Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Krocząc w ciemności - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
16 marca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Krocząc w ciemności - ebook

Najnowsza książka autorki „Sprawiedliwości owiec" i „Triumfu owiec".

Londyńska mgła unosi się, odsłaniając magiczny świat…

Julius Birdwell, mistrz złotniczy, treser pcheł i artysta-włamywacz mimo woli, z całej duszy pragnie móc wreszcie wieść żywot spokojny i nieposzlakowany. Lecz kiedy pewnej nocy jego pchły padają ofiarą nagłego mrozu, a w jego życie wkracza tajemnicza Elizabeth Thorn, wydarzenia nabierają tempa. Pewien magik traci przytomność, starsza dama ucieka kradzioną ciężarówką, detektyw z zaburzeniami koncentracji przygarnia niezwykłe zwierzę domowe, a Julius staje nagle przed koniecznością rozstrzygania kwestii egzystencjalnych. Jak uwalnia się rusałkę? Ile pcheł zmieści się na czubku szpilki? I dlaczego życie mimo wszystko nie jest bajką? Juliusowi nie pozostaje nic innego, jak tylko wychylić się daleko poza horyzonty swojego świata – i zaryzykować skok w nieznane. Rozpoczyna się fantastyczna przygoda…

Autorka ukazuje, jaka magiczna może być rzeczywistość. Po prostu piękne!

„Bild"

Diabelnie dobre. Krocząc w ciemności= magia Harry‘ego Pottera + ekscentryczność Alicji w Krainie Czarów + cała masa pcheł.

„Glamour”

Podczas czytania czuje się, iż Swann sprawiło ogromną frajdę, że tym razem mogła się tak naprawdę wyszaleć.

„BRIGITTE”

Przyjemność lektury jak nie z tego świata – książką „Krocząc w ciemności" Leonie Swann dowodzi po raz kolejny, że jest najbardziej niezwykłą i kreatywną pisarką naszych czasów.

literaturmarkt.info

Ta książka jest magiczno-realistyczna, trzymająca w napięciu, mądra i ekscentryczna, napisana melodyjnym językiem.

„BÜCHER”

Leonie Swann miesza kryminał, thriller i fantasy w jedną, cudownie odjechaną historię.

„Sächsische Zeitung”

Pisząc subtelnym i poetyckim językiem, wplata w tekst drobne mądrości i czule wprowadza czytelników w baśniowy świat, w którym każdy z nas z błogą radością przebywał jako dziecko. Drobiazgowo sportretowane postaci pozwalają mieć nadzieję, że autorka ma jeszcze w zanadrzu kolejne sprawy dla tego niezwykle barwnego zespołu detektywów.

Silke Wronkowski „Phantastik Couch” 

Fantazyjna, dziwaczna, cudownie zwariowana – tak można by opisać powieść Krocząc w ciemności. Leonie Swann udowadnia kolejny raz, że jest najbardziej niezwykłą i kreatywną pisarką naszych czasów.

Maschseeperlen.de

Leonie Swann urodziła się w 1975 roku niedaleko Monachium. Studiowała filozofię, psychologię i literaturę angielską w Monachium i Berlinie. Jej dwie pierwsze powieści „Sprawiedliwość owiec" i „Triumf owiec" od razu okazały się sensacyjnym sukcesem: obie miesiącami utrzymywały się na szczycie list bestsellerów i do tej pory zostały przetłumaczone na 25 języków.

Obecnie Leonie Swann mieszka otoczona bluszczem i glicyniami w Anglii i Berlinie.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8097-453-1
Rozmiar pliku: 661 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DRAMATIS CREATURAE

Julius Birdwell – złotnik i treser pcheł

Elizabeth Thorn – dama w czapce i z Planem

Frank Green – prywatny detektyw z przeszłością

Legulas – zielone stworzenie o zdrowym apetycie

Łazarz Ciemnoskok – pchli albinos, gwiazda trupy Juliusa

PCHLI ARTYŚCI JULIUSA:

Maria Antonina

Zaratustra

Oberon

Tesla

Lear

Faust

Freud

Kleopatra

Madame P.

Spartakus

profesor Isaac Fawkes – magik

Thistle – jednak nie dziewczynka

Hunch – typ w kapeluszu à la Bogart

Rose Dawn – starsza pani z przeszłością

Emily – stara dziewczynka bez przyszłości

GOŚCIE EMILY:

Mr. Fox

Ślimacza Lady

Mr. Hong

Odette Rothfield – lady z dobrym gustem i rudymi włosami

Alisdair Aulisch – terapeuta niepamięci

Pięciopalczasty Fred – gangster

Pete – mężczyzna z psem i łodzią mieszkalną

Mary – pani dziergająca powietrzne skarpetki

Claire Weathervane – sąsiadka

Nick – opryszek

Wilson – mł. opryszek

Hieronim – automat

Napoleon Luciferretti – niespecjalnie oświecony

Mwagdu – któż to wie?Pod koniec września

W porannej mgle łódź mieszkalna wygląda jak żywe stworzenie, jak wieloryb wyrzucony na brzeg albo leniwa foka, nieruchoma, lecz czujna. Uważna. Oczekująca.

– Pan Birdwell? Julius Birdwell?

Nic. Na środku kanału kaczka zrywa się do lotu.

Dave ponownie sprawdza numer łodzi, po chybotliwym drewnianym trapie wchodzi na pokład i z braku drzwi puka w jedno z zasłoniętych okien.

– Halo? Halooo? Pan Birdwell?

Gdzieś z tyłu pokładu nagle otwiera się klapa.

– Proszę, wejdź!

– Przychodzę od Joego, sir, mam przesyłkę dla…

– Tak, tak, wejdź, mówię!

Joe ostrzegał go, że ta praca to nie kaszka z mlekiem, więc Dave zbiera się w sobie, przez niskie drzwi wślizguje do wnętrza łodzi, robi krok – i raptem stoi w kompletnych ciemnościach.

Cholera!

– Halo? Nazywam się Dave Collins, dostarczam przesyłkę dla Juliusa Birdwella. Czy… czy to pan?

Nie słychać żadnego dźwięku. Tylko bicie własnego serca.

– Pan Birdwell?

– Gdzie Joe?

– Chory. Ślepa kiszka. Pech, nie? Ja… ja przejmę robotę, dopóki Joe nie stanie na nogi. – Głos Dave’a brzmi piskliwie. Dlaczego zawsze mówi takim piskliwym głosem, kiedy mu zależy?

– I masz towar?

– Oczywiście! – Dave wyciąga przed siebie rękę z paczuszką.

I znów ta cisza. Serce bije mu jeszcze głośniej. Zdaje sobie sprawę, że to, co dostarcza, nie jest całkiem legalne. Nie jakieś prawdziwe narkotyki, jak zapewniał Joe, raczej… lekarstwa. Lekarstwa, których lekarz nie chce przepisywać swoim pacjentom, a do których Joe jako sanitariusz ma łatwy dostęp.

To nieszkodliwi kolesie, mówił Joe, może nieco szurnięci, ale solidni. No, pięknie! A teraz Dave stoi tu w ciemnościach z jakimś porypanym ćpunem!

– Wiesz, co tam jest? – pyta głos tuż za nim, bliżej, niżby Dave sobie życzył.

Dave kręci głową, ale naturalnie zajrzał do środka: porcje krwi konserwowanej. Różnych grup. I świeża ryba z targu rybnego Billingsgate. Rybę kupił sam, zgodnie ze wskazówkami Joego.

Rybę?

Joe wzruszył ramionami. W każdy poniedziałek i środę. Dopóki płaci, nie zadaję pytań, i ty też nie powinieneś.

Tak więc Dave po prostu nadal trzyma papierową torbę z krwią i rybą w wyciągniętej ręce, mając nadzieję, że wkrótce będzie mógł stąd wyjść.

Ktoś odbiera od niego paczuszkę i obwąchuje ją.

– Zaczekaj tu!

Oddalające się kroki. Zamykające się drzwi. Pluskanie i siorbanie, delikatne pomruki i coś, co brzmi jak dziewczęcy chichot. Każdy z tych odgłosów sam w sobie dosyć niewinny, ale wszystkie naraz przyprawiają Dave’a o gęsią skórkę. Trzeba brać nogi za pas, z forsą czy bez!

Właśnie zamierzał po omacku dostać się z powrotem do drzwi, gdy nagle rozbłyskuje światło i do pomieszczenia wchodzi elegancko ubrany młody mężczyzna w ciemnych okularach i z uśmiechem wyciąga ku niemu dłoń.

– Witaj, Dave, jestem Julius Birdwell. Przepraszam za problemy ze światłem. Czasem działa, a czasami nie. Rudera!

Dave rozgląda się, oszołomiony. Puszyste dywany, skórzane fotele i stolik ze szkła. Nie przypomina to wcale rudery, przeciwnie, łódź mieszkalna jest urządzona o wiele ładniej, niż się spodziewał. A ten Julius… Przystojny. Elegancki. Sprężyste, energiczne ruchy. Bynajmniej nie żaden ćpun.

Julius odlicza banknoty i kładzie je na stół, gawędząc przy tym o wędkarstwie sportowym i pogodzie. Przedziwne, jak wielką różnicę robi światło. Czyż Dave jeszcze przed momentem nie bał się tego sympatycznego faceta?

– Kawy?

Dave się waha. Joe ostrzegał, by nie zadawał się z klientami dłużej, niż to konieczne. Ale Dave jest naraz ciekawy Juliusa, który sponad oprawek ciemnych okularów spogląda na niego szczerymi zielonymi oczyma.

– Czemu nie!

– Świetnie! – Rozpromieniony Julius Birdwell krząta się w aneksie kuchennym przy ekspresie do kawy, lśniącym szlachetną stalą.

Krew i ryba – naturalnie Dave’owi krążą po głowie różne myśli. Satanista? Wampir? Ale to raczej nie pasuje do Juliusa Birdwella, który odmierza porcję kawy i wyciera sobie ręce w czystą ścierkę.

– Nie wiem, co bym począł bez takich ludzi jak ty i Joe. Istnieją po prostu dolegliwości, z którymi medycyna konwencjonalna niezbyt sobie radzi. Cappuccino czy… Ach!

Birdwell otworzył drzwi od lodówki i przesłał Dave’owi przepraszające spojrzenie.

– Mleko się skończyło. Znowu! To doprawdy… Pijasz czarną?

– Nie ma sprawy.

– Słodzisz?

Ekspres skończył pracę. Birdwell stawia przed Dave’em parującą filiżankę.

Nagle Dave czuje zakłopotanie. Kręci głową i miesza w filiżance, choć właściwie nie ma tam nic do rozmieszania. Upija łyczek. Za gorąca. Cholera – teraz musi tu siedzieć z Birdwellem i bawić go rozmową, póki kawa nie wystygnie!

– Też jesteś sanitariuszem? Jak Joe?

Birdwell siada obok niego w fotelu i zakłada nogę na nogę.

– Studentem medycyny. – Dave ostrożnie pije pierwszy łyk. Piękne oczy ma ten Julius, to mu trzeba przyznać.

– Studentem… – Julius pochyla się, składa dłonie i wpatruje się natarczywie w Dave’a. – Dave, nie miałbyś czasem ochoty troszkę sobie dorobić?

Dave robi się czerwony. Skąd ten typ wie, skoro nawet jego rodzice… Czy to rzeczywiście aż tak rzuca się w oczy…? Oddycha głęboko i bierze się w garść. Joe ostrzegał, że coś takiego może się zdarzyć. Kiedy człowiek upłynnia nielegalny towar, niektórym się wydaje, że mogą ot tak mieć również całą resztę.

Dave wstaje.

– Nie, w to się nie bawię. Naprawdę muszę już iść, proszę pana.

– Julius.

Julius przez chwilę patrzy na niego zdumionym wzrokiem, po czym wybucha śmiechem.

– Siadaj, Dave, przecież nie to mam na myśli. Nie! Chodzi raczej o sprawę natury, hm… medycznej.

Zaskoczenie Juliusa wydaje się tak szczere, że Dave nie wybiega z pokoju jak oparzony, choć taką miał ochotę. Najwyraźniej znowu poniosła go fantazja. Teraz dopiero musi być czerwony, czerwony jak burak, aż po cebulki włosów.

Zażenowany, odwraca wzrok od Juliusa i rozgląda się dookoła. Jeden kąt pokoju jest jakiś inny, fantazyjny, nie taki jasny i prosty jak reszta. Ciemniejszy. Jakby bardziej intymny. Dave kieruje się w tamtą stronę, z jednej strony wiedziony ciekawością, z drugiej – by ukryć przed Juliusem swoją zaczerwienioną twarz.

Komoda z ciemnego drewna, na niej srebrny zegar z kurantem, wyglądający na antyk, klasyczne popiersie z marmuru i niewielka czarna skrzynka, zdobiona namalowanymi złotymi znakami. Na popiersiu elegancki czarny cylinder, nieco za duży na marmurową głowę. A obok maleńka scena z aksamitną kurtyną, podestem i drabiną, prowadzącą do nieba z wacianych chmurek, a wszystko tak maleńkie i delikatne, że nie mógłby tam wystąpić nawet wyroś­nięty chrabąszcz.

Nad komodą wiszą oprawione w ramki wycinki z gazet i plakat.

GABINET OSOBLIWOŚCI PROFESORA FAWKESA!

NAJWIĘKSZY SHOW ŚWIATA!

Całość przypomina mu trochę kącik trofeów, gdzie matka eksponuje jego zdjęcia z młodości i puchary zdobyte w rugby. Facet na plakacie nie wygląda jednak jak Julius, jest krępy i muskularny. A mimo to Dave dostrzega między nimi pewne podobieństwo, może w spojrzeniu albo w postawie.

– Czy to krewny?

– Niezupełnie.

Dave z podziwem wyciąga rękę ku lśniącemu jedwabiowi cylindra.

– Jesteś może, yyy, artystą albo kimś w tym rodzaju?

Artysta! To by wszystko wyjaśniało!

Nagle Julius staje obok niego i eleganckim ruchem wkłada cylinder na głowę.

– Dyrektorem cyrku, ściśle biorąc.

Wkrótce potem cała masa pcheł siedzi na ramieniu Dave’a i opija się do syta jego krwią. Troszkę to swędzi, ale nie za bardzo. Gorsza jest myśl, że oto pasożytnicze owady dobierają się do jego witalnych soków.

Dyrektor pchlego cyrku! Jak w ogóle mógł dać się na to nabrać?

Dave niespokojnie wierci się na swoim miejscu.

– Czy długo to jeszcze potrwa?

– Och, momencik. Kiedy skończą, to skończą. – Julius uśmiecha się. – Usiądź wygodnie. Bez obaw, nie zjedzą cię.

Dave pije kawę. Akurat teraz jest w sam raz.

– A twoje, yyy, dolegliwości – pyta niby od niechcenia. – Długo już ci dokuczają? – Julius naprawdę go zaintrygował. Tylko dlatego pozwolił mu się namówić na oddanie krwi. Naturalnie dodatkowa kasa też się przyda.

– Co? – Julius patrzy na niego, poirytowany. Cylinder odrobinę zjechał mu na czoło i naraz faktycznie wygląda jak dyrektor cyrku z czarno-białego filmu. Dyrektor cyrku w każdym calu.

– Twoje dolegliwości…

– Ach. – Julius spogląda z rozmarzeniem w stronę plakatu. – Niezbyt długo. Właściwie dopiero od kwietnia…

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJIPEŁNY SPIS TREŚCI:

DRAMATIS CREATURAE

PROLOG

Pod koniec września

BIRD

1. W rzece

2. Pod mostami

3. Na kanapie

4. W sieci

5. Przed drzwiami

6. The Ghost of a Flea

GREEN

7. Hunch

8. Weathervane

9. Legulas

10. Posłaniec

11. Emily

12. Nick

ROSE

13. Niebo i piekło

14. Shark bar

15. Gotowi do skoku

16. Zbielałe oko

17. Labirynt

18. Bitwa książek

THORN

19. Trzmiele niebo

20. Pocałunek Ślimaczej Lady

21. Smocza krew

22. Przeobrażony!

23. Feniks w popioły

24. Cherchez la femme!

FAWKES

25. Ćwiek albo pchła w uchu

26. Próba kłujki

27. Wielkie skoki

28. Luciferretti

29. Płomienna hałastra

30. Syreny

31. Metamorfozy

Rzut oka za kulisy: pchły, fakty i fikcja!

PODZIĘKOWANIA
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: