Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Milionowa kradzież - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 kwietnia 2020
Ebook
7,99 zł
Audiobook
9,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Milionowa kradzież - ebook

Powieść kryminalna Jacka Corta, tajemniczego pisarza pierwszej połowy XX wieku.

Złoto od zawsze rozpalało marzenia każdego złodzieja - niewielki kruszec, którego wartość była olbrzymia, mógł kompletnie zmienić ich życie. Jeden z najznamienitszych detektywów, Nick Carter, musi rozwiązać kolejną niebanalną sprawę kryminalną, jednak tym razem pomagać mu będą jego dwaj podwładni, z czego jeden może na temat tej kradzieży już coś wiedzieć.

Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi. W niniejszej publikacji zachowano oryginalną pisownię.

Jack Cort to pseudonim tajemniczego pisarza gatunku kryminalnego; jego powieści usadowione w XX wieku, chociaż można nazwać krótką formą, od samego początku budują niesamowite napięcie i kuszą zagadkami, których rozwiązaniem zajmują się najwięksi detektywi w historii.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-26-44410-0
Rozmiar pliku: 201 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I.

Przygoda Patsy’ego na moście Brooklynu.

Noc była łagodna, ciepła; godzina około iedenastej.

Patsy Murphey, najmłodszy z pomocników słynnego detektywa Nicka Cartera, stał niedbale przy końcu olbrzymiego mostu Brooklyńskiego, łączącego właściwy Nowy York z Long Islandem, a znajdował się wtedy w pobliżu miejsca, gdzie kolej napowietrzna rozciąga się ponad rampą mostu.

Młody detektyw twardą dnia tego przebył pracę i nie był pewny, czy zaświętować na wieczór, czy też pracować dalej.

Z punktu na którym obrał sobie posterunek mógł wygodnie spoglądać na cały plac wolny, rozciągający się po przeciwległej stronie ulicy Fultonstreet, jednej z najważniejszej linii komunikacyjnej Brooklynu.

W pownem oddaleniu od Patsy‘ego, z ciemności łuków kolejowych wyłoniła się postać mężczyzny i kierując się w poprzek placu, szła wprost ku temu miejscu gdzie stał Patsy.

Młody detektyw nie byłby zapewne zwrócił na tego człowieka uwagi, gdyby nie posłyszał przytłumionego gwizdu, który jak się zdawało rozległ się w tym samym punkcie, zkąd wyłoniła się postać nieznana.

Taki gwizd wydał się młodemu detektywowi znakiem umówionym z gory, i dlatego zaczął się bliżej przyglądać nadchodzącemu człowiekowi. Patsy‘emu podpadło odrazu w oczy, że człowiek ów niósł na plecach worek drelichowy, takiego samego kształtu, jakiego używają farmerzy do noszenia zboża siewnego. Nie potrzeba jednak było wcale bystrości detekty wa na to,ażeby poznać odrazu, że w worku nie mieści się zboże ani też nic podobnego, lecz, że natomiast worek zawiera znaczny ciężar, prawdopodobnie kruszce, i że ten, który ciężar dźwiga, musi się dobrze przy noszeniu namęczyć.

Szczegół ten wzmógł ciekawość Patsy‘ego który też bardzo uważnie przyglądał się teraz nadchodzącemu mężczyźnie i śledził za nim wzrokiem, gdy on doszedłszy do rampy mostu, chciał zejść po schodach na dół.

Zaledwie jednak młody detektyw podszedł kilka kroków naprzód, ażeby mógł lepiej śledzić przechodnia, gdy nagle z ulicy Waszyngtona wypadło w największym pędzie trzech ludzi, a przelatując obok Patsy‘ego, tak go potrącili niby wypadkiem, że się zatoczył i o mało nie padł jak długi na ziemię.

Pomimo tego wypadku, który rzeczywiście nie był przypadkowy lecz rozmyślny, co pojął natychmiast młody detektyw, Patsy widział doskonale, jak człowiek z workiem drelichowym upuścił ciężar na ziemię i w sposób możliwie najszybszy starał się ukryć w ciemności.

Trzej ludzie, którzy potrącili Patsy‘ego, nie zwolnili rozpędu swojego i szybko biegli ku Fultonstreet. Dobieglszy do tego miejsca, zwrócili się na prawo ku rzece i w oka mgnieniu zniknęli detektywowi z oczu.

Patsy pobiegł szybko za nimi, chcąc się przekonać o zawartości worka, porzuconego na chodniku. Jakież było jednak zdumienie jego, gdy pomimo najstaranniejszych poszukiwań, nie mógł natrafić na najmniejszy ślad tego worka.

Teraz dopiero przypomniał sobie młody de tektyw, że w tej samej chwili, gdy został potrącony tak silnie, podszedł z drugiej strony do człowieka, niosącego worek, jakiś inny mężczyzna, który też najprawdopodobniej podniósł worek z ziemi i uniósł go z sobą.

W zadumaniu wrócił Patsy do stacyi na moście i chciał udać się z powrotem do Nowego Yorku, silne miał jednak przekonanie, że na dnie tego wszystkiego, co widział przed chwilą, spoczywa jakieś przestępstwo.

W przedziale do którego wsiadł teraz Pat nie znajdowało się więcej nad pięć czy sześć osó Jedną z tych osób, mężczyzna, tak dziwny nu strój na sobie, że odrazu wzbudził zaciekawienie młodego detektywa, tem więcej że ubiór ten dziwnie był podobny do ubrania jakie miał na sobie człowiek z workiem.

Ubranie to składało się z pewnego rodzaju kurtki, jakiej zwykli używać kucharze, zapiętej na guziki aż po szyję samą, z wysokim kołnierzem stojącym. Kucharze jednak używają kurtek płóciennych, gdy tymczasem ten człowiek nosił kurtkę z prostego drelichu, wobec czego wielkie guziki rogowe dziwnie odbijały od lichego gatunku materyału. Nawet spodnie miał takie same, były zaś one tak brudne, że dowodziły dostatecznie, iż ich właściciel ciężko pracować musiał dnia tego.

Jeżeli Patsy zainteresował się żywo sąsiadem swoim, to ten sąsiad nie mniejszą odpłacał mu ciekawością, przyglądając się ze swojego miejsca w rogu nieustannie młodemu detektywowi. Szczegół ten, oczywiście, nie mógł również ujść uwagi Patsy‘ego.

Jakkolwiek pomocnik Nicka Cartera me miał żadnego punktu wyjścia do wysnucia wniosków odpowiednich, to jednak węch jego śledczy został pobudzony i Patsy prawie instynktownie poszedł za tym człowiekiem, gdy wysiedli na drugim końcu mostu, a trzymając się w pewnem oddaleniu, dążył za nim do poblizkiej Conterstreet, znajdującej się tuż przy Hall of Recorde.

Mężczyzna w drelichu wkroczył na chodnik, a w iej samej chwili z bramy pewnego domu wyszedł inny mężczyzna i rzekł:

― A to długo dopiero musiałem czekać na siebie, Snarku!

Na słowa te nie było żadnej odpowiedzi, ze względu jednak na to, że ten nowy człowiek urwał nagle i wzrok podejrzliwy rzucił naokoło, przyszedł Patsy do przekonania, iż mężczyzna w drelichu nieznacznie dał jakiś sygnał ostrzegawczy. Odtąd też obaj szli w milczeniu wzdluż Centerstreet, a kiedy znaleźli się w pobliżu stacyi elektrycznej, mógł ostrożnie dążący Patsy spostrzedz, że człowiek w drelichu doręczył towarzyszowi swojemu coś takiego co ten pospiesznie skrył pod surdutem.

Obaj mężczyźni stali jeszcze krótko na rogu, poczem człowiek, który czekał poprzednio w bramie, znów zawrócił przez Centerstreet z powrotem, mężczyzna zaś w drelichu poszedł dalej ku Chattam Square.

Patsy uznał za zbyteczne śledzić dalej tych ludzi, tem więcej, że przecież prosta ciekawość tylko poprowadziła go w ich ślady. W dodatku młody detektyw tak był zmęczony, że poprostu upadał z wyczerpania sił i chciał już jaknajkrótszą drogą dostać się do domu.

Noc i sen pokrzepiły młodzienca, rzeżki też wszedł następnego rana do pokoju stołowego, żeby tutaj wspólnie zjeść pierwsze śniadanie. Na wstępie przyjął go Chick, pierwszy pomocnik i kuzyn sławnego detektywa i oznajmił, że Nick Carter o bardzo wczesnej porze i w bardzo ważnej sprawie udał się do Brooklynu, przykazując, ażeby wszyscy byli w pogotowiu na każde zawołanie pospieszyć za nim.

— Musi tutaj chodzić o rzecz niezmiernej wagi― zrobił Chick uwagę, ― w innym bowiem razie nie byłby wydał podobnego polecenia

— Mówisz, że pojechał do Brooklynu? — zapytał się Patsy, z doskonałym apetytem pałaszując śniadanie. — Chyba w innej musiał pojechać sprawie, a nie w tej, którą ja wczoraj byłem zajęty?

— Nie przypuszczam, chociaż naprawdę nie wiem, dlaczego tak gwałtownie wezwano mistrza naszego do Brooklynu.

― Posłuchaj mój Chicku, — zaczął teraz Patsy, mówić pospiesznie. — Miałem dzisiejszej nocy zupełnie dziwną przygodę nie zdziwiłbym się też wcale, gdyby wypadek mój miał jakiśkolwiek związek z zawezwaniem mistrza do Brooklynu.

Patsy w swój zwykły a żywy sposób, zdał raport o wypadku na moście, Chick zaś słuchał uważnie i po rozwadze doszedł do przekonania, że może to mieć związek z wyjazdem mistrza.

Obaj pomocnicy nie mogli się jednak wygadać dostatecznie, gdyż rozległ się dzwonek telefonu.

Do aparatu wzywał pomocników swoich Nick Carter, który rozkazywał, ażeby obaj pomocnicy w czasie możliwie najszybszym złączyli się z nim, czeka bowiem na końcu mostu, od strony Brooklynu.

Rzecz naturalna, że zarówno Chick jak i Patsy nie zwlekali ani sekundy i pospieszyli na miejsce wskazane, gdzie rzeczywiście znaleźli mistrza swojego.

— Cieszy mnie to, że tak prędko stanęliście na miejscu, — pozdrowił ich Nick Carter.

— Cóż się stało nowego? — zapytał Chick.

— Na razie, nic wam jeszcze nie powiem, — odparł Nick. — Zanim powiem wam to, co myślę, chciałbym posłyszeć wasze zdanie. W tym celu pokażę wam coś i będę czekał na to co powiecie.

Nick Carter poprowadził pomocników swoich wzdłuż ulicy Sandstreet, z której skręcił nagle na łewo, kierując się ku brzegowi rzeki, i zatrzymując się aż dopiero, gdy nadeszli do dwupiętrowege domu, zbudowanego z cegły. Po za tym domem wznosił się ku niebu potężny komin fabryczny z którego otworu wydobywał się nieprzerwanie dym gęsty o dziwnem zabarwieniu żółtawem.

— To jedno wam tylko powiem przed udaniem się w dalszą drogę, ― zauważył teraz detektyw, przystając na chwilę, ― że ta fabryka, którą tutaj macie przed sobą ząjmuje się oczyszczaniem złota. Kruszec ten bowiem, wydobywany bywa z kopalni w stanie surowym, i w takim też stanie przywozi go się tutaj na miejsce. W fabryce tej złoto oczyszcza się z wszelkich niepotrzebnych dodatków, otrzymany zaś tym sposobem zupełnie czysty kruszec, topiony w duże bryły, następnie zakupują mennice, jubilerzy i złotnicy. Właścicielami fabryki są panowie Locke i Smitz, jest ona jedną z największych w Stanach Zjednoczonych, a może nawet największą na świecie całym. Teraz pokażę wam wszystkie inne rzeczy.

Wielki detektyw oprowadził pomocników swoich po krótkich schodach do kasy głównej fabryki, kiedy zaś właśnie otwierali drzwi, zwrócił się Nick do stojącego w pobliżu starszego już mężczyzny

— Ci dwaj towarzysze moi są najlepszymi i najdoświadczeńszymi pomocnikami moimi, znanymi pod nazwą „Chick“ i „Patsy“. Chcę z nimi razem obejrzeć miejscowość.

Starszy mężczyzna przyjaźnie uścisnął rękę obu detektywom i poprowadził ich ku drzwiom po przeciwległej stronie muru. Drzwi te prowadziły znów do krótkich schodów, po których wszyscy zeszli teraz na dół.

Na drugim końcu zabudowania, znajdowała się kasa ogniotrwała, żelazna, opancerzona jeszcze ciężkiemi drzwiami ze stali. Drzwi stalowe były otwarte, a dwóch robotników trzymało przy nich straż.

— Światła! — zawołał detektyw.

Jeden z ludzi zakręcił korbą, zawieszoną na ścianie i w jednej chwili w całym lokalu zrobiło się jasno.

Detektyw wprowadził pomocników swoich do sklepienia, w którem mieściła się kasa właściwa. Ku wielkiemu zdziwieniu swojemu ujrzeli Chick i Patsy na jednej ścianie rząd cały cegieł o zabarwieniu żółtawem.

Mistrz objaśnił natychmiast, że tu chodzi o nie oczyszczone jeszcze kawały złota.

W innym rogu stały dwa worki, napełnione ciężkim materyałem i oparte o ścianę.

Chick i Patsy zaczęli się uważnie rozglądać w około i spostrzegli na przeciwległej stronie podłogi wyciętą owalnie dziurę.

Obaj detektywi uklękli teraz, po krótkiem zaś obejrzeniu dziury zauważył Patsy:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: