Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Idealna opiekunka - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 sierpnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
32,90

Idealna opiekunka - ebook

To był mąż. To zawsze jest mąż.

Caroline Harvey zostaje znaleziona martwa w Suffolk, w najgorętszy dzień roku. Jej ciało zostało w dziwny sposób porzucone na łóżeczku dziecięcym – a dziecka, którym się opiekowała, nigdzie nie ma. Setki kilometrów dalej wakacje Sioban Dillon na francuskim wybrzeżu kończą się nagle, kiedy jej mąż Callum zostaje aresztowany pod zarzutem morderstwa, a idealna rodzina Sioban rozpada się. Jednak czy Caroline jest tak niewinna, jak się wydaje – czy może ukrywała swój własny sekret? Co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy? I gdzie jest dziecko?

Trzymająca w napięciu nowa książka autorki bestsellerów!

Uwielbiam ją, te zwroty akcji!
B.A. Paris

Wartka akcja. Uzależniająca. I wszystko tak bardzo prawdopodobne.
Jane Corry

Mądra, trzymająca w napięciu, bardzo mi się podobała.
Victoria Selman

Wszystko, co uwielbiam w powieściach kryminalnych… niezwykle przyjemna, nie sposób jej odłożyć.
Jane Casey

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8195-233-0
Rozmiar pliku: 871 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Francja

13 sierpnia

Siobhan

Dzień, w którym mój mąż zostaje aresztowany pod zarzutem morderstwa, jest najgorętszym w roku. Pot przywiera do wewnętrznej strony moich ramion; top, który pospieszenie włożyłam na siebie, usłyszawszy dzwonek do drzwi rozbrzmiewający w całym domu, niekorzystnie opina mi się na brzuchu, ciemne ślady potu zaczynają pojawiać się na przylegającym, białym materiale. Dzwonek jest staromodny, należy pociągnąć za cienki kawałek liny wiszący przy drzwiach willi, a jego dźwięk budzi nas wszystkich – mnie, Calluma, naszą córkę Emmę i moją siostrę Marię. Mój wzrok zatrzymuje się na cyfrowym zegarku – jest 09.03 i wszyscy spaliśmy długo. Jesteśmy na wakacjach. Przez Francję przechodzi właśnie fala upałów, już teraz termometr pokazuje 33 stopnie.

Przyjechaliśmy do Francji dwa dni temu, zatrzymaliśmy się w letnim domu Marii, w małej wiosce na upalnym, północno-zachodnim wybrzeżu: Saint Juillet, położonej u podnóża skalistego wzgórza, które ocienia część ogrodu. W wiosce nie ma komendy policji – jedynie maleńki kościółek na czterdzieści osób, elegancka restauracja u stóp wzgórz, sobotni targ rybny i piekarnia, której godziny otwarcia są przypadkowe i dezorientujące. Policjanci musieli dzisiaj wcześnie wstać, żeby dojechać tu z Rouen albo Dieppe, przemierzając zdradliwe, strome wzgórze aż do domku letniskowego. Żadne samochody tu nie przyjeżdżają, jeśli nie muszą. Chyba, że to nagły wypadek.

Na progu stoi dwoje policjantów, kobieta i mężczyzna, oboje są Francuzami i mają silny akcent, trudny do zrozumienia dla mojego rozespanego mózgu. Mój mąż ma na sobie wyblakłą koszulkę i bokserki, ma bose stopy a ciemne włosy pokrywają jego nogi. Z początku myślę, że coś musiało stać się w domu – mój umysł biegnie do matki, już w podeszłym wieku, wątłej osiemdziesięciosześciolatki, która mieszka uparcie w domu opieki na przedmieściach Norwich, sama, nie licząc pielęgniarek. Jej pojmowanie rzeczywistości ostatnio znacznie się zmniejszyło; minęło już kilka tygodni, odkąd odbyłam obowiązkową wycieczkę, żeby ją odwiedzić, i poczucie winy ściska moje wnętrze, szybkie i nieprzyjemnie. Kuzynka Calluma właśnie urodziła i martwię się, że coś mogło pójść źle, wyobrażając sobie Rosę na poplamionych krwią prześcieradłach w szpitalnej sali. Jednak oczywiście to żadna z tych spraw.

Czuję za sobą obecność Emmy, tupot jej stóp odzianych w skarpetki. Jest w piżamie, a blond włosy związała w kok. Mimo swoich szesnastu lat, tego ranka wygląda niewinnie jak dziecko. Chwilę później pojawia się Maria, błękitne, jedwabne kimono okrywa jej opalone ciało. Nasze oczy się spotykają; to spojrzenie jest mi tak dobrze znane jak moje własne. Jest moim lustrzanym odbiciem, piękniejszą wersją mnie. Matka do tej pory nas myli.

Callum coś mówi, protestuje, łamany francuski nie jest w stanie przekazać złości i szoku, gesty ukazują je idealnie. Moje serce zaczyna bić szybciej, jak maleńki werbel w klatce piersiowej. Policjanci mają srogie miny, ich twarze wyrażają powściągliwość i w ogóle się nie poruszają. Zbyt późno zdaję sobie sprawę, że Emmy nie powinno tutaj być. Czym prędzej odwracam się od drzwi i chwytam córkę za rękę, próbując odciągnąć ją w stronę schodów.

– Co się dzieje? – pyta, jej głos nadal jest zabarwiony snem, a Callum przypada do niej, próbując uspokoić swoim najczulszym głosem, którego używa zawsze, gdy jest zaniepokojona. Potrafi być dla niej taki miły, kiedy chce, ale jego głos wciąż ma w sobie cień niepewności, który tylko ja słyszę.

– To nic, skarbie, to jakaś pomyłka – Siobhan, powiesz im? To wszystko pomyłka, kochanie. Mario, porozmawiaj z nimi, dobrze? Proszę. – Uśmiecha się do mojej siostry, ale to wymuszony uśmiech. Mięśnie jego policzków są zaciśnięte i wyglądają sztucznie.

Mój francuski nie jest lepszy niż jego – mój umysł ucieka do ględzenia mojego nauczyciela ze szkoły średniej, mucha brzęczy na szybie w gorącej, suchej klasie, na palcach mam plamy z niebieskiego tuszu – ale oboje potrafimy wychwycić słowo, które wypowiada wyższy z policjantów. Meurtre. Meurtre. Vous êtes suspecté de meurtre. Zamieram. Nie mogę się ruszyć.

Jesteś podejrzany. Morderstwo. Maria, która włada językiem dużo lepiej niż my, występuje do przodu i zaczyna mówić szybkim, naglącym francuskim. To dla mnie za szybko; nie rozumiem.

I wtedy wymieniają nazwisko ofiary, w pełni zrozumiałe, a ja czuję, że wzrok zaczyna mi się zamazywać, a panika chwyta mnie za gardło. To ona. Caroline Harvey.

Jedno z nich występuje do przodu i w tym momencie rozpoczyna się nasz koszmar.ROZDZIAŁ PIERWSZY

Francja

11 sierpnia: Dwa dni przed aresztowaniem

Siobhan

W tym domu praktycznie nie ma zasięgu. Wszyscy jemy kolację na tarasie, pod stopami mamy czerwoną kostkę brukową. To nasza pierwsza noc we Francji, gdzie powietrze jest gorące i nieruchome, a dźwięk cykad bezustanny i ogłuszający. Za nami błyszczy woda w basenie, jasnoniebieska, dzięki małemu, automatycznemu oczyszczaczowi, który Maria wpuszcza do środka każdego dnia. To sprytna rzecz, która śmiga pod wodą w górę i w dół, jak jedna z tych uber-matek w naszej okolicy. Ale Ipswich wydaje się o lata świetlne stąd; Suffolk nie ma nic wspólnego z dusznym gorącem francuskiego wybrzeża. Uber-matki nie mogą tu do mnie przyjechać.

– Emmo, nie zamierzasz zjeść reszty mozzarelli? – pyta Callum, a ja rzucam okiem na talerz córki i zaskoczona widzę, że jest praktycznie nietknięty. Zwykle ma większy apetyt niż ja – cóż, taki metabolizm szesnastolatki. Jednak ona mnie ignoruje, bawi się swoim iPhone’em, przesuwa go po stole, próbując złapać 4G.

– Zasięg jest tutaj gówniany, Emmo – mówi Maria – właśnie dlatego pociągnęłam łącze naziemne. Zanim kupiłam to miejsce, nie było tutaj nic, możesz uwierzyć? – Śmieje się i nabija kawałek tuńczyka na widelec. Sama go przyrządziłam, trzymając się dokładnie angielskiego przepisu. Podziękowanie za jej gościnę, tak uważam. Nie lubię mieć długu wobec niej ani nikogo innego.

– Wiem, że chciałabyś Wi-Fi, Ems. Załatwię to na następne wakacje – ciągnie Maria. – Mmm. To jest przepyszne, S.

Czuję przebłysk przyjemności, że przynajmniej jej smakuje posiłek. Moja siostra ma wysokie standardy i właśnie dlatego, według naszej matki, nadal jest sama w wieku czterdziestu sześciu lat. Nikt nie jest wystarczająco dobry. Już nie poruszam tego tematu z Marią. Sądzę, że tego nie lubi. Zawsze sprawiała, że czułam się, jakbym to ja była tą nudną, bo wybrałam małżeństwo i dzieci ponad wolność i zabawę. Nigdy nie dopięłam swego. Jestem panią swojego życia, Siobhan, zawsze mi powtarza. Nigdy, przez wszystkie te lata, nie poznałam kogoś, z kim się spotykała, chociaż nie wątpię, że jest ktoś, kto ogrzewa jej łóżko.

Emma przekręca się na siedzeniu, ledwo zauważając Marię, pasmo włosów opada jej lekko na twarz. Moja córka ma na sobie luźną, szmaragdowozieloną sukienkę, coś, czego ja już nie mogłabym założyć. Ona i Maria zazwyczaj świetnie się dogadują, ale dzisiejszego wieczora wydaje się, że nikt nie jest w łaskach mojej córki.

Spojrzenie męża spoczywa na mnie i prawie czuję, że chce, żebym wkroczyła, warknęła na nią, spróbowała nakłonić, żeby odpuściła jakiekolwiek humory, które ostatnio ma, i zjadła kolację ze swojego talerza. W tym scenariuszu, czyli gdy Emma jest w złym nastroju, zwykle to ja bywam złym gliną. Jednak dzisiaj nie zamierzam. W końcu jestem na wakacjach. I ugotowałam posiłek, zrobiłam swoje.

Zamiast tego biorę duży łyk wina, które Maria kupiła dla nas w pobliskiej winiarni jako prezent powitalny. Moja siostra jest właścicielką tej willi od dwóch lat i nadal pozostaje na etapie jej udoskonalania. Zajmuje się dekorowaniem wnętrz, ma własny biznes i ciągle przewozi drogie dywaniki i niezbędne lampy w tę i z powrotem przez Kanał. W rezultacie dom jest godną pozazdroszczenia mieszaniną angielskich antyków i francuskiego szyku. To jej pomysł, żebyśmy wszyscy przyjechali tutaj na lato i skorzystali z niego; częściowo to pretekst, żeby pochwalić się tym miejscem, jestem tego pewna, ale i tak trudno odmówić takiej propozycji. Potrzebujesz przerwy, powiedziała i przez chwilę zastanowiłam się, czy wie więcej o mnie i Callumie, niż pokazuje. Jednak to wątpliwe. Nie powiedziałam nikomu o ostatnich zdarzeniach, jeszcze nie. Nadal zastanawiam się, co zrobić.

Callum zabukował dla nas lot już kilka miesięcy temu i nasza trójka przyleciała tutaj z Southend, podczas gdy Maria przywiozła pełen samochód antyków z domu aukcyjnego w Suffolk Eurotunelem i przybyła dokładnie na czas, żeby nas wpuścić i zobaczyć błysk zazdrości na naszych twarzach. W drodze z lotniska odczuwałam niepokój, martwiłam się, jak rozwiną się te wakacje. Mogą okazać się spoiwem, które zatrzyma naszą rodzinę razem. Albo okażą się rozdarciem, które rozerwie nas na strzępy.

Jednak w tej chwili cieszę się, że tu jesteśmy. Wino jest wyśmienite i przez moment wyobrażam sobie, że to wszystko jest moje – utopijny, wymarzony luksus – ale Emma odsuwa swoje krzesło i czar pryska.

– Nie jestem głodna – oznajmia i patrzę, jak rąbek jedwabnej sukienki opada jej do kostek, kiedy wstaje i odchodzi od stołu, znikając za przesuwanymi, szklanymi drzwiami.

Po kilku sekundach dobiega nas dźwięk – włączyła głośniki bezprzewodowe w piwnicy i słyszymy wściekle ryczącą, głośną muzykę, która działa mi na nerwy. Dom ma dwie kondygnacje, w piwnicy są dwie sypialnie i łazienka. Emma i Maria tam śpią, a Callum i ja zajmujemy parter, na którym znajduje się też basen. Mamy pokój z łazienką, a w niej prysznic z hydromasażem i mięciutkie, białe ręczniki. Drogie mydło i balsam do rąk pachną geranium.

Callum wzdycha, to bardzo znajomy dźwięk. Maria wypuszcza powietrze, zmartwienie jest widoczne na jej obliczu. Ma ten sam wyraz twarzy, odkąd byłyśmy nastolatkami, przez wszystkie te lata. Szczerze mówiąc, więcej, niż chciałabym zliczyć. Wiosną skończyłam czterdzieści cztery lata, ale zawsze będę jej młodszą siostrą. To już coś, jak sądzę.

Biorę oliwkę z małej, czarnej miseczki na stole, czuję, jak olej spływa mi po palcach.

– Widać zmiana otoczenia nie pomogła na wahania nastrojów – mówi Callum gorzkim tonem i unosi kieliszek do ust, a ja wzruszam ramionami, połykając oliwkę. Uśmiecha się do mnie, jego zęby są białe, a oczy błyszczą. Przystojna twarz, którą tak dobrze znam.

– Jesteśmy tutaj od niecałych dwudziestu czterech godzin. Dajmy jej szansę. – Mój głos jest spokojny, wyważony.

W środku wcale tak się nie czuję. Ostatnio stałam się dobra w maskowaniu uczuć. W końcu muszę to robić. Sekrety stają się moją mocną stroną.

*

Kończymy posiłek, a skoro Emma nie zdecydowała się pojawić z powrotem, przenosimy się na wygodne krzesła na werandzie i otwieramy kolejną butelkę wina – tym razem czerwone, po pięć euro w lokalnym supermarkecie po drodze tutaj. Callum odzyskuje animusz, staje się bardziej jowialny, oplata mnie ramionami w talii, a w uchu słyszę jego donośny głos. Próbuję zrelaksować się pod jego dotykiem, ale to trudne.

– Pomyślałam, że zabiorę was rano, żebyście zobaczyli Rouen. Rozładuję z samochodu wszystkie te śmieci, które przywiozłam, więc zmieścimy się wszyscy – mówi Maria; narzuciła sweter na ramiona, bo temperatura zaczęła spadać. Wywracam oczami; „śmieci” – zawartość jej auta można zapewne wycenić w tysiącach, zważywszy na to, jak wygląda dom. Dla Marii IKEA nie jest odpowiednim miejscem – każda rzecz, którą przywiozła, została dokładnie wyselekcjonowana, to najlepsze, na co ją stać.

W drodze z lotniska Caen wzięliśmy taksówkę, ale Maria w swoim samochodzie jest zdecydowanie najlepszym kierowcą, potrafi jeździć po wąskich, francuskich drogach z dużo większą łatwością niż którekolwiek z nas. Mimo że mieszka w Anglii na drugim końcu tej samej ulicy co my, w Woodbridge, bez przerwy przyjeżdża do tej willi, a każdego lata spędza tu sama kilka tygodni. Podróż samochodem trwa niecałe sześć godzin. Mieszkańcy wioski ją rozpoznają.

– Zawsze mnie pytają, dlaczego nie mam mężczyzny – powiedziała nam wcześniej tego wieczora i śmiejąc się, odrzuciła włosy za ramię. – Pytają, kiedy przywiozę z sobą un petit chou, żeby ich odwiedził.

– Widać, że nie znają cię zbyt dobrze – powiedział Callum, uśmiechając się do niej szeroko, a ona zaśmiała się ponownie, dźwięk odbił się echem od rozgrzanych, czerwonych cegieł, ale nie brzmiało to prawdziwie. Zastanawiałam się, czy nie jest bardziej samotna, niż sądzimy. Próbowałam o tym rozmawiać z Callumem raz czy dwa, ale nigdy nie jest tym zbytnio zainteresowany. Myślę, że spotykała się z kimś na poważnie przez jakiś czas, z mężczyzną z pracy, ale zawsze zachowywała się w tej kwestii bardzo powściągliwie i nie mogłam zbyt wiele wypytywać.

– Rouen rano to świetny pomysł – mówię i czekam, aż Callum się ze mną zgodzi. Odkąd tu przyjechaliśmy, coś w jego zachowaniu jest nie w porządku, ale nie mogę ocenić, czy tylko mi się wydaje. Wyczuwam jakąś nerwową energię, nutę niepokoju, która pojawiła się dziś podczas lotu. Nigdy nie bał się latać, ale tym razem przez pełną godzinę jego nerwy wydawały się być na granicy, wzrok niespokojnie przeczesywał wnętrze samolotu, palce wystukiwały coś w telefonie, dopóki stewardesa nie powiedziała mu, żeby przestał. Uśmiechnęłam się do niej po tym i zamówiłam lampkę wina. Emma przez cały czas patrzyła przez okno; słyszałam cichą muzykę dobiegającą z jej słuchawek. Callum kupił jej drogi sprzęt – nigdy nie potrafi odmówić córce. Cóż, nigdy nie potrafił odmówić nikomu, poza mną. Właśnie dlatego ludzie go kochają. Zawsze na tak.

– Callum – mówię – czy to nie wspaniały pomysł? Maria zaproponowała, że zabierze nas do Rouen. Zawsze chciałam tam jechać. Zobaczyć katedrę, kościoły.

Rzucił jej szybkie spojrzenie, ale jest zbyt ciemno, żebym mogła zobaczyć wyraz jego twarzy.

– Tak – mówi w końcu, jak przypuszczałam – bardzo chętnie. Jestem pewien, że Ems też się ucieszy. Dzięki, Maria.

Ona pochyla głowę i wstaje.

– Jeszcze wina, S.?

Zawsze nazywała mnie S., odkąd byłyśmy małe, tak jakby wypowiadanie całego mojego imienia to było dla niej za dużo. Mój kieliszek jest prawie pusty, nawet tego nie zauważyłam.

– Tak, proszę – mówię, a ona się odsuwa i podchodzi do światła wydobywającego się z domu, jej cień jest wysoki i gibki w ciemności. Jej włosy spływają ciemnymi kaskadami, podczas gdy moje zaczynają przyprószać się dziwną siwizną. Zastanawiam się, czy już czas, żebym zaczęła je farbować, o ile Maria przyzna się, że też to robi. Wiem, że tak, widziałam opakowania w jej łazience.

– Czy to nie wspaniałe oderwać się od tego wszystkiego? – mówi do mnie Callum, kiedy Maria wychodzi, po czym kładzie głowę na miękkim oparciu krzesła, wpatrując się w gwiazdy. Jest ciemno, jedyne światło sączy się z domu i kilku świec przeciw komarom. Z upływem wieczora język jego ciała stał się bardziej zrelaksowany, może to alkohol zaczął działać.

– Mmm – mówię wymijająco, uśmiechając się do niego, kiedy wskazuje Pas Oriona, Wielki Wóz i Gwiazdę Północną.

Przyciąga mnie bliżej siebie, delikatnie całuje w czoło i wzdycha z zadowoleniem.

– Czuję się tu wolny – mówi nagle – naprawdę wolny.

Pocałunek jest jak stempel, w końcu jestem jego własnością. Na dobre i na złe.

Jego telefon, ściśnięty przy moim udzie, brzęczy na znak przychodzącej wiadomości.

– Boże, to chyba jedyny punkt w całym tym miejscu, w którym jest zasięg! – mówi, a ja odwracam wzrok, kiedy odczytuje wiadomość, skupiam się na jasnym świetle w oddali i zastanawiam się, jak długo jeszcze będziemy udawać. Jedną noc? Tydzień? Może rok? Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: