Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kuźnia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
20 marca 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kuźnia - ebook

KUŹNIA to miejsce, w którym metalom nadaje się odpowiedni kształt, by stały się przydatne. Książka, która trafia do rąk czytelnika, to prawdziwa „kuźnia dusz” – one także wymagają odpowiedniej obróbki, by mogły rozwijać swoje zdolności i dojść do głębokiej zażyłości z Bogiem.

W naszych czasach, nasyconych materializmem, coraz wyraźniej widać, że ludzie są spragnieni duchowości. W każdej epoce historycznej mamy w Kościele mistrzów duchowych. Święty Josemaría Escrivá był mistrzem modlitwy i doświadczonym kierownikiem dusz. W Kuźni, książce o charakterze głęboko autobiograficznym, dzieli się z nami swoim doświadczeniem i swoimi przeżyciami.

Jakże miałbym nie wziąć twojej duszy – która jest czystym złotem – by oddać ją do kuźni i obrabiać ogniem i młotem, aż z tej bryły złota powstanie wspaniały klejnot do złożenia w ofierze mojemu Bogu, twojemu Bogu?

(z przedmowy autora)

Kategoria: Duchowość
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7516-752-8
Rozmiar pliku: 960 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

7 sierpnia 1931 roku, w dniu, w którym diecezja madrycka obchodziła święto Przemienienia Pańskiego, prałat Escrivá de Balaguer opisał jedno ze swoich doświadczeń mistycznych, jakich udzielił mu Pan. Kiedy odprawiał Mszę Świętą, Bóg pozwolił mu zrozumieć w nowy sposób słowa Ewangelii: et ego, si ex altatus fuero a terra, omnia traham ad meipsum1. „Zrozumiałem, że to Boży mężczyźni i kobiety wzniosą Krzyż i naukę Chrystusa na sam szczyt całej ludzkiej działalności. I zobaczyłem Pana triumfującego i przyciągającego do siebie wszystkie rzeczy”. Następnie, w odpowiedzi na te światła, pisze: „Choć czuję się pozbawiony wszelkich cnót i wiedzy (pokora jest prawdą… bez obłudy), chciałbym napisać kilka książek pełnych ognia, które obiegłyby świat niczym żywy płomień, udzielając swego światła i żaru ludziom, rozżarzając ich biedne serca, aby ofiarować je Jezusowi, niczym rubiny w Jego królewskiej koronie”2. Owocem tych pragnień były między innymi Droga, Bruzda i Kuźnia; i choć te dwa ostatnie dzieła zostały opublikowane pośmiertnie, zrodziły się w tamtych młodych latach i najwłaściwszym ich opisem są powyższe słowa autora. Kuźnia jest książką pełną ognia, której lektura i rozważanie może zaprowadzić wiele dusz do kuźni miłości Bożej i rozpalić je pragnieniem świętości i apostolstwa. Taki właśnie był zamiar prałata Escrivy de Balaguera, jasno sformułowany w słowie wstępnym: „Jakże miałbym nie wziąć twojej duszy – która jest czystym złotem – by oddać ją do kuźni i obrabiać ogniem i młotem, aż z tej bryły złota powstanie wspaniały klejnot do złożenia w ofierze mojemu Bogu, twojemu Bogu?”.

Kuźnia składa się z 1055 punktów przeznaczonych do rozważania, podzielonych na trzynaście rozdziałów. Wiele z tych punktów ma wyraźny aspekt autobiograficzny: są to notatki spisane przez Założyciela Opus Dei w zeszytach duchowych – nie był to regularny dziennik – które prowadził w latach trzydziestych. W tych osobistych notatkach zebrał niektóre przykłady działania Bożego w jego duszy, by rozważać je na nowo podczas osobistej modlitwy, a także wydarzenia i anegdoty z życia codziennego, z których zawsze starał się wyciągnąć nadprzyrodzoną naukę. Co charakterystyczne dla prałata Escrivy de Balaguera, który zawsze unikał zwracania uwagi na siebie, wydarzenia i wypadki o charakterze autobiograficznym opowiada on zwykle w trzeciej osobie.

Nam, którzy mieliśmy to wielkie szczęście żyć u jego boku, często mówił o tej książce, która przez całe lata nabierała kształtu. Pragnął nie tylko uporządkować ją ostatecznie, ale chciał także przeczytać uważnie każdy z punktów, by całą swoją kapłańską miłość oddać na służbę czytelnika: nie zmierzał niczego upiększać, starał się jedynie dotrzeć do wnętrza dusz – i w tym oczekiwaniu Pan wezwał go do siebie. I w takim stanie, w jakim ją zostawił, książka ta zostaje teraz opublikowana.

Sedno Kuźni można ująć w następujących słowach: „Życie Jezusa Chrystusa, jeśli jesteśmy Mu wierni, w jakiś sposób powtarza się w każdym z nas, zarówno w rozwoju wewnętrznym – w uświęceniu – jak też w zachowaniu zewnętrznym” (nr 418).

Stopniowe upodobnianie się do Chrystusa, które stanowi istotę życia chrześcijańskiego, dokonuje się w tajemniczy sposób poprzez sakramenty3. Poza tym wymaga ono od każdego człowieka wysiłku związanego z odpowiedzią na łaskę: poznania i umiłowania Pana, pielęgnowania uczuć, które On żywił (por. Flp 2,5). Chodzi więc o odtworzenie Jego życia w swoim codziennym postępowaniu, by można było zawołać wraz z apostołem: vivo autem, iam non ego: vivat vero in me Christus (Ga 2,20) – teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. W ten sposób konkretyzuje program – świętość – który Pan proponuje wszystkim bez żadnego wyjątku: „Popatrz, jest tylu mężczyzn i tyle kobiet na świecie, a żadnego z nich Nauczyciel nie przestaje wzywać. Wzywa ich do życia chrześcijańskiego, do życia w świętości, do życia w wybraństwie” (nr 13). Ta duchowa droga, polegająca na coraz większym utożsamianiu się z Chrystusem, stanowi osnowę Kuźni. Osnowę, która nie tworzy sztywnej formy dla życia duchowego. Nic nie jest bardziej obce intencjom prałata Escrivy, który żywił ogromny szacunek dla wolności wewnętrznej każdej osoby. W gruncie rzeczy bowiem każda dusza, pobudzana przez Ducha Świętego, kroczy własną drogą. Te punkty do rozważania to raczej przyjacielskie sugestie, ojcowskie rady dla tego, kto decyduje się potraktować poważnie swoje chrześcijańskie powołanie.

Kuźnia towarzyszy duszy w jej drodze do świętości, od chwili kiedy dostrzega ona światło chrześcijańskiego powołania, do momentu kiedy życie ziemskie otwiera się na wieczność. Pierwszy rozdział poświęcony jest właśnie powołaniu; autor daje mu tytuł Olśnienie, gdyż zostajemy olśnieni zawsze wtedy, kiedy Bóg pozwala nam zrozumieć, że jesteśmy Jego dziećmi, że kosztowaliśmy całą krew Jego Jedynego Syna i że – pomimo naszej małości i nędzy osobistej – pragnie On, byśmy byli współodkupicielami wraz z Chrystusem: „Jesteśmy dziećmi Bożymi. Nosicielami jedynego płomienia będącego w stanie oświecić ziemskie drogi dusz; jedynego blasku, w którym nie będzie nigdy miejsca dla ciemności, mroku ani cienia” (nr 1).

Odpowiedź na boskie powołanie wymaga ciągłej walki. Cichej walki w codziennym życiu, gdyż „świętość nie oznacza robienia niezwykłych rzeczy; lecz walkę w życiu wewnętrznym i w bohaterskim spełnianiu – aż do końca – swoich obowiązków” (nr 60).

W tej walce wewnętrznej nie zabraknie porażek; może w niej też czyhać na nas niebezpieczeństwo zniechęcenia. Dlatego Założyciel Opus Dei wpajał nieprzerwanie duszom owo possumus! synów Zebedeusza, ten okrzyk „możemy!” (Mk 10,39), który nie wynika z zarozumiałości, lecz z pokornego zaufania Bożej wszechmocy.

Prałat Escrivá lubił przywoływać obraz osiołka, zwierzęcia niezbyt pięknego, lecz pokornego i pracowitego, które dostąpiło zaszczytu niesienia Jezusa podczas Jego uroczystego przejazdu ulicami Jerozolimy. Ten obraz osiołka – wytrwałego, posłusznego, świadomego swojej niegodności – służy mu do tego, aby zachęcać czytelnika do zdobywania i praktykowania szeregu cnót, które z wyostrzonym zmysłem obserwacji odkrywał w osiołku przy kieracie: „Ciężko pracuje, jest pokorny i wytrwały, uparty!, wierny, stąpa bardzo pewnie, jest silny i – jeśli ma dobrego pana – wdzięczny i posłuszny” (nr 380).

Z pokorą i z uporem osiołka przy kieracie łączy się ściśle posłuszeństwo: „Bądź przekonany, że jeśli nie nauczysz się być posłuszny, nie będziesz skuteczny” (nr 626). Posłuszeństwo bowiem wobec tego, kto w imieniu Boga kieruje naszą duszą i ukierunkowuje apostolstwo, to otwarcie się na łaskę Bożą, pozwolenie, by Duch Święty działał, to pokora. Jest to więc posłuszeństwo wobec samego Boga, a ze względu na Boga również wobec Jego świętego Kościoła. Nie ma innej drogi: „Bądź pewien, synu, że w Kościele brak jedności oznacza śmierć” (nr 631). To kolejna z przewodnich idei w nauczaniu prałata Escrivy de Balaguera: nie oddzielać Chrystusa od Jego Kościoła, nie oddzielać chrześcijanina od Chrystusa, z którym jest on złączony dzięki łasce. Tylko wówczas będziemy pewni zwycięstwa.

Mężczyźni i kobiety, którzy dążą do świętości w świecie, realizują swoją działalność apostolską poprzez wypełnianie swych codziennych obowiązków, przede wszystkim w pracy zawodowej. „Dzięki nauczaniu Pawłowemu wiemy, że mamy odnowić świat w duchu Jezusa Chrystusa, że powinniśmy umieścić Pana na szczycie i we wnętrzu wszystkich spraw. – Czy sądzisz, że spełniasz to w swojej pracy, w swoich zadaniach zawodowych?” (nr 678).

Oprócz pracy w narzędzie świętości osobistej i apostolstwa powinna przekształcić się cała szlachetna rzeczywistość ludzka: „Podziwiaj dobroć naszego Ojca, Boga: czyż nie napełnia cię radością pewność, że twój dom, twoja rodzina, twój kraj – które kochasz do szaleństwa – stanowią materię do uświęcenia?” (nr 689). Dlatego Założyciel odnosi się również w kilku punktach do małżeństwa i rodziny, a następnie do obowiązków obywatelskich: „Pan chciał, abyśmy jako Jego dzieci, które otrzymały dar wiary, okazywali pierwotną, optymistyczną wizję stworzenia, umiłowania świata, które pulsuje w chrześcijaństwie” (nr 703).

Autor nie omieszka przypomnieć, że aby to, co ludzkie, stało się Boże, potrzeba głębokiego życia wewnętrznego. W przeciwnym razie istniałoby niebezpieczeństwo uczynienia ludzkim tego, co Boże. Nie można przy tym zapominać – jak wielokrotnie słyszałem od prałata Escrivy de Balaguera – że „wszystko, co nadprzyrodzone, kiedy odnosi się do ludzi, jest bardzo ludzkie”. Dlatego im pełniejsze jest utożsamienie się z Chrystusem, tym bardziej naglące staje się pragnienie apostolstwa, bo „świętość! – kiedy jest prawdziwa – przelewa się ze swojego naczynia, by napełniać tą obfitością inne serca, inne dusze” (nr 856).

Chrześcijanin, tak jak Chrystus, stara się mieć wielkie serce, zdolne pomieścić wszystkich ludzi: „Jezus sprawi, że do wszystkich, z którymi masz do czynienia na co dzień, będziesz żywić ogromną miłość, która w żadnym razie nie przesłoni tej, jaką masz do Niego. Wprost przeciwnie: im bardziej będziesz kochać Jezusa, tym więcej ludzi pomieści twoje serce” (nr 876). Odrzuca się wówczas wszelką ciasnotę, wszelkie dążenie do partykularyzmu, a tym bardziej stronniczość. W ten sposób przeplatają się dwie postawy typowe dla duszy dojrzałej: niezaspokojony głód dusz – „Żadna dusza – żadna! – nie może być dla ciebie obojętna” (nr 951) – i równie niezaspokojone pragnienie zjednoczenia się z Bogiem (por. nr 927).

Ponieważ pragnienie Boga, które nie może zostać zaspokojone na tej ziemi, dąży do ostatecznego zjednoczenia się z Nim w wieczności. To jest właśnie temat ostatniego rozdziału Kuźni. Podobnie jak św. Paweł, Założyciel Opus Dei pragnął, szczególnie w ostatnich latach swojego życia, jak najszybciej zjednoczyć się ze swoją Miłością w niebie – ileż to razy powtarzał słowa psalmu: vultum tuum, Domine, requiram!4 (Ps 27,8) – a równocześnie służyć Jej jeszcze długo na ziemi: „Umrzeć jest dobrą rzeczą. Jak to możliwe, by mieć wiarę, a jednocześnie bać się śmierci…? Lecz dopóki Pan chce cię zatrzymać na ziemi, śmierć byłaby dla ciebie tchórzostwem. Żyć, żyć i cierpieć, i pracować dla Miłości: oto twoje zadanie” (nr 1037).

W ten sposób w życiu dzieci Bożych istnieje doskonała ciągłość: „szczęście w niebie jest dla tych, którzy potrafią być szczęśliwi na ziemi” (nr 1005). Jest to nagroda obiecana przez Chrystusa tym, którzy pójdą za Nim (por. Mt 19,29): będą szczęśliwi tutaj szczęśliwością względną i całkowicie szczęśliwi w życiu wiecznym.

Odważę się zapewnić Cię, Przyjacielu Czytelniku, że jeśli Ty i ja wejdziemy do tej kuźni Bożej miłości, nasze dusze staną się lepsze, utracą nieco tego osadu, który do nich przylgnął. Prałat Escrivá de Balaguer prowadzić nas będzie drogami życia wewnętrznego pewnym krokiem, jak ktoś, kto zna doskonale teren, gdyż przemierzył go wiele razy. Decydując się na przebycie tej ścieżki, zaczynając od nowa, ilekroć będzie to konieczne (zob. nr 384), również my osiągniemy kres swojej wędrówki w pokoju i radości, pewni tego, że nasz Ojciec Niebieski przyjmie nas w swoje ramiona.

Nie zapominaj, że znajdujemy się pod opieką Najświętszej Maryi Panny; i do Niej się uciekamy, kończąc te stronice słowami z Kuźni, by lektura i rozważanie tej książki doprowadziły nas z pomocą łaski Bożej do celu, jaki postawił sobie prałat Escrivá de Balaguer, kiedy ją pisał: „Matko, spraw, abym szukał Twego Syna… spraw, abym spotkał Twego Syna… spraw, abym kochał Twego Syna… całym swoim jestestwem!” (nr 157).

Rzym, 26 grudnia 1986 roku

ÁLVARO DEL PORTILLO5

1 J 12,32 wg wersji Wulgaty: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystko do siebie”.

2 Josemaría Escrivá, 7 VIII 1931 r. Notatki odręczne zachowane w Archiwum Prałatury Świętego Krzyża i Opus Dei.

3 Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, nr 7.

4 Vultum tuum, Domine, requiram! (łac.) – szukam, o Panie, Twojego oblicza.

5 Biskup Álvaro del Portillo był pierwszym następcą św. Josemaríi Escrivy na czele Opus Dei. 28 listopada 1982 r. Ojciec Święty bł. Jan Paweł II mianował go pierwszym prałatem Opus Dei. 5 lipca 2013 r. papież Franciszek podpisał dekret, w którym uznał cud uzyskany za wstawiennictwem czcigodnego Álvara del Portillo. Uroczystość beatyfikacyjna odbędzie się 27 września 2014 r. w Madrycie.PRZEDMOWA

Pewna matka,

pałająca świętym uczuciem, tak jak wszystkie matki,

nazywała swojego synka

swoim królewiczem, swoim królem, swoim skarbem, swoim słoneczkiem.

A ja pomyślałem o tobie.

I zrozumiałem

– bo który ojciec nie żywi w głębi duszy matczynych uczuć? –

że w słowach tej dobrej matki nie ma przesady.

Ty… jesteś więcej niż skarbem,

jesteś droższy od słońca;

jesteś wart całej Krwi Chrystusowej!

Jakże miałbym nie wziąć twojej duszy

– która jest czystym złotem –

by oddać ją do kuźni

i obrabiać ogniem i młotem,

aż z tej bryły złota powstanie wspaniały klejnot

do złożenia w ofierze mojemu Bogu,

twojemu Bogu?OLŚNIENIE

1 Jesteśmy dziećmi Bożymi. Nosicielami jedynego płomienia zdolnego w stanie oświecić ziemskie drogi dusz; jedynego blasku, w którym nie będzie nigdy miejsca dla ciemności, mroku ani cienia.

– Pan posługuje się nami jak pochodniami, by światło to świeciło… Od nas zależy, by wielu ludzi nie pozostawało w ciemnościach, lecz kroczyło drogami, które prowadzą do życia wiecznego.

2 – Bóg jest moim Ojcem! – Jeśli będziesz to głęboko rozważać, nigdy nie porzucisz tej pocieszającej myśli.

– Jezus jest moim najdroższym Przyjacielem (jeszcze jedno odkrycie!), kocha mnie całym boskim szaleństwem swojego Serca.

– Duch Święty jest moim Pocieszycielem, prowadzi mnie przez całą moją drogę.

Rozważ to głęboko. – Ty należysz do Boga… a Bóg należy do ciebie.

3 Ojcze mój – zwracaj się do Niego właśnie tak, z ufnością! – któryś jest w niebie, wejrzyj na mnie z litościwą miłością i spraw, bym Ci się odwzajemnił.

– Roztop i rozpal moje twarde serce, spal i oczyść moje nieumartwione ciało, napełnij mój rozum nadprzyrodzonym światłem, spraw, by mój język głosił miłość i chwałę Chrystusa.

4 Chrystus, który zawisł na Krzyżu z szeroko otwartymi ramionami w geście Wiekuistego Kapłana, chce liczyć na nas – którzy jesteśmy niczym! – by zanieść wszystkim ludziom owoce swojego odkupienia.

5 Jakże dobrze nam jest, Panie, w Twojej zranionej dłoni! Ściśnij nas mocno, zgnieć, abyśmy się pozbyli całej ziemskiej nędzy, abyśmy się oczyścili, rozpalili, abyśmy się poczuli przesiąknięci Twoją Krwią!

– A potem rzuć nas – spragnionych żniw – daleko, daleko, na zasiew z każdym dniem płodniejszy, z miłości do Ciebie.

6 Nie bój się, nie lękaj i nie dziw, ani też nie kieruj się fałszywą roztropnością.

Wezwanie do pełnienia woli Bożej – a także powołanie – przychodzi nagle, jak w przypadku apostołów: spotkać Chrystusa i pójść za Jego wezwaniem…

– Żaden z nich nie miał wątpliwości: spotkali Chrystusa i od razu poszli za Nim.

7 Nadszedł dla nas dzień zbawienia, wieczności. Raz jeszcze dają się słyszeć nawoływania Boskiego Pasterza, te serdeczne słowa: vocavi te nomine tuo – wezwałem cię po imieniu.

Tak jak nasza matka, On zaprasza nas po imieniu. Co więcej: używa jego poufałej, zdrobniałej formy. Właśnie tam, w głębi duszy, woła i trzeba Mu odpowiedzieć: ecce ego, quia vocasti me – oto jestem, przecież mnie wołałeś; jestem zdecydowany, by tym razem czas nie upłynął niczym woda po rzecznych kamieniach, nie pozostawiając śladu.

8 Żyj przy Chrystusie! Musisz być kolejną postacią z Ewangelii, obcując z Piotrem, Janem, Andrzejem… bo Chrystus żyje również teraz: Iesus Christus, heri et hodie, ipse et in saecula!6 – Jezus Chrystus żyje! Dziś tak samo jak wczoraj: jest ten sam, na wieki wieków!

9 Panie, niech Twoje dzieci będą jak rozżarzone węgle, bez płomieni widocznych z daleka. Jak żar, który roznieci pierwszy płomyk ognia w każdym napotkanym sercu.

– Ty sprawisz, że ta iskra zamieni się w pożar: Twoi Aniołowie – wiem o tym, widziałem to – doskonale potrafią rozdmuchiwać okryte popiołem okruchy żaru w sercach… A serce oczyszczone z popiołu może tylko należeć do Ciebie.

10 Zastanów się nad tym, co mówi Duch Święty, a napełnisz się podziwem i wdzięcznością: elegit nos ante mundi constitutionem! – wybrał nas przed założeniem świata, ut essemus sancti in conspectu eius – abyśmy byli święci przed Jego obliczem.

– Niełatwo jest być świętym, ale też nietrudno. Być świętym to być dobrym chrześcijaninem – być podobnym do Chrystusa. Im kto bardziej się upodobni do Chrystusa, tym bardziej jest chrześcijaninem, tym bardziej jest Chrystusowy, tym bardziej jest święty.

– A jakie mamy środki? – Te same co pierwsi wierni, którzy widzieli Jezusa bądź poznali Go dzięki przekazom apostołów i ewangelistów.

11 Jakże wielki masz dług wobec swojego Ojca – Boga! – On dał ci istnienie, rozum, wolę… dał ci łaskę: Ducha Świętego; Jezusa w Hostii; synostwo Boże; Najświętszą Maryję Pannę, Matkę Boga i naszą Matkę; dał ci możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej i udziela ci odpuszczenia grzechów – tyle razy ci przebacza! – dał ci niezliczone dary, niektóre z nich nadzwyczajne…

– Powiedz mi, synu, jak na to odpowiedziałeś. Jak odpowiadasz?

12 Nie wiem, czy zdarza ci się coś takiego, lecz muszę ci się zwierzyć, że doznałem głębokiego wzruszenia, przeczytawszy słowa proroka Izajasza: ego vocavi te nomine tuo, meus es tu!7 – wezwałem cię, przyprowadziłem cię do Kościoła, jesteś mój! Żeby sam Bóg mówił mi, że należę do Niego! Można oszaleć z miłości!

13 Popatrz, jest tylu mężczyzn i tyle kobiet na świecie, a żadnego z nich Nauczyciel nie przestaje wzywać.

Wzywa ich do życia chrześcijańskiego, do życia w świętości, do życia w wybraństwie, do życia wiecznego.

14 Chrystus cierpiał z twojego powodu i dla ciebie, by wyrwać cię z niewoli grzechu i niedoskonałości.

15 W tych czasach przemocy, brutalnej i dzikiej seksualności mamy być buntownikami. Ty i ja jesteśmy buntownikami: w żaden sposób nie chcemy dać się ponieść nurtowi i stać się bydlętami.

Chcemy postępować jak dzieci Boże, jak kobiety i mężczyźni obcujący ze swym Ojcem, który jest w niebie i który pragnie być bardzo blisko – wewnątrz! – każdego z nas.

16 Rozważaj to często: jestem katolikiem, synem Kościoła Chrystusowego! To On sprawił, że urodziłem się w domu, który „należy do Niego”, bez żadnej zasługi z mojej strony.

– Ileż Ci zawdzięczam, Boże mój!

17 Przypominajcie wszystkim – a w szczególności tylu ojcom i matkom, którzy mienią się chrześcijanami – że „powołanie”, wezwanie Boże, jest łaską od Pana, wyborem dokonanym przez Bożą dobroć; jest ono powodem do świętej dumy, ochoczą służbą wobec wszystkich z miłości do Jezusa Chrystusa.

18 Powtarzaj za mną innym: nie oznacza to ofiary ze strony rodziców, gdy Bóg prosi ich o dzieci. Ani też nie jest ofiarą pójście za Nim dla tych, których wzywa.

Wprost przeciwnie, to ogromny zaszczyt, powód do wielkiej i świętej dumy, dowód wybraństwa, szczególnej miłości, którą okazał Bóg w konkretnym momencie, a która była w Jego zamysłach od całej wieczności.

19 Bądź wdzięczny swoim rodzicom za to, że dali ci życie, abyś mógł zostać dzieckiem Bożym. – A tym bardziej okaż wdzięczność, jeśli to oni zasiali w twojej duszy pierwsze ziarno wiary, pobożności, twojej chrześcijańskiej drogi czy twojego powołania.

20 Wokół ciebie jest wielu ludzi i nie masz prawa być im przeszkodą dla ich dobra duchowego, dla ich szczęścia wiecznego.

– Masz obowiązek być świętym: nie zawieść Boga, bo On cię wybrał, ani tych osób, które tak wiele oczekują od twojego życia chrześcijańskiego.

21 Przykazanie miłości rodziców jest nakazem prawa naturalnego i pozytywnego Prawa Bożego, a ja nazywam je zawsze „najsłodszym przykazaniem”.

– Nie zaniedbuj obowiązku miłowania co dzień bardziej swoich rodziców, umartwiania się i modlenia się za nich oraz okazywania wdzięczności za wszelkie dobro, jakie im zawdzięczasz.

22 Jak pragnie Nauczyciel, powinieneś być solą i światłem, będąc w pełni zaangażowanym w tym świecie, w którym przyszło nam żyć, i we wszelkie działania ludzi. – Masz być światłem, które oświeca umysły i serca. Solą, która nadaje smak i chroni przed zepsuciem.

Dlatego jeśli zabraknie ci gorliwości apostolskiej, utracisz smak, staniesz się bezużyteczny, zawiedziesz innych, a twoje życie stanie się absurdem.

23 Fala brudu i zgnilizny – czerwono-zielona – próbuje zalać ziemię, wyrzucając swoje plugawe plwociny na Krzyż Odkupiciela…

A On pragnie, by z naszych dusz wypłynęła inna fala – biała i potężna, jak prawica Boga – która swą czystością zmiecie zgniliznę wszelkiego materializmu i zneutralizuje zepsucie, które zalało świat. – To właśnie – i wiele więcej – zadanie dzieci Bożych!

24 Wielu zapytuje się w duchu samousprawiedliwienia: Dlaczego miałbym się wtrącać w życie innych?

– Bo jako chrześcijanin masz obowiązek wtrącania się w życie innych, by im służyć!

– Bo Chrystus wtrącił się w twoje życie i w moje!

25 Jeśli jesteś drugim Chrystusem, jeśli postępujesz jak dziecko Boże, gdziekolwiek się znajdziesz, będziesz wszystko zapalać: Chrystus rozpala serca, nie pozostawia ich obojętnymi.

26 Jakże boli fakt, że po dwóch tysiącach lat tak mało jest na świecie ludzi, którzy nazywają się chrześcijanami. I że wśród tych, którzy nazywają się chrześcijanami, niewielu jest takich, którzy żyją prawdziwą nauką Chrystusa.

Warto zaryzykować całe życie! Pracować i cierpieć dla Miłości, by realizować Boże zamysły, by być współodkupicielami.

27 Widzę twój Krzyż, Jezu mój, i cieszę się z Twojej łaski, gdyż nagrodą za Twoją Mękę stał się dla nas Duch Święty… I codziennie dajesz mi siebie – pełen miłości – szalony! – w Hostii Świętej… I uczyniłeś mnie dzieckiem Bożym! I dałeś mi swoją Matkę.

Nie wystarcza mi dziękczynienie, moja myśl ulatuje: Panie, Panie, tyle dusz jest daleko od Ciebie!

Podsycaj w swoim życiu żarliwość apostolską, by ludzie Go poznawali… kochali… i czuli się kochani!

28 Czasami – słyszałeś to ode mnie wiele razy – mówi się o miłości tak, jakby to było dążenie skierowane ku własnemu zadowoleniu, albo też po prostu zabieg mający na celu egoistyczne dopełnienie własnej osobowości.

– I zawsze mówiłem ci, że tak nie jest: prawdziwa miłość wymaga wyjścia poza siebie samego, oddania się. Autentyczna miłość niesie ze sobą radość: radość, której korzenie mają kształt Krzyża.

29 Boże mój! Jak to możliwe, że na widok Krzyża nie skarżę się z bólu i miłości?

30 Zdumiewaj się wielkodusznością Boga: stał się Człowiekiem, aby nas odkupić, abyśmy mogli, ty i ja – choć przyznaj, nic nie jesteśmy warci! – zwracać się do Niego z ufnością.

31 O Jezu… umocnij nasze dusze, utoruj nam drogę, a przede wszystkim upój nas miłością! Spraw, byśmy się stali żywymi płomieniami, które rozpalą ziemię boskim ogniem przyniesionym przez Ciebie.

32 Zbliżyć się nieco bardziej do Boga to znaczy być zdecydowanym na nowe nawrócenie, na kolejną poprawę, na uważne wsłuchiwanie się w Jego natchnienia – święte pragnienia, które wzbudza On w naszych duszach – i wprowadzanie ich w czyn.

33 Czymże się chełpisz? – Każdy impuls, który cię porusza, pochodzi od Niego. Wyciągnij z tego wnioski.

34 Jaki szacunek, jaką cześć musimy mieć dla każdej duszy, jaką miłość żywić do niej w obliczu faktu, że Bóg kocha ją jako coś swojego!

35 Dążenie: obyśmy chcieli wykorzystać dni dane nam przez Boga tylko po to, by się Jemu podobać!

36 Pragnę, aby twoje postępowanie było takie jak Piotra i Jana, abyś zabierał na modlitwę, by porozmawiać o nich z Jezusem, potrzeby swoich przyjaciół, kolegów… a potem, abyś swoim przykładem mógł im powiedzieć: respice in nos! – popatrzcie na mnie!

37 Kiedy się kogoś bardzo kocha, pragnie się poznać wszystko, co go dotyczy.

– Zastanów się nad tym: czy pragniesz poznać Chrystusa? Bo… to jest miarą twojej miłości do Niego.

38 Kłamią bądź mylą się ci, którzy uważają, że my, kapłani, jesteśmy samotni: mamy lepsze towarzystwo niż ktokolwiek inny, gdyż możemy liczyć na ciągłe towarzystwo Pana, z którym powinniśmy obcować nieprzerwanie.

– Jesteśmy rozkochani w Miłości, w Twórcy Miłości!

39 Widzę siebie jako biednego ptaszka, który – przyzwyczajony jedynie przelatywać z drzewa na drzewo lub co najwyżej na balkon trzeciego piętra… pewnego dnia swego życia zdobył się na odwagę, by dolecieć aż na dach skromnego domu, któremu daleko było do drapacza chmur…

Ale oto naszego ptaszka porywa orzeł – wziął go przez pomyłkę za młode własnego gatunku – i w jego potężnych szponach ptaszek unosi się wysoko, bardzo wysoko, ponad góry i śnieżne szczyty, ponad białe, błękitne i różowe chmury, i jeszcze wyżej, aż będzie spoglądać prosto w słońce… Wówczas orzeł, puszczając ptaszka, mówi do niego: no, dalej, leć…!

– Panie, obym już więcej nie latał tuż nad ziemią! Oby zawsze oświecały mnie promienie boskiego Słońca – Chrystusa – w Eucharystii! Obym nie przerwał swojego lotu, dopóki nie znajdę spoczynku w Twoim Sercu!

40 W ten sposób kończył swoją modlitwę pewien nasz przyjaciel: „Kocham wolę swojego Boga: dlatego w całkowitym zawierzeniu pragnę, by prowadził mnie On, jak chce i którędy zechce”.

41 Proś Ojca, Syna i Ducha Świętego, i swoją Matkę, aby ci pomogli poznać siebie samego i zapłakać nad tym ogromem brudu, który przewalił się przez ciebie, pozostawiając, ach, tyle osadu… – A jednocześnie, nie przestając tego rozważać, powiedz Mu: Daj mi, Jezu, miłość jak oczyszczający ogień, w którym moje biedne ciało, moje biedne serce i moja biedna dusza zetleją, pozbywając się całej ziemskiej nędzy… I kiedy będzie już puste całe moje jestestwo, napełnij je sobą: abym nie przywiązywał się do niczego tu, na dole, aby podtrzymywała mnie zawsze miłość.

42 Nie pragnij niczego dla siebie, ani dobrego, ani złego: chciej dla siebie jedynie tego, czego chce Bóg.

Cokolwiek by się wydarzyło, zesłane z rąk Boga – choćby w oczach ludzi wydawało się bardzo złe – z pomocą Pana będzie ci się wydawać dobre, bardzo dobre! I będziesz mówić z coraz większym przekonaniem: et in tribulatione mea dilatasti me… et calix tuus inebrians, quam preclarus est! – Tyś mnie wydźwignął z utrapienia… jakże cudowny jest Twój kielich, który upaja całą moją istotę!

43 Należy składać Panu ofiarę Abla. Składać w ofierze młode i piękne ciała, najlepsze ze stada: ciała zdrowe i święte; serca, które pałają tylko jedną miłością: do Ciebie, Boże mój; umysły ukształtowane głęboką nauką, które poddadzą się Twojej mądrości; dziecięce dusze, które myślą wyłącznie o tym, by się Tobie podobać.

– Przyjmij od tej chwili, Panie, tę ofiarę o miłej woni.

44 Należy umieć się oddać, płonąć w obliczu Boga jak to światło, które stawia się na świeczniku, by oświecało ludzi kroczących w ciemnościach; jak te lampki, które żarzą się przy ołtarzu i – świecąc – spalają się do końca.

45 Pan – Mistrz miłości – jest zazdrosnym kochankiem, który żąda od nas wszystkiego, co posiadamy, całej naszej miłości. Oczekuje, że ofiarujemy Mu to, co mamy, idąc drogą, którą każdemu z nas wyznaczył.

46 Boże mój, widzę, że nie przyjmę Cię jako swojego Zbawiciela, jeśli nie uznam Cię jednocześnie za Wzór.

– Skoro więc chciałeś być biedny, daj mi umiłować święte ubóstwo. Moje postanowienie to – z Twoją pomocą – żyć i umrzeć ubogim, choćbym miał do dyspozycji miliony.

47 Spoważniałeś bardzo, kiedy ci powiedziałem: Według mnie wszystko, co robimy dla Boga, to za mało!

48 Oby można było powiedzieć, że cechą twojego życia jest umiłowanie woli Bożej.

49 Każda praca ofiarowana Panu, choćby najbardziej ukryta, najbardziej nieznacząca, niesie w sobie siłę Bożego życia!

50 Poczuj odpowiedzialność swojej misji: patrzy na ciebie całe niebo!

51 Bóg czeka na ciebie! – Dlatego tam, gdzie jesteś, musisz się starać Go naśladować, jednoczyć się z Nim z radością, z miłością, z zapałem, nawet gdyby okoliczności – lub stała sytuacja – zmuszały cię by iść „pod górkę”.

Bóg czeka na ciebie… i potrzebuje twojej wierności!

52 Pisałeś: „Królu mój, słyszę, jak wołasz, donośnym głosem, który ciągle jeszcze rozbrzmiewa: ignem veni mittere in terram, et quid volo nisi ut accendatur! – przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął!”.

A potem dodałeś: „Panie, odpowiadam Ci całym sobą, swoimi zmysłami i władzami: ecce ego, quia vocasti me! – oto jestem, przecież mnie wołałeś!”.

– Oby ta twoja odpowiedź była codzienną rzeczywistością.

53 Musisz mieć umiar, męstwo, poczucie odpowiedzialności, jakie wielu ludzi osiąga wraz z upływem lat, na starość. Zdobędziesz to wszystko jeszcze w młodości, jeśli nie zatracisz nadprzyrodzonego zmysłu dziecka Bożego, gdyż Bóg da ci więcej niż starcom: odpowiednie cechy do prowadzenia twojej pracy apostoła.

54 Cieszysz się wewnętrzną radością i pokojem, których nie zamieniłbyś na nic innego. Bóg jest tutaj: nie ma nic lepszego niż opowiedzieć Mu o swoich troskach, by przestały one być troskami.

55 Jak to możliwe – pytałeś – że Chrystus już tyle lat – dwadzieścia stuleci – działa na ziemi, a świat jest taki, jaki jest? Jak to możliwe, że są jeszcze ludzie, którzy nie znają Pana? – dodałeś.

– A ja odpowiedziałem ci z całym przekonaniem: to nasza wina! Zostaliśmy przecież powołani, by być współodkupicielami, a czasami – może nawet często! – nie postępujemy zgodnie z tym Bożym zamysłem.

56 Pokora Jezusa: a z jakim wstydem muszę przyznać, że w przeciwieństwie do Niego ja, który jestem pyłem i gnojem, tyle razy swoją pychę ukrywałem pod płaszczykiem godności, sprawiedliwości…! – I przez to ile okazji do naśladowania Mistrza straciłem lub ilu nie wykorzystałem, ponieważ nie przyjąłem ich w sposób nadprzyrodzony.

57 Matko pełna słodyczy… Prowadź nas do takiego szaleństwa, które sprawi, że inni oszaleją dla Chrystusa.

Słodka Panno Maryjo, niech miłość nie będzie w nas fałszywym płomieniem błędnych ogni, które bywają produktem rozkładu zwłok… Niech będzie prawdziwym, żarłocznym płomieniem, który zapala i pochłania wszystko, czego dotknie.

6 Iesus Christus, heri et hodie, ipse et in saecula (łac.) – Jezus Chrystus, wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.

7 Ego vocavi te nomine tuo, meus es tu (łac.) – wezwałem cię po imieniu, jesteś mój.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: