Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kuba i Kanga - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 kwietnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kuba i Kanga - ebook

Kuba mieszka z tatą w starym domu nad rzeką, na skraju australijskiego buszu. Codziennie odprowadza ojca do pracowni na wzgórzu, a potem za jedyne towarzystwo ma psa Bobiego, stadko kur i brzęczenie cykad. Każdy dzień jest podobny do poprzedniego. „Tutaj nawet za sto lat nic się nie wydarzy” – mawia tata. Lecz pewnego dnia ciszę przerywa odgłos wystrzału…

Kuba ratuje z rąk kłusowników malutką kangurzycę. Początkowo Kanga nie odstępuje go na krok, a chłopiec coraz bardziej się do niej przywiązuje. Rodzi się między nimi przyjaźń. Jednak czy dzikie zwierzę da się tak naprawdę oswoić?

"Kuba i Kanga" to opowieść o spotkaniach, które zmieniają nas na zawsze.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-5161-8
Rozmiar pliku: 5,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

_Oto historia o chłopcu, który miał na imię_ Kuba, i o kangurzycy zwanej Kanga, o tym, jak zostali przyjaciółmi, i o tym wszystkim, co dzięki ich przyjaźni się wydarzyło.

Kuba mieszkał nad rzeką w starym domu położonym w buszu, w cichej dolinie niedaleko wybrzeża. Dom zbudowany był z kamienia w miodowym kolorze i miał zielone okiennice. Wszystkie pokoje znajdowały się na jednym poziomie, a wzdłuż całego frontu biegła weranda, która przypominała zamkową fosę.

Tato Kuby malował, więc obrazy i rysunki walały się po całym domu. Głównie przedstawiały twarze o ogromnych pięknych oczach, czasem były na nich ciemne budynki, a czasem nagle wysypywały się z nich całe naręcza kwiatów. Prace taty wisiały na ścianach lub oparte o nie stały na półkach i stołach, na których znajdowały się także rzeźby z drewna i metalu, liście i kamienie, a nawet płaskie sylwetki zwierzątek wycięte z różnych resztek kolorowych papierów. W nocy, gdy zapadała głęboka ciemność, Kubie zdawało się, że po całym domu snują się jacyś milczący obcy ludzie.

Na podwórzu mieszkali: czarny piesek o imieniu Bobi, stado rudych kur pod przewodnictwem najważniejszej z nich zwanej Petronela i bury kot Rik, który nigdy nie schodził ze swojego wygodnego posterunku na dachu, chyba że podawano obiad. Za płotem pasły się dwie czarno-białe krowy i bardzo stary koń, ale on należał do kogoś innego. Za tym właśnie płotem żyły sobie wombaty i kangury, oposy i kolczatki, rozelle i kukabury i całe setki innych stworzeń.

Gdy Kuba z tatą byli w domu, Bobi leżał na ostatnim schodku i sennie obserwował urzędujące na podwórzu rude kury. Jak tylko Kuba albo tato pojawiali się na zewnątrz, zrywał się z miejsca i na swoich krótkich łapkach biegał w kółko jak szalony, tak głośno przy tym szczekając, że kury ze strachu uciekały w busz.

– Uspokój się, Bobi – mówił tato Kuby. – Tu nawet za sto lat nic się nie będzie działo.

Tato Kuby miał siwe włosy i nosił okulary o grubych szkłach w czarnych oprawkach. Czasem nie za dobrze się czuł, więc gdy chodził, musiał podpierać się laską. Malował obrazy w małej chatce na wzgórzu za domem. Niemal każdego ranka, gdy szedł do chatki, wspierał się na Kubie z jednej strony, z drugiej miał laskę, a Bobi zawsze biegł razem z nimi.

Chatka kiedyś należała do pewnego pasterza, ale owce poszły sobie stamtąd już dawno temu. Była tam jedna wielka izba z ogromnym oknem pokrytym pajęczynami. Na podłodze walały się stosy obrazów, stół cały był upstrzony plamami farb we wszystkich kolorach, a dziesiątki pędzli różnych rozmiarów leżały ułożone w rządku.

W rogu chatki znajdował się kominek. Gdy było zimno, tato Kuby rozpalał ogień, najpierw podpalając cienkie gałązki, by potem mogły zapłonąć grube polana. Bobi kładł się na dywaniku przed paleniskiem, mrużył oczy i natychmiast zapadał w głęboki sen.

– Coś mu się śni – mówił tato Kuby.

– A co to może być? – zastanawiał się Kuba.

– Psie sny – odpowiadał tato.

Bobi zasypiał i nadchodził czas, by Kuba zostawił tatę samego z jego malowaniem. Tato brał pędzel do ręki, żegnał się z Kubą i zamykał za nim drzwi. Cały dzień malował i w domu pojawiał się dopiero późnym popołudniem. Tak więc Kuba był pozostawiony sam sobie. Tato raczej nie uważał, że chłopiec może czuć się samotny. Kuba też nie miał takiego poczucia. Był przyzwyczajony, że jest sam.

Nad drzwiami wejściowymi wisiała deska z wyciętymi jakimiś słowami w obcym, dziwnym języku – nawet litery były inne:

– To starożytna greka – wyjaśnił tato. – Tak się to wymawia: _Memnēstho anér agathós eínai_.

Przeczytał słowo po słowie, by Kuba mógł je powtórzyć. Wydawały się Kubie dziwne w trakcie ich wymawiania.

– Co to znaczy? – spytał chłopiec.

– To znaczy: Pamiętaj, abyś był dobrym człowiekiem – odparł tato. – Więc zapamiętaj to, Kuba. To najważniejsza rzecz w życiu._Owego zimowego poranka, gdy Kuba_ spotkał Kangę, całe niebo mieniło się różowymi chmurami. Chłopiec obudził się z zimna i cały drżał. Usłyszał, że tato krząta się w kuchni, więc wstał, ubrał się i poszedł na śniadanie. W zimie na śniadanie zawsze było to samo: miska owsianki, jabłko pokrojone na cząstki i duży kubek słodkiej, parującej kawy z mlekiem, którą tato gotował w czerwonym rondelku na piecu.

– Dziś czuję się całkiem dobrze – powiedział tato Kuby. – Nie musisz odprowadzać mnie do chatki.

Niektóre poranki były właśnie takie. Wydawało się, że tato budzi się z dodatkową dawką energii. Wszystkim sprawiało to radość, a szczególnie Bobiemu, który skakał ze szczęścia na widok taty poruszającego się bez żadnej pomocy. Szczekał głośno i biegał tam i z powrotem.

Gdy skończyli owsiankę, Kuba pomógł tacie przygotować kanapki z intensywnie pachnącym serem i pomidorami. Jedną kanapkę tato włożył do kieszeni, drugą zaś zostawił na talerzu na kuchennym stole.

– To jest twój lunch, Kuba – powiedział i skierował się do drzwi.

Kuba stał na werandzie i jadł drugie jabłko. W powietrzu wisiała mgła. Patrzył, jak Bobi biega w kółko obok taty podążającego do chatki na wzgórzu. Stado rudych kur wypadło w podskokach z kurnika, gdacząc w głos i dziobiąc w trawie i kępach polnych kwiatów.

– Cześć, durne kurczaki – odezwał się Kuba.

Rzucił im kawałek jabłka, a one pobiegły w jego kierunku. Kuba patrzył, jak drzwi chatki zamykają się za tatą i Bobim. Poczekał, aż nikła smuga dymu ukazała się nad małym kominem.

Pamiętaj, abyś był dobrym człowiekiem – pomyślał i usiadł na schodku.

Spojrzał tam, gdzie dwie czarno-białe krowy stały spokojnie i przeżuwały, a stara siwa klacz oparła łeb o płot. Srebrny szron pokrywał zieleń rozległych łąk opadających w dół doliny aż po wstęgę wąskiej rzeki. W porannym słońcu woda lśniła jak odłamek szkła. Na widok rzeki Kuba jak zawsze poczuł dreszcz podniecenia.

To właśnie dziś zrobię – zdecydował. – Wybiorę się na wycieczkę brzegiem rzeki.

Naturalnie robił to już wiele razy, ale wciąż było coś nowego do odkrycia. Wrócił do pokoju po kurtkę i wyszedł z domu. Mimo że słońce świeciło dość mocno, ziemia była zimna, więc tupał nogami, by się rozgrzać. Kot Rik leżał wyciągnięty na dachu i przyglądał się Kubie. Stadko kur odprowadziło chłopca do furtki i tłoczyło się przy niej, póki nie zniknął im z oczu.

Do rzeki prowadziła stroma, błotnista ścieżka i Kuba powoli ześlizgiwał się po niej, aż znalazł się na brzegu. Ścieżka wiła się dalej wzdłuż wody, przez gęstwinę trzcin pod pochyłymi drzewami, zwisały nad nią dolne gałęzie jaskrawożółtych akacji. Stojąc pośrodku ścieżki, Kuba przyglądał się lśniącej rzece. Przysłuchiwał się żabom, ich kumkaniu i rechotowi, i podziwiał, jak niemal bezgłośnie wskakiwały do wody i z niej wyskakiwały.

W którą stronę? – zastanawiał się.

Jedna ze znanych mu dróg prowadziła w głąb doliny. Druga biegła w kierunku wybrzeża. Nie miał powodu, by zdecydować się na którąś z nich, więc zamknął oczy i wykonał obrót na jednej nodze. Gdy otworzy oczy, skieruje się tam, gdzie padnie jego wzrok. Otworzył oczy.

Już wiem!

Ruszył ścieżką w głąb doliny. Pod podeszwami czuł delikatny opór okrągłych kamyków, wilgoć przenikała do wnętrza jego butów. Nurkował pod zwisającymi gałęziami i starał się omijać nory wombatów.

Po dobrej chwili rzeka oddaliła się, ostro zakręcając, a ścieżka odbiła od brzegu i zanikła. Kuba, rozgrzany marszem, zdjął kurtkę i zawiązał ją w pasie.

A teraz w którą stronę?

W oddali ponad brzegiem rzeki dostrzegł coś, co wyglądało jak ściana drzew, linia wyznaczona przez wysokie eukaliptusy. Ich pnie stały w zwartym szeregu, luki między nimi wypełniała gęstwina liści i gałęzi. Kuba poczuł, że coś przyciąga go w ich stronę. Czy za leśną ścianą czaiła się jakaś tajemnica, którą mógłby odkryć, gdyby miał na tyle odwagi?

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: