Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Maria Stuart - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Maria Stuart - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 193 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

AKT PIERW­SZY

Sce­na I

Sala w pa­ła­cu Holy Rood.

MA­RIA STU­ART, RIZ­ZIO, PAŹ

PAŹ bie­ga pręd­ko.

Smut­ne wie­ści przy­no­szę, po­słu­chaj, kró­lo­wo;

Od daw­na cię znie­wa­ża pło­chy lud sto­li­cy;

Dziś jesz­cze by­łem świad­kiem, jak znie­wa­gę nową

Wy­rzą­dził twym pa­ła­com, kró­lew­skiej ka­pli­cy.

Dziś, kró­lo­wo, nad ran­kiem, za ogro­du mu­rem,

Uj­rza­łem pięk­ne ma­ski, or­szak Ro­bin­ho­da,

Tłum tan­ce­rzy z dzwon­ka­mi, Tuck z czar­nym kap­tu­rem,

Mały Ja­nek i strzel­ce, i Ma­rian­na mło­da,

Bia­ła jak kość sło­nio­wa, we­so­ła dziew­czy­na.

Sze­dłem z dala za tłu­mem, wtem zgra­ja we­so­ła

Sta­je – uci­chły dzwon­ki – tło­czy się do­ko­ła,

Ja­kiś czło­wiek nie­zna­ny gro­zi, na­po­mi­na,

A po­tem wszedł do domu na rogu uli­cy.

Wszy­scy się uci­szy­li… Znów ten czło­wiek bla­dy

Sta­nął w oknie i z okna jak na ka­zal­ni­cy

Prze­ciw­ko to­bie, pani, lud bu­dził do zdra­dy.

RIZ­ZIO

Po­zna­łem z opi­sa­nia, to był Knox, kró­lo­wo;

Dzień i noc wiecz­nie z okna prze­ma­wia do ludu,

Lud mo­dli się i słu­cha, w każ­de wie­rzy sło­wo

I słu­cha­jąc z ust Kno­xa ocze­ku­je cudu:

Ten czło­wiek chrze­ści­jań­skie po­da­je na­uki,

Raz wska­zał na ten pa­łac i rzekł gło­sem gro­mu:

"Zburz­cie! zburz­cie to gniaz­do, a od­le­cą kru­ki! "

Jak pa­pież klą­twy rzu­ca na świat z okien domu,

A lud się jak świę­te­mu kła­nia ob­ra­zo­wi.

PAŹ

Kró­lo­wo! śmiel­si z lu­dzi, do zbrod­ni go­to­wi,

Wpa­dli do twej ka­pli­cy z dzi­ki­mi okrzy­ki:

"Gniaz­do pa­pi­stów! " – krzy­czą; ob­dzie­ra­ją ścia­ny,

Nisz­czą ob­ra­zy, palą, uno­szą świecz­ni­ki.

Wtem pa­trzę, oto w sza­ty ko­ściel­ne przy­bra­ny

Na oł­ta­rzu stał tref­niś Darn­le­ja – i śmie­le

Jak ksiądz za­czął ka­za­nie w świę­co­nym ko­ście­le.

Lud we­so­ło bluź­nier­czym od­po­wia­dał śpie­wem,

A bła­zen skar­by świę­te uno­sił bez bra­ku.

Do­by­łem mie­cza, zdję­ty roz­pa­czą i gnie­wem,

Rzu­cam się, spa­dły dzwon­ki na bła­zna koł­pa­ku.

Może krew po­pły­nę­ła? – nie wiem – lud się tło­czył,

Oko­lił mnie orę­żem – o ścia­nę opar­ty,

Mia­łem ulec – wtem Bo­twel z kró­lew­ski­mi war­ty

Przy­był – oca­lił pa­zia; ka­pli­cę oto­czył.

MA­RIA

Riz­zio! sły­sza­łeś? Sama – sama więc na tro­nie,

Opusz­czo­na od wszyst­kich, lud mnie nie­na­wi­dzi;

Ów Knox śmia­ło urą­ga ko­bie­cej ko­ro­nie

Tak­żem to ni­sko spa­dła? – prze­kli­na mię – szy­dzi,

Roz­dzie­ra­ją to ser­ce. Wszak dziś jesz­cze rano,

Dziś się za nich mo­dli­łam! Czy­liż moja wia­ra

Tak róż­na od ich wia­ry? O Szko­cjo!…

RIZ­ZIO

Prze­sta­ną!

Prze­sta­ną cię ob­ra­żać – za­słu­żo­na kara

Spad­nie na tych zbrod­nia­rzy. Tak, po­zwól, kró­lo­wo;

Pa­ziu, pisz roz­kaz – nie­chaj schwy­ta­ni na zbrod­ni

Opła­cą prze­wi­nie­nie wię­zie­niem lub gło­wą.

Paź bie­rze pió­ro i sia­da nad kar­ta par­ga­mi­nu.

Pisz roz­kaz – prze­wi­ni­li, li­to­ści nie­god­ni.

Wszyst­kich bym jed­nym sto­su ogar­nął pło­mie­niem.

MA­RIA

Cały lud byś wy­tę­pił? – jaka ze­msta dzi­ka!

Lud mię zdra­dza.

PAŹ pi­sząc

Kró­lo­wo! czy­liż z twym imie­niem

Po­łą­czę imię twe­go mał­żon­ka Hen­ry­ka?

I dam mu ty­tuł kró­la?

MA­RIA

Tak, wszak za­wsze ra­zem

Pi­sa­łeś jego imię. Nie, cze­kaj – co czy­nię?

Może lud dzia­łał zgod­nie z Hen­ry­ka roz­ka­zem,

Wszak jego tref­niś luby sam prze­wo­dził w gmi­nie?

Nie pisz imie­nia kró­la – ja je­stem kró­lo­wą!

Riz­zio! co my­ślisz? – Nie wiem – może się ob­ra­zi?

Pierw­szy czyn prze­ciw męża; opusz­czo­ne sło­wo

Stru­je szczę­ście do­mo­we, dni po­go­dę ska­zi.

Ja mu da­wa­łam ty­tuł kró­la w dni szczę­śli­we,

Nie­raz ko­ro­ną – jego do­ty­ka­łam czo­ła.

RIZ­ZIO

Kró­lo­wo! ty masz lice i ser­ce anio­ła!

I cze­muż sie­jesz kwia­ty na tak dzi­ką niwę?

Wi­dzia­łem słoń­ce, kie­dy na ob­ło­ków tro­nie,

To­ną­ce w Ty­brze, pa­trzy na krzyż Rzy­mu zło­ty;

Ty je­steś jak to słoń­ce, twój tron w fa­lach to­nie,

Lud cały już za­to­nął w obłę­dach ciem­no­ty;

Ty jed­na wznio­słym czo­łem wi­dzisz świa­tło wia­ry.

Kró­lo­wo! zbrod­nia cze­ka za­słu­żo­nej kary,

A cnót przy­ćmio­nych kie­dyś znaj­dą się obroń­ce,

Kto jak słoń­ce za­ga­sa, wsta­nie jako słoń­ce.

MA­RIA

Wia­ra każe prze­ba­czyć.

RIZ­ZIO

Bóg ma kary w nie­bie,

Je­steś na tro­nie, ka­rać od Boga masz pra­wo.

Obo­jęt­ność twe imię okry­je nie­sła­wą,

Obudź spią­ce uczu­cia, lud pa­trzy na cie­bie

Jak na zga­szo­ną lam­pę, trze­ba w lam­py ło­nie

Za­pa­lić ja­sny świecz­nik, niech bły­ska i pło­nie.

do pa­zia, któ­ry skoń­czył pi­sać i wsta­je.

Skoń­czy­łeś, pa­ziu? do­brze, za­wo­łaj ry­ce­rza,

Któ­ry dziś straż od­by­wa.

Paź wy­cho­dzi.

Wy­rok swój usły­szą.

Niech strasz­ny pio­run ze­msty na zdraj­ców ude­rza.

Jak pió­ra, co na mo­jej gło­wie się ko­ły­szą,

Za­drzą przed tobą, do nóg two­ich się uchy­lą.

Sce­na II

MA­RIA, RIZ­ZIO, DU­GLAS, PAŹ

MA­RIA

Wi­tam cie­bie, Du­gla­sie, nie­daw­no, przed chwi­lą,

Wi­dzia­łam tu Mor­to­na w bra­mie pa­ła­co­wej.

Nieś mu ten roz­kaz, trze­ba pie­czę­ci kanc­le­rza.

Du­glas od­bie­ra pi­smo z rąk kró­lo­wy, prze­glą­da je i cze­ka.

Cóż to? wszak po­słu­szeń­stwo jest cno­tą ry­ce­rza,

Śmiał­że­byś w nim ubli­żyć ko­bie­cie? kró­lo­wej?

DU­GLAS

Kró­lo­wej? – O nie, Du­glas nie zna zdra­dy cie­nia.

Lecz wy­bacz, pani – oto na tym par­ga­mi­nie,

Pew­nie skut­kiem po­śpie­chu w tak na­głej go­dzi­nie,

Brak­nie ty­tu­łu kró­la, Hen­ry­ka imie­nia.

Twe­go mał­żon­ka świę­ta dla ludu oso­ba,

Imię z two­im imie­niem za­wsze było w pa­rze;

Wy­bacz śmia­ło­ści mo­jej, może się po­do­ba

Spro­sto­wać błąd?

RIZ­ZIO

Kró­lo­wa nie błą­dzi, gdy każe.

DU­GLAS ze wzgar­dą

Niech z sa­mych ust kró­lo­wy otrzy­mam od­pra­wę,

Cze­kam jej od­po­wie­dzi.

MA­RIA

Spełń roz­kaz.

DU­GLAS za­pa­la­jąc się

Na Boga!

Wstrzy­maj, pani! o! wstrzy­maj te roz­ka­zy krwa­we!

Kró­lo­wo! chce­szże, aby krwią za­la­na dro­ga

Wio­dła do twe­go tro­nu? do tro­nu ko­bie­ty?

I nie­zgo­dy po­chod­nia na kró­lew­skim dwo­rze,

Nie wiem, kto ją za­pa­lił? ja­kiś wróg ukry­ty

Albo ją wiatr fran­cu­ski roz­nie­ca przez mo­rze.

Sło­wa wy­ro­ku wzię­te z we­nec­kie­go śpie­wu,

Z bar­ka­rol­li har­fia­rza? lub z hym­nów pa­pie­ża.

Więc aż w Szko­cji je sły­chać – pra­gną krwi roz­le­wu!

Ktoś umie ra­dzić, może za­stą­pi kanc­le­rza,

Może zo­sta­nie…

MA­RIA

Do­syć! Pa­mię­taj, Du­gla­sie!

Mnie two­je pło­che sło­wa ob­ra­zić nie mogą,

Lecz pa­mię­taj, po­bie­głeś nie­ry­cer­ską dro­gą,

Mo­żesz stra­cić ostro­gi lub ozdo­bę w pa­sie…

A gdy pie­częć upu­ści dłoń Mor­to­na drzą­ca,

Może ją weź­mie ręka, co o stru­ny trą­ca.

Je­stem kró­lo­wą…

DU­GLAS

Prze­bóg! ja stra­cę ostro­gi?

Ze­trze się z nich po­zło­ta – że­la­zo zo­sta­nie,

Ani je pod­stęp­ny­mi zdo­by­wa­łem dro­gi,

Nie dała mi ich har­fa – nie dało śpie­wa­nie,

Nie wzią­łem – nie zna­la­złem ich u stop­ni tro­nu;

Gdziem je zy­skał, po­wie­dzą pola Al­bi­jo­nu:

Wi­nie­nem je po­tycz­kom i nie­spa­nym war­tom,

Szczy­cę się dłu­gim przod­ków szla­chet­nych po­cze­tem:

A wszy­scy! – wszy­scy! mie­czem słu­ży­li Stu­ar­tom.

RIZ­ZIO

Po­zwól – nie­raz Stu­ar­tom słu­ży­li szty­le­tem…

DU­GLAS

O nędz­ny, coś wy­mó­wił? co sły­sza­łem? Boże!

Ha! więc znasz, jak Du­gla­sy mści­li swej znie­wa­gi?

Mści­li się na Stu­ar­tach, na kró­lew­skim dwo­rze,

Na kim­że ja się ze­msz­czę? – Lal­ka – bez od­wa­gi,

Oto tre­fio­ne wło­sy i ró­ża­ne lice:

Przy­stąp tu, małe dziec­ko – rzu­cam rę­ka­wi­cę!

Rzu­ca rę­ka­wi­cę.

Pod­nieś – je­śli ją pod­nieść, dźwi­gnąć je­steś w sta­nie.

RIZ­ZIO pod­no­sząc

Pod­no­szę… Z mo­jej stro­ny oto masz wy­zwa­nie.

Bie­rze kwia­ty le­żą­ce na sto­li­ku przed kró­lo­wą i rzu­ca je pod nogi Du­gla­so­wi.

Pod­nieś, gdy lu­bisz kwia­ty – ta broń nam przy­stoi

Tu, w ob­li­czu kró­lo­wy…

MA­RIA do Riz­zia

Z mo­je­go roz­ka­zu

Od­rzuć tę rę­ka­wi­cę…

RIZ­ZIO

Rzu­cam, nie mam zbroi

I nad­to cięż­ka – dłoń ma nie sprzy­ja że­la­zu…

Daj mi wa­chlarz, kró­lo­wo!…

DU­GLAS z wście­kło­ścią

Jesz­cze raz znie­wa­żył,

Od­rzu­cił rę­ka­wi­cę… Kró­lo­wo! kró­lo­wo!

Znaj­dę go, pod za­sło­ną znaj­dę go tro­no­wą,

Już nie za­śnie pod da­chem, gdzie po­żar roz­ża­rzył.

Przy­się­gam, ści­gać będę… Nie ze­chce się bro­nić?

Zo­sta­nę pod­łym zbój­cą – pój­dę za nim w śla­dy;

Ści­ga­jąc wiecz­nie, kie­dyś zdo­łam go do­go­nić.

Znaj­dzie mnie tu, w pa­ła­cu, gdzie śmiał sze­rzyć zdra­dy,

Znaj­dzie mnie u po­dwoi – w ogro­dach – w ko­ście­le,

Znaj­dzie na dwo­rze Fran­cji – przed tro­nem pa­pie­ża,

Choć­by mu się słał u nóg, jak się te­raz ście­le,

Wy­rwę go – tu przy­się­gam! przy­się­gą ry­ce­rza…

zim­no, ze wzgar­dą

Kie­dyś, kró­lo­wo – kie­dy dwo­rem oko­lo­na,

Rzu­cisz na chwi­lę tro­nu cię­żar i zgry­zo­ty,

Gdy się bę­dziesz uśmie­chać – sta­nę po­śród gro­na,

A na­śla­du­jąc dwo­rzan uśmiech i za­lo­ty,

Po­dam ci ten kwiat – we krwi!…

MA­RIA

Riz­zio! chodź z tej sali.

Wi­dzisz, Du­gla­sie! je­stem ze Stu­ar­tów rodu,

Umiem po­gar­dzać.

Od­cho­dzi. Riz­zio idzie za nią, ale po­tem wra­ca.

RIZ­ZIO

Ju­tro – w chłod­ni­kach ogro­du

Cze­kam cie­bie, Du­gla­sie, i na ostrzu sta­li

Znaj­dziesz śmierć albo ze­mstę.

Od­cho­dzi spiesz­nie za kró­lo­wą.

Sce­na III

DU­GLAS sam

Ju­tro – dzię­ki to­bie!

Zdją­łeś mi prze­cie z czo­ła czar­ny srom znie­wa­gi,

Mam cze­kać ju­tra – ju­tro za­śniesz w ci­chym gro­bie…

Któż by się po nim tyle spo­dzie­wał od­wa­gi?

Tak się lę­kli­wy zda­wał – na­wet drzą­cą dło­nią

Rzu­cał pod nogi kwia­ty – gar­dził? – Być nie może,

Żeby Du­gla­sem wzgar­dził! On wie – śmier­cią gro­żę…

za­my­ślo­ny, spo­koj­niej

Lecz czy ten pod­ły har­fiarz umie ro­bić bro­nią?…

Czu­ję, nie mógł­bym w pier­si od­kry­te ude­rzyć…

Dam Wło­cho­wi miecz dłuż­szy; do­świad­czo­nej mocy,

Krót­sze­mu mogę ze­mstę ho­no­ru po­wie­rzyć.

Oby już noc na­de­szła – chciał­bym za­snąć w nocy,

Uśpio­ne­mu czas pręd­ko prze­le­ci jak chwi­la,

Kie­dy się zbu­dzę – bę­dzie już ju­tro na nie­bie.

Sce­na IV

DU­GLAS, MOR­TON wcho­dzi.

DU­GLAS

Wi­tam, wiel­ki kanc­le­rzu – wła­śnie szu­kam cie­bie;

Obacz, jako mał­żeń­ska mi­łość się prze­si­la,

Gdy się pięk­ny głos har­fy roz­cho­dzi na dwo­rze.

Daje roz­kaz kró­lo­wy.

Przy­łóż pie­częć.

MOR­TON prze­glą­da­jąc pi­smo

Gdzież Hen­ryk? – O nim ani sło­wa?

Ja mam przy­ło­żyć pie­częć – je­śli nie przy­ło­żę,

Kró­lo­wa po­wie na to…

DU­GLAS

Mó­wi­ła kró­lo­wa:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: