Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mala vita - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Mala vita - ebook

Podobno brudy należy prać w rodzinie. Ale mamy pecha, gdy ta rodzina to potężna mafia, która nie waha się likwidować swoich.

Po śmierci brata, który został brutalnie zamordowany w Palermo, prowadzący skromne życie literat Roberto Cardone natrafia na ślad wielkiego oszustwa finansowego dokonanego przez mafię. Enrico Cardone, powszechnie szanowany adwokat, był najwyraźniej zamieszany w nieczyste interesy. Teraz Roberto musi się obawiać o swoje życie. Przecież 382 miliony dolarów, które brat zdeponował w banku na Karaibach, to nie drobnostka…

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-12526-1
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Tyberiada

Po powrocie ze wzgórz Golan, z kibucu Gschur, Luciano i Lisa zabrali się w ten późnowiosenny dzień do przycinania jabłoni, które zasadzili w zeszłym roku. Majowe słońce miało tyle siły, że przemieniło krajobraz w soczystą zieleń. Przez otwarte na oścież tarasowe drzwi rustykalnego domu przy ulicy Yad Vashem dobiegały dźwięki arii Donizettiego Una furtiva lagrima, wypełniając ogród tęsknym głosem Pavarottiego.

Topolina siedziała w cieniu pod kwitnącym migdałowcem i zaplatała swoje czarne włosy w warkocze, nucąc przy tym najnowszy przebój, grany aktualnie przez wszystkie stacje. Od czasu do czasu podnosiła wzrok, kiedy jej pies Bruno, podobny do brązowego kłębka wełny, szturchał ją nosem, zachęcając do zabawy.

– Nie teraz, Bruno – upominała go i czochrała psa po aksamitnych klapniętych uszach.

Dziewczynka pogrążona była w myślach. Tęskniła za przyjaciółkami z Via Giardinello, za tętniącą życiem plażą przy Viale delle Dune, placem zabaw obok kolorowych przebieralni, ale jeszcze bardziej tęskniła za ciocią i wujkiem, którzy mieszkali w wiejskim domu nad samym morzem. I oczywiście za babcią, którą uwielbiała i do której zawsze przychodziła ze swoimi zmartwieniami. Tak było dawniej. Bo z dnia na dzień rodzice spakowali dobytek i wyemigrowali z Sycylii do Izraela. Płacz i opór na nic się nie zdały. Nie namyślając się długo, tata kupił niezamieszkaną posiadłość w położonej u stóp wzgórz Golan Tyberiadzie. Było to w roku 1986, dokładnie dwanaście miesięcy temu.

Wiele razy pytała rodziców, dlaczego wyjechali i dlaczego musiała opuścić wszystko, co kochała. Tata zaciskał tylko usta i nie mówił nic, mama zaś zazwyczaj, kryjąc łzy, z miną winowajczyni zmieniała temat. Topolina, jak pieszczotliwie nazywał ją ojciec, nie mogła też pojąć, dlaczego rodzice kategorycznie zabronili jej dzwonić do przyjaciółek, babci czy wujka.

Bezgraniczna tęsknota za rodzinnymi stronami odebrała dziewczynce całą wesołość. Jedyną rozrywką były listy do wujka Giulia, które pisała potajemnie, ozdabiała czerwonymi serduszkami na końcu linijek i pełna nadziei wysyłała do Włoch. Ale nigdy nie otrzymała na nie odpowiedzi. Tata próbował wszystkiego, żeby ją rozweselić, kiedy uciekała do swojej kryjówki pod samym dachem. Udawało mu się to jednak coraz rzadziej. Nic nie pomagało przekonywanie, że żyją „w pępku świata” i że jest to najpiękniejsze miejsce na Ziemi. „Jeszcze trochę i odnajdzie radość życia” – słyszała, jak tata mówił szeptem do mamy. Topolina była jednak pewna, że na zawsze ją utraciła.

I choć lubiła swoje nowe szkolne koleżanki, a także coraz lepiej rozumiała obcą mowę i nieśmiało przyzwyczajała się do nowego otoczenia, to jednak trudno jej było pogodzić się z losem. Nie było tu prawie żadnych atrakcji. Dom leżał z dala od innych, wśród pagórków, a do miasta miała więcej niż godzinę drogi piechotą, nie mówiąc już o tym, że samej nie wolno jej było tam chodzić. Jedynie gdy z mamą jechały po zakupy do Tyberiady lub Hajfy, twarz dziewczynki przybierała wyraz oczekiwania i radości, nawet jeśli tylko chodziły po supermarketach i niewiele czasu pozostawało na spacer lub lody w kawiarence.

Bruno pognał nagle podekscytowany przez ogród i stanął, ujadając, przy żwirowej drodze, która długimi zakolami prowadziła w dół do jeziora. Topi zerwała się i powiewając warkoczami, pobiegła za nim.

– Cicho, Bruno! – zawołała. – Chodź tu! – Wskazała miejsce obok swojej nogi, ale pies ani myślał wrócić. Zachowywał się jak szalony i nie można go było uspokoić. Topi stanęła na palcach i rozgarnęła gałązki żywopłotu. Teraz zobaczyła auto. Duży czarny samochód stał w cieniu drzewa w odległości rzutu kamieniem od ich wjazdu. Podskoczyła tak wysoko, jak tylko mogła, żeby zobaczyć, kto przyjechał.

Dwaj mężczyźni wysiedli z auta i szli w kierunku domu. Mężczyźni w jasnych letnich garniturach. Czegóż mogli tu szukać? Bruno ujadał coraz zajadlej.

– Cicho! – Topi zganiła psa i obróciła się. – Tato, mamy gości! – zawołała podniecona i puściła się pędem w kierunku drzew owocowych. – Ktoś przyjechał do nas samochodem… – Wskazała ręką w stronę żywopłotu. – Jacyś dwaj panowie. Jeszcze nigdy ich tu nie widziałam.

Luciano, który właśnie ciął na małe kawałki obumarłą gałąź, wyprostował się i spojrzał ponad gęstym bukszpanem. Jego twarz natychmiast spoważniała.

– Topolina, idź do domu!

– Znasz tych ludzi? – spytała zaciekawiona.

– A casa, capisci! – odpowiedział ostro Luciano. – Subito!

Wystraszona dziewczynka spojrzała dużymi ciemnymi oczami na ojca. Po jego minie widać było, że nie znosi sprzeciwu. Tata jeszcze nigdy nie odezwał się do niej takim tonem. Wielkie łzy napłynęły jej do oczu. Jak mógł być taki niesprawiedliwy?

– Dlaczego?

– Bo ja tak mówię – odpowiedział oschłym, rozkazującym tonem.

Ze złością odwróciła się do matki. Lisa przerwała pracę i poirytowana patrzyła na męża.

– Che cosa sta succedendo?

Luciano ruchem brody wskazał na wjazd i odłożył na bok sekator.

– Idź natychmiast do swojego pokoju! – wrzasnął na córkę, a jego oczy zdawały się miotać błyskawice.

Topolina wbiegła do domu, popędziła schodami na górę i rzuciła się na łóżko. Wtuliła twarz w poduszkę. Najchętniej spakowałaby plecak i uciekła. Do domu, do Włoch, do wujka w Agrygencie. Miała zaoszczędzone pieniądze, jakoś by się jej udało.

Suchy terkot wyrwał ją z bezsilnej złości. Zaraz potem usłyszała przeraźliwy krzyk matki. Topi zerwała się, podbiegła do okna i spojrzała w dół na ogród. Tata leżał rozciągnięty na ziemi, nad nim pochylała się mama. Jej ciałem wstrząsał ból, a płacz sprawiał, że serce dziewczynki zamarło. Czemu mama miała ręce całe we krwi i czemu tata leżał tak nieruchomo? Jak zahipnotyzowana przyglądała się scenie w ogrodzie. Dopiero teraz zauważyła tych dwóch z samochodu. Stali oddaleni o nie więcej niż dziesięć metrów. Młodzi mężczyźni w przeciwsłonecznych okularach, z pistoletami maszynowymi w rękach.

Jeden z nich zawołał coś do drugiego, po czym uniósł broń i oddał serię strzałów w kierunku mamy. Jak trafiona potężnymi ciosami została odrzucona do tyłu i upadła na trawę. Topi krzyknęła, ale zaraz zakryła sobie usta ręką. Oddychała ciężko, brakowało jej powietrza. Nie, to nie był zły sen. Ani straszny film… Mama i tato leżeli cicho na ziemi i nie ruszali się. Przez białą bluzkę mamy przesączała się wielka ciemnoczerwona plama, szybko się rozszerzając. Topi, jak skamieniała, tkwiła za firanką i wpatrywała się w ogród.

Potem obaj mężczyźni wymienili kilka zdań, przeszukując wzrokiem posesję. Jeden z nich spojrzał w stronę domu. Topi cofnęła się odruchowo. Lodowaty chłód wpełzał w jej żyły, jej ciało dygotało. Czuła się tak, jakby zamarzała od środka. Mężczyźni weszli teraz do domu. Słyszała, jak wchodzili do salonu i przemierzali dolne piętro. Jakieś drzwi zamknęły się z trzaskiem. Bruno ujadał wściekle. Padły dwa, może trzy strzały i klatkę schodową wypełnił żałosny skowyt psa.

– Grasso – usłyszała głos – tu na dole nikogo nie ma. – Potem mężczyźni podeszli bliżej. Ostrożne, szurające kroki na stopniach schodów. Topi nie była już w stanie myśleć ani czuć. Strach ją sparaliżował. Wstrzymała oddech i gorączkowo szukała jakiegoś wyjścia.

– Grasso – ostry głos zawołał znowu. – Mała jest na górze? – Mężczyzna nie odpowiedział, ale jego kroki było słychać coraz bliżej…

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: