Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kiedy musisz się bronić. Naucz się ochronić siebie i bliskich w sytuacjach zagrożenia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kiedy musisz się bronić. Naucz się ochronić siebie i bliskich w sytuacjach zagrożenia - ebook

Najstraszniejszym gościem w twoim otoczeniu nie jest wytatuowany ciężarowiec, wykrzywiający twarz w grymasie i wykonujący groźne gesty. Ten gość, choć może być niebezpieczny, swoją postawą otwarcie i w sposób niebudzący wątpliwości zaznacza własną pozycję w tymczasowej hierarchii społecznej. Powinieneś raczej obawiać się tego, który nie wzbudza podejrzeń. To ktoś, kto nie stroi min i nie gada. Ktoś, kto postanowiwszy cię skrzywdzić, wyciągnie nóż z kieszeni, nie przyciągając niczyjej uwagi, i gładko załatwi sprawę. Czy zdarzyło ci się być świadkiem przemocy, na przykład na ulicy? A może czasem trafiasz na programy telewizyjne, po których obejrzeniu myślisz: „Oby mnie się nigdy nic takiego nie przytrafiło”? Niestety coś takiego może przytrafić się każdemu.  Odgłos tłuczonego szkła w twoim mieszkaniu w środku nocy. Słowa: „Rusz się, to cię zabiję”. Obce ręce trzymające twoje dziecko lub nóż przy twoim gardle. Wyobraź sobie, że nagle musisz się bronić, a na podjęcie decyzji masz kilka sekund. Stawka jest wysoka – to twoje życie. Od ciebie zależy, czy ofiarą będziesz ty, czy ten, kto cię atakuje. „Kiedy musisz się bronić” to absolutny niezbędnik dla każdego. Ekspert ds. samoobrony i były oficer wywiadu wojskowego Tim Larkin roznosi w pył współczesne cywilizowane przekonania dotyczące przemocy, pokazując, jak przeżyć – w sensie dosłownym! – sytuacje zagrażające naszemu zdrowiu i życiu oraz jak ochronić naszych bliskich. Przytaczając serię wstrząsających historii z życia wziętych, Larkin pokazuje, że przemoc jest narzędziem równie skutecznym w rękach „tego złego”, jak i „tego dobrego”. Ten, kto działa szybko i skutecznie, przeżyje. Czy będziesz nim ty? Ta książka pozostanie z tobą długo po przeczytaniu i może ci się przydać w najmniej spodziewanym momencie. Wszystko jest w twojej głowie. Już czas, żebyś zmienił myślenie o przemocy i nauczył się bronić.

 

 

Do twojej sypialni wpadają bandyci, obezwładniają cię, gwałcą twoją partnerkę, bez słowa biją was i katują. Czy wiesz, jak się zachowasz? Oczywiście, że nie, bo  gdy czytasz to zdanie, starasz się oddalić od siebie choćby wyobrażenie tej sytuacji. Ta porażająca książka otwiera oczy. Uzmysławia, że brutalna i pozbawiona sensu przemoc istnieje, choćbyśmy nie wiem jak bardzo wypierali to ze swojej świadomości. Tim Larkin uświadamia czytelnikom, że przemoc bardzo rzadko jest dobrym rozwiązaniem, są jednak momenty, gdy zamiast negocjować z wystrzelonym pociskiem, sami musimy myśleć jak pocisk: namierzyć cel i działać precyzyjnie i błyskawicznie.  Kiedy musisz się bronić jest odpowiedzią to nieoceniony poradnik, który w podbramkowej sytuacji pozwoli ci uratować życie swoje i bliskich, bo najcenniejszą broń już masz. To twój umysł.

 

Daria Górka, autorka książki Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66380-51-6
Rozmiar pliku: 4,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dla wielu moich pracujących w cieniu przyjaciół, cichych profesjonalistów, którzy unikając rozgłosu, dokładają wszelkich starań, by chronić naszą wolność. Dzięki nim nie musimy stawiać czoła licznym aspołecznym drapieżnikom, którzy chętnie pozbawiliby nas życia. Nie da się unieszkodliwić wszystkich złoczyńców, ale zdziwiłbyś się, jak wielu z nich zostało spacyfikowanych przez tych bohaterów, po cichu, bez triumfalnych fanfar. Dla nich nagrodę stanowi sama praca, a to, że mogę nazywać ich przyjaciółmi, jest dla mnie powodem do dumy.Wprowadzenie. Początki

Wprowadzenie

POCZĄTKI

Przemoc rzadko bywa rozwiązaniem, ale jeśli już zdarzy się, że stanowi wyjście z jakiejś sytuacji, często jest jedynym wyjściem.

Jako społeczeństwo skupiliśmy się prawie wyłącznie na pierwszej części powyższego zdania. Nie chcemy przyznać, że czasami przemoc jest konieczna – wolimy sądzić, że nie jest konieczna nigdy – zatem ostatnimi czasy za punkt honoru obraliśmy sobie wskazanie tych wszystkich sytuacji, gdy nie trzeba jej stosować. Niewątpliwie często to prawda, a my nabraliśmy wielkiej wprawy w tłumaczeniu tego każdemu, kto zechce nas słuchać. Potrafimy świetnie działać na rzecz zaniechania przemocy, a jeszcze lepiej wychodzi nam zaprzeczanie, że niekiedy dochodzi do sytuacji, w których przemoc faktycznie okazuje się jedynym rozwiązaniem. Spychamy takie zdarzenia na margines i postrzegamy je jako domenę przestępców i stróżów prawa. Nie tylko przekonaliśmy sami siebie, że taka wizja świata jest prawdziwa, ale wpajamy ją dzieciom jak prawdę objawioną, otaczając młode pokolenie kolejnymi warstwami ochrony i zabezpieczeń, żeby tylko zwiększyć wiarygodność naszej wizji. Niestety, nie mamy racji. Stworzyliśmy społeczeństwo, w którym ślepy prowadzi kulawego.

Zamierzam za pomocą tej książki otworzyć ci oczy.

Jestem ekspertem od przemocy. Wiem, czym ona jest, jak działa, kiedy ją stosować, a kiedy unikać. Znam się na niej świetnie i przez ostatnie dwadzieścia pięć lat doradzałem, trenowałem i uczyłem dziesiątki tysięcy mężczyzn i kobiet z całego świata. Poznałem ich wszystkich - bogatych i biednych, wielkich i małych, delikatnych i silnych, wojskowych i cywilów. Każdy z moich uczniów ma swoją wyjątkową historię, ale siedemdziesiąt procent z nich łączy jedno: zaczęli szukać pomocy po tym, jak zostali ofiarą przemocy.

Siedemdziesiąt procent.

Zastanów się nad tym chwilę. Oznacza to, że w grupie dwudziestu osób czternaście przeżyło wskutek przemocy traumę fizyczną i psychiczną. Jest w tym gronie czternaście ofiar. Pozostała szóstka prawdopodobnie zna kogoś, kto niedawno doznał przemocy, i to pchnęło ich do działania.

W moim zawodzie stosunkowo rzadko zdarza się mieć ucznia, który nie przychodzi z bagażem doświadczeń, ale przyjmuje aktywną postawę i pragnie przygotować się na wypadek przykrych sytuacji. Fakt, że takie przypadki zdarzają się sporadycznie, jest jednym z najbardziej frustrujących, a jednocześnie jednym z najbardziej zrozumiałych aspektów mojej pracy. Któż zaprząta sobie głowę reagowaniem na przemoc, jeśli nie musi tego robić? Lęk przed starciem z kimś większym, silniejszym i szybszym, kto pragnie wyrządzić nam wielką krzywdę, jest typową obawą wszystkich ludzi. To zupełnie naturalne, że gdy brakuje nam umiejętności oraz wiedzy, jak skutecznie działać w obronie własnej i swoich bliskich, staramy się wyprzeć ze świadomości tego rodzaju strach. Zamiast tego żywimy nadzieję, że nasze obawy nigdy się nie ziszczą, i próbujemy je zracjonalizować: „Nie powinienem się tym przejmować. Mieszkam w porządnej dzielnicy, a moi znajomi to dobrzy ludzie. Sam jestem dobry. Te rzeczy nie przytrafiają się takim osobom jak ja”. Przykro mi, ale się mylisz.

Pomijając to, jak niebezpieczna jest taka niefrasobliwość (jej przyczynę wyjaśnię szczegółowo później), nadzieja czy racjonalizowanie w bardzo niewielkim stopniu faktycznie przyczyniają się do zmniejszenia strachu. Myślenie życzeniowe tylko go szufladkuje i wypiera, a i to na krótko. Jeśli jesteś kobietą, lęk może się ujawnić, kiedy nieznajomy mężczyzna wsiądzie z tobą do windy na podziemnym parkingu. Jeśli jesteś mężczyzną, może się pojawić w sytuacji, gdy na spotkaniu z kolegami jeden z nich zacznie zachowywać się wobec ciebie szczególnie agresywnie. W takich sytuacjach należy zadać sobie następujące pytanie: co leży u podstaw tych obaw?

Z mojego doświadczenia wynika, że istotą owego strachu jest przeświadczenie, że gdyby ktoś stał się dla ciebie fizycznym zagrożeniem – szczególnie jeśli wydaje się większy, silniejszy czy szybszy od ciebie – nie masz żadnych narzędzi, by sobie poradzić. Okażesz się bezbronny. Będziesz miał kłopoty.

Liczę na to, że dzięki tej książce pozbędziesz się uczucia bezbronności i bezradności. Na szczęście dla większości z nas przemoc nie jest codziennością, a zjawiskiem niezwykle rzadkim, a szanse, że zetkniemy się z nią – i jej konsekwencjami – są niewielkie. Wiele osób przez całe swoje życie nie zazna poważnej przemocy, ale ci, których ona spotka, doświadczą jej mocy bezpośrednio, a coś takiego drastycznie zmienia życie lub nawet może je zakończyć. Wystarczy jedno takie doświadczenie.

Wiem, że myślenie o podobnych sprawach jest nieprzyjemne. Musisz jednak pogodzić się z faktem, że pewnego dnia ktoś może cię zaatakować i przejąć nad tobą fizyczną kontrolę. Ryzyko, że coś takiego się nam przydarzy, jest całkiem realne, jako że tak właśnie się dzieje od zarania dziejów. Zapytaj dowolną ofiarę przemocy, z którą pracowałem lub którą trenowałem.

Kiedy mowa o innych rzadkich zdarzeniach mogących mieć destrukcyjny wpływ na nasze życie, nie wahamy się dobrze do nich przygotować. Mamy gaśnice, zestawy przetrwania w sytuacjach klęsk żywiołowych, ubezpieczenia samochodów, zdrowia, powodziowe lub na życie, ponieważ wiemy, że są na tym świecie rzeczy, nad którymi nie panujemy, a odpowiednie przygotowanie daje nam pewność, że jeśli się nam przydarzą, damy sobie radę.

Dlaczego więc tak niewielu z nas ma plan działania na wypadek spotkania z nieoczekiwaną przemocą? Z jakiegoś powodu postrzegamy trening samoobrony jako heroiczny wysiłek zarezerwowany dla ludzi najsprawniejszych fizycznie i z niego rezygnujemy. To oznacza, że występują tylko dwie główne grupy, które zgłębiają temat przemocy i przygotowują się na nią. Jedna z nich to złoczyńcy, „drapieżniki” (opowiem o nich później). Drugą zaś stanowią zawodowcy zajmujący się chronieniem innych, tacy jak policjanci i żołnierze. Wielu ludzi zadowala się myślą, że w razie potrzeby ochronią ich profesjonaliści. A jednak opieranie wszelkiej nadziei na przekonaniu, że jeden ze wspomnianych zawodowców znajdzie się w odpowiednim miejscu i czasie, gdy twoje życie będzie zagrożone, to jak wyrzucanie gaśnicy w nadziei, że w razie pożaru wóz strażacki będzie właśnie przejeżdżał obok twojego domu.

Nie chcę tak żyć, a jeśli też tego nie chcesz, to ta książka jest właśnie dla ciebie.

Rzecz jasna wolałbym, żebyś nigdy nie spotkał się z przemocą. Nie zawsze jednak jesteśmy w stanie się przed nią ustrzec. Nigdy nie zależy to wyłącznie od nas, ponieważ przemoc nie oszczędza nikogo. Przekracza wszelkie linie podziałów demograficznych: rasę, płeć, orientację seksualną, religię, narodowość, pozycję socjoekonomiczną. Nie chronią przed nią żadne przywileje czy status społeczny, nie ma sposobu, by się jej wymknąć, kiedy już ktoś obierze cię za cel. Możesz jedynie wybrać, czy będziesz na nią gotowy. Uważam, że najmądrzejsze, co możemy zrobić, to przygotować się na zdarzenia, w których nigdy w życiu nie chcielibyśmy uczestniczyć. Rozwiać własne obawy można nie przez zaprzeczanie i myślenie życzeniowe, ale dzięki wiedzy, przygotowaniu i pewności siebie.

Za pomocą tej książki chciałbym uzbroić cię we wszystkie trzy wspomniane wartości, zmieniając twój sposób myślenia o przemocy. Chciałbym, byś był jedną z tych sześciu osób z mojej grupy, które gotowe są czerpać naukę z cudzego nieszczęścia, nie dlatego, że mają na to ochotę, ale z tego powodu, że czują taką potrzebę. Świadomość, czym jest przemoc, przygotowanie umysłu na konieczność uniknięcia lub zastosowania przemocy i rozwinięcie silnego przekonania, że będziesz potrafił jej użyć, kiedy zajdzie taka potrzeba, to życiowe umiejętności, które przez wiele lat lekceważyliśmy. Czas to zmienić.

MOJA KARIERA W NAVY SEALS SKOŃCZYŁA SIĘ, ZANIM SIĘ NA DOBRE ZACZĘŁA

Dorastałem, marząc o byciu niezwyciężonym. Byłem dzieckiem z wojskowej rodziny i odkąd sięgam pamięcią, bardzo pragnąłem dołączyć do oddziału Navy SEALs. Niedługo przed tym, jak zacząłem naukę w liceum, moja rodzina przeprowadziła się do Coronado w Kalifornii, gdzie znajdował się obóz treningowy „Fok”, i zamieszkaliśmy na osiedlu marynarki tuż obok ich osławionego toru przeszkód. Pamiętam, jak z przejęciem obserwowałem żołnierzy zmagających się z trasą. Nie mogłem uwierzyć, że istnieje praca, w której płaci się za trenowanie, wylegiwanie na plaży, nurkowanie, strzelanie z broni automatycznej, wyskakiwanie z samolotu i wysadzanie wszystkiego w powietrze.

Kolejne dziesięć lat poświęciłem, by dowiedzieć się jak najwięcej o Navy SEALs. Zanim skończyłem liceum, wiedziałem już wszystko o treningach „Fok”. Wiedziałem, jak przygotować się do szkolenia, gdzie w trakcie sesji treningowych ukryć jedzenie, do których grup przystąpić. Na studiach na Uniwersytecie Południowej Kalifornii odbyłem kurs dla rezerwistów, na którym bardzo starałem się dobrze wypaść. Po ukończeniu studiów wstąpiłem do marynarki wojennej i wysłano mnie na podstawowy kurs podwodnego wyburzania dla „Fok”. Stałem się dokładnie takim gościem, przed jakim cię niedawno ostrzegłem – większym, szybszym i silniejszym od innych. Byłem jak maszyna, a z pomocą marynarki wojennej miałem stać się maszyną do zabijania.

Byłem nieustępliwy. W pierwszej fazie treningu raz za razem sprawiałem, że załoga mojej łodzi z powodzeniem wykonywała kolejne manewry. Wygraliśmy nawet Piekielny Tydzień – pięciodniowe zmagania wypełnione wyczerpaniem, bezsennymi nocami oraz fizyczną i psychiczną udręką, jakie zgotowano nam na koniec pierwszego etapu szkolenia, żeby przetrzebić nasze szeregi. Potem pozytywnie wyróżniałem się w każdym aspekcie treningu „Fok”. Bez wątpienia byłem najlepszy w grupie. Zaczęliśmy w osiemdziesięciu, ale żaden z rywali nie był w stanie mi dorównać.

Na jakieś dwa tygodnie przed zakończeniem szkolenia, w ostatniej jego fazie, wysłano nas na bardzo prostą misję nurkową – mieliśmy ćwiczyć mocowanie materiałów wybuchowych na obiekcie zanurzonym pod wodą. Tego dnia dokuczała mi lekka infekcja zatok, ale nie przejmowałem się nią zbytnio i bez wahania zanurkowałem. Czułem ciśnienie w uszach, ale zmusiłem się do głębszego zanurzenia w wody Oceanu Spokojnego, żeby wykonać zadanie. Wszystko szło zgodnie z planem – dobrze mi się płynęło i odnalazłem obiekt – ale kiedy mocowałem materiały wybuchowe, podwodna fala uderzyła mnie w bok głowy (pod wodą też są fale, tak jak na powierzchni). Siła fali wraz z dotychczasowym parciem ciśnienia na moje ciało sprawiła, że pękła mi błona bębenkowa w uchu. Poczułem nagłe zimno, wędrujące w górę głowy, jakby strumień zimnej wody uderzył mnie prosto w mózg. Następnie zaś z kanału półkolistego ucha wypłynęła mi ciepła ciecz. Dostałem zawrotów głowy i straciłem poczucie równowagi. Nie miałem pojęcia, gdzie jest góra, a gdzie dół. Jedynym moim ratunkiem okazała się lina pomocnicza, uwiązana do nadmuchiwanej łodzi, która znajdowała się na powierzchni nade mną. Z największym trudem zdołałem się wspiąć, a przez cały czas wspinaczki miałem wrażenie, że poruszam się pod kątem 45 stopni, i to w kierunku dna.

Kiedy dotarłem na powierzchnię, wciąż uderzałem głową o taflę wody, a kilkoro instruktorów z trudem wciągnęło mnie do łodzi. Z uszu leciała mi krew i trząsłem się jak galareta. Szybko ocenili mój stan i zanim dotarliśmy do brzegu, sytuacja została opanowana. Kiedy jednak w niespełna godzinę po urazie lekarze wojskowi zbadali mi ucho i oświadczyli, że nigdy nie będzie w pełni zdrowe, wiedziałem, że moja kariera w „Fokach” się skończyła. To nie mogło się udać.

To zdarzenie okazało się punktem zwrotnym w moim życiu. Po raz pierwszy doznałem prawdziwej kontuzji. Wcześniej zdarzyło mi się mocno oberwać i zostać zbitym z nóg, skręcić czy nadwerężyć to i owo, nieraz mocno ucierpiałem, ale nigdy dotąd fizyczny uraz nie pozbawił mnie wszelkich sił. Przez całe życie ćwiczyłem, aby stać się większym, szybszym i silniejszym od wszystkich, których napotykałem na swej drodze – pragnąłem być niezwyciężony – i nic z tego nie pomogło mi w chwili, gdy ciśnienie fali, której nadejścia nie zauważyłem, przerwało mi błonę, tak małą, że nie zdołałbym jej dostrzec. W efekcie straciłem jakąkolwiek kontrolę nad własnym ciałem. Prawie natychmiast dobitnie zdałem sobie sprawę z potęgi urazu. Niewielka zmiana ciśnienia wywołana przez nieoczekiwaną przeciwność losu rozłożyła mnie na łopatki. To doświadczenie – mimo że w owym czasie nie zdawałem sobie z tego w pełni sprawy – miało poprowadzić mnie na dalszej drodze kariery i stało się w efekcie centralną ideą niniejszej książki.

OD SŁUŻBY PUBLICZNEJ DO SEKTORA PRYWATNEGO

Kiedy odzyskałem zdrowie po wypadku, przeniosłem się do wywiadu jednostek specjalnych, aż w 1991 roku, niedługo po inwazji USA na Panamę, opuściłem marynarkę wojenną. W tym czasie, na skutek opisanego przeze mnie bolesnego doświadczenia, zdobyłem wszelką możliwą wiedzę na temat traumy, jakiej doświadczyć może ludzkie ciało – dowiedziałem się, jak działa, jak ją wywołać oraz jak jej uniknąć. W tamtym czasie lwia część wskazówek dotyczących samoobrony oraz taktyki bezpośredniej walki wręcz – zarówno w sferze cywilnej, jak i w wojsku – opierała się o obronę i wykorzystanie tego, czym ludzie się od siebie różnią. Jednakże uraz, który zakończył moją karierę w „Fokach”, pomógł mi zrozumieć, że być może istnieje lepsze podejście: takie, które skupiałoby się na słabościach wspólnych dla wszystkich ludzi. W końcu określone części ciała zawsze są wrażliwe, bez względu na wzrost, szybkość czy siłę człowieka. Byłem żywym dowodem na to, że tak jest.

Jeśli chodzi o zrozumienie roli wrażliwych miejsc na ciele człowieka, największy wpływ wywarł na mnie prawdopodobnie jeden z moich nauczycieli, ekspert od walki wręcz i specjalnych technik wojennych, P.J., który znalazł sobie niszę w sektorze prywatnym, kiedy wydało się, że trenował „Foki” w walce wręcz. Kiedy zakończyłem czynną służbę w wojsku, P.J. zaproponował mi, bym pomógł mu przy szkoleniach organizowanych dla kilku ważnych klientów biznesowych – firm, których personel chciał nauczyć się wszystkiego, czego P.J. uczył „Foki”. Po opuszczeniu marynarki wojennej postanowiłem zrobić sobie pół roku przerwy, więc przystałem na tę propozycję. Te sześć miesięcy szybko urosło do dziesięciu lat szkoleń firm z pierwszej setki w rankingu największych przedsiębiorstw, międzynarodowych instytucji pomocowych i oddziałów NATO na całym świecie. Był to prawdopodobnie jeden z najbardziej ekscytujących i otwierających oczy etapów mojego życia.

P.J. był zwolennikiem pozornie prostej idei treningu: jako że ciało podąża za nakazami umysłu, skuteczna walka polega wyłącznie na wyłączeniu najgroźniejszej broni wroga – jego mózgu. Odpowiednio poważny uraz pozbawia przeciwnika mocy, wyłącza mu umysł i niweczy wszelką przewagę siły, szybkości albo wielkości, jaką może nad tobą mieć. Mój wypadek przy nurkowaniu stanowi doskonały przykład opisanego zjawiska. Nie miało znaczenia, jak silny byłem: uraz ucha wewnętrznego pozbawił mnie poczucia równowagi i orientacji w przestrzeni, kazał również mojemu mózgowi zająć się doraźną traumą zadaną memu ciału, miast zaangażować te jego części, które chciałem kontrolować, by dokończyć manewr nurkowania i wypłynąć na powierzchnię. Byłem zupełnie bezradny i wystawiony na cios. A jeśli można za pomocą urazu kompletnie rozłożyć na łopatki kogoś takiego jak ja, kto nie tylko jest wielki, szybki i silny, ale i nieustraszony oraz całkowicie oddany wykonywanemu zadaniu, tak samo można rozprawić się ze wszystkimi innymi, którzy pozornie mają nad nami przewagę.

Na tym z grubsza polegało założenie weekendowego szkolenia, które prowadziłem dla grupy pracowników banków inwestycyjnych w Nowym Jorku, którzy często odbywali dalekie podróże. Najbardziej przejmowali się ryzykiem związanym z lotami międzynarodowymi i tym, jak obronić się przed napastnikami, którzy najprawdopodobniej okazaliby się uzbrojeni. Pokazałem im, co mogliby wnieść na pokład samolotu – oni sami, ale także porywacze – w tym nożyczki i nożyki. Szkolenie odbyło się 8 i 9 września 2001 roku i zostało w całości nagrane dla członów grupy, którzy nie mogli przybyć na miejsce. Odleciałem do domu w Las Vegas w poniedziałek wieczorem, 10 września. Wszyscy wiemy, co wydarzyło się następnego ranka.

Taśmy wideo z tamtego szkolenia – które odbyło się w miejscu zniszczonym przez gruz z padających wież World Trade Center – zapoczątkowały okres w mojej pracy zawodowej, który poświęciłem wyłącznie nauce samoobrony. Lekcje zawarte na tych filmach stały się podwaliną moich studiów nad przemocą, które tego dnia rozpoczęły się na dobre.

JAK DZIAŁA TA KSIĄŻKA

W kolejnych rozdziałach opowiem ci o przemocy. Poznasz historie kilkorga moich uczniów i klientów – niektórzy z nich wiedzieli, co zrobić, gdy ich życie zawisło na włosku, inni niestety nie. Nauczę cię tego, czego nauczyłem ich – zasad rządzących przemocą.

Przedstawię ci materiały dowodowe i dane na ich poparcie. Razem zbadamy pewne niewygodne prawdy i spróbujemy odczarować i zdemaskować niektóre popularne błędy w myśleniu o samoobronie. Moim celem jest zmienić sposób, w jaki myślisz o przemocy, tak byś był w stanie w pełni ją zrozumieć i ostatecznie uwolnić się z więzów bezradności i bezbronności. Pod koniec lektury będziesz już posiadał wiedzę potrzebną do zminimalizowania ryzyka zaistnienia przemocy w twoim życiu, przygotowania się na nią, jeśli jednak się pojawi, oraz pewność siebie, dzięki której powiedzie ci się w chwili, gdy okaże się to najbardziej potrzebne.

Choć będę cię uczył, jak myśleć o treningu¹, nie będzie to kurs opisujący „krok po kroku”, gdzie uderzyć i kopnąć, ani encyklopedia technik treningowych. Ta książka ma zakodować w twojej podświadomości zasady, jakimi rządzi się przemoc, i uczynić z twojego mózgu ukrytą, niezawodną broń.

Przez lata studiowania materiałów pojąłem prawdę, która stanowi jądro samoobrony, a więc i istotę mojego podejścia, wyłożonego w tej książce:

Techniki cię zabijają. Zasady ratują ci życie.

To jak w powiedzeniu „dasz człowiekowi rybę, a naje się na cały dzień, ale jeśli dasz mu wędkę, będzie syty przez całe życie”. To samo tyczy się samoobrony. Jeśli z lektury nauczyłbyś się kilku technik, to pomogłyby ci one tylko w paru przypadkach. Jeżeli jednak nauczę cię zasad samoobrony i zmienię twój sposób myślenia o przemocy, to będziesz w stanie bez wahania sprostać każdej sytuacji.

Książka została podzielona na dziesięć rozdziałów, w których przyglądamy się przemocy we współczesnym świecie i uczymy wszystkiego, co potrzebne, by żyć swobodnie, bezpiecznie i z pewnością siebie.

Każda z dwóch części składa się z pięciu rozdziałów.

Część 1: Jak myśleć o przemocy – pomaga przyjąć pewne nieprzyjemne prawdy o naturze przemocy w kontekście samoobrony, rozwija odpowiednie nastawienie psychiczne oraz intencję, potrzebne do pełnego zaangażowania się w działanie z użyciem przemocy, po to by – kiedy pewnego dnia okaże się to konieczne – ocalić swoje życie. Słyszałeś może, jak nałogowcom mówi się, że pierwszym krokiem do zwalczenia nałogu jest przyznanie się do niego? Podobnie jest z przemocą. Dlatego to ważne, by zapoznać się z pewnymi ideami na początku lektury.

Część 2: Jak myśleć o stosowaniu przemocy – opisuje zasady treningu, które należy sobie przyswoić, by rozważyć różne możliwości treningowe i zastosować te najbardziej przydatne. Są to podstawowe zasady o charakterze fizycznym, a ich zrozumienie jest konieczne, by przygotować się na najgorsze i przeprowadzić skuteczne, planowe działania w sytuacji zagrożenia.

Idee zawarte w tej książce dadzą ci nieodzowny fundament do prawidłowego wyboru i wykorzystania psychicznych i fizycznych elementów samoobrony. Zrozumienie metody i zasad rządzących przemocą to jedyny sposób, by prawidłowo użyć jej w prawdziwym świecie. W toku lektury możesz odnieść wrażenie, że zostałeś wrzucony na głęboką wodę, ale szybko się odnajdziesz i z łatwością utrzymasz na powierzchni. Postawmy sprawę jasno: fakt, że zdobędziesz wiedzę w temacie przemocy, nie czyni cię „jednym z nich” – nie włącza cię w grono aspołecznych psychopatów, których pełno w świecie zdominowanym przez ślepą przemoc. W ramach badań prowadzonych na potrzeby tej książki rozmawiałem z wieloma z nich. Uwierz mi, że się do nich nie zaliczasz. Możesz mi też wierzyć, że nie jestem zwolennikiem przemocy, bez względu na to, jak bardzo niektóre sformułowania, z którymi zetkniesz się w trakcie czytania, mogą ci zmrozić krew w żyłach lub cię poruszyć. Szczerze uważam, że przemoc prawie nigdy nie jest właściwym rozwiązaniem. Kiedy jednak faktycznie jest, stanowi rozwiązanie jedyne i wszyscy musimy być na to przygotowani.

ZANIM ZACZNIEMY

W toku wywodu posługuję się męskimi zaimkami – „on”, „jemu”, „jego” – kiedy nie opowiadam konkretnej historii. Nie oznacza to, że brak mi szacunku dla kobiecej zdolności radzenia sobie w walce lub lekceważę zastraszające wskaźniki dotyczące ofiar określonych przestępstw z użyciem przemocy. Wśród moich najlepszych, najbardziej gorliwych i najodważniejszych uczniów jest wiele kobiet, a wszelkie treści w tej książce odnoszą się do nich tak samo jak do mężczyzn. Dokonałem takiego wyboru, ponieważ mężczyźni są odpowiedzialni za niebywale duży odsetek aktów aspołecznej przemocy, jakie popełnia się w naszym społeczeństwie, jak również za wiele błędów popełnionych w trakcie wybuchów agresji, które prowadzą do poważnych obrażeń ciała, a nawet śmierci. Używam męskich zaimków, ponieważ to do mężczyzn powinno zwracać się w bezpośredni sposób, wciąż i wciąż od nowa, by odrobili lekcje i wyzbyli się ograniczeń własnego ego.

No dobra, zaczynamy!

1. Darmowe filmowe materiały szkoleniowe są dostępne w sieci.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: