Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Katecheta nr 02/2016 - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
23 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Katecheta nr 02/2016 - ebook

W II numerze kwartalnika „Katecheta”: 

+  „Duchowość na wakacjach naznaczona jest łagodnością” | Rozmowa z ks. Krzysztofem Grzywoczem, teologiem duchowości, cenionym spowiednikiem i psychoterapeutą 

+ „Mam dobre notowania u Boga” | Rozmowa z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej – Zbigniewem Bońkiem 

+ „Okruchy Biblii w Gwiezdnych Wojnach?” | Andrzej Jastrzębski OMI

+ „Syndrom przewlekłego zmęczenia u dzieci i młodzieży” | ks. Marcin Kłosowski

+ „Stres pod lupą”  | Aleksandra Borkowska

+ „Praca, która już nie uszlachetnia. Czyli kilka słów o wypaleniu zawodowym” | Monika Guzewicz

W numerze znajdziecie także scenariusze katechez oraz przedstawień okolicznościowych.

Kategoria: Duchowość
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
Rozmiar pliku: 4,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Drodzy Czytelnicy!

Rozpocznijmy lekturę majowego numeru „Katechety” od pewnej historii biblijnej: „Pewien wysoki urzędnik etiopskiej królowej powracał z Jerozolimy do domu. Siedząc na wozie, czytał proroka Izajasza. Duch Boży powiedział do Filipa: «Podejdź i przyłącz się do tego wozu». Filip dobiegł i usłyszał, że Etiopczyk czyta proroka Izajasza. Zapytał więc: «Czy rozumiesz, co czytasz?». Ten odpowiedział: «Jakżeż mogę , jeśli mi nikt nie wyjaśni?» i zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął przy nim” (na podst. Dz 8,27-31).

Urzędnik dworski i Filip szukali w biblijnym tekście odniesień do życia praktycznego, chcieli zrozumieć jego sens. Byli dalecy od współczesnej mentalności, która preferuje wiadomości SMS-owe jako formę poznawania rzeczywistości. Dla nich czytanie to wymiana myśli. Etiopczyk był spragniony wiedzy i wiary, dzięki lekturze i rozmowie odnalazł wiarę w Boga.

Podczas urlopu mamy dużo czasu dla siebie, rodziny, przyjaciół – wykorzystajmy go na czytanie, odkrywanie świata pytań i odpowiedzi. Dzięki lekturze, wsłuchaniu się w głosy specjalistów z różnych dziedzin możemy wejść w inną przestrzeń, otworzyć szerzej oczy, poznać samego siebie. Jeśli wierzyć socjologom, psychologom, nie ma piękniejszego czasu niż urlop – gdyż właśnie wtedy może dać o sobie znać tęsknota za Bogiem. Każda okazja powinna w nas wyzwalać potencjał, który umożliwi rozwinięcie skrzydeł i zbliżenie się do Boga.

Oddając w Państwa ręce majowy numer „Katechety”, zapraszamy do refleksji nad duchowością. Temat numeru – „Duchowość na wakacjach” – jest naznaczony zamierzoną dwuznacznością. Z jednej strony chodzi o zaproszenie do zatroskania się o „serce”, z drugiej – o stwierdzenie faktu, że duchowość może zostać zapomniana, pozostawiona w zabieganiu codzienności, „wysłana na niekończące się wakacje”.

W tym numerze znajdziecie Państwo artykuły psychologów, terapeutów, kapłanów, zakonników, specjalistów od ciała i ducha. Tematyka oscyluje wokół: stresu, wypalenia zawodowego, duchowości różnych stanów, sportu, zmęczenia i odpoczynku. Autorzy dzieląc się wiedzą i doświadczeniem, wskazują różne sposoby radzenia sobie np. z wypaleniem zawodowym czy przemęczeniem, ale też podpowiadają, jak sprawić, aby rozmowa, praca czy modlitwa były ważnymi wartościami w naszym życiu. Wśród artykułów znajdziecie Państwo inspiracje, jak zorganizować wypoczynek swoim podopiecznym: uczniom, ministrantom, zapalonym sportowcom. Zajrzyjcie też Państwo do scenariuszy, które mogą okazać się pomocne pod koniec roku szkolnego w prowadzeniu zajęć w paraf i lub w szkole.

Miejmy nadzieję, że mocne zakorzenienie w chrześcijańskiej duchowości doda nam sił, aby rozwinąć skrzydła i z radością wrócić do naszych zajęć, do codzienności, przynajmniej na jakiś czas, a potem – do następnego urlopu!

„Duchowość na wakacjach naznaczona jest łagodnością”

Z ks. Krzysztofem Grzywoczem, teologiem duchowości, cenionym spowiednikiem i psychoterapeutą, rozmawia ks. Radosław Chałupniak

Jest Ksiądz znanym rekolekcjonistą i kierownikiem duchowym, wiele lat pracował Ksiądz jako ojciec duchowy, proszę spróbować określić, czym jest duchowość, jakiej duchowości potrzebuje współczesny człowiek, a dokładniej – współczesny katecheta?

Często nauczamy o wierze, prawdach wiary, moralności – o ważnych sprawach Bożych i ludzkich. Chrześcijaństwo nie ogranicza się jedynie do nauczania i wiedzy. W tym kontekście duchowość można by określić jako przeżytą wiedzę, doświadczoną teologię, „wcielone” w nasze życie Słowo. Jak przeżywam naukę o Trójcy Świętej, Maryi, sakramentach, sprawach ostatecznych itd., taka jest moja duchowość. Człowiek duchowy jest żywą ikoną tego, czego naucza. Takie nauczanie staje się wtedy także świadectwem, ma blask i siłę przekonania. Istotą doktryny chrześcijańskiej jest więź – „Nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi” (J 15,15). Potrzeba – szczególnie dzisiaj – duchowości spotkania, przyjaźni. Katecheta idzie do szkoły, aby, jak mówił ks. Bronisław Bozowski, „rozszerzać grono serdecznych przyjaciół i łączyć ich w Bogu między sobą”. Dopiero w przestrzeni takiego pragnienia może sensownie nauczać. Chrześcijaństwo bez więzi jest jak muzyk bez instrumentu.

Jakie są Księdza doświadczenia katechetyczne, z czym kojarzy Ksiądz katechezę?

Moje doświadczenie katechetyczne ogranicza się zasadniczo do dwóch pierwszych lat kapłaństwa. Pierwszy rok nauczałem w salce katechetycznej przy parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu, a drugi w szkole podstawowej i zawodowej – także w Opolu. Był to czas, kiedy katecheza wróciła do szkoły. Lubiłem katechezę, szedłem do sali katechetycznej, a potem do szkoły głównie po to, aby spotkać dzieci i młodzież. Niektóre z tych więzi pozostały po dzień dzisiejszy. W szerszym rozumieniu jestem katechetą przez całe moje kapłaństwo. Nie brakuje okazji do spotkań i wspólnego odkrywania chrześcijaństwa także poza szkołą. Czasami proszę znajomych katechetów, abym mógł poprowadzić katechezę w szkole – sprawia mi to dużo radości i satysfakcji. Mam wrażenie, że jest to najważniejsza godzina w szkole. Bałbym się o przyszłość dzieci i młodzieży wychowanej bez doświadczenia duchowego i religijnego.

Lutowy numer „Katechety” poświęcony był naszym korzeniom, doświadczeniu historii, odniesieniu do przeszłości. Jak w kontekście także Roku Miłosierdzia postrzega Ksiądz zagadnienie osobistej historii, rozrachunku z przeszłością, grzechów, które do nas wracają?

Miłosierdzie wyraża się także w obejmującym i czułym przyjęciu. Ta postawa związana jest z relacją do innych, ale także do siebie samego. Nasza przeszłość, historia życia jest częścią naszej tożsamości. Kryje w sobie wspomnienia wydarzeń radosnych, szczęśliwych, ale także chwil trudnych, bolesnych i traumatycznych. Jest aktem miłosierdzia względem nas samych a także spotykanych osób, aby pozwolić dojść do głosu tym wydarzeniom i uczuciom z nimi związanymi. Miłosierdzie jest jak łono, które potraf czule objąć i pomieścić wszystkie te wspomnienia. Tylko to, co jest przyjęte w takim serdecznym i szerokim objęciu, nie działa w nas destrukcyjnie, niszcząc naszą relację z Bogiem i ludźmi, lecz uszlachetnia naszą osobowość i pogłębia spotkania. Bywa i tak, szczególnie wtedy, gdy doświadczenie przeszłości jest wyjątkowo trudne i traumatyczne, że korzystne jest, aby w tym procesie przyjęcia i integracji naszej historii towarzyszyła druga osoba (doświadczony przyjaciel, kierownik duchowy czy terapeuta) – dwie pary oczu zobaczą więcej niż jedna. Włączenie opowieści o swojej przeszłości w serdeczne i dojrzałe spotkanie jest uzdrawiające.

W swych konferencjach często podejmuje Ksiądz temat emocji. Jest to bliskie katechezie. Wielu wychowawców pracujących z dziećmi i młodzieżą doświadcza, jak mocno sfera ludzkich emocji wpływa na jakość naszych oddziaływań. Emocje osłabiają albo wzmacniają katechezę. Jak więc radzić sobie z własnymi emocjami, a także z emocjami naszych katechizowanych?

Emocje są elementarnym spoiwem naszych więzi. Nie ma spotkań bez uczuć. Wiele z nich pozostaje na płaszczyźnie nieświadomej albo są tłumione. Każde spotkanie, głoszona treść, wyrażony gest rodzi jakieś uczucie. Należy je dopuścić do głosu, otoczyć szacunkiem, nie dzielić na dobre i złe, lecz zrozumieć ich przesłanie, słowo, które z sobą przynoszą. Każde uczucie, jeżeli jest dobrze zrozumiane i przyjęte, pogłębia więź i pomaga w głębszym przyjęciu przekazywanych treści. Uczucia są bardzo logiczne i inteligentne – ich interpretacje mogą być nielogiczne i błędne. Katecheta, który słyszy i rozumie uczucia nauczanych osób, pozwala im dojść do głosu, będzie bardziej wiarygodny i lepiej pomoże utrwalić przekazaną treść. Jeżeli nie słyszy i nie rozumie agresji pojawiającej się w grupie dzieci, które katechizuje, jeżeli nie zrozumie przesłania wyrażanych emocji, wtedy dalsze wysiłki dydaktyczne nie mają większego sensu.

Czy – podobnie do inteligencji emocjonalnej – można, według Księdza, mówić o „inteligencji religijnej”? Czym byłaby taka inteligencja?

Może należałoby mówić wpierw o intuicji, słuchu religijnym (analogicznie do słuchu muzycznego). Taka intuicja, słuch (podobnie jak muzyczny), powinna być kształtowana. Każdy ma wewnętrzne zasoby takiej intuicji. Poprzez doświadczenie zdrowej duchowości, spotkania z ludźmi wierzącymi (także katechetami) ten „słuch religijny” jest coraz bardziej ukształtowany i subtelny, pomaga odkrywać duchowy wymiar otaczającego nas świata. Wierzymy, że to, co widzialne, jest jak instrument muzyczny, poprzez który Bóg wyraża swoją miłość. Oczywiście, ta intuicja jest inteligentna i w tym znaczeniu możemy mówić o „inteligencji religijnej”, która jest pewną sprawnością w poprawnym odkrywaniu obiektywnego świata i praw w nim ukrytych. W świetle tak rozwiniętej „inteligencji religijnej” świat jawi się o wiele bardziej optymistycznie – „Pełne są niebiosa i ziemia Twojej Chwały” – śpiewamy w Sanctus.

Większość współczesnych ludzi ciągle jest zabiegana, wydaje się, że nie potrafi zachować właściwego rytmu życia, w którym przeplata się odpoczynek – praca – rozrywka. Jakie, zdaniem Księdza, jest antidotum na codzienny pośpiech? Jak mądrze i dobrze odpoczywać?

Żyjemy aktualnie w świetle encykliki papieża Franciszka Laudato si, która porusza kwestie związane z przeżywaniem przyrody i jej ochroną. Częste przebywanie na łonie natury, wejście w jej ruch, przywraca człowieka naturalnemu rytmowi życia, który wpisany jest w przyrodę. Słowo ekologia pochodzi od greckiego słowa oikos – dom. Oddzielanie człowieka od przyrody rodzi cechy bezdomności, w tym także naruszenie elementarnego rytmu życia. Człowiek żyje wtedy najczęściej zbyt szybko, co jest powodem zaburzeń w sferze somatycznej, psychicznej i duchowej – cały system się rozstraja. Osobiście godzinę sportu dziennie traktuję jak godzinę brewiarzową. Częsty bieg wzdłuż pięknej Odry chroni mnie przed zabieganiem i, mam takie wrażenie, sprawia, że moja praca jest bardziej wydajna i owocna. Oprócz harmonii z przyrodą nastrojeniu człowieka sprzyja doświadczenie dojrzałej kultury (muzyka, literatura, film, teatr itp.). Korzystanie z owoców zdrowej kultury nie jest zbędnym luksusem, lecz obowiązkiem koniecznym dla właściwego rozwoju człowieka. Nade wszystko jednak służą temu spotkania z osobami o dużej kulturze serca. Nic tak nie integruje człowieka jak przyjaźń z Bogiem i człowiekiem. Najbardziej odpocząć można przy Tym, który jest Początkiem, wyrażającym się poprzez naturę, kulturę i w przestrzeni ludzkich przyjaźni.

„Duchowość na wakacjach” – tak brzmi temat obecnego numeru „Katechety”. Jest on dwuznaczny. Z jednej strony wiele osób na wakacjach „zawiesza” swą duchowość, nie rozwija swej relacji do Boga, nie praktykuje swej wiary, z drugiej – wakacje to dobry czas „zatrzymania w biegu” i troski o własne życie duchowe. Jakie formy rozwoju własnej duchowości podczas wakacji poleciłby Ksiądz naszym katechetom?

Praca katechety związana jest z dużym wysiłkiem intelektualnym, psychicznym i wiąże się często z koniecznością przebywania w pomieszczeniach zamkniętych. Wielu nauczycieli umęczonych jest nadmiernym hałasem panującym w szkołach, a także nadmiarem powierzchownych relacji. Nawiązując do tego, co powiedziałem wyżej, adekwatną formą duchowości może być „mistyka przyrody”. Poruszają mnie słowa papieża Franciszka z encykliki Laudato si: „Cały materialny wszechświat jest językiem miłości Boga, Jego bezgranicznej miłości względem nas. Gleba, woda, góry, wszystko jest wyrazem czułości Boga” (nr 84). Proste patrzenie na przyrodę, odbieranie jej najdrobniejszych znaków jako wyrazów czułości Boga może być autentyczną i adekwatną formą duchowości – szczególnie na czas wakacji. Przypomniana przez papieża zasada „mniej znaczy więcej” (Laudato si, 222) oznacza w kontekście tego pytania troskę o to, aby nie mnożyć praktyk duchowych, ale przeżyć je wolniej, głębiej i bardziej osobiście. Jedno zdanie z Pisma Świętego czy z usłyszanej homilii może wystarczyć na długo, jeżeli potraktowane jest jak drzwi prowadzące do niewyrażalnego Misterium. Być może szczególnie dla nauczycieli, katechetów „duchowość ciszy” jest adekwatną formą relacji z Bogiem. Proste bycie przed Bogiem, bez słów i wyjątkowych gestów, może być jak orzeźwiające źródło, przy którym wszystko się zaczyna. Wtedy odpoczynek „od” (od szkoły, pracy, dzieci itp.) przemienia się w odpoczynek „dla”. Duchowość na wakacjach naznaczona jest łagodnością, delikatnością wobec siebie, gdzie beztroskie i milczące bycie na wygodnym leżaku może być znakiem czułej i intymnej więzi. A gdyby ktoś z boku wyraził wątpliwość co do takiej formy duchowości, można mu wtedy przypomnieć słowa psalmu 23: „Pan pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach”.

Ks. Krzysztof Grzywocz – kapłan diecezji opolskiej, doktor teologii duchowości, ceniony spowiednik i psychoterapeuta.„Mam dobre notowania u Boga”

Z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej – Zbigniewem Bońkiem, rozmawia ks. Jerzy Kostorz

Panie Prezesie, podczas warszawskiego finału turnieju „Z podwórka na stadion” zwrócił Pan uwagę, że piłka nożna ma dostarczać radości zwłaszcza dzieciom. Czy piłka nożna w XXI wieku nie stała się zbyt skomercjalizowanym towarem, który tłumi tę pierwotną radość i autentyczność?

To zbyt pochopna opinia. Nadal widzę mnóstwo radości, jak mawia młodzież: „spontanu”, podczas gry w piłkę. Nie da się wszystkiego, zwłaszcza uczuć i emocji, uczynić towarem. Choć widzę, że próby trwają… Proszę mi wierzyć: strzelenie gola i nastrój w głowie i sercu tuż po tym jest nie do wyćwiczenia, nie do zmanipulowania. Nie mówię tu o reakcjach na zewnątrz, typu: podbieganie do kibiców, ściąganie koszulki, całowanie herbu. Być może finały Mistrzostw Europy dla wielu to tylko ,,współczesne, skomercjalizowane igrzyska z wszechobecnym pieniądzem w tle”. Nie zgadzam się z tym! Kiedy gwizdnie sędzia, i Cristiano Ronaldo, i nasz młodziutki Bartek Kapustka czy Arek Milik myślą o jednym: jak pokonać rywala, jak wygrać. Są w tym niezwykle autentyczni.

W książce Boży doping powiedział Pan: „mam dobre notowania u Boga. Kilka razy w życiu otrzymałem na to dowody…”, to Pana słowa sprzed 15 lat. Jak dziś by je Pan zinterpretował?

To są zbyt intymne sprawy, zbyt osobiste, bym je uzewnętrzniał. Nawet na potrzeby naszej sympatycznej rozmowy. Generalnie podtrzymuję to, co powiedziałem przed piętnastoma laty.

Dla wielu ludzi na świecie piłkarze są idolami. Wielokrotnie na boiskach w zabawie przyjmowałem nazwisko Keegan bądź Boniek, bo każdy z chłopaków miał swojego bohatera. Czy widzi Pan w piłkarzach XXI wieku zbliżone, podobne czy inne wartości do tych, które towarzyszyły Panu i Pańskim kolegom?

Myślę, że niewiele się zmieniło w tej materii. Każda epoka ma swego idola oraz swoje wymagania. Dla mnie idolem był Włodek Lubański – fantastyczny napastnik Górnika Zabrze w latach 60. i 70. Oglądałem jego wyczyny najpierw na ekranie biało-czarnego telewizora, podglądałem na treningach, oglądałem go jako widz na trybunach, by wreszcie zagrać z nim w jednej jedenastce. Czegóż więcej mogłem wymagać od Opatrzności? Dziś jest podobnie, choć kiedyś, przed 50 laty, Włodek nie bombardował mnie z okładek kolorowych pism, nie występował w efektownych reklamach. Musiał wystarczyć przekaz telewizyjny (radiowy) czy w porównaniu z dzisiejszymi czasy – siermiężnie wyglądające gazety. Obecnie bohaterowie współczesnej piłki atakują dosłownie zewsząd! Czy to lepiej, czy gorzej? Mogę stwierdzić melancholijnie: takie mamy czasy… Jednak, tak jak kiedyś, to umiejętności na boisku weryfikują naszego bohatera. Wspaniały Lubański, dziś wspaniały Lewandowski. Jutro jeszcze ktoś inny. Jak długo będziemy się fascynować futbolem, tak długo będą przybywać nowi bohaterowie.

PZPN w październiku 2010 roku otworzył nową drogę komunikacji środowiska piłkarskiego ze społecznością kibiców, czyli program „Łączy nas piłka”. Egzemplifikacją tego jest portal internetowy. Zapewne w wirtualnym świecie łatwiej jest nawiązać kontakt niż w rzeczywistości stadionowej. Jak przyciągnąć na stadiony całe rodziny?

Cieszę się, że coraz częściej zauważa się nasz portal „Łączy nas piłka”. Robią go młodzi fantastyczni ludzie, pełni pasji i miłości do piłki. Ten portal jest dla wszystkich – od trenera z licencją UEFA po kibica z szalikiem ukochanego klubu. Chcemy, by na naszych stadionach panowała dobra atmosfera, by wszyscy się dobrze bawili. Mamy piękne, nowoczesne stadiony, drużyna narodowa spełnia nasze ambicje i marzenia (spodziewam się, że wkrótce dołączą też kluby w europejskich pucharach). Liczymy coraz mocniej na państwo, które powinno dbać o bezpieczeństwo na stadionach. Zresztą… Generalnie na meczach piłkarskich jest u nas bezpiecznie. Rodzina może spokojnie pójść na piłkarskie spotkanie, bo nic tam jej nie grozi. Dwie godziny fanatycznych emocji na wygodnym stadionie to najlepszy rodzinny relaks. Oczywiście oprócz czynnego uprawiania sportu, do czego zachęcam.

W kontekście zbliżającego się Euro 2016 warto sobie przypomnieć, że Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej ustanowiła rok 2004 „Europejskim Rokiem Edukacji poprzez Sport”. Pretekstem były Igrzyska Olimpijskie. Czy dziś nie warto głębiej pomyśleć o tych wartościach w kontekście Igrzysk w Rio, a dla Europejczyków przede wszystkim w kontekście piłkarskiego Euro?

Edukacja przez sport? Piękne hasło. Nic tak dobrze nas nie rozwija zdrowotnie jak uprawianie sportu. Sport rozwija charakter, pomaga walczyć ze słabościami fizycznymi, mentalnymi. Uprawiając sport, szybciej dojrzewamy, łatwiej nam o nawiązanie przyjaźni, sympatii.

Jedna z definicji fair play, którą można znaleźć w literaturze, jest zastanawiająca. Otóż mówi ona o tym, że zasada fair play to sposób myślenia. Czy jesteśmy świadomi, jak ważne jest to w wychowaniu, kiedy życie boiskowe przeplata się z tym pozaboiskowym?

Jak już wspominałem, piłka, czy też ogólnie sport, doskonale kształtuje, powiedziałbym: „rzeźbi” charakter człowieka. Ktoś, kto jest dzielny, waleczny, ambitny na boisku, najczęściej taki jest wżyciu. Oczywiście poza boiskiem nie ma żółtych kartek, ale dobry sportowiec łatwiej zniesie życiowe ciosy czy niepowodzenia. Bo wie, że zawsze można wygrać, choć najtrudniej jest pokonać samego siebie, swoją słabość. Sport uczy też pokory. Nie zawsze są sukcesy, pieniądze, dlatego tak jak na boisku czy raczej szosie rajdowej, trzeba uważać na zakrętach.

Euro 2016 to czas wielkiego święta dla kibiców – jak przełożyć to na rzeczywistość?

Wielkie święto, wielkie oczekiwania, marzenia… Odliczanie dni do pierwszego meczu Polaków, szukanie szans na nabycie biletów, dyskusje o składzie. Życie sobie biegnie, pewne rzeczy czynimy automatycznie, czekając na „godzinę 0”. A potem te 90 fantastycznych minut… My, Europa, świat wstrzymują oddech, bo gramy w finałach! Jakby to nie zabrzmiało: wszystkie inne sprawy schodzą na plan dalszy. Dla mnie święto to oczekiwanie w radosnym, ale i skupionym nastroju.

Euro 2012 w Polsce pokazało, że wszelkie niesnaski można odłożyć na bok, tak jak podczas trwania Igrzysk Olimpijskich. Polska jako organizator i polscy kibice udowodnili Europie, że stereotypy, przez które patrzymy na dany kraj, nie zawsze są prawdziwe. Gdyby Pan miał decydować o losach i przyszłości futbolu, co chciałby Pan zmienić, naprawić, zrobić?

Piłka da sobie radę, my, ludzie piłki, też sobie poradzimy. Nie możemy zapominać o niebezpieczeństwach, które nam grożą, a więc nadmiernej komercjalizacji futbolu, roli wszechwładnych agentów czy menedżerów piłkarzy. Zastanawia coraz potężniejsza różnica pomiędzy krezusami futbolu a tymi maluczkimi. Wielkie organizacje piłkarskie, jak UEFA czy FIFA, powinny na nowo odnaleźć w sobie służebną rolę wobec ludzi piłki, a nie stawać się wielkimi agencjami marketingowymi. Kiedy zaczyna się mecz, liczy się jednak tylko ten cudowny stres, jakiego nigdzie indziej poza futbolem nie znajdę i nie chcę już szukać!

Zbigniew Kazimierz Boniek – jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii, kapitan reprezentacji Polski, trener, działacz sportowy i biznesmen. Od 26 października 2012 prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.------------------------------------------------------------------------

Rodzina – codzienność i duchowy wzrost

Katarzyna i Paweł Maciejewscy

Źródłem duchowości rodzinnej jest Pismo Święte, modlitwa oraz Eucharystia. Jak na co dzień korzystać z bogactwa tych źródeł? Jak te źródła uczynić fundamentem rodziny?

Duchowość zazwyczaj kojarzy nam tym bardziej zbliżają się do Boga, do się z założycielami znanych zgromadzeń zakonnych, z wielkimi mistykami, z życiem oddanym Panu Bogu. Dopiero od niedawna, bo mniej więcej od połowy XX wieku, mówi się o duchowości małżeńskiej, choć dla wielu nadal jest to temat odległy. A co dopiero „duchowość wspólnoty rodzinnej” – kolejne zagadnienie, które jest odkrywane i doceniane, a przecież życie małżeńskie i rodzinne przez swoje codzienne radości i troski, przez obecną łaskę sakramentów jest pewną i skuteczną drogą do świętości, do rozwoju duchowości. Papież Franciszek w adhortacji o miłości w rodzinie napisał: „Na duchowość miłości rodzinnej składają się tysiące prawdziwych i konkretnych gestów. Bóg ma swoje mieszkanie w tej różnorodności darów i spotkań, sprawiających dojrzewanie jedności” (Amoris laetitia 315) oraz: „Dobrze przeżywana komunia rodzinna jest prawdziwą drogą do świętości w życiu codziennym i drogą do rozwoju mistycznego, środkiem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem” (AL 316). Im bardziej każda z osób w rodzinie dąży do świętości i jedności, tym bardziej ich miłość zacieśnia się i pogłębia. A im bardziej ich miłość szukająca dobra drugiej osoby pogłębia się i zacieśnia, świętości i do siebie nawzajem. Podstawą tego jest sakrament małżeństwa przyszłych rodziców oraz sakrament chrztu świętego wszystkich członków rodziny. Udzielenie chrztu dzieciom jest dla ich rodziców równoznaczne ze stworzeniem w rodzinie katechumenatu, tj. wszystkich warunków niezbędnych dla rozwoju wiary dziecka i realizacji powołania wynikającego z przyjęcia tego sakramentu.

Czcigodny sługa Boży, ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie, wybitny wychowawca i katechetyk, mówiąc o duchowości wspólnoty rodzinnej, wymieniał następujące cechy: personalizm, szacunek dla tajemnicy płodności i życia oraz miłość agape. Przy personalizmie zwracał uwagę na głębokie zrozumienie godności i powołania każdej osoby do posiadania siebie w dawaniu siebie, na bycie bezinteresownym darem dla innych. Świadome dążenie do realizacji tego powołania jest pewnym i trwałym fundamentem wspólnoty małżeńskiej, a przez nią wspólnoty rodzinnej. Szacunek dla tajemnicy płodności i życia wiąże się ze wzajemnym i wolnym oddaniem się osób sobie oraz ze zjednoczeniem międzyosobowym płodnym i życiodajnym, zgodnym z nauczaniem Kościoła. Podstawą miłości małżeńskiej i rodzinnej jest miłość w duchu agape, opisana przez św. Pawła w 1 Liście do Koryntian. Ta konstytutywna zasada sprawia, że rodzina (mały Kościół) staje się wspólnotą, w której największa, najważniejsza jest miłość wyrażająca się w cierpliwym znoszeniu siebie nawzajem oraz w przebaczeniu. W ten sposób wspólnota rodzinna staje się na co dzień szkołą człowieczeństwa oraz prawdziwego katechumenatu¹.

Źródłem tak rozumianej duchowości rodzinnej jest Pismo Święte, modlitwa oraz Eucharystia. Jak na co dzień korzystać z bogactwa tych źródeł? Jak te źródła uczynić fundamentem rodziny? Spróbujmy zatrzymać się nad tymi źródłami i odnaleźć praktyczne wskazówki dla naszych rodzin.

Pismo Święte jako „słowo życia”

Zacznijmy od pewnego przykładu:

„Młody człowiek z majętnej rodziny miał właśnie zdawać maturę. W tej zamożnej okolicy było przyjęte, że na zakończenie szkoły rodzice dawali maturzystom w prezencie samochód. Bill i jego ojciec od wielu miesięcy oglądali samochody i na tydzień przed rozdaniem matur znaleźli właśnie taki, jaki chcieli. Bill był pewien, że już wkrótce stanie się jego właścicielem.

Wyobraźcie sobie rozczarowanie Billa, gdy w przeddzień wielkiego święta ojciec wręczył mu elegancko zapakowaną Biblię. Syn zezłościł się tak mocno, że cisnął ją w drugi koniec pokoju i wybiegł z domu, zaklinając się, że więcej już nie wróci. Nigdy potem nie widział się już z ojcem. Dopiero gdy dowiedział się o jego śmierci, pojawił się znów w domu.

Pewnego dnia przeglądając rzeczy ojca, które miał odziedziczyć, natknął się na Biblię, którą dostał od niego. Otrzepał ją z kurzu i otworzył. W środku był czek wystawiony w dniu, w którym ukończył szkołę, opiewający dokładnie na sumę, jaką miał kosztować wybrany wspólnie z ojcem samochód”².

Ojciec u progu dorosłości daje synowi to, co uważa za najcenniejsze – słowo Boże. Syn dopiero po latach je odkrywa.

Ważne, by Pismo Święte we wspólnocie rodzinnej nie tylko znajdowało się w widocznym miejscu, ale żeby stawało się „słowem życia” – słowem życiodajnym, normą życia, działania i postępowania. Do takiego spojrzenia na słowo Boże rodzice wychowują swoje dzieci poprzez rodzinne, np. sobotnie lub niedzielne, spotkania. Warto przed pójściem na niedzielną Eucharystię wspólnie przeczytać ewangelię i zastanowić się, jakie słowo Pan Bóg w danym dniu kieruje do mnie osobiście i do naszej rodziny. Może to być też dobra okazja do wyjaśnienia trudnych sformułowań oraz do ukierunkowania dzieci na uważne słuchanie. Z kolei po Mszy św. można powrócić do usłyszanych treści i wspólnie sformułować słowo, którym rodzina będzie się kierowała przez najbliższy tydzień. Warto je zapisać i umieścić w widocznym miejscu, a każdego dnia podczas wieczornej rodzinnej modlitwy odwoływać się do tego słowa, np. poprzez uczynienie rachunku sumienia z jego realizacji.

Modlitwa rodzinna czasem spotkania z Bogiem i człowiekiem

Odwołajmy się znów do pewnej historii:

„Pewien ojciec i jego nastoletni syn wciąż sprzeczali się o sprawy, które często różnią rodziców i dzieci: o odrabianie lekcji, kolegów, godziny powrotu do domu, używanie samochodu itp. Wydawało się, że nie mogą sobie nic powiedzieć, żeby nie skończyło się to krzykiem. Wreszcie ojciec zaproponował wspólną – tylko we dwóch – wycieczkę na górę odległą o kilkaset mil. Zdziwiony syn zgodził się.

Przez tydzień ojciec i syn przeprawiali się przez rwące strumienie, wdrapywali na skały, przedzierali się przez rwące gęste zarośla, spali pod rozgwieżdżonym niebem – i rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali… Zaczęli się wzajemnie rozumieć, jak nigdy dotąd. Dostrzegli w sobie nawzajem, syn nie tylko władczego ojca, a ojciec buntowniczego syna, ale prawdziwych ludzi z własnymi nadziejami, lękami i zamiłowaniami. Wyprawa na górę stała się punktem zwrotnym w życiu każdego z nich.

Przez kolejne lata nadal często się ze sobą nie zgadzali, ale teraz było inaczej. Kiedy pojawił się problem, któryś z nich mówił: «Przypomnij sobie górę!». Zwykła góra stała się dla nich szczytem chwały. To, co zaczęło się jako zwykła wycieczka, uległo zmianie w szczytne doświadczenie"³.

Powyższy przykład pokazuje, że ważnym czynnikiem budowania relacji w rodzinie jest rozmowa. Taką rolę w kształtowaniu duchowości wspólnoty rodzinnej spełnia modlitwa jej członków klękających razem przed Panem Bogiem. Adhortacja apostolska Familiaris consortio wskazuje, że „modlitwa rodzinna czerpie swą pierwotną treść z samego życia rodzinnego (…): radości i bóle, nadzieje i smutki, narodziny i rocznice urodzin, rocznice ślubu rodziców, wyjazdy, rozłąka i powroty, dokonywanie ważnych i trudnych wyborów, śmierć drogich osób itd. oznaczają wkroczenie miłości Bożej w dzieje rodziny, tak jak winny oznaczać moment stosowny do dziękczynienia, błagania i do ufnego powierzenia rodziny wspólnemu Ojcu, który jest w niebie” (FC 59). „Mówiąc krótko, ta chwila modlitwy może uczynić rodzinie bardzo wiele dobrego” (AL 318). Ważną inspiracją dla modlitwy rodzinnej jest rok liturgiczny i związane z nim różne zwyczaje. Gromadząc się na modlitwie przy wieńcu adwentowym, żłóbku czy świecy paschalnej, możemy kształtować modlitwę w oparciu o teksty liturgiczne, słowo Boże czy różne opracowania⁴. Pomocą w modlitwie rodzinnej może być także miejsce, tzw. ołtarzyk usytuowany na stoliku, szafce czy półce. Najczęściej znajduje się na nim Pismo Święte, świeca, obraz lub figura o tematyce religijnej. Warto do prowadzenia modlitwy zaprosić wszystkich członków rodziny poprzez podział zadań czy dni, w które dana osoba jest odpowiedzialna za modlitwę rodzinną.

Eucharystia fundamentem duchowości rodzinnej

Spójrzmy po raz kolejny na obraz wprowadzający nas w zagadnienie:

„Tatuś i jego synek szli podcieniami miejskiej ulicy, przy której znajdowały się sklepy i wielkie magazyny. Tatuś niósł torbę pełną paczek i sapał ze złości, mówiąc do dziecka:

– Kupiłem ci czerwony kombinezon, kupiłem ci robota, kupiłem ci zestaw piłkarzy… Co jeszcze mam ci kupić?

– Weź mnie za rękę – odpowiedziało dziecko”⁵.

Warto w tym miejscu zastanowić się nad hierarchią wartości w rodzinie i miejscu, jakie w tej hierarchii zajmuje niedziela z Eucharystią – fundamentem duchowości rodzinnej. Trzeba podkreślić wartość wspólnego uczestnictwa we Mszy św. całej rodziny. „Pokarm Eucharystii jest siłą i inspiracją, aby przeżywać każdego dnia przymierze małżeńskie jako «Kościół domowy»” (AL 318). Dzieci widząc przykład rozmodlonych i szczerze zaangażowanych w liturgię rodziców, nie tylko pogłębiają więź z Bogiem, ale także ze sobą i z rodzicami. Tematy religijne stają się dodatkowym i jakże istotnym elementem rozmów między członkami rodziny. Służą utrwaleniu usłyszanych prawd i przeżyć wewnętrznych doznanych podczas Eucharystii. Warto zadbać, aby cały Dzień Pański był poświęcony rodzinie poprzez spotkania z najbliższymi, wycieczki, spacery, rozmowy, gry planszowe, konkursy, zabawy… Istotnym elementem jest wyłączony telewizor i komputer. „Dlatego sposób korzystania z telewizji w rodzinie musi być przedmiotem częstych refleksji, aby w końcu uczynić z niej czynnik wychowawczy świadomie kontrolowany i kierowany zgodnie z akceptowanym i zamierzonym ideałem wspólnoty rodzinnej”⁶.

Ks. F. Blachnicki wskazywał, że współczesnemu konsumpcyjnemu modelowi życia małżeńskiego i rodzinnego, który prowadzi do zaniku więzi rodzinnych, należy przeciwstawić styl życia „według Ducha”, który powinien charakteryzować się odpowiedzialnym korzystaniem z mediów, rodziną wolną od nałogów (m.in. alkoholizmu i nikotynizmu, które często są wstępem do korzystania z innych uzależnień), skromnością w modzie i obyczajach. Rodzina powinna być ogniskiem szerzenia nowej kultury, w której wszystko służy podkreśleniu godności osoby i wspólnoty, w której młodzi ludzie uczą się bezinteresowności w służbie.

Duchowość wspólnoty rodzinnej powinna charakteryzować otwartość, która nie zamyka się w kręgu własnej rodziny, ale szuka kontaktów poza rodziną, m.in. we wspólnocie parafialnej. Stąd ważną rolą rodziców jest umiejętne podprowadzenie dziecka do odpowiedniej dla niego grupy formacyjnej, wspólnoty wzrostu. Podjęcie przez dziecko funkcji ministranta może okazać się znakiem aktywnego włączenia się w życie parafialne nie tylko tego chłopca, ale i rodziców, którzy wyrazili zgodę na służbę przy ołtarzu oraz stworzyli warunki sprzyjające powstaniu „powołania” ministranckiego. Bez udziału rodziców, którzy podtrzymają w chwilach zniechęcenia i będą duchowo, a często i fizycznie, towarzyszyli synowi w pełnieniu zadań ministranckich, jest niewielka szansa na trwanie dziecka przez dłuższy czas w służbie liturgicznej. Zdarza się też, że przy ołtarzu spotyka się służący do Mszy św. ojciec ze swoim synem, a niekiedy nawet z dwójką czy trójką dorastających synów. Taki widok jest nie tylko świadectwem życia chrześcijańskiego, ale również przykładem mądrej współpracy w rodzinie. Aby ta współpraca na płaszczyźnie liturgicznej była pełna, żona, a jeżeli są, to i córki, mogą włączyć się w śpiew, zasilając istniejące chóry i zespoły muzyczne, mogą pomóc w dekoracji kościoła czy zatroszczyć się o zagospodarowanie gabloty parafialnej. Kto pragnie służyć rodzinnie wspólnocie parafialnej, temu pomysłów do zaangażowania nie zabraknie. Rok liturgiczny jest bogaty w święta i uroczystości, w wydarzenia parafialne. W ten sposób rodzina umacnia się wewnętrznie, ale i rozwija duchowo.

Przykłady duchowości rodzinnej wiary, realizowanej na co dzień możemy znaleźć w rodzinie świętych małżonków Zelii i Ludwika Martin⁷, błogosławionych małżonków Marii i Ludwika Beltrame Quattrocchich⁸ oraz w rodzinie św. Joanny Beretty Molli⁹. Do nich i do wielu innych rodzin (także spośród czytelników „Katechety”) z pewnością mogą odnosić się słowa papieża Franciszka wypowiedziane podczas spotkania. na Filipinach: „Nie ukrywajcie waszej nie ukrywajcie Jezusa, ale wprowadzajcie Go w świat i dawajcie świadectwo waszego życia rodzinnego!”¹⁰

Katarzyna i Paweł Maciejewscy – katecheci (Katarzyna w szkole podstawowej, Paweł w liceum ogólnokształcącym), Katarzyna jest wykładowcą dydaktyki i katechetyki na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu, Paweł jest doradcą metodycznym religii w Poznaniu; jako małżonkowie są odpowiedzialni za Domowy Kościół, gałąź rodzinną Ruchu Światło-Życie.

¹ Por. Oaza Nowego Życia I stopnia dla rodzin. Podręcznik, Kraków 2013, s. 15-17.

² B. Cavanaugh, Sto opowiadań rodzinnych, Warszawa 2001, s. 87.

³ Tamże, s. 51.

⁴ Przykładowe pozycje książkowe mogące służyć pomocą w kształtowaniu modlitwy rodzinnej przez cały rok liturgiczny: J. Wysocki, Rytuał rodzinny, Włocławek 2003; R. Nowacki, U. Haśkiewicz, G. Sztander (red.), Rytuał domowy. Rok rodziny katolickiej, Włocławek 2010; B. Hanusiak (opr.), Rodzinna księga modlitw. Panie, króluj w naszej rodzinie, Kraków 2014; M. Martin-Prevel, Modlitwy w rodzinie. Przewodnik po modlitwie, Poznań 2010.

⁵ B. Ferrero, 365 krótkich opowiadań dla ducha, Warszawa 2010, s. 286.

⁶ Por. Oaza Nowego Życia I stopnia dla rodzin. Podręcznik, s. 19.

⁷ Przykładowe pozycje książkowe o świętych małżonkach: Z. i L. Martin, Korespondencja rodzinna 1863-1885, Kraków 2013; H. Mongin, Ludwik i Zelia Martin. Święci w codzienności, Kraków 2009; W. Kluz, Dobre drzewo. Opowieść o Ludwiku i Zelii Martin rodzicach św. Teresy od Dzieciątka Jezus, Kraków 2005; W. Ciak (red.), Powołani razem do świętości. Rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus, Poznań 2008; C. Martin, Wspomnienia. Mama świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. Święta Zelia Martin (1831-1877), Kraków 2015; C. Martin, Wspomnienia. Tato świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. Święty Ludwik Martin (1823-1894), Kraków 2016.

⁸ Przykładowe pozycje książkowe o błogosławionych małżonkach: L. Grygiel, Świętość dwojga. Pierwsza błogosławiona para małżeńska, Warszawa 2002; A. Danese, G. P. di Nicola, Aureola dla dwojga. Maria Corsini i Luigi Beltrame Quattrocchi, Częstochowa 2004; L. Moia, Błogosławieni rodzice. Luigi i Maria Beltrame Quattrocchi we wspomnieniach ich dzieci, Kraków 2007.

⁹ Przykładowe pozycje książkowe o świętej Joannie: E. Guerriero (red.), Joanna Beretta Molla i Piotr Molla. Listy, Kraków 2013; M. T. Antognazza, M. Picozzi, A. Rimoldi, Joanna Beretta Molla. Życie rodzinne jako powołanie, Kraków 2008; G. Beretta Molla, Droga świętości, Nowy Sącz 1996; P. Molla, E. Guerriero, Joanna kobieta mężna. Święta Joanna Beretta Molla we wspomnieniach męża, Kraków 2003; P. Gąsior, Miłość bez lęku. Spotkania ze świętą Joanną Berettą Mollą, Kraków 2004; P. Gąsior, Dlaczego święta Joanna, Kraków 2005.

¹⁰ Franciszek, Homilia w czasie spotkania z rodzinami na Filipinach, 16.01.2015 r.; http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/dokumenty/przemowienia-papieskie/art,64,franciszek-przestrzega-przed-ideologicznymi-kolonizacjami-rodziny.html (6.04.2016).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: