Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Historja filozofji w zarysie - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Historja filozofji w zarysie - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 688 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

prze­ło­żo­na na ję­zyk pol­ski z czwar­te­go (1860 r.) nie­miec­kie­go wy­da­nia i po­mno­żo­na do­dat­kiem o fi­lo­zo­fji w Pol­sce

War­sza­wa.

Na­kła­dem Księ­gar­ni E. Wen­de i Spół­ki.

1863.

Wol­no dru­ko­wać, pod wa­run­kiem zło­że­nia w Ko­mi­te­cie Cen­zu­ry po wy­dru­ko­wa­niu, pra­wem prze­pi­sa­nej licz­by eg­zem­pla­rzy.

War­sza­wa d. 6 (18) Czerw­ca 1862 roku.

w Dru­kar­ni J. Ja­wor­skie­go.

SPIS TRE­ŚCI.

§. 1. Po­ję­cie hi­stor­ji fi­lo­zo­fji… 1

§. 2. Po­dział… 6

§. 3. Po­gląd na fi­lo­zo­fją przed-So­kra­te­aow­są… 7

§. 4. Sta­rzy joń­scy fi­lo­zo­fo­wie… 10

§. 5. Py­tha­go­re­izm… 12

§. 6. Ele­aci… 16

§. 7. He­ra­klit… 21

§. 8. Em­pe­do­kles. 25

§. 9. Ato­mi­sty­ka… 27

§. 10. Ana­xa­go­ras. 30

§. 11. So­fi­sty­ka… 33

§. 12. So­kra­tes. 42

§. 13. Nie­zu­peł­ni So­kra­ty­cy… 56

§. 14. Pla­to… 62

§. 15. Sta­ra Aka­dem­ja… 99

§. 16. Ari­sto­te­les. 100

§. 17. Sto­icyzm… 133

§. 18. Epi­ku­re­izm… 142

§. 19. Skep­ty­cyzm i now­sza Aka­dem­ja… 146

§. 20. Rzy­mia­nie… 149

§. 21. No­wo­pla­to­nizm… 150

§. 22. Chrze­ś­cja­nizm i Scho­la­sty­ka… 155

§. 23 Przej­ście do now­szej fi­lo­zo­fji… 159

§. 23 Ba­kon… 164

§. 23 Bru­no… 157

§. 23 Böhm… 168

§. 24. Kar­te­zjusz… 171

§. 25. Geu­linx i Ma­le­bran­che… 180

§ . 26. Spi­no­za… 184

§. 27. Ide­alizm i Re­alizm… 193

§. 28. Loc­ke… 194

§. 29. Hume… 200

§. 30. Con­dil­lac… 203

§. 31. Hel­we­cjusz… 205

§. 32. Fran­cuz­ka oświa­ta i ma­ter­ja­lizm… 206

§. 33. Lejb­nic… 213

§. 34. Ber­ke­ley… 224

§. 35. Wolff… 226

§. 36. Nie­miec­ka oświa­ta… 230

§. 37. Przej­ście do Kan­ta… 232

§. 38. Kant… 238

§. 38. I. Kry­ty­ka czy­ste­go ro­zu­mu… 241

§. 38. II. Kry­ty­ka prak­tycz­ne­go ro­zu­mu… 258

§. 38. III. Kry­ty­ka wła­dzy są­dze­nia… 268

§. 39. Przej­ście do fi­lo­zo­fji po-Kan­tow­skiej… 275

§. 40. Ja­ko­bi… 278

§. 41. Fich­te… 286

§. 41. I. Fi­lo­zo­fja Fich­te­go w pier­wiast­ko­wej po­sta­ci… 289

§. 41. II. Fi­lo­zo­fja Fich­te­go w póź­niej­szej po­sta­ci… 038

§. 42. Her­bart… 310

§. 43. Schel­lig… 319

§. 44. Przej­ście do He­gla… 349

§. 45. He­gel… 354

§. 45. I. Umie­jęt­ność Lo­gi­ki… 357

1) Na­uka o By­cie… 368

2) Na­uka o Isto­cie… 360

3) Na­uka o Po­ję­ciu… 363

§. 45. II. Umie­jęt­ność Na­tu­ry… 366

§. 45. III. Fi­lo­zo­fja Du­cha… 368

2) Duch pod­mio­to­wy… 368

2) Duch przed­mio­to­wy… 371

3) Duch bez­względ­ny… 376

DO­DA­TEK.

§. 1. Fi­lo­zo­fja w Pol­sce… 381

§. 2. Scho­la­sty­ka (fi­lo­zo­fja teo­re­tycz­na)… 385

(Jan z Gło­go­wa, Grze­górz z Sa­no­ka, Gór­ski, Ja­roń­ski, Sza­niaw­ski, Śnia­dec­ki).

§. 3. Fi­lo­zo­fja prak­tycz­na… 404

(Rej, Gór­nic­ki, Mo­drzew­ski, Pe­try­cy, Wi­śniew­ski, Ko­łą­taj, Sta­szic).

§. 4. Przej­ście do now­szej fi­lo­zo­fji i jej cha­rak­te­ry­sty­ka… 419

§. 5. Tren­tow­ski… 422

§. 6. Li­belt… 444

§. 7. Ciesz­kow­ski… 450

§. 8. Kre­mer. 456

§. 9. Go­łu­chow­ski… 465

§. 10. Wroń­ski… 471

§. 11. Za­koń­cze­nie… 475

Ostrze­że­nie: Waż­niej­sze omył­ki umiesz­czo­ne są na koń­cu dzie­ła; po­pra­wić je na­le­ży przed czy­ta­niem ni­niej­szej książ­ki, al­bo­wiem nie­któ­re z nich zna­cze­nie my­śli zmie­nia­ją.PRZED­MO­WA TŁU­MA­CZA.

Al­bert Schwe­gler któ­re­go hi­stor­ją fi­lo­zo­fji w pol­skiem tłu­ma­cze­niu wy­da­je­my, uro­dził się w Mi­chel­bach w Wir­tem­berg­skiem (1819) gdzie oj­ciec jego był du­chow­nym. Wcze­śnie prze­zna­czo­ny tak­że do sta­nu du­chow­ne­go, udał się w r. 1836 na uni­wer­sy­tet do Tübin­gen dla słu­cha­nia teo­lo­gji; skłon­ność ato­li do fi­lo­lo­gji klas­sycz­nej, fi­lo­zo­fji, tu­dzież hi­stor­ji, prze­mo­gła. Słu­cha­jąc Bau­ra, nie­daw­no zmar­łe­go teo­lo­ga pro­te­stanc­kie­go, za­czął śla­dem na­uczy­cie­la ba­dać hi­sto­rycz­ną stro­nę Chry­sti­ja­ni­zmu. Owo­cem tych stu­djów było dzieł­ko trak­tu­ją­ce o Mon­ta­ni­zmie (1841) oraz inne roz­pra­wy teo­lo­gicz­nej tre­ści umiesz­cza­ne w "Rocz­ni­kach Teo­lo­gicz­nych" wy­da­wa­nych przez Zel­le­ra. Roz­pra­wy te wy­wo­ła­ły mu nie­chęć ko­ściel­nych władz Wir­tem­berg­skich i zmu­si­ły do za­nie­cha­nia teo­lo­gicz­nej kar­je­ry. W r. 1843 za­ło­żył "Rocz­ni­ki obec­ne. Jahr­bücher der Ge­gen­wart" któ­re aż do po­ło­wy 1848 wy­cho­dzi­ły. W 1843 otrzy­mał pri­wat-do­cen­tu­rę fi­lo­lo­gji kla­sycz­nej przy uni­wer­sy­te­cie Tübing­skim. Szcze­gól­niej hi­sto­rycz­nej teo­lo­gji od­da­ny, jej też kil­ka dzieł po­świę­cił.

"Za­rys hi­stor­ji fi­lo­zo­fji w tłu­ma­cze­niu na­szem obec­nie wy­cho­dzą­cy, uka­zał się jesz­cze w r. 1848 i do­tych­czas li­czy kil­ka wy­dań, co jak u Niem­ców bo­ga­tych w do­bo­ro­we książ­ki ele­men­tar­ne, do­wo­dzi nie­po­śled­niej war­to­ści dzie­ła.

Z ro­za­ma­itych dzieł nie­miec­kich i fran­cuz­kich hi­stor­ji fi­lo­zo­fji po­świę­co­nych, wy­bra­li­śmy do tłu­ma­cze­nia to, któ­re zda­niem na­szem opar­tem na oso­bi­stem prze­ko­na­niu i po­wa­dze uczo­nych mę­żów, naj­tre­ści­wiej i naj­sys­te­ma­tycz­niej wszyst­kie szko­ły fi­lo­zo­ficz­ne przed­sta­wia, ze ści­sło­ścią sys­tem z sys­te­mu wy­pro­wa­dza, krót­ko ale su­mien­nie roz­bie­ra i oce­nia. Po­wód do tłu­ma­cze­nia był pro­sty: oto chęć" przy­słu­że­nia się pra­cu­ją­cym a zwłasz­cza uczą­cym się fi­lo­zo­fji, pod­ręcz­ną w tej ma­ter­ji książ­ką.

Mamy wpraw­dzie w pol­skim ję­zy­ku wy­tłu­ma­czo­ną hi­stor­ją fi­lo­zo­fji Ten­ne­ma­na przez J. H. S. Rze­siń­skie­go (1837) jed­nak­że dzie­ło to bez głęb­sze­go po­glą­du pi­sa­ne i w du­chu szkol­nym ze­bra­ne, nie może za­słu­gi­wać na na­zwę któ­rą nosi. Mie­ści bo­wiem w so­bie teo­goń­je lu­dów po­gań­skich, oraz śre­dnio­wiecz­ną scho­la­sty­kę, któ­rych w hi­stor­ji fi­lo­zo­fji być nie­po­win­no jako z dzie­dzi­ny teo­lo­gicz­nej wzię­tych; nad­to bi­blio­gra­fja zaj­mu­je dru­gie tyle co wy­kład. Dzie­ło więc Ten­ne­ma­na nie od­po­wia­da sta­no­wi­sku i po­trze­bom fi­lo­zo­fji w dzi­siej­szem jej poj­mo­wa­niu.

Od­kąd bo­wiem He­gel, fi­lo­zo­ficz­ny ma­ter­jał cho­ciaż nie cały upo­rząd­ko­wał, zwią­zek mię­dzy sys­te­ma­mi a ka­te­gor­ja­mi Lo­gi­ki wy­ka­zał, i plan ar­chi­tek­to­ni­ki wy­sta­wił, od­tąd fi­lo­zo­ficz­ne po­ję­cia i sys­te­my' prze­sta­ły być bez­ład­nym ag­gre­ga­tem na któ­rym dow­cip­ni­sie pió­ra swe ostrzy­li, i po­ka­za­ło się, że roz­wój my­śli ludz­kiej w cza­so­wych po­ja­wach, ma pew­ne pra­wa, któ­rym mniej wię­cej od­po­wia­da. – Z dru­giej stro­ny, He­gel po­błą­dził na­cią­ga­jąc sys­te­my do ka­te­go­ryj lo­gicz­nych, któ­re wten­czas do­pie­ro mia­ły­by nie­za­wod­ną za sobą pew­ność, gdy­by hi­stor­ja fi­lo­zo­fji już była skoń­czo­ną. Dla tego Schweg – ler zwra­ca uwa­gę na tę ujem­ną stro­nę He­gla i zga­dza­jąc się z nim co do za­sad­ni­czej my­śli, nie sta­wia so­bie sze­ma­tu ka­te­go­ryj i nie na­krę­ca do nich szkół fi­lo­zo­ficz­nych; lecz ma­jąc wzgląd głów­nie na po­kre­wień­stwo my­śli, i ogra­ni­cza­jąc się do ory­gi­nal­nych mę­dr­ców cały ob­szar wie­dzy kon­se­kwent­nie i umie­jęt­nie grup­pu­je.

Uwa­ża­li­śmy tedy, iż książ­ka z ta­kie­mi za­le­ta­mi może być uży­tecz­niej­szą… nad ory­gi­nal­ne kom­pi­la­cje, dla mi­łu­ją­cych na­szą umie­jęt­ność i ten był dru­gi po­wód prze­ło­że­nia jej na ję­zyk pol­ski.

W tłu­ma­cze­niu trzy­ma­li­śmy się o ile moż­na te­xtu z tych mia­no­wi­cie przy­czyn, iż ści­słość orze­czeń, sąd traf­ny i krót­kie po­glą­dy stra­ci­ły­by w pa­ra­fra­zie na istot­nej swej war­to­ści.

Co do ter­mi­no­lo­gji, uni­ka­li­śmy, ile się dało no­wych wy­ra­zów, by rze­czy trud­nej sa­mej z sie­bie, nie utrud­niać wy­ra­za­mi a przez to nie znie­chę­cać do czy­ta­nia tych zwłasz­cza, któ­rzy nie lu­bią wąt­pli­wych i nie utar­tych nazw rze­czy. Uwa­ża­my wresz­cie za wiel­ki błąd taką ter­mi­no­lo­gją fi­lo­zo­ficz­ną, nad któ­rą kom­men­ta­rze są po­trzeb­ne. Mimo to jed­nak, nie moż­na się było obejść bez kil­ku wy­ra­zów, któ­re nie przez nas utwo­rzo­ne, do­stą­pi­ły pew­ne­go w mo­wie oby­wa­tel­stwa, a tem sa­mem nie po­win­ny zra­żać czy­tel­ni­ka. Dla zro­zu­mie­nia po­da­wa­no, tu i owdzie na­zwy nie­miec­kie, grec­kie i ła­ciń­skie jako mniej wię­cej zna­ne a więc do wy­ja­śnie­nia po­moc­ne.

Au­tor nie wspo­mniał nic o pol­skiej fi­lo­zo­fji, gdyż tyl­ko do­cią­gnął do He­gla; na­le­ża­ło więc choć kró­ciut­kim szki­cem uczcić oj­czy­stą Mi­ner­wę, tak dla nada­nia dzie­łu pew­nej ca­ło­ści, jako też dla oce­nie­nia prac do­ko­na­nych przez Po­la­ków w tej umie­jęt­no­ści. Wie­my iż to szkic bar­dzo skrom­ny i krót­ki; ato­li dłuż­sze wy­wo­dy mo­gły­by zna­leźć miej­sce w ob­szer­nem dzie­le, na ja­kie fi­lo­zo­fja na­sza ze wszech miar za­słu­gu­je; do pod­ręcz­ne­go zaś uży­cia i po­zna­nia usi­ło­wań w tym kie­run­ku u nas pod­ję­tych, wy­star­czy, jak się spo­dzie­wa­my ten prze­gląd afo­ry­stycz­ny. Wy­pa­da nam na ko­niec oświad­czyć, że we­dług za­ło­że­nia wspo­mnie­li­śmy tyl­ko o zna­ko­mit­szych usi­ło­wa­niach, po­zo­sta­wia­jąc resz­tę na boku, a, to raz dla tego iżby ca­łość dzie­ła mia­ła pew­ną sy­me­tr­ją i od­po­wied­niość, a po­wtó­re że kom­me­ta­rzy nad ka­te­chi­zma­mi nie uwa­ża­my za fi­lo­zo­fją, któ­ra nie na­da­je swe­go oby­wa­tel­stwa sto­ją­cym za gra­ni­ca­mi sa­mo­dziel­ne­go ba­da­nia.

Znaj­da się za­pew­ne i uster­ki w na­szej pra­cy; o tych niech czy­tel­nik i kry­tyk po­błaż­li­wie są­dzi, po­nie­waż co do nas, nie szczę­dzi­li­śmy usil­nej pra­cy, by dzie­ło wy­glą­da­ło schlud­nie, zgod­nie z du­chem cza­su i now­sze­mi po­ję­cia­mi; ato­li ła­ma­nie się z obcą i kunsz­tow­ną mową z od­da­niem ode­rwa­nych my­śli mo­gło to lub owo uczy­nić nie­ja­snem.

Je­że­li pra­ca na­sza aby jed­ne­go z czy­tel­ni­ków za­chę­ci do fi­lo­zo­fji lub mu roz­ja­śni taj­ni­ki wie­dzy, bę­dzie­my na­gro­dze­ni. Nie szło nam o chwa­łę lecz o po­ży­tek, o roz­wój umie­jęt­no­ści, wień­czą­cej całą wie­dzę ludz­ką, o zwy­cięz­two praw­dy, do któ­rej fi­lo­zo­fja pro­stą wie­dzie dro­gą.

War­sza­wa, w Czerw­cu 1862 roku.

F. K.§ 1. Po­ję­cie hi­stor­ji fi­lo­zo­fji.

Fi­lo­zo­fja jest roz­my­śla­niem, my­ślą­cem rze­czy uwa­ża­nie­mi: To wszak­że okre­śle­nie nic wy­czer­pu­je po­ję­cia fi­lo­zo­fji. My­ślą­co za­cho­wu­je się czło­wiek i przy prak­tycz­nych za­ję­ciach, przy któ­rych środ­ki do osią­gnię­cia ja­kie­goś celu ob­my­śla; my­ślą­cej na­tu­ry są tak­że i wszyst­kie inne umie­jęt­no­ści, na­wet te któ­re w ści­ślej­szem zna­cze­niu do fi­lo­zo­fji nie na­le­żą. Czem­że się więc fi­lo­zo­fja róż­ni od tam­tych umie­jęt­no­ści? Czem­że się róż­ni np. od astro­nom­ji, me­dy­cy­ny i pra­wa? Wszak­że ma­ter­ją się nie róż­ni. Ma­ter­ja jej taka sama, jak i po­je­dyn­czych em­pi­rycz­nych umie­jęt­no­ści: bu­do­wa i po­rzą­dek wszech­świa­ta, bu­do­wa i or­ga­ni­za­cja cia­ła, wła­sność, pra­wo i pań­stwo; wszyst­kie to po­ję­cia i ma­ter­je na­le­żą tak do­brze do fi­lo­zo­fji, jak i do szcze­gó­ło­wych spe­cjal­nych umie­jęt­no­ści. Ma­ter­jał ze świa­ta do­świad­cze­nia, rze­czy­wi­stość jest tak­że tre­ścią fi­lo­zo­fji. Tak więc nic ma­ter­ją róż­ni się fi­lo­zo­fja od resz­ty em­pi­rycz­nych umie­jęt­no­ści, lecz for­mą, me­to­dą, spo­so­bem po­zna­nia.

Po­je­dyń­cza ja­kaś umie­jęt­ność do­świad­cze­nia bie­rze swój ma­ter­jał bez­po­śred­nio z do­świad­cze­nia, znaj­du­je go na­przód i bie­rze tak jak go znaj­du­je; prze­ciw­nie fi­lo­zo­fja nig­dy nic bie­rze ma­ter­ja­łu jako go­to­we­go, lecz bie­gnie za osta­tecz­ną jego przy­czy­ną, uwa­ża wszel­ką jed­nost­ko­wość w sto­sun­ku do ostat­niej za­sa­dy jako uwa­run­ko­wa­ną cząst­kę w ca­ło­sci wie­dzy i przez to wła­śnie ście­ra z jed­nost­ko­wo­ści w do­świad­cze­niu zna­le­zio­nej, ton cha­rak­ter bez­po­śred­nio­ści, jed­nost­ko­wo­ści i przy­pad­ko­wo­ści; z mo­rza em­pi­rycz­nych jed­no­stek wy­sta­wia ogól­ność, a z nie­skoń­czo­ne­go i bez­ład­ne­go mnó­stwa przy­pad­ko­wo­ści, to co jest ko­niecz­nem – sło­wem fi­lo­zo­fja uwa­ża ca­łość em­pir­ji w for­mie uczłon­ko­wa­ne­go i po­my­śla­ne­go sys­te­mu.

Z tego co się po­wie­dzia­ło wi­dać, że fi­lo­zo­fja (jako po­my­śla­na ca­łość em­pir­ji), jest w związ­ku z em­pi­rycz­ne­mi umie­jęt­no­ścia­mi, że jak z jed­nej stro­ny wa­run­ku­je te ostat­nie, tak z dru­giej ono są jej sa­mej wa­run­kiem. Ab­so­lut­nej za­tem, skoń­czo­nej (te­raz to jest w bie­gu hi­stor­ji) fi­lo­zo­fji rów­nie jak em­pir­ji nie ma.

Fi­lo­zo­fja ra­czej ist­nie­je tyl­ko w for­mie roz­ma­itych po so­bie na­stę­pu­ją­cych cza­so­wych fi­lo­zo­fi], któ­re ręka w rękę z po­stę­pem em­pi­rycz­nych umie­jęt­no­ści, i to­wa­rzy­skie­go oraz pań­stwo­we­go wy­kształ­ce­nia, w bie­gu hi­stor­ji wy­stą­pi­ły, i umie­jęt­ność świa­ta na roz­ma­itych stop­niach roz­wi­nię­cia i wy­kształ­ce­nia wła­sne­go uka­zu­ją. Treść, na­stęp­stwo i we­wnętrz­ny zwią­zek tych cza­so­wych fi­lo­zo­fij, ma nam ho­stor­ja fi­lo­zo­fji przed­sta­wić.

Tym spo­so­bem już się ozna­czy­ło, w ja­kim sto­sun­ku po­je­dyn­cze cza­so­we fi­lo­zo­fje sto­ją do sie­bie. A jako ogól­ne ży­cie ludz­ko­ści, gdy­by­śmy je tyl­ko z punk­tu praw­do­po­do­bień­stwa przed­sta­wić chcie­li, jest zwią­za­no ideą du­cho­we­go i umy­sło­we­go po­stę­pu i przed­sta­wia, cho­ciaż nie ści­sły sze­reg stop­nio­we­go roz­wi­kła­nia, tak też przed­sta­wia­ją po­je­dyń­cze sys­te­my fi­lo­zo­ficz­ne (boć każ­da cza­so­wa fi­lo­zo­fja jest tyl­ko fi­lo­zo­ficz­nem wy­ra­że­niem ogól­ne­go ży­cia swo­je­go cza­su), uka­zu­ją­ce się na wi­dow­ni dzie­jów, or­ga­nicz­ny ruch, ro­zum­ny i we­wnętrz­nie uczłon­ko­wa­ny sys­tem, przed­sta­wia­ją sze­reg roz­wi­kłań opar­tych na­tem dą­że­niu du­cha, że chce on byt swój do bytu świa­do­me­go do wie­dzy pod­nieść, cały du­cho­wy i na­tu­ral­ny wszech­świat co­raz le­piej jako swo­je ist­nie­nie, jako swą rze­czy­wi­stość i jako zwier­cia­dło sa­me­go sie­bie po­znać.

He­gel, któ­ry pierw­szy tę myśl wy­po­wie­dział i hi­stor­ją fi­lo­zo­fji pod taki punkt, wi­dze­nia pod­cią­gnął, że ona jest jed­no­li­tym pro­ces­sem; prze­sa­dził ten praw­dzi­wy w za­sa­dzie po­gląd tak da­le­ce, że to gro­zi­ło znie­sie­niem wol­no­ści ludz­kie­go po­stę­po­wa­nia, oraz znie­sie­niem po­ję­cia przy­pad­ko­wo­ści, to jest ist­nie­ją­ce­go nie­ła­du. He­gel utrzy­mu­je, że na­stęp­stwo sys­te­mów fi­lo­zo­ficz­nych w hi­stor­ji jest ta­kie samo jak na­stęp­stwo ka­te­go­ryj w sys­te­mie Lo­iki. Dość usu­nąć z za­sad­ni­czych po­jęć roz­ma­itych fi­lo­zo­ficz­nych sys­te­mów to co ich ze­wnętrz­ne­go ukształ­to­wa­nia, za­sto­so­wa­nia i szcze­gól­no­ści do­ty­czy, a bę­dzie­my mie­li roz­ma­ite stop­nie lo­gicz­ne­go po­ję­cia (Byt, sta­wa­nie się, ist­nie­nie, dla­so­bi­stość (Für­sich­se­in), ilość i t… d. I od­wrot­nie, je­że­li lo­gicz­ny kie­ru­nek sam w so­bie weź­mie­my, uj­rze­my bieg zja­wisk hi­sto­rycz­nych.

Jed­nak­że po­glą­du tego, ani w za­sa­dzie uspra­wie­dli­wić, ani hi­sto­rycz­nie prze­pro­wa­dzić nie­po­dob­na. Jest on w za­sa­dzie chy­bio­ny, po­nie­waż hi­stor­ja jest splą­ta­niem wol­no­ści i ko­niecz­no­ści, a tak wpraw­dzie w ca­ło­ści ro­zum­ny zwią­zek, lecz w jed­nost­kach grę nie­skoń­czo­nych przy­pad­ko­wo­ści przed­sta­wia po­dob­nie jak kró­le­stwo na­tu­ry, jako ca­łość uka­zu­je ro­zum­ny sys­tem stop­nio­wa­nia, ale żar­tu­je so­bie ze wszel­kich usi­ło­wań sze­ma­tycz­ne­go upo­rząd­ko­wa­nia. W hi­stor­ji nad­to są jed­nost­ki ma­ją­ce w so­bie ini­cja­ty­wę, są wol­ne pod­mio­to­wo­ści, a więc rzecz nie­da­ją­ca się wca­le wy­mie­rzyć. Bo jak­kol­wiek­by­śmy byt jed­no­stek jako za­wa­run­ko­wa­ny i ogra­ni­czo­ny ogó­łem, cza­sem, oko­licz­no­ścia­mi, na­ro­do­wo­ścią i t… d… poj­mo­wa­li, to jed­nak wol­na wola nie da się do pro­stej i nie­mej licz­by zni­żyć. Hi­stor­ja nie jest wca­le ra­chun­ko­wym przy­kła­dem da­ją­cym się ści­śle ob­li­czyć. Tak więc i w hi­stor­ji fi­lo­zo­fji nic może być mowy o aprio­rycz­nej bu­do­wie fak­tów; a fakt nie może słu­żyć jako przy­kład do go­to­we­go i już uło­żo­ne­go sze­ma­tu; ale dany fakt o ile ten się pod kry­ty­ką utrzy­ma, przy­jąć na­le­ży jako fakt, jako cóś da­ne­go, a zaś ro­zum­ny jego zwią­zek ana­li­zą trze­ba wy­ka­zać: tyl­ko do upo­rząd­ko­wa­nia i umie­jęt­ne­go po­wią­za­nia hi­sto­rycz­nych fak­tów, po­win­na idea spe­ku­la­tyw­na słu­żyć za kie­row­ni­ka.

Nad­to prze­ciw­ko przy­wie­dzio­ne­mu po­glą­do­wi He­gla i to jesz­cze mówi. Hi­sto­rycz­ne roz­wi­nię­cie jest pra­wie wszę­dzie róż­ne od po­ję­cio­we­go.

We­dług swe­go hi­sto­rycz­ne­go roz­wo­ju, np. pań­stwo było środ­kiem prze­ciw­ko gra­bie­ży; we­dług swe­go po­ję­cia prze­ciw­nie, nic z oba­wy gra­bie­ży, ale z idei pra­wa trze­ba je wy­pro­wa­dzać. Po­dob­nie i tu: kie­dy lo­gicz­ny po­stęp jest wspi­na­niem się od abs­trak­tu do kon­kre­tu, hi­sto­rycz­ne roz­wi­kła­nie fi­lo­zo­fji jest pra­wie wszę­dzie zstę­po­wa­niem od kon­kre­tu do abs­trak­tu, od po­glą­du do my­śle­nia, jest odłą­cze­niem abs­trak­tu od kon­kre­tu ogól­nych form kształ­ce­nia i to­wa­rzy­skie­go oraz re­li­gij­ne­go sta­nu, w ja­kich się fi­lo­zo­fu­ją­cy sub­jekt, in­a­czej pod­miot znaj­du­je. Sys­tem fi­lo­zo­fji po­stę­pu­je syn­te­tycz­nie, hi­stor­ja fi­lo­zo­fji, to jest hi­stor­ja my­śle­nia, ana­li­tycz­nie. Słusz­niej za­tem moż­na­by od­wrot­nie do tezy He­gla, utrzy­my­wać i po­wie­dzieć: że co w so­bie jest pierw­szem, dla nas jest ostat­niem. Tak i fi­lo­zo­fja joń­ska za­czę­ła nie od ode­rwa­ne­go po­ję­cia bytu, ale od kon­kre­tu, od naj­bar­dziej wi­docz­ne­go, od ma­ter­jal­ne­go po­ję­cia wody, po­wie­trza i t… d. Na­wet byt po­dług Ele­atów i sta­wa­nie się po­dług He­ra­kli­ta nie są jesz­cze czy­ste­mi po­ję­cia­mi, ale ra­czej wy­obra­że­nia­mi i ubar­wio­ne­mi po­glą­da­mi (An­schau­un­gen).

Ale w ogó­le żą­da­nie to jest nic do wy­ko­na­nia, aby każ­dą w hi­stor­ji wy­stę­pu­ją­cą fi­lo­zo­fję, do lo­gicz­nej ka­te­gor­ji jako do głów­ne­go punk­tu spro­wa­dzać, a to dla tego że wie­le tych fi­lo­zo­fij mają za przed­miot nie ideę jako ode­rwa­ne po­ję­cie, lecz ideę w jej urze­czy­wist­nie­niu jako na­tu­rę i du­cha, ob­ra­ca­ją się więc po więk­szej czę­ści nie oko­ło lo­gicz­nych ale oko­ło za­dań fi­lo­zo­fji na­tu­ry, psy­cho­lo­gji i ety­ki. He­gel więc po­wi­nien był nie ogra­ni­czać hi­sto­rycz­ne­go i sys­te­ma­tycz­ne­go po­rów­na­nia do sa­mej lo­iki ale je roz­cią­gnąć do ca­łe­go sys­te­mu fi­lo­zo­ficz­nych umie­jęt­no­ści. Ele­aci, He­ra­klit, Ato­mi­ści (i tak da­lej gdzie he­glo­ska lo­ika zga­dza się z jego hi­stor­ja, fi­lo­zo­fji) sami taką, ka­te­gor­ję na po­cząt­ku przed­sta­wia­ją; ale Ana­xa­go­ras, So­fi­ści, So­kra­tes, Pla­to, Ary­sto­te­les? A je­że­li te fi­lo­zo­fje ze­chce­my ko­niecz­nie do ja­kie­goś głów­ne­go punk­tu spro­wa­dzić i np: fi­lo­zo­fją Ana­xa­go­ry do po­ję­cia celu, so­fi­sty­kę do po­ję­cia po­zo­ru, so­kra­te­so­wą fi­lo­zo­fję do po­ję­cia do­bra zre­du­ko­wać, co zresz­tą bez na­cią­ga­nia usku­tecz­nić się nie­da; to nowa po­wsta­je trud­ność, gdyż wów­czas hi­sto­rycz­ne na­stęp­stwo tych ka­te­go­ryj nie bę­dzie przy­sta­wa­ło do ich lo­gicz­ne­go na­stęp­stwa. Ja­koż, rze­czy­wi­ście i He­gel prze­pro­wa­dze­nia swo­jej za­sad­ni­czej my­śli za­nie­chał za­raz na po­cząt­ku i wstę­pie fi­lo­zo­fji grec­kiej. Byt, Sta­wa­nie się, Dla­so­bi­stość* Ele­aei, He­ra­klit, Ato­mi­sty­ka oto jak już po­wie­dzia­no, ta pa­ra­lel­la tyl­ko do­tąd się­ga. Po­tem nie tyl­ko że na­stę­pu­je za­raz An­tu­ca­go­ras z po­ję­ciem ro­zu­mu ce­lo­wo po­stę­pu­ją­ce­go, lecz już wprzód oba sze­re­gi się nie spo­ty­ka­ją; wy­pa­da­ło­by na­stęp­nie He­glo­wi fi­lo­zo­fję-joń­ską zu­peł­nie opu­ścić, al­bo­wiem ma­ter­ja nie sta­no­wi żad­nej lo­gicz­nej ka­te­gor­ji: da­lej po­wi­nien­by był Pi­ta­go­rej­czy­kom ozna­czyć miej­sce za­raz po Ele­atach i Ato­mi­stach, gdyż ka­te­gor­je ilo­ści idą po ka­te­gor­jach ja­ko­ści i t… d… sło­wem wy­pa­da­ło za­po­mnieć zu­peł­nie o chro­no­lo­gji. Je­że­li zaś tego nie chce­my to mu­sie­my, przy wy­sta­wie­niu ca­łe­go po­ję­cio­we­go po­cho­du po­prze­stać, je­że­li na głów­nych sta­no­wi­skach hi­stor­ji, ro­zum­ny po­stęp my­śli się uka­że, je­że­li fi­lo­zo­ficz­ny hi­sto­ryk spo­glą­da­jąc na sze­reg roz­wi­kłań znaj­dzie tam rze­czy­wi­ście fi­lo­zo­ficz­ną zdo­bycz, ja­kąś nową ide­je. Ale strzedz się trze­ba to żą­da­nie we­wnętrz­nej pra­wi­dło­wo­ści i ro­zum­ne­go uczłon­ko­wa­nia do wszyst­kich prze­cho­do­wych i po­śred­nich stop­ni do ca­łej dro­bia­zgo­wo­ści, sto­so­wać. Hi­stor­ja bie­gnie nie­raz wę­ży­ko­wa­tą, dro­gą, i cofa się po­zor­nie, a głów­nie fi­lo­zo­fją czę­sto już ob­szer­ne i owo­cu­ją­ce pole opusz­cza­ła, aby osiąść na ma­łym skraw­ku zie­mi ale i to dla tego, by go tym grun­tow­niej "wy­zy­skać. I zno­wu całe ty­siąc­o­le­cia stra­wi­ły się na bez­owoc­nem po­szu­ki­wa­niu i tyl­ko nega-

_________________

* Für­sich­se­in.

tyw­ny re­zul­tat przy­nio­sły; inną razą cala peł­nia fi­lo­zo­ficz­nych idei ci­śnie się w cią­gu jed­ne­go stu­le­cia. Nie masz tu żad­nych nie­zmien­nych i pra­wi­dło­wo po­wra­ca­ją­cych praw na­tu­ry; hi­stor­ja jako kró­le­stwo wol­no­ści do­pie­ro na koń­cu wie­ków ob­ja­wi się w zu­peł­no­ści jako dzie­ło ro­zu­mu.§ 2. Po­dział.

O za­kre­sie na­sze­go za­da­nia tu­dzież o po­dzia­le ma­tor­ji kil­ka słów wy­star­czy. Gdzie i kie­dy za­czy­na się fi­lo­zo­fja? We­dług tego co się w 1 § po­wie­dzia­ło za­czy­na się oczy­wi­ście tam gdzie naj­przód py­ta­no się ostat­nią fi­lo­zo­ficz­ną za­sa­dę o osta­tecz­ny po­wód wszel­kie­go Tay­tu, na dro­dze fi­lo­zo­ficz­nej. Tak więc krót­ko mó­wiąc z fi­lo­zo­fją grec­ką. Wschod­nia za­tem (chiń­ska i in­dyj­ska) tak zwa­na fi­lo­zo­fja (a ra­czej teo­lo­gja lub my­to­lo­gja) i my­tycz­no ko­smo­gon­je sta­ro­żyt­nej Gre­cji nie wcho­dzą w za­kres na­sze­go (ogra­ni­czo­ne­go) za­da­nia. My za­czy­na­my hi­stor­ję fi­lo­zo­fji, po­doh­nie jak to już Ary­sto­te­les uczy­nił, od Ta­le­sa. Z tych sa­mych po­wo­dów wy­pusz­cza­my fi­lo­zo­fja wie­ków śred­nich czy­li scho­la­sty­kę; gdy bo­wiem nic jest to fi­lo­zo­fja ale fi­lo­zo­fo­wa­nie i roz­wa­ża­nie w gra­ni­cach re­li­gji ob­ja­wio­nej, a więc rze­czy­wi­ście Teo­lo­gja i na­le­ży tem sa­mem do chrze­ści­jań­skiej hi­sto­rycz­nej Do­gma­ty­ki.

Po­zo­sta­ły ma­ter­jał sto­sow­nie do swej na­tu­ry dzie­li się na dwie po­ło­wy czy­li czę­ści: na sta­rą (grec­ko­rzym­ską) i now­szą fi­lo­zo­fję. Bliż­sze okre­śle­nie sto­sun­ku mię­dzy, obie­ma epo­ka­mi, nie chcąc się po­wta­rzać, po­da­my póź­niej gdy bę­dzie mowa o przej­ściu z jed­nej do dru­giej. Pierw­sza epo­ka roz­kła­da się znów sama na trzy per­jo­dy: 1) Fi­lo­zo­fja przed­so­kra­te­so­wa (od Ta­le­sa aż do So­fi­stów włącz­nie); 2) So­kra­tes, Pla­to, Ary­sto­te­les; 3) Fi­lo­zo­fja po-ary­sto­te­le­so­wa (aż do No­wo­pla­to­ni­zmu włącz­nie).§ 3. Po­gląd na fi­lo­zo­fją przed-So­kra­te­so­wą.

1. Ogól­nem dą­że­niem fi­lo­zo­fji przed-So­kra­te­aowej jest wy­na­leźć za­sa­dę do wy­tłu­ma­cze­nia na­tu­ry. Na­tu­ra, bez­po­śred­niość, to co przed oczy­ma naj­bli­żej le­ża­ło, było naj­od­po­wied­niej­szem do obu­dze­nia ba­daw­cze­go du­cha. Py­ta­no się tedy: czy po­śród zmien­nych form na­tu­ry, po­śród jej róż­no­barw­nych zja­wisk, jest jaka nie­zmien­na za­sa­da niby pod­sta­wa. Jaką jest ta za­sa­da py­ta­no się da­lej, jaka pod­wa­li­na wszech rze­czy? Ści­ślej mó­wiąc ba­da­no jaki pier­wia­stek na­tu­ry jest za­sad­ni­czym pier­wiast­kiem. Od­po­wiedź na te py­ta­nia sta­no­wi pro­ble­mat sta­ro­żyt­nej joń­skiej fii­lo­zo­fji na­tu­ry. Je­den po­da­wał wodę, dru­gi po­wie­trze, trze­ci pier­wot­ną cha­otycz­ną ma­ter­ją.

2. Wyż­sze­go roz­wią­za­nia owe­go pro­ble­ma­tu szu­ka­li Pi­ta­go­rej­czy­cy. Zda­wa­ło im się, że nie ma­ter­ja w swym zmy­sło­wym kon­kre­cie, ale we­dług swych for­mal­nych sto­sun­ków i wy­mia­rów za­wie­ra wy­ja­śnia­ją­cą za­sa­dę bytu. Sto­sow­nie do tego, przy­ję­li za za­sa­dę sto­sun­ko­we ozna­cze­nia t… j… licz­by. "Licz­ba jest za­sa­dą wszech rze­czy była ich teza. Licz­ba jest czemś po­śred­niem po­mię­dzy bez­po­śred­nim zmy­sło­wym po­glą­dem a czy­stą my­ślą.

Licz­ba i mia­ra o tyle tyl­ko ma zwią­zek z ma­ter­ją o ile ta jest roz­ło­gą, sub­stan­cją, miej­sco­wą i cza­so­wą ze­wnętrz­no­ścią, ale prze­cież nie ma ani licz­by ani mia­ry bez ma­ter­ji, bez spo­strze­ga­nia. To wznie­sie­nie się nad ma­ter­ją któ­re mimo to jest jesz­cze przy­lgnie­niem do tej­że, sta­no­wi isto­tę i sta­no­wi­sko Pi­ta­go­re­izmu.

3. Ele­aci wznie­śli się zu­peł­nie nad ma­ter­ją, od­ry­wa­jąc się od wszel­kie­go ist­nie­nia rze­czy­wi­ste­go i to ode­rwa­nie bę­dą­ce za­prze­cze­niem wszyst­kiej cza­so­wej i miej­sco­wej rze­czy­wi­sto­ści, ten byt czy­sty wzię­li za swo­ję za­sa­dę. W miej­sce zmy­sło­wej za­sa­dy Joń­czy­ków, w miej­sce ilo­ścio­wej Pi­ta­go­rej­czy­ków po­ło­ży­li ro­zum­ny pier­wia­stek czy­li prin­ci­pjum.

4. Na­tem skoń­czył się pierw­szy szcze­bel roz­wi­kła­nia grec­kiej fi­lo­zo­fji, sto­pień ana­li­tycz­ny, by ustą­pić miej­sca syn­te­tycz­ne­mu. Ele­aci po­świę­ci­li swej za­sa­dzie czy­ste­go bytu, wszel­ki byt skoń­czo­ny, byt świa­ta. Ale za­prze­cze­nie na­tu­ry i świa­ta nie dało się prze­pro­wa­dzić. Rze­czy­wi­stość oboj­ga na­su­wa­ła się mi­mo­wo­li, i sami Ele­aci mó­wi­li o nich choć wa­run­ko­wo i hi­po­te­tycz­nie. Jed­nak od tego ode­rwa­ne­go bytu nie było żad­ne­go mo­stu by przejść do rze­czy­wi­ste­go, kon­kret­ne­go bytu; za­sa­da ich mia­ła po­słu­żyć do wy­tłu­ma­cze­nia bytu i sta­wa­nia się, a tym­cza­sem wca­le się na to nie przy­da­ła. Znów się tedy na­su­wa­ło za­da­nie ma­ją­ce wy­na­leźć za­sa­dę, z któ­rej­by sta­wa­nie się i byt mo­gły być wy­tłu­ma­czo­ne. He­ra­klit roz­wią­zał to za­da­nie tak, że jed­ność bytu i nie­by­tu, czy­li sta­wa­nie się (das Wer­den) jako ab­so­lut­ną za­sa­dę wy­sta­wił. We­dług nie­go na­le­ży to do isto­ty rze­czy, że one są w cią­głej od­mia­nie, w nie­skoń­czo­nem pły­nię­ciu. "Wszyst­ko pły­nie." Mamy tu w miej­sce sta­ro­joń­skiej pier­wot­nej ma­ter­ji, po­ję­cie ży­wej siły, pierw­sze po­ku­sze­nie się, by z za­sa­dy ana­li­tycz­ną dro­gą zna­le­zio­nej byt i ruch wy­tłu­ma­czyć. Od Ho­ra­kli­ta szu­ka­nie przy­czy­ny bytu było głów­nym in­te­re­sem i bodź­cem fi­lo­zo­ficz­ne­go roz­wi­nię­cia.

5. Sta­wa­nie się jest jed­no­ścią bytu i nie­by­tu. Na te dwa mo­men­ty Ato­mi­ści świa­do­mie już roz­ło­ży­li za­sa­dę He­ra­kli­ta He­ra­klit bo­wiem ob­ja­wił swo­ję za­sa­dę sta­wa­nia się, ale jako fakt z do­świad­cze­nia czerp­nię­ty: on pra­wo sta­wa­nia się tyl­ko sfor­mu­ło­wał, ale go nic wy­ja­śnił: cho­dzi­ło zaś o po­ka­za­nie, że owo ogól­ne pra­wo jest ko­niecz­ne. Cze­mu wszyst­ko znaj­du­je się w cią­giem pły­nie­niu, wiecz­nym ru­chu?

Z po­śred­nie­go po­wią­za­nia ma­ter­ji i po­ru­sza­ją­cej ją siły wy­pa­da­ło po­stą­pić do świa­do­me­go, okre­ślo­ne­go roz­róż­nie­nia do me­cha­nicz­ne­go roz­dzia­łu oboj­ga. A tak już we­dług Em­pe­do­kle­sa, ma­ter­ja jest sta­łym by­tem, a siła za­sa­dą ru­chu. Mamy tu kom­bi­na­cją Ha­ra­kli­ta i Par­me­ni­de­sa. Lecz te po­ru­sza­ją­ce siły były jesz­cze u Em­pe­do­klo­sa mi­tycz­ne­mi po­tę­ga­mi: Mi­ło­ścią i Nie­na­wi­ścią, u Ato­mi­stów zaś jako nie­po­ję­ta ko­niecz­ność. Otóż więc i na dro­dze me­cha­nicz­ne­go tłu­ma­cze­nia na­tu­ry, sta­wa­nie się było ra­czej opi­sa­nem, ani­że­li wy­ja­śnio­nem.

6. Ana­xa­go­ras wąt­piąc o sa­mem ma­ter­jal­nem tłu­ma­cze­niu na­tu­ry, po­sta­wił obok ma­ter­ji ro­zum, któ­ry świat kształ­tu­je; uwa­żał on du­cha jako ostat­nią przy­czy­nę świa­ta, oraz pa­nu­ją­ce­go w nim po­rząd­ku i ce­lo­wo­ści. Tym spo­so­bem osią­gnię­to dla fi­lo­zo­fji, wiel­ką za­sa­dę i za­sa­dę ide­al­ną.

Nie umiał wszak­że Ana­xa­go­ras swo­jej za­sa­dy w cał­ko­wi­to­ści prze­pro­wa­dzić. Za­miast poj­mo­wać świat jako po­ję­cie, za­miast wy­pro­wa­dzać byt z idei, się­gnął zno­wu do me­cha­nicz­ne­go tłu­ma­cze­nia: jego "ro­zum świat kształ­tu­ją­cy" słu­ży mu tyl­ko wła­ści­wie jako pierw­szy bo­dziec, jako po­ru­sza­ją­ca siła i wy­glą­da jak Deus ex ma­chi­na. Mimo więc prze­czu­wa­nia cze­goś wyż­sze­go, jest jesz­cze Ana­xa­go­ras fi­zy­kiem jaki jego po­przed­ni­cy. Duch jesz­cze nie wy­stę­pu­je u nie­go jako rze­czy­wi­sta po­tę­ga nad na­tu­rą, jako wol­na, or­ga­ni­zu­ją­ca wszech­świat du­sza.

7. Dal­szy kie­ru­nek tem się od­zna­cza, że róż­ni­ca po­mię­dzy du­chem a ma­ter­ją, ści­śle już po­ję­tą i duch w sto­sun­ku do ma­ter­ji uzna­ny za wyż­szy. Za­da­nie to przy­pa­dło So­fi­stom. Sta­ra­li się oni my­śle­nie opar­te jesz­cze na po­wa­dze, na przed­mio­cie, w sprzecz­no­ści uwi­kłać i prze­waż­ną przed­tem ob­jek­tyw­ność po­kłó­cić z przy­cho­dzą­cym do świa­do­mo­ści sub­jek­tem, czy­li przed­mio­tem. So­fi­ści w for­mie ogól­ne­go, re­li­gij­ne­go i po­li­tycz­ne­go oświe­ce­nia, wnie­śli za­sa­dę sub­jek­tyw­no­ści (Ich­he­it), z po­cząt­ku tyl­ko prze­czą­co jako bu­rzy­cie­le ist­nie­ją­ce­go w owym świe­cie ma­ter­ja­łu wie­dzy, aż do So­kra­te­sa, kie­dy prze­ciw­ko em­pi­rycz­nej sub­jek­tyw­no­ści wy­sta­wio­no za­sa­dę ab­so­lut­nej sub­jek­tyw­no­ści; a duch ob­ja­wił się w for­mie wol­nej oby­cza­jo­wej woli i my­śle­nie po­ję­ło się jako wyż­sze nad byt, jako praw­da wszel­kiej rze­czy­wi­sto­ści. Na so­fi­sty­ce, w któ­rej się sama fi­lo­zo­fja sta­ro­żyt­na roz­wią­za­ła, koń­czy się nasz pierw­szy per­jod.§4. Sta­rzy joń­scy fi­lo­zo­fo­wie.

1. Ta­les. Na cze­le joń­skich fi­lo­zo­fów na­tu­ry i w ogó­le na cze­le fi­lo­zo­fji, sta­ro­żyt­ni jed­no­zgod­nie kła­dą Tha­le­sa z Mi­le­tu (640 aż do 550 r. przód Chr.) spół­cze­sne­go Kre­zu­so­wi i So­lo­no­wi. Fi­lo­zo­ficz­no zda­nie, któ­re­mu za­wdzię­cza miej­sce w hi­stor­ji fi­lo­zo­fji, było "za­sa­dą wszech­rze­czy jest woda: z wody jest wszyst­ko, i w wodę wszyst­ko się ob­ra­ca. "

Tem jed­nak przy­pusz­cze­niem o po­cząt­ku wszech­rze­czy nie wzniósł się wy­żej nad sta­no­wi­sko daw­niej­szych ko­smo­lo­gij; sam na­wet Ary­sto­te­les, gdzie mówi o Ta­le­sie, przy­ta­cza wie­lu daw­nych "Teo­lo­gów, " (ro­zu­mie on tu nie­za­wod­nie Ho­me­ra i He­zjo­da), któ­rzy Oko­ano­wi* i Te­thy­dzie po­wsta­nie wszech rze­czy mie­li przy­pi­sy­wać. Do­pie­ro usi­ło­wa­nie Ta­le­sa, by fi­zycz­ną za­sa­dę nie na mi­tycz­nem przed­sta­wie­niu ugrun­to­wać, a przez to umie­jęt­ną dro­gę do fi­lo­zo­fji wpro­wa­dzić, na­da­je mu cha­rak­ter za­ło­ży­cie­la fi­lo­zo­fji. On to pierw­szy wstą­pił na dro­gę ro­zum­ne­go tłu­ma­cze­nia. Jak on twier­dze­nie swo­je udo­wad­niał, trud­no ści­ślej okre­ślić.

Zda­je się wszak­że, że wy­cho­dząc z tego prze­ko­na­nia, iż za­ro­dek i po­ży­wie­nie rze­czy jest wil­got­ne, iż cie­pło z wil­go­ci się wy­ra­bia, iż w ogó­le wil­got­ność jest czyn­ni­kiem kształ­tu­ją­cym i ży­cio­daw­czym, wpadł na owo przy­pusz­cze­nie. Zda­je się nad­to, że z roz­rze­dza­nia się i zgęsz­cza­nia owej za­sad­ni­czej ma­ter­ji, wy­pro­wa­dził za­raz prze­mia­nę rze­czy, gdyż sa­me­go pro­ces­su bli­żej nie ozna­czył.

Na­tem wy­pa­da ogra­ni­czyć fi­lo­zo­ficz­ne zna­cze­nie Ta­le­sa; nie był on wca­le spe­ku­la­tyw­nym fi­lo­zo­fem, w póź­niej­szem po­ję­ciu. Fi­lo­zo­ficz­ne pi­śmien­nic­two było w owych cza­sach je-

__________________
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: