Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Książka o Niczym - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
19 marca 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Książka o Niczym - ebook

Co to jest Nic?

Czym była próżnia dla Greków, a czym jest dla współczesnej kosmologii?

Czy zero Babilończyków, Hindusów i Majów to jedno i to samo zero?

John D. Barrow, brytyjski kosmolog i autor wielu znanych książek popularnonaukowych, tym razem poświęcił się Niczemu. Błyskotliwa, napisana z humorem i erudycją książka prowadzi Czytelnika od religijnych i poetyckich rozważań nad naturą nicości i przemijania, przez zmagania Babilończyków i Majów z zerem matematycznym, aż po najnowsze odkrycia naukowe na temat próżni kwantowej. Barrow szczegółowo opisuje przygodę Ludzkości z zerem, nicością i próżnią, komentując przy tym starożytne teksty i źródła archeologiczne, rozprawy teologiczne, notatki z eksperymentów oraz anegdoty i wiersze.

Książka o Niczym pokazuje, że Nic stanowi węzłowe zagadnienie w historii idei. Każda rewolucja w naszym myśleniu o świecie przynosi też odmienne spojrzenie na Nic w jego rozmaitych przejawach. W ostatnich rozdziałach Barrow szczegółowo opisuje rolę, jaką we współczesnej nauce odgrywa próżnia, która w XX wieku stała się jednym z najważniejszych pojęć kosmologii i teorii kwantowej.

John D. Barrow jest kosmologiem, matematykiem i fizykiem teoretycznym na Uniwersytecie Cambridge. Autorem wielu książek naukowych i popularno-naukowych. W języku polskim zostały wydane m.in.: Księga wszechświatów, Pi razy drzwi oraz Początek wszechświata. Wielokrotnie nagradzany za swoją działalność popularyzatorską, jest m.in. laureatem Nagrody Templetona w 2006 roku.

Kategoria: Filozofia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7886-146-1
Rozmiar pliku: 9,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Ustalenie pierwszych słów książki jest równie skomplikowane, co ustalenie, skąd się wziął Wszechświat.

Robert McCrum

Sformułowanie „ponieważ nie istnieje” mogłoby być wystarczającym powodem do napisania książki o Niczym, zwłaszcza jeśli napisało się już książkę o Wszystkim. Na szczęście istnieją też lepsze powody. Jeśli przyjrzeć się konkretnym problemom, które od dawien dawna stanowiły motor rozwoju ludzkiej wiedzy, zawsze natrafi się na Nic starannie przebrane za Coś – jednak nigdy na tyle skutecznie, by pozostając nierozpoznanym, znaleźć się poza nurtem głównych wydarzeń.

Nic, w swoich licznych odmianach, stanowi od tysiącleci przedmiot nieustającej fascynacji. Filozofowie trudzili się, by je uchwycić; mistycy marzyli, by je sobie unaocznić; naukowcy starali się je wytworzyć; astronomowie poszukiwali go na próżno; logików Nic odpychało; a teologowie pragnęli wyczarować z niego wszystko – udało się to ostatecznie matematykom. W tym samym czasie pisarze i błaźni z radością robili wokół Niczego tyle zamieszania, ile tylko się dało. Pośród tych wszystkich ścieżek wiodących ku prawdzie Nic okazało się być niespodziewanie ważnym Czymś, wokół którego skupia się wiele istotnych pytań dręczących ludzkość od wieków.

W niniejszej książce omówione zostaną te sposoby postrzegania Niczego, które wpłynęły na rozwój naszej wiedzy. Przekonamy się, że pradawne uzależnienie ludzi Zachodu od logiki i myślenia analitycznego uniemożliwiło owocne wykorzystanie Niczego do wyjaśnienia obserwowanych przez nas zjawisk. Dla odmiany, filozofowie Wschodu dostarczyli nam sposobów myślenia, w ramach których idea Niczego-jako-czegoś była łatwa do uchwycenia i nie miała wyłącznie negatywnych konotacji. Pozwoliło to ludzkości zrobić pierwszy wielki krok w rozwoju naszej cywilizacji – powstał uniwersalny system liczenia, który następnie bujnie ewoluował, aż ku ezoterycznym strukturom matematyki współczesnej.

Po stronie nauki będziemy śledzić swego rodzaju wyścig, którego celem było wytworzenie prawdziwej próżni. Towarzyszyły mu tysiące lat żmudnych dyskusji na temat możliwości jej istnienia oraz roli, jaką pełni w Kosmosie. Idee te ukierunkowały rozwój wielu gałęzi fizyki i technologii, wpływając jednocześnie na debaty filozoficzne i teologiczne na temat znaczenia tego fizycznego Nic. Dla teologów debaty te stanowiły po części kontynuację ważnego sporu dotyczącego stworzenia Wszechświata z fizycznej i duchowej Nicości. Dla nastawionych krytycznie filozofów były to jednak wyłącznie dyskusje oparte na źle postawionych pytaniach, skupiające się na ostatecznej naturze rzeczy, których roztrząsanie z czasem przestało cieszyć się szacunkiem.

Początkowo, tego typu pytania o znaczenie Niczego wydawały się być trudne, później zdawało się, że nie da się na nie odpowiedzieć, w końcu uznano, że są bezsensowne, bo podejmując kwestię Niczego, nie pytały tak naprawdę o nic. Dla naukowców wytworzenie próżni wydawało się być jednak fizycznie wykonalne. Dało się nie tylko eksperymentować z próżnią, ale nawet wykorzystać ją przy budowie różnych urządzeń – co było niepodważalnym potwierdzeniem jej realności. Już wkrótce istnienie próżni zostało powszechnie uznane i wyłonił się obraz Wszechświata wypełnionego wszechobecnym eterycznym tworzywem. Pusta przestrzeń nie istniała. Wszystko poruszało się w eterze, wszystko odczuwało jego obecność – był on morzem, w którym wszystko zostało zanurzone, dzięki czemu żaden zakątek Wszechświata nie mógł już nigdy być tak naprawdę pusty.

Ów upiorny eter nie dał się łatwo przegonić i trzeba było dopiero Einsteina, by usunąć go z Wszechświata. Nawet Einstein nie mógł jednak przewidzieć, co pozostanie, jeśli usunie się wszystko, co da się usunąć. Teoria względności i fizyka kwantowa dały ludzkości nowe, fascynujące możliwości, a te doprowadziły do powstania najważniejszych nierozwiązanych problemów współczesnej astronomii. Stopniowo, w przeciągu ostatnich dwudziestu lat, próżnia okazywała się być jeszcze bardziej niezwykła i płynna oraz jeszcze mniej pusta i zrozumiała, niż mógł to sobie wyobrazić Einstein. Jej obecność jest odczuwalna w całej Przyrodzie. Dopiero po odkryciu subtelnych kwantowych procesów dziejących się w próżni możliwe było zrozumienie, jak rozmaite siły Przyrody jednoczą się w tętniącym życiem mikroświecie zaludnionym przez najbardziej elementarne cząstki materii.

Świat obiektów astronomicznych podlega próżni w nie mniejszym stopniu. Wizja przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Wszechświata proponowana przez współczesną kosmologię opiera się na niezwykłych właściwościach próżni. Dopiero z perspektywy czasu będziemy mogli ocenić, czy konstrukcja ta nie jest tylko mirażem. Możliwe, że nie będziemy musieli jednak czekać zbyt długo. Nowe odkrycia kosmologii pokazują wpływ próżni na rozszerzanie się Wszechświata. Kolejne eksperymenty mają wyjaśnić, czy – jak się tego spodziewamy – niecałe piętnaście miliardów lat temu próżnia wykonała serię energetycznych ćwiczeń gimnastycznych umieszczających Wszechświat na kursie, którym podąża do dziś i który determinuje jego przyszłość.

Mam nadzieję, że ten krótki wstęp pokazał, że za Niczym kryje się wiele pozornie nic nieznaczących tajemnic. Jeśli chcemy zrozumieć, skąd się tu wzięliśmy, niezbędne będzie właściwe zrozumienie istoty i właściwości Niczego oraz jego skłonności do zmiany – zarówno tej błyskawicznej, jak i niezauważalnej.

Symbole towarzyszące numerom rozdziałów, od zera do dziewięciu, to reprodukcje pięknych, przypominających głowy glifów stosowanych przez Majów do oznaczania liczb. Przedstawiają one wielkich bogów oraz boginie Majów i były powszechnie używane ponad tysiąc pięćset lat temu do odnotowywania dat i przedziałów czasowych.

Następujące osoby przy różnych okazjach zaoferowały mi swoją pomoc i należą im się podziękowania: Rachel Bean, Malcolm Boshier, Mariusz Dąbrowski, Owen Gingerich, Jörg Hensgen, Ed Hinds, Subhash Kak, Andrei Linde, Robert Logan, João Magueijo, Martin Rees, Paul Samet, Paul Shellard, Will Sulkin, Max Tegmark i Alex Vilenkin.

Książkę tę poświęcam pamięci Dennisa Sciamy, który był moim mentorem i bez którego nie powstałaby ani ta, ani żadna inna moja książka.

W trakcie pisania nastąpiła jedna przeprowadzka do nowego domu i trzy zmiany biura. W obliczu tych fluktuacji stanu próżniowego chciałbym podziękować mojej żonie Elisabeth, dzięki której Coś niezmiennie przeważało nad Niczym, oraz moim dzieciom – Davidowi, Rogerowi i Louise – za ich niepodważalny sceptycyzm wobec tego projektu.

J.D.B.

Cambridge, maj 2000Rozdział 0

Nicologia – lot donikąd

Wchodziłem po schodach, gdy to się zdarzyło:

Spotkałem człowieka, którego nie było.

Dziś znów nie widziałem owego człowieka.

Tak bardzo bym chciał, by się trzymał z daleka.

Hughes Mearns

Tajemnice nieistnienia

Nie widziałeś jeszcze niczego^().

Al Jolson

Nic to idea zapierająca dech w piersiach, ale w zasadzie nieprzemyślana, wysoce ceniona przez autorów o tendencjach mistycznych i egzystencjalnych, ale u większości pozostałych wywołująca niepokój, mdłości i panikę”^(). Nikt nie wie, jak sobie z Nic poradzić^(). Istnieją zdumiewająco różne poglądy na jego temat wyrażane w ramach różnych dziedzin wiedzy. Wystarczy zerknąć na hasło „nic” w dowolnym słowniku, aby odnaleźć rzeszę intrygujących synonimów: „nic”, „nicość”, „nieistnienie”, „niebyt”... W języku angielskim istnieją ponadto słowa niemające swoich bezpośrednich odpowiedników w języku polskim: nowt^(), nulliform^() czy nullity – znajdzie się jakieś Nic na każdą okazję. Są też najróżniejszego typu zera – od zerówki po godzinę zero, zabytki klasy zero i „zeroświaty” (nulliverse^(). Także pojęcia puste i opuszczone miejsca, ponadto wszelkiego typu i rozmiaru próżnie i pustki. W świecie ludzi mamy zaś nihilistów^(), nihilian^(), nihilarian^(), nihilagentów^() nicarian^(), nullifidystów^(), nullibistów^(), a także nic-nie-robów oraz tych, których mamy za nic lub za zero. W każdej dziedzinie życia wydaje się występować jakieś uosobienie Nicości. Nawet dział finansowy w mojej gazecie informuje mnie, że „zerówki”^() stają się coraz bardziej atrakcyjnym źródłem dochodu.

Niektóre zera wydają się być całkowicie niejasne, wręcz pozbawione treści. W angielskim slangu tenisowym do wyrażenia braku punktów nie służy tak pospolite słowo jako nil, nothing czy zero. Stosowane jest natomiast stare słowo love, na pozór oznaczające „miłość”, które dotarło jednak do Anglii w mało romantycznej postaci – jako zniekształcenie francuskiego l’oeuf oznaczającego „jajko” i reprezentującego symbol zera ze względu na swój kształt^(). Echa tej gry słownej są do dziś obecne w języku angielskim na przykład w zwrocie playing for love, czyli „granie dla przyjemności a nie dla pieniędzy”, co ma odróżniać amatora od profesjonalisty, lub w stwierdzeniu, że nie zrobilibyśmy czegoś for love or money, czyli „nie do końca bezinteresownie”. W innych sportach również występują odrębne pseudonimy dla zera – amerykańscy kręglarze określają układ kręgli, z których żaden nie został zbity, jako goose egg, czyli „gęsie jajo”. W Anglii występuje silna tradycja stosowania swoistych określeń na wynik zerowy w poszczególnych sportach – nil w piłce nożnej, nought w krykiecie, ale ow przy podawaniu czasu w lekkiej atletyce, podobnie jak przy dyktowaniu numerów, czego jednym ze świadectw jest tradycyjne odczytywanie numeru seryjnego Jamesa Bonda 007 jako double-o-seven, czyli „podwójne zero siedem”. Wystarczy jednak popatrzeć na klawiaturę komputera, aby dostrzec różnicę pomiędzy 0 i O.

W czasie drugiej wojny światowej, za pośrednictwem amerykańskiego personelu militarnego stacjonującego w Anglii, do powszechnego użytku weszło słowo zilch, które funkcjonowało w języku angielskim jako określenie dla zera. Oryginalnie w slangu amerykańskim odnosiło się ono do osoby o nieznanym imieniu. Podobną funkcję spełniało też słowo zip. W pewnym rysunku satyrycznym z tego okresu pojawia się sowa ucząca aligatora i królika nowego typu matematyki o nazwie aftermath^(), w której jedyną dozwoloną liczbą jest zero. Wszystkie zadania mają to samo rozwiązanie – zero, a cała nauka polega teraz na znajdywaniu nowych zadań z tym samym nieuniknionym wynikiem działań^().

Kolejną ciekawostką języka angielskiego jest słowo cipher, które oznacza przede wszystkim „cyfrę” lub „szyfr”, a wykorzystywane jest czasem na określenie kogoś niewidocznego, „nie-osobę” (stąd zwrot a cipher in his own household na określenie nieporadnego, nieobecnego w domu męża i ojca). Choć słowa cipher używa się głównie w odniesieniu do szyfru opartego na symbolach, to początkowo określało ono arytmetyczny symbol zera. W języku angielskim istnieje zabawny^() wierszyk oparty na tym podwójnym znaczeniu słowa cipher:

U 0 a 0, but I 0 thee

O 0 no 0, but O 0 me.

O let not my 0 a mere 0 go,

But 0 my 0 I 0 thee so.

Co po odszyfrowaniu odczytuje się jako:

You sigh for a cipher, but I sigh for thee

O sigh for no cipher, but O sigh for me.

O let not my sigh for a mere cipher go,

But sigh for my sigh, for I sigh for thee so.

To szczególne zastosowanie słowa cipher jest zrozumiałe – arytmetyczny symbol zera to taki, który nie przynosi żadnego efektu, jeśli się go doda lub odejmie od dowolnej liczby. Jedno z tego typu określeń jest jeszcze bardziej obrazowe, a wywodzi się ze współczesnego żargonu technicznego. „Instrukcja pusta” to techniczne określenie na działanie bez konsekwencji. Każdy komputer wykonuje miliony takich instrukcji w oczekiwaniu na to, aż użytkownik naciśnie jakiś klawisz. Jest to neutralna operacja, kiedy komputer nie wykonuje żadnego obliczenia i nie manipuluje żadnymi danymi. Jest też chyba całkowicie jasne, co myślimy o kimś, kogo określimy mianem „zera” albo „pustaka”. Kiedy weźmiemy pod uwagę liczby ujemne, otwiera się pole dla nowych dowcipów, jak ten o człowieku tak negatywnie nastawionym do życia, że gdy wchodzi na przyjęcie, goście rozglądają się i zastanawiają, kto wyszedł; albo ten o naukowcu, którego powrót do kraju przyczynił się do drenażu mózgów. Angielskie słowo napoo, używane w znaczeniu „koniec” albo „pusty”, powstało przez zniekształcenie francuskiego zwrotu il n’y a plus, czyli „nic już nie zostało”.

Nie wszystkie skojarzenia z Niczym są negatywne. Czasem mają one ściśle określony cel. Gdy francuscy hugenoci uciekali do Szkocji, by uniknąć prześladowania ze strony Ludwika XIV, utrzymywali swoją tożsamość w tajemnicy, używając nazwiska Nimmo wywodzącego się z łacińskiego zwrotu ne mot, czyli „nikt” lub „bez imienia”.

Nasz system zapisywania liczb pozwala na konstruowanie wyrażeń oznaczających dowolnie dużą liczbę po prostu poprzez dodawanie po prawej stronie liczby kolejnych zer – 11230000000000... W okresie hiperinflacji w latach 20. XX wieku niemiecka waluta straciła na wartości tak dramatycznie, że wysłanie listu kosztowało miliardy marek. Ekonomista John K. Galbraith opisywał szok psychologiczny wywołany przez te olbrzymie liczby zakończone długim ciągiem zer:

„Szok zerowy” to określenie zaproponowane przez niemieckich lekarzy na powszechne zaburzenie psychiczne wywołane przez występujące współcześnie ogromne sumy pieniędzy. Przypadki „szoku” odnotowuje się u mężczyzn i kobiet wywodzących się z wszelkich klas społecznych, którzy polegli, próbując liczyć pieniądze w skali tysięcy milionów marek. Wiele z tych osób zachowuje się na pozór normalnie za wyjątkiem przemożnej ochoty zapisywania niekończących się ciągów zer^().

Wciąż zdarzają się na świecie przypadki hiperinflacji – wręcz wydaje się, że istnieje dziś więcej zer niż kiedykolwiek w historii ludzkości. Zastosowanie arytmetyki binarnej w obliczeniach komputerowych i skomputeryzowanie niemal każdej dziedziny życia doprowadziło do tego, że każda maszyna funkcjonuje dzięki ciągom zer i jedynek. Kiedyś szansa, że trafi się na zero, wynosiła jeden do dziesięciu – dzisiaj zdarza się to w co drugim przypadku. Istnieją potężne liczby, które stały się naszym chlebem powszednim. Każdy wie, że istnieją miliardy i miliardy gwiazd, nawet długi narodowe wyraża się dziś przy użyciu równie astronomicznych liczb. Odkryliśmy jednak sposób na ukrycie tych zer – 10⁹ nie wygląda tak źle, jak 1000000000.

Już sama ilość synonimów słowa „nic” pokazuje, jak subtelna jest ta idea, którą próbujemy wyrazić słowami. W tradycji greckiej, judeochrześcijańskiej i wschodniej można dostrzec odmienne reakcje na konfrontację z tą samą ideą. Można zauważyć, jak rozmaite pojęcia Nicości, rozwinięte niezależnie od siebie wyłącznie w celu wypełnienia pewnego typu luki w rozumowaniu, usamodzielniły się i zaczęły opisywać coś o wielkim znaczeniu. Najbardziej istotnym przykładem jest fizyczna interpretacja Niczego – próżnia. Próżnia rozpoczęła swoją karierę jako pusta przestrzeń – pustka. Następnie przetrwała werdykt świętego Augustyna, który określił ją jako „prawie nic”^(), przemieniła się w nieruchomy eter, względem którego dokonywał się wszelki ruch we Wszechświecie, następnie zniknęła za sprawą Einsteina, aby w końcu triumfalnie wyłonić się w dwudziestowiecznym kwantowym opisie funkcjonowania świata przyrody. Z tej nowej perspektywy okazuje się, że próżnia to złożona struktura podlegająca zmianom – błyskawicznym lub stopniowym. Zmiany te mogą mieć zaś skutki globalne i prawdopodobnie są one odpowiedzialne za wiele charakterystycznych cech naszego Wszechświata. Niewykluczone, że umożliwiły powstanie życia we Wszechświecie – i mogą kiedyś przyczynić się do jego zniknięcia.

Trudno jest nam dziś wyobrazić sobie trudności, przed którymi stali starożytni myśliciele próbujący pojąć ideę Niczego oraz zera. Dziś pojęcia te wydają się być niemal banalne. Włączenie ich do naszej rzeczywistości wymagało jednak od matematyków i filozofów niebywałej ekwilibrystyki umysłowej. Artystom przyswojenie i zbadanie nowego rozumienia Niczego zajęło jeszcze więcej czasu. Dzisiaj to jednak oni przodują w odkrywaniu związanych z Niczym paradoksów – szokując, bawiąc i zaskakując swoją publiczność.

Nie ryzykujesz...

A w tej całej sztuce to chodzi raczej o rysowanie konturów czy o kolorowanie środka?

Ali G

Nic nie ilustruje lepiej pospolitości naszej pospolitej epoki niż nasze zaabsorbowanie Niczym... W gruncie rzeczy Nic bardzo źle wygląda w bogatych zdobieniach^().

Robert M. Adams

W latach 50. XX wieku artyści zaczęli się zastanawiać, dokąd zaprowadzi ich ścieżka biegnąca od wielobarwności przez jednobarwność aż po bezbarwność. Amerykański malarz abstrakcyjny Ad Reinhardt wystawiał początkowo płótna pomalowane w całości na czerwono lub niebiesko, jednak ostatecznie stworzył serię całkowicie czarnych kwadratowych obrazów o boku długości półtora metra, które w 1963 roku wystawiano w prestiżowych galeriach w USA, Londynie i Paryżu. Niektórzy krytycy uznali go rzecz jasna za szarlatana^(), jednak inni docenili jego art noir, „ostateczny wyraz estetycznej czystości”, jak stwierdził amerykański krytyk sztuki Hilton Kramer^(). Reinhardt wystawiał później swoje czerwone, niebieskie i czarne obrazy osobno, opisując przy tym szeroko, jaki był ich raison d’être^(). Pozostawiam już purystom ustalenie, które płótna lepiej uchwyciły istotę Niczego – czy całkowicie czarne obrazy Reinhardta, czy też całkowicie białe Roberta Rauschenberga. Ja osobiście wolę spektakularną eksplozję koloru w Numerze Zero Jaspera Johnsa^().

Wizualne „nic” nie musi być bezpośrednio przedstawione za pomocą farby czy nawet pośrednio sygnalizowane przez jej brak. Artyści renesansowi odkryli swoje własne wizualne „nic” w XV wieku i stało się ono zalążkiem nowego sposobu reprezentacji świata w sztuce, który pozwolił na tworzenie nieskończonej liczby przedstawień. „Znikający punkt” to technika pozwalająca na realistyczne przedstawienie trójwymiarowej sceny na płaskiej powierzchni. Malarz wyobraża sobie linie biegnące od obiektów, które mają zostać odwzorowane na płótnie, do oka widza. Płótno staje się jakby ekranem, który pośredniczy między rzeczywistą sceną a okiem. Artysta następnie nanosi farbę w miejscach, w których linie przecinają się z owym ekranem. Linie przebiegające równolegle do ekranu przedstawiane są jako proste równoległe, z których każda kolejna leży coraz bliżej linii horyzontu. Linie prostopadłe do ekranu tworzą stożek prostych zbiegających się w jednym punkcie – zwanym punktem znikającym – który tworzy złudzenie perspektywy.

Muzycy również ścigali echa wielkiej pustki. Utwór Johna Cage’a 4’33” – który doczekał się wielu bisów w salach koncertowych świata – składa się z 4 minut i 33 sekund niczym niezakłóconej ciszy i jest wykonywany przez zawodowego pianistę w smokingu, siedzącego bez ruchu na stołku fortepianowym przed w pełni sprawnym steinwayem. Cage twierdził, że jego zamiarem było stworzenie muzycznego odpowiednika zera absolutnego^() – temperatury, w której ustają wszelkie ruchy termiczne. Ciekawy pomysł, ale czy warto płacić za „wysłuchanie” tego utworu jakąkolwiek sumę pieniędzy większą od zera? Martin Gardner powiedział kiedyś: „Nigdy nie słyszałem 4’33”, ale przyjaciele mówili, że to najlepszy utwór Cage’a”^().

Również pisarze podjęli ten temat z niekłamanym entuzjazmem. Elegancko wydany Esej o ciszy Elberta Hubbarda zawiera wyłącznie puste strony, podobnie jak rozdział autobiografii angielskiego piłkarza Lena Shackletona zatytułowany Co przecięty dyrektor wie o piłce nożnej. W 1974 roku wydano pustą książkę zatytułowaną Książka Nic, która doczekała się kilku wydań i przetrwała nawet pozew o naruszenie praw autorskich wystosowany przez autora innej książki składającej się z niezadrukowanych stron.

Istnieje technika pisarska, w której Nic stanowi oś wydarzeń. Wokół niej rozmieszczane są znoszące się przeciwieństwa. Martwe dusze Gogola rozpoczynają się od opisu pewnego dżentelmena, nieposiadającego żadnych cech charakterystycznych, który przyjeżdża do miasta N.:

W bryczce siedział pan niezbyt przystojny, ale i niebrzydki, ani nazbyt tłusty, ani nazbyt chudy; nie można powiedzieć, żeby stary, jednak niezbyt młody .

Klasyczny przykład takiego wewnętrznie sprzecznego stylu opisywania, w którym cechy i ich przeciwieństwa całkowicie się znoszą, znajduje się na nagrobku pewnej kobiety z hrabstwa Northumberland. Rodzina zmarłej kazała wyryć w nagrobku następujące słowa:

Była skromna, cnotliwa i miłosierna, lecz również dumna, zapalczywa i drażliwa. Była czułą żoną i troskliwą matką, a jednak jej mąż i dziecko rzadko widywali jej oblicze, gdy nie było wykrzywione grymasem niechęci...^()

Nie można w końcu zapomnieć o tych geniuszach marketingu, którzy potrafią uzyskać z niczego więcej niż zarabia większość z nas, cokolwiek byśmy nie robili. „Polo, miętówka z dziurą” (Polo, the mint with the hole) to jedno z bardziej znanych brytyjskich haseł reklamowych, dotyczy zaś dropsów z charakterystyczną okrągłą dziurką, znanych w USA pod nazwą Lifesaver. Ponad czterdzieści lat skutecznego marketingu opierało się na dziurze w cukierku a nie na nim samym. Nikt nie zwraca przy tym uwagi, że kupowany toroidalny cukierek zawiera solidną porcję pustej przestrzeni.

...nie wygrywasz

Nothing is real^().

The Beatles, Strawberry Fields Forever

Wystarczy już tych skrawków Nicości. Jeśli o czymś nam mówią, to tylko o tym, że kontemplacja Niczego prowadzi nas na manowce ludzkiej wyobraźni. Część przedstawionych tu zagadnień zostanie omówiona w następnych rozdziałach. Okaże się wtedy, że Nic nie jest ledwie dziwacznym dodatkiem do historii idei, lecz zawsze znajduje się niemal w centrum wydarzeń. W każdym zaprezentowanym w tej książce obszarze tematycznym występuje pewna główna kwestia, której zrozumienie wymaga dogłębnego pojęcia oraz odpowiedniej reprezentacji Niczego. Filozoficzne przeglądy kluczowych idei z historii myśli ludzkiej zawsze skupiały się na pojęciach takich jak nieskończoność^(), lecz niewiele miały do powiedzenia na temat Nicości. Teolodzy poważnie zaangażowali się w dyskusję na temat wielorakich przejawów Niczego, aby rozstrzygnąć, czy się z niego wywodzimy i czy grozi nam powrót do jego bezbożnej otchłani. Praktyki religijne często wiążą się z rzeczywistością Niczego, głównie ze względu na poruszaną problematykę śmierci. Śmierć jako całkowita anihilacja jest od wieków rozumiana jako jedna z najbliższych nam odmian Niczego i pełni tradycyjną funkcję w przedstawieniach artystycznych. Śmierć jest stacją końcową i dostarcza nam najszerszej skali porównawczej, sugerując przy tym istnienie pewnej ostatecznej perspektywy czy wręcz sądu ostatecznego – jej brutalna realność może zostać wykorzystana do wypędzenia nas ze stanu błogiego zanurzenia w tu-i-teraz.

Jednym z naszych celów jest naprawienie tego zaniedbania i pokazanie, w jaki sposób Nic, w swoich rozmaitych przejawach, okazuje się być kluczowym pojęciem w wielu dziedzinach nauki. Właściwe zrozumienie Niczego prowadzi często do wyłonienia się nowych sposobów myślenia o świecie. Naszą „nicofilię” rozpoczniemy od zbadania historii tego pojęcia oraz matematycznego symbolu zera. W tym kontekście nic nie jest takie, jak mogłoby się nam wydawać. Logika Greków uniemożliwiła im wyrażenie idei zera i dopiero w kulturze indyjskiej znajdziemy myślicieli, którzy nie mieli problemu z uznaniem, że Nic może być Czymś. Następnie przyjrzymy się, co zaszło, gdy również Grecy podjęli ten temat. Ich zmagania skoncentrowały się na Nic fizycznym – zerze pustej przestrzeni, próżni i pustki. Zmaganie, aby sensownie wyrazić te pojęcia i wcielić je w schemat kosmologiczny, porządkujący codzienne doświadczenia z obiektami świata fizycznego, wyznacza początek nieustającej i coraz bardziej zawiłej dyskusji trwającej niemal dwa tysiące lat. Nauka i teologia średniowiecza zmagały się nieustannie z ideą próżni, próbując rozstrzygnąć kwestię jej realności fizycznej, logicznej możliwości i tego, czy jest pożądana z teologicznego punktu widzenia.

Część problemów z zerem oraz ze związanym z nim pojęciem nieskończoności wynikała z faktu, że zdawało się ono prowadzić do paradoksów i wprowadzających zamieszanie sprzeczności. To dlatego wielu wybitnych myślicieli poświęciło mu tak wiele uwagi. To jednak, co logik uważa za herezję, dla pisarza jest darem niebios. Niezliczeni autorzy uniknęli kłopotów z Niczym, potęgując na coraz to nowe sposoby związane z nim paradoksy, bawiąc i zaskakując w ten sposób odbiorców swojej sztuki. Podczas gdy filozof może boleśnie odczuć krytykę ze strony teologów obwiniających go o poważne podejmowanie tak bluźnierczych zagadnień, humoryście próbującemu przekazać swoim czytelnikom, jak wielkie jest znaczenie Niczego, może ujść to płazem równie łatwo, co Freddiemu Mercury, gdy śpiewał „Nothing really matters”. Gdy inni protestowali przeciwko Niczemu, żarty językowe i paradoksy eksploatowane przez pisarzy dostarczały dodatkowej amunicji w walce o podważenie przekonania, że Nic może stać się rozsądnym pojęciem. Gdy jednak wracało ono do łask poważnych myślicieli, to czyż gry słowne nie stanowiły doskonałej ilustracji tego, jak bezdenne głębie filozoficzne kryje w sobie ta idea?

Równolegle do średniowiecznych poszukiwań sensu Niczego i pustki narodziła się poważna eksperymentalna filozofia próżni. Same zabawy słowne mające pomóc w ustaleniu, czy próżnia może istnieć, przestały wystarczać. Pojawiła się nowa droga ku wiedzy – zobacz sam, czy umiesz wytworzyć próżnię. Dotychczasowe dysputy teologiczne na temat realności próżni zostały z czasem wzbogacone o szereg prostych eksperymentów mających pokazać, czy jest możliwe całkowite opróżnienie pewnego fragmentu przestrzeni. Ten tok rozumowania doprowadził ostatecznie naukowców takich jak Torricelli, Galileusz, Pascal czy Boyle do usunięcia powietrza ze szklanych pojemników przy użyciu pomp i wykazania istnienia rzeczywistego ciśnienia i ciężaru powietrza unoszącego się nad naszymi głowami. Próżnia stała się częścią nauki eksperymentalnej. Okazała się być przy tym bardzo przydatna.

Fizycy wątpili jednak, czy możliwe jest wytworzenie prawdziwej próżni. Uważano, że Wszechświat wypełniony jest przez ocean eterycznej substancji, w której poruszamy się, nie wywierając nań żadnego mierzalnego wpływu. Naukowcy w XVIII i XIX wieku zmagali się z tym ulotnym płynem i z próbami wyjaśnienia przy jego udziale na nowo odkrytych sił elektrycznych i magnetycznych. Został on ostatecznie wygnany z gmachu fizyki dopiero za sprawą ostrego jak brzytwa umysłu Einsteina i talentu eksperymentatorskiego Michelsona. Pokazali oni, że kosmiczny eter nie jest konieczny, a dowody na jego istnienie są nieprzekonujące. W 1905 roku kosmiczna próżnia znów stała się możliwa.

Sytuacja jednak ponownie uległa zmianie. Nowa, spektakularna teoria grawitacji Einsteina pozwalała na precyzyjne matematyczne opisanie przestrzeni całkowicie pozbawionej masy i energii. Mogły więc istnieć puste wszechświaty.

Czegoś jednak brakowało w opisie najmniejszych składników świata. Rewolucja kwantowa pokazała nam, że dawny obraz próżni jako pustego pudełka jest nie do utrzymania. Próżnię należy raczej rozumieć jako stan pudełka po usunięciu z niego wszystkiego tego, co da się usunąć. Nie oznacza to jednak, że pudełko jest puste. Tym, co pozostaje, jest raczej najniższy dostępny stan energetyczny – taki, że wszelkiego typu zakłócenia lub wpływy z zewnątrz powodują podwyższenie jego energii.

Z biegiem lat ta nowa egzotyczna wizja kwantowej Nicości zaczęła poddawać się badaniom eksperymentalnym. Niestrudzone wytwarzanie sztucznej próżni przez naukowców pod koniec XIX wieku doprowadziło do powstania wielu użytecznych i powszechnie dziś znanych urządzeń, jak lampy próżniowe, żarówki czy lampy rentgenowskie. Rozpoczął się podbój „pustej” przestrzeni. Fizycy odkryli, że ich asekuracyjna definicja próżni jako tego, co pozostaje po usunięciu wszystkiego, co da się usunąć, nie była tak niemądra, jak by się mogło wydawać. Rzeczywiście zawsze coś zostaje – energia próżni przenikająca każdy zakątek Wszechświata. Ta wszechobecna, niedająca się usunąć energia próżni została w końcu wykryta i pokazano, że jej obecność jest fizycznie namacalna. Jej prawdziwe znaczenie dla struktury Wszechświata zostało jednak odkryte dopiero względnie niedawno. Jak się okazuje, świat może posiadać wiele różnych stanów próżniowych. W określonych warunkach może nastąpić przejście między dwoma takimi stanami – ze spektakularnymi konsekwencjami tego procesu. Co ciekawe, wydaje się, że tego typu przejścia trudno jest uniknąć przy opisie pierwszych chwil rozszerzania się Wszechświata. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że owo przejście może prowadzić do szeregu interesujących skutków, co pozwala ostatecznie na wyjaśnienie wielu niezwykłych właściwości Wszechświata, które wydawały się być wcześniej owiane całkowitą tajemnicą.

Na koniec pozostaną nam dwie kosmologiczne tajemnice dotyczące Niczego. Pierwsza z nich ma starożytny rodowód – jest to problem stworzenia Czegoś z Niczego i pytanie o to, czy Wszechświat miał początek. Jeśli tak, to z czego się wyłonił? Jakie są religijne źródła takiego poglądu i jaki jest dzisiaj jego status naukowy? Druga tajemnica jest nam czasowo bliższa. Łączą się w niej wszystkie współczesne przejawy próżni, opis grawitacji i nieunikniona obecność energii w próżni kwantowej. Einstein pokazał nam, że Wszechświat może być wyposażony w tajemniczą postać energii próżni. Aż do niedawna obserwacje astronomiczne mówiły nam tylko tyle, że jeśli ta energia rzeczywiście istnieje i wywiera wpływ na cały Kosmos, to jej intensywność musi być nieprawdopodobnie mała, aby nie zdominowała reszty Wszechświata. Fizycy nie mają pojęcia, dlaczego jej wpływ na ewolucję Kosmosu pozostaje tak niewielki. Wydaje się, że taka energia po prostu nie istnieje. Musi istnieć jakieś proste prawo przyrody, wciąż czekające na odkrycie, które przywraca próżnię i ustala wartość energii próżni na poziomie zera. Musimy jednak porzucić nadzieję na tak proste rozwiązanie. W 1998 roku dwa zespoły astronomów połączyły moc najpotężniejszych ziemskich teleskopów z niemającą sobie równych mocą optyczną Kosmicznego Teleskopu Hubble’a i zgromadziły przekonujące dowody na realność kosmicznej energii próżni. Jej działanie jest spektakularne. Okazuje się ona przyspieszać rozszerzanie się Wszechświata. Jeśli energia ta jest naprawdę czymś realnym, to wyznaczy ona przyszłe losy Wszechświata i zdeterminuje jego koniec.

Czy istnieje lepszy moment, by zacząć opowieść o Niczym?

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: