Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ludzie 8 dnia. Autostopem do Matki Teresy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
3 kwietnia 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ludzie 8 dnia. Autostopem do Matki Teresy - ebook

Dwóch zakonników w habitach, autostopowiczów w drodze do Macedonii, to niecodzienne zjawisko. Ta wyjątkowa podróż, która była szeroko komentowana, budziła zainteresowanie, zaskoczenie, ale też krytykę. Ojcom: Krzysztofowi i Maciejowi możemy teraz towarzyszyć we wspomnieniach z tej niezwykłej drogi do Matki Teresy. Podróż ta została przepięknie zilustrowana grafikami autorstwa Jolanty Franus.

„Tak się wakacji nie spędza”.

„Nie wypoczniecie”.

„Niepotrzebnie prowokujecie los”.

„Wystawiacie Boga na próbę”.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7033-848-0
Rozmiar pliku: 8,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Życie

Życie jest szansą
schwyć ją.

Życie jest pięknem
podziwiaj je.

Życie jest błogosławieństwem
kosztuj go.

Życie jest marzeniem
urzeczywistnij je.

Życie jest wyzwaniem
zmierz się z nim.

Życie jest obowiązkiem
spełnij go.

Życie jest grą
zagraj w nią.

Życie jest cenne
zatroszcz się o nie.

Życie jest bogactwem
zachowaj je.

Życie jest miłością
ciesz się nią.

Życie jest tajemnicą
odkryj ją.

Życie jest obietnicą
spełnij ją.

Życie jest smutkiem
pokonaj go.

Życie jest hymnem
wyśpiewaj go.

Życie jest walką
podejmij ją.

Życie jest przygodą
idź za nią.

Życie jest szczęściem
pomóż mu.

Życie jest życiem
nie niszcz go!

Matka TeresaWstęp

Czego uczą podróże autostopem? Dwóch rzeczy. Pierwsza to cierpliwość, a druga to pokora. Cierpliwość, bo nigdy nie wiesz, kiedy skończy się twój uliczny postój, czy nie czeka cię kolejna godzina z coraz bardziej drętwiejącą od trzymania w górze ręką. A pokora dlatego, że musisz z ufnością przyjmować wszystko, co ci się przydarza,
a czego zmienić nie potrafisz. Tu panują inne zasady. Nie jesteś dyspozytorem swojego czasu podróży. Możesz spędzić na drodze kilka minut, ale i zostać tu na noc. A jeśli zostaniesz wysadzony na środku autostrady, to już zupełnie przepadłeś.

Nie ty wybierasz także ludzi, z którymi chciałbyś jechać, lecz to oni decydują się na podróż z tobą. Nie ty ustalasz zasady. Gospodarz miejsca (czytaj: samochodu) w każdej chwili może się zatrzymać, mówiąc: „Wysiadaj”, ale może też zabrać cię do dobrej restauracji i postawić świetny obiad.

Nie myśl, że skoro jesteś księdzem ubranym w dominikański habit, będziesz miał łatwiej. W krajach, gdzie chrześcijaństwo stanowi mniejszość, należy założyć, że spotkasz się także z niechęcią. I w Polsce przecież to się zdarza. Podróżując w ten sposób, miej świadomość, że skoro ludzie decydują się na zaproszenie cię do swojego samochodu, to oczekują, że uszanujesz ich przekonania. Dlatego nie zdziw się, gdy zamiast praktykujących katolików spotkasz pary żyjące w związkach niesakramentalnych, homoseksualistów, rozwodników, ateistów, świeżo wypisanych z Kościoła lub takich, których poszukiwania religijne zaprowadziły do buddyzmu czy islamu. To wyjście na same obrzeża.

Bywały przypadki, że jeżdżąc po Polsce, trafiałem na zorganizowane grupy przestępcze. Widocznie habit ich zaintrygował i czuli potrzebę rozmowy. Pamiętam moment, gdy nagle samochód skręcił z głównej drogi, a kierowca wraz ze swoimi towarzyszami wywiózł mnie i współbrata do ekskluzywnej knajpy położonej w lesie, twierdząc, że teraz nigdzie nas już nie wypuszczą. Mieliśmy pojechać do domu publicznego, i zamówić sobie tam dziewczynę, aby zrozumieć, na czym polega prawdziwe szczęście. Rozstaliśmy się w przyjaźni, ale atmosfera była rzeczywiście napięta.

Plan mieliśmy prosty, chcieliśmy dotrzeć do Macedonii, do miejsca, w którym rozpoczęła się historia jednej z największych świętych XX wieku – Matki Teresy. Od zaprzyjaźnionych misjonarek miłości dostałem adres klasztoru w Skopie, zapewnienie o modlitwie, a także naleśnika z kapustą i grzybami. „Żeby ojciec miał siłę i do nas wrócił” – stwierdziła siostra Romana, przełożona z Indii. „Oby tak było” – westchnąłem do siebie.

Nie pojechałem sam. Wraz ze mną podróżował Maciej Chanaka, zakonny współbrat i przyjaciel, mieszkający w Krakowie. Szczerze mówiąc, ta podróż to jego pomysł. Ponad cztery tysiące kilometrów, wyłącznie autostopem, mając do dyspozycji zaledwie osiem dni. Cel: Skopie, żadnych innych planów. Tylko my, napotkani ludzie i oczywiście On. Chcemy dać się poprowadzić, stąd taka forma wyprawy.

Podróżując w inny sposób, nie spotkasz tylu różnych ludzi. Nie ma również tańszego środka transportu, na dodatek bardziej przyjaznego środowisku. Nawet rower musi używać opon. Jadąc autostopem, wypełniasz jedynie pustą przestrzeń w pojeździe, który i tak zmierza w wybranym przez ciebie kierunku. Ekologia i czystość. A jeśli na dodatek otrzymałeś łaskę wiary, masz pewność, że Pan Bóg jest i nieustannie otacza cię swoją
opieką.

Od razu darowaliśmy sobie encyklopedyczne wiadomości o okolicznych krajach. Nie interesowały nas wielkie miasta i tłumnie oblegane zabytki. Żadnych przewodników, baz noclegowych, miejsc, które „koniecznie trzeba zobaczyć”. Byliśmy spragnieni słuchania historii mieszkających tam ludzi. Takich zwyczajnych, miejscowych, którzy po swojemu szukają sensu otaczającego ich świata. Słowo „zwyczajny” nie jest jednak właściwe. Zwyczajność jest pozorem, który odbiera ostrość widzenia. Spotkania z tymi osobami odsłaniały niezwykłość, której wcześniej nie potrafiłem dostrzec.

W plecaku cztery bananowe kaszki, trochę bakalii, po butelce wody i zestaw „małego księdza”. „Przeżyjemy”, powtarzaliśmy sobie. Był strach, że może się nie uda, choć oczywiście nie przyznawałem się do tego. Jednocześnie, w głębi serca, na samą myśl o wyjeździe narastało to cudowne poczucie wolności, dzika pasja podróży i jakiś rodzaj bezczelnej wiary, że niezależnie od wszystkiego, On wciąż będzie z nami. „Bóg przecież nie daje człowiekowi pragnień, których by nie mógł wypełnić” – twierdziła
św. Teresa z Lisieux. Niektórzy mówią, że przypadek to Bóg, który pojawia się incognito. Takich „przypadków” podczas wyprawy było wiele.

„Nie cel jest ważny, a droga”, „To podróż daje szczęście, a nie cel” – można przeczytać w każdej już niemal relacji z podróży. Zdania zbyt często powtarzane stają się zwietrzałe, pretensjonalne i trącą banałem. Nie zmienia to faktu, że mogą wciąż być prawdziwe. Dla nas warunek wyruszenia w drogę musiał być jeszcze jeden – na tej drodze powinni pojawić się ludzie.

Od pierwszego dnia postanowiłem pisać dziennik podróży. Robiłem to po raz pierwszy i teraz, już w ciszy klasztornej celi, stwierdzam, że pisanie dziennika jest doskonałym sposobem utrwalenia tego wszystkiego, o czym człowiek nie chciałby zapomnieć. Pisanie porządkuje myśli, zatrzymuje chwilę, aby móc do niej jeszcze wrócić i zbyt szybko nie wymazać z pamięci napotkanych osób. A przede wszystkim nie zapomnieć Jego działania. Opisana została każda osoba, dzięki której mogliśmy przejechać choć kilka kilometrów. Bez żadnych wyjątków. Czasem były to krótkie notatki, kilka zebranych myśli, innym razem dłuższe refleksje, skojarzenia, a nawet całe dialogi.

Na początku pisałem na małych samoprzylepnych kartkach, z których zrobiłem niewielki notesik. Szybko jednak dałem sobie z tym spokój, mając trudności z odczytaniem później własnego pisma. Gdy jedziesz trzęsącym się samochodem, przygnieciony stosem papierów, obok wypchanych walizek szwajcarskiej armii ciężkich jak kamienie, i gdy na każdym zakręcie zsuwają ci się one na kolana, pisanie staje się niemożliwe. Chyba że posiadasz wyjątkowe zdolności i potrafisz notować, trzymając długopis i kartkę wyłącznie jedną ręką.

Okazało się, że najlepiej sprawdził się prosty notatnik… zwykłego komórkowego telefonu z dwunastoma przyciskami. Pomimo odłączonej sieci telefon jest wciąż użyteczny. Do takiego pisania można się przyzwyczaić, a niewielkie rozmiary i możliwość notatek nawet podczas jazdy albańską drogą to rzeczy nie do przecenienia. Z czasem obaj osiągnęliśmy perfekcję.

Pisanie daje też chwilę wytchnienia. Gdy stoisz kilka godzin na autostradzie do Belgradu czy na małej wiejskiej drodze gdzieś w Bośni, Kosowie czy Słowenii, możliwość wyrażenia swoich emocji słowami sprawia, że czujesz się lepiej. Masz kontakt z samym sobą. Ale dziennik podróży daje coś jeszcze. Pomaga zachować to, co łatwo ulatuje z pamięci.

Z urodzenia jestem Albanką, obywatelstwo mam indyjskie.

Jestem katolicką siostrą

i przez swoją misję należę do całego świata,

ale moje serce należy tylko do Jezusa.

Matka TeresaMimo wszystko

Ludzie są często głupi, nielogiczni i dbają tylko
o własny interes;

Przebaczaj im, mimo wszystko.

Jeśli jesteś życzliwy, ludzie oskarżą cię o egoizm i niskie pobudki;

Pozostań życzliwy, mimo wszystko.

Jeśli osiągniesz w życiu sukces, znajdziesz wielu fałszywych przyjaciół i wielu prawdziwych wrogów;

Staraj się osiągnąć sukces, mimo wszystko.

Jeśli jesteś szczery i otwarty, ludzie mogą to wykorzystać;

Bądź szczery i otwarty, mimo wszystko.

W jedną noc ktoś może zniszczyć to, co budowałeś przez lata;

Buduj, mimo wszystko.

Jeśli odnajdziesz pokój i szczęście, wielu będzie
ci zazdrościć;

Bądź szczęśliwy, mimo wszystko.

O dobru, które czynisz dzisiaj, ludzie zapomną pewnie już jutro;

Czyń dobro, mimo wszystko.

Dawaj z siebie, ile możesz, a często powiedzą ci, że to za mało;

Mimo to dawaj z siebie wszystko.

Widzisz, w ostatecznym rachunku, liczy się tylko to, co działo się między tobą a Bogiem.

Między tobą a „nimi” i tak nic nigdy nie było.Podziękowania

Książka powstała dzięki życzliwości i wsparciu wielu osób. Dziękuję braciom z mojej zakonnej wspólnoty w Łodzi oraz z klasztoru w Krakowie, w którym mieszka Maciej, za to, że z uśmiechem znoszą nasze liczne wady.

Podziękowania należą się Martynie Hołdzie oraz Joli Franus za pracę nad graficzną stroną książki. Magdzie Kokosińskiej jestem wdzięczny za pomoc w przygotowaniu tekstów towarzyszących mojej relacji, Tomkowi Gałuszce OP za pomysł na tytuł, Szymonowi Popławskiemu OP
za krytyczne uwagi, abym się ustrzegł nadmiernego moralizowania.

Wyrazy podziwu kieruję do Macieja Biskupa OP, który wiele lat temu, będąc duszpasterzem powołań, miał odwagę przyjąć mnie do Zakonu.

Szczególne podziękowania należą się Maciejowi Chanace OP, bez którego ta książka by nie powstała: za przyjaźń
i cenną naukę wrażliwości na innych.

Wszystkim Czytelnikom książki dziękuję za cierpliwość. Niech Bóg czuwa nad Wami, stawiając na Waszej drodze wyłącznie najlepszych ludzi.

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze

Wydanie I
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: