Judasz - ebook
Judasz - ebook
Sądziłeś, że znasz tę historię…
Historia nadaje mu różne imiona. Złodziej. Kłamca. Zdrajca. Zhańbiony i okryty złą sławą samobójcy, stał się człowiekiem, którego imię jest synonimem zdrady… A także jedynym uczniem, którego Jezus nazwał „przyjacielem”.
Bestsellerowa autorka „New York Timesa” przedstawia przekonujący portret najbardziej szkalowanej postaci biblijnej wszech czasów – od burzliwego dzieciństwa po zostanie człowiekiem znanym światu jako zdrajca Jezusa. Mało tego, „Judasz” to niezwykłe spojrzenie na życie Jezusa, które zmusza nas do ponownej refleksji nad tym, co, wydawałoby się, wiemy o najsławniejszej – i najbardziej niesławnej – postaci religijnej w historii.
„Judasz”, powieść osadzona w realiach historycznych, jest pierwszą książką z nowej serii.
Nagrody:
Christian Book Award
ECPA Awards Banquet
Autorka:
Tosca Lee – okrzyknięta przez krytyków bestsellerową autorką „New York Timesa”. Wielokrotnie nagradzana za swe powieści, ceniona za kunszt pisarski; jej bohaterowie są wielowymiarowi, a historie dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
Tosca Lee mieszka w Midwest.
Fragmenty recenzji:
Książka, która pochłania cię bez reszty od pierwszych stron. Umiejętności badawcze i warsztat językowy Lee rzuciły na Judasza nieznane dotąd światło. Prosta i jednowymiarowa postać, czarny charakter Ewangelii odchodzi do przeszłości. W Judaszu mamy bowiem do czynienia z wyjątkowym człowiekiem, którego marzenia, nadzieje i obawy doprowadzają do katastrofy. Znakomite pisarstwo.
Dr Joe Cathey, biblista Dallas Baptist University
Niepokojąco mroczna i zapierająca dech w piersiach powieść. Judasz jest zarówno wizjonerski, jak i precyzyjny co do najmniejszego szczegółu historycznego – a to nie lada osiągnięcie. To epicka, mistrzowska narracja spod pióra jednej z najbardziej utalentowanych współczesnych pisarek.
Steven James, autor Placebo
Tosca Lee jest mistrzynią fabuły. Ma serce poety, umysł naukowca i wyobraźnię powieściopisarza. Te trzy cechy stopiły się w harmonijną całość, dzięki której powstała dająca do myślenia, niepokojąca i poruszająca serce opowieść o najsławniejszym zdrajcy w historii. Judasz należy do tych książek, która nieprędko, jeśli w ogóle, przestanie zajmować myśli.
Josh Olds, Life Is Story
To piękny przykład tego, co powinno się nazywać literaturą doskonałą. Dzięki znakomitej fabule, historia przenosi nas w przeszłość do czasów Jezusa i pod koniec zmienia podejście czytelnika. Tej książki nie można przegapić!
Robin Caroll, autor serii Justice Seekers
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7516-986-7 |
Rozmiar pliku: | 784 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Steve Berry, autor bestsellerowej The King’s Deception
Judasz należy do tego rzadkiego rodzaju powieści, które sprawiają, że sięgasz do głębi i wynurzasz się stamtąd płacząc i śmiejąc się równocześnie. Jeśli uważasz, że znasz Jezusa czy Judasza, przemyśl to raz jeszcze. Poprzez zamiłowanie do szczegółu oraz energiczną narrację Tosca Lee powołuje do życia opowieść, która zmieni serca i umysły wielu czytelników. Lektura obowiązkowa.
Ted Dekker, autor bestsellerów „New York Timesa”
Tosca Lee nie pozwala opowieściom biblijnym obrócić się w przebrzmiałe historyjki, pozbawione znaczenia dla współczesnego człowieka. Podobnie jak w swoich poprzednich powieściach przywołuje znane postaci całkowicie na nowo. W Judaszu aż za dobrze rozpoznajemy siebie w zmaganiach, nadziejach i niepowodzeniach Judasza. Książka ta jest bogata w źródła i dobitna narracyjnie. Odkąd ją przeczytałem, nie mogę jak gdyby nigdy nic oczerniać innych, bez uprzedniego zmierzenia się z ludzkimi słabościami we własnym sercu.
Eric Wilson, autor bestsellerów „New York Timesa”
Książka, która pochłania cię bez reszty od samego początku. Umiejętności badawcze i językowe Lee rzuciły na Judasza nieznane dotąd światło. Prosta, jednowymiarowa postać, czarny charakter Ewangelii odchodzi do przeszłości. W Judaszu mamy do czynienia z wyjątkowym człowiekiem, którego marzenia, nadzieje i obawy doprowadzą go do katastrofy. Znakomite pisarstwo.
Dr Joe Cathey, biblista Dallas Baptist University
Judasz to podróż przez historię i naturę zdrady oraz przyjaźni. Zaskakujące opisy, bogaty kalejdoskop scenerii, a także przekonująca fabuła czynią z książki przenikliwą opowieść. Po raz kolejny w oczy rzucają się doskonały warsztat i inteligencja Lee.
Mary DeMuth, autorka The Muir House
Lektura Judasza jest jak spoglądanie na nieznane fragmenty Nowego Testamentu, wypełnione przypuszczeniami o tym, „jak mogło być”. To, co znane, nabiera nowego znaczenia, jakby widziane oczami apostołów, a szczególnie tego, którego motywy budzą kontrowersje nawet dwa tysiące lat później. Judasz jest świetnie i kunsztownie napisany. Jego przekaz zapada w pamięć i rezonuje w czytelniku, który zadaje sobie pytanie: „Co ja bym zrobił?”.
Tracy L. Higley, autorka Garden of Madness
Judasz przedstawia najbardziej wiarygodne motywy Judasza, jakie kiedykolwiek opisywano w powieściach. To nie rozwścieczony, przerysowany, żądny zła Judasz, którego mógłbyś kopnąć i odejść niewzruszony. To Judasz, którym mógłbyś być ty czy ja.
Randy Ingermanson, laureat Christy Award, autor Transgression
Proponowane przez Lee spojrzenie na okrytą najgorszą sławą postać w historii jest równocześnie bardzo oryginalne i poruszające. Splot szczegółów historycznych, ludzkiego dramatu i duchowego wglądu poprowadzi cię do druzgocących wniosków.
James Scott Bell, autor One More Lie
W sercu powieści Lee znajdują się przemyślenia dotyczące znaczenia męki Jezusa, a także zawodu i zamieszania, jakie wywołała Jego posługa. Powstała wciągająca lektura, oparta na historii Judasza i Jezusa (…). To świetnie napisany, solidny kawałek literatury.
Darrell L. Bock, profesor Dallas Theological Seminary
Niewielu pisarzy jest w stanie w pełni uruchomić wyobraźnię na tak emocjonalnym poziomie. Jeszcze mniej bierze na warsztat postać obarczoną uprzedzeniami i całkowicie zmienia zdanie czytelnika. Tosca Lee bije na głowę rzesze pisarzy, a także, z lekkim piórem i duchem pełnym pasji, obdarza nas pięknym i świeżym spojrzeniem na historię starą jak świat. Tej książki nie można przegapić.
Lori Twitchell, FictionAddict
Tosca Lee jest mistrzynią fabuły. Ma serce poety, umysł naukowca i wyobraźnię powieściopisarza. Te trzy cechy stopiły się w harmonijną całość, dzięki której powstała dająca do myślenia, niepokojąca i poruszająca serce opowieść o najsławniejszym zdrajcy w historii. Oprócz tego, Judasz zmusza czytelnika do spojrzenia na Jezusa w nowym świetle i postawienia sobie pytania, czy naprawdę zrozumiał nowinę o Królestwie. Judasz należy do tych książek, które nieprędko, jeśli w ogóle, przestaną zajmować myśli.
Josh Olds, Life Is Story
Niepokojąco mroczna i zapierająca dech w piersiach powieść. Judasz jest zarówno wizjonerski, jak i precyzyjny co do najmniejszego szczegółu historycznego – a to nie lada osiągnięcie. To epicka, mistrzowska narracja spod pióra jednej z najbardziej utalentowanych współczesnych pisarek.
Steven James, autor Placebo
Czy miałeś kiedykolwiek tyle szczęścia, by dorwać wejściówkę za kulisy koncertu, zdobyć ten szczególny bilet, który pozwala zerknąć na fragment życia kogoś sławnego? Ta książka to twoja wejściówka do życia jednej z najbardziej zhańbionych postaci w historii chrześcijaństwa. Większość chrześcijan uczyła się, że Judasz = zło. Napiętnowaliśmy go. W tej przekonującej książce, którą czyta się jednym tchem, Tosca Lee pyta: „a co jeśli?”. Co jeśli Judasz tak naprawdę przypominał ciebie albo mnie? Co jeśli jego historia nie była taka czarno-biała, jak nam mówiono? Co jeśli, tak jak u każdego z nas, sytuacja rodzinna, młodzieńcze ideały, niezamierzone konsekwencje sprzysięgły się, by wyszedł na kogoś, kim nie był? Co jeśli zobaczysz w Judaszu samego siebie?
Jim Henderson, autor Jim and Casper Go to Church oraz The Resignation of Eve
W Judaszu autorka bestsellerów z listy „New York Timesa” zabiera czytelników do serca i umysłu Judasza, człowieka, którego imię stało się synonimem zdrajcy. Co doprowadziło go do wydania Jezusa? W świetle jego oczekiwań i ówczesnej kultury motywy Judasza nabierają nowego kształtu. Mężczyzna, który desperacko poszukiwał mesjasza – za kogo uważał Jezusa? Odpowiedź może cię zaskoczyć. Historia ta jest wyrazista, inspirująca i szczera do bólu.
Jill Eileen Smith, autorka serii Wives of King David
Jaki człowiek mógł zrobić to, co Judasz? Tosca Lee zabiera nas prosto do poranionego serca i udręczonej duszy niesławnego zdrajcy, dosłownie udzielając mu głosu, który odbija się echem w straszliwym ciężarze jego samotnej decyzji. W pełni przekonujące.
Susan Meissner, nagradzana autorka The Shape of Mercy
Książka jest przeznaczona dla każdego, kto zadaje sobie pytania: „Dlaczego Judasz to zrobił? Jak mógł być tak blisko Zbawiciela przez tak długi czas, a potem zwrócić się przeciwko Niemu?”. Powieść Lee jest zarówno przenikliwa, jak i nadzwyczaj umiejętnie napisana. Szczegóły historyczne powołują czasy Jezusa do życia w nadzwyczajnym stylu.
Davis Bunn, autor Hidden in Dreams
Judasz to piękny przykład tego, co powinno się nazywać literaturą doskonałą. Dzięki znakomitej fabule historia przenosi nas w przeszłość do czasów Jezusa i pozwala spojrzeć na nie z zupełnie nowej perspektywy. Tej książki nie można zignorować!
Robin Caroll, autor serii Justice Seekers
Istnieje niewielu autorów, po których książki sięgam zawsze. Tosca Lee jest jednym z nich. Judasz utwierdził mnie w przekonaniu, że niewielu współczesnych pisarzy ją przewyższa. Judasz jest niczym rakieta, która błyskawicznie przeniesie cię w bezmiar jestestwa Jezusa. Jego współczucie, zaciekłość i miłość – wszystko to widziane oczami mężczyzny, którego niewielu dotąd poznało. Znakomite. Przejmujące. Przepełnione smutkiem. Przeczytaj koniecznie.
James L. Rubart, autor Soul’s Gate
Nikt nie czyta w myślach postaci historycznych tak gruntownie i przekonująco jak Tosca Lee. W swej najnowszej książce autorka podejmuje się rozwiązać zagadkę Judasza Iskarioty, zdrajcy Jezusa. Poprzez znakomite pisarstwo, dogłębną analizę źródeł i szczerą empatię snuje opowieść pełną skomplikowanych uczuć, sprzecznych zobowiązań i cierpiącej ludzkości. Ta hipnotyzująca fabuła sprawi, że raz jeszcze przemyślisz fragmenty biblijne, które wydawały ci się znane, i na nowo zastanowisz się nad wagą miłości, prawdziwej miłości. Słowem, Judasz to niezapomniana lektura!
Robert Liparulo, autor The 13th Tribe, The Judgement Stone oraz Comes a Horseman
Znakomite pisarstwo Lee uzależnia. Ta książka przynosi nowe, zachwycające spojrzenie na Judasza oraz najbardziej niesławny akt zdrady w historii. Pytanie „co ja bym zrobił?” nie daje spokoju, uznaje nas winnymi i rzuca wyzwanie od pierwszej do ostatniej strony tej mistrzowskiej opowieści.
Ken Coleman, gospodarz audycji The Ken Coleman Show i autor One Question
Tosca Lee nadal dojrzewa jako mistrzyni fabuły i pogłębia swoją refleksję. Judasz stanowi do tej pory najlepszy dowód jej wzrastania. Wprost nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
William P. Young, autor The Shack
Judasz to lektura przepełniona na przemian smutkiem i zwycięstwem. Połączenie starannych badań i pięknej prozy zaowocowało historią, która sprawi, że podasz w wątpliwość wszystko, co do tej pory wiedziałeś o Judaszu – człowieku, który wydał Jezusa pocałunkiem – i o sobie samym.
Nicole Baart, autorka Far From Here oraz Sleeping in EdenEpilog
Na poboczu drogi do Kafarnaum charczy pies. Jest wściekły i parszywy. Brudny i niekochany.
Jego życie jest więcej warte niż moje.
Gdybym tylko jako dziecko nie opuścił Jerozolimy. Gdyby tylko Herod nie umarł. Gdybym tylko nie zawiesił wzroku na tamtym wychudzonym człowieku stojącym nad brzegiem Jordanu.
Nazarejczyk.
Będą mówić, że Go zdradziłem, że sprowadziłem Jego wartość do trzydziestu srebrników. Że zwróciłem się przeciwko swojemu mistrzowi.
Nie znają mnie.
Nie zadają sobie pytania, czy mogliby zrobić to samo, co ja. Przecież gdyby się nad tym zastanowili, musieliby dopuścić do siebie myśl, że wcale aż tak bardzo się nie różnimy. Odebraliby sobie prawo do potępiania i do pocieszania się słowami: „Przynajmniej nie jestem taki jak on!”.
Mój mistrz nauczał o tym kiedyś w przypowieści.
Ale skoro nie znają mnie, nie znają i Jego. W ten sposób zabiorę prawdę ze sobą do otchłani.
Judasz. Kiedyś było to dobre imię, silne imię, imię naszego ludu: pokolenia Judy. Mieszkanie dla Świątyni, która jest domem Pana.
Z doliny, w której jestem, nie widzę Świątyni – ani marmuru i złota jej oblicza, ani dymu unoszącego się z ołtarza, przerzedzającego się pod koniec dnia. Widzę tylko dym palonych śmieci, i czuję, jak rozsadza mi gałki oczne…
Pętla na szyi.
Zachód słońca. Straciłem już słuch, ale jeszcze czuję wiatr, który mknie przez dolinę i owiewa mnie niczym skradziony oddech. Dmie na wschód w kierunku pustyni, jakby galopował na końskim grzbiecie.
Tam. Ciemne światło.
Teraz się boję. Ponieważ wiem, że w Szeolu nikt nie chwali Boga, lecz przez wieczność rozmyśla nad tym, jak inaczej mógł postąpić.
Znów ciemne światło. Ktoś idzie. Jakiś chłopiec.
To ja.1
W dniu, w którym uciekliśmy z Jerozolimy, za panowania Cezara Augusta, miałem sześć lat. Przez całe swoje życie nie znałem innego miejsca poza Jerozolimą. To była siedziba Świątyni i pępek świata. W Jerozolimie mieścił się Przybytek Boży i mimo obecności żołnierzy rzymskich czy hipodromu Heroda żaden szanujący się mąż Izraela nie zamierzał jej opuszczać.
Oniemiałem, gdy pewnego dnia mój ojciec, pobożny człowiek, oświadczył, że wyruszamy w drogę.
Byłem tym mocniej zdziwiony, że właśnie tamtego ranka ojciec wpadł do domu z wieściami, że Herod, nasz król, zmarł. Sądziłem, że to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Choćby dlatego, że nigdy wcześniej nie widziałem ojca tak rozradowanego. Śpiewał głośno psalm Dawida, podczas gdy matka klaskała w dłonie, a ja i mój starszy brat Jozue krzyczeliśmy i tańczyliśmy na ulicy. Nie byliśmy jedyni. Wkrótce cała Jerozolima wybuchła radością.
Wciąż świętowaliśmy, gdy przybiegł Aaron, przyjaciel ojca.
– Gdzie twój ojciec? Szymonie! – zawołał. – Ściągają orła!
Ojciec wyszedł, aby się przywitać. Aaron był jednak zbyt pobudzony, by ucałować go na powitanie.
– Zdejmują orła Heroda z muru Świątyni!
Choć miałem tylko sześć lat, sporo się już nasłuchałem o tym ohydztwie przytwierdzonym do wielkiej świątynnej bramy, o tym złotym świadectwie służalczości względem Rzymu. Ów orzeł był wszystkim, czego musiał nienawidzić Żyd: płaskorzeźbą, która łamała Boże Prawo, i symbolem Rzymu.
– Chłopcy, wejdźcie do środka – powiedział tylko ojciec i udał się do Świątyni.
Godzinami wyobrażałem go sobie na ramionach innych ludzi, jak zrywa orła wśród wiwatów. Ale kiedy wrócił, zauważyłem, że zaciska zęby.
– Pakujcie wszystko, co jesteście w stanie unieść. Prędko – polecił. – Wychodzimy.
Wyszliśmy w nocy, przekupiwszy strażnika, by wypuścił nas niewielkimi drzwiczkami u bram miasta.
Cały kolejny dzień podróżowaliśmy w milczeniu, matka ściskała mnie mocno za rękę, a brat był pobladły, zamyślony i rzucał ukradkowe spojrzenia ojcu.
Nie wiedziałem, co się stało – poza tym, że Jerozolimie groziło jakieś niebezpieczeństwo, a ojcu pogłębiły się zmarszczki wokół oczu. Wiedziałem natomiast, że nie powinienem zarzucać go pytaniami. Później dowiem się wszystkiego od Jozuego. Mój dziesięcioletni brat był wspaniały. Już wtedy wszyscy wiedzieli, że zostanie wielkim nauczycielem Prawa. I z tego powodu ja także chciałem nim zostać.
Ale kilka godzin później, kiedy uświadomiłem sobie, że jeszcze nigdy nie znajdowałem się tak daleko od Jerozolimy, zacząłem się martwić.
– Ojcze – powiedziałem. – Czy zdążymy do domu na Paschę?
To było moje ulubione święto; czas, kiedy z Jozuem kupowaliśmy baranka i przynosiliśmy go kapłanom do Świątyni.
– Nie, Judaszu – odparł. – Jerozolima to punkt zapalny, a Bóg wzywa nas do Galilei.
– Ale dlaczego…
– Już wystarczy.
Tamtej nocy, w zatęchłej piwnicy gospody, między mną a leżącym obok bratem panowała krępująca cisza.
Wsparłem się na łokciu. Stojąca na schodach samotna lampka rzucała przyćmione światło. Byłem w stanie dojrzeć jedynie profil Jozuego. Mój brat wpatrywał się w sufit.
– Herod nie umarł – powiedział wreszcie. – Słyszałem, jak ojciec rozmawia z jednym z mężczyzn, z którymi dzisiaj szliśmy. To była plotka. Król jest chory, ale żyje.
– Ale ojciec powiedział…
– Mylił się. Wszyscy byli w błędzie. Plotka dodała ludziom odwagi do tego, by zdjąć orła. Dopóki nie przybyli żołnierze Heroda. – Odwrócił się ku mnie. – Pojmali Aarona.
Gapiłem się na niego w ciemnościach.
– To nauczyciele Juda i Maciej wraz ze swymi uczniami opiekowali się Świątynią.
Zarówno ojciec, jak i Aaron byli uczniami sławnego nauczyciela Judy syna Sarifajosa. To właśnie po nim – a po części również po Judzie Machabeuszu, wojowniku zwanym Młotem – otrzymałem imię. W piwnicy nagle zrobiło się zdecydowanie za zimno.
– Słyszałem, jak ojciec mówił, że kiedy tam dotarli, Aaron zaczął przepychać się przez tłum. Wspiął się na ramiona jakiegoś młodzieńca, aby pomóc w ściągnięciu orła. Nasz ojciec nie zdołał się przedostać. Stał więc z tyłu i obserwował; mówił, że chciał zaświadczyć swoim synom o dniu, który z pewnością wkrótce stanie się pierwszym dniem przyjścia Pana. Właśnie zdjęto orła, kiedy pojawili się żołnierze. Ale wszyscy tak głośno się cieszyli, że nikt nie słyszał jego ostrzeżenia.
– W takim razie on tego nie zrobił! – Mimo to i tak się bałem.
Jozue milczał.
– Aresztują ojca?
– Nie. Ale dlatego uciekliśmy.
– Co się stanie z pozostałymi?
– Nie wiem.
– Ale co, jeśli…
– Matka idzie. Śpij.
Ja jednak nie mogłem zasnąć. Zamknąłem oczy dopiero wówczas, gdy ojciec zszedł na dół; pożałowałem, że nie podróżujemy nocą. Po raz pierwszy odkąd opuściliśmy Jerozolimę, zapragnąłem być daleko stąd.
Śnili mi się żołnierze. Byłem przyzwyczajony do ich widoku w Świętym Mieście, jak wchodzili do twierdzy Antonia i wychodzili z niej, lub jak pracowali wzdłuż murów i akweduktów; ale tamtej nocy wtargnęli do pomieszczenia, w którym spaliśmy, i wyciągnęli ojca na zewnątrz. Obudziłem się z krzykiem.
– Co się stało, Judaszu? Ciii… – szepnął ojciec, przyciągając mnie do siebie. Poczułem zapach upalnego dnia, który utrzymał się na jego skórze. – Już dobrze. Śpij.
Zwinąłem się w kłębek pod ciężarem jego ramienia i leżałem tak, z otwartymi oczami, dopóki żołnierze nie ulotnili się niczym zjawy. Słyszałem tylko cichy szmer oddechu ojca.
•••
Kiedy dotarliśmy do Scytopolis, od Jeziora Galilejskiego dzieliło nas dwadzieścia pięć kilometrów. Zbliżało się Purim, wiosenne święto poprzedzające Paschę.
Scytopolis było największym po Jerychu miastem na naszej trasie. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie coś budowano, włączając w to szeroką ulicę, którą wykładano właśnie idealnie wykonaną kostką bazaltową. Minęliśmy budynek wyglądem przypominający świątynię i zagapiliśmy się na stojący przed nim posąg mężczyzny o pięknej twarzy, pełnych ustach – i obnażonej męskości, która wisiała między jego udami niczym kiść winogron. Nie widziałem dotąd wielu rzeźb ani obrazów, a już na pewno nigdy nie oglądałem nagiego nieobrzezanego mężczyzny.
– Nie patrz tam – powiedział ojciec. – To jest niemiłe Panu.
Odwróciłem wzrok, ale w myślach już odtwarzałem obrazy – postacie nagiego mężczyzny i innych osób odzianych w same tylko wieńce laurowe, tańczących u wejścia do świątyni.
Znaleźliśmy gospodę prowadzoną przez Żydów. Tamtego wieczoru, przebrawszy się w czyste ubrania, rozpoczęliśmy post i udaliśmy się do synagogi.
W trakcie czytania Pism zaczęło mi burczeć w brzuchu. Jozue nachylił się do mnie.
– Może nasz post sprawi, że królestwo Boże nadejdzie prędzej – szepnął.
Pokiwałem twierdząco. Nie wiedziałem, jak dokładnie będzie wyglądać nadchodzące królestwo, oprócz tego, że nie będzie tam Rzymian, gojów i Samarytan.
A co najważniejsze, Aaron nie zostanie pojmany, a ojciec będzie bezpieczny.
Tamtej nocy siedzieliśmy z innymi gośćmi do późna, w blasku okrągłego księżyca. W domu moi kuzyni zwykli długo się bawić, a następnego dnia wstawali późno, skracając sobie czas do zachodu słońca, kiedy w końcu mogli się najeść. Ale tutaj nie było żadnych zabaw, a małe dzieci już dostały swój posiłek i zasnęły w ramionach matek.
Do tego czasu umierałem z głodu, mój żołądek zacisnął się jak pięść. Wiedziałem jednak, że muszę nauczyć się pościć, jeżeli pragnę zostać ważnym nauczycielem, takim jak mój brat, który przysłuchiwał się rozmowom dorosłych, zupełnie jakby już był jednym z nich. Ale ponieważ wciąż nie mogłem zasnąć, zacząłem modlić się o spokojny sen.
– Herod przeniósł wszystkich więźniów do Jerycha – usłyszałem głos gospodarza. – Kupiec przybył z wieściami dwa dni temu.
Jozue trącił mnie i zrozumiałem, że mówią o ludziach, których aresztowano podczas ściągania orła. Natychmiast się rozbudziłem.
Inny mężczyzna, który szedł z nami z gospody do synagogi, pokręcił głową.
– Nie spotka ich nic dobrego. Dlaczego mają być męczennikami, skoro za kilka dni Herod umrze? Niech Pan to uczyni!
Po zebranych przetoczył się pomruk aprobaty.
Patrzyłem na Jozuego, serce waliło mi jak młotem. Nie wiedziałem, kim jest męczennik, ale dostrzegłem czujne spojrzenie brata i grymas na twarzy ojca, kiedy wszyscy zaczęli mówić równocześnie.
– Rzymianie nadal tu będą.
– Wolę Rzymian niż Heroda. Jego własna rodzina nie jest przy nim bezpieczna. Cezar dobrze powiedział, że woli być świnią Heroda niż jego synem.
– Sądzę, że ten bękart byłby w stanie zjeść świnię.
Pochyliłem się nieco, przyciskając kurczowo dłonie do brzucha.
– Chodź, Judaszu – szepnął Jozue, gestem wskazując, abym poszedł za nim. Wyprostowałem się w bólach.
Zaprowadził mnie do pakunku, który leżał przy naszych rzeczach w jednym z pokoi na zapleczu gospody. Jozue przeszukał zawiniątko i wsunął mi do ręki czerstwy kawałek chleba.
– Masz. Jeśli nie będziesz jadł, rozchorujesz się jak ostatnim razem.
Patrzyłem to na brata, to na chleb, i myślałem. Nie powinienem go przyjmować. Powinienem go wyrzucić.
– Jesteś bardzo gorliwym Żydem – powiedział Jozue. – Ale jesteś młody i nikt nie oczekuje od ciebie, żebyś nie jadł.
– Ale nadchodzące królestwo…
– Kawałek chleba nie sprawi, że Rzymianie odejdą, a Herod szybciej umrze. Jestem twoim starszym bratem, nieprawdaż?
Pokiwałem głową, łzy głupio napłynęły mi do oczu. Zjadłem chleb, gryząc pospiesznie, i udałem się za Jozuem z powrotem na dach.
Właśnie przełykałem ostatni kawałek, gdy ciszę nocy rozdarł okrzyk zaskoczenia – a potem kolejny. Usłyszałem też przenikliwy dźwięk kobiecego głosu.
Wbiegliśmy na dach – wszyscy zerwali się na równe nogi, wpatrując się w niebo. I wtedy przekonałem się dlaczego: tarczę księżyca, przedtem tak pełną i białą, częściowo spowijał cień.
– To omen! – krzyknął ktoś. – Znak!
Zmrużyłem oczy, patrząc na księżyc do połowy osłonięty jakby czarną powieką. Czy już tak zostanie? Czy to dzieło złego ducha?
I wtedy do mnie dotarło.
Zacząłem się trząść, moja skóra stała się zimna i gorąca jednocześnie, a uszy wypełniło przeraźliwe zawodzenie. Wydobywało się z mojego gardła.
– Ciii, Judaszu! – Matka przyciągnęła mnie do siebie. Ale kiedy to zrobiła, mój żołądek gwałtownie się poruszył, a ja zwinąłem się z bólu i zwróciłem posiłek tuż pod jej stopy. Wymiocin było niewiele, ale chleb przybrał postać bladych kawałków, haniebnie oświetlanych przez blask znikającego księżyca. Zacząłem płakać, w ustach i nozdrzach poczułem gryzący smak i zapach. Matka wzięła mnie na ręce i przeniosła nad całym tym pobojowiskiem w ustronne miejsce. Nie wiedziałem, co robić, drżałem, a po policzkach spływały mi gorące łzy.
– To moja wina! – zapłakałem.
– Co takiego? – spytała matka.
– Księżyc… ja to zrobiłem.
Jak Ewa zerwała jabłko, tak i ja zniszczyłem księżyc na niebie.
– Mój gołąbeczku, to nie twoja wina. Czymże jest dla Boga maleńki kawałek chleba? Kazałam Jozuemu ci go dać, żebyś się nie rozchorował. Cichutko już – powiedziała, ocierając moje łzy. – Nie chodzi o ciebie, Judaszu.
Z innych dachów również zaczęły dobiegać krzyki, mężczyźni kłócili się o znaczenie owego zjawiska, ale ja wiedziałem lepiej. Nawet najdrobniejszy czyn może doprowadzić świat do upadku. Mojżesz nigdy nie wszedł do Ziemi Obiecanej za to, że uderzył w skałę dwa razy. A teraz ja doprowadziłem niebo do zguby.
Wyrwałem się z objęć matki, podbiegłem do grupy mężczyzn i znalazłem wśród nich ojca. Chwyciłem go za rękaw.
– Judaszu! Co się dzieje?
Padłem na kolana, a on chwycił mnie i podniósł.
– To moja wina!
– To? Nie, Judaszu, to cud, znak. Nie bój się. Pan mruga do nas. Widzisz?
Zacząłem płakać jeszcze mocniej, aż dostałem czkawki. Ojciec nie znał powagi mojego czynu.
– Zjadłem i spójrz, co się stało! – Nie miałem zamiaru obwiniać matki czy Jozuego; sam zjadłem chleb.
Ojciec zmrużył oczy w ciemnościach i zachichotał. Nie czułem się urażony, kiedy matka mnie nie zrozumiała, ale ojciec? W obliczu tak oczywistej katastrofy czułem się bardziej samotny niż kiedykolwiek.
– Naprawdę myślisz, że to przez ciebie, mały Judaszu? A tam… widzisz? Księżyc pojawia się na nowo.
Spojrzałem w kierunku, który wskazywał palcem ojciec. Rzeczywiście, cień na księżycu nieco się przesunął. Patrzyłem, jak zaczyna się wycofywać, a mój strach pomaleńku ustępował.
Ojciec poklepał mnie po plecach.
– Pan nie odrzuci cię za to, że byłeś głodny. Ale możemy się jutro obmyć, jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej.
Następnego dnia poszliśmy do synagogi i trzykrotnie zanurzyłem się w mykwie. Ojciec był zakłopotany, a brat obserwował mnie ze współczuciem. Dopiero kiedy obmyłem się po raz trzeci, kiedy wyszedłem na zewnątrz i ujrzałem jasny księżyc, poczułem cień ulgi.
•••
Wieści nadeszły, zanim zdążyliśmy opuścić Scytopolis. Herod zmarł tej samej nocy, której nastąpiło zaćmienie księżyca – ale nim odszedł, na stosie w Jerychu spalono dwóch wielkich nauczycieli jerozolimskich oraz ich czterdziestu uczniów. Mój ojciec wybuchnął silnym płaczem i zaczął drzeć na sobie ubrania. Jozue uczynił podobnie.
Ja po prostu płakałem.
Uczniowie, którzy zeznali, że nie podżegali do zdjęcia orła, przeżyli i nienawidziłem ich za to. Nienawidziłem ich, ponieważ wiedziałem, że wśród nich nie było Aarona – Aarona, który walczyłby przeciwko Herodowi do ostatniej kropli krwi, z czystej miłości do Prawa. I wtedy zacząłem płakać jeszcze mocniej, ponieważ wolałbym, żebyśmy nie miłowali Prawa aż tak bardzo.
Przez kilka kolejnych nocy drżałem pod okryciem, a w snach widziałem płonących uczniów.
•••
Choć sądziłem, że tak być nie powinno, pokochałem Seforis. To miasto leżało daleko od Jerozolimy, a tutejsza forteca wydawała się mieścić w sobie świat, który nie znał czegoś takiego jak Świątynia. Nie powinienem był pokochać miasta, które należało do Heroda; wprawdzie Herod już nie żył, ale jego synowie tak jak on czcili orła i pragnęli wszystkiego, co rzymskie – łącznie z ochłapami władzy, które imperium rzucało im niczym okruchy szczeniętom.
Ale pokochałem to miasto, ponieważ tutaj ojciec był bezpieczny. Byliśmy nietykalni.
Poznawałem Seforis po dźwiękach. Głosy dzieci, moich rówieśników, niosły się od podnóża wzniesienia, gdzie rolnicy mieli swoje gospodarstwa i winnice. W ciągu dnia słychać było pianie kogutów. Czasami z daleka dobiegał mnie dźwięk fletu któregoś z pasterzy. A ptaki śpiewały nieustannie.
Tamtej deszczowej wiosny woda ściekała z dachów do podziemnych zbiorników wodnych. To był dobry dźwięk – dźwięk wody. Mech przywierał do kamiennych ścian domów i w ten sposób nawet w słoneczne dni powietrze wokół nich pachniało deszczem; a nad naszymi głowami szumiały sosny.
Mieszkaliśmy z kuzynem ojca, Eleazarem – kapłanem, który pomógł umieścić Jozuego i mnie na naukach u pewnego człowieka. Był on pod takim wrażeniem nad wiek zdolnego Jozuego, że nazywał go „małym rabbim”.
Widziałem, jak wszyscy patrzyli na Jozuego z nieskrywanym zachwytem, jakby mój brat był żywym dowodem na to, że Bóg o nas nie zapomniał i że w roli nowego pokolenia zasiał ziarnko gorczycy, którego wspaniałość do końca pozostanie niepoznana. I choć wiedziałem, że nigdy nie dorównam Jozuemu, to nie dbałem o to. Będą mówili: „Idzie brat Jozuego, syna Szymona. Jak on ma na imię? Aha, rzeczywiście – Judasz”. I to mi wystarczyło.
Tamtego roku po raz pierwszy nie poszedłem do Świątyni na Paschę. Zamiast tego obserwowaliśmy rodziny, które wspólnie wyruszały w drogę. Serce pękało mi z zazdrości, gdy słyszałem, jak śpiewają psalmy pod bramą miasta.
Eleazar zachorował kilka tygodni wcześniej i nie mógł pójść z innymi kapłanami. Widziałem, jak jego żona, stara Sefora, skrywała twarz w dłoniach, kiedy sądziła, że nikt nie patrzy. Jej zachowanie sprawiało, że bałem się o Eleazara. Polubiłem go i modliłem się o zdrowie dla niego. Obmywałem się tak często, że brat się w końcu na mnie zezłościł i powiedział, że nawet faryzeusze robią to rzadziej. Nie mówiąc już o esseńczykach, którzy są tak radykalni, że podczas szabatu nawet nie chodzą się wypróżniać. Czy i ja miałem się od tego powstrzymywać?
Szybko rozważyłem taką ewentualność, ale wiedziałem, że mój żołądek nie będzie tak posłuszny.
Paschę świętowaliśmy w synagodze i w domu Eleazara, który wyzdrowiał, wydawałoby się w cudowny sposób, twierdząc, że to zasługa potrawki z jagnięciny przyrządzonej przez moją matkę i Seforę.
Kilka dni później zaczęli wracać pierwsi pielgrzymi.
Za wcześnie.
Właśnie zebraliśmy się na kolację, gdy do domu wbiegł siostrzeniec Eleazara, rwąc sobie włosy z głowy.
– Wyrżnęli ich razem z ich ofiarami! – wykrzyknął.
– Co się stało? – zażądał wyjaśnień Eleazar, wstając od stołu.
– Nowy król wysłał straże do Świątyni na dzień przed świętem, straże złożone z najemników. Niektórzy pielgrzymi się zbuntowali i zaczęli rzucać w nich kamieniami. Król w odpowiedzi wysłał swoją armię. Była rzeź pielgrzymów: mężczyźni, kobiety, dzieci. Tysiące zabitych!
Ojciec się zachwiał i pobladł na twarzy. Tamtej nocy dom wypełniały szlochy matki i Sefory, mieszające się z jękami Eleazara, który brzmiał nie jak udręczony sędziwy kapłan, ale po prostu jak przegrany starzec.
W rzezi podczas święta Paschy zginęło trzy tysiące ludzi. To był punkt zapalny.
To był początek.