Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kolorowe sny Gosi - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 listopada 2020
Ebook
5,99 zł
Audiobook
9,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kolorowe sny Gosi - ebook

Zbiór dla najmłodszych czytelników. Bohaterami przedstawionych historii są dzieci, zwierzęta oraz istoty ze świata baśni. Mali wielbiciele bajek poznają historię Piotrka-marzyciela, który przyjaźnił się z twardo stąpającym po ziemi Pawłem, wraz z Jackiem porozmawiają z uroczym krasnoludkiem i odkryją, ile niezwykłości mieści świat niedużej dziewczynki o imieniu Gosia.

 

Barbara Nawrocka-Dońska – pisarka i dziennikarka, w czasie trwania II wojny światowej żołnierz Armii Krajowej, sanitariuszka oraz łączniczka w powstaniu warszawskim. W latach powojennych rozpoczęła pracę w redakcjach dzienników i czasopism. Jej dorobek literacki obejmuje 28 książek oraz ponad 500 artykułów, pisała powieści, opowiadania, pamiętniki, książki dla dzieci i młodzieży oraz reportaże z podróży po świecie (z Chin, Francji, Grecji, Kuby, Italii, Szwajcarii i ZSRR). Laureatka wielu odznaczeń (m.in. Warszawski Krzyż Powstańczy, Krzyż Armii Krajowej, Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”), a także nagród.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-26-70907-0
Rozmiar pliku: 283 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O PIOTRKU-MARZYCIELU I PAWLE-REALIŚCIE

Był sobie Piotrek i Paweł, na jednym mieszkali osiedlu. Kiedy byli jeszcze całkiem mali, mamy Piotrka i Pawła wsadzały ich obu do jednej piaskownicy niedaleko domu. Tak się zaczęła przyjaźń Piotrka-marzyciela i Pawła-realisty.

Już w tej piaskownicy Piotrek zawsze zakopywał w piachu swoje foremki albo łopatkę i przez tydzień nie można ich było znaleźć. Piotrek mazał się za utraconymi zabawkami, a Paweł cierpliwie i z namarszczoną brwią przekopywał piaskownicę, aż dnia pewnego wyciągał z piachu Piotrkowe zguby. Piotrek piszczał z uciechy, dziwił się niepomiernie zabawkom, które w tajemniczy dla niego sposób wracały do jego rąk. Paweł tylko odymał buzię i dziwił się Piotrkowi, że Piotrek może się dziwić. Dla Pawła wszystko, co się zdarzało w jego życiu, było zupełnie proste. I to, że słońce świeci, i to, że noc nadchodzi, i to, że trzeba jadać, sypiać, myć się, wstawać co rano, ubierać się, wkładać buty i z mozołem wiązać sznurowadła. I to także, że zgubiony wieczorem miś odnajduje się rankiem na ławce przed domem, a zakopane w piachu zabawki za jakimś poruszeniem łopatki wracają do właściciela. Upływu czasu nie odczuwał Paweł ani trochę. Zabawkę, którą zgubił przed miesiącem, witał, jakby się z nią pożegnał zaledwie wczoraj.

Piotrka świat wprawiał w lęki i zdziwienie. Zdumiewało go słońce, które tak zawsze, jednakowo, co rano wschodzi, dziwił się, że wieczór zapada co wieczór. Nie lubił jadać, kłaść się do snu, myć się i zawiązywać sznurowadeł. To znaczy nie to, żeby nie lubił; dziwiło go, że wszystko trzeba zawsze robić wtedy, kiedy przychodziła pora, w której on najchętniej robiłby co innego. Piotrek chciałby się myć na przykład w południe, a jadać w nocy, w dzień sypiać, a ubierać się, kiedy trzeba się było rozbierać.

Nie chciał mówić na czekoladę — czekolada, tylko koczelada, chociaż wiedział, że czekolada jest czekoladą; a na Pawła wołał — Wapeł.

Kiedy siedział w piaskownicy, myślał właśnie o tych wszystkich niepojętych rzeczach, które trzeba robić w niepojętych porach, i gubił swoje foremki i łopatkę. Gubił też piłki, w zimie — rękawiczki, a w lecie... spodenki od opalacza.

Skrzętny Paweł wszystkie zabawki i przedmioty, które do niego należały, miał zawsze przy sobie. Swoją foremkę do piasku odróżniał od cudzej i z nikim się nie pobił na pięści o swoje rzeczy.

Piotrek nigdy nie wiedział, czy na jego piłce były namalowane kropki czy gwiazdki — i na tle tych gwiazdek lub kropek wynikały Piotrkowe łzawe tragedie.

Mimo że Piotrek i Paweł tak się różnili od siebie, nie było od piaskownicy aż do drzwi osiedlowego przedszkola dwóch serdeczniejszych przyjaciół. Bo tak w życiu bywa i już od najwcześniejszych chwil się zaczyna, że przeciwności zawsze się przyciągają.

Przez Piotrka i Pawła zaprzyjaźniły się ze sobą także ich mamy, bo skoro nie można było rozdzielić chłopców, mamy pomyślały, że one także muszą się zaprzyjaźnić.

Piotrek i Paweł zaczęli razem wyjeżdżać na wspólne wakacje, bo nie można przecież było na całe dwa miesiące pozostawiać jednego bez drugiego. I tak się utarło, że raz mama Piotrka zabierała ze sobą Pawła i Piotrka, to znowu drugiego roku mama Pawła zabierała na wieś Piotrka i Pawła. W ten sposób co roku Piotrek i Paweł mieli jedną i tę samą mamę przez dwa miesiące lata.

Tak się wreszcie Piotrek przyzwyczaił do mamy Pawła, a Paweł do mamy Piotrka, że gdyby ich nagle w nocy wyrwać ze snu i zapytać, która mama jest czyja, Piotrek wołałby, że jego jest Pawła, a Paweł, że — Piotrka. Oczywiście, gdyby się dobrze rozbudzili, każdy by zaraz własną mamę rozpoznał.

Gdy Piotrek i Paweł mieli po cztery lata, poszli razem do przedszkola. Piotrek nigdy nie miał w przedszkolu kredek ani papieru do rysowania, ani wycinanek. Na pytania pani wychowawczyni, gdzie ma nożyczki, Piotrek otwierał szeroko swoje błękitne oczy i dziwił się, że ktoś żąda od niego nożyczek. Jak przez mgłę przypominał sobie, że pani przedszkolanka mówiła coś o nożyczkach, ale nie wiedział, czy to było wczoraj, czy tydzień temu, dwa dni albo pięć. I czy te nożyczki w ogóle miał w śniadaniówce, czy też wypadły mu może gdzieś po drodze do przedszkola, bo lubił skakać i fikać, gdy szedł przez skwerek. A może nawet wcale nie zabrał ich z domu? Bo przecież nie wiedział, że będzie się robić wycinanki. A może wiedział, ale zapomniał? Tyle jest obowiązków na tym świecie! Wstać, umyć się, ubrać, zawiązać te obrzydliwe sznurowadła, na których umie się zrobić tylko supeł i które nie chcą słuchać nikogo poza mamą!

Paweł za to miał zawsze kredki, brystol do rysowania, papier do wycinanek w najcudowniejszych kolorach, w dodatku z suchym klejem pod spodem i nie trzeba było mazać po nim palcem usmarowanym w kleju z butelki. Wystarczyło ten papier oblizać językiem. Paweł miał zawsze nożyczki z plastyku, różowe, z przyczepioną na sznureczku karteczką. Na tej karteczce było wypisane imię i nazwisko Pawła.

Piotrek ubóstwiał i podziwiał Pawła, jego nożyczki z karteczką, jego papier do wycinanek, który wystarczyło tylko polizać, żeby się przykleił, ale nawet do głowy mu nie przyszło, że mógłby mieć przecież wszystko to samo i robić wszystko tak samo i pamiętać o każdym poleceniu pani wychowawczyni.

Tak się wreszcie utarło, że Paweł nosił za Piotrka do przedszkola papier, kredki i niebieskie nożyczki, które mama kupiła Piotrkowi.

Kiedy Piotrek i Paweł doszli do lat sześciu, już tylko rok dzielił ich od szkoły. Paweł uznał się z tego powodu za dziecko dorosłe, które lada chwila będzie robić prawdziwe rysunki i wycinanki. A prawdziwe dlatego, że w szkole stawia się za nie stopnie.

Piotrkowi wcale nie spieszyło się do szkoły, a nawet, czego nie wyznał Pawłowi, okropnie martwił się tą szkołą. Tam wszystko trzeba będzie robić znacznie dokładniej niż w domu. Z mamą zawsze można sobie przecież poradzić, coś tam odwlec, coś zapomnieć... Ileż to razy Piotrek trzymał w ustach kalafior tak długo, aż mama zrezygnowała z nakarmienia go!

Piotrek miał niedobre przeczucie, że w szkole nie będzie można odwlec niczego, i nawet najładniejszą, zmyśloną na poczekaniu historyjką, na przykład o kocie czy piesku, odciągnąć uwagi pani od zapomnianych nożyczek.

Ale Piotrek nie miał zwyczaju martwić się na zapas. Rok mógł trwać dla niego tyle samo, co dziesięć lat, styczeń mógł być majem, a poniedziałek — piątkiem. Pani z prawdziwej szkoły była dla niego na razie osobą niewyobrażalną.

Paweł nieraz, biegnąc do przedszkola i ciągnąc za sobą gapiącego się na wszystko Piotrka, zaglądał do swojej przyszłej szkoły. Wtedy Piotrek odbiegał jak najdalej od wabiących Pawła schodków i siadał na huśtawce przy starej znajomej piaskownicy. Huśtał się dotąd, dopóki Paweł nie zaspokoił swojej ciekawości. Ostentacyjnie gapił się przy huśtawce w niebo, aby Paweł nie pomyślał przypadkiem, że i jego, Piotrka, interesuje szkolny budynek.

Nie, Piotrek wcale nie chciał oglądać szkoły, dopóki nie będzie jej musiał obejrzeć. Co do tego miał wyjątkową pewność.

Teraz jechał z Pawłem na wakacje, a potem spędzi jeszcze jedną zimę w przedszkolu. Szkoła to coś na razie bardzo dalekiego.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: