Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Książę w wielkim mieście - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 kwietnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Książę w wielkim mieście - ebook

Nicholas Arthur Frederick Edward Pembrook, następca tronu Wessco, znany też jako Jego Seksowna Mość, jest niebywale czarujący, okrutnie przystojny i bezwstydnie arogancki – chociaż o to nietrudno, kiedy wszyscy kłaniają mu się w pas.

Jednak pewnego śnieżnego wieczoru na Manhattanie książę poznaje piękną brunetkę, która nie postępuje jak reszta kobiet. Zamiast dygać, rzuca mu ciastem w twarz.

Nicholas pragnie dowiedzieć się, czy dziewczyna jest tak dobra jak jej wypiek. A królewski potomek przyzwyczajony jest, by dostawać wszystko, czego zapragnie.

Olivia Hammond nigdy nie marzyła, by spotykać się z księciem.

Królowa nie aprobuje szalenie nieodpowiednich wybryków dziedzica, nieustępliwi paparazzi ich śledzą, a opinia publiczna ocenia każdy krok. Choć rodzina królewska zmieniła karety na rolls-royce’y i już dawno nie ścięto nikomu głowy, to ich członkowie nie są skłonni zaakceptować zwykłej, przeciętnej dziewczyny.

Jednak dla Olivii młody mężczyzna wart jest wysiłku.

Cały świat przyglądał się dorastaniu księcia, a w tej chwili wszyscy czekają na królewski ożenek. Przychodzi jednak chwila, gdy Nicholas musi zdecydować kim jest i, co ważniejsze, kim chce być.

Królem… czy mężczyzną na zawsze zakochanym w Olivii.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8075-470-6
Rozmiar pliku: 788 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Moje pierwsze wspomnienie nie różni się zbytnio od wspomnień innych osób. Miałem trzy latka i poszedłem do przedszkola. Z jakiegoś powodu mama zignorowała to, że byłem chłopcem, i ubrała mnie w okropne ogrodniczki, falbaniastą koszulę, i do tego w lakierki. Przy pierwszej nadarzającej się okazji postanowiłem wysmarować ten strój farbkami.

Nie to jednak najsilniej utkwiło w mojej głowie.

Do tego czasu wycelowane we mnie obiektywy kamer były tak powszechne jak ptaki na niebie. Powinienem był do nich przywyknąć – chyba nawet tak się stało, ale tamten dzień wydawał się inny.

Ponieważ kamer były setki.

Zajmowały cały chodnik i ulicę, zebrały się przed wejściem do przedszkola jak jakieś czekające w gotowości do ataku jednookie potwory morskie. Pamiętam, że mama uspokajała mnie pewnym głosem, trzymając za rękę, ale nie docierały do mnie jej słowa. Zatonęły w ryku klikających migawek i fotografów wołających mnie po imieniu.

– Nicholas! Tu! Uśmiechnij się! Podnieś głowę! Nicholasie, tutaj!

Po raz pierwszy zrozumiałem, że jestem – że jesteśmy – inni. W następnych latach miałem nauczyć się, jak bardzo wyróżnia się moja rodzina. Była znana i rozpoznawalna na całym świecie, każde zachowanie któregoś z jej członków stawało się tematem rozmów.

Sława jest czymś dziwnym. Potężnym. Zazwyczaj ma swoje przypływy i odpływy, jak fale na morzu. Ludzie się o czymś dowiadują i ekscytują się tym, ale w końcu rozgłos cichnie, a obiekt zainteresowania zostaje zapomniany.

Mnie nigdy to nie spotka. Byłem znany jeszcze przed narodzinami i moje imię pozostanie w historii na długo po tym, jak ziemia przysypie moje kości. Sława przemija, celebryci przychodzą i odchodzą, ale rodzina królewska… zawsze będzie na świeczniku.ROZDZIAŁ 2

NICHOLAS

Cały się spinam. Moje narządy przestają działać. Głos ocieka bezsensowną, nielogiczną nadzieją.

– Czy stryjenka Miriam znowu wychodzi za mąż?

Królowa kładzie dłonie na biurku. To zły znak. Mówi przez to, że już postanowiła i nic nie zmieni jej decyzji.

– Kiedy byłeś mały, obiecałam twojej matce, że dam ci możliwość wybrania sobie żony, tak jak twój ojciec wybrał ją. Zakochania się. Przyglądałam się i czekałam, ale mam już dosyć. Rodzina cię potrzebuje, kraj cię potrzebuje. Dlatego ogłosisz imię wybranki na konferencji prasowej, która obędzie się… pod koniec wakacji.

Tą deklaracją zostaję wyrwany z oszołomienia i podrywam się z miejsca.

– To daje mi jakieś pięć miesięcy!

Wzrusza ramionami.

– Chciałam ci dać trzydzieści dni. Możesz podziękować dziadkowi, ponieważ mnie przekonał.

Ma na myśli portret wiszący na ścianie za nią. Dziadek nie żyje od dziesięciu lat.

– Może powinnaś przestać interesować się moim życiem osobistym, a zacząć uważać, by prasa nie dowiedziała się, że masz w zwyczaju rozmawiać z obrazami?

– To mnie uspokaja! – Również wstaje. Trzymając ręce na biurku, pochyla się ku mnie. – I to tylko jeden obraz, nie bądź niegrzeczny, Nicky.

– Nic nie mogę na to poradzić. – Patrzę na nią znacząco. – Uczyłem się od najlepszych.

Ignoruje mój przytyk i siada.

– Przygotowałam ci listę odpowiednich młodych panien, niektóre znasz, niektórych nie. Będzie to dla ciebie najlepsze rozwiązanie, no chyba że dasz mi powód, bym się jeszcze zastanowiła.

Nic nie przychodzi mi do głowy. Rozwaga opuszcza mnie tak szybko, że w głowie zostaje jedynie ślad kurzu, ponieważ pod względem politycznym i wizerunkowym babcia ma rację – królewski ślub byłby jak upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu, jednakże w tym wypadku pieczenie wcale nie chcą znaleźć się w płomieniach.

– Nie mam ochoty się żenić.

Wzrusza ramionami.

– Nie winię cię za to. Nie chciałam wkładać tiary twojej praprababki królowej Belvidere w dwudzieste pierwsze urodziny, ponieważ była to ciężka, niemodna rzecz, ale wszyscy mamy swoje obowiązki. Wiesz o tym. Teraz twoja kolej, książę Nicholasie.

Istnieje powód, dla którego obowiązki są jednym wielkim utrapieniem.

Ona nie prosi mnie jako moja babcia – rozkazuje mi jako moja królowa. Wychowanie, jakie odebrałem, skupiające się na odpowiedzialności, pierworództwie, dziedziczeniu i honorze, uniemożliwia mi odmowę.

Potrzebuję alkoholu. Teraz.

– To wszystko, Wasza Królewska Mość?

Przygląda mi się przez dłuższą chwilę, po czym kiwa głową.

– Tak. Szczęśliwej podróży, porozmawiamy po twoim powrocie.

Wstaję, kłaniam się i obracam do wyjścia. Kiedy tylko drzwi się za mną zamykają, słyszę jej westchnienie.

– Och, Edwardzie, gdzie popełniliśmy błąd? Dlaczego to musi być takie trudne?

***

Godzinę później jestem z powrotem w Guthrie House, siedzę przy kominku w pokoju dziennym, podając Fergusowi pustą szklankę do napełnienia. Nie pierwszy raz tego dnia.

To nie tak, że nie mam pojęcia, czego się ode mnie oczekuje – cały świat to wie. Mam jedno zadanie: przekazać błękitną krew następnemu pokoleniu. Spłodzić dziedzica, który zastąpi mnie pewnego dnia, tak jak ja zastąpię babkę, by rządzić krajem.

Mimo to do tej pory wszystko było tylko teoretyczne. Pewnego dnia, kiedyś… Królowa jest zdrowsza niż cała stadnina koni – nigdzie się w najbliższej przyszłości nie wybiera. Jednak… ślub… Cholera, zaczęło się robić poważnie.

– Tu jesteś!

Mogę liczyć na kilku zaufanych ludzi, a Simon Barrister, czwarty lord Ellington, jest jednym z nich. Wita mnie z promiennym uśmiechem i klepie po plecach. A kiedy mówię „promiennym”, mam na myśli to, że dosłownie cała jego twarz jest czerwona niczym burak i marszczy się na krawędziach.

– Co ci się, u diabła, stało?

– Cholerne karaibskie słońce mnie nienawidzi. Bez względu na to, ile wtarłem w siebie kremu z filtrem, znalazło sposób, by mnie spiec! – Szturcha mnie łokciem. – Miałem całkiem ciekawą podróż poślubną, jeśli wiesz, o czym mówię. Smarowanie oparzeń słonecznych może być dość zmysłowe.

Simon ożenił się w zeszłym miesiącu. Stałem obok niego przy ołtarzu – choć cholernie się starałem, by sprzed niego uciekł.

Ma wielkie serce i genialny umysł, ale nigdy nie radził sobie z kobietami. Ma też miedziane włosy, mleczną cerę i okrągły brzuszek, który nie zniknął ani od tenisa, ani od jazdy na rowerze. W pewnym momencie poznał Frances Alcott.

Franny mnie nie lubi, uczucie to pozostaje odwzajemnione. Jest oszałamiająca, muszę to przyznać: ma ciemne włosy i oczy, twarz anioła, a skórę jak porcelanowa lalka.

Taka, która wciągnie cię pod łóżko i udusi, jak tylko jej głowa obróci się o trzysta sześćdziesiąt stopni.

Fergus podaje Simonowi drinka i siadamy.

– Słyszałem, że babunia wbiła gwóźdź do twojej trumny.

Lód grzechocze w mojej szklance, gdy wychylam jej zawartość.

– Szybko się dowiedziałeś.

– Wiesz, jak jest. Ściany mają uszy i duże gęby. Co planujesz, Nick?

Unoszę szklankę.

– Popaść w alkoholizm. – Wzruszam ramionami. – A poza tym nie wiem. – Rzucam mu papiery. – Zrobiła mi listę potencjalnych kandydatek. Jakże to miłe z jej strony.

Simon przekłada kartki.

– Może być fajnie. Możesz przeprowadzić przesłuchanie, jak w X Factorze. Możesz prosić, by pokazały swoje talenty w rozmiarze podwójne D.

Unoszę głowę, próbując przełknąć ślinę, która zbiera się w ściśniętym gardle.

– A na dodatek musimy jechać do cholernego Nowego Jorku, by dopaść Henry’ego.

– Nie rozumiem, dlaczego nie lubisz Nowego Jorku, przecież mają tam dobre kluby, świetne jedzenie, długonogie modelki.

Rodzice wracali z Nowego Jorku, gdy rozbił się ich samolot. Wiem, że to dziecinne i głupie, ale cóż mogę rzec? Mam uraz.

Simon unosi dłoń.

– Chwileczkę, co masz na myśli, mówiąc: „Musimy jechać do cholernego Nowego Jorku”?

– Nieszczęścia chodzą parami. To oznacza wspólną podróż.

Ponadto cenię sobie zdanie Simona, jak również jego osąd. Gdybyśmy byli w mafii, zostałby moim consigliere.

Wpatruje się w szklankę, jakby zawierała wszystkie tajemnice tego świata i kobiet.

– Franny nie będzie zachwycona.

– Daj jej jakąś błyskotkę. – Rodzina Simona posiada Barristera, największą sieć domów handlowych na świecie. – Poza tym spędziliście razem cały miesiąc, musisz mieć jej dość.

Sekretem długiej, udanej relacji małżeńskiej są częste rozłąki. Sprawiają, że wszystko jest świeże, fajne, nie ma czasu na nieuniknioną nudę i irytację.

– W małżeństwie nie ma żadnych przerw na odpoczynek, Nick. – Śmieje się. – Sam się niedługo przekonasz.

Pokazuję mu środkowy palec.

– Doceniam współczucie.

– Właśnie po to tu jestem.

Wychylam alkohol do dna. Ponownie.

– A tak przy okazji, odwołałem nasze plany dotyczące kolacji. Straciłem apetyt. Powiedziałem ochronie, że wieczór spędzimy w Koźle.

Jurny Kozioł mieści się w najstarszym drewnianym budynku w mieście, na terenie będącym niegdyś własnością rodziny królewskiej – stoi w wiosce otaczającej pałac, w której mieszka służba i żołnierze. W tamtych czasach Jurny Kozioł był burdelem, dziś to tylko bar. Ściany są krzywe, dach przecieka, ale według mnie to najlepszy lokal w kraju. Nie mam pojęcia, jak Macalister – właściciel – to robi, strasząc czy przekupując, ale po nocach spędzonych w tym lokalu do prasy nie wyciekła o mnie ani o moim bracie ani jedna historia.

A było kilka szalonych.

Jesteśmy z Simonem wstawieni, gdy samochód zatrzymuje się pod barem. Logan St. James, szef mojej ochrony osobistej, otwiera drzwi, rozglądając się jednocześnie wokół, szukając zagrożenia czy reporterów.

W środku śmierdzi piwem i papierosami, ale to kojąca woń, podobnie jak zapach pieczonych w piekarniku ciasteczek. Sufit jest nisko, podłoga się lepi, na tyłach znajduje się szafa do karaoke, przy której kołysze się jasnowłosa dziewczyna, próbując wykonać najnowszą piosenkę Adele. Siadamy z Simonem przy barze, a Meg – córka Macalistera – wyciera go ściereczką, uśmiechając się przy tym seksownie.

– Dobry wieczór, Wasza Książęca Mość – mówi, po czym zwraca się do Simona, oferując mu skinienie głową i nieco mniej seksowny uśmiech. – Lordzie Ellington. – Spojrzeniem jasnobrązowych oczu wraca do mnie. – Widziałam dziś Waszą Książęcą Mość w telewizji. Świetny występ.

– Dziękuję.

Kręci nieznacznie głową.

– Nie wiedziałam, że Wasza Książęca Mość lubi czytać. Zabawne, ilekroć byłam w książęcej sypialni, nie zauważyłam ani jednej książki.

Głos Meg oraz jej jęki odbijały się od moich ścian więcej niż raz, gdy ją pieprzyłem. Podpisana przez nią klauzula poufności spoczywa bezpiecznie w moim sejfie. Jestem prawie pewien, że nigdy nie okaże się potrzebna, ale pierwsza „rozmowa”, jaką przeprowadził ze mną ojciec, nie była o kwiatkach i motylkach, ale o tym, że zawsze lepiej mieć umowę o niejawności, choćby miała się nigdy nie przydać, niż nie mieć żadnej.

Uśmiecham się.

– Musiałaś je przeoczyć, bo nie interesowały cię książki, gdy u mnie byłaś, zwierzaczku.

Kobiety, które żyją od wypłaty do wypłaty, lepiej znoszą jednorazową – lub trzykrotną – przygodę niż te z mojej klasy społecznej. Szacowne damy są rozpieszczone, wymagające, przyzwyczajone do spełniania ich zachcianek i stają się mściwe, gdy zostają odrzucone, ale dziewczyny jak ta ładna barmanka wiedzą, gdzie ich miejsce, i mają świadomość tego, że są w życiu rzeczy, które nigdy nie znajdą się w ich zasięgu.

Meg uśmiecha się ciepło i znacząco.

– Czego się dziś napijecie, panowie? Tego, co zwykle?

Nie wiem, czy to za sprawą dnia pełnego wywiadów, czy szkockiej, jaką już w siebie wlałem, ale nagle moimi żyłami płynie adrenalina, serce przyspiesza, a odpowiedź wydaje się być oczywista.

Królowa złapała mnie za jaja – będę musiał wybielić sobie umysł, by wymazać tę wizję z głowy. Ale poza tym wciąż mam czas.

– Nie, Meg. Chcę czegoś innego, czegoś, czego wcześniej nie próbowałem. Zaskocz mnie.

Gdyby powiedziano wam, że świat, jaki znacie – wasze życie – skończy się za pięć miesięcy, co byście zrobili?

Oczywiście wykorzystalibyście jak najlepiej pozostały wam czas. Zrobilibyście wszystko, czego od dawna pragnęliście, i robilibyście to aż po wyznaczony termin.

Wygląda na to, że mimo wszystko mam plan.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

Consigliere (wł. doradca) – stworzona przez Lucky’ego Luciana pozycja w strukturze mafijnej, w mediach, literaturze i filmach opisywana jako „prawa ręka”, „główny doradca” (przyp. tłum.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: