Legenda - ebook
Legenda - ebook
Czy czasem zadajesz sobie pytanie, jak wyglądałby świat bez złych emocji? Ale i bez dobrych?
Legenda mówi, że dawno, dawno temu, gdy świat pogrążył się w chaosie, siedemdziesięcioro siedmioro ludzi wyruszyło na skrzydłach wielkiego ptaka, by szukać skrawka ocalałego lądu.
Mara dorasta na wyspie, gdzie zasady postępowania zostały raz na zawsze określone. Każdego dnia uczy się, jak funkcjonować w tym prostym, lecz trudnym i szarym świecie, a jedynym jasnym punktem jest słuchanie opowiadanej przez opiekunki Legendy. Po ukończeniu piętnastu lat wraz z siedemdziesięcioma sześcioma rówieśnicami opuszcza wyspę, by popłynąć na stały ląd. Odtąd każdy ich dzień od wschodu do zachodu słońca będzie wypełniony ciężką, jednostajną pracą. Wśród dziewcząt jest Samila, która - jak się wydaje - przyszła na świat tylko po to, by udowodnić, że życie nie polega jedynie na tym, by przetrwać.
Magiczna opowieść o odejściu od cywilizacji w świat zaklęć i legend, o życiu w jego najprostszej postaci.
Grażyna Jeromin-Gałuszka - autorka wielu książek, które urzekają czytelników niezwykłym klimatem i wprowadzają w magiczny świat, wykreowany głównie z wyobraźni. Niektóre z jej powieści, jak na przykład "Kobiety z Czerwonych Bagien", czy "Magnolia" zdobywały laury na festiwalach i od wielu lat cieszą się niezmiennym zainteresowaniem. Mieszka w Sosnowicy, małej osadzie w dolinie Radomki, gdzie kończą się wszystkie drogi.
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8123-528-0 |
Rozmiar pliku: | 488 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wystarczył rzut oka, by dostrzec, że jest ich tyle samo co poprzedniego wieczora. Obejmując zsiniałe z zimna ramiona, mówiła wtedy szeptem do siebie:
– A więc nikt nie odpłynął o tym świcie. Nikt tego ranka nie stanął na brzegu, z dzbanem słodkiej wody w ręku, ażeby już nigdy tego brzegu nie zobaczyć. Tylko bezmiar oceanu, nad którym, nim skończy się woda, miał się pojawić Władca Ptaków, by zabrać płynącą istotę ze sobą do Dobrego Świata, gdzie nie brakuje ani jedzenia, ani ciepłych pledów na zimne noce. Nie brakuje niczego.
Tego ranka jednak Mara nie wyjrzała na zatokę. Jeszcze nim zaświtało, wstała z posłania, złożyła pled, wzięła z kąta izby dzban z wodą i gdy stanęły pod jej drzwiami, była gotowa. Wyszła, nim zastukały. Gdy była przy drzwiach, obejrzała się jeszcze i objęła wzrokiem całe swoje życie: cztery kroki od jednej ściany do drugiej, posłanie, stół i zydel.
Potem poszła za nimi, mijając inne schronienia, gdzie kobiety jeszcze spały, owinięte w swoje pledy.
Kiedy dotarła na brzeg, ujrzała tratwę naszykowaną już dla niej. Nie było jeszcze łodzi mającej ją wyciągnąć na ocean, czekała więc bez słowa, nie czując ani strachu, że oto opuszcza Jedyny Ląd, ażeby już nigdy go nie zobaczyć, ani radości z rychłego spotkania z Władcą Ptaków, który ofiaruje jej świat, gdzie w chłodne noce ręce nie sinieją z zimna i każdego dnia można się najeść do syta. Nawet dwa razy.
Pomyślała tylko: Tak więc dotarłam do swojej tratwy. Wtedy zza skalistego cypla wypłynęła łódź. Usłyszała za sobą:
– Niech Władca Ptaków cię odnajdzie, nim wyschną z pragnienia twoje usta. – Jedyne słowa, jakie mówiły kobiety w czarnych chustach.
Zamknęła oczy i weszła na tratwę. W dalszym ciągu nie odczuwała ani radości, ani smutku. Ani wiary w to, że Władca Ptaków ją odnajdzie, nim wyschną jej usta z pragnienia. Nie otwierając oczu, słyszała, jak mocują tratwę do łodzi i zaraz potem poczuła delikatne szarpnięcie. Wyczekała do ostatniego momentu. Przy drugim szarpnięciu szybko zeskoczyła z tratwy z powrotem na ziemię, by porwać spod skały suszone ryby, owinięte białą tkaniną, które od dawna każdej nocy tam kładła, przeczuwając swój los. W jednej chwili dostrzegła zimne, złe oczy kobiet w czarnych chustach, a w następnej znowu była już na tratwie, ściskając zawiniątko w jednej ręce, a dzban z wodą w drugiej. Wiedziała, że tego, co ma ze sobą, nikt nie może jej odebrać.
Uklękła, przytrzymując kolanami pled, i pomodliła się za Samilę.
Za Samilę, która ją sprowadziła na ten brzeg. Do tej tratwy. Odtąd wszystko poza nią będzie już tylko wspomnieniem.