Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Kurs literatury polskiej dla użytku szkół - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kurs literatury polskiej dla użytku szkół - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 550 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

Sta­ra­łem się uło­żyć książ­kę pod­ręcz­ną hi­sto­ryi li­te­ra­tu­ry pol­skiej dla szkół i do pry­wat­ne­go użyt­ku. Z tego po­wo­du ogra­ni­cza­łem się w wy­li­cza­niu au­to­rów mniej sław­nych, dzieł mniej gło­śnych i wy­dań; są­dzi­łem, żem po­wi­nien uni­kać błę­du po­wszech­nie po­peł­nia­ne­go, t… j… zby­tecz­nej bi­blio­gra­fii. – Na po­ezyą pol­ską mia­łem przedew­szyst­kiem bacz­ne oko, sta­ra­łem się tak­że uwzględ­niać kształ­ce­nie się ję­zy­ka pol­skie­go; w tym celu do­da­ne są w koń­cu wzo­ry ję­zy­ka pol­skie­go z roz­ma­itych cza­sów. Do­dat­ki te będą szczu­płym tyl­ko zbio­rem wzo­rów po­ezyi i pro­zy pol­skiej aż do epo­ki Sta­ni­sła­wow­skiej; wzo­ry po­ezyi pol­skiej z ostat­nich dwóch epok znaj­dzie czy­tel­nik w przy­go­to­wu­ją­cym się do dru­ku Skarb­cu po­ezyi pol­skiej; a wy­jąt­ki pro­zy po­praw­nej po­szu­kać może w Ry­mar­kie­wi­cza Wzo­rach Pro­zy.

Pi­śmien­nic­two pol­skie roz­po­czę­ło się do­pie­ro w epo­ce Reja i Ko­cha­now­skie­go, a roz­kwit po­ezyi przy­pa­da do­pie­ro na epo­kę Mic­kie­wi­cza; ztąd są­dzi­li­śmy że wy­pa­da­ło epo­kę ostat­nią ob­szer­niej wy­ło­żyć, a że w tej epo­ce gó­ru­ją po nad in­ny­mi po­eta­mi Mic­kie­wicz, Kra­siń­ski i Sło­wac­ki, dla tego na ży­cio­ry­sy tych trzech po­etów po­ło­ży­li­śmy głów­ny przy­cisk, jako na trzy pod­sta­wy, na­któ­rych po­ezya now­sza pol­ska spo­czy­wa. Oko­ło tych trzech mi­strzów my­śli i sło­wa pol­skie­go gru­pu­ją się więk­sze i mniej­sze ta­len­ta, two­rzą się szko­ły, na­śla­do­wa­nia lub nowe kie­run­ki. W tym spo­so­bie sta­ra­li­śmy się dać ob­raz dą­żeń i za­let naj­now­szej po­ezyi na­szej.

Na li­te­ra­tu­rę ła­ciń­ską pierw­szych 4 epok zwra­ca­łem tyl­ko tyle uwa­gi, ile uwa­ża­łem na nie­zbęd­ne do ogól­ne­go scha­rak­te­ry­zo­wa­nia sta­nu nauk i pi­śmien­nic­twa kra­jo­we­go; imion i dzieł sław­nych w li­te­ra­tu­rze pol­sko-ła­ciń­skiej, jak Dłu­go­sza, Kro­me­ra, Sar­biew­skie­go i t… p… po­mi­jać mi się nie go­dzi­ło; owszem uwa­ża­łem so­bie za po­win­ność, po­świę­cić im ob­szer­niej­szą wzmian­kę.

Od­da­jąc książ­kę ni­niej­szą ku po­słu­dze pu­blicz­no­ści i uczą­cej się mło­dzie­ży, łą­czę do na­uczy­cie­li usil­ną proś­bę, aby ze­chcie­li zwra­cać uwa­gę moję na nie­do­stat­ki i uchy­bie­nia, ja­kie się w cią­gu na­uki wy­ka­zać mogą; nie omiesz­kał­bym z wdzięcz­no­ścią z rad ich ko­rzy­stać.KURS LI­TE­RA­TU­RY POL­SKIEJ. PO­DZIAŁ.

Li­te­ra­tu­ra w roz­le­glej­szem zna­cze­niu jest zbio­rem wszyst­kich pło­dów umy­sło­wych na­ro­du; w ści­ślej­szem zaś ro­zu­mie­niu zbio­rem naj­cel­niej­szych pło­dów pi­śmien­nych, o ile w nich roz­wój du­cha na­ro­do­we­go się ob­ja­wia.

Hi­sto­ryą li­te­ra­tu­ry pol­skiej dzie­li­my na VI. okre­sów czy­li epok.

Uwa­ga. Nie jako opo­kę, ale jako wstęp do hi­sto­ryi li­te­ra­tu­ry pol­skiej uwa­żać bę­dzie­my cza­sy przed­chrze­ści­jań­skie.

Epo­ka I. Od przy­ję­cia chrze­ści­jań­stwa aż do za­ło­że­nia aka­de­mii kra­kow­skiej r. 1364. Bę­dzie­my ją na­zy­wa­li Epo­kę Pia­stow­ską.

Epo­ka II. Ja­giel­loń­ska od r. 1364 aż do wy­stą­pie­nia Reja z Na­gło­wić i Jana Ko­cha­now­skie­go. Po­wszech­nie li­czą tę epo­kę aż do roku 1521, w któ­rym pierw­sza książ­ka pol­ska dru­ko­wa­ną była.

Epo­ka III. Zyg­mun­tow­ska albo okres zło­te­go wie­ku obej­mu­je część pa­no­wa­nia Zyg­mun­ta I., pa­no­wa­nie Zyg­mun­ta Au­gu­sta, Ba­to­re­go i Zyg­mun­ta III. Ko­niec tej epo­ki na­zna­cza­ją zwy­czaj­nie na rok 1622, w któ­rym Je­zu­ici w Kra­ko­wie szko­łę otwo­rzy­li.

Epo­ka IV. scho­la­stycz­no-ma­ka­ro­nicz­no-pa­ne­gi­rycz­na od­zna­cza się ze­psu­tym sma­kiem w pi­śmien­nic­twie i upad­kiem nauk; idzie aż do wy­stą­pie­nia X. Ko­nar­skie­go Pi­ja­ra, re­for­ma­to­ra szkół r. 1750.

Epo­ka V. Sta­ni­sła­wow­ska obej­mu­je po­ło­wę pa­no­wa­nia Au­gu­sta III., pa­no­wa­nie kró­la Po­nia­tow­skie­go i prze­cią­ga się aż do r. 1822, w któ­rym pierw­sze po­ezye Mic­kie­wi­cza dru­ko­wa­ne były.

Epo­ka VI. Mic­kie­wi­cza cią­gnie się od r. 1822 aż do na­szych cza­sów.

Naj­waż­niej­sze opra­co­wa­nia hi­sto­ryi li­te­ra­tu­ry pol­skiej.

Fdi­xa Bent­kow­skie­go " Hi­sto­rya li­te­ra­tu­ry pol­skiej." 2 tomy w. War­sza­wie r. 1814.

Le­sław Łu­ka­sze­wicz: "Rys li­te­ra­tu­ry pol­skiej." Pierw­sze wy­da­nie wy­szło r. 1835; do­tych­czas już 14 wy­dań.

Wła­dy­sław, Ka­zi­mierz Woj­cic­ki: "Hi­sto­rya li­te­ra­tu­ry pol­skiej." War­sza­wa r. 1845, IV. tomy (z ob­szer­ne­mi wy­jąt­ka­mi). Dru­gie wy­da­nie roku 1859 – 61.

Mi­chał Wisz­niew­ski: " Hi­sto­rya li­te­ra­tu­ry pol­skiej." Do­tych­czas IX. to­mów.

Adam Mic­kie­wicz: " Co­urs de la lit­te­ra­tu­re sla­ve." (Po fran­cuz­ku wy­da­no przy wiel­kiem wy­da­niu dzieł Mic­kie­wi­cza w Pa­ry­żu r. 1862, po pol­sku naj­lep­sze wy­da­nie Żu­pań­skie­go r. 1865, tłu­ma­cze­nie Wrot­now­skie­go).– (1) Zoł­tarz (od sal­ta­re) to samo co psał­terz (od grec­kie­go psal­lo)

w któ­rej za­mknął hi­sto­ryą wszyst­kich sław­nych na­ro­dów aż do r. 1564. Trzy wy­da­nia były tego dzie­ła, więc mia­ło wzię­tość; pierw­sze r. 1564.

2. Jo­achim Biel­ski, syn po­prze­dza­ją­ce­go, se­kre­tarz Zyg­mun­ta III. na­pi­sał wiel­kie dzie­ło po pol­sku Kro­ni­kę pol­ską (r. 1597), tem wię­cej chlu­by mu czy­nią­ce, że wy­dał je pod imie­niem ojca, cho­ciaż je sam pi­sał i miej­sca­mi tyl­ko po­dług kro­ni­ki ojca ukła­dał. Jo­achim był bar­dzo wy­kształ­co­nym i na­pi­sał jesz­cze kil­ka utwo­rów po­etycz­nych po pol­sku i po ła­ci­nie. 3. Łu­kasz Gór­nic­ki ro­dził się w Kra­kow­skiem w po­ło­wie pa­no­wa­nia Zyg­mun­ta I., uczył się w Kra­ko­wie i w Pa­dwie i prze­by­wał ko­lej­no na dwo­rze kil­ku bi­sku­pów i kanc­le­rzy, aż mu król Zyg­munt Au­gust dał sta­ro­stwo na Pod­la­siu, gdzie w póź­nym wie­ku umarł. Gór­nic­ki na­pi­sał: Dzie­je Ko­ro­ny Pol­skiej, bar­dzo nie­do­kład­ne i urwa­ne na r. 1572; ale na­to­miast na wie­ko­po­mną sła­wę za­słu­żył so­bie in­nem dzie­łem, któ­re ucho­dzi słusz­nie za wzo­ro­we pod wzglę­dem sty­lu pol­skie­go. Tem dzie­łem jest "Dwo­rza­nin pol­ski." W niem przed­sta­wia­jąc wzór dwo­rza­ni­na, w pięk­nych ob­ra­zach ma­lu­je nam ży­cie pol­skie po wiel­kich dwo­rach w XVI. wie­ku. Myśl jest wzię­ta z wło­skie­go pi­sa­rza Ca­sti­glio­ne, ale cała rzecz jest zu­peł­nie w na­ro­do­wy spo­sób opra­co­wa­na. Oprócz Dwo­rza­ni­na wszyst­kie utwo­ry Gór­nic­kie­go do­pie­ro póź­no po jego śmier­ci dru­ko­wa­ne były, a pi­sał ich dużo, po­mię­dzy in­ne­mi prze­ra­biał tra­ge­dyą z Se­ne­ki pod ty­tu­łem Tro­as.

4. Ma­ciej Stryj­kow­ski ro­dem z Ma­zow­sza z ro­dzin­ne­go mia­stecz­ka Stry­ko­wa, w mło­dym wie­ku udał się jako żoł­nierz na Li­twę i tam wie­le lat prze­pę­dził, wy­uczyw­szy się ję­zy­ka li­tew­skie­go. Pę­dzo­ny wro­dzo­ną żą­dzą po­dró­żo­wa­nia i cie­ka­wo­ścią, zwie­dził pra­wie całą zie­mię li­tew­ską, a do­łą­czo­ny do po­sel­stwa Ta­ra­now­skie­go do Tur­cyi, ob­jeż­dżał kra­je tu­rec­kie i zwie­dził Kon­stan­ty­no­pol. Po­wró­ciw­szy z tej po­dró­ży peł­nej przy­gód roz­ma­itych, ba­wił zno­wu na Li­twie u moż­nych pa­nów i po­świę­cił się wy­łącz­nie zba­da­niu prze­szło­ści li­tew­skiej. Moż­na go uwa­żać za pierw­sze­go hi­sto­ry­ka li­tew­skie­go. Na­pi­sał wiel­kie dzie­ło na wpół pro­zą, na wpół wier­szem i dał mu ty­tuł: "Któ­ra przed­tym nig­dy świa­ta nie wi­dzia­ła, kro­ni­ka pol­ska, li­tew­ska, żmudz­ka i wszyst­kiej Rusi i t… d. Wy­dał to dzie­ło w Kró­lew­cu r. 1582. Po­mi­mo sa­mo­chwal­stwa i ga­da­tli­wo­ści au­to­ra ma to dzie­ło wiel­kie za­le­ty, bo jest bar­dzo pra­co­wi­te.

5. Bar­tosz Pa­proc­ki z Pa­proc­kiej Woli, uro­dzo­ny na Ma­zow­szu oko­ło r. 1543, jest pierw­szym w li­te­ra­tu­rze pol­skiej he­ral­dy­kiem. Nie­szczę­śli­wym był z żoną swo­ją Ja­dwi­gą Kos­so­budz­ką, kasz­te­lan­ką sierp­ską, wdo­wą po dwóch mę­żach, i już miał do Włoch ucie­kać, kie­dy go po­wstrzy­ma­ła wia­do­mość o jej śmier­ci. Prze­sia­dy­wał wie­le w Cze­chach i w Mo­ra­wie, cze­piał się za­wsze tych pa­nów, któ­rzy na­le­że­li do par­tyi au­stry­ac­kiej, był za­cię­tym nie­przy­ja­cie­lem Za­moj­skie­go i pi­sał na nie­go pasz­kwi­le peł­ne obelg. Naj­waż­niej­sze jego dzie­ło pol­skie jest: Her­by ry­cer­stwa pol­skie­go, w któ­rym ukła­dał ro­do­wo­dy ro­dzin pol­skich. Dzie­ło to jest rzad­kie dla tego, że wie­le fa­mi­lii uwa­ża­jąc się, po­krzyw­dzo­ne­mi, nisz­czy­ło je albo cał­ko­wi­cie albo czę­ścio­wo; dla tego rzad­ko moż­na je wi­dzieć w pier­wot­nej po­sta­ci. Pi­sał jesz­cze Pa­proc­ki wie­le he­ral­dycz­nych dzieł po pol­sku i po cze­sku i ukła­dał wie­le wier­szy pol­skich bez żad­nej war­to­ści.

Hi­sto­ry­cy po ła­ci­nie pi­szą­cy:

Oprócz tych kil­ku hi­sto­ry­ków, któ­rzy w ję­zy­ku pol­skim spi­sy­wa­li dzie­je na­ro­du swe­go, bar­dzo wie­lu ba­da­czy dzie­jów pi­sa­ło dzie­ła hi­sto­rycz­ne w ję­zy­ku ła­ciń­skim dla więk­sze­go roz­gło­su i dla użyt­ku wszyst­kich w Eu­ro­pie uczo­nych. Ję­zyk ła­ciń­ski był na­ten­czas w świe­cie uczo­nym ję­zy­kiem nie­ja­ko eu­ro­pej­skim, po­wszech­nym. Nie­po­dob­na nam hi­sto­ry­ków tych po­mi­nąć, tem bar­dziej że oni pi­sma­mi swe­mi bar­dzo przy­czy­ni­li się do roz­sze­rze­nia sła­wy imie­nia pol­skie­go. Do tych hi­sto­ry­ków na­le­żą:

6. Ma­ciej z Mie­cho­wa czy­li Mie­cho­wi­ta, na­dwor­ny le­karz i astro­log kró­la Zyg­mun­ta I. i rek­tor aka­de­mii kra­kow­skiej, za­słu­żo­ny wie­lu do­bro­dziej­stwy czy­nio­ne­mi dla uczą­cej się mło­dzie­ży i cier­pią­cej ludz­ko­ści, za­kła­dał szko­ły i domy dla cho­rych. Na­pi­sał pierw­szą całą hi­sto­ryą pol­ską po ła­ci­nie, bar­dzo uży­wa­ną dla tego, że na dwa wie­ki przed Dłu­go­szem dru­ko­wa­ną była.

7. Sta­ni­sław Orze­chow­ski z Rusi Czer­wo­nej, za gra­ni­cą sław­ny pod na­zwi­skiem De­mo­ste­ne­sa ru­skie­go, w kra­ju smut­nej do­ro­bił się sła­wy gor­szą­cą spra­wą swo­ją o żonę, któ­rą jako ka­płan ka­to­lic­ki po­jął wbrew usta­wom ka­no­nicz­nym. Burz­li­wy i za­ro­zu­mia­ły z na­tu­ry, po­ru­szył tą spra­wą ka­pi­tu­łę lwow­ską, sej­my pol­skie i na­wet list otwar­ty do pa­pie­ża Ju­liu­sza III. pi­sał. Po­zba­wio­ny swych urzę­dów du­chow­nych, prze­sia­dy­wał po­tem u pa­nów, któ­rym daw­niej po­chle­biał i umarł za­po­mnia­ny, nie­wia­do­mo kie­dy. Wiel­kie­go uzdol­nie­nia czło­wiek, pi­sał w przed­mio­tach róż­nych po pol­sku i po ła­ci­nie; naj­waż­niej­sze jego dzie­ło są Rocz­ni­ki pol­skie, pod ła­ciń­skim ty­tu­łem An­na­les, w któ­rych opo­wie­dział pięk­nym sty­lem wy­pad­ki czte­rech pierw­szych lat pa­no­wa­nia Zyg­mun­ta Au­gu­sta. Po pol­sku na­pi­sał ży­wot het­ma­na Tar­now­skie­go.

8. Świę­to­sław Orzel­ski, po­cho­dzą­cy z ro­dzi­ny bar­dzo za­słu­żo­nej w li­te­ra­tu­rze hi­sto­rycz­nej, na­pi­sał po ła­ci­nie Dzie­je pol­skie od Zyg­mun­ta Au­gu­sta obej­mu­ją­ce dwa pierw­sze bez­kró­le­wia. Dzie­ło to do­tych­czas nie wy­da­ne w ory­gi­na­le, zna­ne jest tyl­ko z tłu­ma­cze­nia pol­skie­go wy­da­ne­go świe­żo w Pe­ters­bur­gu.

9. Sta­ni­sław Gór­ski, se­kre­tarz naj­przód pod­kanc­le­rze­go Pio­tra To­mic­kie­go, a po­tem kró­lo­wej Bony, uło­żył waż­ny zbiór pism urzę­do­wych ty­czą­cych się spraw Pol­ski za pa­no­wa­nia Zyg­mun­ta Sta­re­go, w kil­ku­na­stu fo­lian­tach; kil­ka wie­ków te waż­ne ma­te­ry­ały do zba­da­nia hi­sto­ryi le­ża­ły w ukry­ciu, do­pie­ro świe­że­mi cza­sy Ty­tus hr. Dzia­łyń­ski za­czął je wy­da­wać pod ty­tu­łem To­mi­cia­na, to zna­czy pa­pie­ry z kan­ce­la­ryi To­mic­kie­go.

10. Mar­cin Kro­mer uro­dził się w Bie­czu na Ga­li­cyi roku 1512, kształ­cił się w Kra­ko­wie, w Niem­czech i we Wło­szech, a po­wró­ciw­szy do kra­ju, zo­stał se­kre­ta­rzem kró­lew­skim i dla nie­po­spo­li­tych swo­ich przy­mio­tów uży­wa­ny był do róż­nych i waż­nych po­selstw. Gdy go pa­pież Pa­weł II. za­szczy­cić chciał ła­ską i py­tał, czem­by mu mógł życz­li­wość swo­ję oka­zać, Kro – mer od­po­wie­dział: iż do­syć ma od pana swe­go, co za­szczy­to­wi jego i szczę­ściu po­trze­ba. Gdy Ho­zy­usz od­je­chał do Włoch, Kro­mer zo­stał ad­mi­ni­stra­to­rem bi­skup­stwa war­miń­skie­go, a gdy Ho­zy­usz uma­ił, Kro­mer po­mi­mo opo­ru Pru­sa­ków, któ­rzy nie­chęt­nie przyj­mo­wa­li do sie­bie na urzę­dy z in­nych pro­win­cyi, zo­stał bi­sku­pem war­miń­skim i jako taki żył do r. 1589. Kro­mer uło­żył 30 ksiąg hi­sto­ryi na­ro­du pol­skie­go w dzie­le ob­szer­nem, pięk­ną ła­ci­ną na­pi­sa­nem i peł­nem chwa­ły na­ro­do­wej. Naj­lep­sze wy­da­nie r. 1589 w Ko­lo­nii. Był on nie­ja­ko urzę­do­wym hi­sto­ry­kiem; se­nat pu­blicz­nie dzię­ko­wał mu za jego pięk­ne i do­sko­na­łe dzie­ło. Jak­kol­wiek hi­sto­rya jego jest pięk­nie na­pi­sa­na, to nie wy­rów­ny­wa war­to­ścią Dłu­go­szo­wej; prze­ra­biał on tyl­ko Dłu­go­sza i nie opi­sał swo­ich cza­sów, bo sta­nął na roku 1506.

11. Jan Dy­mitr So­li­kow­ski z Sie­radz­kie­go, kształ­cił się na uni­wer­sy­te­cie nie­miec­kim w Wit­ten­ber­gu… i prze­siąkł tam za­sa­da­mi Lu­tra, 7. któ­rych po­tem zu­peł­nie się oczy­ścił. Po­wró­ciw­szy do kra­ju zo­stał księ­dzem i prze­by­wał jako se­kre­tarz kró­lew­ski na dwo­rze Zyg­mun­ta Au­gu­sta, Hen­ry­ka i Ste­fa­na Ba­to­re­go, któ­ry go użył do za­pro­wa­dze­nia ka­to­li­cy­zmu w zdo­by­tych Inf­lan­tach i po­tem zro­bił go ar­cy­bi­sku­pem lwow­skim. Gor­li­wy ka­to­lik, z uspo­so­bie­nia go­rą­cy i po­pę­dli­wy, w ży­ciu i oby­cza­jach bar­dzo wstrze­mięź­li­wy i umiar­ko­wa­ny, po­świę­cał ma­ją­tek swój dla ko­ścio­ła, szkól i ubo­gich. Dy­plo­ma­ta był z nie­go bie­gły i zręcz­ny wie­le by­wał w świe­cie i wszę­dzie umiał so­bie po­ra­dzić, pro­wa­dził ży­cie czyn­ne i ru­chli­we. Opi­sał wy­pad­ki ży­cia swe­go pod ty­tu­łem Ko­men­ta­rze czy­li pa­mięt­ni­ki, za­czy­na­jąc od r. 1572. Umarł w póź­nej sta­ro­ści r. 1603.

12. Re­in­hold He­iden­ste­in, po­cho­dził z fran­koń­skiej hra­biów fa­mi­lii, któ­ra za Ka­zi­mie­rza Ja­giel­loń­czy­ka prze­nio­sła się do Pol­ski a od Ba­to­re­go uzy­ska­ła in­dy­gie­nat. Fa­mi­lia ta roz­ro­dzi­ła się po­tem i po­sia­da­ła znacz­ne ma­jęt­no­ści w Pru­siech i w nad­no­tec­kiej oko­li­cy. Re­in­hold He­iden­ste­in był naj­przód pry­wat­nym se­kre­ta­rzem Jana Za­moj­skie­go, a po­tem se­kre­ta­rzem kró­lew­skim, na­le­żał do ści­ślej­szych przy­ja­ciół Za – moj­skie­go i zdol­no­ści swo­je tak dy­plo­ma­tycz­ne jako i pi­sar­skie wy­kształ­cił w wy­so­kim stop­niu pod okiem tego zna­ko­mi­te­go czło­wie­ka. Nie­od­dziel­nym pra­wie był jego to­wa­rzy­szem, bo na­wet dzie­lił z nim tru­dy obo­zo­we w wo­jen­nych wy­pra­wach. Przez Za­moj­skie­go też He­iden­ste­in był wta­jem­ni­czo­ny we wszyst­kie spra­wy kra­jo­we i mógł je jak naj­do­kład­niej i jak naj­le­piej opi­sać. Do­ko­nał tego w dzie­le ła­ciń­skiem pod ty­tu­łem "Dzie­jów pol­skich ksiąg XII", w któ­rych opi­su­je hi­sto­ryą pol­ską od śmier­ci Zyg­mun­ta Au­gu­sta aż pra­wie do śmier­ci Jana Za­moj­skie­go. Dzie­ło to wy­dał do­pie­ro syn He­iden­ste­ina Jan w kil­ka­dzie­siąt lat po śmier­ci ojca.

Wy­mo­wa. Nig­dy w Eu­ro­pie wy­mo­wa po­li­tycz­na nie mia­ła ta­kiej swo­bo­dy w roz­wo­ju, jak w Pol­sce. Po­wszech­na wol­ność mó­wie­nia i obo­wią­zek od­zy­wa­nia się w spra­wach pu­blicz­nych na sej­mach przy­czy­nia­ły się do roz­wi­nię­cia wy­mo­wy pol­skiej w wy­so­kim stop­niu. Oprócz Orze­chow­skie­go, War­sze­wic­kie­go, Jana Za­moj­skie­go wsła­wi­ło się bar­dzo wie­lu pol­skich sta­ty­stów i se­na­to­rów wy­mo­wą. Ko­ściel­na zaś wy­mo­wa w tym okre­sie naj­wy­żej sta­nę­ła. Re­for­ma­cya za­kłó­ci­ła umy­sły; ka­zno­dzie­je ka­to­lic­cy mu­sie­li uży­wać ca­łe­go wpły­wu, za­pa­łu i go­rą­cej wy­mo­wy, aby tę szko­dę po­we­to­wać. Po­mię­dzy ka­to­lic­ki­mi ka­zno­dzie­ja­mi za­sły­nę­li przedew­szyst­kiem Do­mi­ni­ka­nin Mel­chior z Mo­ścisk (czy­li Mo­ścic­ki), któ­ry z miesz­czań­skie­go sta­nu po­cho­dził; miał on pio­ru­nu­ją­cą wy­mo­wą swo­ją prze­ra­żać słu­cha­czy. Za­sły­nął tak­że Sta­ni­sław So­ko­łow­ski ka­no­nik kra­kow­ski, spo­wied­nik i ka­zno­dzie­ja Ba­to­re­go; o nim nun­cy­usz pa­piez­ki Bo­lo­gne­ti po­wie­dział: "trzy rze­czy wi­dzia­łem w Pol­sce god­ne po­dzi­wie­nia: Ste­fa­na mą­dre­go kró­la, Za­moj­skie­go roz­trop­ne­go kanc­le­rza i So­ko­łow­skie­go ka­zno­dzie­ję pra­wie bo­skie­go." Ka­zał w dwóch ję­zy­kach rów­nie do­brze i pięk­nie: przed kró­lem po ła­ci­nie, przed dwo­rem po pol­sku.

Naj­bar­dziej zaś z mów­ców ko­ściel­nych tej epo­ki za­sły­nął Piotr Skar­ga Pa­wę­ski. Oj­ciec jego dla czę­ste­go uskar­ża­nia się do­stał od kró­la przy­do­mek Skar­ga, bo wła­ści­we fa­mi­lij­ne na­zwi­sko jego było Pa­wę­ski. Piotr Skar­ga uro­dził się roku 1536 w Grój­cu na Ma­zow­szu; kształ­cił się w Pol­sce i w Kra­ko­wie uzy­skał sto­pień ba­ka­ła­rza na aka­de­mii. Gdy po skoń­cze­niu nauk był rządz­cą szko­ły w War­sza­wie, Ję­drzej Ten­czyń­ski kasz­te­lan kra­kow­ski upro­sił go do kie­row­nic­twa wy­cho­wa­niem mło­de­go Jana Ten­czyń­skie­go, z któ­rym po­je­chał do Wied­nia. Po­wró­ciw­szy do kra­ju, zo­stał księ­dzem (w 26. roku ży­cia) i był przez pe­wien czas ka­zno­dzie­ją i ka­no­ni­kiem przy ka­te­drze we Lwo­wie i pro­bosz­czem w Ro­ha­ty­nie. Ale te świet­ne po­cząt­ki nie nę­ci­ły go, pra­gnął się wy­łącz­nie po­świę­cić in­te­re­som Ko­ścio­ła i wal­czyć prze­ciw róż­no­wier­com i dla tego z kil­ku to­wa­rzy­sza­mi po­je­chał do Rzy­mu i tu­taj wstą­pił do za­ko­nu Je­zu­itów. W rok przed śmier­cią, Zyg­mun­ta Au­gu­sta po­wra­ca do Pol­ski: od razu zwra­ca­na sie­bie uwa­gę ka­za­nia­mi swo­je­mi; wszę­dzie wi­dać śla­dy jego czyn­ne­go ży­cia: w pierw­szych la­tach bawi jako mi­sy­onarz, pro­win­cy­ał, lub rek­tor w róż­nych czę­ściach Pol­ski, zwłasz­cza na Li­twie, po­ma­ga za­kła­dać Ba­to­re­mu szko­ły w Ry­dze, w Puł­tu­sku, Do­rpa­cie i t… d.; nowo za­ło­żo­nej aka­de­mii wi­leń­skiej jest pierw­szym rek­to­rem; zbli­żo­ny do fa­mi­lii Ra­dzi­wił­łów, na­wra­ca sy­nów Ra­dzi­wił­ła Czar­ne­go, po­mię­dzy nimi Sie­rot­kę i póź­niej­sze­go kar­dy­na­ła Ra­dzi­wił­ła. Na dwo­rze Zyg­mun­ta III. był przez prze­szło 20 lat ka­zno­dzie­ją i wy­wie­rał prze­waż­ny wpływ na umysł tego kró­la i przez nie­go na spra­wy pań­stwa. Wszyst­kie swe usi­ło­wa­nia głów­nie ku temu skie­ro­wał, aby w gra­ni­cach Rze­czy­po­spo­li­tej jed­ność re­li­gii pa­no­wa­ła i ztąd rów­nie usil­nie sta­rał się o unią z Ko­ścio­łem wschod­nim, jak o wy­tę­pie­nie he­re­zyi. Wiel­kich to był zdol­no­ści i wiel­kie­go umy­słu czło­wiek; wpływ ogrom­ny wy­wie­rał głów­nie dla tego, że znał Pol­skę i Po­la­ków i że we wszyst­kich jego spra­wach wi­dać było go­rą­cą mi­łość oj­czy­zny. Dla pięk­nej jego wy­mo­wy na­zy­wa­no go "Pio­trem Zło­to­ustym, prze­moż­nym pa­nem i cu­do­twór­cą ję­zy­ka." Nie schle­biał ni­ko­mu, tyl­ko owszem wszyst­ko złe bez­wględ­nie kar­cił. Po­mię­dzy jego dzie­ła­mi, któ­re­mi wzbo­ga­cił ję­zyk nasz, przed wszyst­kie­mi wy­so­ko ce­nić na­le­ży Ży­wo­ty Świę­tych, po­mię­dzy któ­re­mi nie­któ­re prze­dziw­nie pięk­nym ję­zy­kiem są pi­sa­ne. Pierw­sze wy­da­nie w Kra­ko­wie 1602, do­tych­czas może już 30 razy po­wtó­rzo­ne. Inne dzie­ło jest

Bocz­ni­ki Ko­ścio­ła po­dług Ba­ro­niu­sza z ła­ciń­skie­go; uwa­żał on je jako uzu­peł­nie­nie Ży­wo­tów Świę­tych. W koń­cu pa­mię­tać na­le­ży jego Ka­za­nia o sied­miu sa­kra­men­tach, Ka­za­nia sej­mo­we i Ka­za­nia na nie­dzie­le i świę­ta ca­łe­go roku.

Po Skar­dze trud­no było od­zna­czyć się w wy­mo­wie ko­ściel­nej; jed­nym z do­sko­nal­szych mów­ców był Fa­bian Bir­kow­ski Lwo­wia­nin, młod­szy od Skar­gi, by] ka­zno­dzie­ją Do­mi­ni­ka­nów w War­sza­wie, a po­tem ka­zno­dzie­ją obo­zo­wym i na­dwor­nym kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa. Ka­za­nia jego od­zna­cza­ją się bo­gac­twem po­rów­nań, kwie­ci­sto­ścią ję­zy­ka, ale dla czę­stych do­dat­ków ła­ciń­skich i dla iro­nii, któ­ra się prze­bi­ja w jego mo­wach, mniej mają, uro­ku.

Po­mię­dzy uczo­ny­mi pol­ski­mi tego cza­su, któ­rych bar­dzo wiel­ka licz­ba, wy­mie­nia­my przed wszyst­ki­mi dwóch, któ­rzy mają sła­wę eu­ro­pej­ską:

Abra­ham Sta­ni­sław Bzow­ski Do­mi­ni­ka­nin, ro­dem z Pro­szo­wic, ode­brał od pa­pie­ża Paw­ła V. po­le­ce­nie pi­sać dzie­je Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go tam gdzie prze­stał Ba­ro­niusz. Tego do­ko­nał Bzow­ski w kil­ku gru­bych to­mach po ła­ci­nie pi­sa­nych. Pi­sał nie­zmier­nie wie­le, wszyst­ko po ła­ci­nie; po­wie­dzia­no o nim, że sam tyle ksiąg na­pi­sał, ile inni ich nie prze­czy­ta­li. Pa­mięć miał ogrom­ną i na­ukę roz­le­głą. Pa­weł V. wy­so­ko go ce­nił i chciał zro­bić wło­skim bi­sku­pem, a na­wet kar­dy­na­łem, ale za­zdrość wło­ska ży­cie mu za­tru­ła; umarł już za pa­no­wa­nia Wła­dy­sła­wa IV., ma­jąc lat 70.

Mi­ko­łaj Ko­per­nik uro­dził się r. 1473 w To­ru­niu, z ojca Kra­ko­wia­ni­na i mat­ki Bar­ba­ry Was­sel­ro­de. Wu­jem jego był bi­skup War­miń­ski Was­sel­ro­de, któ­ry wie­le sta­rań ło­żył oko­ło wy­kształ­ce­nia Mi­ko­ła­ja. Mi­ko­łaj kształ­cił się w Kra­ko­wie pod do­sko­na­łym w astro­no­mii mi­strzem, Woj­cie­chem z Bru­dze­wa, po­tem udał się do Bo­no­nii i do Pa­dwy na uni­wer­sy­tet, gdzie za­pi­sał się w al­bum Po­la­ków jako Po­lak. Tu­taj dwa razy uwień­czo­ny za pra­cę me­dycz­ną i fi­lo­zo­ficz­ną, po­wo­ła­ny zo­stał na pro­fe­so­ra ma­te­ma­ty­ki do Rzy­mu. W r. 1502 po dwóch la­tach na­ucza­nia w Rzy­mie, po­wra­ca do Kra­ko­wa, po­świę­ca się sta­no­wi du­chow­ne­mu i zo­sta­je (w War­mii) we Frau­ens – bur­gu ka­no­ni­kiem. Tu­taj na­pi­sał on po ła­ci­nie wie­ko­pom­ne dzie­ło swo­je o ob­ro­tach świa­tów nie­bie­skich, w któ­rem nowy sys­tem na­uki astro­no­micz­nej wy­ło­żył. Dzie­ło to przy­ję­te było przez jed­nych z uwiel­bie­niem i uzna­niem, przez in­nych zaś za­zdro­snych lub igno­ran­tów nie­chęt­nie i z po­dejrz­li­wo­ścią, byli tacy, któ­rzy całe dzie­ło uwa­ża­li za bluź­nier­czy wy­mysł sza­ta­na. Ko­per­nik skoń­czyw­szy swój rę­ko­pism, wy­sto­so­wał de­dy­ka­cyą do pa­pie­ża Paw­ła V. i wy­dał w No­rym­ber­dze r. 1543; w tym też sa­mym roku umarł. Ku jego czci wy­sta­wio­ne są po­mni­ki w To­ru­niu i w War­sza­wie.

EPO­KA IV.

OD R. 1622 DO R. 1750.

Uwa­gi ogól­ne. Okres ten na­zy­wa­ją tak dzi­wacz­nie, jak po­twor­ne­mi były pło­dy umy­sło­we i ar­ty­stycz­ne z tego cza­su. Na­zy­wa­ją ten okres scho­la­stycz­no-ma­ka­ro­nicz­no-pa­ne­gi­rycz­nym. Każ­de z tych trzech cha­rak­te­ry­stycz­nych na­zwisk jest jed­ną pla­gą w li­te­ra­tu­rze i jed­ną skar­gą na ze­psu­ty smak owe­go cza­su. Fi­lo­zo­fia scho­la­stycz­na, o któ­rej daw­no już w Eu­ro­pie za­po­mnia­no, a któ­rą się wte­dy w Pol­sce ba­wio­no, krzy­wi­ła i mą­ci­ła ro­zum ludz­ki; – ma­ka­ro­ni­zmy, czy­li mię­sza­nie ła­ci­ny do ję­zy­ka pol­skie­go, ka­le­czy­ły mowę oj­czy­stą w brzyd­ki spo­sób; a pa­ne­gi­rycz­ny duch prze­sa­dy i czczej wy­bu­ja­ło­ści wy­krzy­wił myśl i wy­zię­bił uczu­cie. Pi­sa­rzów w tej epo­ce było wie­lu, a zwłasz­cza po­etów, ale z nie­licz­ne­mi wy­jąt­ka­mi cała ta po­ezya szum­na i na­pu­szo­na była jak kłos czczy, któ­ry dla tego w górę się wzbi­ja, że bez tre­ści. Pi­sa­no bez licz­by pa­ne­gi­ry­ki, po­chwal­ne wier­sze, na­dę­te dy­ty­ram­by na cześć naj­zwy­czaj­niej­szych, naj­po­spo­lit­szych lu­dzi, a pi­sa­no ję­zy­kiem na­pu­szo­nym, peł­nym prze­sa­dy, tak dow­cip­nie wy­śmia­nym w Mo­na­cho­ma­chii Kra­sic­kie­go. Ale nie tyl­ko pa­ne­gi­ry­ki dają złe świa­dec­two o tej epo­ce, lecz wi­dać upa­dek du­cha i sma­ku we wie­lu in­nych pło­dach li­te­ra­tu­ry z tego cza­su, na­wet książ­ki do na­bo­żeń­stwa i dzie­ła re­li­gij­nej tre­ści nie uszły pa­nu­ją­cej za­ra­zy, owszem no­szą na so­bie pięt­no po­wszech­ne­go ze­psu­cia. Przy­ta­cza­my choć kil­ka ty­tu­łów ta­kich dzieł:

"Młot na cza­row­ni­ce."

"Woj­sko af­fek­tów za­re­kru­to­wa­nych."

"Ścier­ka do utar­cia gęby grzesz­ni­kom."

Pi­sto­let do za­bi­cia grze­chu śmier­tel­ne­go. . "

Pod­pło­myk mat­ki fary, łza­mi jej roz­czy­nio­ny i dziat­kom do skosz­to­wa­nia po­da­ny."

Je­że­li do tego do­da­my, że było w tej epo­ce pa­nu­ją­cym zwy­cza­jem, ła­ciń­skie wy­ra­zy i całe fra­ze­sy mię­szać do mowy pol­skiej, że na­wet na­ro­du duch ze­psu­ty znaj­do­wał w tem upodo­ba­nie, aby ła­ciń­skim wy­ra­zom z do­ro­bio­ną koń­ców­ką pol­ską da­wać pra­wo oby­wa­tel­stwa w ję­zy­ku, bę­dzie­my mie­li smut­ny, lecz nie­ste­ty praw­dzi­wy po­gląd na cha­rak­ter li­te­ra­tu­ry z tego cza­su. Kto był wi­nien temu ze­psu­ciu? Bez­wąt­pie­nia klę­ski kra­jo­we, woj­ny do­mo­we i wy­nisz­cze­nie kra­ju przy­czy­nia­ły się do tego, ale głów­nie sys­tem ucze­nia w szko­łach, któ­re pra­wie wy­łącz­nie były w ręku za­ko­nu Je­zu­itów. Do koń­ca ist­nie­nia za­ko­nu w Pol­sce było kol­le­giów je­zu­ic­kich ra­zem 163. Tu w szko­łach przy­zwy­cza­ja­no mło­dzież do owe­go na­pu­szy­ste­go ora­tor­stwa, tu­taj za­bi­ja­no wszel­ką myśl sa­mo­dziel­ną, za­my­ka­jąc ją w klu­by scho­la­stycz­nych for­muł (1), tu uczo­no ła­ci­nę uwa­żać za świa­dec­two lep­sze­go, szla­chec­kie­go wy­kształ­ce­nia i uczo­no ją mię­szać do pol­skie­go ję­zy­ka (2).

–- (1) "Naj­pięk­niej­sze lata mło­de­go wie­ku mar­no­wa­no na wy­ucze­niu z Al­wa­ra pra­wi­deł gra­ma­ty­ki (ła­ciń­skiej) wier­szem ukła­da­nych, a tym sa­mem wię­cej zdol­nych obar­czyć nie­po­trzeb­nie pa­mięć, niż ro­zum i po­ję­cie roz­wi­nąć. Po gra­ma­ty­ce wy­kła­da­no po­ezyą, re­to­ry­kę, a gdzie­nieg­dzie i fi­lo­zo­fią; ale pierw­sza pod cent­na­ro­wym cię­ża­rem pra­wi­deł, peł­za­ła po zie­mi, bo te tyl­ko w niej my­śli i rymy uwa­ża­no za do­bre, któ­re Gra­dus ad Par­nas­sum wcze­śnie prze­wi­dział i przy­go­to­wał; dru­gą sto­so­wa­no głów­nie do po­trzeb ka­zno­dziej­skich; a w fi­lo­zo­fii, któ­ra jak wie­my, była scho­la­stycz­na, trwo­nio­no siły umy­sło­we na szpe­ra­nie czcze, próż­ne, i do ni­cze­go nie­przy­dat­ne. Wresz­cie po fi­lo­zo­fii szła z ko­lei teo­lo­gia, lecz do niej chy­ba ten ze świec­kich chciał się przy­kła­dać, któ­ry jaż my­ślał o sta­nie du­chow­nym. In­nych nauk: hi­sto­ryi, je­ome­tryi, za­le­d­wo pierw­sze wy­kła­da­no ru­dy­men­ta, i to nie dla wszyst­kich. Ję­zy­ków no­wo­cze­snych wca­le nie uczo­no, za­nie­dby­wa­no na­wet mowę oj­czy­stą." (Ja­ro­sze­wicz, Ob­raz Li­twy pod wzglę­dem jej cy­wi­li­za­cyi tom III str. 105).

(2) "Wpro­wa­dzi­li modę pstrze­nia wy­ra­za­mi i ca­łe­mi fra­ze­sa­mi ła­ciń­skie­mi styl pol­ski, uczy­li czczej na­pu­szy­sto­ści, brzmie­nia próż­nych a szum­nych bez sen­su wy­ra­zów: su­szy­li mło­dzie­ży gło­wę na ukła­da­nie wier­szy ła­ciń­skich i pol­skich na her­by, na go­dła mar­twe! Mie­li wy­raz po­ety­ki, ale ten zna­czył spodlo­ne wier­szo­rób­stwo, praw­dzi­wej zaś po­ezyj nie zna­li." (Woj­cic­ki Hi­sto­rya li­te­ra­tu­ry pol­skiej, wy­da­nie dru­gie III. 13.)

Taki był ogól­ny cha­rak­ter pi­śmien­nic­twa w tej epo­ce. Trze­ba do­dać, że nie wszy­scy pi­sa­rze tego okre­su za­ra­że­ni byli tym du­chem ze­psu­tym; było kil­ku po­etów, jak Ko­chow­ski, Wa­cław Po­toc­ki, Morsz­ty­no­wie, Elż­bie­ta Druż­bac­ka i inni, któ­rzy szli to­rem Ko­cha­now­skich, Szy­mo­no­wi­czów i prze­cho­wy­wa­li wśród ogól­ne­go po­to­pu pa­ne­gi­ry­ków arkę po­ezyi na­ro­do­wej czy­stą, i nie­ska­la­ną; ale tych mę­żów nie wie­le było.

PO­EZYA.

Po­mię­dzy po­eta­mi tego okre­su za­sły­nę­li:

Po­eci li­rycz­ni:

1. Dwaj Zi­mo­ro­wi­cza, oby­dwaj sie­lan­ko­pi­sa­rze; młod­szy Szy­mon Lwo­wia­nin, ubo­gie­go miesz­cza­ni­na syn już tyl­ko ostat­nie­mi la­ta­mi swo­je­go bar­dzo krót­kie­go ży­wo­ta (24 lat,) na­le­ży do tego okre­su, pe­łen zdol­no­ści i na wskroś na­ro­do­wy; w swo­ich sie­lan­kach, na wzór Szy­mo­no­wi­cza, któ­re­go ma za­le­ty, a ustrzegł się wad, ma­lu­je pięk­no­ści kra­ju i oby­cza­je ludu ru­skie­go z taką, pro­sto­tą i tak traf­nie, że lud na Rusi Czer­wo­nej w nie­któ­rych oko­li­cach jesz­cze dziś śpie­wa jego pie­śni. Na­pi­sał sze­reg sie­la­nek na uro­czy­stość ślu­bu star­sze­go bra­ta swo­je­go pod ty­tu­łem Ro­xo­lan­ki; pi­sał osob­no Sie­lan­ki i tłu­ma­czył inne z grec­kie­go.

Dru­gi Zi­mo­ro­wicz Bar­tło­miej star­szy o kil­ka lat, do­żył bar­dzo póź­nej sta­ro­ści; był raj­cą i bur­mi­strzem lwow­skim; pi­sał kil­ka rze­czy po ła­ci­nie wier­szem i Sie­lan­ki po pol­sku.

2. We­spa­zy­an Ko­chow­ski, je­den z lep­szych po­etów tego okre­su, uro­dził się w San­do­mir­skiem nie­da­le­ko opac­twa św. Krzy­ża, a po śmier­ci ojca prze­niósł się do Kra­kow­skie­go i ku­pił so­bie wieś Go­le­nio­wę pod Szcze­ko­ci­na­mi i zo­stał pod­żup­ni­kiem Wie­lic­kim. Po kil­ka razy wi­dzi­my go żoł­nie­rzem, był w bi­twie pod Mą­twa­mi pod cho­rą­gwią mar­szał­ka Lu­bo­mir­skie­go, wal­cząc za swo­bo­dy wol­nej elek­cyi; i w póź­niej­szym już wie­ku po­szedł z kró­lem Ja­nem III. pod Wie­deń. Pę­dząc ży­wot swój spo­koj­ny i szczę­śli­wy na wsi, nie za­my­kał się w cia­snym za­kre­sie, ale owszem pil­nie ba­dał bieg spraw pu­blicz­nych, by­wał na sej­mach i sej­mi­kach i na­pi­sał pięk­ną hi­sto­ryą swe­go cza­su pod ty­tu­łem Kli­mak­te­ry. We wsi swej dzie­dzicz­nej zo­sta­wił pięk­ną po so­bie pa­mięć, fun­da­cyą szpi­ta­la dla 5 wy­słu­żo­nych kmie­ci. Jako po­eta nie zo­stał wol­ny od ogól­ne­go ze­psu­cia sma­ku, ma wiersz cięż­ki, ję­zyk nie za­wsze czy­sty; jed­na­ko­woż w kil­ku utwo­rach swo­ich wzniósł się bar­dzo wy­so­ko, n… p.: w Ró­żań­cu do N. Pan­ny Ma­ryi. Głów­ne jego po­etycz­ne dzie­ło przez nie­go sa­me­go wy­da­ne w Kra­ko­wie ma ten ty­tuł: Nie­próż­nu­ją­ce próż­no­wa­nie, albo li­ry­ków pol­skich ksiąg 5, tu­dzież Epi­gra­ma­ta i wier­sze we­so­łe. Jest to zbiór roz­ma­itych wier­szy. Ko­chow­ski umarł r. 1699 ma­jąc lat 66.

3. Krysz­tof Opa­liń­ski wo­je­wo­da Po­znań­ski na­pi­sał Sa­ty­ry albo Prze­stro­gi, w któ­rych oby­cza­je cza­su swe­go wy­sła­wia w naj­gor­szem świe­tle, a zwłasz­cza ma­gna­tów i księ­ży. Jego sa­me­go przed­sta­wia nam hi­sto­rya nie z naj­lep­szej stro­ny: dum­ny i sprze­daj­ny, wpły­wem swo­im naj­wię­cej się przy­czy­nił do hań­bią­cej ugo­dy w Uy­ściu ze Szwe­da­mi za Jana Ka­zi­mie­rza (r. 1655), na mocy któ­rej cała Wiel­ko­pol­ska wy­da­ną zo­sta­ła w ręce Szwe­dów. Sa­ty­ry więc jego z ostroż­no­ścią czy­tać na­le­ży. Z resz­tą od­zna­cza­ją się siłą ję­zy­ka i do­sad­no­ścią ob­ra­zów, cho­ciaż po­etycz­ne­go ży­wio­łu w nich mało, na­wet wiersz jest bez rymu, tak na­zwa­ny bia­ły.

4. Elż­bie­ta Druż­bac­ka z domu Ko­wal­ska uro­dzi­ła się w Wiel­ko­pol­sce, po­szła po­tem za skarb­ni­ka Ży­da­czew­skie­go i prze­miesz­ki­wa­ła w Rze­mie­niu nad Wi­sło­ką; po śmier­ci męża swo­je­go wstą­pi­ła do klasz­to­ru pa­nien Ber­na­dy­nek w Tar­no­wie i cho­ciaż nie czy­ni­ła ślu­bów za­kon­nych, jed­nak przy­ję­ła re­gu­łę klasz­tor­ną. Tu­taj umar­ła i po­cho­wa­na oko­ło r. 1760. Pę­dząc ci­che ży­cie na wsi da­le­ko od świa­ta, i nie­zna­ją­ca bo­ga­tej li­te­ra­tu­ry sta­ro­żyt­nej i współ­cze­snej fran­cu­skiej, sama z sie­bie czer­pa­ła po­ezyą peł­ną pro­sto­ty i uczu­cia i kształ­ci­ła się na wzo­rach po­etów pol­skich. Jó­zef Ję­drzej Za­łu­ski, bi­skup ki­jow­ski, wiel­ki me­ce­nas wszel­kich ta­len­tów i lu­bią­cy się chęt­nie opie­ko­wać ta­ki­mi, któ­rzy po­trze­bo­wa­li jego pro­tek­cyi, wy­do­był Druż­bac­ką z ukry­cia i dał ją po­znać świa­tu, wy­da­jąc zbio­rek jej po­ezyi li­rycz­nych w War­sza­wie r. 1752. Po­mię­dzy temi po­ezy­ami nie­któ­re od­zna­cza­ją się praw­dą uczu­cia, na­tu­ral­no­ścią for­my i pięk­no­ścią ję­zy­ka. Do naj­pięk­niej­szych na­le­żą: Po­chwa­ła la­sów, i Wio­sna.

4. Hie­ro­nim Morsz­tyn, na­le­ży do licz­nej ro­dzi­ny po­etyc­kiej i jest w niej naj­star­szym. Fa­mi­lia Morsz­ty­nów po­cho­dzi­ła z bo­ga­tych miesz­czan kra­kow­skich i na­braw­szy zna­cze­nia ma­jąt­kiem i wy­kształ­ce­niem na­by­tem w da­le­kich po­dró­żach, we­szła po­mię­dzy szlach­tę. Hie­ro­nim Morsz­tyn stoi na przej­ściu dwóch epok; mło­dość jego i pierw­sze dzie­ła przy­pa­da­ją na epo­kę Zyg­mun­tow­ską, a umarł do­pie­ro za Jana Ka­zi­mie­rza. Był to bar­dzo uczo­ny czło­wiek, znał ję­zy­ki i li­te­ra­tu­ry tak sta­ro­żyt­ne, jak wło­skie i fran­cu­skie, po­dró­żo­wał bar­dzo wie­le i z na­uką ra­zem przy­wiózł do kra­ju lek­kość oby­cza­jów i fał­szy­we wy­obra­że­nia o po­ezyi. Za­pra­wił więc pol­skie swo­je po­ezye fran­cu­ską de­kla­ma­cyą i wy­kwint­no­ścią for­my. Pi­sał bar­dzo wie­le, ale tyl­ko kil­ka jego rze­czy dru­ko­wa­nych było. Jest on wię­cej po­etą po­wie­ścio­wym, ani­że­li li­rycz­nym i stał się w pol­skiej li­te­ra­tu­rze twór­cą osob­ne­go pło­du, t… j… ga­wę­dy. Naj­pięk­niej­sza jego ga­wę­da jest: "Sław­na hi­sto­rya wier­szem o kró­lew­nie Ba­nia­lu­ce." To samo wy­szło dru­gi raz pod zmie­nio­nym ty­tu­łem ta­kim: "An­ty­pa­sty mał­żeń­skie trze­ma uciesz­ne­mi hi­sto­ry­ami za­pra­wio­ne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: