Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Geniusz - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Geniusz - ebook

Max Perkins to człowiek, dzięki któremu narodziły się prawdziwe gwiazdy literatury: F. Scott Fitzgerald, Ernest Hemingway i Thomas Wolfe. Sam pozostawał w cieniu swoich słynnych podopiecznych, służąc im jako redaktor, krytyk, doradca, kredytodawca, psychoanalityk, wreszcie przyjaciel. Niezwykle bliskie relacje, które łączyły Perkinsa z najsłynniejszymi pisarzami, sprawiają, że jego biografię czyta się niczym fascynującą powieść.Zdobywca Pulitzera Andrew Scott Berg stworzył barwny i pełny ciekawych anegdot portret złotego wieku amerykańskiej literatury i jego największych bohaterów.

 

 

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7976-594-2
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział drugi

Raj

W 1919 roku obchody święta wiosny na Manhattanie zmieniły się we wspaniałą manifestację patriotyzmu. Tydzień wcześniej oddziały armii amerykańskiej przemaszerowały triumfalnie Piątą Aleją. „Wojna, która miała zakończyć wszystkie wojny” była już za nimi i została wygrana.

Na Czterdziestej Ósmej Ulicy parada minęła biura Charles Scribner’s Sons, firmy wydawniczej i księgarskiej. Scribner Building był dziesięciopiętrową budowlą w stylu klasycystycznym, zwieńczoną dwoma obeliskami i ozdobioną majestatycznymi pilastrami. Parter wyłożony został połyskliwym mosiądzem — znajdowała się tam elegancka witryna księgarni Scribner’s Sons, przestronne, podłużne pomieszczenie z wysoko sklepionym sufitem i wąskimi, metalowymi, spiralnie kręconymi schodkami prowadzącymi na górne galerie. John Hall Wheelock, który zarządzał księgarnią, zanim został redaktorem w wydawnictwie Scribnerów, nazywał ją „bizantyńską katedrą książek”.

Do księgarni przylegały niepozorne drzwi. Ciągnący się za nimi korytarz prowadził do windy, która terkocząc, przemierzała drogę do górnych stref królestwa Scribnerów. Piętra pierwsze i drugie mieściły działy finansowy i handlowy. Reklama zajmowała trzecie piętro. Na czwartym znajdowały się pokoje redaktorskie — wyposażenie ograniczało się tu do gołych ścian i sufitów, surowej cementowej podłogi, sekretarzyków z żaluzjowym zamknięciem i szaf na książki. Scribnerowie, drugie pokolenie wydawców, utrzymywali wnętrza firmowe w surowym stylu i rościli sobie prawo do pozycji najszacowniejszego wydawnictwa amerykańskiego o najbogatszej tradycji. W miejscu tym ciągle jeszcze panowała atmosfera jak z Dickensa. Księgowość na przykład prowadził siedemdziesięcioletni mężczyzna, który spędzał cały dnie na wysokim stołku, ślęcząc nad oprawionymi w skórę księgami rachunkowymi. Maszyna do pisania była już wtedy wyposażeniem standardowym, a ponieważ do obsługi tego ustrojstwa zatrudniano tylko kobiety, oczekiwano, że dżentelmeni nie będą palili tytoniu w biurach.

Począwszy od czwartego piętra firmą zarządzano jak dziewiętnastowieczną monarchią. Charles Scribner II, „stary CS” był niekwestionowanym władcą tego miejsca. Przybierał zwykle surowy wyraz twarzy, miał ostry nos, siwe, krótko ostrzyżone włosy i wąsy. Jako sześćdziesięciosześcioletni mężczyzna władał firmą już od czterdziestu lat. Następny w kolejce do tronu był jego o dziewięć lat młodszy brat, Arthur — łagodniejszy i, jak mawiał Wheelock, „zawsze jakby przerażony żywotnością brata”. William Crary Brownell, redaktor naczelny o twarzy otoczonej białą brodą i z sumiastymi wąsami, miał w swoim gabinecie mosiężną spluwaczkę i skórzaną kanapę. Każdego popołudnia czytał ponoć jeden nowo złożony rękopis, a następnie przez godzinkę „przesypiał się z tym”. Później zwykle szedł na spacer wokół budynku wydawnictwa, paląc cygaro, a kiedy wrócił do biurka i splunął do spluwaczki, był gotów do wygłoszenia opinii na temat przeczytanej książki.

W wydawnictwie pracowały też młodsze osoby. Należał do nich Maxwell Evarts Perkins, który rozpoczął pracę w firmie w 1910 roku. Zanim awansował na piętro redaktorskie, gdzie terminował u czcigodnego Brownella, cztery i pół roku kierował działem reklamy. Do 1919 roku zdążył już wyrobić sobie opinię obiecującego młodego redaktora. A jednak, kiedy patrzył z okna swojego biura na przemierzające aleję parady wojskowe, czuł ukłucie zawodu z powodu przebiegu własnej kariery. W wieku trzydziestu paru lat uważał, że jest już zbyt stary i zanadto przytłoczony obowiązkami, żeby zaciągnąć się do wojska i udać się na wojnę na innym kontynencie. Obserwując barwne pochody żołnierzy wracających do kraju, odczuwał żal, że nie wziął w niej udziału.

Firmy Scribner’s Sons wojna również niemal nie dotknęła, podobnie jak związane z nią zamieszanie. Wydawnictwo było ostoją dobrego gustu i wartości literackich. Publikowane przez nie książki nigdy nie przekraczały granic „przyzwoitości” i w zasadzie rzadko były dla czytelnika czymś więcej niż zaledwie rozrywką. Żaden z młodych pisarzy, takich jak Theodore Dreiser, Sinclair Lewis, Sherwood Anderson, nie zwrócił uwagi Scribnerów. Trzema filarami, na których wspierał się dom wydawniczy, byli autorzy od dawna uznani i zanurzeni w tradycji angielskiej. Opublikowali Sagę rodu Forsyte’ów Johna Galsworthy’ego oraz wszystkie dzieła Henry’ego Jamesa i Edith Warton. Większość ważnych książek wydanych przez Scribnerów była autorstwa pisarzy, którzy od lat współpracowali z wydawnictwem, a ich rękopisy nie wymagały redakcji. William C. Brownell wyraził politykę firmy, recenzując jeden z rękopisów Whartona następującymi słowami: „Nie bardzo wierzę w majsterkowanie przy tekście i nie jestem wystarczająco suffisant, by sądzić, że redaktor jest w stanie wnieść coś wartościowego przez doradzanie wprowadzenia zmian”.

Obowiązki Maxwella Perkinsa jako redaktora w większości ograniczały się do sporządzania korekty — pracował na długich, zadrukowanych kartach, z których każda zawierała tekst objętości trzech stron książkowych — i innych równie niewdzięcznych zajęć. Od czasu do czasu powierzano mu poprawianie błędów gramatycznych w książkach o ogrodnictwie lub ułożenie wyboru klasycznych nowel czy przekładów Czechowa do szkolnych antologii. Zadania te nie miały w sobie nic twórczego.

Do stale publikowanych przez Scribner’s Sons autorów należał Shane Leslie, irlandzki dziennikarz, poeta i wykładowca, który wówczas spędzał całe lata w Stanach Zjednoczonych. Podczas jednej z tych przedłużających się podróży wychowawca z Newman School w New Jersey przedstawił mu kilkunastoletniego chłopca. Leslie i przystojny młodzieniec, aspirujący pisarz z Minnesoty, zostali przyjaciółmi. Chłopak studiował w Princeton, lecz zaciągnął się do wojska przed uzyskaniem dyplomu. Został zmobilizowany i wysłany do Fort Leavenworth w Kansas. „Każdej soboty o pierwszej — wspominał wiele lat później — biegłem do klubu oficerskiego i tam, w weekendy kolejnych trzech miesięcy, przesiadując w kącie sali wypełnionej dymem, rozmowami oraz szelestem gazet, napisałem powieść na sto dwadzieścia tysięcy słów”. Wiosną 1918 roku sądził, że dowództwo zamierza wysłać go do Europy. Młody oficer — a był nim F. Scott Fitzgerald — nie wiedząc, jaki czeka go los, powierzył swój rękopis Lesliemu.

Książka zatytułowana The Romantic Egotist była zaledwie zbiorem nowel, wierszy i szkiców opowiadających o dorastaniu ich autora. Leslie wysłał rękopis do Charlesa Scribnera, prosząc, aby wydał na jej temat swój „sąd”. W charakterze wprowadzenia napisał:

Otrzymałem żywy obraz pokolenia Amerykanów pragnących wziąć udział w wojnie, choć nie jest to powiedziane wprost. Zachwyca mnie surowość i inteligencja tego dzieła. Miejscami jest naiwne, w innych fragmentach wstrząsające, bolesne dla osób przywiązanych do konwenansów i niepozbawione ironii, zwłaszcza pod koniec. Mniej więcej jedną trzecią książki można pominąć, nie tracąc wrażenia, że została napisana przez amerykańskiego Ruperta Brooke’a . Interesuje mnie jako książka dla chłopców i myślę, że ukazuje prawdziwy obraz amerykańskiej młodzieży, który sentymentaliści tak gorliwie chcą ukryć pod płótnem namiotów YMCA.

W ciągu kolejnych trzech miesięcy redaktorzy kolejno przekazywali sobie rękopis. Bronwell „w ogóle nie mógł tego strawić”. Edward L. Burlingame, inny redaktor starszego pokolenia, uznał książkę za „trudną w czytaniu”. W końcu dzieło trafiło do rąk Maxwella Perkinsa. „Zapoznaliśmy się z The Romantic Egoist z ogromnym zainteresowaniem — napisał do Fitzgeralda w sierpniu tego roku — od dawna nie przyszedł do nas rękopis powieści odznaczający się porównywalną żywotnością stylu”. Perkins nie chciał jednak ograniczyć się do przekazania negatywnej odpowiedzi. W wydawnictwie tylko jemu książka się spodobała i w swoim liście, choć niechętnie, musiał ją odrzucić. Powołał się na rządowe ograniczenia dotyczące dostaw farby drukarskiej, wysokie koszty druku i „pewne cechy samej powieści”.

Redaktorzy w Scribner’s Sons uznawali pisanie krytyk odrzucanych książek za czynność wychodzącą poza zakres ich obowiązków, obawiali się też reakcji autorów na ich uwagi. Jednak entuzjazm, jaki wzbudził w Perkinsie rękopis Fitzgeralda, skłonił go do dokonania obszerniejszego komentarza. Używając redaktorskiego „my”, zaryzykował przekazanie kilku ogólnych uwag i dodał: „Z radością przyjmiemy możliwość ponownego rozważenia wydania Pańskiej książki”.

Jego podstawowym zarzutem wobec The Romantic Egotist było to, że akcja nie zmierza do zakończenia. Główny bohater dryfuje i ma niewielki wpływ na bieg wydarzeń w powieści.

Być może taki był Pański zamiar, gdyż podobna sytuacja nader często zdarza się w życiu , ale w ten sposób wyraźnie zawodzi się oczekiwania czytelnika i powoduje jego niezadowolenie, spodziewać się on bowiem będzie, że bohater do czegoś dojdzie, czy to dosłownie — w wyniku swojej reakcji na wojnę — czy to w sensie psychologicznym, poprzez „odnalezienie siebie”. Kusi, żeby na przykład Pendennis doznał czegoś takiego. Pański bohater tymczasem poszedł na wojnę z niemal takim samym nastawieniem, jak do college’u, a wcześniej do szkoły, ponieważ tak należało.

„Krótko mówiąc — oznajmił Perkins — wydaje się nam, że opowieść nie kończy się w sposób, w jaki powinna, aby uzasadnić zainteresowanie śledzącego akcję czytelnika, oraz iż można to zmienić poprzez dokonanie korekt w konstrukcji bohaterów i wcześniejszych etapów historii”. Perkins nie chciał, żeby Fitzgerald „uczynił powieść bardziej konwencjonalną”, lecz bardziej intensywną. „Mamy nadzieję, że ujrzymy jeszcze Pańską książkę — napisał na zakończenie — a wówczas natychmiast ją przeczytamy”.

List Perkinsa skłonił porucznika Fitzgeralda do spędzenia kolejnych sześciu tygodni na poprawianiu powieści. W połowie października przysłał poprawiony rękopis do Scribner’s Sons. Zgodnie z obietnicą Perkins natychmiast go przeczytał i z zadowoleniem uznał, że całość jest znacznie lepsza. Zamiast zwrócić się w tej sprawie do starego CS, dyskretnie starał się pozyskać sojusznika u syna Scribnera. Charlesowi III książka również się spodobała, ale jego poparcie nie wystarczyło. Starsi redaktorzy przegłosowali Perkinsa. To spowodowało, że redaktor, jak później wyznał pisarzowi: „Obawiał się, iż skończy Pan z naszym konserwatywnym wydawnictwem”.

Max jednak zdecydował, że doprowadzi do opublikowania tej książki. Zwrócił uwagę na powieść dwóm konkurencyjnym oficynom. Jeden z kolegów Scribnera wspominał, jak bardzo Perkinsa „przerażała wizja, że przyjmą rękopis, bo świetnie wiedział, iż można go znacznie bardziej udoskonalić. Wydawcy odesłali jednak utwór bez słowa”.

Niezrażony tym Perkins nadal żywił nadzieję, że uda mu się opublikować The Romantic Egotist. Sądził, że po demobilizacji Fitzgerald będzie mógł jeszcze raz poprawić powieść, co da mu kolejną szansę przedstawienia jej radzie wydawniczej.

Pisarz nie był jednak równie nieugięty jak jego nowojorski orędownik. Kiedy The Romantic Egotist została ponownie odrzucona, przebywał w Camp Sheridon w Montgomery w stanie Alabama. Stracił wiarę w tę książkę. Uczucie zawodu łagodziła Zelda Sayre, córka sędziego Sądu Najwyższego Alabamy, którą koledzy — tak jak ona, absolwenci liceum — okrzyknęli „najładniejszą i najatrakcyjniejszą” dziewczyną w szkole. Porucznik Fitzgerald został jej przedstawiony w lipcu w wiejskim klubie tanecznym i stał się jednym z admiratorów, którzy odwiedzali ją tego sierpnia. Pisarz wyznał później w swoim Rejestrze, że siódmego września „zakochał się”. Zelda odwzajemniała jego miłość, ale trzymała go na dystans. Chciała się przekonać, czy jego talent jest wystarczająco duży, żeby zapewnić im luksusowe życie, o jakim oboje marzyli. Fitzgerald został zwolniony z wojska w lutym 1919 roku. Wyjechał wtedy do Nowego Jorku i zatrudnił się w agencji reklamowej Barron Collier. Po przyjeździe wysłał do Zeldy depeszę: JESTEM W KRAINIE AMBICJI ORAZ SUKCESU I ŻYWIĘ TYLKO NADZIEJĘ I WIARĘ, ŻE MOJE KOCHANIE WKRÓTCE DO MNIE DOŁĄCZY.

Fitzgerald, oczywiście, poszedł się spotkać z Perkinsem. Nie wiadomo, o czym rozmawiali, poza tym, że redaktor zasugerował mu nieoficjalnie, żeby przepisał powieść i zmienił narrację z pierwszej osoby na trzecią. „Max chciał, żeby autor trochę zdystansował się do swojej opowieści — powiedział wiele lat później John Hall Wheelock. „Podziwiał wybujałość pisarstwa Fitzgeralda i jego osobowość, lecz był przekonany, że żaden wydawca, a zwłaszcza Scribner’s Sons, nie przyjmą równie aroganckiego i pozbawionego umiaru dzieła jak to”.

W środku lata 1919 roku Fitzgerald napisał do Perkinsa z St. Paul. „Po czterech miesiącach prób pisania tekstów reklamowych za dnia i żenującej, wymuszonej literatury popularnej nocami, zdecydowałem, że muszę dokonać wyboru. Porzucam więc plany małżeńskie i wracam do domu”. Pod koniec lipca skończył szkic powieści zatytułowanej The Education of a Personage. „Nie było sensu poprawiać nieszczęsnej The Romantic Egotist — zapewniał Perkinsa — nowa zawiera jednak trochę wcześniejszego materiału, poprawionego i dopracowanego, pod innymi względami także mocno ją przypomina”. I dodał: „O ile poprzednia książka była nużącym, bezładnym tyglem, o tyle tym razem podjąłem zdecydowaną próbę napisania wielkiej powieści i prawdziwie wierzę, że mi się to udało”.

20 sierpnia Fitzgerald, spoglądając z optymizmem na przyszłość swojej książki, po raz kolejny zapytał, czy utwór mógłby się ukazać w październiku. „Zdaję sobie sprawę, że jest to dziwne pytanie, bo nie widział Pan jeszcze książki — pisał do Perkinsa — ale z taką uprzejmością zajął się Pan moimi sprawami, że jeszcze raz ośmielę się nadużyć Pańskiej cierpliwości”. Pisarz podał dwa powody, dla których zależy mu na szybkim wydaniu książki: „Ponieważ chcę zrobić pierwszy krok w literaturze i zdobyć niezależność finansową, a poza tym w pewnym stopniu jest to powieść swojego czasu i wydaje mi się, że czytelnicy łakną porządnego pisarstwa”.

The Education of a Personage wydał się Maksowi Perkinsowi znakomitym tytułem i wzbudził jego ciekawość co do treści książki. „Od chwili zapoznania się z Pańskim pierwszym rękopisem czuliśmy, że może Pan odnieść sukces” — odpisał natychmiast. Jeśli chodzi o publikację — stwierdził — jednego był pewien: nikt nie może zdecydować o wydaniu powieści w ciągu dwóch miesięcy, nie działając jednocześnie na jej szkodę. Jednakże, aby skrócić czas podejmowana decyzji, zaproponował, że przeczyta skończone rozdziały.

Fitzgerald nie przysłał żadnej części książki, ale w pierwszym tygodniu września 1919 roku na biurku redaktora pojawiła się pełna wersja poprawionego tekstu. Pisarz w znacznym stopniu zmienił treść, w istocie przychylając się do każdej sugestii Perkinsa. Wprowadził narrację trzecioosobową, a ten materiał, który pozostawił bez zmian, wykorzystał lepiej. Nadał też całości nowy tytuł: Po tej stronie raju.

Max Perkins przygotowywał się do przeprowadzenia trzeciego szturmu podczas comiesięcznego zebrania kolegium redakcyjnego i zgodnie z obietnicą dał kolegom z redakcji rękopis do przeczytania. W połowie września redaktorzy się spotkali. Charles Scribner zajął honorowe miejsce u szczytu stołu, patrząc spode łba. Obok siedział jego brat, Arthur. Obecny był też Brownell, postać budząca respekt, bo był nie tylko redaktorem naczelnym, lecz także najznakomitszym ówczesnym krytykiem literackim w Stanach Zjednoczonych. „Przespał się z tą książką” i był gotów pokłócić się z każdym z obecnych przy stole, kto chciałby ją przyjąć do druku. Stary CS długo przemawiał. Zdaniem Wheelocka „był urodzonym wydawcą, odznaczającym się doskonałym wyczuciem i szczerze lubiącym przyjmowanie książek do druku. Pan Scribner mawiał jednak: »Jestem dumny z mojego wydawnictwa. Nie mogę publikować powieści, które nie mają wartości literackiej«. Później Brownell zabrał głos i nazwał książkę »błahą«”. Wydawało się, że dyskusja dobiegła końca, gdy stary CS spojrzał groźnym wzrokiem na Maksa Perkinsa wpatrującego się w stół konferencyjny i rzekł: „Max, jesteś dziś bardzo milczący”.

Perkins wstał i zaczął chodzić po sali. „Czuję — wyjaśnił — że najważniejszym zobowiązaniem wydawcy jest poszukiwanie talentów. A jeśli nie opublikujemy równie utalentowanego pisarza jak ten, będzie to poważny błąd”. Oznajmił, że ambitny Fitzgerald znajdzie innego wydawcę dla swojej powieści, a kolejni młodzi pisarze pójdą w jego ślady. „Wtedy będziemy mogli równie dobrze wycofać się z tego biznesu”. Powiedziawszy to, Perkins wrócił na swoje miejsce przy stole i patrząc Scribnerowi w oczy, dodał: „Jeżeli mamy zamiar odrzucać takich jak Fitzgerald, tracę zainteresowanie wydawaniem książek”. Przeprowadzono głosowanie. Doszło do remisu, głosy młodych redaktorów zrównoważyły sprzeciw starszych. Zapanowała cisza. Scribner powiedział, że potrzebuje czasu, żeby przemyśleć tę sprawę.

Fitzgerald zarabiał w tym czasie, pracując czasowo przy naprawie dachów wagonów kolejowych. 18 września, tuż przed dwudziestymi trzecimi urodzinami, dostał list polecony od Maxwella Perkinsa.

Z radością informuję Pana, że jednogłośnie zdecydowaliśmy się wydać Pańską książkę Po tej stronie raju. Biorąc pod uwagę, że w pewnym sensie jest to ta sama powieść, którą przysłał nam Pan wcześniej, choć zmieniona i rozszerzona, myślę, że niesłychanie ją Pan ulepszył. Podobnie jak pierwszy rękopis, emanuje energią i życiem, a jednocześnie wydają się mi one o wiele lepiej zbalansowane . Książka tak bardzo różni się od tego, co się obecnie pisze, że trudno przewidzieć, jak będzie się sprzedawać, wszyscy jednak chcemy skorzystać z okazji jej wydania i z zapałem ją wspierać.

Scribner miał nadzieję wydać książkę jeszcze tej wiosny.

Fitzgeraldowi nie wypłacono pieniędzy na poczet przyszłych zarobków — w tamtych czasach nie zawsze proponowano zaliczkę, obecnie będącą czymś zwyczajnym. Młody pisarz przewidywał już jednak swoją pomyślną przyszłość. „Tego dnia rzuciłem pracę i włóczyłem się po ulicach, zatrzymywałem samochody, żeby obwieścić dobrą nowinę przyjaciołom i znajomym — moja powieść, Po tej stronie raju, została przyjęta do druku . Spłaciłem drobne długi, kupiłem garnitur i każdego rana budziłem się w świecie niewymownie ogromnej obietnicy” — napisał w eseju Early Success (1937). Fitzgerald niemal wszystkie warunki umowy pozostawił do decyzji Perkinsa. Z wyjątkiem jednego, co do którego był nieco bardziej stanowczy. Za wszelką cenę chciał, żeby książkę wydano na Boże Narodzenie, najpóźniej w lutym. W końcu wyjawił redaktorowi powód, dla którego zależało mu na tym terminie. Zelda Sayre nadal znajdowała się w jego zasięgu. Poza tym, pisał do Perkinsa, „będzie to miało korzystny efekt psychologiczny na mnie i na moje otoczenie, a także otworzy przede mną nowe możliwości. Jestem na etapie, kiedy każdy gorączkowy miesiąc się liczy i wydaje się pałką w walce z czasem o szczęście”.

Perkins wyjaśnił mu, że rok wydawniczy jest podzielony na dwa okresy i Scribner’s Sons do każdego przygotowuje się długo przed jego rozpoczęciem. Na przykład każdego lipca i sierpnia sprzedawcy wydawnictwa objeżdżali kraj z kuframi samochodów wypełnionymi próbkami rozdziałów i obwolutami książek, żeby zwiększyć sprzedaż w okresie Bożego Narodzenia. Książka umieszczona na liście jesiennej po odwiedzeniu księgarni przez „komiwojażerów” miała znacznie większe szanse. „Natomiast niezapowiedziane pojawienie się tytułu u księgarza, którego — tłumaczył Perkins — niemal do obłędu doprowadza liczba książek w sklepie i który zainwestował w nie wszystkie pieniądze, jakimi dysponował, byłoby ze wszech miar niepożądane, kłopotliwe i zaszkodziłoby dziełu”. Rekomendował drugi okres wydawniczy, do którego przygotowania zaczynały się miesiąc po gorączce bożonarodzeniowej. W tym czasie księgarze zrobili już swój najwyższy utarg w roku i są gotowi ponownie zapełnić magazyny, tym razem nowymi, zamówionymi na wiosnę tytułami, w tym — można mieć nadzieję — egzemplarzami Po tej stronie raju.

Fitzgerald przyjął do wiadomości te wyjaśnienia. „Podczas czekania na ukazanie się powieści — pisał później w eseju z 1937 roku — zacząłem przechodzić metamorfozę od amatora do zawodowca — polegającą na przeorganizowaniu całego życia zgodnie z rytmem pracy; koniec jednego przedsięwzięcia automatycznie stawał się początkiem kolejnego”. Pisarz przygotowywał grunt pod kilka projektów. Perkinsa najbardziej zainteresowała powieść The Demon Lover, której czas powstania Fitzgerald oceniał na rok. Kiedy jego entuzjazm do tego przedsięwzięcia opadł, napisał kilka opowiadań. Wysłał je do „Scribner’s Magazine”, miesięcznika publikowanego przez wydawnictwo. Przyjęto tylko jeden z pierwszych czterech wysłanych przez niego utworów.

Fitzgerald chciał otrzymać kilka słów motywacyjnych, łagodzących zniechęcenie spowodowane nieprzyjęciem do druku jego utworów. Max Perkins przeczytał odrzucone opowiadania i stwierdził, że młody twórca powinien bez trudu umieścić je w innym czasopiśmie. „Ich wielkim urokiem — napisał — jest to, że są takie żywe. Dziewięćdziesiąt procent wydawanych opowiadań czerpie z życia, ale ulega rozrzedzeniu z powodu języka literackiego. Pańskie, jak mi się wydaje, zaczerpnięte są bezpośrednio z życia. Są prawdziwe również pod względem oddania języka i stylu naszych czasów, wolne od konwenansów z przeszłości, które większość pisarzy tak uwielbia z wielką szkodą dla siebie”. Perkins napisał też: „Te utwory są dla mnie wskazówką, że jest Pan zdecydowanie predystynowany do pisania opowiadań”.

„Czuję, że musiałem mieć szczęście, iż trafiłem na wydawcę, który tak bardzo interesuje się swoimi autorami. Bóg jeden wie, jak ta literacka zabawa czasem bywa zniechęcająca” — napisał do Perkinsa Fitzgerald w ostatnich tygodniach roku. Nie wiedział, że Maxwell Perkins był równie szczęśliwy jak on. Jego pierwszym literackim odkryciem okazał się najwybitniejszy młody autor publikujący u Scribnerów.

Podczas studiów w Princeton Fitzgerald powiedział pewnemu wizytującemu profesorowi, zatrudnionemu przez uniwersytet poecie, Alfredowi Noyesowi, że wierzy, iż jest w jego mocy „pisać książki, które albo będą się sprzedawać, albo odznaczać się nieprzemijającą wartością”. Miał być to dylemat, z którym Scott będzie się zmagał przez całe życie. Perkins szybko zorientował się, że choć dla Fitzgeralda liczyły się obie te sprawy, pieniądze miały dla niego ogromne znaczenie. Kiedy robiono korektę Po tej stronie raju, Scott napisał, że ma pomysł na kolejną książkę. „Chcę zacząć pisać powieść, lecz nie mam ochoty znów przerywać w połowie i musieć przerzucać się na opowiadania, bo nie lubię i robię to tylko dla pieniędzy”. Mając bardziej na myśli możliwość zdobycia żywej gotówki niż uznania jako literat, zapytał: „Na zbiorach opowiadań nie da się wiele zarobić, prawda?”.

Redaktor potwierdził przeczucie Fitzgeralda, że z zasady antologie nowel rzadko stają się bestselerami. „Prawda jest taka — wyjaśnił — że odniosłem wrażenie, iż Pańskie opowiadania mogą być wyjątkiem od tej reguły, kiedy wyda się te dobre, a Pana nazwisko będzie już szerzej znane. Odnajduję w nich ową ludową nutę, która może sprawić, że będą się sprzedawały w formie zebranego w książkę zbioru. Żałuję, że nie poświęca Pan więcej czasu na ich pisanie , bo mogą Panu zapewnić sławę, a także same w sobie zasługują na uwagę”.

Przez całą zimę Fitzgerald pozostawał niespokojny. Zelda Sayer co prawda zgodziła się za niego wyjść, ale ślub nadal całkowicie uzależniała od jego sukcesów jako autora. Pisarz traktował opowiadania jako drogę na skróty do osiągnięcia tego celu. Przerwał pracę nad powieścią The Demon Lover, do której stworzył szkice kilku bohaterów; sprzedał je za czterdzieści dolarów od fragmentu do „The Smart Set”, popularnego magazynu literackiego wydawanego przez George’a Jeana Nathana i H. L. Menckena. Ten ostatni, wydawca i krytyk literacki, bardziej niż ktokolwiek inny w 1920 roku zachęcał pisarzy do odrzucenia „nobliwej tradycji” i rejestrowania współczesnego im języka. Pod koniec zimy, po wydaniu przez „The Smart Set” sześciu wprawnych opowiadań poświęconych bezczynnym dandysom i pyskatym pannom, Fitzgerald szybko zyskiwał sławę jako młody pisarz.

Publikacja Po tej stronie raju rysowała się coraz wyraźniej i pracownicy Charles Scribner’s Sons zaczęli odczuwać gorączkowe podniecenie, którego Maxwell Perkins doświadczył wiele miesięcy wcześniej. Niektórzy byli jednak nie tyle podekscytowani, ile przerażeni. Krytyk literacki Malcolm Cowley jeszcze przed ukazaniem się książki napisał, że powieść została uznana za „potworny głos nowego wieku i wprawiła w zażenowanie kilku starszych pracowników wydawnictwa”. Przykładem takiej reakcji może być opis zamieszczony przez Rogera Burlingame’a – syna redaktora Edwarda L. Burlingame’a, a później również redaktora w Scribner’s Sons — w książce Of Making Many Books, nieformalnej historii wydawnictwa. Burlingame był wtedy jedną z najbardziej liczących się postaci w firmie i ważnym członkiem działu sprzedaży. Często nie dowierzał własnemu osądowi literackiemu i o wielu książkach wyrażał się „oględnie”, zwykł też zabierać książki do domu, żeby dać je przeczytać siostrze erudytce. Uważano, że jest ona nieomylna, i rzeczywiście — wiele pozycji, które odrzuciła, odniosło sukces i wspaniale się sprzedawało. Koledzy w wydawnictwie, wiedząc, że Burlingame zabrał książkę do domu na weekend, z niecierpliwością czekali na niego w poniedziałek rano. Kiedy przyszedł do pracy, chórem zapytali: „Co powiedziała twoja siostra?”. „Podniosła ją szczypcami do drewna — odparł — bo po przeczytaniu nie chciała jej więcej dotykać, i wrzuciła ją do ognia”.

26 marca 1920 roku Po tej stronie raju w końcu się ukazała, a Fitzgeralda dumnie reklamowano jako najmłodszego autora, którego powieść opublikowano w Scribner’s Sons. Tego dnia Perkins zszedł do księgarni i zobaczył dwie osoby kupujące powieść, co uznał za pomyślną wróżbę. Tydzień później na plebanii katedry św. Patryka, którą od Scribner Building dzieliła ledwie przecznica, Zelda Sayer i Scott Fitzgerald pobrali się. Zawsze uważali Perkinsa za patrona swojego małżeństwa.

Po tej stronie raju rozpościerała się niczym sztandar nad całą epoką. Książka zwracała uwagę zarówno w rubrykach literackich, jak i na wykresach sprzedaży. H. L. Mencken w recenzji do „Smart Setu” stwierdził, że Fitzgerald napisał „doprawdy zdumiewającą pierwszą powieść — oryginalną w budowie, niezwykle wyszukaną stylistycznie i okraszoną błyskotliwością równie rzadko spotykaną w amerykańskiej literaturze, jak uczciwość w amerykańskim rządzie”. Mark Sullivan w swojej społecznej historii Stanów Zjednoczonych Our Times, którą opublikowało wydawnictwo Scribnerów, ocenił, że pierwszej książce Fitzgeralda „przypada jeśli nie stworzenie pokolenia, to z pewnością zwrócenie na nie uwagi świata”.

Sam pisarz wyraził podobną myśl na ostatnich stronach książki. „Oto nowe pokolenie — napisał — które wykorzystuje stare hasła, przyswaja sobie stare wyznania wiary, rozmyślając nad nimi podczas długich dni i nocy; pokolenie skazane na to, by wejść w ten brudny, szary odmęt w poszukiwaniu miłości i godności; pokolenie ulegające bardziej niż poprzednie obawie przed nędzą i wierze w powodzenie. Kiedy dorośnie, odkryje, że wszyscy bogowie umarli, że wszystkie wojny już się odbyły, że człowiekowi nie pozostała już żadna wiara…”

O atrakcyjności tej książki autor wspominał w Early Success:

Oszołomiony powiedziałem w Scribner Company, że nie spodziewam się, aby moja powieść sprzedała się w większej liczbie egzemplarzy niż dwadzieścia tysięcy, a kiedy ich śmiech ucichł, poinformowano mnie, że w wypadku pierwszej książki znakomitym wynikiem jest pięć tysięcy. Zdaje się, że przekroczyłem tę granicę tydzień po wydaniu, lecz traktowałem siebie samego zbyt poważnie, żeby przyszło mi do głowy, że to zabawne.

Powieść zapewniła Fitzgeraldowi mniejsze bogactwo niż sławę. Miał zaledwie dwadzieścia cztery lata i mogło się wydawać, że sukces jest mu pisany. Tego samego roku Charles Scribner napisał do Shane’a Lesliego: „Pański list polecający nam Scotta Fitzgeralda okazał się dla nas ważny; Po tej stronie raju stał się naszym bestselerem w tym sezonie i nadal trzyma się mocno”.

W pierwszym gorącym okresie rozgłosu w książce przeoczono wiele poważnych błędów pisowni. Perkins całą winę za to brał na siebie. Tak bardzo bał się reakcji innych pracowników Scribner’s Sons, że niemal nie wypuszczał książki z rąk na żadnym etapie jej przygotowywania — nawet korekty. W Of Making Many Books Roger Burlingame zauważył, że gdyby nie surowy nadzór Irmy Wyckoff, oddanej Perkinsowi sekretarki, Max „sam stałby się prawdopodobnie fenomenem ortograficznym”. Wkrótce niedostrzeżone przez Perkinsa błędy stały się głównym przedmiotem rozmów. Latem dowcipny recenzent literacki nowojorskiej „Tribune”, Franklin P. Adams, uczynił z poszukiwania usterek językowych grę towarzyską. W końcu pewien wykładowca z Harvardu przesłał do wydawnictwa listę ponad stu błędów. Było to upokarzające dla Perkinsa, ale jeszcze bardziej jego dumę uraził fakt, że uchybienia wytykał mu także autor powieści, sam popełniający okropne błędy ortograficzne. Fitzgerald cieszył się, że jego powieść była dodrukowywana co tydzień, lecz zżymał się na to, że wiele błędów z listy Adamsa zostało poprawionych dopiero w szóstym nakładzie.

Wydaje się jednak, że literówki nie miały większego znaczenia dla czytelników. Książka szczególnie działała na wyobraźnię młodzieży, niepewnej swej przyszłości. Mark Sullivan miał później powiedzieć na temat bohatera stworzonego przez Fitzgeralda: „Młodzi ludzie odnajdowali w zachowaniu Amory’ego wzór dla własnego postępowania — a zaniepokojeni rodzice widzieli w nim ziszczenie swych najgorszych obaw”. Roger Burlingame zauważył, że powieść „wyrwała z poczucia bezpieczeństwa i uświadomiła wszystkim spokojnym rodzicom pokolenia biorącego udział w wojnie, że coś wyrazistego, strasznego i prawdopodobnie nieodwracalnego przydarzyło się ich dzieciom. Ich dzieciom dało to z kolei pierwsze, pełne dumy poczucie przynależności do »straconego pokolenia«”. „Ameryka zmierzała ku największemu i najjaskrawszemu szaleństwu w swojej historii i wiele miało być do opowiadania” — napisał później Fitzgerald.

Miesiąc po wydaniu powieści Scott wysłał swojemu redaktorowi jedenaście opowiadań i sześć wierszy — trzy z nich zostały „dostrzeżone w Second Book of Princeton Verse” — oraz kilka sugestii tytułów antologii. Perkins przeczytał wszystkie przysłane utwory, wybrał osiem nowel i tytuł Flappers and Philosophers, jako najlepszy spośród radosnych propozycji autora. Charles Scribner uznał ten wybór za „okropny”, ale był skłonny dać Perkinsowi szansę przekucia pierwszego sukcesu w kolejny.

Dochód osiągany przez Fitzgeralda z pisarstwa w latach 1919–1920 wzrósł z 879 dolarów do 18 850 i Scott wszystkie te pieniądze roztrwonił. Scribner szybko zorientował się, że pisarz nie przejmował się oszczędzaniem, niewiele też dbał o przyszłość. Napisał do Shane’a Lesliego, że młody autor „bardzo ceni przyjemności życia i jest skłonny w pełni z nich korzystać, kiedy dobrze mu idzie. Oszczędność nie należy do jego cnót”.

Podczas współpracy z Fitzgeraldem Perkins wykształcił zwyczaj wysyłania książek do swoich autorów. „Max był jak aptekarz z dawnych czasów” — zauważył jeden z nich, James Jones. „Gdy tylko zauważył, że jesteś ospały, przepisywał ci książkę, która cię ożywiała. Zawsze były one specjalnie wybrane do twojego stanu, doskonale odpowiadały twojemu gustowi i temperamentowi, lecz dawały wystarczająco mocnego kopa, żeby twoje myśli pobiegły w nowym kierunku”. W czerwcu 1920 Max wysłał Fitzgeraldowi egzemplarz powieści Van Wyck Brooksa The Ordeal of Mark Twain. Napisał Scottowi, że Brooks „to chłop błyskotliwy i niezwykle uroczy; jeśli rzeczywiście zależy Ci na tej książce, chciałbym, żebyś się z nim spotkał”. Van Wyck Brooks był najbliższym przyjacielem Perkinsa. Znali się od przedszkola, do którego uczęszczali w Plainfield w stanie New Jersey, i razem studiowali na Harvardzie. W tamtym czasie, dwanaście lat po ukończeniu studiów, Brooks właśnie stawał się najbardziej wpływowym amerykańskim krytykiem literackim.

„To jedna z najbardziej inspirujących książek, jakie czytałem, miałem wrażenie, że zapiera mi dech w piersiach” — odpisał Fitzgerald kilka dni po otrzymaniu przesyłki. „Właśnie skończyłem najlepszą książkę, jaką napisałem, ta powieść będzie dziełem mojego życia”. Scott intensywnie popodkreślał swój egzemplarz The Ordeal of Mark Twain, co stanowi dowód na to, że dzieło to miało głębszy wpływ na kolejny zbiór jego opowiadań. Fitzgerald przeczytał u Brooksa o powieści Samuela Clemensa (Marka Twaina) Gilded Age, w której bohater udaje się na Zachód, żeby odnaleźć złoże węgla i wzbogacić się na tyle, by móc poślubić ukochaną kobietę. Później Scott napisał opowieść, w której FitzNorman Culpepper Washington natknął się na cenny minerał w Montanie. Akcja jego opowiadania rozgrywa się mniej więcej w tym samym czasie, co powieść Twaina. Pisarz zatytułował utwór Diament wielki jak góra.

Fitzgerald, w przeciwieństwie do Perkinsa, pracował całe lato. Redaktor nie umiał cieszyć się z wakacji, jeśli nie czuł, że na nie zasłużył — a tym razem, po raz pierwszy, odkąd zaczął pracować w wydawnictwie, czuł, że ma do nich pełne prawo. Przed wyjazdem na urlop przesłał Fitzgeraldowi swój adres, żeby w razie jakiejkolwiek potrzeby mógł się z nim skontaktować. Była to jedynie nazwa miasteczka, do którego wyjeżdżał na lato niemal przez całe życie.

Windsor (w Vermoncie) znajduje się w jednej trzeciej drogi do granicy między stanami Vermont i New Hampshire, na zachodnim brzegu rzeki Connecticut. Dla Perkinsa było to najwspanialsze miejsce na ziemi. Około siedemdziesięciu lat wcześniej, w cieniu góry Ascoutney, jego dziadek ze strony matki wybudował kompleks domów, w których zgromadził całą rodzinę. „Windsor był osobistym rajem wnuków mojego dziadka” — napisała Fanny Cox, siostra Maksa, w „Vermonterze”. „Zimą mieszkaliśmy w różnych miejscach , ale latem zbieraliśmy się na dużym placu otoczonym palikowym ogrodzeniem, przy którym stało sześć domów ustawionych frontem do wiejskiej ulicy. Z tyłu, na stoku wzgórza opadającego ku stawowi, rozciągały się zielone trawniki obsadzone żywopłotem i okrągłymi rabatkami begonii”. Wzniesienie nad stawem było szczególnie pięknym miejscem, ze strumieniami spływającymi w dół wzgórz i ścieżkami wijącymi się pośród brzóz i sosen. Rodzina nazywała ten las „Rajem”.

W „Raju” młodzież mogła dokazywać, ile dusza zapragnie. Młody Max Perkins spędził tam mnóstwo godzin z braćmi, siostrami i kuzynami. Później, gdy sam został ojcem, zabierał tam swoje dzieci. Teraz im przypadały wszystkie rozkosze na drugim końcu siedmiogodzinnej podróży z Nowego Jorku odbywanej w White Mountain Express, niezwykle wygodnym pociągu wakacyjnym.

„Najwspanialszym uczuciem jest pójść do łóżka zmęczonym” — powiedział Perkins jednej z córek. Pora kładzenia się spać, te kilka minut przed zaśnięciem, kiedy można „kierować snami”, zawsze była jego ulubioną. Tuż przed zaśnięciem Perkins często przenosił się do Rosji 1812 roku — swojej ulubionej sceny z Wojny i pokoju. Każdej nocy wyobrażał sobie armię Napoleona wycofującą się spod Moskwy w mróz i wczesnozimowy śnieg. Rano, kiedy postaci z powieści Tołstoja już przed nim przedefilowały, twierdził, że w Windsorze jego sny są wyraźniejsze oraz że śpi tam mocniej niż w jakimkolwiek innym miejscu.

Każdego lata Max zabierał córki na wycieczkę na górę Ascutney. Kazał im na przemian iść przez pół godziny, a później odpoczywać przez dziesięć minut — tak jak książę Andrzej z Wojny i pokoju swoim żołnierzom. Największą jednak przyjemnością w Windsorze były dla niego długie, samotne przechadzki. Nazywał je „autentycznymi spacerami”. W samotności przemierzał ziemie niegdyś należące do jego przodków.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

Fr. ‘zarozumiały’. (Jeśli nie zaznaczono inaczej, przypisy dolne pochodzą od tłumacza).

YMCA (Young Men’s Christian Association) — Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodych Mężczyzn; chrześcijańska organizacja kulturalno-oświatowa założona w 1844 w Londynie przez G. Williamsa (1821–1905), rozwinięta zwłaszcza w środowiskach protestanckich krajów anglosaskich.

Perkins błędnie zapisał tytuł. W całej książce zachowano oryginalną pisownię, także interpunkcja z cytowanych dokumentów została zachowana, o ile błędy nie utrudniają zrozumienia treści (przyp. autora).

F. Scott Fitzgerald, Po tej stronie raju, przeł. Małgorzata Golewska-Stafiej, Leszek Stafiej, Warszawa 1992, s. 314.POLECAMY RÓWNIEŻ

Philipp Meyer

Syn

Syn Philippa Meyera to epicka, napisana z rozmachem powieść o amerykańskim Zachodzie. Wielopokoleniowa saga o losach dumnej i niezłomnej teksańskiej rodziny McCulloughów – od czasów XIX-wiecznych najazdów Komanczów do XX-wiecznego boomu naftowego – dla której najważniejszą wartością jest ziemia i honor. To także książka niepokojąca i działająca na wyobraźnię. Bez wątpienia można powiedzieć, że jest arcydziełem i kontynuacją najlepszej tradycji amerykańskiego kanonu – niezapomniana powieść łącząca pisarską sprawność Larry’ego McMurtry’ego z ostrością wyrazu Cormaca McCarthy’ego. Na podstawie powieści nagrywany jest serial, w którym główną rolę gra Pierce Brosnan.

Oszałamiająca… to książka, która naprawdę zasługuje na miano arcydzieła

Kate Atkinson

Mistrzowska!

„The New York Times”

Zapewne najlepsza książka amerykańska napisana w tym stuleciu.

„The Bookseller” (UK)

„Syn” słusznie rości sobie prawo do tytułu Wielkiej Amerykańskiej Powieści.

„The Washington Post”

Oszałamiająca… „Syn” jest dla literatury tym samym, czym Goya dla malarstwa.

„Sydney Morning Herald”Zachar Prilepin

Klasztor

Klasztor-więzienie na Wyspach Sołowieckich – pierwszy sowiecki obóz koncentracyjny zwiastujący nadejście nowej mrocznej epoki. W odizolowanej od świata kolonii mieszkają obok siebie czerwonoarmiści i ich byli przeciwnicy z wojny domowej, kryminaliści i przedrewolucyjna elita, intelektualiści, poeci i niepiśmienni chłopi, Kozacy i Czeczeni, czekiści i kontrrewolucjoniści, zachodni dyplomaci, aktorzy i kościelni hierarchowie. To dziwne fantasmagoryczne miejsce, w którym naturalnie sąsiadują ze sobą grypsera, język literacki i bolszewicka nowomowa, kaci zamieniają się miejscem z ofiarami, a bestialstwa czekistów są tak samo na porządku dziennym, jak salony literackie i konne przejażdżki.

W tej odludnej scenerii rosyjskiej Północy rozgrywa się tragiczna i piękna historia o miłości, samotności i granicach ludzkiej wolności. Klasztor – powieść porównywana przez krytyków swoim rozmachem i atmosferą do obrazów Boscha, dzieł Dostojewskiego i Czarodziejskiej góry Tomasza Manna – to największe wydarzenie literackie w Rosji w ostatnich latach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: