Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Islam w dziewiętnastem stuleciu: studyum z historyi cywilizacyi - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Islam w dziewiętnastem stuleciu: studyum z historyi cywilizacyi - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 439 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WIA­DO­MOŚĆ O AU­TO­RZE.

Vam­be­ry (Vám­be­ry) Her­man (Ar­mi­niusz) uro­dził się w r. 1832 w mia­stecz­ku Szer­da­he­ly na Wę­grzech. Na­uki wyż­sze po­bie­rał na uni­wer­sy­te­cie w Pesz­cie, kie­dy go za­sko­czy­ła re­wo­lu­cya 1848 r. Całe mło­de po­ko­le­nie rzu­ci­ło się wów­czas do ru­chu, któ­ry miał dać Wę­grom nie­za­wi­słość. Vam­be­ry nie był gor­szym od in­nych; wszedł w sze­re­gi po­wsta­nia i w ob­lę­że­niu Ko­mor­na nogę utra­cił. Po pod­da­niu się twier­dzy we wrze­śniu 1849 dzię­ki tyl­ko temu ka­lec­twu i mło­do­cia­ne­mu wie­ko­wi swe­mu unik­nął prze­śla­do­wa­nia i mógł wy­wę­dro­wać do Tur­cyi. Za­miesz­kaw­szy w Stam­bu­le od­dał się pil­nie stu­dy­owa­niu ję­zy­ków wschod­nich. Mło­dzień­czą ima­gi­na­cyę zaj­mo­wa­ła myśl przedar­cia się… do wnę­trza Azyi dla od­szu­ka­nia tam, po­mię­dzy szcze­pa­mi fiń­sko-tu­rań­skie­mi, ko­leb­ki na­ro­du wę­gier­skie­go. Zna­jo­mość ję­zy­ków jak­naj­do­kład­niej­sza mia­ła być jed­nym ze środ­ków pro­wa­dzą­cych do tego pod­nio­słe­go celu. Dla lep­sze­go przy­go­to­wa­nia się do po­dró­ży po ste­pach ów­cze­snej Wol­nej Ta­ta­ryi czy­li Wiel­kiej Bu­cha­ryi, gdzie wła­śnie owa ko­leb­ka znaj­do­wać się mo­gła, Vam­be­ry po­sta­no­wił zbli­żyć się do wi­dow­ni przy­szłych swych po­szu­ki­wań i za­mie­nił Stam­buł na Te­he­ran. W sto­li­cy Per­syi przez dwa lata wpra­wiał się w mowę, zwy­cza­je i oby­cza­je miesz­kań­ców ste­pu i w r. 1863 prze­bra­ny za der­wi­sza wy­ru­szył do Chi­wy. Może już wte­dy ów ści­śle na­uko­wy, ode­rwa­ny in­te­res ustą­pił miej­sca żyw­sze­mu, ła­twiej po­wszech­no­ści udzie­lić się mo­gą­ce­mu in­te­re­so­wi po­zna­nia lud­no­ści i kra­jów, o któ­rych Eu­ro­pa bar­dzo mało wie­dzia­ła. Te­mu­to dru­gie­mu in­te­re­so­wi pod­czas pół­to­ra­rocz­nej po­dró­ży swo­jej Vam­be­ry z praw­dzi­wą hoj­no­ścią za­dość uczy­nił. Zwie­dził naj­przód Cha­nat Chi­wań­ski, samą jego sto­li­cę Chi­wę, mia­sta i osa­dy znacz­niej­sze nad brze­ga­mi rze­ki Oxus; ztam­tąd prze­szedł do Bu­cha­ryi, gdzie w głów­nem mie­ście Bu­cha­rze do­stą­pił rzad­kie­go na Wscho­dzie szczę­ścia: zy­skał po­słu­cha­nie u po­tęż­ne­go jesz­cze pod owe cza­sy emi­ra; zwie­dził Sa­mar­kan­dę, jesz­cze wów­czas wol­ną, i po­znaw­szy do­kład­nie lu­dzi i zie­mię, od stro­ny po­łu­dnio­wej wró­cił do Per­syi.

Po krót­kim wy­po­czyn­ku w Ira­nie za­wi­tał do Kon­stan­ty­no­po­la; fał­szy­wy der­wisz wiózł ze sobą praw­dzi­we­go der­wi­sza, któ­re­mu wy­tłó­ma­czyć po­tra­fił, że obaj jadą do Mek­ki.

Owo­cem wy­ciecz­ki do Per­syi i Tu­ra­nu było "Spra­woz­da­nie z po­dró­ży do Azyi Środ­ko­wej w la­tach 1862 – 4 przez fał­szy­we­go der­wi­sza od­by­tej". Książ­ka ta ogło­szo­na jed­no­cze­śnie w ję­zy­kach wę­gier­skim, nie­miec­kim, an­giel­skim zna­la­zła od­ra­zu ogrom­ny roz­głos w ca­łej Eu­ro­pie. Część jej przy­god­na, po­wie­ścio­wa, za­ję­ła ogół, część po­waż­na et­no­gra­ficz­na za­cie­ka­wi­ła lu­dzi na­uki i po­li­ty­ków. Przed Vam­be­rym nie było jesz­cze w XIX stu­le­ciu opi­su ste­pów tak do­kład­ne­go w tre­ści, a for­mą swo­ją uj­mu­ją­ce­go. U nas "Wę­dro­wiec" w swo­im cza­sie po­dał kil­ka wy­jąt­ków z dzie­ła Vam­be­re­go; dzie­ło samo nie do­cze­ka­ło się prze­kła­du, a dziś już w obec wy­pad­ków szyb­kim nie­po­wstrzy­ma­nym bie­giem od r. 1864 pę­dzą­cych, inne, now­sze, bez­po­śred­niej­sze źró­dła za­stą­pi­ły re­la­cyę po­dróż­ni­ka wę­gier­skie­go. Wi­dział on jesz­cze ste­py wol­ne­mi. Sa­mar­kan­da, ten "Raj wscho­du" da­le­ka już od wiel­ko­ści, jaką mia­ła za Ti­mu­ry­dów przed­sta­wi­ła się jed­nak jesz­cze Vam­be­re­mu w ca­łej ory­gi­nal­no­ści swo­jej wpół-bar­ba­rzyń­stwa wpół-cy­wi­li­za­cyi, jak wszyst­ko na tym ta­jem­ni­czym, tak ła­two po­li­tycz­nie, a tak trud­no spo­łecz­nie miaż­dżyć się da­ją­cym Wscho­dzie. Po­dob­nież Chi­wa i Bu­cha­ra inną przed dwu­na­stą laty niż dziś mia­ły po­stać. Kto wie czy Vam­be­ry nie był ostat­nim co wi­dział jesz­cze wła­sny, przez żad­ną moc ze­wnętrz­ną nie­na­rzu­co­ny po­rzą­dek po­li­tycz­no-spół­ecz­ny w sie­dzi­bach od­wiecz­nych szcze­pu tu­rań­skie­go. W cią­gu ni­niej­sze­go dzie­ła au­tor po­wo­łu­je się kil­ka­krot­nie na swój po­byt w Azyi Środ­ko­wej.

Po po­wro­cie do kra­ju za­mia­no­wa­ny zo­stał Vam­be­ry pro­fes­so­rem ję­zy­ków wschod­nich na uni­wer­sy­te­cie kró­lew­skim w Pesz­cie. Ka­te­drę tę do­dziśd­nia zaj­mu­je, po­świę­ca­jąc się nie­tyl­ko ob­ra­nej spe­cy­al­no­ści, ale bie­żą­cej i po­li­ty­ce, któ­rą bacz­nem okiem śle­dzi i zda­nia swo­je o niej, o głów­nych współ­cze­snych czy­nach mie­cza i pió­ra, bądź w dzien­ni­kach, bądź w osob­nych za­ry­sach wy­po­wia­da. Za­słu­gu­ją na uwa­gę jego ar­ty­ku­ły w Au­gs­bur­skiej "Al­l­ge­me­ine Ztg" eu­ro­pej­skiej uży­wa­ją­ce po­wa­gi. Dzie­ło, któ­re tu­taj wprze­kła­dzie czy­tel­ni­ko­wi pol­skie­mu da­je­my, jest naj­now­szem ogło­szo­nem dzie­łem Vam­be­re­go. Na­pi­sał je au­tor w koń­cu 1874 r. Za­da­nie jego… przed­miot i osta­tecz­ne wy­ni­ki ro­zu­mo­we sam Vam­be­ry we wstę­pie okre­śla, nie po­trze­bu­je­my więc czy­nić tego od sie­bie. Myśl au­to­ra ja­sno się z jego słów na wierzch wy­bi­ja.

Oprócz "Spra­woz­da­nia z po­dró­ży i Is­la­mu w XIX stu­le­ciu" Vam­ry ogło­sił jesz­cze, o ile z wy­ka­zów bi­blio­gra­fii nie­miec­kiej po­znać moż­na: Stu­dya fi­lo­lo­gicz­ne p… t. "Ca­ga­ta­ische Sprach-Stu­dien", "Wę­drów­ki i przy­go­dy pod­czas po­by­tu w Per­syi", i wresz­cie: "Za­ry­sy Azyi Środ­ko­wej" ("Skiz­zen ans Mit­te­la­sien"). Ob­ja­śnić win­ni­śmy, że wszyst­ko, co Vam­be­ry waż­niej­sze­go na­pi­sze, Broc­khaus lip­ski wy­da­je bez­zwłocz­nie w tek­ście nie­miec­kim.PRZED­MO­WA AU­TO­RA.

Pod na­zwą is­la­mi­zmu, o któ­rym mó­wić za­mie­rzam w ni­niej­szej książ­ce, ro­zu­mieć na­le­ży przedew­szyst­kiem świat ma­ho­me­tań­ski w Azyi; w tej zaś czę­ści świa­ta pra­gnął­bym głów­nie zwró­cić uwa­gę na te ludy i kra­je, wśród któ­rych ob­cu­jąc przez dłu­gie lata z ludź­mi, zdo­by­łem, przy po­mo­cy prak­tycz­ne­go na rze­czy po­glą­du, sum­mę do­świad­cze­nia nie­zbęd­ną do wy­ra­że­nia moż­li­wie wszech­stron­nych są­dów. W pra­cy mo­jej mia­łem na celu przed­sta­wić ma­ho­me­tań­ski wschód w za­pa­sach z cy­wi­li­za­cyą za­chod­nią, skre­ślić wszyst­kie cier­pie­nia i bóle tego okre­su przej­ścio­we­go; a je­że­li w ogól­nym szki­cu ob­ra­zu, nie­któ­re rysy sta­ran­niej są na­zna­czo­ne, na­le­ży to przy­pi­sać nie oso­bi­stym upodo­ba­niom, ale ra­czej tej oko­licz­no­ści, że wpływ Za­cho­du po­zo­sta­wił w jed­nem miej­scu słab­sze, w in­nem sil­niej­sze śla­dy, któ­re z góry nie do­zwo­li­ły z jed­na­ko­wą uwa­gą spo­glą­dać na róż­ne kra­je azy­atyc­kie­go Wscho­du. Tu szu­kać na­le­ży przy­czy­ny, dla któ­rej czę­ściej i dłu­żej zaj­mo­wa­li­śmy się sta­nem rze­czy w pań­stwie Ot­to­mań­skiem.

Pi­sarz bar­dziej uzdol­nio­ny na polu fi­lo­zo­ficz­nych ba­dań był­by może w cią­gu ta­kiej, jak ni­niej­sza,pra­cy, le­piej i z więk­szą sztu­ką spo­żyt­ko­wał bo­ga­ty ma­te­ry­ał dłu­go­let­nie­go do­świad­cze­nia; nie my­ślę też by­najm­niej ubar­wiać wad tej książ­ki, cho­dzi­ło mi bo­wiem przedew­szyst­kiem o przed­sta­wie­nie, w pro­stej ale wier­nej for­mie fak­tów, na któ­rych opie­ra­ją się moje po­glą­dy na obec­ne prze­kształ­ca­nie i na przy­szłość is­la­mi­zmu. Dla tego sa­me­go i ma­jąc na wzglę­dzie wier­ność ob­ra­zów trzy­ma­łem na wo­dzy wszel­kie oso­bi­ste sym­pa­tye, na­przy­kład miłe wspo­mnie­nia lub uczu­cia wdzięcz­no­ści dla licz­nych mo­ich w Azyi pro­tek­to­rów, jak­kol­wiek nie­jed­no­krot­nie z trud­no­ścią mi przy­szło wy… sta­wiać w ca­łej na­go­ści przy­wa­ry lub ja­skra­we wady przy­ja­ciół. Uwa­ża­łem też za sto­sow­ne wy­po­wia­dać z rów­ną otwar­to­ścią zda­nie o nie­któ­rych prze­są­dach pa­nu­ją­cych w na­szem wła­snem spo­łe­czeń­stwie. Część świa­ta, w któ­rej miesz­ka­my, wiek, w któ­rym ży­je­my, nie zmu­sza ni­ko­go do za­sła­nia­nia się ma­ską in­co­gni­ta, a kto chce być spra­wie­dli­wym w są­dach swo­ich, ten musi mieć przed ocza­mi nie cu­dzą draż­li­wość, lecz wła­sne prze­ko­na­nie.

Buda-Peszt, w Grud­niu 1874 r.

Au­tor.I. WSTĘP.

Za­sło­na, któ­ra ukry­wa­ła w cią­gu prze­szłe­go stu­le­cia ży­cie i dzia­łal­ność Wscho­du przed wzro­kiem Za­cho­du, uchy­la się dziś stop­nio­wo pod krzep­ką dło­nią na­sze­go wie­ku; róż­no­barw­ne mgły przy­sła­nia­ją­ce zwod­ni­cze ob­ra­zy wschod­nie­go świa­ta, ustę­pu­ją przed pro­mie­nia­mi świet­ne­go słoń­ca na­szej oświa­ty, któ­re prze­dzie­ra­ją się do stref naj­bar­dziej od­da­lo­nych. Okrę­ty na­sze pru­ją dziś dum­nie naj­od­le­glej­sze wody; apo­sto­ło­wie na­uki, przed­sta­wi­cie­le han­dlu do­cie­ra­ją do sa­me­go ser­ca ba­jecz­ne­go nie­gdyś Ka­tai lub Zi­pan­gu. Na pół­no­cy i po­łu­dniu Trans­oxa­nii, w do­li­nach góry Tien-Szan, na ste­pach okiem nie­zmie­rzo­nych Hyr­ka­nii i Mon­go­lii, w dzie­wi­czych la­sach Kam­bo­dży i La­osu, w nad­brzeż­nych oko­li­cach Jang-Tse-Kian­gu,– wszę­dzie, od­waż­ni bo­jow­ni­cy po­stę­pu, po­chod­nią oświa­ty nie­bez­piecz­ne roz­pra­sza­ją ciem­no­ści. Wiel­kie sło­wo: "niech się sta­nie świa­tło" bliz­kiem jest urze­czy­wist­nie­nia, a nie­za­dłu­go może na­dej­dzie czas. kie­dy na nie od­po­wie echo: i sta­ło się świa­tło''.

W isto­cie, za­kres wia­do­mo­ści na­szych o świe­cie wschod­nim znacz­nie się w ostat­nich dzie­się­cio­le­ciach roz­sze­rzył. Nie mo­że­my wpraw­dzie wy­gło­sić jesz­cze zda­nia: "Ni­hil geo­gra­phieum a me alie­num puto" – ale dość jest rzu­cić poza sie­bie okiem na stan na­szej wie­dzy w prze­szłych stu­le­ciach, aże­by się prze­ko­nać, że do­nio­słość dzi­siej­szych na­tem polu zdo­by­czy, by­najm­niej nie jest prze­ce­nia­ną. Kra­ina sztu­ki, Hel­la­da, i Rzym po­tęż­ny, roz­prze­strze­niw­szy wpływ swój siłą zwy­cięz­kie­go orę­ża nad In­dem za­rów­no jak nad Oxu­sem, Ja­xar­te­sem Ty­grem i Eu­fra­tem, ską­pe i sła­be po­zo­sta­wi­ły śla­dy swo­ich wia­do­mo­ści geo­gra­ficz­nych. Jak­że płyt­kie i li­che jest za­pa­try­wa­nie się naj­więk­szych umy­słów w Rzy­mie na spra­wy w Azyi, a na­wet na sto­sun­ki w pro­win­cy­ach azy­atyc­kich pod rzym­skiem pa­no­wa­niem zo­sta­ją­cych! Wte­dy tyl­ko, gdy za­sze­le­ści­ły je­dwab­ne sza­ty, naj­kosz­tow­niej­szy przed­miot zbyt­ku dam rzym­skich, od­naj­dy­wa­no w tym szme­rze da­le­kie echa ba­ła­mut­nych po­wie­ści o Se­re­sie czy­li Thi­ni­sie (tak się pod­ów­czas zwa­ły Chi­ny); je­dy­nie wśród wzno­szą­ce­go się wy­so­ko kłę­bu won­nych ka­dzi­deł przy uczcie pod­sy­ca­nej ko­rzen­ne­mi przy­pra­wa­mi, usły­szeć moż­na było wzmian­kę o bo­ga­tych In­dy­ach w for­mie nad­przy­ro­dzo­nych ob­ra­zów. Da­rem­nie pe­wien uczo­ny Fran­cuz sili się do­wieźdź na pod­sta­wie po­ezyj po­zo­sta­wio­nych przez pa­ne­gi­ry­stów Au­gu­sta, że nad brze­giem Ty­bru do­kład­ne mia­no wia­do­mo­ści o "kwie­ci­stem pań­stwie Środ­ka", o wy­brze­żach Gan­ge­su, o Bak­tryi, Sey­tyi i o brze­gach mo­rza Ka­spij­skie­go. To, co o da­le­kim Wscho­dzie mó­wią w po­ezy­ach swo­ich Wir­gi­liusz, Ho­ra­cy, Pro­per­cy­usz i Ty­bul­lus, ma tyl­ko zna­cze­nie barw­nych ob­raz­ków do­ga­dza­ją­cych próż­no­ści rzym­skiej lub fan­ta­stycz­nych kwia­tów, któ­re­mi po­eci prze­pla­tać chcie­li lau­ro­we wień­ce ce­za­rów. Nie­zna­no­mi nie były te kra­iny Wscho­du, ale wia­do­mo­ści geo­gra­ficz­ne Rzy­mian w li­chym, na­der li­chym przed­sta­wia­ją się sto­sun­ku do po­tę­gi Rzy­mu, do śmia­łe­go po­lo­tu or­łów rzym­skich, do dą­żeń cy­wi­li­za­cyi rzym­skiej, obej­mu­ją­cych, świat cały!

Nie wie­le głęb­sze, a bez po­rów­na­nia har­dziej ogra­ni­czo­ne były wia­do­mo­ści geo­gra­ficz­ne w za­chod­nio-rzym­skiem pań­stwie – jak­kol­wiek By­zan­ciurn, sta­no­wi­ło nie­ja­ko próg, przez któ­ry roz­ma­ite ludy azy­atyc­kie ci­snę­ły się wte­dy do Eu­ro­py ze swo­ich pier­wot­nych sie­dzib.

O sto­sun­kach dy­plo­ma­tycz­nych rzym­skich ce­za­rów z Chi­na­mi, Bak­try­ąi In­dy­ami, ską­pe tyl­ko i nie­wy­raź­ne po­sia­da­my wska­zów­ki; tym­cza­sem hi­sto­rya z więk­szą już sta­now­czo­ścią wspo­mi­na o po­li­tycz­nem ze­tknię­ciu lub o róż­nych po­sel­stwach wy­mie­nio­nych mię­dzy Kon­stan­ty­no­po­lem a lu­da­mi Azyi za­chod­niej i środ­ko­wej jak np. Per­sa­mi, Far­ta­mi, Hun­na­mi, Awa­ra­mi i Tur­ka­mi. Na­wet Chiń­czy­cy wie­dzie­li coś o Bi­zan­ty­nach, wspo­mi­na­ją o nich bo­wiem czę­sto pod na­zwą Fu­lin kro­ni­ki chiń­skie od 122 roku przed Chry­stu­sem do 639 po Chry­stu­sie. Jaka jed­nak­że była ko­rzyść z tych sto­sun­ków dla ów­cze­snej cy­wi­li­za­cyi grec­kiej lub dla póź­niej­szych wie­ków? – Ma­lucz­ka albo i żad­na. Po­dzi­wia­jąc sam sie­bie pod wpły­wem złud­nych oma­mień próż­no­ści, Rzy­mia­nin uwa­żał bar­ba­rzyń­ców za nie­god­nych głęb­sze­go zba­da­nia i nie wie­rzył, aże­by zdol­ni byli oce­nić do­bro­dziej­stwa lep­szych sto­sun­ków spo­łecz­nych. Rzym wschod­ni i za­chod­ni po­żą­dał tyl­ko ich skar­bów, po­słu­gi­wał się ich woj­skiem; pod tym wzglę­dem prze­szłość – to ra­czej, nie nasz wiek… dą­ży­ła do ce­lów wy­łącz­nie ma­te­ry­al­nych, ile­kroć pra­sta­re Azyi ob­sza­ry czy­ni­ła wi­dow­nią swej chci­wo­ści i py­chy. Słusz­nie też moż­na twier­dzić, że do­pie­ro od zja­wie­nia się róż­nych na­wra­ca­ją­cych chrze­ści­jan i za­kon­ni­ków roz­po­czy­na się nowa era, w kto­rej Za­chód w ce­lach rze­ko­mo hu­ma­ni­tar­nych czy też mo­ral­nych zbli­ża się do Wscho­du. Po­mi­ja­jąc już le­gen­dy, we­dług któ­rych świę­ty To­masz i świę­ty Bar­tło­miej aż do da­le­kich In­dyj i Chin nie­śli na­ukę chrze­ści­jań­ską,znaj­du­je­my w chwi­li wy­stą­pie­nia ma­ho­me­ta­ni­zmu pew­ne śla­dy dziw­nie po­tęż­ne­go wpły­wu ko­ścio­ła ne­sto­ry­an­skie­go na sa­mym Wscho­dzie, a.szcze­gól­niej w tych kra­jach, któ­re dziś na­wet sły­ną ze swej nie­do­stęp­no­ści. Nie mamy za­mia­ru za­sta­na­wiać się nad tem:

o ile na­uka ko­ścio­ła wschod­nie­go, tak za­sad­ni­czo róż­na, od na­uki ko­ścio­ła za­chod­nie­go, wpły­nąć mo­gła na ów­cze­sny stan cy­wi­li­za­cyi w Azyi wy­zna­ją­cej bud­dyzm; mis­sy­ona­rze ko­ścio­ła wschod­nie­go byli śmia­ły­mi pio­nie­ra­mi, śla­dem któ­rych szli na­tchnie­ni ucznio­wie mi­no­ry­tów, do­mi­ni­ka­nów i fran­cisz­ka­nów: – a jak­kol­wiek Ode­ryk z Po­rde­no­ne. Jan z Mon­te­co­rvi­no, An­drzej z Pe­ru­dżyi, Pa­skal z Vit­to­ryi i inni przed­sta­wia­ją spo­sób my­śle­nia ów­cze­sne­go Za­cho­du w świe­tle, któ­re pod wzglę­dem ja­sno­ści i cie­pła wie­le po­zo­sta­wia do ży­cze­nia, – nie­po­dob­na wszak­że nie po­dzi­wiać pięk­ne­go na­tchnie­nia, rzad­kich po­świę­ceń i go­to­wo­ści tych mę­żów na śmierć mę­czeń­ską. Są oni przed­sta­wi­cie­la­mi spo­łe­czeń­stwa, któ­re ich wy­da­ło, a któż­by mógł wąt­pić, że na­wet śre­dnio­wiecz­na Eu­ro­pa o wie­le już prze­wyż­sza­ła czę­sto sła­wio­ną ale czę­ściej jesz­cze nie­ro­zu­mia­ną Azyę?

Na szcze­gól­ną uwa­gę za­słu­gu­je ta oko­licz­ność, że gdy sta­ra Azya w zu­peł­nej po­zo­sta­wa­ła obo­jęt­no­ści i nie­świa­do­mo­ści wzglę­dem mło­dej Eu­ro­py. – Eu­ro­pa mimo spo­wi­ja­ją­ce ją ciem­no­ści, czu­ła od bar­dzo daw­na po­pęd do ba­da­nia nie­zna­nych kra­jów. Pod­czas, gdy Chiń­czy­cy, In­dy­anie, Ta­ta­rzy i Per­so­wie nic o świe­cie Fran­ków nie sły­sze­li, a na­wet sły­szeć nie chcie­li – u nas, we Wło­szech, w Niem­czech i w Wę­grzech, zna­leź­li się lu­dzie gna­ni gor­li­wo­ścią re­li­gij­ną lub na­mięt­no­ścią do przy­gód, któ­rzy pra­gnę­li zwie­dzić cza­ro­dziej­skie kra­je Wscho­du, aże­by po­tem po­wró­ciw­szy do oj­czy­zny, kre­ślić zdzi­wio­nym ziom­kom ob­raz swo­ich wę­dró­wek w ry­sach naj­czę­ściej dzi­wacz­nych, w bar­wach do du­cha cza­su za­sto­so­wa­nych. Nie­wia­do­mość jest mat­ką nie­uf­no­ści; to też nic dziw­ne­go, że prze­waż­ną więk­szość uzna­ła za nie­praw­dzi­we ob­ra­zy kre­ślo­ne przez Mar­ka Polo i in­nych śre­dnio­wiecz­nych po­dróż­nych. Gorz­ka to była za­pła­ta za cięż­ką pra­cę, ale też i pra­ca bez śla­du nie zgi­nę­ła; zna­la­zła się bo­wiem za­wsze szczu­pła mniej­szość, któ­ra do­ko­na­ne ba­da­nia za­cią­gnę­ła do księ­gi fak­tów, a zu­żyt­ko­wu­jąc zdo­bycz du­cho­wą na cele han­dlo­we, wie­le się do togo przy­czy­ni­ła, że gdy okrą­żo­no przy­lą­dek Do­brej Na­dziei, sta­ra Azya za­czę­ła co­raz czę­ściej zwra­cać uwa­gę pio­nie­rów Za­cho­du. Wia­do­mo­ści, któ­re od tego cza­su aż do koń­ca ze­szłe­go stu­le­cia, za­czę­ły do nas do­cho­dzić, od­zna­cza­ją się co­raz wy­raź­niej ce­chą do­kład­no­ści i au­ten­tycz­no­ści, wie­le rze­czy uwa­ża­nych daw­niej za baj­kę zy­sku­je do­nio­słość fak­tów stwier­dzo­nych; ale wia­do­mo­ści et­no­gra­ficz­ne i geo­gra­ficz­ne są udzia­łem do­pie­ro XIX stu­le­cia kie­dy Eu­ro­pa we­wnętrz­nie du­cho­wo­mi zdo­by­cza­mi wzmoc­nio­na, w pro­mie­nie­ją­cy pan­cerz swej wyż­szo­ści uzbro­jo­na, wy­stę­pu­je jako nie­zwy­cię­żo­ny za­pa­śnik na wszyst­kich punk­tach kuli ziem­skiej. Przed ta­kim szer­mie­rzem ustą­pić mu­sia­ła naj­bar­dziej za­sko­ru­pia­ła za­ro­zu­mia­łość; naj­star­sze i naj­dum­niej­sze ludy w po­czu­ciu bez­sil­no­ści uko­rzy­ły się, upa­dły prze­gro­dy idei se­pa­ra­ty­stycz­nych, otwo­rzy­ły się je­den po dru­gim por­ty… mia­sta, i wte­dy do­pie­ro moż­na było prze­nik­nąć ta­jem­ni­cę ta­jem­nie i w owym cza­sie sta­ra mat­ka Azya znie­wo­lo­na zo­sta­ła uchy­lić zwod­ni­czą za­sło­nę i dzie­cię­ciu swe­mu, Eu­ro­pie, od­sło­nić w ca­łej na­go­ści twarz ze­szpe­co­ną zmarszcz­ka­mi i od­mła­dza­ją­ce­mi ko­sme­ty­ka­mi.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: