Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mam na ciebie oko - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
20 marca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Mam na ciebie oko - ebook

Najnowsza powieść Królowej Suspensu.

Osiemnastoletnia Kerry Dowling zostaje znaleziona martwa w basenie przy domu, a jej zrozpaczona rodzina musi stawić czoło przerażającemu przypuszczeniu, że mogła zostać zamordowana przez kogoś, kogo kochała.
Pierwszym zatrzymanym jest chłopak Kerry, z którym pokłóciła się podczas imprezy zorganizowanej pod nieobecność rodziców. Podejrzenie pada też na sąsiada Dowlingów, upośledzonego umysłowo dwudziestolatka. Czy brak zaproszenia na imprezę wystarczył, by Jamie przestał nad sobą panować? I czy mokre ubranie znalezione przez matkę w jego pokoju może stanowić dowód winy?
Pogrążona w żałobie starsza siostra Kerry, Aline, pracująca jako pedagog szkolny w miejscowym liceum, stara się odkryć prawdę. Współpracując z detektywem prowadzącym sprawę, zdobywa pomocne dla śledztwa informacje. Jednak im głębiej zaczyna drążyć, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo.



Mary Higgins Clark urodziła się w 1927 roku w Nowym Jorku, ale z pochodzenia jest Irlandką. W wieku zaledwie 17 lat została stewardesą w liniach lotniczych Pan American, co pozwoliło jej spełnić marzenia o podróżach po całym świecie. W 1949 roku poślubiła Warrena Clarka. Po śmierci męża samotnie wychowywała pięcioro dzieci, a gdy podrosły, rozpoczęła w wieku 47 lat studia na wydziale filozofii Uniwersytetu Fordham. Uczelnię ukończyła w 1979 roku. Obecnie mieszka wraz z drugim mężem w Saddle River w New Jersey.
Mary Higgins Clark zaczęła pisać zaraz po ślubie, ale swoje pierwsze opowiadanie udało jej się wydać dopiero w 1956 roku. Jej pierwszą książką była powieść biograficzna o George’u Washingtonie. Kolejna powieść - thriller "Gdzie są dzieci?" - okazała się bestsellerem i punktem zwrotnym w życiu i karierze autorki. Mary Higgins Clark - nazywana Królową Suspensu - jest najlepiej sprzedającą się autorką tego gatunku w USA. Tylko tam wydrukowano ponad 45 milionów jej książek. Powieści Clark są międzynarodowymi bestsellerami.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8169-937-2
Rozmiar pliku: 569 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Jamie był w swoim pokoju na piętrze niewielkiego domu matki w Saddle River w stanie New Jersey. I właśnie wtedy jego życie się zmieniło.

Przez chwilę wyglądał przez okno na podwórko Kerry Dowling. Urządzała imprezę i był zły, że go nie zaprosiła. Kiedy uczęszczali do tego samego liceum, zawsze była dla niego miła, mimo że chodził do klasy specjalnej. Mama wytłumaczyła mu, że to prawdopodobnie impreza tylko dla znajomych Kerry, którzy za tydzień wyjeżdżają na studia. Jamie skończył szkołę przed dwoma laty i obecnie miał dobrą pracę, układał towar na półkach w miejscowym supermarkecie Acme.

Jamie nie powiedział mamie, że jeśli goście Kerry zaczną pływać w basenie, to zamierza się do nich przyłączyć. Wiedział, że mama by się gniewała, gdyby to zrobił. Ale Kerry zawsze go zapraszała, żeby popływał, gdy sama korzystała z basenu. Stał przy oknie, aż wszyscy sobie poszli, a Kerry została na tarasie sama i zabrała się do sprzątania.

Obejrzał do końca film na wideo, a potem postanowił jej pomóc, chociaż wiedział, że mama by sobie tego nie życzyła.

Cicho przemknął na dół, ponieważ mama oglądała ostatnie wieczorne wiadomości, i na palcach okrążył żywopłot, oddzielający ich małe podwórko od dużej działki przy domu Kerry.

Nagle zobaczył, jak ktoś wychodzi z pobliskiego lasku i podąża w kierunku tarasu. Ta osoba wzięła coś z krzesła, zaszła Kerry od tyłu, uderzyła ją w głowę i wepchnęła do basenu. A potem to coś odrzuciła.

Nie należy uderzać ludzi ani wpychać ich do basenu, pomyślał Jamie. Ten ktoś powinien przeprosić, bo inaczej może zostać posłany do kąta. Kerry pływa, więc mogę popływać razem z nią, uznał.

Tamten człowiek nie pływał. Pobiegł z powrotem do lasu. Nie wszedł do domu, tylko po prostu uciekł.

Jamie szybko ruszył w stronę basenu. Po drodze zawadził stopą o przedmiot leżący na ziemi. To był kij golfowy. Podniósł go i położył na jednym z krzeseł.

– Kerry, to ja, Jamie – powiedział. – Popływam z tobą.

Ale Kerry nie odpowiedziała. Jamie zaczął iść po basenowych schodkach. Woda wyglądała na brudną. Pomyślał, że może ktoś coś do niej wlał. Kiedy poczuł wilgoć w tenisówkach, a potem spodnie zamoczyły mu się do kolan, stanął. Wprawdzie Kerry zawsze mówiła, że może z nią pływać, wiedział jednak, że mama byłaby zła, gdyby zniszczył nowe obuwie. Kerry unosiła się na wodzie. Wyciągnął rękę, dotknął ramienia dziewczyny i powiedział:

– Kerry, obudź się.

Ale ona tylko odpłynęła dalej, w stronę głębszej części basenu. Jamie wrócił do domu.

W telewizji wciąż nadawano wiadomości, więc mama nie widziała, jak zakradł się z powrotem na górę i poszedł spać. Wiedział, że tenisówki, skarpetki i spodnie są mokre, schował je więc na dnie wbudowanej w ścianę szafy. Miał nadzieję, że może wyschną, zanim mama je znajdzie.

Zapadając w sen, zastanawiał się, czy Kerry nadal pływa w basenie.2

Minęła już północ, kiedy Marge Chapman obudziła się i uświadomiła sobie, że zasnęła podczas oglądania wiadomości. Wolno, z trzeszczeniem obolałych od artretyzmu kolan, podniosła się z dużego wygodnego fotela. Jamie urodził się, kiedy miała czterdzieści pięć lat i od tamtego czasu zaczęła przybierać na wadze. Muszę zrzucić ze dwanaście kilo, pomyślała, choćby po to, żeby ulżyć stawom.

Pogasiła światła w salonie, a potem weszła na piętro, żeby zajrzeć do pokoju Jamiego, nim położy się do łóżka. W ciemności słyszała równy oddech syna, co oznaczało, że śpi.

Miała nadzieję, że nie martwił się za bardzo, gdy nie otrzymał zaproszenia na imprezę Kerry, ale niewiele mogła zrobić, by go uchronić przed rozczarowaniem.3

Wniedzielę kwadrans przed jedenastą Steve i Fran Dowlingowie w milczeniu przejeżdżali przez most Jerzego Waszyngtona, wracając do swojego domu w Saddle River w stanie New Jersey. Obojgu dokuczało zmęczenie po wyczerpującej sobocie. Znajomi z Wellesley w stanie Massachusetts zaprosili ich na obejmujący dwadzieścia siedem dołków turniej golfowy pomiędzy gośćmi i członkami klubu. Dowlingowie zostali tam na noc, a rano wyjechali wcześnie, żeby odebrać z lotniska Kennedy’ego swoją dwudziestoośmioletnią córkę Aline, która od trzech lat mieszkała za granicą i tylko czasem wpadała do rodzinnego domu na krótkie odwiedziny.

Po radosnym powitaniu na lotnisku strudzona lotem Aline zasnęła na tylnym siedzeniu SUV-a.

– Wstawanie tak wcześnie dwa dni z rzędu przypomina mi o moim wieku. – Fran westchnęła, tłumiąc ziewnięcie.

Steve się uśmiechnął. Był o trzy miesiące młodszy od żony, więc ona wcześniej obchodziła wszystkie okrągłe urodziny, w tym wypadku pięćdziesiąte piąte.

– Ciekawe, czy Kerry będzie na nogach, jak przyjedziemy – powiedziała Fran, bardziej do siebie niż do męża.

– Jestem pewien, że już czeka w drzwiach, by powitać siostrę – odpowiedział pogodnym tonem Steve.

Fran z komórką przy uchu słuchała, jak po raz kolejny odzywa się poczta głosowa Kerry.

– Nasza Śpiąca Królewna nadal jest w krainie snu – stwierdziła z rozbawieniem.

Steve parsknął śmiechem. On i Fran mieli kłopoty ze snem, w przeciwieństwie do obu swoich córek.

Piętnaście minut później dotarli na podjazd przed domem i obudzili Aline. Trochę oszołomiona drzemką weszła za nimi do środka.

– Dobry Boże! – wykrzyknęła Fran, rozglądając się po zwykle schludnym wnętrzu.

Plastikowe kubki i puszki po piwie zaścielały ławę i walały się po całym salonie. Przeszła do kuchni, gdzie w zlewie znalazła pustą butelkę po wódce i kartonowe opakowania od pizzy.

Zupełnie już przytomna Aline, dziesięć lat starsza od siostry, widziała, że matka i ojciec są zmartwieni i wściekli. Podzielała ich odczucia. Natychmiast wyczuła, że coś jest nie tak. Skoro Kerry tak ostro imprezowała, dlaczego nie miała dość rozumu, żeby potem wszystko posprzątać? – zadała sobie w duchu pytanie. Wypiła za dużo i odleciała?

Aline patrzyła, jak matka z ojcem szybko idą na górę, wołając Kerry. Wrócili po paru sekundach.

– Kerry tam nie ma – oznajmiła Fran głosem, w którym wyraźnie pobrzmiewał niepokój. – Nie wiadomo, dokąd poszła, i do tego nie zabrała telefonu. Leży na stole. Gdzie ona się podziewa? – Jej twarz stawała się coraz bledsza. – Może było jej niedobrze i ktoś ją zabrał do domu albo…

– Zacznijmy obdzwaniać jej znajomych – przerwał jej Steve. – Ktoś musi wiedzieć, gdzie ona jest.

– Drużynowe zdjęcie z numerami telefonów jest w kuchennej szufladzie – powiedziała Fran, ruszając szybko korytarzem. Najbliższe koleżanki jej młodszej córki należały do drużyny lacrosse.

Proszę, niech się okaże, że Kerry śpi u Nancy albo u Sinead, pomyślała Aline. Musiała być w naprawdę kiepskiej formie, skoro zapomniała komórki. A ja mogę przynajmniej zacząć porządkować dom. Przeszła do kuchni. Ojciec odczytywał na głos numer, a matka wybierała cyfry na klawiaturze. Aline wyjęła z szafki duży plastikowy worek.

Skierowała się na tyły domu, żeby sprawdzić, czy jest coś do sprzątnięcia na tarasie lub przy basenie.

Ze zdumieniem spostrzegła na jednym z krzeseł wypełniony do połowy worek ze śmieciami. Zajrzawszy do środka, zobaczyła zabrudzone papierowe talerze, pudełko po pizzy i plastikowe kubki.

Najwyraźniej Kerry zaczęła sprzątać. Dlaczego przestała?

Nie była pewna, czy należy powiedzieć rodzicom, co znalazła, czy lepiej im nie przeszkadzać. Zeszła po czterech schodach na taras i zbliżyła się do krawędzi basenu. Korzystali z niego przez całe lato i Aline nie mogła się doczekać wspólnego pływania z siostrą, zanim Kerry wyjedzie do college’u, a ona sama zacznie pracować jako pedagog szkolny w liceum w Saddle River.

Na jednym z ogrodowych krzeseł leżał kij golfowy, którego rodzice używali do ćwiczeń.

Aline nachyliła się, żeby go podnieść, i zajrzała przy tym do basenu. Z przerażeniem ujrzała, że jej siostra leży na dnie w pełni ubrana i w ogóle się nie porusza.4

Jamie uwielbiał długo spać. Pracował w supermarkecie od jedenastej do trzeciej po południu. Mama przygotowywała mu śniadanie na dziesiątą. Gdy kończył jeść, przypominała mu, by poszedł na górę umyć zęby. Po chwili wracał i uśmiechał się do niej szeroko, czekając na pochwałę: „Bardzo ładnie”, po czym biegł do „obowiązków zawodowych”, jak dumnie nazywał swoje zajęcie. Pieszo do Acme szło się dwadzieścia minut.

Dziś, patrząc, jak Jamie się oddalał, Marge poczuła dziwny, trudny do określenia lęk.

Weszła na górę, żeby pościelić łóżko syna, i dopiero wtedy uświadomiła sobie, co ją tak zaniepokoiło. Jamie miał na nogach stare, zniszczone tenisówki, nie te nowe, które mu kupiła przed tygodniem. Dlaczego, u licha, włożył tamte? – zadała sobie pytanie, przystępując do sprzątania pokoju. I gdzie się podziały nowe?

Przeszła do łazienki Jamiego. Po wzięciu prysznica wrzucił ręczniki i myjkę do kosza na brudy, tak jak go uczyła. Nie znalazła jednak nowych tenisówek ani spodni, które miał na sobie poprzedniego dnia.

Pomyślała, że przecież nie mógł ich wyrzucić, wróciła więc do pokoju, by się rozejrzeć. Z ulgą i zarazem konsternacją znalazła zwinięte rzeczy tam, gdzie je zostawił – na dnie szafy.

Skarpetki i tenisówki były całkiem przemoczone. Podobnie jak dolna część nogawek spodni.

Wciąż trzymała mokre rzeczy w rękach, gdy od strony podwórka usłyszała przeszywający krzyk. Wyjrzała przez okno i zobaczyła Aline, wskakującą do basenu, i jej rodziców, którzy wybiegli z domu.

Patrzyła, jak Steve Dowling skacze tuż za Aline, a zaraz potem wychodzi z basenu, niosąc Kerry na rękach. Przerażona obserwowała, jak kładzie dziewczynę na płytkach i zaczyna uciskać jej klatkę piersiową, wołając: „Wezwijcie pogotowie!”. Dosłownie po paru minutach na podjeździe pojawiły się radiowozy i karetka.

Marge widziała, jak jeden z policjantów odciągnął Steve’a od Kerry i uklękli przy niej ratownicy.

Odwróciła się od okna, gdy policjant zaczął kręcić głową.

Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej, że wciąż trzyma spodnie, skarpetki i tenisówki syna. Wiedziała, nikt nie musiał jej tego mówić, czemu się zamoczyły. Po co Jamie miałby zacząć wchodzić do basenu i nagle się cofnąć? I od czego te plamy?

Trzeba natychmiast wrzucić spodnie, skarpetki i tenisówki do pralki, a potem do suszarki.

Nie wiedziała, dlaczego wszystko w niej krzyczy, by to zrobiła, ale nie rozumiejąc dlaczego, rozumiała, że musi chronić Jamiego.

Wycie syren radiowozów i karetki wyciągnęło sąsiadów z domów. Wiadomość szybko się rozniosła. „Kerry Dowling utonęła w swoim basenie”. Niektórzy z kubkami kawy w rękach zbliżyli się do podwórka Marge, skąd mogli zobaczyć, co się dzieje.

Sąsiedzi Marge mieszkali w większych domach, otaczających jej skromną posesję. Przed trzydziestu laty ona i Jack kupili mały domek na pochyłej, mocno zarośniętej drzewami działce. Ówcześni właściciele sąsiednich nieruchomości byli podobnymi do nich, ciężko pracującymi ludźmi. Po dziesięciu latach okolica zaczęła się stawać modna i wszyscy, jeden po drugim, zaczęli sprzedawać swoje małe domki deweloperom za dwukrotność pierwotnej ceny. Marge jedyna postanowiła zostać. Obecnie miała dookoła prawdziwe rezydencje, a tym, którzy w nich mieszkali – lekarzom, prawnikom i biznesmenom z Wall Street – zdecydowanie dobrze się powodziło. Wszyscy byli dla niej mili, ale to już nie było to, co dawniej, gdy ona i Jack żyli w przyjaźni ze swoimi sąsiadami.

Marge dołączyła do zgromadzonych i słuchała, jak niektórzy mówią, że wieczorem słyszeli muzykę i widzieli samochody zaparkowane na podjeździe oraz wzdłuż krawężnika. Zgodnie jednak przyznawali, że imprezujące dzieciaki za bardzo nie hałasowały i wyniosły się przed jedenastą.

Marge cofnęła się z powrotem do swojego domu.

Nie mogę teraz z nikim rozmawiać, pomyślała. Potrzebowała czasu, żeby się zastanowić. Dudnienie tenisówek Jamiego w bębnie pralki jeszcze pogłębiało jej zdenerwowanie.

Przeszła z domu do garażu, wcisnęła guzik otwierający drzwi i wycofała samochód na podjazd. Następnie, unikając kontaktu wzrokowego z którymkolwiek z sąsiadów, odjechała, zostawiając tłum ludzi zebranych na jej podwórku i coraz liczniejszych funkcjonariuszy policji, kręcących się po posesji Dowlingów.5

Po wyciągnięciu ciała Kerry z wody Steve ułożył córkę na ziemi i rozpaczliwie próbując ją reanimować, zawołał do Aline, żeby zadzwoniła na numer alarmowy. Sam cały czas próbował zmusić Kerry do oddychania, przestał, dopiero kiedy nadjechał pierwszy radiowóz, a funkcjonariusz odsunął go na bok i sam rozpoczął reanimację.

Przerażeni Steve, Fran i Aline modlili się, obserwując, jak policjant, klęcząc przy Kerry, rytmicznie uciska jej klatkę piersiową.

Niecałą minutę później na podjazd z piskiem opon wpadła karetka i wyskoczyli z niej ratownicy. Steve, Fran i Aline patrzyli, jak jeden z nich klęka obok Kerry i przejmuje czynności od policjanta. Kerry miała zamknięte usta, szczupłe ramiona rozłożone na boki. Czerwona bawełniana sukienka, mokra i wymięta, oblepiała jej ciało. Wpatrywali się w Kerry z niedowierzaniem. Woda z włosów wciąż ściekała jej na ramiona.

– Byłoby wam wszystkim łatwiej, gdybyście weszli do środka – powiedział do nich jeden z funkcjonariuszy.

Aline i jej rodzice w milczeniu ruszyli w stronę domu. Weszli do holu i stanęli blisko siebie przy oknie.

Ratownicy szybkimi, pewnymi ruchami przypięli kable do klatki piersiowej Kerry, żeby na OIOM-ie w Valley Hospital odczytano jej parametry życiowe. Tamtejszy lekarz dyżurny szybko potwierdził to, co wszyscy już wiedzieli: „Zanik funkcji życiowych”.

Ratownik, który wykonywał masaż serca, zauważył ślad krwi na szyi Kerry. Kierowany podejrzeniem uniósł jej głowę i zobaczył ziejącą ranę u podstawy czaszki.

Pokazał ją policjantowi dowodzącemu akcją, który natychmiast telefonicznie powiadomił biuro prokuratora.6

Detektyw z wydziału zabójstw Michael Wilson, z prokuratury hrabstwa Bergen, miał tego dnia dyżur pod telefonem. Siedział z gazetą na leżaku przy osiedlowym basenie w Washington Township. Zapadał właśnie w drzemkę, gdy rozległ się sygnał jego komórki. Natychmiast oprzytomniał i uważnie słuchał informacji dotyczących nowej sprawy. „Nastoletnia dziewczyna znaleziona martwa w przydomowym basenie przy Werimus Pines Road 123 w Saddle River. Rodzice byli poza domem, kiedy utonęła. Miejscowa policja odnotowała ślady imprezy na terenie posesji. Niewyjaśniony uraz głowy”.

Pomyślał, że Saddle River graniczy z Washington Township, mógł tam dojechać w trzy minuty. Wstał z leżaka i ruszył w kierunku mieszkania. Postanowił zacząć od kąpieli, żeby zmyć ze skóry resztki chloru. Mogło się okazać, że będzie pracować przez następne dwie godziny, dwanaście godzin albo ponad dobę bez przerwy.

Wyjął z szafy świeżo wypraną sportową koszulę z długimi rękawami i spodnie khaki, rzucił je na łóżko i ruszył do łazienki. Po dziesięciu minutach wyszedł spod prysznica, ubrał się i pojechał do Saddle River.

Wilson wiedział, że w czasie kiedy do niego dzwoniono, z biura prokuratora wysłano też na miejsce fotografa i lekarza sądowego. Mieli przybyć wkrótce po nim.

Saddle River, miasteczko liczące niewiele ponad trzy tysiące mieszkańców, było jedną z bogatszych społeczności w Stanach. Choć otoczone gęsto zaludnionymi przedmieściami, zachowało sielską atmosferę. Działki o powierzchni co najmniej osiemdziesięciu arów i łatwy dojazd do Nowego Jorku przyciągały grube ryby z Wall Street i sportowych celebrytów. Były prezydent Richard Nixon pod koniec życia także miał dom w Saddle River.

Mike wiedział, że w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku chętnie osiedlali się tam myśliwi. Na początku budowano małe wiejskie drewniaki. Prawie wszystkie zostały później zastąpione znacznie większymi i droższymi, pośród których zdarzały się również ogromne kiczowate „gargamele”.

Dowlingowie zamieszkiwali ładny kremowy dom w stylu kolonialnym, z jasnozielonymi okiennicami. Stojący przed nim na ulicy policjant oczyścił teren z samochodów, by zrobić miejsce do parkowania służbowych pojazdów. Mike postawił auto, po czym przeszedł przez trawnik na tyły domu. Widząc kilku funkcjonariuszy z Saddle River, spytał o tego, który pierwszy odpowiedział na zgłoszenie. Z grupy wystąpił Jerome Weld; przód munduru miał nadal mokry.

Weld wyjaśnił, że przybył na miejsce kwadrans przed południem. Członkowie rodziny zdążyli już wyciągnąć ciało z wody. Choć był pewien, że jest za późno, zaczął reanimację. Ofiara nie odzyskała funkcji życiowych.

Wraz z innymi funkcjonariuszami przeprowadzili wstępne przeszukanie nieruchomości. Najwyraźniej w domu poprzedniego wieczoru zebrało się wiele osób. Sąsiedzi potwierdzili, że słyszeli dobiegającą od Dowlingów muzykę i widzieli młodych ludzi poruszających się między domem i samochodami, których około dwudziestu lub dwudziestu pięciu zaparkowano na ulicy.

– Zadzwoniłem do pańskiego biura po tym, jak dostrzegłem ranę z tyłu głowy ofiary – relacjonował Weld. – Podczas przeszukania miejsca zdarzenia znaleźliśmy przy basenie kij golfowy, na którym są włosy i krew.

Mike podszedł bliżej, nachylił się i uważnie obejrzał kij. Tak jak mówił policjant, do główki przykleiło się kilka długich zakrwawionych włosów, kropelki krwi widniały też na trzonku.

– Zapakujcie go do worka – polecił detektyw. – Zostanie wysłany do analizy.

Kiedy rozmawiał z policjantem, pojawił się lekarz sądowy. Sharon Reynolds pracowała już z Wilsonem przy kilku sprawach o zabójstwo. Mike przedstawił ją Weldowi, który zwięźle zrelacjonował wszystko, co odkryto na miejscu zdarzenia.

Doktor Reynolds uklękła obok ciała i zaczęła robić zdjęcia. Podsunęła sukienkę ofiary pod szyję, żeby sprawdzić, czy na ciele nie ma ran od noża lub innych, a potem zbadała nogi. Nie znalazła żadnych obrażeń, więc obróciła dziewczynę twarzą do dołu i zrobiła kolejne ujęcia. Odsunęła na bok włosy ofiary i sfotografowała głębokie rozcięcie na jej czaszce.7

Steve i Aline wrócili na dół przebrani w suche rzeczy i zostali z Fran w pokoju rodzinnym, wciąż zaśmieconym plastikowymi kubkami i brudnymi papierowymi talerzami. Funkcjonariusz Weld zabronił im jakiegokolwiek sprzątania, zanim ludzie z prokuratury zbadają teren na zewnątrz i wewnątrz domu.

Steve i Fran siedzieli razem na sofie, bez ruchu, Steve obejmował żonę. A potem Fran zaczęła się trząść i wybuchnęła głośnym szlochem.

Tulili się do siebie zszokowani, pogrążeni w bezbrzeżnej rozpaczy.

– Jak mogła wpaść do basenu w ubraniu? – zawodziła Fran.

– Wiemy, że wyszła na taras posprzątać – odpowiedział jej mąż. – Może schyliła się, żeby wyjąć coś z wody, i wtedy wpadła do basenu. Prawdopodobnie było późno i ogarnęło ją zmęczenie. – Nie podzielił się z Fran ani Aline obawą, że Kerry mogła stanowczo za dużo wypić.

Bliska łez Aline milczała. Biedna Kerry, biedna mała, kołatało jej w głowie. Przez te trzy lata, kiedy mieszkała poza domem, pozostawała w bliskim kontakcie z siostrą. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że już nigdy jej nie zobaczy, nie dostanie od niej żadnej wiadomości. Nie mogła też uwierzyć, że znów musi się zmagać z nagłą śmiercią ukochanej osoby.

Fran przez cały czas pochlipywała cicho.

Rozległ się dzwonek, a potem drzwi, niezamknięte na klucz, otworzyły się i wszedł monsignor Del Prete, ojciec Frank, jak wolał być nazywany, sześćdziesięciosześcioletni pastor z ich parafii Świętego Gabriela. Najwidoczniej ktoś do niego zadzwonił, bo odezwał się od progu:

– Fran, Steve, Aline, strasznie mi przykro. – Kiedy wstali, uścisnął im dłonie, a potem przysunął sobie krzesło i powiedział cicho: – Chciałbym odmówić modlitwę za Kerry. Dobry Boże, w tej chwili wielkiego smutku… – zaczął.

– Jak Bóg mógł nam to zrobić? – wyrzuciła z siebie Fran, kiedy modlitwa dobiegła końca.

Ojciec Frank zdjął okulary, wyjął z kieszeni miękką szmatkę i zaczął czyścić szkła.

– Fran, każdy zadaje sobie to pytanie w momencie tragedii. Jak nasz kochający i miłosierny Bóg mógł zawieść nas i tych, których kochamy, kiedy najbardziej go potrzebowaliśmy? Będę z wami szczery, sam zmagam się z tym pytaniem. Najlepszą odpowiedź usłyszałem podczas kazania pewnego sędziwego księdza wiele lat temu. Podróżując po Środkowym Wschodzie, zachwycał się pięknem perskich dywanów, z cudowną precyzją tkanych w misterne wzory. Któregoś dnia wstąpił do sklepu z takimi dywanami i wszedł za jeden z nich, zawieszony na hakach u sufitu. Oglądając dywan od spodu, doznał szoku na widok plątaniny luźnych nitek. Z jednej strony wyjątkowe piękno, z drugiej całkowity brak harmonii, a jednak każda z nich stanowiła część tego samego planu. Wtedy zrozumiał przesłanie. W tym życiu widzimy tylko spód dywanu. Nie wiemy, w jaki sposób i dlaczego nasze nieszczęścia są częścią pięknego wzoru. Dlatego tak ważne jest zachowanie wiary.

Ciszę, która zapadła po jego słowach, przerwało pukanie do tylnych drzwi. Kiedy Steve wstał, rozległy się kroki w holu, a potem w salonie pojawił się jasnowłosy mężczyzna o przenikliwych brązowych oczach, tuż po trzydziestce.

– Detektyw Mike Wilson z Biura Prokuratora hrabstwa Bergen – przedstawił się. – Bardzo mi przykro z powodu państwa straty. Czy mogę zadać państwu kilka pytań? Potrzebujemy informacji.

Ojciec Frank wstał i zaproponował, że przyjdzie później.

Fran i Steve odezwali się niemal unisono, prosząc, by został. Pastor pokiwał głową i znów usiadł.

– W jakim wieku była państwa córka? – zaczął detektyw.

Odpowiedziała mu Aline.

– W styczniu miała osiemnaste urodziny. Właśnie ukończyła liceum.

Pytania, zadawane łagodnym tonem, były rzeczywiście proste. Steve i Fran potwierdzili, że są rodzicami Kerry, a Aline jej starszą siostrą.

– Kiedy ostatni raz mieliście kontakt z córką, jakikolwiek – telefoniczny, mejlowy?

Oświadczyli zgodnie, że poprzedniego dnia około piątej po południu. Steve wyjaśnił, że zostali na noc u przyjaciół w Massachusetts, a rano wstali wcześniej, żeby odebrać z lotniska Kennedy’ego Aline, która wracała z Londynu.

– Wiedzieliście państwo, że w waszym domu wczoraj wieczorem odbywała się impreza?

Rzecz jasna zaprzeczyli.

– Mamy dowody, że był podawany mocny trunek. Czy państwa córka piła alkohol lub zażywała narkotyki?

Fran nie kryła oburzenia.

– Z pewnością nie zażywała narkotyków – odpowiedział Steve. – Przypuszczam, że od czasu do czasu wypiła piwo lub kieliszek wina z przyjaciółmi.

– Chcielibyśmy porozmawiać z jej bliskimi znajomymi. Mogą państwo podać ich nazwiska?

– Większość jej bliskich znajomych należała do licealnej drużyny lacrosse. Drużynowe zdjęcie z namiarami jest w kuchni. Mogę je panu przynieść. – Po krótkiej pauzie Steve spytał: – Jest jakiś specjalny powód, że chce pan z nimi rozmawiać?

– Owszem. Z tego, co wiemy, w państwa domu wczoraj wieczorem znajdowało się dużo gości. Chcemy się dowiedzieć, kim byli i co się działo podczas imprezy. Państwa córka ma poważną ranę z tyłu głowy. Musimy wiedzieć, co się stało.

– Czy nie mogła się uderzyć, wpadając do basenu?

– Istnieje taka możliwość. Ale możliwe też, że Kerry została uderzona jakimś przedmiotem. Będziemy wiedzieć więcej po otrzymaniu raportu z sekcji.

Ktoś umyślnie uderzył ją w głowę, pomyślała Aline. Uważają, że została zamordowana.

– Na jednym z krzeseł przy basenie leżał kij golfowy. Są dowody, że mógł być narzędziem zbrodni.

– Co próbuje nam pan powiedzieć? – zapytał cicho Steve.

– Proszę państwa – zaczął Wilson – dowiemy się więcej z raportu lekarza sądowego, ale z przykrością muszę stwierdzić, że traktujemy śmierć państwa córki jako podejrzaną i w związku z tym przeprowadzimy stosowne śledztwo.

Aline nie mogła w pełni pojąć tego, co słyszała.

– Nie wierzę, że ktokolwiek z zaproszonych dzieciaków mógłby chcieć skrzywdzić moją siostrę.

– Rozumiem pani odczucia – zapewnił ją ze współczuciem Wilson. – Musimy jednak wszystko sprawdzić. – Umilkł na chwilę. – I jeszcze jedno pytanie. Miała chłopaka, kogoś, kogo wyróżniała?

– Owszem, miała. – Fran niemal wypluła te słowa. – Nazywa się Alan Crowley. Był bardzo zaborczy wobec Kerry i ma okropny charakter. Jeśli ktoś zrobił krzywdę mojemu dziecku, to z pewnością on.

Mike Wilson zachował niewzruszony wyraz twarzy.

– Mógłbym teraz zobaczyć tę listę? Chciałbym też wiedzieć, które z figurujących na niej osób były Kerry najbliższe.

– Mogę panu w tym pomóc – zaproponował spokojnym tonem Steve.

– I jeszcze jedno. W ubraniu córki nie znaleźliśmy telefonu komórkowego. Wiedzą państwo, gdzie on jest i czy możemy go zabrać?

– Oczywiście. Leży na stole w jadalni – odpowiedziała Fran.

– W samochodzie mam formularz wyrażenia zgody. Poproszę o złożenie na nim podpisu, żebym mógł zabrać i zbadać telefon.

– Kod do odblokowania to zero jeden dwanaście – odezwała się Aline z oczyma szklistymi od łez. – Miesiące urodzin, jej i moich. – Wyjęła własną komórkę i zaczęła stukać w ekran. – Detektywie Wilson, wczoraj rano dostałam od Kerry wiadomość: „Muszę z tobą pogadać o czymś BARDZO WAŻNYM, jak już wrócisz do domu!!!”.

Mike pochylił się do przodu.

– Przychodzi pani do głowy, o co mogło chodzić?

– Niestety, nie. Kerry była trochę egzaltowana. Zakładałam, że chodzi o chłopaka albo o college.

– Aline, być może będę musiał z panią ponownie rozmawiać w trakcie śledztwa. Zamierza pani wracać do Londynu?

– Nie, wróciłam na stałe. Mam zacząć nową pracę jako pedagog szkolny w liceum w Saddle River.

Mike zamilkł na chwilę, a potem zwrócił się łagodnie do wszystkich czworga:

– Wiem, jakie to dla państwa straszne. Potrzebuję jednak waszej pomocy. To bardzo ważne, proszę nikomu nie wspominać o ranie Kerry ani o naszym zainteresowaniu kijem golfowym. Jest niezmiernie ważne, by utrzymać w tajemnicy jak najwięcej szczegółów, gdy w najbliższych dniach i tygodniach będziemy przesłuchiwać różne osoby.

Dowlingowie i ojciec Frank zgodnie przytaknęli.

– Dziś przed wyjściem jeszcze raz z państwem porozmawiam. Proszę niczego nie uprzątać, dopóki technicy nie skończą pracy i nie zdecydujemy, czy musimy coś zabrać.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: