Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Garść miłości, okruchy szczęścia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Garść miłości, okruchy szczęścia - ebook

Helena, trzydziestolatka po rozwodzie, po rozstaniu z mężem nie potrafi na nowo ułożyć sobie życia. Zraniona, wykpiona przez los, bezskutecznie stara się zapomnieć o przeszłości. To jednak okazuje się niezwykle trudnym zadaniem, bowiem wszystkie znaki na niebie i ziemi, w tym nawet jej własna matka, pokazują kobiecie, że nie poradzi sobie w pojedynkę. Kiedy już zaczyna wierzyć, że nic dobrego jej nie spotka, spontanicznie decyduje się na samotny wyjazd na polskie wybrzeże. Tak trafia do Międzyzdrojów – miasta, które urzeka ją swoim niepowtarzalnym klimatem. Odnajduje tam urokliwy, choć nadszarpnięty zębem czasu hotel Bałtyk i mężczyznę, którego z wielu względów powinna się wystrzegać…

Filip to bawidamek, facet niezwykle wpływowy, majętny i… zupełnie pozbawiony zasad. Jednak to właśnie on wielokrotnie ratuje nieporadną Helenę z tarapatów, co sprawia, że ona, kobieta o nieposzlakowanej reputacji, ląduje w ramionach największego podrywacza w mieście. Między parą, która wręcz się nie znosiła, wybucha płomienny romans. Poukładana dotąd mężatka za sprawą wyrafinowanego kochanka wkroczy w świat, który pozostawał jedynie w sferze jej fantazji. Natomiast Filip na moment zapragnie zatrzymać na dłużej jedną kobietę, w dodatku dojrzałą i nawet nie w jego typie, co go totalnie zaskakuje. Czy pożądanie i pasja wystarczą, by połączyć tych dwoje?

Kiedy pewnego dnia w ręce Heleny trafia wiekowy pamiętnik, kobieta z wypiekami na twarzy śledzi historię zapisaną na jego pożółkłych kartach. Wkrótce jednak love story, które przed laty rozegrało się w hotelu Bałtyk, łamie jej serce. Odkrywa bowiem tajemnicę, która nie powinna ujrzeć światła dziennego, i uświadamia sobie, że nie może rozpalać namiętności, która połączyła ją z Filipem…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7835-803-9
Rozmiar pliku: 703 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Nigdy tego nie robię, ale ta książka pod wieloma względami jest dla mnie szczególnie ważna. Pierwszym z nich jest okrągła rocznica ślubu, którą wraz z moim ukochanym mężem obchodzimy 7 października. Data ta to również dzień premiery tejże książki. Ale nie jest to ostatni powód, dla którego postanowiłam do Was napisać…

Dwa lata temu na rocznicę wybraliśmy się z mężem do Międzyzdrojów. Początkowo miałam pewne obawy co do wyboru miejsca na ten szczególny dla nas dzień. Dla mnie morze to lato i lejący się z nieba żar, plażing, ale mój mąż nie jest ciepłolubny. To jedna z wielu dzielących nas różnic, które wbrew pozorom scalają nasze małżeństwo. Pomyślałam: co mi tam, jedziemy! Tak trafiliśmy do Międzyzdrojów — miasta, które jako jedno z nielicznych najbliżej położonych wciąż tętniło życiem, mimo pory roku. Los chciał, że zaparkowaliśmy nieopodal starego hotelu Bałtyk… Nie pamiętałam tego obiektu, choć przed laty byłam w Międzyzdrojach niejednokrotnie. Niemniej jedno spojrzenie, jedno westchnienie… i przepadłam. W mojej głowie natychmiast pojawił się zarys fabuły i jej bohaterów. Po tygodniu ponownie zjawiliśmy się Międzyzdrojach, a już po kilku dniach historia zaczęła żyć na stronicach książki…Helena

Gorzów Wielkopolski, 2001

– Ale mamuś…

– Żadne ale!

Matka, która na ogół bywała nadopiekuńcza, poprawiła moją szpitalną kołdrę. Właściwie to nie była żadna kołdra, a sztywny, wykrochmalony kawałek zielonego materiału, którym okryte było moje ciało. I pewnie nie było na nim żadnego, najmniejszego choćby zagięcia, ale cóż, taka już była mama… Następnie pogłaskała mnie po policzku, unikając jednak mojego spojrzenia, a po chwili nerwowo wygładziła swoją na ogół idealnie gładką fryzurę – ciasny kok, zaczesany na karku. Zawsze tak robiła, ilekroć coś ją trapiło.

– Teraz musisz odpoczywać. Straciłaś dużo… sił – dodała po krótkiej chwili zawahania, wyraźnie unikając słowa „krew”.

Pomimo utrzymującego się lekkiego otępienia, które musiało być spowodowane narkozą, moje myślenie wydawało się już wracać do normy i być stosunkowo logiczne. Co prawda wciąż wyraźnie odczuwałam skutki leków przeciwbólowych i innych świństw, którymi mnie nafaszerowano, ale byłam już całkiem świadoma tego, co się ze mną działo. Doskonale pamiętałam słowa lekarza z SOR-u, kiedy na wpół przytomną przewożono mnie na blok operacyjny: „Pilnie potrzebna jest krew! Grupa…”.

I te pełne strachu, ukradkowe spojrzenia rodziców… Zresztą nadal je wymieniali.

– Dobrze, mamuś – odpowiedziałam wreszcie zmęczonym i nieludzko schrypniętym głosem, który zdawał się nie należeć do mnie.

Dziś nie zamierzałam suszyć matce głowy ani żądać jakichkolwiek wyjaśnień. Dzisiaj bowiem moje powieki dosłownie kleiły się jak u zmęczonej całodniową zabawą dziewczynki, choć okres pieluch miałam już dawno za sobą.

– Ale zostaniesz tu ze mną jeszcze przez chwilę? Dopóki nie zasnę? – Ziewnęłam przeciągle.

– Oczywiście, córuś – odpowiedziała i posłała mi pełen matczynej miłości uśmiech.Filip

Międzyzdroje, 1996

Pierwsza dziewczyna zaliczona! Byłem z siebie dumny jak nigdy dotąd. Co prawda miałem z tym niemały problem, ale nauczyłem się improwizować. Naoglądałem się pornosów i ogólnie wiedziałem co i jak. Ale – jak się okazało – w rzeczywistości to nie to samo. Całe szczęście, że laska nie była dziewicą, bo prawdopodobnie poległbym na starcie i wyszedłbym na największego idiotę. Byłem przecież tak napalony, że ledwie włożyłem, a już… poooleciało. Z niedoświadczoną laską byłoby mi znacznie trudniej. Ale – jak to mawiają – trening czyni mistrza.

Zaliczę jeszcze kilka lafirynd, to i sięgnę po wyższy kaliber. Kręcą mnie te wypindrzone małolaty. Te ich niewinne spojrzenia i rumieńce… Nauczę się nad sobą panować, trochę podszkolę technikę, a potem stanę się największym łamaczem kobiecych serc. O niczym nie marzę bardziej.Helena

Gorzów Wielkopolski, 2001

Nazajutrz przeniesiono mnie z oddziału intensywnej terapii na oddział chirurgii ogólnej. Czułam się już znacznie lepiej. Ból w podbrzuszu niemal już minął. Jeszcze odrobinę bolała mnie głowa, ale pielęgniarki mówiły, że to normalne po narkozie. Rana po cięciu operacyjnym szczypała, ale można było wytrzymać. Poza tym lekarze zapewniali, że i ta dolegliwość wkrótce zupełnie ustąpi. Napomknęli nawet, że jeśli nie będzie żadnych komplikacji, to jeszcze dziś wieczorem postawią mnie na nogi.

„Ufff, to dobrze” – pomyślałam. Marzyłam o tym od chwili, gdy dostrzegłam ten paskudny woreczek uczepiony do łóżka, do połowy zapełniony moczem. Fuj, to obrzydliwe! Już nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła samodzielnie skorzystać z toalety.

– Córeńko!

Do sali numer pięć, w której leżałam ze starszą panią z nogą w gipsie, umieszczoną na wyciągu, zajrzał mój tata. Kobieta z łóżka obok nie potrafiła zamaskować na swojej twarzy zaskoczenia, które pewnie wynikało z faktu, że mój staruszek do najmłodszych już nie należał. Nie wiem, co w tym takiego dziwnego? To już tylko młodzi ludzie mogą mieć dzieci? Ale faktem było, że tata był sporo starszy od mamy i pomiędzy nimi widać było dość istotną różnicę wieku. Może gdyby nie te mocno przerzedzone, w dodatku siwe czy niemal śnieżnobiałe włosy ojca, to nie wyglądałby na starca i nikt nie brałby go za mojego dziadka? Moja nietaktowna sąsiadka w zasadzie była niewiele młodsza od mojego ojca, a dziś przyszła do niej w odwiedziny wnuczka, która miała mniej więcej tyle lat co ja. Pewnie dlatego była tak zdziwiona. Cóż, życie.

– Tatku! – odpowiedziałam, posyłając mu promienny, choć wciąż lekko markotny uśmiech.

Nadal odczuwałam skutki operacji, choćby przy najmniejszym ruchu, jak w tej chwili, gdy uniosłam się na łokciach.

Ojciec delikatnie mnie przytulił, a w jego oczach zaiskrzyły łzy. Widziałam je dokładnie, choć tak bardzo starał się je przede mną ukryć. Trudno mu się dziwić. Jeszcze wczoraj bał się, że mnie straci. Nie musiał nawet nic mówić, miał to wypisane na twarzy. Ten mój nagły atak wyrostka robaczkowego omal nie przyprawił go o atak serca. Wczoraj na SOR-ze widziałam, jak ukradkiem łykał tabletki na nadciśnienie. Dzisiaj było zdecydowanie lepiej. „Zarówno z jego sercem, jak i z jego ukochaną córeczką” – pomyślałam, wtulając się w niego.

– Aleś nam napędziła stracha, dziecinko – westchnął, odsuwając się ode mnie odrobinę i spoglądając w moją twarz.

– Przepraszam. Ale już nic mi nie grozi, tatusiu – odpowiedziałam, próbując wymusić uśmiech. – A gdzie jest mama? Nie przyszła z tobą? – zdziwiłam się i naraz zaczęłam wypatrywać jej filigranowej sylwetki.

– Musiała coś załatwić. Wpadnie później.

– Poszła do kościoła? – zapytałam.

Zaraz zerknęłam na wiekowy zegarek, okazale prezentujący się na ojcowskim nadgarstku. W naszej rodzinie był przekazywany z pokolenia na pokolenie mężczyznom. „Szkoda” – pomyślałam. Bardzo go lubiłam, a że byłam jedynym dzieckiem swoich rodziców, w dodatku płci żeńskiej, to pewnie dostanie go w spadku któryś z dalekich kuzynów. Dochodziła dwudziesta szesnaście.

– O tej godzinie na mszę będzie musiała jechać do katedry. A przecież oboje dobrze wiemy, jak mama nie lubi tłuc się tramwajem. Poza tym już zmierzcha – dodałam z wyrzutem.

Odkąd sięgam pamięcią, mama zawsze bała się wychodzić z domu po zmroku. Uważała, że nasza dzielnica nie jest bezpieczna, zwłaszcza nocą.

– Chyba nie powinieneś jej pozwalać jechać tam samej. Wiem, że wczoraj przysporzyłam wam wielu zmartwień i że mama chce podziękować Bogu za mój powrót do zdrowia, ale…

Długo mogłabym tak rozprawiać na temat przewidywalnego zachowania własnej matki, ale tata mnie ubiegł.

– Mylisz się, córuś. Twoja matka nie pojechała do kościoła.

– Nie?

Nie kryłam zdziwienia. Byłam niemalże pewna, że mama właśnie zalewa się łzami przed ołtarzem, wznosząc modły dziękczynne za ocalenie jej jedynego dziecka. Boże, jak bardzo ją za to kochałam…

– Nie – powtórzył ojciec, a na jego twarzy malowała się powaga. – Pojechała do Bogdańca.

– Do Bogdańca? Dlaczego?

Zupełnie nie pojmowałam, po co mama miałaby jechać po nocy do Bogdańca? Czyżby w obliczu zagrożenia, w jakim wczoraj się znalazłam, pojechała na groby bliskich, by wypłakać swoje żale? Zawsze tak robiła, ilekroć z czymś sobie nie radziła. Znikała wówczas na wiele godzin, ale na ogół po powrocie wracał jej dobry nastrój i znajdowała jakieś wyjście awaryjne.

– Mama pojechała na cmentarz?

Ojciec przez chwilę nie odpowiadał. Patrzył tylko zgaszonym wzrokiem, jaki – wiedziałam z doświadczenia – nie wróżył niczego dobrego. Poza tym teraz jego twarz wyglądała starzej niż zazwyczaj. Tadeusz Zarabski, mój ukochany tatuś, nie był już, co prawda, młodzieniaszkiem, ale jak na swoje sześćdziesiąt siedem lat na ogół prezencję miał całkiem dobrą. No, może pominąwszy te jego włosy czy kilka głębokich zmarszczek na czole… Tylko że w momentach takich jak ten przybywało mu kilka ładnych lat, w których nie było mu do twarzy. Cóż, starość nie radość – sam nieraz tak mawiał.

– Nie – zaprzeczył. – Choć niewykluczone, że i tam zajrzy.

Ojciec był dziś bardzo tajemniczy. Poza tym wyglądał na poruszonego, a nawet mocno strapionego. Coraz bardziej mnie to niepokoiło.

– Możesz jaśniej, tato?

Prawdopodobnie zbyt gwałtownie poprawiłam się na łóżku, bo naraz poczułam lekki ból w okolicy świeżej pooperacyjnej rany. Skrzywiłam się nieznacznie. Właściwie to próbowałam udawać, że nic się nie stało, nie chcąc niepotrzebnie denerwować ojca, choć sama lekko zaczynałam właśnie panikować.

Ojciec, zapewne przeczuwając lawinę pytań, które dosłownie cisnęły mi się na usta, wyprostował przygarbione plecy, jakby co najmniej szykował się do dłuższej słownej przeprawy. Zawsze tak robił, gdy czekała go jakaś poważniejsza, często niecierpiąca zwłoki, a nierzadko też nieprzyjemna rozmowa, na przykład z żoną, kiedy niejednokrotnie pod wieloma względami miewali inne zdania.

Moi rodzice kochali się nieprzytomnie, ale bardzo różnili od siebie. Nigdy nie byłam świadkiem jakiejś poważniejszej kłótni między nimi, ale często się sprzeczali, głównie w kwestiach dotyczących mojego wychowania bądź wykształcenia. Trudno się im dziwić. Byłam ich jedynym dzieckiem, oczkiem w głowie. Dziś jednak coś mi mówiło, że za postawą ojca kryło się coś więcej. A to coś bardzo mnie niepokoiło.

– Lutka pojechała do notariusza – powiedział wtedy na jednym wydechu, jakby co najmniej naraz chciał wyrzucić z siebie cały ten niepojęty strach, który krył się w jego oczach i który słychać było w jego drżącym głosie.

– Dokąd?

Przez moment pomyślałam, że się przesłyszałam. Jednakże powaga malująca się w spojrzeniu taty uświadomiła mi, że słuch wcale nie płatał mi figla.

– Twoja matka pojechała do notariusza – powtórzył i znów zamyślił się na moment. Wyglądał przy tym, jakby na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością. – Lutka planowała – westchnął – a właściwie oboje mieliśmy taki zamiar, że dowiesz się o tym dopiero po naszej… – Zamilkł, choć już wtedy wiedziałam, że po prostu chciał mi oszczędzić przykrości i dlatego postanowił pominąć słowo „śmierć”. – Miałaś dowiedzieć się o tym później, córeczko.

– Zupełnie nie rozumiem, co chcesz mi powiedzieć, tatku, ale przyznam, że zaczynam się trochę niepokoić.

– Możecie być trochę ciszej? – zapytała nagle starsza pani leżąca na łóżku obok. – Normalnie zwariować można. Mnie, starą babę, położą na jednej sali z małolatą. Wystarczy mi już własnych wnuków, które stale czegoś ode mnie chcą. No co się tak patrzysz, paniusiu? – zapytała, kiedy spojrzałam na nią z niedowierzaniem. – A myślisz, że moja wnuczka ze zwyczajną wizytą do mnie dziś wpadła? Wam, młodym, tylko o jedno chodzi, o pieniądze – dodała jeszcze cierpko, po czym mrucząc coś pod nosem, odwróciła się do nas plecami.

– Przepraszamy – powiedziałam i popatrzyłam piorunującym wzrokiem na ojca, który zdawał się już otwierać usta, pewnie, by rzucić jakąś kąśliwą uwagę. – Już będziemy cicho – dodałam pospiesznie.

Dotknęłam dłoni ojca, nerwowo zaciskającej się w pięść. On naprawdę dziś nie był sobą…

I nagle, nie wiedzieć czemu, postanowiłam nie kontynuować tej niemiłej rozmowy z tatą. Zwyczajnie stchórzyłam.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: