są sąsiadami!

– Aaa, to ty mieszkasz w tej pełnej chacie? – zapytał Bartek rozweselony, ale też zdumiony.

– Ha, ha! My też ją tak nazywamy! – zaśmiała się Gabrysia.

– A tutaj – chłopiec wskazał budynek stojący po drugiej stronie domu dziewczynki – mieszka straszny dziadek! Wszyscy nazywamy go Dziwakiem. Lepiej trzymaj się od niego z daleka, bo okropnie nie lubi dzieci!

– Okej. – Gabi trochę się przeraziła. – A wiesz? Skoro mieszkamy tak blisko siebie, to oznacza, że będziemy mogli dojeżdżać razem autobusem do szkoły pod opieką mojej starszej siostry Wandy!!! – uradowała się Gabi, ale już za chwilę posmutniała. – No tak… Tylko teraz aż dwa dni nie będziemy się widzieć, bo do szkoły idziemy dopiero w poniedziałek. Trzeba by coś wykombinować, żebyśmy mogli się spotkać…

Zaczęli się wspólnie zastanawiać.

– Dzieci! – zawołali rodzice z oddali, ale ani Gabi, ani Bartek ich nie usłyszeli. – Dzieci, chodźcie tu do nas! – krzyknęli rodzice jeszcze głośniej i teraz Gabrysia z Bartkiem podeszli do nich ze smutnymi minami.

– Dzieci, dzieci, drogie dzieci… już wiadomość do was leci! – powiedziała uśmiechnięta mama Gabrysi. – Ups! Najmocniej przepraszam – zwróciła się do rodziców Bartka – ale rymowanie jest silniejsze ode mnie… – zaśmiała się i ponownie spojrzała na smutną dwójkę. – Umówiliśmy się na jutro na piknik w naszym ogrodzie. Co wy na to?

Gabi z Bartkiem zrobili w swoim kierunku wielkie oczy, a dziewczynka tylko wyszeptała:

– Widzisz… Moje marzenie się spełniło!

– Tylko co zrobimy, jeśli nie będzie ładnej pogody i spadnie deszcz? – Bartek od razu zaczął opracowywać plan awaryjny.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: