Kobiety Solidarności - ebook
Kobiety Solidarności - ebook
Kiedy w sierpniową sobotę 1980 roku zadowoleni z podwyżki robotnicy zakończyli strajk i chcieli wyjść ze Stoczni Gdańskiej, to one zamknęły bramy, tym samym rozpoczynając strajk solidarnościowy. Podobno na murze stoczni wisiał transparent z napisem „Kobiety nie przeszkadzajcie nam, my walczymy o Polskę."
One odważyły się przeszkodzić.
Miały przed sobą najlepsze lata życia. Młode kobiety, które zamiast spokoju i stabilizacji wybrały bunt. Próbowano niszczyć ich małżeństwa. Straszono, że jak nie pójdą na współpracę z bezpieką, ich dzieci trafią do domu dziecka, albo spotka je nieszczęśliwy wypadek. Proponowano wyjazd z kraju w zamian za zaprzestanie działalności szkodzącej systemowi.
Nie przestały.
Historia solidarnościowego zrywu to opowieść pełna zwrotów akcji i tajemnic. Trzy lata poszukiwań, ślepe uliczki i fałszywe tropy, nieostre fotografie, pomylone nazwiska i wątki poboczne doprowadziły mnie w miejsce, gdzie natknęłam się na tajemniczą puszkę z taśmą filmową. Podpisano: Solidarność 80 - materiały produkcyjne odrzucone. Taśma nie była oglądana od ponad trzydziestu lat. Na nieznanym filmie o sierpniowym strajku zobaczyłam drobną brunetkę w jasnym swetrze, która stała nad tłumem robotników. Film był niemy, bo taśma z dźwiękiem gdzieś zaginęła. Nie wiem, co dziewczyna krzyczała do strajkujących, ale widać, że jej słuchali. Dziewczynie towarzyszył wąsaty mężczyzna. On dekadę później został prezydentem Polski. Ona zniknęła. Postanowiłam ją odnaleźć. Okazało się, że kobiet, które zostały wygumkowane z oficjalnej historii Solidarności, jest znacznie więcej.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8031-692-8 |
Rozmiar pliku: | 1 015 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Po co to pani? Przecież o Solidarności już tyle napisano. Wszyscy znają tę historię. Nie sądzi pani, że to może być dla ludzi nieciekawe? No, ile można w kółko to samo opowiadać? Czy to kogoś jeszcze interesuje?
Jaki to ma być temat? Kobiety? W Solidarności? Skąd taki pomysł? Wystarczy, że ktoś usłyszy takie hasło, to gwarantuję pani, że od razu zaśnie. Poza tym przebrzmiałe kombatanctwo już jest niemodne. Ile można taplać się w przeszłości? Było, minęło. Trzeba do przodu.
No tak, ma pani rację, że może i zapomniane, pomijane. Ale to jest upokarzające dla nas, kobiet tak się upominać. Upraszać. Że nam coś trzeba zapewnić. Tak jak byśmy były upośledzone, bezwolne. A przecież w Polsce kobiety zawsze były dzielne i odważne, w czasie zaborów i we wszystkich powstaniach. Nie ma co tworzyć sztucznego problemu. Albo sobie kobiety wypracują dobrą pozycję, albo nie, i to nie jest sprawa żadnych rozporządzeń.
Trzeba mieć świadomość, że kiedy Polki miały już prawa wyborcze od wielu, wielu lat, to Francuzki musiały prosić mężów o zgodę na założenie konta w banku. I to w latach sześćdziesiątych! Wyobraża sobie pani coś takiego! No więc o czym my mówimy. Feministki to się mogą od nas uczyć.
Ja wiem, co zrobiłam wtedy, i nikomu na siłę nie będę przypominała swoich zasług. Nie robiłam tego dla chwały i nie będę teraz robić z siebie celebrytki.
Nie rozumiem tego dzielenia: kobiety – mężczyźni. Wszyscy jesteśmy ludźmi i w tamtym czasie nie było takich podziałów. Nikt w Solidarności nie forsował pomysłu parytetów. Nie było nawet takiego słowa.
Niech mi pani powie, ilu jest zapomnianych mężczyzn? Dlaczego nimi się pani nie zainteresuje? O nich też historia milczy. Wielu moich kolegów z podziemia żyje dziś poniżej minimum socjalnego. Schorowani, bez emerytur, bo przecież nikt im czasu w konspirze nie zaliczy do stażu pracy. Skontaktuję panią z nimi. O nich trzeba koniecznie opowiedzieć.
Powiem pani coś – nie ma jednej opowieści. Jest tyle historii, ilu ludzi, i każdy pamięta to wszystko inaczej. Niech się pani zajmie raczej historią starożytnego Egiptu. Przynajmniej wiadomo że już nie ma żadnych żyjących świadków.
Ja nie mam nic do powiedzenia. Wtedy robiłam, co trzeba było zrobić, i się nie zastanawiałam. Nie chcę za to żadnych orderów. Mówi pani, że o nas ludzie nie wiedzą, nie pamiętają. Mnie to jest naprawdę obojętne. Ja teraz jestem szczęśliwą babcią. A do tamtego czasu nie chcę wracać.
Nie, żadnych fotografii ani dokumentów nie mam. Dowód miałam z fałszywymi danymi, nie pozwalałam, żeby mi robiono zdjęcia. Przecież to była konspiracja. Jak ktoś działał w podziemiu, to nie dawał się fotografować.
Pani jest jeszcze młoda, pani to kiedyś zrozumie. Mnie chodziło o sprawiedliwość, o demokrację, a nie o to, żeby być w podręczniku.
Niech pani porozmawia z innymi, one są bardziej zapomniane niż ja. I im się wcale dziś dobrze nie powodzi. Podam pani listę nazwisk.
Nie wiem, jakie są pani intencje, bo jeżeli to ma być z feministycznego punktu widzenia, to wie pani...
Teraz to jest taka moda. Solidarność jest kobietą. Wojna jest kobietą. Kopernik jest kobietą. Paranoja! Ja jestem przede wszystkim człowiekiem.
Ale co ja mam mówić? Siedziałam w więzieniu, byłam zatrzymywana, no tak, ale wtedy wszystkich zatrzymywali.
To nie było nic wielkiego...
No dobrze, spotkajmy się.
Wszystkie mają w domach mnóstwo książek.
W większości są bardzo skromne, niektóre sprawiają wrażenie nieśmiałych. Czasem wydaje się, jakby opowiadały swoją historię po raz pierwszy. Wtedy w ich oczach pojawia się błysk, który sprawia, że przez moment widzę w nich młode dziewczyny.
Są chwile, kiedy mam poczucie, że rozmawiam z osobami, które zapomniały, kim wówczas były i jak ważna była ich rola. Do tego trzeba się dokopywać. Przypominać. Utwierdzać w przekonaniu.
Mają tendencję, by mówić głównie o innych. O mężach, bo to oni byli przecież bohaterami. O dzieciach, bo to właśnie one zapłaciły największą cenę. O koleżankach działaczkach, które ryzykowały więcej, więcej zrobiły, były odważniejsze, dzielniejsze, mądrzejsze.
Im bardziej banalne zadaję pytania, tym większe jest zaskoczenie. Dziwią się, że ja się dziwię. Pytają: po co to wszystko? Nie byłyśmy żadnymi bohaterkami. Nam wcale nie zależy.
Odpowiadam: Ale mnie zależy.
Na szczęście, fotografia jest kolorowa. Gdyby nie była, różowy żakiet zniknąłby w szaroburej masie ciemnych męskich marynarek. Zdjęcie wykonano z góry. Stół jest okrągły, a w środku stoi wielki biało-czerwony bukiet kwiatów. Multiplikowane na wielu stronach internetowych z rozmaitymi komentarzami od „narodziny III RP i 25 lat wolnej Polski” po „porozumienie Żydów z komunistami”, od „zwycięstwa” po „zdradę”. Nikt nie jest zdziwiony różowym punkcikiem. Nie ma żadnych interpretacji i pytań. Nikogo nie interesuje kobieta w tłumie brodaczy. Owszem, znamy jej imię i nazwisko. To Grażyna Staniszewska – jedyna kobieta wśród reprezentantów strony solidarnościowej podczas obrad plenarnych Okrągłego Stołu w 1989 roku. Ale czy podczas tych dwudziestu pięciu lat wolności nikomu nie przyszło do głowy spytać, dlaczego tylko jedna? Gdzie reszta?
– E tam, przesadza pani. Myśmy były przy Okrągłym Stole. Ale w podstolikach. A to są obrady plenarne. Dlatego nie ma nas na tym zdjęciu (Ludwika Wujec).
– No nie, przy Okrągłym Stole byłam ja, była Helenka Łuczywo... A pani chodzi o ten oficjalny? Ten duży? Tam jest tylko Grażynka? Jedna jedyna? (Janina Jankowska).
– Ja bardzo chciałam być przy Okrągłym Stole. Rozmawiałam o tym z Jackiem Kuroniem, że mam pomysły. Ale efekt był taki, że nie brałam udziału w obradach, tylko robiłam biuletyn, w którym opisywałam te rozmowy (Barbara Labuda).
– Może i dobrze, że nas tam nie było i że nie firmowałyśmy swoimi nazwiskami tego kompromisu (Joanna Duda-Gwiazda).
Symboliczna fotografia przełomu i różowa kropka dająca początek opowieści.
Grażyna Staniszewska trafia do tej historii właściwie przez przypadek. Kulisy są takie: w trakcie obrad, trwających kilka tygodni, umiera jeden członek ekipy i robi się wolne miejsce na sesję plenarną, kończącą Okrągły Stół. Barbara Labuda mówi Władysławowi Frasyniukowi:
– Słuchaj, zgłoś Grażynę. Po pierwsze, była w stoliku ekonomicznym, po drugie, kobieta – symbolicznie. Kobiety tyle robiły w czasie stanu wojennego i nigdy nie było ich widać.
Władysław Frasyniuk odpowiada, że to świetny pomysł, żeby taka nieznana zupełnie osoba, przedstawicielka kobiet zabrała głos na zamknięcie obrad. Grażyna Staniszewska z początku ma obawy, że sobie nie poradzi, ale w końcu wkłada różowy żakiet i wygłasza przemówienie, które zaczyna tak: „Do Okrągłego Stołu siadałam bez przekonania. Zbyt dużo dzieliło jego uczestników. (...) Jednak przekonana jestem, że nie ma dla nas innej drogi, nie ma innego wyjścia niż kompromis. Bo co nam pozostaje? Przemoc?”. Kończy słowami: „Solidarność musi być skuteczna, mądrzejsza niż kiedykolwiek, tak, aby mogła bronić ludzi przed wyzyskiem, tak, aby wreszcie w Polsce można było żyć normalnie”.
Nikogo w tamtym czasie nie dziwi, że na pięćdziesiąt osiem osób uczestniczących w wydarzeniu, wśród dwudziestu dziewięciu reprezentujących Solidarność jest tylko jedna kobieta. Wydaje się, że to właściwe proporcje, skoro po stronie rządowej też jest tylko jedna – Anna Przecławska, która jako piętnastolatka była sanitariuszką i łączniczką Armii Krajowej w Powstaniu Warszawskim.
Nikt nie pyta, dlaczego w tym gronie jest aż trzech przedstawicieli Kościoła katolickiego, kiedy reprezentacja kobiet to tylko dwie osoby. Nikomu nie przychodzi do głowy wspomnieć o nieformalnych spotkaniach, toczących się równolegle do okrągłostołowych negocjacji w ośrodku konferencyjnym w Magdalence, podczas których liczba kobiet wynosiła zero.
Na szczęście, fotografia jest kolorowa, a jej różowy punkcik daje początek historii.
O tym się nie mówi, ale pani wie, że gdyby nie kobiety, to pewnie nie byłoby słynnych Sierpniowych Porozumień. To kobitki zatrzymały Stocznię Gdańską. Wałęsa chciał zakończyć strajk po trzech dniach, jak już był umówiony na podwyżki. Ale mu nie pozwoliły. Zamknęły bramy, krzyczały: „Musimy kontynuować nasz protest! Solidarnie, bo strajkują też inne zakłady pracy!”.
Bez kobiet nie byłoby podziemia, bo jak mężczyzn po trzynastym grudnia zamknęli, to kobiety się świetnie zorganizowały. Wydawały prasę, robiły audycje radiowe. Mówiono o nich Damska Grupa Operacyjna.
Przecież to kobieta dostała najwyższy wyrok w stanie wojennym. Dziesięć lat więzienia. Za co? Za ulotkę. Była przesłuchiwana na leżąco twarzą do podłogi i z lufą przy skroni. Zamknęli jej syna, zamordowali brata. Wyjechała do Francji i do dziś nie doczekała się sprawiedliwości.
A wie pani, kto był najdłużej w ukryciu, ścigany listem gończym? Też kobieta. Nigdy jej nie złapali. Posługiwała się pseudonimami, miała różne stylizacje, fałszywe dokumenty. Jest po trzech zawałach, mieszka na Śląsku, wychowuje adoptowanych synów, ale jak trzeba, wsiada do samochodu, przyjeżdża pod Sejm i krzyczy przez megafon, co o tym wszystkim myśli.
Kto dziś pamięta ich imiona i nazwiska?
Alina Pienkowska, Ewa Ossowska, Jadwiga Chmielowska, Ewa Kubasiewicz...
Wie pani, jakimi słowami opisano Annę Walentynowicz tuż po katastrofie smoleńskiej? Była jedną z pasażerek samolotu, który wiózł delegację rządową na uroczystości związane z obchodami siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej.
Przez cały poranek siedziałam przed telewizorem, na dole ekranu był pasek, na którym płynęły od prawej strony do lewej informacje o osobach, które zginęły. Imię, nazwisko, funkcja. Lech Kaczyński – prezydent RP, Maria Kaczyńska – małżonka prezydenta RP, Ryszard Kaczorowski – ostatni prezydent RP na uchodźstwie. Kiedy pojawiło się nazwisko Anny Walentynowicz, wie pani, co napisano? „Osoba towarzysząca”. Ani słowa o tym, że współtwórczyni Solidarności. Nic. A przecież to o nią wtedy poszło. Ona była pretekstem Sierpnia ’80. To za nią wstawili się strajkujący. Za niesłusznie zwolnioną koleżanką z pracy.
Był początek sierpnia 1980 roku. Suwnicowa ze Stoczni Gdańskiej, Anna Walentynowicz, została dyscyplinarnie zwolniona z pracy „z powodu naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych”. Prawdziwy powód był jednak inny. Anna Walentynowicz od kilku lat była działaczką Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża – niezależnej organizacji, broniącej praw pracowniczych i obywatelskich, która za cele stawiała sobie: demokratyzację, wolność, a w dalszej perspektywie uwolnienie Polski od Związku Radzieckiego.
W jej obronie rozpoczął się strajk. Szesnaście tysięcy ludzi i pierwszy postulat: przywrócić do pracy Annę Walentynowicz. Mówi się, że robotnicy chcieli, by to ona została przywódczynią strajku. Odmówiła: „Ranga sprawy spadnie, jak na czele będzie baba. Musi być mężczyzna”.
I tak się stało. Na czele strajku stanął mężczyzna.
Ten sam mężczyzna został przewodniczącym Solidarności, później prezydentem Polski. On jest symbolem, jego wizerunek zdobi breloczki, jego imieniem nazwano lotnisko. „Fa-le-za” mówią o nim za granicą. Koślawo, bo przecież obcokrajowcom trudno wymówić „ł” i „ę”.
– Życiorys Anny Walentynowicz to jest materiał na epopeję narodową. Urodziła się na Kresach Wschodnich, wcześnie została sierotą. Przygarnęli ją sąsiedzi i zrobili z niej darmową służącą. Strasznie u nich cierpiała. Proszę sobie wyobrazić, że do synów tych państwa Ania musiała mówić: „paniczu”. Wszystko robiła w domu, zajmowała się też zwierzętami. W końcu się wyzwoliła, udało jej się uciec. Zatrudniła się w Stoczni Gdańskiej, zaczęła zarabiać. Posłano ją na kurs dla analfabetów, na kurs dla spawaczy. Pracowała bardzo pilnie, ponad normę, ale po jakimś czasie zorientowała się, że kierownicy dzielą się jej wynagrodzeniem za nadgodziny. Zachorowała na pylicę i wtedy zaczęła pracować jako suwnicowa. Od zawsze Ania angażowała się we wszystkie sprawy związane z krzywdą ludzką. Czy ona mogła przewodzić strajkowi? Nie wiem, czy mogła. Stocznia Gdańska to był zakład, w którym pracowała ogromna rzesza mężczyzn, i padały głosy, że na czele protestu musi stanąć facet (Joanna Duda-Gwiazda).
Jest takie zdjęcie, na którym Anna Walentynowicz trzyma tubę. Tuba jest olbrzymia, kobieta musi ją podtrzymywać drugą ręką. Anna sfotografowana została z profilu, ma otwarte usta, przez ramię przewieszoną torebkę. Włosy spięła w kok. Jest ubrana we wzorzystą sukienkę, aż żal, że autor zdjęcia nie miał kolorowej kliszy. W drugim planie widać z góry morze głów. Twarze wpatrzone w Annę. Jest sierpień 1980 roku, a zdjęcie zostało zrobione na terenie Stoczni Gdańskiej.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Wszystkie wypowiedzi bohaterek zamieszczone w tej książce pochodzą z nagrań i materiałów zgromadzonych podczas produkcji i rozpowszechniania filmu dokumentalnego Solidarność według kobiet (2014). Film ten zrobiłam wraz z Piotrem Śliwowskim, bez którego inicjatywy, wsparcia i zaangażowania nie powstałaby ta książka.
Chciałabym także podziękować uczestnikom aukcji crowdfundingowej zorganizowanej na portalu wspieramkulture.pl za umożliwienie mi pracy nad książką. Poniżej lista osób, którym chciałabym szczególnie podziękować:
Stefan Adamski, Joanna Kowalska-Andrzejewska, Alicja Baranowska, Agnieszka Borkowska, Malgorzata Różańska-Braniecka, Karolina Brzycka, Aleksandra Czernecka, Anna Maria Dytko, Danuta Dzido, Kazimierz Dzido, Feminoteka, Michał Gauza, Anna Góral, Remigiusz Grzela, Karolina Kurpiewska-Hinz, Rafał Jankowski, Krystyna Zowczak-Jastrzębska, Łukasz Jernaś, Joanna Kiliszek, Kamila Kokoszka, Elżbieta Korolczuk, Ewa Kulik-Bielińska, Aneta Krzyworzeka, Anna Lech, Agata Lewandowska, Daria Lubońska, Piotr Kardas, Piotr Kiwerski, Jolanta Klimczak, Kongres Kobiet Wielkopolski w Pile, Halina Koralewska, Magdalena „Tygryziołek” Kozioł, Maurycy Kulak, Magdalena Kwiatek, Robert Maron, Marta Mazurek, Piotr „Mikołaj” Mikołajski, Mateusz Młochowski, Antoni Piotr Oleksicki, Tomasz Osadowski, Aleksandra Panisko, Anna Kowalcze-Pawlik, Katarzyna Hein-Peters, Edyta Pokropek, Stanisław Polak, Jacek Polewski, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Iwona Chmura-Rutkowska, Barbara Rycerz, Monika Sadkowska, Magda Sendecka, Monika Serkowska, Anna Sikora, Anna Siwek, Izabela Skórzyńska, Bożena Szmajdzińska, Sylwia Spurek, Ewa Dąbrowska-Szulc, Aleksandra Szymańska, Katarzyna Tarant, Katarzyna Templewicz, Katarzyna Warecka, Ewa Zakrzewska, Małgorzata Molęda-Zdziech.Indeks osób
A
Andrejas Beata
B
Benedykt XVI
Biernacki Leszek
Biko
Błażek Zygmunt
Borowczak Jerzy
Borusewicz Bogdan
Bugno-Zaleska Ewa
Bujak Zbigniew
Bush George
C
Cenckiewicz Sławomir
Chłopicka-Parecka Krystyna
Chmielowska Jadwiga
Ciechowski Grzegorz
Ciołek Erazm
Cochran John
Cooper Gary
Czerwińska Zofia
Czerwonogóra Katarzyna
Czornowoł Tatiana
D
d’Arc Joanna
Dąbrowska Maria
Dmochowska Maria
Dodziuk Anna
Drabowska Janina
Duda-Gwiazda Joanna
Dwurnik Edward
Dziwisz Stanisław
F
Fedorowicz Jacek
Felski Bogdan
Filas
Fonda Jane
Frasyniuk Władysław
Fraszek Aurelia
Fraszek Grzegorz
Friszke Andrzej
G
Gaińska Halina
Gast-Ciechomska Maria
Gawanowski Henryk
Giełżyński Wojciech
Głuchowska Małgorzata
Gniech Klemens
Gombrowicz Witold
Graff Agnieszka
Gronkiewicz-Waltz Hanna
Gwiazda Andrzej
H
Halicz Zofia
Hałgas Daniela
Hałgas Danuta – patrz Hałgas Daniela
Hnat Edyta
Hołdys Zbigniew
J
Jabłońska-Masłowska Sława
Jan Paweł II
Jankowska Janina
Jankowski Henryk
Jaremczak Marta
Jarska Natalia
Jaruzelski Wojciech
Jastrzębiec Tadeusz
Jastrzębska-Mężydło Zofia
Jones Grace
K
Kaczmarski Jacek
Kaczorowski Ryszard
Kaczyńska Maria
Kaczyński Jarosław
Kaczyński Lech
Karwowska Maria Anna
Kasprzyk Krzysztof
Kawalec Janina
Kinski Nastassja
Kiszczak Czesław
Klincewicz Teodor
Klincz Jan
Knysok Anna
Kolasińska Krystyna
Kołodziej Andrzej
Kołodziejczyk Wanda
Komorowski Bronisław
Kondratowicz Ewa
Kończak-Gotner Janina
Kopácsi Sándor
Koralewska Halina
Korczyńska Anna
Korczyńska Ewa
Kowalczyk Barbara
Kowalczyk Jadwiga
Kozłowski Krzysztof
Krakowska Joanną
Krynicki Ryszard
Kryńska Jadwiga
Krzywonos Henryka
Krzyżanowska Olga
Kubasiewicz Ewa
Kuberna Ewa
Kubiczek Lidia
Kulik-Bielińska Ewa
Kurasiewicz Ligia
Kuroń Grażyna
Kuroń Jacek
Kuta Krystyna
Kwiatkowska-Wyrwisz Elżbieta
L
Labuda Barbara
Larsson Mika
Lenartowicz Joanna
Leszczyńska Barbara
Lis Bogdan
Ł
Łaszyn Irena
Łuczywo Helena
Łuczywo Witold
Łukowska-Karniej Hanna
M
Maliszewski Piotr
Matuszek Iwona
Matuszewska Alicja
Mazowiecki Tadeusz
Mażul Henryk
Merkel Angela
Meyer Sylke Rene
Mężydło Antoni
Michnik Adam
Mikołajska Halina
Milewicz Ewa
Miłosz Czesław
Mlynář Zdeněk
Modelska Małgorzata
Modzelewska-Rybicka Magdalena
Modzelewski Karol
Morawiecki Kornel
Mucha Maria
Mulicka Dorota
N
Nakonieczny Edmund
Narożniak Jan
Nieznalska Dorota
O
Obama Barack
Olszewska Aleksandra
Orłowska-Jurewicz Zofia
Ossowska Ewa
Ost David
P
Partum Ewa
Peisert-Kisielewicz Maria
Penn Shana
Penson Joanna
Petrycki Jacek
Piątkowska Jadwiga
Pienkowska Alina
Pietrzyk Maciej
Pinior Józef
Płońska Maryla
Potrykus Elżbieta
Przecławska Anna
Przedwojska Barbara
Przybylska-Wendt Grażyna
R
Rahn Halina
Reagan Ronald
Regulska-Chlebowska Elżbieta
Rogalski Mieczysław
Romaszewska Agnieszka
Romaszewska Zofia
Rudnicka Jadwiga
Rulewski Jan
Rybicka-Grzywaczewska Bożena
Rychczyńska Małgorzata
Rydzyk Tadeusz
S
Samicz Wioletta
Sawicki Ryszard
Sawicz Wioletta – patrz Samicz Wioletta
Slaska Ewa Maria
Smędzik Aleksander
Sobierajska Krystyna
Sobótka Janusz
Sprusińska Krystyna
Staniszewska Grażyna
Staniszkis Jadwiga
Starczewska Krystyna
Stefański Lech
Stelmasik Edward
Suchocka Hanna
Syniec Elżbieta
Szaflarska Danuta
Szczepańska Elżbieta
Szczepkowska Joanna
Szczęsna Joanna
Szczudłowski Tadeusz
Szlachta Joanna
Szyszko Zofia
Ś
Śniadek Janusz
T
Tarasiewicz Małgorzata
Tarka Elżbieta
Thatcher Margaret
Tomaszewska Ewa
Trembilska Małgorzata
Tusk Donald
U
Umeda Yoshiho
Urban Jerzy
Utracka Maria
W
Wajda Andrzej
Walczewska Sławomira
Wałęsa Danuta
Wałęsa Lech
Wehrstein Janina
Winiarska-Kuroń Danuta
Woydt Marta
Wójtowicz Helena
Wujec Henryk
Wujec Ludwika
Wypychowska Irena
Z
Zarzycka Maria
Zydorek Ewa