Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Intuicja. Tom II - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
8 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Intuicja. Tom II - ebook

Kontynuacja bestsellerowej serii o prawdziwie nieziemskiej miłości

Anioły są wśród nas. Przekonała się o tym osiemnastoletnia Evie. Teraz, ramię w ramię ze swoimi niebiańskimi przyjaciółmi, musi zmierzyć się z siłami Zła. Jeśli przegra, straci nie tylko duszę, ale i serce.

Życie Evie Clermont już nigdy nie będzie takie samo. Strata bliskiej osoby pozostawiła na jej sercu bliznę, która długo się nie zagoi. Dziewczyna staje przed dylematem, komu bardziej zaufać – pięknemu Aniołowi Mocy, czy bratniej duszy, którą zna z poprzednich wcieleń. Sytuację komplikuje fakt, że Evie przyciąga też moce Zła, którym zależy na uwięzieniu jej duszy. Z pomocą zaprzyjaźnionych aniołów dziewczyna zrozumie w końcu, jak potężną mocą dysponuje. Bądź co bądź, sama ma anielski rodowód...

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-287-0543-2
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kolejny tom, kolejne wyzwania. A im dalej w historię, tym lepiej poznasz bohaterów i zrozumiesz, co w nich siedzi. Gorąco polecam Intuicję. Przekonaj się sama, co czeka cię w tym tomie.

WERONIKA ZAŁUCKA, PRZYCZAJONY HASACZ,
BIGDWARF.WORDPRESS.COM

Nim sięgniecie po książkę muszę Was ostrzec… Intuicja wami zawładnie. Autorka idealnie uderza w czuły punkt każdego romantyka, tworząc powieść pełną miłości i poświęcenia. Powołuje do życia bohaterów, których pokochacie, a im bardziej wkradną się w Wasze serce, tym bardziej poczujecie się zniewoleni. Fabuła funduje większego kaca niż noc sylwestrowa i bije na głowę serię Lux czy Upadli.

IZABELA DROZDOWSKA, NIEBO-PIEKŁO-ZIEMIA,
NIEBO-PIEKLO-ZIEMIA.BLOGSPOT.COM

W Intuicji dzieje się tak dużo, że doprawdy trudno się od niej oderwać. Tyle emocji i uczuć wypływających z każdej przeczytanej strony. Amy A. Bartol odkrywa kolejne tajemnice ze świata aniołów, ale i jeszcze bardziej wszystko komplikuje. Daj się porwać tej historii – warto!

IRENA BUJAK, ZAPATRZONA W KSIĄŻKI,
ZAPATRZONAWKSIAZKI.BLOGSPOT.COM

Intuicja to książka, która zabiera czytelnika w zupełnie inny świat. Anielskie moce, niebezpieczeństwo czyhające niemalże za każdym rogiem, rodzinne tajemnice, a także przeszłość, która ma ogromny wpływ na teraźniejszość. Wszystko razem tworzy wciągającą, nieziemską i niezwykle emocjonująca mieszankę. Z niecierpliwością czekam na kontynuację historii!

JUSTYNA ZIEMIŃSKA, LIVINGBOOKSX.BLOGSPOT.COM

Intuicja to kontynuacja zapierającej dech w piersiach sagi „Przeczucia’’. Autorka po raz kolejny stanęła na wysokości zadania, by nie zawieść swoich wiernych czytelników. Pełna gorących emocji i namiętności historia nie z tej ziemi. Wzrusza i rozgrzewa do czerwoności. Polecam serdecznie.

ANGELIKA SAWICKA, ANGELIKA RECENZJE KSIĄŻEK,
ANGELIKARECENZJEKSIAZEK.BLOGSPOT.COM

Emocjonalny rollercoaster przed którym trudno umknąć. Historia, która zachwyca oraz emanuje blaskiem od głównych bohaterów. Jeśli polubiliście pierwszy tom z sagi Przeczucia to drugi tom zdecydowanie pokochacie. Gorąco polecam!

ANNA JĘDRZEJEWSKA, ŚWIAT KSIĄŻKOWYCH RECENZJI,
SWIAT-KSIAZKOWYCH-RECENZJI.BLOGSPOT.COM

Po raz drugi mam okazję podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami po przeczytaniu książki Amy A. Bartol. Z zaskoczeniem patrzę, jak zmienia się moje postrzeganie świata. Intuicja kupiła mnie! Cieszę się, że dałam szansę zupełnie nowemu (dla mnie!) gatunkowi, w przeciwnym razie straciłabym okazję na miłe spędzenie czasu. Na pewno sięgnę po inne książki z „anielskim” klimatem, dziś już wiem, że nie ma się czego bać.

MAŁGORZATA ŁAZIUK, RECENZJE KNIGOHOLICZKI,
RECENZJEKNIGOHOLICZKI.BLOGSPOT.COM

Ciąg dalszy tej niesamowitej historii, w której górują one – piękne i zabójczo niebezpieczne Anioły. Amy A. Bartol stawia na tajemniczość, grozę i totalnie zaskakujące zwroty akcji. Tutaj nic nie jest pewne, a odkrywanie coraz to nowszych faktów sprawia, że nie jesteśmy w stanie odłożyć książki choćby na chwilę.

EWELINA BARTOCHA, KSIĄŻKOMANIA,
KSIAZKOMANIA-RECENZJE.BLOGSPOT.COM

Nieuniknione była jedną z najlepszych książek 2016, a ta powieść z pewnością zaliczy się do takowej listy 2017. Reed skradnie serce każdej kobiety oraz wprowadzi ją w wir anielskich, niespodziewanych i zapierających dech w piersiach wydarzeń. Polecam z całego serca i czekam na więcej tomów. <3

KAJA ODOLCZYK, BOOKSHOLICK, YOUTUBE, KANAŁ BOOKSCHOLICK

Jeśli na dźwięk słów: porywający romans, wartka akcja i anielskie skrzydła szybciej bije ci serce – to znaczy, że przeczucie cię nie zawiodło i trzymasz w rękach właściwą książkę. Zaskakująca, pozbawiająca tchu… Taka właśnie jest Intuicja.

DOMINIKA STRZELECKA, PO PROSTU KSIĄŻKI, POPROSTUKSIAZKI.EU

Urocza kontynuacja serii. Pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, zagęszczenia najróżniejszych emocji i opisów, które bezustannie trzymają poziom. Książka nadal serwuje czytelnikowi przyjemne napięcie, cały czas drażniąc się z nim. Lektura w sam raz dla młodzieży, która dopiero co odkrywa meandry powieści paranormalnych.

KATARZYNA SZEWIOŁA-NAGEL, POLACY NIE GĘSI,
WWW.POLACYNIEGESI.ORG

Mimo pewnych obaw, kontynuacja Nieuniknione ani trochę mnie nie zawiodła! Intuicja to ponad 500 stron nieziemskiej przygody, którą zdecydowanie warto przeżyć wraz z bohaterami!

MICHALINA KULIŃSKA, KSIĄŻKOWY ŚWIAT,
K-SIAZKOWYSWIAT.BLOGSPOT.COM

Hipnotyzujący świat aniołów znowu zawładnął moim sercem. Paranormal romance wysokich lotów o którym tak łatwo nie zapomnę. Chcę więcej!

MONIKA ŻMIJ, AKCJA KULTURA, AKCJAKULTURA.PL

Pełna napięcia, akcji i grozy powieść dla młodych czytelników, z bohaterami, którzy na swoim przykładzie pokazują, że rodziny się nie wybiera, ale można wybrać przyjaciół, którzy w potrzebie potrafią doskonale tę rodzinę zastąpić, a nawet się nią stać. Wypróbujcie swojej intuicji i spróbujcie odgadnąć, jak tym razem postąpi Evie. Zaskoczenie gwarantowane.

KLAUDIA SKIEDRZYŃSKA, NOWE HORYZONTY,
NHORYZONTY.BLOGSPOT.COM

Amy A. Bartol po raz kolejny serwuje nam ekscytującą historię pełną magii, skrywanych tajemnic, wielkich namiętności i realnego poczucia zagrożenia. Już od pierwszych stron wciąga w wir wydarzeń, hipnotyzuje niepokojącym klimatem i prowadzi do zatracenia w niezwykłym świecie, gdzie wszystko jest możliwe. Zaufaj swojej intuicji i śmiało sięgnij po tę książkę.

KRYSTYNA MESZKA, LITERACKI ŚWIAT CYRYSI,
CYRYSIA.BLOGSPOT.COM

Znowu nie wiem, co powiedzieć. Po raz kolejny zostałam zBartolowana.

KAROLINA SZPILKA, PAPIEROWE MIASTA, PAPIEROWEMIASTA.BLOGSPOT.COM

Jak Nieuniknione było zakochanie się w serii Przeczucia, tak wiedziona Intuicją wiedziałam, że druga część będzie po prostu nieziemska. Jeśli myślicie, że Anioły to grzeczne duszki ze skrzydełkami, tak sagą Przeczucia nie pozostawili po sobie złudzeń. Tutaj musisz się nieźle nagłowić, aby odkryć kto twoim wrogiem, a kto przyjacielem.

MARTA GOJNY, NAJLEPSZE KSIĄŻKI, NAJLEPSZEKSIAZKIEVER.BLOOG.PL

Intuicja to bez wątpienia jedna z najlepszych kontynuacji powieści swojego gatunku. Odważyłam się na nowo wkroczyć do świata, w którym nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. I wcale tego nie żałuję! Wszechobecna przygoda wciąga na całego, a liczne tajemnice prowokują do przewracania kolejnych stron. I jest też miłość, która nie zna granic. Czy można chcieć czegoś więcej? Na pewno nie wtedy, gdy wszystko jest ze sobą tak doskonale połączone. Są takie powieści, które z miejsca trafiają do serca czytelnika. Seria Amy A. Bartol właśnie do nich należy.

BEATA MOSKWA, THIEVINGBOOKS.BLOGSPOT.COM

Moje serce biło szybciej za każdym razem, gdy oczami napotkałam imię Reeda. Mogę śmiało przyznać, że od dawna nie czytałam tak dobrego romansu paranormalnego.

NATALIA PYCH, KSIAZKOWE.PL

Przeczucia to seria, która z każdą kolejną częścią pokazuje swoje mocne strony. Autorka sprawnie lawiruje pomiędzy wydarzeniami odsłaniając drobne szczególiki, które robią wielki chaos! W tej części krok po kroku następują mocne zwroty akcji, które rzucają czytelnika w nowy wir intryg. Gorąco polecam zapoznać się z twórczością pisarki, która zachwyca swoją pomysłowością.

NATALIA ZDZIEBŁKOWSKA, NATALAX3RECENZJE.BLOGSPOT.COM

Jeżeli podobała Wam się poprzednia część, teraz zaniemówicie z wrażenia. Mimo swojej obszerności, książkę pochłania się jednym tchem, dosłownie nie byłam w stanie przerwać czytania. To zdecydowanie najlepszy paranormal romance jaki kiedykolwiek miałam w swoich rękach!

PAMELA JANIK, MOCNOSUBIEKTYWNA.BLOG.PL

Jeśli czekałaś na anielską delikatną historię, to tu jej nie znajdziesz… Tutaj nawet anioły mają różki. Odkrycie prawdy nie sprawiło, że niebezpieczeństwa bezpowrotnie minęły. Teraz trzeba uważać na każdym kroku. Nie mówię tu tylko o bohaterach, ale i o czytelnikach, by nazbyt łatwo nie zatracili się w lekturze… I nie zniknęli z życia na kilka godzin.

PATRYCJA WANIEK, KSIAZKOWYSWIATPATRYCJI.BLOGSPOT.COM

Po raz kolejny dałam się złapać w anielską pułapkę uczuć, niebezpieczeństw i tajemnic. Nareszcie doczekaliśmy się powrotu romansów paranormalnych w starym dobrym stylu. Intuicja podpowiada mi, że o tej serii będzie bardzo głośno.

PATRYCJA KUCHTA, W KRAINIE ABSURDU,
BEAUTY-LITTLE-MOMENT.BLOGSPOT.COM

Intuicja, to zapierająca dech w piersiach kontynuacja serii Przeczucia opowiadającej o niebezpiecznych przygodach Evie i jej przyjaciół. Ta historia zahipnotyzowała mnie już od pierwszej strony. Ludzie, anioły, miłość, nienawiść, dobro i zło, to wszystko znajdziecie w tej niesamowitej powieści. Serdecznie polecam!

SYLWIA STAWSKA, KOBIECE RECENZJE,
KOBIECERECENZJE365.BLOGSPOT.COM

Miłość, niebezpieczeństwo, nieobliczalni wrogowie i trudne decyzje. Amy A. Bartol powraca z jeszcze większą dawką emocji. Jeżeli myślicie, że już nic nie będzie w stanie Was zaskoczyć, jesteście w błędzie. I niech nie zmyli Was pozorny spokój – to cisza przed burzą. Prawdziwa gra na śmierć i życie dopiero się zaczyna. Polecam.

WERONIKA WALTER, KTOCZYTAKSIAZKI-ZYJEPODWOJNIE.BLOGSPOT.COMRozdział 1 Sylwester

EVIE

– Dobrze, skarbie, czas wstawać – mówi energicznie Buns, wparowując do mojego pokoju w południe.

Podchodzi do okien, odsuwa kotary i pokój od razu przestaje przypominać jaskinię.

Przez szyby wlewa się światło, aż muszę zmrużyć oczy, żeby patrzeć na przyjaciółkę.

– Buns, co ty tu robisz? – bełkoczę i przesłaniam oczy ręką. Uwielbiam swój pokój w domu Reeda w Crestwood, ale jest zbyt słoneczny. – Czy nie miałaś zostać u Russella do przyszłego tygodnia? – pytam zaskoczona, siadam na łóżku i opieram się na poduszce.

– Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – Buns bierze się pod boki i taksuje mnie wzrokiem.

Wyglądam jak strach na wróble, nie zdążyłam się nawet przyczesać, więc włosy na pewno sterczą mi na wszystkie strony.

– Oczywiście, cudownie, że jesteś. Brakowało mi ciebie. Jak tam wakacje na południu? – Pamiętam, jak ciepło i pięknie mówiła w naszych rozmowach przez telefon o rodzinie Russella.

Razem z Brownie pojechała do niego do Karoliny Północnej na ferie zimowe. Miały go ochraniać podczas spotkania z bliskimi. Brownie udawała dziewczynę Russella, a Buns jej siostrę. Nie było im trudno, bo obie mają urodę zwiewnych nimf i są do siebie bardzo podobne. Takie same jasne włosy, niebieskie oczy, łatwo uznać, że łączy je jakieś pokrewieństwo. W każdym razie rodzina Russella na pewno nie mogła podejrzewać, że są aniołami, bo nawet ja się nie połapałam, dopóki nie zobaczyłam ich motylich skrzydeł.

– Było fantastycznie, bardzo miło, świetnie się bawiłam. Scarlett, siostra Russella, jest zupełnie taka jak my. Potrafi w sekundę nieźle narozrabiać. – Buns nadal mierzy mnie wzrokiem.

– Russell też już wrócił? – Siadam prościej na łóżku i przecieram oczy.

– Został jeszcze z rodziną. Jest z nim Brownie. Świetnie sobie radzą. Ściągną za kilka dni, tuż przed rozpoczęciem zajęć. Przyjechałam wcześniej, bo wezwał mnie Reed – wyjaśnia z wyrzutem.

– Tak? Przecież powinnaś zostać z Russellem. Trzeba go pilnować. A jeśli coś się tam stanie? – pytam zaniepokojona. Russell jest tak daleko, a do ochrony ma tylko Brownie. Wiem, że jest silna i dzielnie walczy, ale boję się, bo upadłe anioły potrafią być jeszcze bardziej zawzięte od niej.

– Nic im nie będzie. Mają się dobrze. A ty, niestety, nie. Reed powiedział, że nie wstajesz z łóżka. Martwi się.

W jej głosie słyszę naganę. Patrzy na mnie tak, jakbym ją zawiodła.

– Przecież wcale nie leżę tu non stop. – Marszczę brwi, staram się przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz wstałam. Chyba jakoś wczoraj… A może nie. – Po prostu jestem zmęczona – bronię się.

– Nie, zwyczajnie się poddajesz, tak jak wtedy, kiedy Reed nie chciał z tobą rozmawiać. Drugi raz tego nie zniosę, więc wstawaj, i to zaraz – rozkazuje. Wyciąga mnie z łóżka bez najmniejszego trudu, bo naprawdę jest dziko silna. – I ani słowa, dopóki nie weźmiesz prysznica i się nie ubierzesz. Tracimy czas. Pospiesz się – rzuca bojowo.

– Dobrze już, dobrze! – Uciekam do łazienki.

Ale ta Buns namolna! Myję się, ubieram i wracam do pokoju. Siedzi na łóżku i czeka na mnie.

– Dziś zabierzemy cię gdzieś stąd. Na co byś miała ochotę? – Podchodzi do mnie, kiedy tak tkwię niezdecydowana przy drzwiach szafy.

– Wolno nam wychodzić? – pytam mocno zdziwiona, bo nie wystawiałam nosa za drzwi przez niemal całe ferie.

Buns marszczy brwi.

– Teraz tak, ale jak zobaczą, że są z tym problemy, stracimy okazję. Nic dziwnego, że jesteś taka zdołowana. Siedzisz tu i nic, tylko roztrząsasz to, co się stało. Czy te anioły Mocy nie potrafią tego zrozumieć? – pyta retorycznie. – Będą musiały trochę przyhamować ze swoją potrzebą kontrolowania każdego drobiazgu. Powinny pamiętać, że po części jesteś człowiekiem. Musisz wychodzić, zająć się czymś. Jesteś nastolatką! – Tak jakby to wszystko wyjaśniało.

Byłam praktycznie w areszcie domowym, od kiedy odzyskałam przytomność po zajściu sprzed kilku tygodni. Na samo wspomnienie tamtych zdarzeń przebiega mnie dreszcz, aż muszę się oprzeć o ścianę obok szafy. Trudno mi myśleć o masakrze w 7-Eleven. Od razu ogarnia mnie paniczny lęk. Nie mogę przeboleć, że tak strasznie mnie zdradził dawny przyjaciel Alfred.

– Co będziemy robić? – Marzę tylko o tym, żeby wrócić do łóżka i zasnąć.

– Najpierw pobiegamy, potem ułożymy sobie plany na jutrzejszy wieczór – oznajmia Buns z błyskiem w oku.

– A co takiego jest jutro wieczorem? – dziwię się, bo nie mam pojęcia nawet, jaki mamy dzień.

– Evie, przecież jutro sylwester. Zapomniałaś? – Patrzy na mnie z niepokojem.

– Trochę się pogubiłam, odkąd wyjechaliście. Jakby wszystko stało się jakieś nierzeczywiste. Reed i Zee byli wspaniali. Strasznie mi przykro, że sprawiam im zawód.

– Jaki tam zawód. Po prostu nie kapują, czego ci trzeba. To tak jak wtedy, kiedy nie wiedziałaś, że jesteś aniołem. Reed cię straszył, a ty nabierałaś zdolności, których nie potrafiłaś zrozumieć. Trzeba było odwrócić twoją uwagę od tego wszystkiego. I o to starałyśmy się z Brownie. Żebyś nie miała za dużo czasu na rozmyślania. – Uśmiecha się do mnie.

– Nadal nie mogę wyjść z szoku, że od początku wiedziałyście, co się dzieje, a ja nie wpadłam na to, że ty i Brownie jesteście Kosiarzami. Mogłyście mnie wtajemniczyć – podkreślam.

– W żadnym wypadku, skarbie, a że naprawdę umiemy nieźle bajerować ludzi, sama nie zgadłaś. – Buns wzrusza ramionami. – Przyjęłabyś to dobrze, gdybyśmy tak po prostu oświadczyły, że jesteśmy aniołami śmierci? Wątpię. Wystraszyłabyś się nie na żarty. Tak to się tu odbiera. Wiedziałyśmy, że jesteś i aniołem, i człowiekiem, ale miałyśmy świadomość, że nie zdajesz sobie z tego sprawy.

– Dlaczego zdecydowałyście się mi pomagać? – Naprawdę nie rozumiem, czemu są dla mnie takie dobre.

– Już mówiłyśmy, Evie. Jesteś nam bliska. Spontaniczna, trochę szalona, tak jak Brownie i ja. Nie wszystkie anioły są takie, a przynajmniej te Boskie. – Wyjmuje z szafy buty do biegania i mi je podaje. – Poza tym uznałyśmy, że to trochę nie w porządku, że twoja przemiana odbywa się tu, na Ziemi, wśród tych wszystkich pułapek i niebezpieczeństw, a inne anioły, które znamy, ewoluowały bezpiecznie w raju. Żyły sobie jak u Pana Boga za piecem i przechodziły metamorfozę z dala od zagrożeń, bez strachu.

– O, to miło… Nie wiedziałam, że jestem aż taką ofiarą losu – odpowiadam cierpko. Zastanawiam się, jak by to było czuć się całkowicie bezpiecznie.

– Evie, strasznie mi przykro, że ci to mówię, ale gdybyś była Serafinem w niebie podczas metamorfozy, wszyscy by cię rozpieszczali. – Uśmiecha się z zażenowaniem. – Na pewno byłabyś ich oczkiem w głowie.

Patrzę na nią sceptycznie. Wątpię, by mnie tam darzono szczególną sympatią. Przecież nie jestem Serafinem pełnej krwi, ale mieszanką Serafina z człowiekiem.

– Rozpieszczanie jest dobre dla mięczaków – stwierdzam, żeby pokazać, że wcale się nie przejmuję.

– Masz rację! – wykrzykuje radośnie Buns. – No, to tylko powiemy chłopakom, że idziemy pobiegać, a potem zabierzemy się do planowania sylwestra. Podejrzewam, że będziemy musieli spędzić go gdzieś niedaleko, bo wątpię, aby Reed zgodził się na nasz wypad do Londynu czy Paryża. Nowy Jork też pewnie mu się nie spodoba. Ale może go przekonam, żeby pozwolił nam wybrać się choć do Chicago. Byłoby super. – Oczy aż jej się świecą na myśl o wydostaniu się z Crestwood.

– Powodzenia! Ja nie mogłam go nawet namówić, żeby wypuścił mnie dalej niż na podwórko – zaznaczam. Uśmiecham się do niej, ale minę mam niezbyt zadowoloną.

Reed jest naprawdę kochany, ale nieugięty, jeśli chodzi o to, co uważa za niebezpieczne i ryzykowne.

– No to czeka nas trudna rozmowa, bo zamierzam postawić na swoim – oświadcza stanowczo.

Okazuje się jednak, że Reed ma ugodowe nastawienie do żądań Buns. Łapie tylko kurtkę i buty, kiedy słyszy, że chcemy pobiegać, i rusza za nami bez słowa. Jestem zaskoczona. Uświadamiam sobie, że naprawdę musiał się o mnie martwić.

Biegnąc w kierunku jeziora Arden, mam wrażenie, że po raz pierwszy od wielu dni naprawdę oddycham. Jest dość mroźno, bo to początek zimy, ale to mi nie przeszkadza tak jak dawniej, zanim zaczęłam metamorfozę. Moja skóra staje się odporna, anielska, chroni mnie przed zimnem i przegrzaniem. Ta zmiana dokonuje się niepostrzeżenie, stopniowo, dzień po dniu. Potrwa jeszcze kilka miesięcy, zanim się dopełni. Przynajmniej tak twierdzi Reed.

Dziwna jest ta nowa skóra. Gładsza niż ludzka, bez jakichkolwiek niedoskonałości. Poza tym o ton jaśniejsza od mojej dawnej człowieczej karnacji, ale ma w sobie blask, ledwie zauważalny, nawet dla mnie przy wyostrzonym widzeniu. Nie mogę się jej nadziwić, bo jest mocniejsza, bardziej wytrzymała.

Po jednym okrążeniu jeziora Buns przystaje przy ścieżce, która prowadzi do domu Reeda.

– Muszę wracać, żeby zobaczyć się z Zee, skarbie. Stęskniłam się za nim – mówi z uśmiechem, przenosząc wzrok ze mnie na Reeda. – Chcę też zacząć plany noworoczne. Wy zostańcie… poruszajcie się jeszcze trochę.

– Dobrze – odpowiadam. Obserwuję Reeda.

Buns kiwa głową, po czym w ułamku sekundy już jej nie ma, zostają tylko leciutkie ślady kroków na śniegu.

– Może teraz pospacerujemy dla odmiany? – Reed zrównuje się ze mną na szlaku.

– Dobrze. – Staram się koncentrować na scenerii wokół mnie, żeby nie patrzeć na jego profil. Piękne rysy twarzy Reeda sprawiają, że mam chęć wyciągnąć rękę i go dotknąć.

Bierze moją dłoń i wtula sobie pod ramię. Jakiś czas idziemy w milczeniu. Motylki stale mi fruwają w brzuchu w jego obecności, ale w tej chwili najważniejsze, że czuję się przy nim bezpiecznie. Odwracam się w kierunku jeziora, skąd dociera do nas świeży powiew. Nasze oddechy zamieniają się w białe obłoczki pary. Splatają się nad naszymi głowami niczym kochankowie.

– Przepraszam – odzywam się wreszcie. Mój nerwowy ton przełamuje ciszę spowijającą zasypane śniegiem drzewa.

Reed odwraca się do mnie zdziwiony. Jego zielone oczy przypatrują mi się pytająco.

– Za co?

– Że nie potrafię radzić sobie lepiej – mówię z żalem.

Ściska mocniej moją rękę i przyciąga mnie bliżej, kiedy idziemy dalej.

– Evie, nie masz powodu się tłumaczyć. To ja powinienem przeprosić. Zamknąłem cię dla twojego bezpieczeństwa, a okazuje się, że ta izolacja cię zabija – wyjaśnia skruszony.

– Nie, to nie tak, naprawdę… po prostu nie za bardzo mam co robić, tylko siedzę i myślę o Alfredzie… albo wujku – szepczę i znów uświadamiam sobie z całą mocą, że nigdy nie zobaczę ukochanego Jima. Alfred już o to zadbał. Postarał się też, by wujek cierpiał przed śmiercią. – Idziemy dalej kilka kroków, zanim udaje mi się znów wydobyć z siebie głos: – Wydawało się, że najlepiej spać i o niczym nie myśleć. – Mówię tak, jakby nie gnębiły mnie we śnie koszmary. – Pewnie bardzo się martwiłeś, skoro wezwałeś Buns.

Marszczy brwi.

– Nie mam zbyt dużego doświadczenia, jeśli chodzi o ludzkie emocje. To wszystko dla mnie nowe. Staram się zrozumieć twoje uczucia. I własne doznania. Od kiedy cię spotkałem, doświadczam przeróżnych stanów emocjonalnych.

Uśmiecha się i wędrujemy dalej ramię w ramię.

– Na przykład jakich? – Unoszę brwi.

Reed wpatruje się w nasze splecione dłonie.

– Niech się zastanowię… – wzdycha. – Od dawna nie byłem szczęśliwy… a właściwie nigdy, odkąd tu jestem, i nie pamiętam, żebym kiedykolwiek odczuwał to tak mocno. – Kręci głową.

– I co cię tak uszczęśliwiło? – pytam, a on uśmiecha się tak pięknie, że serce mi topnieje i zapiera mi dech w piersi.

– To było wtedy, jak powiedziałaś, że nigdy nic nie będziesz kochać bardziej niż mnie – odpowiada niemal szeptem, a ja aż się rumienię z radości. – Pożądanie też jest silniejsze, bardziej… potężne.

Przytakuję. Wiem, bo i ja pragnę Reeda ponad wszystko na świecie.

Oczy mu ciemnieją, kiedy ciągnie dalej.

– No, anioły Mocy często bywają zazdrosne… ale ja nigdy tego tak głęboko nie zaznałem jak wtedy, kiedy patrzyłem na ciebie z Russellem i myślałem, że będę musiał czekać następnych osiemdziesiąt lat, aż on umrze, żebyś mogła być moja – cedzi przez zaciśnięte zęby. – To było coś więcej niż zazdrość… To był potworny żal.

Teraz to ja ściskam jego rękę. Idziemy właśnie brzegiem jeziora najbardziej odległym od domu.

– I jeszcze te uczucia, których nie chciałbym już nigdy doświadczyć. Ta… męka… – aż jęknął – kiedy myślałem, że umierasz.

Nagle robi mi się duszno. Muszę kilka razy głęboko odetchnąć, by opanować szalone bicie serca. Bardzo go zraniłam, kiedy byłam gotowa oddać duszę, żeby ratować Russella. Ta rana jeszcze się w nim nie zagoiła. Na pewno wie, dlaczego tak zrobiłam, przecież nie mogłam pozwolić, żeby upadłe anioły rozdarły na strzępy mojego przyjaciela, ale zdaję sobie sprawę, że rozum i serce to zupełnie coś innego. Zorientował się, o czym myślę. Przystanął, żeby mnie uściskać. Tracę grunt pod nogami, kiedy lekko mnie unosi.

– A poza tym miłość… – mówi z czułością. – Nie wierzyłem, że coś takiego istnieje. Ale okazuje się, że jest i ma imię… To imię to Evie. – Przytula mnie mocniej. – I nie potrafię już bez niej żyć, odkąd ją znalazłem. Powiedz mi więc, co zrobić, żebyś do mnie wróciła. Zrobię wszystko, co tylko zechcesz.

Obejmuję go za szyję i wtulam się w niego, próbując znaleźć odpowiednie słowa, żeby wiedział, ile dla mnie znaczy.

– Dużo o tobie myślałam i o tym, jak potrafisz słuchać mojego serca. Powiedziałeś, że ono do ciebie śpiewa, nawołuje jak głosy syren żeglarzy na morzu. To dlatego, że twoje samotne serce było otwarte i jestem ci przeznaczona. Nigdzie nie znikam… Bez ciebie bym się poddała. Dzięki tobie przeżyłam. Po prostu brakuje mi wujka – mówię ze ściśniętym gardłem.

– Pomogę ci. Wróciła też Buns. Będzie wiedziała, co robić. Nie miałem racji co do niej i Brownie. One są dla ciebie najlepsze. – Stawia mnie z powrotem na ziemi.

– Nie, ty jesteś dla mnie najlepszy – zapewniam. Biorę go za rękę i ruszam w kierunku domu.

A ja odtąd postaram się też być najlepsza dla ciebie, obiecuję sobie w duchu, bo dociera do mnie, jak bardzo musiał go boleć mój smutek.

Kiedy wracamy do domu, Buns jest już w pokoju do gier i przegląda strony w internecie.

– Hej, skarbie! W Chicago jest jutro sporo imprez! Jedna na nabrzeżu! Mają kilku DJ-ów i puszczą fajerwerki o północy. Opowiadałam ci kiedyś, Evie, o pokazie sztucznych ogni za dynastii Song w dziewiątym wieku? Byłam naprawdę bardzo młoda i dopiero zaczynałam się orientować, że jakoś nie do końca pasuję do otoczenia. – Uśmiecha się, więc nie wiem, czy żartuje, czy mówi serio.

Oglądam się na Reeda. Ma zmarszczone brwi.

– Buns, mogłabyś znaleźć coś nieco… łatwiejszego do realizacji? – pyta.

Kiedy spogląda na niego sceptycznie, do dyskusji postanawia wtrącić się Zefir, który siedzi obok niej.

– Buns, to kiepski pomysł. Wiesz, ilu Upadłych przyciągnie taka impreza? Reed ma rację, to teren, na którym łatwo zostać osaczonym, co by mi pasowało, gdybyśmy nie mieli ze sobą Evie. Może ty i ja wybierzemy się tam w przyszłym roku i zobaczymy, ilu Upadłych zdołamy załatwić do końca imprezy – dodaje zadowolony z siebie, a Buns od razu się rozchmurza.

– Ale wyjedziemy gdzieś z Crestwood. Tego nie odpuszczę – stwierdza stanowczo.

– Zgoda, byle unikać tłumów. Wybierzmy coś, gdzie będzie mniej ludzi, dobrze? – proponuje Zefir.

Widzę, jak kąciki ust Reeda unoszą się lekko, kiedy przysłuchuje się negocjacjom przyjaciela z Buns, która aż pali się do szumnego celebrowania sylwestra.

– Wiadomo, że w planowaniu rozrywek nikt nie może się z tobą równać, ale chodzi o Evie, rozumiesz.

Naprawdę jest niezłym strategiem. Muszę słuchać uważniej jego wykładów na ten temat.

– Skoro to dla dobra Evie – godzi się lekko nadąsana i znów odwraca się do ekranu komputera. Przegląda błyskawicznie kolejne strony. – Fajnie, to może coś bardziej rekreacyjnego?

Zefir i Reed są zaintrygowani.

– Rekreacyjnego? – Zefir przysuwa się do Buns i zagląda w ekran.

Reed kładzie mi dłoń na ramieniu i je gładzi.

– Snowboard? – rzuca Buns i uśmiecha się do nas szelmowsko. – Mam tu kilka pagórków, gdzie będą działać wyciągi w sylwestra. Na pewno przy jednym z nich coś urządzają. Moglibyśmy tam sobie pojeździć na nartach albo deskach, a potem w schronisku wznieść toast za nowy rok – kończy zadowolona, bo po minie Zefira widać, że pomysł mu się podoba.

– Brawo! – Zefir porywa ją na ręce i wiruje, aż miga w oczach, zanim stawia ją na podłodze.

– Poszalejemy sobie trochę, skarbie – zwraca się do mnie Buns. – Co ty na to?

– Super – przyznaję.

– Jesteś niezrównana, Buns – chwali ją Reed, pochyla się i całuje ją w czoło, a ona uśmiecha się jeszcze szerzej. – Wybierzmy teraz miejscowość, żebyśmy z Zefirem zdobyli kilka zdjęć satelitarnych i zastanowili się nad strategią. Potem zaplanujemy szusy na stoku.

Staram się nie dać nic po sobie poznać, ale toczę wewnętrzną walkę. Z jednej strony bardzo chcę wyrwać się z domu i zacząć żyć od nowa, z drugiej – śmiertelnie się boję tego, co może się stać, kiedy opuszczę bezpieczne terytorium. Serce musiało mnie zdradzić, bo Reed obejmuje mnie mocno i przytula do siebie.

– Będzie dobrze – zapewnia. – Nic ci nie grozi. – Przyciska policzek do mojego.

Ogarnia nas ciepło, od którego kręci mi się głowie.

– Wspaniale. Nie mogę się doczekać. Cudownie będzie zobaczyć, jak anioły zdobywają góry – szepczę mu do ucha i czule ocieram się o niego policzkiem.

– Jestem stworzony, by zdobywać – odpowiada z uśmiechem, od którego zamiera mi serce.

– Znalazłam! – woła dumnie Buns i odwraca się do nas. – Pięciogwiazdkowy ośrodek, parę godzin jazdy stąd na północ. Piszą, że na święta mają komplet, ale wiemy, co to znaczy. – Śmieje się i obraca z powrotem do ekranu.

Patrzę na Reeda, potem na Zefira – obaj najwyraźniej rozumieją, co ma na myśli.

– No zaraz, Buns, to znaczy, że nie możemy tam pojechać? – pytam zdezorientowana.

– Nie, skarbie, oczywiście, że możemy. Chodzi o to, że zostały im już tylko naprawdę luksusowe, najdroższe apartamenty. Rezerwowane dla VIP-ów.

– O… a my jesteśmy VIP-ami? – staram się nie wyjść na totalną idiotkę.

Zefir zaśmiewa się, jakbym powiedziała dowcip. Popatruje na mnie z iskrą w oku. Czeka, aż zaraz dodam jeszcze coś zabawnego?

Buns uśmiecha się lekko.

– Przecież wiesz. Reed, wyrób jej czarną kartę.

– Zrobione. Ale ona jeszcze nie miała okazji z niej skorzystać – odpowiada.

– O czym wy gadacie? – pytam podejrzliwie.

Chyba zaczynam łapać, o co chodzi, bo widziałam czarną kartę kredytową Buns, która używa jej tak, jakby miała fabrykę pieniędzy.

– Załatwiłem ci kartę. Nie zamierzam się w najbliższym czasie z tobą rozstawać ani na chwilę, ale możesz ją nosić i kupować sobie, co zechcesz – informuje mnie Reed i marszczy brwi, bo widzi moją osłupiałą minę. – Co ja takiego powiedziałem?

– Nie mogę wydawać twoich pieniędzy…

– Dlaczego? – dziwi się zmieszany, twarz mu nagle spochmurniała.

– Bo to nie w porządku.

– Czemu?

– Bo są twoje – argumentuję.

Czy on naprawdę nie rozumie, że przyjmowanie od niego pieniędzy byłoby czymś obrzydliwym?

– Ale przecież jak ci dam tę kartę, będzie twoja. – Uśmiecha się do mnie, bo sądzi, że to logiczne.

– Buns, mam nadzieję, że ty kapujesz, dlaczego nie mogę przyjąć od niego pieniędzy, prawda? – Szukam wsparcia u przyjaciółki.

– Nie… to przecież tylko kasa. – Wzrusza ramionami, a ja zaczynam podejrzewać, że może oni naprawdę gdzieś sobie tę forsę drukują.

– Mam swoje pieniądze, Reed. Ale dziękuję – mówię zakłopotana.

– Evie, masz kilka tysięcy dolarów. Co to za suma? To tylko… – urywa, bo zauważa, że spuszczam głowę, żeby nie widzieli, jak się czerwienię zażenowana.

Mój dom rodzinny jest wystawiony na sprzedaż, ale jakoś nikt nie wykazuje zainteresowania kupnem, bo poprzedni właściciel został tam okrutnie zamordowany. Większość naszych rzeczy przewieziono do przechowalni. Będę musiała za to zwrócić Reedowi, kiedy sprzedam dom. Choć obawiam się, że on nie przyjmie ode mnie pieniędzy. Przygotowanie pogrzebu wujka też pewnie sporo kosztowało, ale nie chcą mi powiedzieć, ile i kto to finansował.

– Przepraszam, czy powiedziałem coś złego? – Reed stara się złapać ze mną kontakt wzrokowy.

– Nie… Muszę tylko poszukać w internecie różnych loterii, żeby się odkuć – odpowiadam, bo w tej chwili nie mam specjalnych możliwości, żeby zarobić. Na moją duszę poluje anioł morderca, Alfred, więc nie zdobędę, a już na pewno nie utrzymam, dobrze płatnej pracy.

– Evie, możemy to uznać za pożyczkę, jeśli poczujesz się z tym lepiej. Oddasz mi później. – Unosi moją brodę i zagląda mi w oczy.

– A niby kiedy zdołam to zrobić, sponsorze? – pytam zmartwiona.

Widzę, jak jego zmysłowe usta powstrzymują uśmiech. Ale dostrzega, że nie żartuję.

– Pozwól mi się sobą zaopiekować – mówi. – Nic więcej nie chcę.

Wzdycham.

– Teraz nie mam innego wyjścia, jak korzystać z twojej pomocy, ale karty kredytowej nie wezmę – oświadczam stanowczo.

– Evie… – Stara się mnie ułagodzić.

– Reed – przerywam mu, koniec dyskusji.

– Co z tym sponsorem? – Śmieje się na widok mojego jeszcze ciemniejszego rumieńca. – To nie był komplement, co?

– Nie – rzucam krótko. – Kiedy wyjeżdżamy, Buns? – próbuję zmienić temat.

– Zatelefonuję do nich i wszystko ustalę. A wam ile czasu potrzeba, żeby wszystko zaplanować? – zwraca się do Zefira i Reeda.

– Parę godzin. Do wieczora będziemy gotowi – oświadcza Zefir, a Reed przytakuje.

– Super! Możemy wieczorem wyjechać i już rano po śniadaniu śmigać na stoku! – Buns kipi radością. W ułamku sekundy wyskakuje z pokoju, żeby złapać telefon i zrobić rezerwację.

– Idę się pakować. – Znów czuję, jak ogarnia mnie entuzjazm, a zarazem przerażenie.

Jak najszybciej zmykam do siebie, żeby myśleli, że jestem tylko podekscytowana.

Po chwili wyjmuję walizkę z szafy. Kiedy ściągam ją z górnej półki, spada coś, co tam leżało, a czego nie zauważyłam. Przykucam, żeby to podnieść, i zamieram. To drewniane pudełko z ważkami wyrytymi na wieczku. Ktoś musiał przynieść je z akademika, kiedy zabierali stamtąd moje rzeczy. Drżącymi dłońmi sięgam po szkatułkę.

Dotykam jej lekko, przesuwam palcami po drewnie, wyczuwam misterne rzeźbienia. To Freddie dał mi ją na urodziny, myślę i jak oparzona cofam dłoń. On w ten sposób powiedział mi, kim jest, tylko że wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Jest upadłym aniołem, Kosiarzem, jego opalizujące skrzydła są bardzo podobne do tych przedstawionych na wieczku. Przebiega mnie dreszcz na wspomnienie, jak dotknęłam tych cieniutkich jak papier, szeleszczących, wibrujących z podniecenia skrzydeł.

Ale ja jestem głupia. Jak mogłam dopuścić do tego, co się stało? Ogarnia mnie poczucie winy i wstyd. Unoszę wieczko i patrzę na małą srebrną puderniczkę w środku. Zdobi ją piękna ważka, tors ma z opali. Kamienie połyskują złowieszczo w mroku przy szafie.

Nie zorientowałam się, kim jest, i ucierpiało wielu ludzi. Stracili życie, tak jak mój wujek, myślę, a dłonie same zaciskają mi się w pięści. Ten prezent jest namacalnym dowodem mojej głupoty. Przypomina, że odtąd muszę inaczej patrzeć na wszystko. Nie wolno mi pozwolić sobie na bezmyślność i naiwność, bo mogą na tym ucierpieć ci, których kocham. To gorzka rzeczywistość. Biorę puderniczkę i przyciskam ją z rozpaczą do siebie. Nie mam prawa nigdy więcej zawieść, cena jest zbyt wysoka.

Czuję pod palcami maleńki zamek puderniczki, obracam nią powoli, przyglądam się. Naciskam. Otwiera się z cichym kliknięciem, uwalniając obłoczek powietrza zamknięty w środku. Odchylam wieczko, odkrywam lusterko. Przez moment widzę tylko swoje oczy; patrzą na mnie z odbicia. Wyglądam na udręczoną, przytłoczoną wspomnieniami. Ale nagle mam wrażenie, że dostrzegłam w lusterku jakiś ruch. Zaskoczona oglądam się przez ramię, żeby sprawdzić, co się dzieje. Ale nic tam nie ma. Znowu patrzę w gładką małą taflę. Ciekawe, moje odbicie jest jakby ciemniejsze, mniej ostre.

Coś tu się rusza, ale to jest w samym szkiełku, jakiś niewyraźny cień. Im dłużej się w niego wpatruję, tym bardziej się zbliża i przybiera konkretną formę… tak jakby biegł ku mnie długim korytarzem w tym lustrze, co na pewno nie jest odbiciem żadnego z wnętrz tego domu. A właściwie to nie jest cień, to rój much – przybiera kształt męskiej sylwetki.

Opamiętuję się i próbuję szybko zatrzasnąć puderniczkę, ale zacięła się, nie daje się zamknąć. Ciskam ją jak najdalej od siebie, uderza o podłogę. Z lusterka dochodzi syk, a w powietrzu unosi się znajomy smród. Modliłam się, żeby nie poczuć go już nigdy w życiu. Czarna chmara much wzlatuje wysoko w górę i tworzy dziwaczne esy-floresy, aż wreszcie układa się w obraz człowieka-cienia. Jest jak ten, którego widziałam w Coldwater z Freddiem. Duch złowieszczo szczerzy zęby i rzuca się, by mnie zabić.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: